Skocz do zawartości

tom77

Klubowicz
  • Postów

    2147
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tom77

  1. tom77

    Obsada

    Wielosamcowość - zawsze warto próbować (niech ryby same zdecydują) zwłaszcza gdy prawdopodobieństwo jest bardzo wysokie, jak w przypadku yellow w akwa o dnie 180x70cm. Najdłużej miałem akcent 3 rybek z którego wyszedł układ 2+1. Trwał kilka lat. O dziwo samica (prawie całe życie inkubowała) przeżyła samce i żyje do tej pory. Muszę kiedyś policzyć ile ma lat. Reszta yellow zarówno w 200cm jak i 160cm to jej dzieci. Wszędzie kilkusamcowo. Mdoki są mniej agresywne w większej liczbie, stąd moja wcześniejsza propozycja. Być może obsada 3 gatunkowa zaproponowana przez Kolegów też by się udała, ale moim zdaniem obarczona jest większym ryzykiem, a napewno wymusza mniejsza liczbę ryb w poszczególnych gatunkach. Zasiedlenie toni - z reguły to miejsce słabszych lub inkubujących Mdok. Ale to tylko moje propozycja. Z żywymi istotami do końca na pewno to nic nie wiadomo.
  2. tom77

    Obsada

    Moim zdaniem zdecydowanie dwugatunkowo grupa np. 8 sztuk Placidochromis phenochilus Mdoka i kilkusamcowo yellow.
  3. Będę wiernym czytelnikiem Twojego wątku.
  4. Lethrinopsy sp. "red cap" minęły mi się z moimi FireCrestami (które miałem krótko). Natomiast pływają bardzo długo z innymi Copadichromisami. Z kolei Copadichromis sp. "fire-crest mloto" w zbiorze Copadichomisów które spełniają warunki porównawcze (tj. pływanie u mnie, wyraźna toniowość, podobna wielkość i kształt, choćby krótka bytność w jednym zbiorniku z FireCrestami) umiejscawiam według rosnącej asertywności między Copadichromis sp. "virginalis kajose" a Copadichromis sp. "virginalis gold". Wszystkie powyższe ryby, z wyjątkiem FireCrestów mam nadal. Chociaż ...... mam też jednego małego FC Także odpowiadając na pytanie - moja opinia wynika tylko z obserwacji poszczególnych gatunków. Odnośnie ślimaków: Helmety - jestem zwolennikiem, bo nie lubię glonów. Świderki - uważam za większą plagę od tych, które mają zwalczać (trudno mi było je wyeliminować).
  5. Według moich obserwacji połączenie delikatnych Lethrinops sp. "red cap" z delikatnymi, stricte toniowymi Copadichromisami (do których należy C. sp. "fire-crest mloto") jest dobre, jeśli gatunkiem na którym nam najbardziej zależy są Lethrinopsy. Wtedy pokarm szybkotonący - RedCapy mają szansę być nieprzekarmione, Copadichromisy trochę głodnawe, bo nie podejmują pokrarmu z dna. Jeżeli zbiornik jest pod kątem Copadichromisów j.w. - to pokarm wolniej opadający. To jest jednak niedobre dla Lethrinopsów, które pobierają pokarm i z toni i z dna, a jednocześnie co ważne nie powinny być przekarmiane. Jeszcze jedno - Red Capy lubią być w grupie - możesz mieć deficyt miejsca. Z Twojego postu wnioskuję, że u Ciebie gatunkiem nr 1 jest i będzie FireCrest. Dla zlikwidowania zalegającego pokarmu najlepsze są Synodontisy njassae. Jedna sztuka. W nocy opanuje temat, a i podczas karmienia też pograsuje trochę przy dnie. Jednak wydaje mi się, że bez poprawy cyrkulacji i nieco skromniejszego karmienia chyba nie da się rozwiązać problemów o których piszesz.
  6. Protomelas sp. „steveni imperial” = Prot. steveni eastern (druga nazwa jest handlowa) To mój Imperator (sprzed kilku lat). Ryba jest fantastyczna. Moim zdaniem nietypowa - bardziej nadaje się do mbuny niż non-mbuny (zarówno dietą jak i agresją) autor zdjęcia - tom77 Kupiłem ryby z poniższego filmiku, w tym jednego z wyróżniających się samców. Na filmie widać je lepiej niż na moim zdjęciu.
  7. tom77

    Msobo tank 240l

    Tło i skały - piękne
  8. Ja bym zrobił jednogatunkowe akwarium z grupą Lethrinops sp. "red cap". Ryby kupiłbym już nie takie malutkie, by nie czekać zbyt długo na ich wybarwienie. Gatunek przy zapewnieniu mu dobrych warunków jest fantastycznie piękny. Zajrzyj do mojego wątku w dziale CHÓW. Za jakiś czas uzupełnię go o nowe doświadczenia. Kto raz "posmakuje" redcapów ...........
  9. Mastacembelus (Aethiomastacembelus) sp."rosette" – ocena przydatności jako ryby „E” (coś extra) - po rocznej obserwacji odcinek nr 1 Nazwa gatunkowa potwornie trudna, więc na co dzień nazywam go węgorkiem lub Rosetkiem. Pierwsze koty za płoty Ryba trudno osiągalna i jedynie WF, więc jak nadarzyła się okazja nie zastanawiałem się zbytnio. 25 lipca 2020 pojawiły się w moim 100x50x50cm dwie ryby tego gatunku. Długość około 15cm. Ale ponieważ są „wąskie” to nie wyglądały na wielkie. Dlaczego nie od razu w docelowym 200x80x60cm ? Powód głównie żywieniowy – nie przepadają za suchymi pokarmami. Poza tym sposób pobierania pokarmu nie rokujący w mojej ocenie bez specjalnego patentu (o tym później) szans na dopchanie się do żarcia w akwarium wielogatunkowym. Miałem plan by docelowo „po przyuczeniu” pływały w obsadzie non-mbunowej w akwa 200cm. Póki co na początek jednogatunkowo w 100x50x50cm. Pierwszego dnia spróbowałem nakarmić je mrożonkami. Nic nie zjadły, ale w sumie to pierwszy dzień. Jedna ryba siedziała w donicy z kryptokoryną, druga przy filtrze wewnętrznym. Były to ich bazy, których nie opuszczały. Drugiego dnia ich chyba największy rarytas (przynajmniej sądząc z filmików na youtubie) – żywa ochotka metodą rozrzucenia po całym akwarium. Skubnęły trochę tego co było do sięgnięcia, jeden z donicy, drugi przy filtrze. Czyli potrzeba karmienia „pod ryjek”? Trzeciego dnia z grubsza posprzątałem niezjedzone jedzenie i ochotka mnożona. Nagle szok. Rzuciły się na siebie. Ponieważ wyglądało to strasznie, więc nie przyglądając się zbędnie technice walki ( w sumie nic nie wiem) szybko opróżniłem zbiornik który można było najszybciej przygotować i po dziesięciu minutach jeden z zawodników wylądował w 112 litrach. Czwarty dzień. Jakiś koszmar. Znalazłem na podłodze rybę którą przenosiłem poprzedniego dnia. Skulona i prawie wyschnięta. Naprawdę koszmar. Pierwszy wniosek – ryba potrafi wyskakiwać z nie przykrytych zbiorników. Wysokość na którą musiała skoczyć była porównywalna z długością jej ciała czyli 15cm (suma wysokości korony zbiornika i brakującej wody). No to były dwie ryby, a została jedna. Przenosimy się o prawie rok do chwili obecnej. Jakie obserwacje po prawie roku obecności w zbiorniku 100x50x50cm ? Bytowanie Mój węgorek 90% czasu spędza w „ukryciu”. Nie przez przypadek użyłem cudzysłowu. Nie jest to bowiem ukrywanie się stylu Synodontisa njassae (w dołku za/pod kamieniem, za filtrem wewnętrznym, we wgłębieniu tła strukturalnego), którego celem jest „zniknięcie”. Ukrycie się węgorka polega na schowaniu długiego tułowia z zostawieniem poza kryjówką głowy (dla umożliwienia obserwowania). W akwarium 100x50x50cm (w którym stopniowo wprowadzam mojego Rossetka na salony) w pierwszym okresie za siedzibę wybrał sobie doniczkę z kryptokoryną (ciało w roślinie, wystającą na zewnątrz głowa). Po jakimś czasie doszedł chyba do wniosku, że roślina niewystarczająco go zasłania. Odkrył drugą doniczkę w sąsiedztwie jednego z kamieni i przeniósł się ……….. pod doniczkę. Jak? Wwierca się w piasek pod doniczką. Docelowo głowę ma oczywiście z drugiej strony doniczki, ponad piaskiem. Z „pierwszej strony doniczki” wystaje mu ogon. Czasem wwierca się obok doniczki, a nie pod nią. A’propos kopania w piasku. Na początku przez długi czas tego nie robił. W zasadzie to żadne kopanie, ale tak jak napisałem wcześniej – wwiercanie Tempo wwiercania nie odbiega od tempa pływania ! Jeszcze słowo o tym „obserwowaniu”. Nie jest to jakieś rozglądanie się. Głowa jest nieruchoma. Wygląda na kawałek drewna. Delikwent może nawet śpi. No to mamy opisane 90% czasu spędzanego w ukryciu. Co z pozostałymi 10% ? Czasem sobie popływa, chwilę odpocznie zwieszając się za filtrem (oczywiście z wystającą ciekawie głową), czasem głupkowato popływa przy szybie w tą i z powrotem (góra, dół, w lewo, w prawo), czasem podpłynie do jedzenia (ale o tym potem, bo to najciekawsze). Jak węgorek nie miał w akwarium towarzystwa innych ryb to czas spacerów znacznie przekraczał obecne 10%. Powyższe proporcje czasowe dotyczą oczywiście dnia. Rano przed włączeniem światła i wieczorem po jego zgaszeniu widzę nieco większą aktywność Rosetka. Karmienie Niestety mimo stosowania różnych sposobów, forteli i podchodów nie pobiera żadnych karm suchych! …… ale o tym w następnym odcinku.
  10. Tak. Przechodziłem z Protomelasem sp.”steveni imperial”. Podziałało – wyłowienie z akwarium. Moim zdaniem masz i tak za dużo gatunków i ryb. Wyłowienie Protomelasa (dla którego co najmniej Copadichromis i Otopharynx są za delikatne) to dopiero szansa (a nie pewność), że sytuacja się ułoży.
  11. Czysto praktycznie, więc proszę nie krzyczeć Swoją wieloletnią już miłość do Non-mbuny zacząłem od tymczasowego (ponad 6-9 m-cy) trzymania dwóch grupek Placidochromis phenochilus (Mdoka) i Placidochromis sp. ”phenochilus gissel” w akwarium 100x50x50 (trochę krótszym, ale trochę bardziej pojemnym niż Twoje (jeśli jest to standardowe 120cm)). Z tą różnicą, że założeniem było przeniesienie do większego zbiornika, a nie oddanie. Nie żałuję Powodzenia
  12. Mam wrażenie, że umknęły pozostałe wymiary zbiornika (45cm głębokości i 45cm wysokości). 364 litry to dużo mniej niż standardowa 150-tka Powyższa obsada w takim akwarium to duża przesada (zwłaszcza Copadichromis). Przyjmując założenie, że od Mdok "zaczyna się zarybianie", sięgnę do ostatniego postu w wątku o wyborze obsady non-mbuna w akwa 150cm, przywołanym przez @rysib: "Dla Placidochromisów (A3 i A4) – też obsada tylko dwugatunkowa bo wynika to z konieczności zwiększenia liczebności grupy – co z kolei wynika to z kompleksowej ankiety opublikowanej 12.03.2016 w poście nr 171 w wątku o Placidochromisach (agresja jest odwrotnie proporcjonalna do wielkości zbiornika i liczebności grupy) " Mimo, że dla Mdok głębokość 45cm jest maława, to osobiście wpuściłbym: 1/ Placidochromis phenochilus Mdoka - grupka 2/ Labidochromis cearuleus yellow - harem PS. Oczywiście to tylko moje zdanie. Pozdrawiam Kolegów
  13. Bo moim zdaniem jest to zbyt duży/nieprzewidywalnie agresywny przedstawiciel mbuny jak na obsadę miksową. Co do non-mbuny to moim zdaniem niewiele gatunków nadaje się do miksów - Protomelasy (i to raczej te z dietą w stronę roślinek) są nielicznymi wyjątkami.
  14. P. taeniolatus i P. sp."steveni taiwan" nadają się do miksów z mbuną w dużych akwariach. Wybrałbym jeden gatunek, a nie oba naraz. Z mbuny którą wymieniłeś zrezygnowałbym z P. crabro.
  15. Okrągłe dwie systemowe kratki (zamontowane w tle) wpuszczające wodę za tło (na dole np lewej strony). Zasysy filtrów za tłem (na dole np prawej strony) by zapewnić ruch wody za tłem. Dwa wyrzuty filtrów (na górze np. prawej strony) rurkami przechodzącymi przez tło (nie wystającymi) - wyrzut wody przed tło do właściwej przestrzeni akwarium. Sposobów wykorzystania miejsca za tłem jest wiele. Najbardziej ekstensywnym jest zbieranie osadów z dna przestrzeni za tłem. Najbardziej intensywnym wykorzystanie miejsca na różnego typu filtracje, lokalizacja grzałki, korzenie hydroponiki itp, itd
  16. Ostatnie zdjęcie z Placidochromisami jest cudowne. Potęga NON-MBUNY Też mam wystrój BTN + non-BTN
  17. Obie koncepcje są możliwe. Jedna z moich "samic" okazała się facetem po kilku latach. Samice w swoim gronie też są agresywne, nie stale ale okresowo. Łączę to z faktem, że nie pamiętam by kiedykolwiek donosiły młode. Po prostu chciały przeżyć. Ale może moje akwarium było nietypowe. Sam nie wiem. Wydaje mi się jednak, że samce Hary są niewinne.
  18. Tak, bo to mbuna bardzo nietypowa - nie z rejonu skał tylko piasków. Ad Konings w swoim artykule nazwał je "przesiewaczami". W akwa 280cm pewnie znalazłby się kawałek plaży.
  19. Bo Mdoki nie powinny być trzymane z mbuną.
  20. W miarę spokojna mbuna w 280x60x60. Przemyślałbym: Pseudotropheus williamsi, Gephyrochromis lawsi, Labidochromis Cearuleus, Pseudotropheus Acei i z non-mbuny Cyrtocara moorii (1+2). Ale to tylko moje wyobrażenie, przy podanych założeniach.
  21. tom77

    720l Akva-Stabil

    Super
  22. Super połączenie akwarium z roślinnością i nie tylko. Ciekawi mnie czy rząd roślin blisko ściany ma korzenie 1/ w keramzycie (w donicy widocznej wewnątrz zbiornika) 2/ w wodzie za tłem strukturalnym 3/ w ziemi (poza akwarium)
  23. Mam malawijskiego M.sp.rosette. Zarówno M.armatus (z treści postu, bo nie ma M.armatura) jak i M.aculeatus (z tytułu wątku) pochodzą z Azji a nie z Malawi.
  24. Z organizmami żywymi nigdy nie ma gwarancji. Jest tylko większe prawdopodobieństwo, że Lethrinops albus poradzi sobie lepiej. U Lethrinopsów bardzo istotny jest "poziom poradzenia sobie", bo ma to wpływ na poziom wybarwienia.
  25. To dlaczego nie mogę swoich Copadichromis cyaneus nauczyć pobierania pokarmu z dna (prędzej zdechną), nie mówiąc o kopaniu ? Nikogo nie będę przekonywał, ale swoje muszę powiedzieć, bo mam wrażenie, że na Naszym Forum coś co określam biotopowością jest w odwrocie: 1/ Określenia "kopacz", "grzebacz" "toniowiec" itp dotyczą głównie non-mbuny (stanowi mniejszość na Naszym Forum) i w uproszczeniu wysokości zbiornika nie mniejszej niż 60cm 2/ Ryby o najbardziej wyrazistych zachowaniach, tj. kopacze i grzebacze (Taeniolethrinopsy, Lethrinopsy, częściowo Mylochromisy i Aulonocary) i toniowce (większość Copadichromisów i Nyassachromisów) stanowią mały odsetek non-mbuny w naszych akwariach. W dodatku najpopularniejszy Copadichromis borleyi jest jednocześnie najmniej toniowy ze wszystkich Copadichromisów. Większość non-mbuny pływającej w akwariach to w sumie gatunki "uniwersalne" które swoje zachowania bardzo łatwo dostosują do sposobu karmienia. Część kopaczy i toniowców też się dostosuje, ale nie straci wrodzonych inklinacji. Adoptowany skalniak yellow też raczej nie "plażuje". Niektóre gatunki są bardzo konsekwentne (tak jak napisałem moje C.cyaneus nie tkną karmy z dna). Ale po co się nad tym zastanawiać ? 3/ Kto z nas zakopuje jedzenie wyczynowym kopaczom ? 4/ Zachowania ryb które obserwujemy, są najczęściej skażone tym, że nas widzą i oczekują takiego rodzaju karmy (tonącej lub pływającej) jaki stosujemy. Przede wszystkim, nie zachowują się tak jak przez większość dnia. Lubię sobie popatrzeć na akwarium które mam na parterze będąc na piętrze z odległości kilku metrów jak mnie zupełnie nie widzą. Albo pogapić się na drugi zbiornik z sąsiedniego pokoju przez lekko uchylone drzwi. Dla przykładu Taeniolethrinopsa widzę na co dzień (przechodząc obok akwarium lub siedząc przy nim) w toni czekającego na jedzenie. Jak nie wie, że go obserwuję - kopie w dnie. Oczywiście nie cały czas bo by zwariował, ale sobie nie żałuje itd itp 5/ Zachowania ryb moim zdaniem najbardziej oddalają się od natury przez ilość pokoleń poza jeziorem, wyciskanie ikry z buzi samic, bytowanie w za małych lub za niskich zbiornikach w towarzystwie ryb z Tanganiki, glonojadów, sztucznych wynalazków, w wodzie o innych parametrach niż w jeziorze, ciągłe gmeranie w zbiorniku, przestawianie dekoracji itp. Wszystko po troszeczku 6/ Jest pewnie jeszcze jakiś argument, ale teraz nie przychodzi mi do głowy Tak więc widzę u non-mbuny różnicę między kopaczami i toniowcami. Staram się (może nieudolnie) ją pielęgnować. W sumie, tak sobie cenię te dwie "grupy" ryb, że innych już nie mam Bym zapomniał o skalniakach - adoptowanych yellowkach Tak jak powiedziałem wcześniej - nikogo nie będę przekonywał, ale swoje musiałem powiedzieć
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.