Skocz do zawartości

harisimi

Członek Honorowy
  • Postów

    9392
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez harisimi

  1. Ja mam nadzieje, że to było tylko gotowana ryba bez przypraw bo jeśli z talerza to pomysł zupełnie karkołomny.
  2. Unikaj karmienia peryfitonożernego saulosi czymś takim jak inna ryba. Generalnie nie musi jej to zaszkodzić gdy będzie to sporadyczne ale czasem ryba obciąży układ pokarmowy na tyle mocno, ze pojawi się bloat. Jednak mieso ryby to nie jest cos tak lekkiego jak artemia czy wodzień. IMHO zbyt duże ryzyko w przypadku tego gatunku.
  3. Stan jeszcze może sfocić szkło to znaczy, że ciągle mieszka w domu ... to nie było tak źle :mrgreen:.
  4. Wg mnie tez dajesz im prawie wszystko co niezbędne a nawet z lekką górką w przypadku niektórych składników. Zmiana diety, jej zróżnicowanie i zmniejszenie wpłynęły by na ryby pozytywnie. Myślę, ze jak przejdziesz na jednorazowe karmienie, oczywiście bez podwojenia dawki , Stefan wypięknieje a ja nie będę miał powodu czepiać się chłopaka :grin:. Nadal jednak uważam, ze będzie ci trudno karmić tak aby wszystkie Twoje ryby w jednym szkle były OK. Stefan straci na wadzę ale czy reszcie ryb wtedy wystarczy składników ? Czas pokaże. Ja każdorozaowo miałem problem w łaczeniu Copadi z peryfitonożercami choć nie aż takie jak teraz z drapieżnikami. Zooplankton to jednak nie kawał ryby więc wykarmienie drapieżników przy nawet relatywnie elastycznym Protomelas czy Astatotilapia to trudne zadanie. Drapieżniki rosną zbyt wolno choć nie ma mowy o zapadniętych brzuszkach. Dieta 80-85 % zwierzęcych na 20-15 % roślinnych służy natomiast idealnie Copadichromisom. Przez długi okres czasu byłem odcięty od mrożonek i choć zgadzam się z tobą, ze nie ma 100% pewności co do ich jakości to jednak wróciłem do nich. Dla mnie to jeden z najważniejszych elementów diety ryb wszystko i mięsożernych. Konkretnie w przypadku Copadichromis odegrało to bardzo znacząca rolę. Po wprowadzeniu mrożonki i przejściu z opcji lekką przewagą karmy zwierzęcej na wyraźną przewagę, ryby rosły jak natchnione czego nie mozna powiedziec o wcześniejszym okresie.
  5. Ja już Stefana pojechałem więc już nie będę się powtarzał choć swojej opinii nie zmieniam tak do Stefana jak i tuszy ryb w jeziorze. Nie podzielam jednak opinii, ze ryba powinna mieć wklęsły brzuch. Takie też w jeziorze występuja ale zazwyczaj jest to wina niedożywienia a naszym celem nie jest w równym stopniu przekarmianie jak i głodzenie.
  6. Kwestia nazywania "malawki" biotopem jest dość często krytykowana ( raczej ze względu na ogromne zróżnicowanie biotopu w jeziorze ), jednak jest to swoisty skrót. Czy wg ciebie równie naganne i nieprawdziwe jest używanie nazwy "akwarium biotopowe jeziora Malawi" ?
  7. Najważniejsze w budowaniu obsady jest zachowanie ryby bez względu na jej systematykę.
  8. A jeśli cię będzie nadal mało to kilkaset sztuk też mogę Ci podesłać
  9. Widać wyraźne różnice w wyglądzie obecnie wydzielonej z Melanochromis grupki smukłych Pseudotropheus, od tych co pozostały w starym rodzaju. Decydujące było jednak uzębienie i aby była pewność to nie jest żadne widzimisię oparte na zachowaniu ryb ale oparte jest to na naukowym opracowaniu Patricka Tawila. Zachowanie wśród Pseudotropheus jest natomiast rożne. Mały agresor jakim jest flavus czy demasoni, różni się dramatycznie od zachowań innych Pseudotropheus, choćby takich jak łagodne Pseudotropheus livingstonii czy sp. acei. Fakt że rodzaj Pseudotropheus to troszkę śmietnik i wydzielą stamtąd za pewien czas odrębne rodzaje. Opieranie jednak systematyki na podobieństwach w zachowaniu jest troszkę kulawe i jeśli już to ma ktoś robić to lepiej aby to byli badacze a nie akwaryści :mrgreen:
  10. Świetny pomysł i czekam na więcej ☺.
  11. Czytając te wszelkie problemy ze skórą ryb. Wydaje mi się, że poza ocieraniem i sprzątaniem jakiegoś badziewia z płetw pojawiły się jeszcze inne objawy. Z braku czasu wcześniej nie wczytałem się we wszystkie posty. Jednak jeśli poza oodinozą coś bym mógł podejrzewać i zasugerować wystepowanie zakaźne zapalenie skóry zwane erythrodermatitis. Jest to schorzenie wywołane przez bakterie Aeromonas hydroizolacja a rzadziej przez Pseudomonas fluorescens . Idąc za Antychowiczem objawy to: -punkcikowate wybroczyny przechodzące z czasem w owrzodzenie, przekrwienienie, nastroszenie łusek. Finalnie ogarnia to znaczne powierzchnię skóry, ryba pływa coraz wolniej i wzrasta częstotliwość ruchów wieczna skrzelowego. Nieleczona w ciągu 3-4 tygodni kończy się śmiercią ryby. Nie aktualizowałem wiedzy ale warto by spojrzeć na posiadane leki czy któryś nie wskazuje leczenia czegoś takiego. Osobiście podejrzewałem to u moich ryb ale okazało się to mykobakteriozą bo ryby chudły mimo, że do końca jadły. Przywykłem to sobie z gigasami z odłowu z tym że one były nosicielami ale wytłukło mi to całą obsadę. Moje domniemania były słuszne co potwierdziły badania laboratoryjne. Myślę, że zakaźne zapalenie skóry może być mylne ze skórnym myko. Tyle że i na to drugie znam tylko ludzkie leki.
  12. Za dużo na dnie.
  13. Praktyka tez bywa łaskawa . W cenniku Tan Mal bardzo często pojawiają się Copadichromis borleyi Mbenji, coraz częściej Copadichromis borleyi Namalenje a czasami Copadichromis mbenji. Nie mają one za dużo niebieskiego ( bardziej akcenty gdyż na żywo ryba jest o wiele mniej niebieska niż przy błysku flesza ) a są lepsze od kadango bo nie dotykał ich jeszcze chów wsobny (ani fachowy selektywny ani niefachowy pseudohodofców ) i nie rosną zbyt duże a długaśne płetwy troszkę je upośledzają czyniąc łagodniejszymi niż Kadango. Copadichromis mbenji rośnie do tego sporo mniejszy niż 17 centymetrowe borlejki. Można wybrać na prawdę fajną żółtawą czy pomarańczową rybkę.
  14. Callainos czy msobo magunga osiągną 15 cm ? 12 czy 13 cm to maks. nie zmienia to faktu że 2 takie gatunki w tak małym szkle to dworzec kolejowy. No ale to temat do innego działu.
  15. Książka Antychowicza czasem zalega w akwarystykach ale łatwiej chyba ją dostać w obiegu wtórnym. Kiedyś najprawdopodobniej wytrułem sobie obsadę mrożonką ( ochotka i wodzień Katrinexu ) jeszcze przy rybach karpiowatych i kąsacz, później zanim wypracowałem metodę, kilkakrotnie wywołałem nimi bloat ale i tak nie wyobrażam sobie karmienia ryb bez ich udziału ( poza typowymi roślinożercami ) . choć Katrinexu nie używam ☺
  16. Przypomniałem sobie, że u Antychowicza jest dział o toksynach, może znajdę podobne objawy. -- dołączony post: Objawy zatrucia zawiązkami chemicznymi są bardziej spektakularne ( śluz, niepokój, gwałtowne zejścia ). -- dołączony post: Kiedy straciłeś ostatnią rybę czy widzisz w szkle jakieś zagrożenie?
  17. Diabeł tkwi w szczegółach ☺. Nie ma wątpliwości, że w przeciwieństwie do ryb typowo toniowych, gdzie praktycznie nie bywają one na dnie a tarło odbywają na skale lub na pionowej szybie , ryby denne nie są tak jednoznaczne. Co prawda ustawicznie szukają karmy przy dnie penetrując piasek, trą się na dnie i dużo tam przebywają to jednak nie są do dna przywiązane. Pływają dużo w toni i spędzają tam sporo czasu. O ile ryby toniowe wykazują różnice nawet w akwarium o wysokości 50 - 60 cm, o tyle denne czy skalne w pełni różnicę wykazały by zapewne w zbiornikach wysokich na więcej niż 100 cm. Wobec czego nie ma to dla nas praktycznego znaczenia bo aż takich szkiełek nie mamy . Poco więc ryby segregować i układać wg klucza? Robię to ze względu na to , że jednak różnice są zauważalne a ryba toniowa wyraźnie odbiega zachowaniem od dennego grzebacza czy skalniaka . Pozwala to na lepsze rozłożenie miejsc bytowania w akwarium. W konsekwencji na sensowne niezdworcowanie szkła. Nie nam wątpliwości że w szkle 150 cm Mdoki to aż nadto ryb na dnie. Odpadają wiec wszelkie gatunki z dnem związane ( żeby była jasność, wszystkie pływają tez w toni Mdoki też ) . Pozostaje albo zostawić jednogatunkowo albo dać drugi gatunek o znacząco innym zachowaniu. Toniowiec pasuje idealnie bo pozostawi dno mdokom. Poza toniowcem można myśleć o skalniaku ale to gorsze rozwiązanie bo trzeba by włożyć sporo skał ... zabierając dno mdokom. Trochę bez sensu. Pamiętajmy, że i Mdoki są tu pod względem wielkości lekko upychane. Dlatego ryby denne czy skalne są dla mnie tutaj lekko bez sensu bo to tworzenie dennego dworca kolejowego. Trzeba w budynku zwanym akwarium zasiedlić piętro a nie doładować lokatorów na dno. Wracając do konkretu a więc tetrastigmy pozostaje pytanie czy ta rybę można określić juz jako toniową ? Czytając opisy raczej nie. Bo nie jest tak jak np u zebroidesów ( afr ) , gdzie tylko samiec siedzi na dnie a samice zachowują się podobnie jak toniowce ( poza okresem tarła ) , ryby raczej często są przy dnie szukając tam karmy. To znaczna część ich życia. Dlatego nadal postuluje dać coś z Utaka a jeszcze bardziej toniowego Protomelas. Rozpatrując obsadę do szkła z mdokom o powierzchni dna 180x60 czy 200x60 na pewno warto pomyśleć o tetrastigma jednak tutaj trzeba koniecznie dorabiać pięterko. W kontekście stwierdzenia, że tetrastigma nie przeszkadza. Przeszkadzać będzie samym swoim istnieniem na zbyt małej powierzchni dna. Toniowiec zaś nie będzie tam bywał.
  18. Na razie ryby wyglądają na zdrowe więc nie ma sensu ich leczyć ☺. W przypadku nawrotu na pewno będę szukał alternatywnego leku bo to by oznaczało, że omniforte nie spełniło zadania. Na razie wydaje się, że spełniło.
  19. Być może specyficzny biotop , który zamieszkują , determinuje u nich inne zachowania. Może wręcz musi być oderwana od dna aby nie wzbudzać mułu poza czasem jedzenia. Domniemam, że zachowuje się bardziej jak Protomelas niż jak denniaki czy toniowiec. Ja jednak wolałbym inne źródło ryb niż rezygnację z Copadichromis ☺. No ale ja to ja ;-) .
  20. U ciebie bez problemu dokonają analizy ale ryba szybko musi trafić do laboratorium. Antychowicz mówił coś o kilku godzinach od śmierci a pewność dawał tylko gdy będą żywe. Nie pamiętam jednak czy chodziło o myko bo robił analizę ogólną.
  21. Nie znam skutecznego sposobu na mykobakteriozę poza brutalnym półśrodkiem o którym wspomniałem. Kwarantanna tez do niego nie należy. Moje ryby w czasie gdy miały myko nie obcierały się. Powoli zaczyna sie to mieszać. Dla pewności napisze jeszcze raz. ocieranie zdiagnozowałem jako oodinoze. U ciebie Pozner nie jestem w stanie stwierdzić czy to mykobakterioza.
  22. Skojarzone leczenie Bactoforte i metronidazol stosuję gdy mam pewność, że to bloat bo po prostu świetnie pomaga. Ze względu na bardzo zróżnicowane zastosowanie stosuję go często przy problemach wyraźnie noszących znamiona problemów z układem trawiennym ryb, powodujących ich śmierć i gdy już jestem zdesperowany. Bactoforte stosuje też już zupełnie jako szarlatanerie gdy calkowicie nie znam objawów i zamykam oczy a do tej pory na 7x pomagało z 4x a to wg mnie duży procent jak na strzelanie w ciemno. Ryby i tak byłyby stracone. Stosuję ta tabletkę bo wiem, ze w przeciwieństwie do metro jest relatywnie łagodna dla organizmu ryb. Czy zastosowałbym coś innego ? W tym ostatnim przypadku zapewne tak ale na pewno zioła już tu nie pomogą. Oczywiście w szarlatanerie zabawiam się tylko wtedy gdy wiem, że ryby i tak zdechną a nigdy wtedy gdy diagnozuje inne schorzenie. Wtedy stosuję leki przeznaczone dla leczenia tych schorzeń, costaforte na ospę, omniforte na oodinoze itp. Niestety na mykobkterioze szarlataneria nie działa i generalnie ryba z objawami tego schorzenia co najwyżej szybciej zdechnie. Dlatego jeśli to naprawdę myko to ja osobiście próbując ratować ryby stosowałem wszystko co tylko miało pomagać na choroby skóry głownie sery i tropicala ale nawet sól akwarystyczną ( bo ta wersja myko dopadła pyszczaki ) a gdy nabrałem pewności również kanamycynę zarówno w karmie jak i w kąpieli. Byłem wtedy w kontakcie z Antychowiczem i walczyłem jak lew aby nie zastosować jego rady czyli wybicia całej obsady. Walka jednak okazał się klęską i na końcu spakowałem ostatnie 5 chorych elongatusów spot i wysłałem do niego celem uzyskania pewności że to było to dziadostwo. Otrzymałem potwierdzenie diagnozy i od tej pory uśmiercam ryby z objawami podobnymi do myko. Nie cała obsadę ( bo zgodnie z tym co napisał mi Antychowicz 25 % ryb akwariowych jest i tak nosicielami tego badziewia ) ale pojedyncze sztuki. Nie mam pewności czy to jest to ale doświadczenie wskazywało mi, że ryba spożywająca pokarm a jednocześnie chudnąca na pewnym etapie i tak podobnie jak anorektyk już jest zbyt wyczerpana aby wróciła do siebie. Za miękki byłem aby bez walki skasować cala obsadę. Myko przeniosłem do akwarium klubowego razem z Melanochromis dialeptos ( jak ma się miękkie serce trzeba mieć twarda d ) i przez rok wybijałem pojedyncze chore sztuki. Straty były spore ale problem ustał. Nie wierze jednak, ze na zawsze bo wierzę w to nosicielstwo. Teraz mam mykolęki i już tak chyba mi zostanie. Nie wierzę w możliwośc wyleczenia ryb z tej choroby. Jednak pamiętaj, że Myko trochę robi się jak migrena u ludzi. Jak nie wiadomo czemu boli głowa to od razu migrena a przecież często to zupełnie inny problem. -- dołączony post: Na oodinium nie pomoże żaden z tych leków. Z tego co pamiętam podejrzewałem bloat, który dostały chore na ocieranie ryby. Mogę się mylić bo jakoś ostatnio wyrosłem na eksperta od chorób a na pewno nim nie jestem . Mam tylko szlify w walce z 4-5 chorobami.
  23. Uznaje profilaktykę tylko rozumianą tradycyjnie a więc, stwarzanie rybom maksymalnie właściwych warunków. Unikam jednak stosowania leków, soli, nadmaganianu potasu czy niesprawdzonych środków . Czasem podam karmę zawierająca czosnek ale tylko wtedy gdy ryby mi podpadają. Kwarantanna to podstawa niestety nie miałem na nią warunków i wiem, że gdybym miał to nie miałbym problemów. Leczył bym ryby które mi to przywlokły a jestem pewien jak to się stało. Na szczęście mam opanowane tylko to co mnie w mojej karierze spotykało. Nie było tego jednak aż tak dużo i jak widać w ostatnich postach czasem coś mnie przerasta . Nie mam zaufania do czegoś co jest dobre na wszystko. Kalkuluje sobie to tak. Przywiezione ryby generalnie są zestresowane, zmęczone i najbardziej potrzeba im łagodnej aklimatyzacji w nowych warunkach. Delikatne karmienie, karmami wysokiej jakości bez zbędnego obciążania organizmu ryby ryzykownymi mrożonkami. Oczywiste wyeliminowanie wody z worka. Przygotowanie optymalnych warunków wodnych i żywieniowych jest lepsze niż wlewanie do wody czegoś aktywnego. Lepiej byłoby to ewentualnie zrobić wcześniej aby ryby powitały bardziej bezpieczne warunki ( odkażenie przed przyjazdem ryb czymś biodegradowalnym lub eliminowanym przez węgiel czy lampa uv ). Nie mamy takiej możliwości bez użycia osobnego zbiornika do kwarantanny. Tiu zaczynają się schody. Nie wierze jednak w obojętny wpływ rożnego rodzaju środków na organizm ryb ( tak przebywających już w zbiorniku jak i przywiezionych ), poza przypadkami gdy lejemy "nic" jakoś tam nazwane. Uważam więc, że złoty środek miast pomóc dodatkowo obciąża tak stare jak i nowe ryby. popularny bloat wg niektórych teorii to żadne patogeny. To organizmy żyjące w rybie. Osłabienie ryby powoduje jednak przejście pożytecznych poniekąd istot w stan inwazyjny. Nie ma więc szans wyeliminować całkowiecie potencjalnego patogenu. Dlatego też moim zdaniem kwarantanna w odpowiednich warunkach jest lepsza niż aktywna profilatyka. Wiem, ze mało kto ją robi a ostatnio dotyczy to także mnie. Brak kwarantanny rekompensuje jednak nie laniem czegoś niesprawdzonego do wody tylko maksymalnie dobrymi warunkami. Przykład ocierania ryb jest jednak dowodem, ze to nie wystarcza. Czy wskazane środki by w tym pomogły ? Niech inni próbują ale jeśli to oodinium to efekt będzie zerowy. To jest na rybie i z ryby idzie w wodę aby wrócić na więcej ryb. Żywotne i odporne cholerstwo z kilkoma fazami rozwojowymi. Do mojej ostatniej kuracji zawsze stosowałem oodinopur, który jest niestety wycofany ze sprzedaży ( zawierał chyba metale ciężkie i go skasowano ale leczył, choć i on nie był idealny. Leczył to coś również omnipur ale tez coś zawierał i producent musiał to przerobić, przerobił na omniforte, które zastosowałem. 1,5 krotna dawka ( paletkarze mówili o podwójnej ) i podwójnie długi okres stosowania i wydaje się, że mam problem z głowy. Wada to barwnik którego nie bierze węgiel i zielona woda irytuje. Uważam, ze można szukać innych środków ale najlepiej skonsultować to z paletkarzami. Na razie nie mam takiej potrzeby ale szedł bym w tym kierunku bo omniforte to spore obciążenie dla ryb ze względu na długość kuracji i większa niż zalecana dawkę.
  24. Oczywiście kwarantanny są lekiem na całe zło tyle, że w skrajnych przypadkach winna trwać ponad pół roku. Niektóre patogeny tak długo się rozwijają. Nie ma zaś środka na tyle uniwersalnego aby wyleczyć wszystko. Leczyć zdrowych ryb tez nie wypada a raczej winno się je obserwować aby zastosować nie jakiś złoty środek ale konkretny lek. Wiem, że żyjemy w erze suplementów na wszystko ale przy "odłowie" takie leczenie na siłę zapewne zakutkuje zgonami. Moje doświadczenie mówi akurat coś zupełnie odwrotnego niż deccorativo. Najskuteczniejsze są leki wyspecjalizowane do zwalczania danego patogenu a jak coś jest do wszystkiego to generalnie jest do niczego. Tak więc jak najbardziej tak dla kwarantanny a nie dla prewencyjnego stosowania zazwyczaj bezużytecznych leków na całe zło. Oczywiście to tylko moje zdanie. Oczywiscie gdy już nie mamy pojęcia co jest grane, można spróbować ratować rybę jakimkolwiek lekiem akwarystycznym szerokiego zastosowania. Jednak nie w ogólnym szkle tylko izolatce z rybą co w tym przypadku byłoby co najmniej kłopotliwe.
  25. Hara podobnie jak każda Cynotilapia potrafi żywic się peryfitonem. Do tego poza zooplanktonem zjada fitoplankton. Bez problemu można je dodać do peryfitonożerców jednak ze względu na to , że wszystko wskazuje na preferowanie przez nie zooplanktonu z czystym roslinożercą bym ich nie łączył. Osobiście pokusiłbym się o Metriaclima callainos za hare ale wtedy kłuciło by mi się to z estherae, może więc obsada : demasoni, interruptus, callainos, acei, flavus/elongatus chailosi
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.