Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wyjeżdżacie na wakacje, albo już byliście i po powrocie jest wszystko OK - to fajnie. Część z Was, co jesteście przed urlopem zapewne zastanawiacie się, co zrobić z rybami, jak Was nie będzie, kto będzie przychodził je karmić, jak nikogo nie będzie. Myślicie, że kilka dni by wytrzymały, może tydzień też, ale 2 tygodnie? Cholera, długo, do tego zgłaszają się życzliwe ciotki, teściowe, sąsiadki, znajomi, którzy mogą wpaść jak Was nie ma i wrzucić coś rybom. Myślicie, spoko, jednak fajnie mieć ryby, bo do psa to już mniej chętnie ktoś przyjdzie. OK, niech będzie...

Nie róbcie tego. Ryby wytrzymają 2 dni, 5 dni, tydzień i 2 tygodnie bez żarcia i nic im nie będzie. Mogą nawet być w lepszej kondycji, niż wcześniej. Ciocie i sąsiadki, to zły pomysł, nawet jak się zarzekają, że sypnął tyle co pokazaliście. Później będzie tylko tłumaczenie: "Ale one wyglądały na takie głodne, tak wszystkie podpłynęły do mnie.."

Ja wyjechałem na 4 dni. Nie mam pojęcia, dlaczego w ogóle zgodziłem się, żeby ktoś karmił ryby. Miałem zakodowane w głowie, że kijem ogdaniam chętnych do karmienia, że 3-5 dni to jest nic i nic im nie będzie. Nie wiem, co się ze mną stało. Nie było mnie akurat 30 minut w domu przed wyjazdem kiedy wpadła sąsiadka i moja narzeczona jej wszystko wyjaśniła. Nie zapaliła się czerwona lampka w głowie...

Cała moja obsada pływa teraz do góry brzuchami. Woda jest mętna z widocznością na 30cm, na dnie łachy pokarmu, smród w mieszkaniu... w całej klatce coś czuć. 2+6 msobo i 3+5 rdzawych to już przeszłość. Wystarczyły 2 dni karmienia, by zapchać filtry i zamienić wodę w akwarium w ściek.

Moje ryby są do oglądania na starych zdjęciach w galerii i albumie, bo na żywo już nie. Idę sprzątać, bo śmierdzi niemiłosiernie. Jestem wściekły na siebie, że popełniłem taki błąd, do tego czuję wprost niemożliwą do opisania bezsilność...

POST KU PRZESTRODZE! Zastanówcie się, czy lepiej przegłodzić ryby, czy zaczynać wszystko od nowa... :cry:

Opublikowano

kisor bardzo mi przykro :cry: jak jechalem na targi do krk wiedzialem ze mnie nie bedzie 5 dni i rybska nie beda jadly tyle czasu...wrocilem i nakarmilem...na zdrowie im wyszlo... btw. nie zawsze da sie orzec czy dobrze czy zle zrobilismy...jak bylem nad morzem 2 tygodnie to kuzynka karmila mi ryby,miala przygotowane woreczki z porcjami i wiedziala ze miala karmic co 2-3 dni :D rybcie zyja :roll:

R.I.P rybcie

Opublikowano

Masz calkowita racje, ludzie maja dobre checi, ale jak ktos nie ma zielonego pojecia o hodowli ryb, to moze mu wpasc do glowy dosc nieciekawy w skutkach pomysl. W twoim wypadku final byl najtragiczniejszy. Szczerze wspolczuje.

Opublikowano

dzięki.

to był splot nieszczęśliwych małych wypadków, które niestety się niedobrze skończyły.

Post był pisany pod wpływem emocji, także tamte stwierdzenia były dość kategoryczne.

Oczywiście, że jak mamy zaufaną osobę, co coś kuma, to można ja "zatrudnić" do karmienia. Ja mimo wszystko jednak się chyba na to następnym razem nie zdecyduję. Jak już ktoś chce/musi, to:

- pamiętajcie, by przed wyjazdem wyczyścić filtr wewnętrzny, i gąbkę prefiltra - albo najlepiej ją zdjąć w ogóle. Lepiej, by zewnętrzny zassał duży nadmiar pokarmu, niż by ten zapchał całkowicie gąbkę i unieruchomił filtr.

- pokażcie dokładnie, ile mają karmić, niech sami przy was sypnął rybom i choćby nie wiem ile wrzucili, powiedzcie, że dali za dużo ;) Może przygotować jakąś mini miarkę, nie wiem, kapsel od piwa i że mają sypać type, co się zmieści do niego. Powiedzcie dokładnie ile mają dawać pokarmów i upewnijcie się, czy zrozumieli, bo wychodzi u mnie teraz, że przygotowałem 3 pokarmy, po 1 na każdy dzień, a ryby dostawały wszystkie 3 pokarmy codziennie...

- jak ktoś ma jeszcze jakieś pomysły, to niech je doda, może komuś to uratuje ryby.


...muszę Wam powiedzieć, że takiego smrodu, jak wczoraj, to nie pamiętam. Zobaczyć mętne akwarium, w nim kilkanaście martwych ryb, to jeszcze pikuś, ale wyczyszczenie tego, to jest masakra. Kto nie robił, to nie domyśla się nawet, w jaki ściek potrafi zmienić się woda...

Opublikowano

Tak mnie zastanawia- po co tu ingerencja osób trzecich ? Nie bezpieczniej jest kupic karmnik automatyczny i ustawic tylko jedno karmienie w małej ilości , ot tak tylko , by ryby z głodu nie pozdychały . To naprawde działa . Czasem przeszkodą jest pokrywa ale dla chcącego nic trudnego !

P.S. Współczuje

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Gdyby chodziło o węże 16/22 tak jak jest to w przypadku Ultramaxa 1500 to by nie było problemu bo bym zamontował zestaw rurek przelewowych Aquael i po problemie.Te "laski Mikołaja" to nie dla mnie.Niestety Aquael nie robi na tą chwilę takich rozwiązań dla węży 19/25.  
    • Ale o co chodzi z tymi wylotami/wlotami? Mam ultramaxa 1500 i 2000 wszystko z nimi ok.
    • Witam wszystkich. Rozważam zakup dwóch filtrów Aquael ULTRAMAX BT.Filtry jak wiecie mają węże 19/25.Wloty i wyloty w tych filtrach to jak dla mnie dramat.Zastanawiam się nad Chińskimi zamiennikami od filtra SunSun Hw-3000.Jest też do kupienia osobno skimmer,który podłącza się na zasys.Co o tym myślicie?Macie takie zamienniki u siebie?Jak to zdaje egzamin?Warto dokupywać skimmer czy lepiej jakiś jeden osobny?Jeżeli macie takie rozwiązania to bardzo proszę o wasze opinie.Mile widziane też wasze zdjęcia.Z góry dziękuję za poświęcony czas.Pozdrawiam.
    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.