Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Synodontis njassae - sprawdzam ich przydatność jako ryby "E"

Synodontis njassae WF

Gatunek dostępny jedynie jako WF i to incydentalnie. Ale "upolowanie" go jest możliwe. W moim akwa 200cm od 27 maja pływały 4 sztuki. Teraz 3 sztuki - właśnie wróciłem po 3 tygodniach do domu i jest to jeden ze skutków tej nieobecności (myślę, że temperatura).

Ryby te bytują nie oddalając się więcej niż kilka centymetrów od dna, tła strukturalnego, modułu czy kamieni. Od tak rozumianego podłoża nie odrywa ich nawet karmienie i inne sytuacje występujące w zbiorniku (inne ryby, odmulanie, siatka, ręka właściciela itp). Co ciekawe, przez kilka pierwszych dni były bardzo wdzięcznym obiektem do fotografowania - styl pływania "patrolujący". Zdarzały się chwile przycupnięcia pod kamieniami, w szczelinach tła, pod kępą kryptokoryny czy w innej kryjówce. Były też momenty charakterystycznego dla nich speedu (pokonanie jakiegoś odcinka z prędkością raczej niedostępną dla innych ryb w akwarium i potwrót to trybu pierwotnego). Istotne jast to, że żadne z powyższych zachowań nie wynikało ze strachu przed innymi rybami lub przed ruchem akwarysty wokół zbiornika. Po kilku takich nietypowych dla siebie dniach, Giętkozęby malawijskie (ich czasem używana spolszczona nazwa) przeszły we właściwy sobie nocny trzy życia. 95% czasu spędzają w ukryciu. 5% czasu to patrolowanie dna lub tła, w momencie zauważenia akwarysty - speed do kryjówki.

Jak karmić? Synodontisów od podłoża nie jest w stanie (nawet w najmniejszym stopniu) oderwać nawet karmienie. Moim zdaniem, obecność w akwarium tego gatunku (wraz z innymi non mbuna) wymusza karmienie jednorazowo większe (więc rzadsze), pokarmem tonącym, metodą "zanurzonej łapy". Analogia do karmienia Taeniolethrinopsów, choć tam z trochę innych powodów. Po takiej aplikacji karmy, Synodontisy nie żerują od razu z innymi rybami, tylko po około 10-cio sekundowej zwłoce, w sposób który nazwałbym "miotaniem". Nie oglądają się na inne ryby. Po prostu chyba ich nie widzą. Inni mieszkańcy zbiornika jakby uwzględniają fakt, że ci konsumenci mają nieskoordynowane ruchy. Zderzeń nie ma. Nasze Giętkozęby złapią parę kęsów (najchętniej przy tle, głazach lub przy kępie roślin), po czy speed do kryjówki i ewentualne powtórzenie operacji. Czasem w ogóle nie wypływają do karmienia. Nie traktuję ich jednak jak służby sanitarnej, żywiącej się wyłącznie resztkami. Rosną i tak bardzo wolno. Cieszę się jak chociaż trochę zjedzą "przy stole". 

Dlaczego myślę o nich jako o przyszłej rybie "E"? Skoro są relatywnie mało widoczne (widzę je w szczelinach tła:smile:), to mimo że bytują blisko dna nie ma sensu zaliczać ich do ryb "B". Pozbawiło by to nas obecności przy dnie kopaczy lub grzebaczy, nie dając ryb mających "widoczny" interes przy dnie. Co jest istotne, Synodontisy mimo swoich speedów i miotania, nie stresują Taeniolethrinopsów ani Aulonocar. Nie zaobserwowałem żadnych objawów agresji międzygatunkowej. Wewnątrzgatunkowej również. Giętkozęby, ze względu na swój tryb życia, nie robią tłoku w akwarium, jednocześnie czyniąc go ciekawszym. Wydaje się być to wymarzona ryba "E" - "coś ekstra":icon_smile:  Co więcej - myślę, że przy zapewnieniu odpowiedniej filtracji, można by ich nawet nie uwzględniać w bilansie ryb w zbiorniku. Przecież nie robią tłoku.

Jaka wielkość akwarium? Wydaje mi się, że ze względu na wielkość nawet ponad 20cm (przy traktowaniu jak służba sanitarna wielkość raczej nierealna), ale przede wszystkim na upodobanie do speedów - minimalny zbiornik to 200cm. Konieczne kryjówki. Bardzo wskazane tło strukturalne, które ryby umiejętnie wykorzystają. Dobre szczeliny są dla nich w cenie wyższej niż miejsca pod kamieniami. Kępa (uczciwa w opadającymi liśćmi) kryptokoryn, pod którą można sobie pogrzebać - miodzio. Najlepiej by aranżacja zbiornika umożliwiała speedy na granicy dna i tła (kamienie dołem nie dosunięte do tła) - marzenie:icon_smile:

Tak na marginesie. Synodontisy nie należą do rodziny pielęgnicowatych. Zalicza się je nawet do innego rzędu (do sumokształtnych). Stąd ich nieobecność w większości opracowań dotyczących pyszczaków. Jest to też jedyny przedstawiciel Synodontisów w Malawi. Większość kuzynów (mniejsza i bardziej popularna) pochodzi z innych jezior.

Edytowane przez tom77
kolorki, ortografia
  • Lubię to 5
  • Dziękuję 3
Opublikowano
12 godzin temu, tom77 napisał:

Jak karmić? Synodontisów od podłoża nie jest w stanie (nawet w najmniejszym stopniu) oderwać nawet karmienie. Moim zdaniem, obecność w akwarium tego gatunku (wraz z innymi non mbuna) wymusza karmienie jednorazowo większe (więc rzadsze), pokarmem tonącym, metodą "zanurzonej łapy". Analogia do karmienia Taeniolethrinopsów, choć tam z trochę innych powodów. Po takiej aplikacji karmy, Synodontisy nie żerują od razu z innymi rybami, tylko po około 10-cio sekundowej zwłoce, w sposób który nazwałbym "miotaniem". Nie oglądają się na inne ryby. Po prostu chyba ich nie widzą. Inni mieszkańcy zbiornika jakby uwzględniają fakt, że ci konsumenci mają nieskoordynowane ruchy. Zderzeń nie ma. Nasze Giętkozęby złapią parę kęsów (najchętniej przy tle, głazach lub przy kępie roślin), po czy speed do kryjówki i ewentualne powtórzenie operacji. Czasem w ogóle nie wypływają do karmienia. Nie traktuję ich jednak jak służby sanitarnej, żywiącej się wyłącznie resztkami. Rosną i tak bardzo wolno. Cieszę się jak chociaż trochę zjedzą "przy stole". 

Mam kuzynów z Tanganiki i u mnie wypływają w porze karmienia. W ogóle są aktywniejsze od popołudnia. Przy karmieniu muszę sypnąć na tyle dużo żeby doszło do dna, bo nawet pokarm nie jest w stanie oderwać ich od dna. Zaobserwowałem że oczy u nich to chyba tylko jakaś pozostałość ewolucyjna. Coś jak u nas włosy pod pachami:P Wszystko wyszukują wąsami. Mam jednego Zbrojnika i bardzo mnie śmieszyło gdy Zbrojnik był przyklejony do skały a Synodontis przepływał po nim, przez całą długość, omiatając go tylko swoimi wąsiskami. Zbrojnik w ogóle nie reagował, a Synodontis przepłynął po nim i popłynął dalej. Super rybki, to będzie u mnie stały element obsady.

 

  • Lubię to 1
Opublikowano (edytowane)
W dniu 13.05.2017 o 07:56, tom77 napisał:

Życie w moim akwarium...

...nie będzie to nigdy nie kończąca się telenowela, ...ale ciąg dalszy nastąpi.:icon_smile:

 

@tom77 Tomek, czekamy i czekamy na ciąg dalszy... a tu cisza. Może czas na aktualizację? No nie daj się prosić... ?

Edytowane przez rysib
  • Lubię to 1
Opublikowano (edytowane)

Zainteresowanych wyborem obsady do akwarium Limaka86, zapraszam do wątku j.n. (od postu nr 23), gdzie przeniosłem 21 postów na ten temat 

Skrót "procesu decyzyjnego" zamieszczę oczywiście w naszym wątku.

Edytowane przez tom77
  • Lubię to 1
  • Dziękuję 1
Opublikowano

Skoro tom77 wysmarował tak fajny post nas temat toniowców, to myślałem czy znawcy i posiadacze nie mogliby dopisać tutaj czegoś podobnego dla gatunków z kategorii B czyli grzebaczy? Chyba byłoby interesujące poczytać które gatunki są najbardziej kopiące i siedzą nosem w piachu a które w rzeczywistości kopią sporadycznie. Które grzebacze faktycznie zasługują na to miano?

Wysłane z mojego SM-J500FN przy użyciu Tapatalka

Opublikowano (edytowane)

Tak po krótce, dobrymi grzebaczmi są Lethrinopsy. Robią to prawie nieustannie, zostawiając masę drobnych kraterów. Aulonocary polują na żyjątka w piachu przy pomocy sensorów. Gdy wyczują coś w piasku, wtedy atakują. U nas w piachu nie ma nic, więc w nim nie grzebią. Ani razu u siebie tego nie zauważyłem. W tym wypadku bardziej pewnie chodzi o przebywanie przy dnie i niuchanie sensorami. To tyle na temat gatunków z tego wątku. Są jeszcze Mylochromisy, które też lubią grzebać w piasku, ale są jeszcze mało u nas rozpowszechnione, więc ciężko będzie o relacje. Może kolega @iquitos68coś napisze, bo jest szczęśliwym posiadaczem Mylochromisów.

Edytowane przez pozner
  • Lubię to 2
Opublikowano

Mylochromisy spec mchuse to zawodowi kopacze. Tak, jednak zależy jakim pokarmem karmię ryby. Gdy np więcej karmię suszonym krylem, stynkami lub płatkami Mylochromisy odchodzą od dna i stają się bardziej rybami toniowymi. Gdy np więcej sypię ciężkich granulatów takich jak NLS Thera +A lub zakopuje kryla w piasku Mylochromisy schodzą do dna przekopują piasek podczas i poza karmieniem. To jaki pokarm im podaję zmienia ich zachowanie w długim okresie czasu, nie tylko to chwilowe. Oprócz tego jedna samiczka upodobała sobie oskubywanie kamieni z glonów i robi to w każdej wolnej chwili :)

  • Lubię to 4
Opublikowano

A wśród samych lethrinopsów lub samych aulonocarach też są jakieś różnice w częstości kopania, przywiązania do dna, któreś szczególnie z tego słyną albo może któryś gatunek odznacza się innym nietypowym zachowaniem związanym z dnem/piaskiem?

Wysłane z mojego SM-J500FN przy użyciu Tapatalka

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.