Skocz do zawartości

milc

Użytkownik
  • Postów

    473
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez milc

  1. O wiele częściej pływał nastroszony na maksa, jego rewir to była ponad połowa akwarium, i miał częściej maksymalnie intensywne kolory. Myślę, że jeśli chciałbyś ustawić zbiornik pod niego, to byłby bardzo szczęśliwy w tym rozmiarze. Pamiętaj, że to raczej niewielki mbuniak - 9 do 12 cm długości. Poleca się dla nich zbiorniki od 200 L. No i samice nie są, wbrew temu co można przeczytać - kolorowe. Są w zasadzie jednolicie brązowe, nie licząc momentów, kiedy się stroszą do innych ryb - wychodzą im jaśniejsze paski. Gdybym miał dziś dobrać do niego drugi gatunek, z tych, które sam miałem, a miałem niewiele, to chyba tylko maingano. Samce siedzą sobie w swoich dziurach przy dnie, nie zapędzając się zbyt daleko od nich. Z innych - nie wiem, niech się ewentualnie posiadacze wypowiedzą. milc
  2. Tak się zastanawiam nad dużymi zbiornikami - czy one w przypadku Malawi mają sens wogóle? W sensie większe niż 800 litrów? Po pierwsze, możliwość trzymania konkretnych gatunków w przypadku naszych ulubieńców najbardziej determinuje długość zbiornika. Są jakieś tam minima określone dla konkretnych ryb, i nie wiem, czy są takie, gdzie minimum jest określone na 3 metry? Po drugie, i tak maksymalna ekonomicznie uzasadniona długość to 320 cm ze względu na standart płyty szklanej. Po trzecie - takie wielkie zbiorniki (1000 - 2000 L) stanowią problem przy doborze obsady, o ile chce się mieć dużo różnych gatunków. I tak nie ma możliwości optymalnego karmienia przy zbiorniku "bardzowielogatunkowym". Mało tego, część pokarmów, mimo, że jest bardzo dobra pod względem diety, promuje jedne kolory, a znacząco osłabia inne - przykładem Dainichi Veggie FX, który promuje czerwienie, a osłabia błękity, pośrednio wpływając też negatywnie na żółć - stąd polecono mi Veggie Deluxe, mimo, że wydaje się pokarmem "niższej" kategorii, przy mojej mbunie ma dać o wiele lepsze efekty. Podobnie jest z Color FX / Color Supreme. Do czego zmierzam - czy nie lepiej, ze względu na możliwość optymalnej chodowli różnorodnych gatunków, ze względów ekonomicznych i innych podanych powyżej, zamiast szarpać się ze zbiornikiem 2000 L, postawić w rzędzie cztery po 500 L ze wspólnym dużym sumpem? Można to przecież tak fajnie zabudować i urządzić wewnątrz, że będzie wyglądało jak osiem metrów jeziora, a o ile łatwiej będzie dobrać obsadę i o ile bardziej będzie to elastyczne rozwiązanie? Można by mieć i różnoraką mbunę, i aulonacary, i haplohromisy, i ewentualnie drapieżniki, a każda grupa w optymalnych dla siebie warunkach. A i skutki ewentualnej tragedii, typu rzut wściekłej żony mosiężnym przyciskiem do papieru we frontową szybę dużo łatwiejsze do przezycia technicznie i ekonomicznie. Piszę to również na podstawie własnych doświadczeń, gdzie chciałbym mieć wiele różnych gatunków, a po prawie roku dochodzę do wniosku, że mimo doskonałych warunków lokalowych, dobrze pasującej diety, świetnych parametrów wody i fajnej dekoracji niektóre gatunki po prostu... po prostu nie są ze sobą szczęśliwe w jednym baniaku. Taki flavus po prostu potrzebuje rządzić w swoim zbiorniku, inaczej nigdy nie będzie wyglądał na maksa pięknie. Więc "przytłumienie" jego naturalnych zachowań kulfonami trudno uznać za sukces. A samice msobo, mimo, że nie ma walk i nie ma wspólnych rewirów, wydają mi się zestresowane obecnością większych, bardziej masywnych red- redów, których barwy są z podobnego rejonu palety kolorów, i nie świecą na żółto tak pięknie, jak świeciły, kiedy były same. Nie chcę tu powiedzieć, że powinniśmy absolutnie promować zbiorniki jednogatunkowe, ale że optymalny dobór gatunków to naprawdę bardzo trudne zadanie, dostosowanie dietetyczne i agresji to jeszcze bardzo niewiele, i nie da się tu napisać kilku prostych zasad. Dlatego dzisiaj wydaje mi się, że mógłbym to zrobić o wiele lepiej, mając do dyspozycji 300 + 200 + 500 + 720 + 280 niż 1 x 2000 litrów. milc
  3. Apropo zatrzymania biologicznego - na kilka dni - potem przecież trzeba by było zrobić restart, a to chyba niewskazane? milc
  4. Tak, to są screenshoty z bylejakiego filmiku z mojego akwarium, sprzed mniej więcej sześciu miesięcy :-) Ryba, o którą ci chodzi, to Pseudotropheus flavus, samiec. Przy czym na pierwszym screenshocie zakreśliłeś rufę samca Labeotropheus fuelleborni, czyli całkowicie innej ryby. Wtedy, kiedy robiłem ten filmik, to flavus był już grzeczny bardzo, bo to było po dodaniu fuelleborni, które są jakieś dwa razy większe, i przejęły kontrolę nad zbiornikiem. Zaoowocowało to zmniejszeniem rejonu flavusa ze 150 cm długości zbiornika do kilkudziesięciu, ale też rzadziej się na maksa wybarwia - coś za coś. Ogólnie jest silnie przywiązany do rewiru i agresywny w stosunku do innych ryb niezależnie od gatunku, kolorystyki czy płci. Myślę, że jeśli chciałbyś mieć akwarium, w którym jemu miałoby być najlepiej, mógłbyś mieć jednego samca plus ze trzy samice (jest bardzo aktywny płciowo) i do tego jakiś jeden niepozorny, ale twardy gatunek, który nie zajmuje ścisłych rewirów, jest niewielki, i potrafi szybko uciekać :-) Aha, i mój bardzo dużo kopie, i praktycznie do samego dna, gdzie tylko daje radę. Skąd wziąć, nie wiem, ja kupiłem F1 w Tan-Malu jak jeszcze były a teraz próbuję sobie odchodować dwie samiczki z młodzieży, ale łatwe to nie jest, bo dymorfizm pojawia się późno. Kurde, nie myślałem, że mój film karierę zrobi, muszę coś ze scenariuszem nakręcić :-) milc
  5. Mam w dwu zbiornikach 2 x Power-Glo i żadnych problemów z glonami. Co nie gwarantuje, że u ciebie się nie pojawią, możesz mieć inne sprzyjające warunki dla glonów, do których dołożenie intenstywnego oświetlenia się dołączy. milc
  6. Ja też mam Fluvla Tronic, i też nie mam uwag, może poza tym, że trochę ciężko i ze sporą bezwładnością chodzą termostaty. Natomiast w drugim baniaku kupiłem Jagery/Eheimy, i to jest masakra - przy tej samej mocy są chyba dwa razy dłuższe, musiałem je zamontować pod kątem 45 stopni, bo pionowo nie wchodziły do zbiornika 50 cm. Poza tym są cholernie widoczne - w skrócie to takie wielkie, intenstywnie srebrzyste PAŁY :-) milc
  7. Co do konkretnych fragmentów jeziora, zdjęcia z opisem i przykładami konkretnych gatunków są tutaj: http://www.hull.ac.uk/cichlids/Malawi_Habitats_gallery.html Przy okazji, dobra lektura dla ultrasów :-) którym się wydaje, że w Malawi nie ma drewna, gałęzi, korzeni czy trzciny. To drewno na zdjęciach to wygląda nawet bardziej na polskie, niż te afrykańskie korzenie, które ja stosuję :-) milc
  8. Jeżeli chodzi o P. flavus, to mogą być dwa problemy: - dostępność - terytorializm - jeżeli nie będzie miał znacznie większej ryby nad sobą, może być bardzo agresywny, u mnie zanim przybyły kulfony zajął ponad połowę zbiornika 200x50x50 milc
  9. A ja zapraszam, nie piszcie do nikogo na mail. Co to, inni mają się nic nie dowiedzieć?!? :-) milc
  10. Miałem ten problem z C. borylei w zbiorniku non-mbuna, po pierwsze był dwa razy większy, po drugie cztery razy szybszy, po trzecie dziesięć razy bardziej łakomy niż reszta. Efekt był taki, że przy zwyczajnym podawaniu zaczynał wyglądać jak welonka. Pożaliłem się marsowi :-), wysłuchałem jego metod i zrobiłem tak, zamiast podawać pokarmy pływające (Tetra) i tonące (Dainichi) na zmianę, robię to jednocześnie (żeby miał dużo miejsc, którymi się trzeba zająć), i na dodatek rozsypuję po całej długości akwarium, starając się wrzucać tam, gdzie C. borylei nie ma, a inne ryby są. Dodatkowo staram się być przy tym dość ruchliwy (no, może bez kankana i przytupów) bo ten borylei, jako dominant zbiornika, jest jednocześnie najbardziej wyczulony na "zagrożenia" z zewnątrz, co go płoszy trochę i daje szanse innym. Efekt jest taki, że borylei przestał wyglądać jak boja, a inne ryby zaczęły wreszcie rosnąć, i powoli go doganiają, jeżeli chodzi o aktywność przy karmieniu. milc
  11. A, że rewizja ma wystawać, to wiedziałem, ale też mi się to wydaje nadmiar zabezpieczeń, to już chyba lepiej mieć na tyle zapasu wysokości zbiornika, żeby zbiornik przyjął wszystko, co zmieści się w ostatniej komorze sumpa, bo przecież tylko to ma szansę wrócić do zbiornika? Chyba, że ktoś ma stałą podmianę wody, i zakłada, że zatka mu się odpływ nadmiaru, a dopływ będzie działał dalej, i w ten sposób przeleje. W sumie chcąc iść tak w zabiezbieczenia można zajść bardzo daleko, i nic z tego nie wykorzystać. I tak największą masakrą może być samo pęknięcie szkła, raczej chyba mało kto ma to szkło żywicowane, a wtedy to żadne przepusty nie pomogą. I problem pojawia się, jak zbiornik jest w lokalizacji, gdzie na przykład cała noc nikogo nie ma - jak u mnie w firmie. Załatwiłem to tak, że na podłodze pod zbiornikiem jest czujka zalaniowa (wykrywa praktycznie minimalną warstewkę wody) która jest zapięta do alarmu z monitoringiem, który w firmie i tak miałem. Zawsze przynajmniej info dostanę, że jakaś tragedia nastąpiła. A tak, w domu, to nie zawsze masz możliwość obudzić się na czas. Panowie, bez stresu. Popatrzcie, ile dyskusji sprowokowałem na temat samego otworu spustowego, a Mars chce, żebym sumpa robił. To by się dopiero zaczęło :-) milc
  12. To jeszcze rzuć im do przemyślenia sposób obsługi baniaka o wysokości 150cm bo momentami wymiękam. Wiesz, to są takie najgorsze wysokości. Za dużo na rękę czy szczypce, ale jeszcze za mało, żeby robić cyrk z pełnym akwalungiem :-) milc
  13. A nie da się tego wyregulować grzebieniem? I kolejne pytanie: po co wogóle w kominie rura, zamiast po prostu otworu w dnie (byłaby mniejsza szansa na efekt gulgotania, a w kominie nie zalegałoby dziadostwo na dnie) - zabezpieczenie przed rozszczelnieniem się komina czy jak? milc
  14. Nie jestem zwolennikiem przeziernych zbiorników. Po pierwsze, wydaje mi się, że to gorzej dla ryb ze względu na światło i ruch z dwóch stron i brak spokojnego miejsca. Po drugie, chyba bardziej widać zanieczyszczenia. Po trzecie, dwa razy więcej szyby do czyszczenia. Po czwarte, wydaje mi się, że kolega po jednej ze stron zbiornika ma schody, więc oglądanie akwarium z drugiej strony trochę traci sens. Po piąte, o wiele trudniej zbudować sensowne konstrukcje z kamieni, musiałaby być znacznie większa szerokość, bo przecież o szybę się nie da oprzeć bezpośrednio, w każdym razie nie polecam :-) Niby racja, ale zwróć uwagę, że w zbiorniku z linka szyba jest od środka ramy, więc silikon nie pełni funkcji elementu dającego wytrzymałość mechaniczną, jak w zbiorniku szklanym, a jedynie uszczelnienia, a dodatkowo nacisk wody powoduje doszczelnienie połączenia. Szkło podobno też, widziałem środki do polerowania uszkodzonych szklanych soczewek do okularów. Miał ktoś z tym doświadczenie, bo miałem w planie zająć się jedną rysą u siebie? A nie pomyślałbym :-) Zaskoczyła mnie ta informacja. Już myślałem na użytek kolegi o podwieszeniu linek stalowych nad tym akwarium, do tego uprząż taka jak miał Tom Cruise na Mission Impossible i maska z rurką. Przy wysokości rzędu metra zanurzałby najwyżej głowę i ramiona, a żona by go mogła przesuwać na karabinkach :-) Ewentualnie jakieś skrzyżowanie wycieraczek samochodowych z mechanizmem do opuszczania rolet, wszystko zamontowane od wewnątrz. Trzebaby przez znajomego docenta wrzucić to studentom z robotyki z AGH na pracę semestralną :-) Szkoda, że nie da rady hodować z pyszczakami strzykwy, spacerowała by sobie po zbiorniku i zamieniała gromady małych kupek w jednego dużego klocka raz na parę dni. Wtedy to łopatą i po problemie :-) milc
  15. No ja właśnie wiem, że i tak trzeba zrobić zapas, ale chciałbym wiedzieć, od czego brać zapas, stąd próba wyprowadzenia wzoru. Myślę, że taki wzór raczej by nikomu krzywdy nie zrobił. Snocho - czy skręcanie na zaworze nie będzie przyczyną problemów prędzej czy później? W końcu zawór to takie czy inne zwężenie i jeśli będzie w tym czy w innym stopniu przymknięty, jest to miejsce idealne do zapchania? Wydawało mi się, że regulację sensowniej jest robić wysokością grzebienia w kominie, co powoduje, jak myślę, zmianę wysokości słupa wody w kominie, co w efekcie zmniejsza ciśnienie na zrzucie i przepływ? Chyba, że przewidujesz dość dokładną filtrację mechaniczną w samym kominie, ale nie wiem, czy coś takiego się praktykuje. Co do średnicy powrotu, to myślę, że jej nie trzeba wyliczać, bo determinuje ją przyłącze pompy. Proszę praktyków, w tym snocho, żeby się nie czuli przypadkiem dotknięci moim ględzeniem teoretyka, po prostu staram się wszystko dobrze zrozumieć, a i innym czytającym to nie zaszkodzi :-) Nigdy mnie nie satysfakcjonowało przyjmowanie wiedzy na zasadzie "tak jest, bo tak się robi" - zawsze jakaś przyczyna źródłowa musi być, a jej poznanie czy zrozumienie zależności może tylko pomóc. milc
  16. Mój fryeri, ten w zbiorniku mbunowym, to jest na przykład wyjątkowym miłośnikiem spiruliny OSI, pozostałe pokarmy, w tym nie tylko dla roślinożerców Dainichi Color FX to tak podjada, a jak sypnę OSI, to sprząta dwie trzecie dawki. Jedna piękna rzecz, jaką miałem okazję widzieć, to atak samca fryeri na narybek fuelleborni. Widziałem to dwa razy, i za każdym razem przy karmieniu - widocznie wykorzystuje zamieszanie i zainteresowanie pokarmem, coś jak krokodyl przy wodopoju. Za pierwszym razem nie skapowałem, czemu fryeri tak wystrzelił ze stada żerujących ryb i schował się w swoim siedlisku, nawet się przestraszyłem, że mu coś jest, dopóki nie zobaczyłem, że mu ogonek z pyska wystaje :-) milc
  17. Jak dobrze pamiętam to ta łódź kosztowała jakieś 40 PLN, więc każdy może sobie pozwolić :-) Zdecydowana wada jednak to fakt, że żeby utrzymywać zanurzenie, musiała się poruszać do przodu. Po prostu miała dwie śruby, lewa i prawa, do skręcania i napędu, a stery wysokości na stałe w dół, i tak to działało. No, ale za cztery dychy :-) Co do szacunku ze strony ryb, to już bardziej się mogą martwić ci, którzy mają akwa widoczne od strony sypialni :-) milc
  18. Można prawdopodobnie wymurować, a potem pokryć szczelnie żywicą epoksydową z atestem. Pozostaje tylko problem granicy szyba - mur i jej szczelności, musi tam być jakaś rama (stalowa?) i silikon. Poczytaj sobie o zbiorniku z płyt wiórowych, pokrytym od wewnątrz masą z włókna szklanego z żywicą poliestrową: http://www.malawicichlidhomepage.com/panis/plywoodtank.htm Ma to sporo zalet, i to niekoniecznie koszt jest najważniejszą rzeczą. Przy takim zbiorniku i tak sam koszt szkła to jeszcze nie cały budżet, ale taki zbiornik trudniej uszkodzić, a nawet jeśli zostanie któraś ściana lub dno uszkodzona, to miejscowa naprawa jest możliwa, przy szkle niekoniecznie. I jeszcze kwestia otworów - w drewnie, jak wiadomo, jest dużo łatwiej :-) milc
  19. Nie no, żeby nie było znowu tak, że im grzebię co chwila, staram się nie wkładać łap bez potrzeby, między podmianami nawet nie odkurzam dna, raz na tydzień magnes i tyle. Ta submarine to było takie jednorazowe ekstremum :-) milc
  20. W akwarium P. taeniolatus może być traktowany jako wszystkożerny (jak wiele innych gatunków, które w naturze mają specyficzną dietę, chociażby właśne S. fryeri), dieta ogólna z udziałem spiruliny mu nie zaszkodzi, już bardziej przekarmienie, bo potrafi być egzemplarzem cholernie łapczywym i zamieni ci się kształtem w welonkę, jak nie będziesz uważał. milc
  21. No wiem, doświadczenie, ale jakoś nie wierzyłem, że tego się nie da wyliczyć, więc zmusiłem się do przypomnienia sobie prawa Bernoulliego itd itp no i tak mi wychodzi... Może jest tu ktoś młodszy, kto ma taką wiedzę na świeżo, i może to sprawdzić? Dlatego nie podaję wzoru, bo chcę, żeby ktoś to zrobił od początku, potem gotowce się przydadzą dla klubowej potomności :-) Sumpa. Nie wiem, czy robię, ale myślę. Zresztą, jak ja oglądam ryby, to widzę ten ich wyraz twarzy po drugiej stronie szyby "kurna, na pewno koleś coś znowu kombinuje z tym naszym akwarium". Miesiąc temu na przykład testowałem przeganianie zza dekoracji ryb do pułapki przy użyciu takiej 5 cm zdalnie sterowanej łodzi podwodnej z niebieskimi reflektorkami, ale mi się cholera w kamieniach blokowała :-) bo niestety działa na zasadzie, że musi płynąć, żeby utrzymywać zanurzenie. Ale reakcje ryb są niezapomniane, nie widziałem jeszcze, żeby się nawet żarciem tak interesowały, może jej chciały baterie wymontować :-) milc
  22. No tak... jak w życiu... jakbyśmy mieli czekać, aż będą dążyć do niego samice, też by było rzadziej :-) milc
  23. Już poprawiłem, oczywiście mm :-) Kurde, dobrze, że się tak przy wierceniu nie pomyliłem :-) No więc jak, zna ktoś takie obliczenia? milc
  24. Ciekawi mnie, czy u was się potwierdza taka obserwacja, że samiec, który w ramach haremu jest zdominowany przez samicę, podchodzi z nią do tarła. Podejrzewam dwa takie przypadki, jeden u A. maleri maleri, gdzie samiec jest zdecydowanie mniejszy od samicy, która dotychczas była zaraz po samcu C. borylei główną cwaniarą w zbiorniku i ustawiała po szkle przede wszystkim swojego samca. A dzisiaj - widzę, że się chowa. Wypłynęła do żarcia, no i jasne, wisi jej podgardle, oddycha bez otwierania warg, po prostu inkubuje. Drugi taki przypadek w zbiorniku mbunowym - cztery solidne samice red-red i jeden samczyk, tak z jedną trzecią mniejszy od nich. Totalnie zdominowany, i to głównie przez nie, pływający w zasadzie bokiem ze strachu. No, był sobie, myślałem, dojrzeje. W tym czasie trzy z samic inkubowały. Potem samiec został na tyle zamęczony (ale bez obrażeń, podjerzewam, że bardziej psychicznie), że go odłowiłem ręką (!) z nurzańca, nie miało sensu trzymanie go dalej w zbiorniku. No i od tego czasu zero inkubacji. A wydawało mi się, że po prostu nie jest jedynym samcem (też nie był jakoś wybarwiony) a wychodzi na to, że był. Ja rozumiem, że u ludzi zdominowany samiec bywa dopuszczany, szczególnie do rozrodu, ale myślałem, że u ryb to raczej małe szanse? milc
  25. Wychodzi mi, że mając wysokość słupa wody 40 cm (licząc od dna do powierzchni wody) i chcąc mieć wypływ ~3000 l/h otwór musi mieć około 19,5 mm średnicy. Dobrze? Co śmieszniejsze, wychodzi mi też, że jeśli do tego otworu przytknę rurę o długości 50 cm (w dół oczywiście, poniżej zbiornika) to wypływ z tej rury będzie 4500 l/h. Oczywiście pominąłem opory rury i założyłem przepływ laminarny. No i zakładam, że dolewam cały czas tyle samo, więc poziom wody się nie zmienia. Chciałbym się przekonać, czy cokolwiek popierniczyłem :-) milc
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.