Skocz do zawartości

Ikra - jako uzupełnienie diety?


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jakoś mi umknął ten temat, no ale po kolei.


1. Co do celowości podawania rybom ikry. Jeżeli mamy ryby które mogą taki pokarm spożywać (wszystko i mięsożerne) to ja byłbym jak najbardziej na tak. Z zastrzeżeniem że ryba jest złowiona w relatywnie czystym zbiorniku (jakiś stawik, czy glinianka) i że ikrę zamrozimy przed podaniem rybom (co najmniej -18 przez 3-4 dni). Pomimo iż w ikrze pasożytów raczej byc nie powinno to nigdy nic nie wiadomo, a mrożenie zabija je wszystkie oraz większość bakterii. Istnieje co prawda ryzyko przeżycia mrożenia przez wirusy ale nie sądzę aby było to istotne zagrożenie.

2. Ikra z ryb morskich ma tę niekorzystną właściwość, że, podobnie jak w mięsie, występuje w niej pewna ilość metali ciężkich. Nie jest to co prawda ilość niebezpieczna ale IMO lepiej dać rybom kawałek mrożonego łososia lub krewetkę niż ikrę. Dobrym wyborem jest łosoś hodowlany który z racji metody karmienia nie kumuluje rtęci i kadmu. (łososia hodowlanego"norweskiego" rozpoznać w sklepie można po tym że ma ładniejszy kolor i jest tańszy od atlantyckiego)

3. Własna mrożonka z ikry (lub z ikry i mięsa, ikry i czegoś tam jeszcze) dla mnie ma podstawową zaletę: wiemy że jest świeża i cały czas zamrożona. Osobiście nie karmię i nie będę karmił mrożonkami komercyjnymi właśnie ze względu na brak nadzoru nad "łańcuchem chłodniczym". Mrożoną krewetkę w sklepie kontroluje inspekcja sanitarna i weterynaryjna. Mrożonki dla ryb mimo iż też podlegają IW, kontrolowane zapewne nie są.

4. Zgadzam się z Filasem, że różnica po podawaniu dobrego pokarmu naturalnego jest zauważalna. Ja w lecie hoduje rozwielitki a w zimie muszki owocowe (w tym roku spróbuje świerszczy). Jeżeli hodowla dobrze się rozwija to bywa że przez kilka tygodni pod rząd ryby nie dostają nic innego poza rozwielitkami i glonami które sobie zeskrobią ze skały. Nie zdecydowałbym się jednak na podawanie pokarmu pochodzącego bezpośrednio ze stawu itp.


Reasumując: w mojej ocenie dobrze jest pokombinować z pokarmem naturalnym, przy czym na pierwszym miejscu stawiałbym rozwielitki i inny pokarm żywy z własnej hodowli a na drugim miejscu mrożone ryby, skorupiaki i ikrę. Mrożenie pokarmu przed podaniem eliminuje wystarczająco ryzyko przeniesienia chorób do akwarium, pod warunkiem że temperatura będzie wystarczająco niska a proces mrożenia odpowiednio długi. Istotne jest również aby mrozić wyłącznie pokarm świeży a rozmrażać go albo bezpośrednio przed użyciem (na sitku) lub w chłodziarce - zapobiega to wtórnemu namnażaniu się bakterii w rozmrożonym pokarmie.

Opublikowano

Dzięki Mutra za (jak zwykle) rzeczową i konkretną odpowiedz.

Przyznam się szczerze, że mam ochotę wprowadzić ikrę do menu moich pyśków.

O wynikach będę informował.

Ps/ Słyszałem też, że hodowcy bojowników skarmiają ikrą i bardzo ją cenią.

Opublikowano

Musisz tylko brać pod uwagę fakt że bojowniki ( z racji warunków w ich naturalnym środowisku) żywią się w większości owadami i larwami owadów - czyli pokarmem bardzo bogatym w tłuszcz i białko. Na Twoim miejscu ikrę dawałbym albo w małych ilościach albo w połączeniu z czymś o wysokiej zawartości skł. balastowych (parzona sałata, rozwielitki, pancerzyki z krewetek)

Opublikowano
Ja w lecie hoduje rozwielitki a w zimie muszki owocowe (w tym roku spróbuje świerszczy)

u mnie świetnie sprawdziły się ćmy, które bardzo łatwo złapać wieczorem - jedynie ryby trzeba do nich przyzwyczaić jeżeli chcemy podawać tak jak ja to robię czyli na żywca, podawałem również białe larwy mrówek


jeżeli chodzi o świerszcze to nie próbowałem ale w przyszłym roku włączę je do diety


widzę, że temat o rybiej ikrze wyszedł na prostą i coś konkretnego się przy okazji dowiedzieliśmy

pozostało tylko dodać, że jest to pokarm przeznaczony dla ludzi świadomych tego jakie pysie będą karmili i w jaki sposób należy go pozyskać i przygotować!!!

tak na wszelki wypadek żeby zaraz ktoś nie pobiegł po kawior do marketu :)

Opublikowano
tak na wszelki wypadek żeby zaraz ktoś nie pobiegł po kawior do marketu :)

a dlaczego ?

to przynajmniej ikra przebadana przez odpowiednie służby.

Więc nie będzie tam związków metali ciężkich.

Nie pytam dlatego że polecę po kawior, ale z miłą chęcią usłyszę odpowiedź dlaczego ikra łososia, dorsza, bieługi ma się nie nadać.

Opublikowano
tak na wszelki wypadek żeby zaraz ktoś nie pobiegł po kawior do marketu :)

a dlaczego ?

to przynajmniej ikra przebadana przez odpowiednie służby.

Więc nie będzie tam związków metali ciężkich.

Nie pytam dlatego że polecę po kawior, ale z miłą chęcią usłyszę odpowiedź dlaczego ikra łososia, dorsza, bieługi ma się nie nadać.


Kawior jest mocno słony. Nie wiem czy dlatego, że pochodzi od ryb morskich, czy sól zostaje dodana. Wydaje mi się, że to drugie jednak. Jeśli ikra ryb morskich jest jednak z natury słona, to chyba jednak dla pyszczaków się nie nadaje.

Opublikowano
a dlaczego ?

to przynajmniej ikra przebadana przez odpowiednie służby



kawior to inaczej w uproszczeniu SOLONA ikra + pewnie jak większość spożywki w dzisiejszych czasach jakaś chemia konserwująca

o takiej ikrze nie ma mowy tak samo jak o ikrze pozyskanej np. z solonych śledzi itp


chodzi nam tylko i wyłącznie o ikrę pozyskaną bezpośrednio z odłowionej świeżej ryby!

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.