Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jeśli chodzi o mnie to uważam, że uśmiercanie ryby czy to przez lodówkę czy inny sposób nie jest humanitarne, tym bardziej ryb zdrowych, które są nadmiarowe, za wszelką cenę starałbym się zostawić ryby przy życiu, a jeśli ktoś mówi, że nie ma ich gdzie oddać to nie wierzę to ! To chyba lenistwo właściciela ryb. Wiele razy oddawałem ryby i nigdy nie miałem z tym problemu, zawsze się ktoś znalazł, czy to sklep czy giełda czy jakiś hodowca. W ogóle zabijanie nie jest humanitarne, ryb czy innych zwierząt, nie będę przytaczał przykładów, a jest ich wiele.

Z innej beczki.


Zbliża się wigilia, a tym samym masowa "rzeź niewiniątek"

W mim rodzinnym domu nigdy nie jedliśmy karpi z tego właśnie powodu, poza tym kto by je zabił? tata? na pewno nie, ja? tym bardziej, od dziecka w moim domu jest akwarium z rybkami, odkąd pamiętam, nie miał bym sumienia, ale...

w domu mojej żony zabija się karpie i po ślubie przejąłem ten obowiązek po teściu, zostałem sprytnie wmanipulowany, tradycja itd.

Jest to dla mnie straszne przeżycie i nie polecam nikomu :(


Tłumaczę to sobie w ten sposób, że ja to zrobię lepiej, szybciej z sercem.

Opublikowano

1) Danio jako pierwsze ryby, ktore mialy przetestowac czy cykl azotowy jest zamkniety -- oddalem do sklepu z powrotem za free... Powiedzialem dlaczego je oddaje, bo gosc troche byl podejrzliwy...


2) Auratusy sprzedalem do sklepu za paczke pokarmu


3) Maingano oprocz do ludzi - poszly do sklepu (ponad 60 sztuk)


Coz -- masz ladne duze samce ? Chcesz sie ich pozbyc ? Oglos sie na gieldzie, ze oddasz za darmo. Poszukaj sklepu, ktory ma Malawi w ofercie i oddaj za free. Sklepy maja akwa na kwarantanne (a przynajmniej powinny miec) i mysle, ze jesli masz zadbane ryby to wezma bez problemu.


Usmiercanie ??? Ech... Trzymam bastarda w akwa (a cholernik jest straszny bo to mieszaniec auratusa z najprawdopodobniej red-blue) bo mi zal go bylo usmiercic, a sie jakos uchowal mimo wszystko -- a mialbym usmiercac zdrowe ryby ?? Nooo nieee no, Panowie -- z zalem usmiercam rybe, ktora juz w zasadzie jest martwa, a Wy piszecie sobie jak humanitarnie stracic zdrowe osobniki. :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: Szok

Opublikowano

M_sobo - rozumiem że mięsa też nie jesz ?? bo to również zakrawa na hipokryzję. Chyba, że chodzi o to, że "ja karpia nie zabiję, ale śledzie w słoiku czy szynka to i owszem czemu nie".

Ja karpia zabiłem, nie mam z tym problemu. Pochałaniam duże ilości mięsa itd. Ale to chyba już zaczyna wykraczać poza topic.


Wogóle to zboczyliśmy już trochę z tematu, myślę że konkluzją są dwa wnioski z tej dyskusji.


1. Należy zrobić wszystko co możliwe aby "nadmiarowe" rybki znalazły inny dom, można sobie to nawet postawić za punkt honoru prawdziwego Akwarysty a nie tylko posiadacza akwarium.

2. Jeśli natomiast trzeba uśmiercić (abstrahując od powodów, deformacja, choroba, nadmiarowość) promujmy jednak lodówkę a nie klozet.


Żeby było jasne nie jestem zwolennikiem zabijania zdrowych ryb, sam kilka dni temu nadmiar Trewek oddałem do sklepu za free.

Opublikowano

Dla mnie mamy do czynienia co najmniej z dwiema kwestiami:


1) Sposób likwidacji (uśmiercenia) ryby którą dana osoba chce zlikwidować. Jak rozumiem naszym celem winno być wypracowanie metody jak najmniej dla ryby dolegliwej. Jeżeli śmierć w ogóle może być niedolegliwa, również dla ryb (sporo o tym napisano w kontekście ryb vide np. przywoływany przeze mnie artykuł w NA). Ja już podałem moją metodę gdybym zdecydowanie, nieodwołalnie i koniecznie taką czynność wykonać musiał (póki co mimo, że nie było to proste - chciało mi się włożyć na tyle wysiłku aby ryb nie uśmiercać).


2) Kwalifikacja dla likwidacji (uśmiercenia) - tutaj podano jako przykład żywą, zdrową, sprawną, niecierpiącą rybę która na swoje jak widać nieszczęście jest samcem (klasyczny odpowiednik topienia kociąt ze sporego miotu, których jest tyle, że nie można ich zostawić w domu - przykład często przywoływany i niemal identyczny; rozważania czy kot czy ryba czują więcej moim zdaniem są nie na miejscu, wystarczy że ryba czuje choć trochę). Dla mnie to nie jest wystarczający powód. Ja - choć jeszcze nie byłem w takiej sytuacji - rozważyłbym poważnie uśmiercenie tylko i wyłącznie aby skrócić cierpienia ryby np. chorej lub rannej, której nie dałoby się uzdrowić lub pomóc inaczej.

Opublikowano

Mi się wydawało, że dyskutujemy o tym co zrobić z za dużą ilością samców, a nie jak w "humanitarny" sposób uśmiercić rybki. Choć mogę się mylić bo wątek tak sie rozrósł, że zaczynam się już gubić. Póki co nie licząc nieśmiertelnych pomysłów w rodzaju oddać gdzieś, zauważyłem tylko jeden: nie odławianie inkubujących samic połączone z małą ilością kryjówek. Pomysł dobry tylko póki co gdzie nie czytałem to pisze się o dużej ilości kryjówek. Tak też zrobiłem i mam dużo kryjówek. Teraz planuję zrobić przemeblowanie w akwarium, wsadzę duże kamulce i postaram się o jak najmniejszą liczbę kryjówek.


3) Maingano oprocz do ludzi - poszly do sklepu (ponad 60 sztuk)


Cóż moje maingano też idzie zawsze do ludzi i nie miałem do tej pory problemu. Wynika to jednak z tego, że w przypadku maingano nie jest łatwo ocenić płeć rybek. Gorzej gdy masz gatunek gdzie samce są wybarwione od malucha i okazuje się, że jest ich za dużo.


Coz -- masz ladne duze samce ? Chcesz sie ich pozbyc ? Oglos sie na gieldzie, ze oddasz za darmo. Poszukaj sklepu, ktory ma Malawi w ofercie i oddaj za free. Sklepy maja akwa na kwarantanne (a przynajmniej powinny miec) i mysle, ze jesli masz zadbane ryby to wezma bez problemu.


Jasne, że wezmą i sprzedadzą początkującemu akwaryście jako malawi mix do akwarium ogólnego. Problem rozwiązany, ale chyba nie o to chodzi.

Opublikowano

cezarix mi chodziło o to, że musiałem zabić te ryby, o sam fakt, nigdy tego nie robiłem, aż do pewnego czasu, zdaję sobie sprawę, że to ryba hodowlana, przeznaczona na papu, sam je jadłem, czy to w słoiku czy puszce niczego nie zmienia, ktoś i tak to robi. Masz rację, wybiegamy poza topic.

Opublikowano
Póki co nie licząc nieśmiertelnych pomysłów w rodzaju oddać gdzieś, zauważyłem tylko jeden: nie odławianie inkubujących samic połączone z małą ilością kryjówek. Pomysł dobry tylko póki co gdzie nie czytałem to pisze się o dużej ilości kryjówek. Tak też zrobiłem i mam dużo kryjówek. Teraz planuję zrobić przemeblowanie w akwarium, wsadzę duże kamulce i postaram się o jak najmniejszą liczbę kryjówek.




Duża ilość kryjówek dla mbuna owszem ale nie mylmy tutaj kryjówek i szparek. Bo właśnie w miejscach gdzie duża ryba nie może tam narybek wpływa. Ja np. od tego zupełnie odstąpiłem i w swoim baniaku postawiłem na duże kamulce po bokach bo nie lubie gdy kamieni jest nawalone więcej niż wody. Kryjówki oczywiście mam ale niewidoczne z tyłu ograniczone do "potrzebnego minimum".

Zaletą tego wystroju nie licząc osobiście, że taki mi się podoba:) jest to, że problemu z narybkiem praktycznie nie ma.



Jak jeszcze pamiętamy:) temat to "co zrobić z nadmiarowymi samcami" i bardzo szybka i jednoznaczna odpowiedź => zamrozić.

Troszkę wszyscy zbaczamy ale dobrze bo to się własnie nazywa dyskusja której dawno już nie było;)

Opublikowano

Jasne, że wezmą i sprzedadzą początkującemu akwaryście jako malawi mix do akwarium ogólnego. Problem rozwiązany, ale chyba nie o to chodzi.



A o co ?? Rownie dobrze moglbym tlumaczyc -- nie bede wydawal ludziom bo byc moze sa nieodpowiedzialni i pakuja moje ryby do akwarium 60l. Sorry, ale jesli oddaje ryby to licze, ze ktos kto je kupuje ma pojecie co robi. Na ignorantow nie poradze.


Nie masz mozliwosci wplyniecia na ilosc samcow jakie wypusci samica... nie odlawianie samic -- owszem -- pod warunkiem, ze nie masz drobnych kryjowek... inaczej nagle okazuje sie, ze w baniaku masz niezle przerybienie a odlowienie podrostkow powoduje, ze trzeba rozebrac polowe dekoracji... Bo z reguly jesli tylko maluch dorosl do 2cm to u mnie smialo poruszal sie wsrod doroslych i dozywal wieku wydania z baniaka...


Usmiercanie -- dla mnie szok...


Oddawanie ryb uznaje za najskuteczniejsza metode redukcji obsady...

Opublikowano

grzechp, tym przykladem z eutanazja to akurat mnie nie przekonujesz, ale n/c bo zostane wyklety przez spoleczenstwo i napiętnowany jako mason.. W sumie nie do konca mi to przeszkadza..

Kazdy inaczej rozumie humanitaryzm..

Co do batarda/hybrydy czy jak tam to zwal, tez bym nie zabil..

Co do woli przetrwania w 35cm pawiookiej w 60l, hmm ...

Generalnei stanowiska sa rozne i po to forum, zeby dyskutowac, ale mam nieodparte wrazenie, ze niektorzy zbytnio emocjonalnie podchodza do tego problemu.. Nie zeby byl to błahy problem, ale...

Spokojnie :)

1)Oddac za free TYLKO w jakies sensowne rece

2)Trzymac w akwa poki nie bedzie rzezi

3)Lodowka, czy jak pisal Makok złamanie/ciecie rdzenia


I tyczy sie to wszytskich ryb nei tylko tych z Malawi, moze mam spaczony umysl, zniszczony przez XX wiek i gry komputerowe, ale serio to widac kiedy zwierze cierpi i czasem nei ma lepszego wyjscia niz.. IMHO !!!

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.