Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Mają wspólnego, bo rządzą nimi własnie te procesy, które opisał Darwin.

Pisałem już o tym.



Tak ale zostały wywołane poprzez przebywanie na bardzo małej powierzchni jakim jest akwarium( czyli sztuczne warunki). W normalnych warunkach jakim jest jezioro, to do takich mezaliansów jeżeli dochodzi to są to odosobnione przypadki , bo gdyby było inaczej nie mówilibyśmy o konkretnych rybach tylko wsio podzielilibyśmy na drapieżniki i nie drapieżniki (o przeróżnych kolorach i kształtach ).

Opublikowano

Stan, ale nie wiesz jak jest w jeziorze. Dyskutowalismy juz o tym. Tam tez sie krzyżują. Czasami jedyna bariera jest po prostu odległość.


Tutaj sytuacja jest o tyle ciekawa, ze był samiec tego samego gatunku.

O właśnie .... A była samica S. fryeri ? Bo jakoś Mi to umknęło.


Stan samo akwarium to sztuczne warunki kiepsko naśladujące jezioro, ale juz sam proces doboru partnerów był naturalny skoro ryby miały możliwość wyboru partnera swojego gatunku.

I same sie dobrały. Oczywiście taka możliwość dał im człowiek, ale nie kazał bzykać się innym "gatunkiem" - w tym przypadku kolejny raz udowodniłem ze pyszczaki maja gdzieś kategoryzacje ludzkie. Po prostu były dla siebie atrakcyjne seksualnie - jeśli to potomstwo będzie płodne - to po ptakach - bajki o osobnych gatunkach matki i ojca można sobie właśnie w bajki wsadzić :) tyle nauka. To takie proste :) Dlatego interesuje mnie los tych młodych. Ciekawi mnie to czy bedą płodne.


Nie bójcie się nowego w klubie :) z nauką się nie wygra :)

Właściciel potomstwa (i my) może byc świadkiem i ojcem dowodu na kiepska definicje gatunku u niektórych ryb z jeziora Malawi. Z punktu widzenia nauki to bardzo ważny dowód.

Powiem szczerze, ze jak znajdę czas to postaram sie zainteresować tematem jakiegoś genetyka, który sie podobna tematyka zajmuje. To jest temat na na prawdę dobry artykuł. Nawet Nature, czy Science czyli najlepsze czasopisma naukowe na świecie.

Pisze to z pełna odpowiedzialnością i podkreślam ze jestem trzeźwy:)

Fakt kojarzenia sie z obcym samcem przy obecności samca swojego "gatunku" jest na prawdę ewenementem.

Opublikowano
Tak ale zostały wywołane poprzez przebywanie na bardzo małej powierzchni jakim jest akwarium( czyli sztuczne warunki). W normalnych warunkach jakim jest jezioro, to do takich mezaliansów jeżeli dochodzi to są to odosobnione przypadki , bo gdyby było inaczej nie mówilibyśmy o konkretnych rybach tylko wsio podzielilibyśmy na drapieżniki i nie drapieżniki (o przeróżnych kolorach i kształtach ).


Jestem 100% laikiem, ale mam oczy. Malawi to jedno wielkie "akwarium" kundli, z których usystematyzowaniem nikt nie może sobie poradzić. Większość ryb z grupy mbuna to pionowo-pasiaści kuzyni. Ich kolorystyka ogranicza się do dwóch kolorów, różnie zmiksowanych; niebieskiego i żółtego. Odmian Melanochromisów to chyba nikt się nie doliczy, a wyłuskanie różnic to prawdziwa sztuka. Non mbuna niewiele się w tym względzie różni. Mnóstwo dyskusji na temat; jaka to odmiana/gatunek można znaleźć na Forum. Nie dam głowy czy wszystkie ryby z TM powinny się tak nazywać...i TM też głowy pewnie nie da.

Nie bronię kundlenia w akwarium, gdyż to jest nieuprawnione wykorzystywanie natury przez człowieka w mikro czasie na mikro powierzchni. Spójrzmy na to szerzej, cała akwarystyka to nieuprawnione wykorzystywanie natury przez człowieka. Nasza próżna chęć obcowania z naturą, ale nie tą za oknem, tylko tą nieosiągalną, egzotyczną, powoduje, że bawimy się w Boga. Nasze postępowanie decyduje o tym, czy ryby żyją, czy zdychają. Spuszczanie ryb do sedesu jest tylko apogeum tej "boskości". Nie tylko kundlenie jest złem jakie czynimy na naturze. Nasz popyt na ryby z j. Malawi powoduje często niekontrolowaną podaż. Jaki to ma wpływ na to co dzieje się w jeziorze? Mamy w domu ZOO, czy nam się to podoba, czy nie. Oswoiliśmy się z tym. Z pierwszym pyszczakiem wpuszczonym do akwarium zaczęła się degradacja tych ryb w akwarystyce i na szczęście cierpimy na tym tylko my...mam nadzieję, że nie ma zwrotnego ruchu do jeziora.

Swoim wywodem apeluję o pewien dystans w spojrzeniu na tą problematykę, bo zaczęło wiać jakimiś karami, wykluczeniami itp. Nie wyeliminujemy tych praktyk. Zniechęcajmy ludzi do takich praktyk, przekonujmy, ale nie straszmy konsekwencjami. Żaden z nas nie ma tak na prawdę "czystych rąk".

Na koniec powtórzę, jestem 100% laikiem :)

  • Dziękuję 4
Opublikowano

Jeżeli coś już się stało w akwarium, to jedynym rozsądnym wyjściem jest pozostawienie ciągu dalszego "naturze". Po co odławiać samicę i odchowywać młode? Przeżyją wśród dorosłych to trzeba będzie pomyśleć co dalej. Zostawianie gromadki po to by je w przyszłości uśmiercić . Gdzie tu sens?

Opublikowano
cała akwarystyka to nieuprawnione wykorzystywanie natury przez człowieka. Nasza próżna chęć obcowania z naturą, ale nie tą za oknem, tylko tą nieosiągalną, egzotyczną, powoduje, że bawimy się w Boga. Nasze postępowanie decyduje o tym, czy ryby żyją, czy zdychają. Spuszczanie ryb do sedesu jest tylko apogeum tej "boskości". Nie tylko kundlenie jest złem jakie czynimy na naturze. Nasz popyt na ryby z j. Malawi powoduje często niekontrolowaną podaż. Jaki to ma wpływ na to co dzieje się w jeziorze? Mamy w domu ZOO, czy nam się to podoba, czy nie. Oswoiliśmy się z tym. Z pierwszym pyszczakiem wpuszczonym do akwarium zaczęła się degradacja tych ryb w akwarystyce i na szczęście cierpimy na tym tylko my...mam nadzieję, że nie ma zwrotnego ruchu do jeziora.


... wielki SZACUNEK za te słowa. I warto to nam zapamiętać.

  • Dziękuję 1
Opublikowano
cała akwarystyka to nieuprawnione wykorzystywanie natury przez człowieka. Nasza próżna chęć obcowania z naturą, ale nie tą za oknem, tylko tą nieosiągalną, egzotyczną, powoduje, że bawimy się w Boga. Nasze postępowanie decyduje o tym, czy ryby żyją, czy zdychają. Spuszczanie ryb do sedesu jest tylko apogeum tej "boskości". Nie tylko kundlenie jest złem jakie czynimy na naturze. Nasz popyt na ryby z j. Malawi powoduje często niekontrolowaną podaż. Jaki to ma wpływ na to co dzieje się w jeziorze? Mamy w domu ZOO, czy nam się to podoba, czy nie. Oswoiliśmy się z tym. Z pierwszym pyszczakiem wpuszczonym do akwarium zaczęła się degradacja tych ryb w akwarystyce


Dlatego przez ponad 10 lat nie założyłem akwarium. Pisałem o tym wcześniej. Chciałem mieć piranie. Ale zrezygnowałem, gdy zobaczyłem w jaki bestialski sposób są karmione. Postanowiłem, że nie będę dopłacał do tego biznesu. Jednak próżność i samolubna chęć posiadania kawałka wody w domu pchnęła mnie w kierunku Malawi. Im więcej wiem, tym bardziej staram się nie myśleć ile złego przyniesie mój wkład w ten biznes.

Jak wiecie, od marca jestem na forum. Do tej pory cholernie dziwi mnie jedna rzecz... Najbardziej doświadczeni akwaryści (może nie wszyscy, nie chcę generalizować) nie rozumieją, że nie mają biotopu Malawi, nie mają ryb z Malawi, nie mają w swoim domu, domu dla pyszczaków. Co mają (powinienem napisać mamy, bo ja tez za kilkanaście dni będę miał)? Klatki w postaci akwariów... Będę trzymał D. strigatus (ryba dochodząca do 25 cm a może i więcej) w akwarium dł 200cm - czyli 8 razy dłuższe niż jej długość... Staram się o tym nie myśleć. Dzisiaj rano widziałem zdjęcie na tym forum akwarium no nie wiem... 80cm max + kilkanaście saulosi... Ryby siedziały jedna na drugiej. Ktoś powie: one tak lubią. Może i tak, ale inne poczynania człowieka nie koniecznie mogą przypaść im do gustu. Radzicie mi tutaj, ufam Wam. "Stary, nie świruj, masz duże akwarium". Tylko, że w mojej ocenie 1120l to malutkie akwarium. Nadaje się na 10-20 ryb o wielkości do 10 cm. Ale wiem, że tak nie można, bo agresja będzie za duża. Nie myślę o tym, bo drugi raz bym zrezygnował z Malawi.

Pan życia i śmierci... a może Głupoty i próżności?



i na szczęście cierpimy na tym tylko my...mam nadzieję, że nie ma zwrotnego ruchu do jeziora.


Niestety - pisaliśmy o tym kilkanaście tyg temu... Nawet były filmiki jak "aktywiści" wpuszczają bodajże saulosi do Malawi...


Swoim wywodem apeluję o pewien dystans w spojrzeniu na tą problematykę, bo zaczęło wiać jakimiś karami, wykluczeniami itp. Nie wyeliminujemy tych praktyk. Zniechęcajmy ludzi do takich praktyk, przekonujmy, ale nie straszmy konsekwencjami. Żaden z nas nie ma tak na prawdę "czystych rąk".

Na koniec powtórzę, jestem 100% laikiem



Proponuje powtarzać te słowa, jak mantrę. Ze smutkiem to piszę. W sumie ogarnęła mnie nostalgia.

Napiszę Wam tu szczerze - pisałem już o tym: mam głęboko w poważaniu kto z kim w akwarium spółkuje, ale od jeziora wara, bo to już nie będzie naturalny proces, tylko debilna ludzka ingerencja.


Wg mnie z kundleniem w akwarium to jak z piciem alkoholu, czy używaniem narkotyków takich jak nikotyna, kokaina, czy inne. Są nie dla każdego, trzeba robić to z głową, skutki mogą być nieprzewidywalne, nie można narzucać innym! No i oczywiście często uzależnia, bo chęć poznania "co z tego wyrośnie" jest duża.

Jeśli ktoś sprzedaje, oddaje innym kundle to łamie tę zasadę. Są humanitarne metody eutanazji. Jesli ktoś spuszcza w toalecie, to nie ma mózgu. Nie szanuję takiej osoby, bo kompletnie nie ma pojęcia jaką krzywdę wyrządza zwierzęciu i ekosystemowi, gdy to zwierze przeżyje. Bierzesz się za hodowle dużych ryb, to licz się z tym, że trzeba potem ją humanitarnie uśmiercić w razie czego.


Na koniec dołączam się do apelu poznera.


dodam Wam tylko tyle, że bez regulacji prawnych Wasza walka skazana jest na niepowodzenie. Nie macie żadnej kontroli i wpływu na to, co się dzieje w domach. Nie będę nikogo oskarżał, bo nawet nikt mi nie powiedział o takim przypadku, ale często (czy może czasami) zdarza się tak, że Ci co najwięcej krzyczą, sami to robią :) Oczywiście, absolutnie nie mam na myśli Stana i Harisimi :) hehe - ale wiecie często tak jest. Chodzi mi o to, że na tym forum są być może takie ciche "owieczki" :) Najciemniej pod latarnią, jak się mówi.


I na drugi koniec :)


Tak się przez noc zastanawiałem, co oznacza Klub Miłośników Ryb z Jeziora Malawi...

Nie należę do tego klubu, bo jak idiota chcę trzymać duże ryby w za małym, w mojej ocenie zbiorniku... Czy zmienia coś fakt, że mam tego świadomość? Dla ryb na pewno nie, będą pływały w kółko.


Należałbym do Klubu Miłośników Ryb z Malawi gdybym zniszczył cały ten biznes.

Ale czy aby na pewno? A może ten biznes daje więcej dobrego, niż złego? Promocja jeziora Malawi, może praca dla wieśniaków z Malawi, Mozambiku, Tanzanii... Może programy ochrony? Może, gdyby nie popularność ryb z Malawi, nie było by tego ogromnego programu sekwencjonowania DNA ryb z Malawi... Nie wiem :) Mam to w poważaniu, głowa mnie boli od tych dywagacji.

Ja po prostu chcę mieć już moje ryby :)


Pozdrawiam :)

Opublikowano
Jestem 100% laikiem, ale mam oczy. Malawi to jedno wielkie "akwarium" kundli, z których usystematyzowaniem nikt nie może sobie poradzić. Większość ryb z grupy mbuna to pionowo-pasiaści kuzyni. Ich kolorystyka ogranicza się do dwóch kolorów, różnie zmiksowanych; niebieskiego i żółtego. Odmian Melanochromisów to chyba nikt się nie doliczy, a wyłuskanie różnic to prawdziwa sztuka. Non mbuna niewiele się w tym względzie różni. Mnóstwo dyskusji na temat; jaka to odmiana/gatunek można znaleźć na Forum. Nie dam głowy czy wszystkie ryby z TM powinny się tak nazywać...i TM też głowy pewnie nie da.

Nie bronię kundlenia w akwarium, gdyż to jest nieuprawnione wykorzystywanie natury przez człowieka w mikro czasie na mikro powierzchni. Spójrzmy na to szerzej, cała akwarystyka to nieuprawnione wykorzystywanie natury przez człowieka. Nasza próżna chęć obcowania z naturą, ale nie tą za oknem, tylko tą nieosiągalną, egzotyczną, powoduje, że bawimy się w Boga. Nasze postępowanie decyduje o tym, czy ryby żyją, czy zdychają. Spuszczanie ryb do sedesu jest tylko apogeum tej "boskości". Nie tylko kundlenie jest złem jakie czynimy na naturze. Nasz popyt na ryby z j. Malawi powoduje często niekontrolowaną podaż. Jaki to ma wpływ na to co dzieje się w jeziorze? Mamy w domu ZOO, czy nam się to podoba, czy nie. Oswoiliśmy się z tym. Z pierwszym pyszczakiem wpuszczonym do akwarium zaczęła się degradacja tych ryb w akwarystyce i na szczęście cierpimy na tym tylko my...mam nadzieję, że nie ma zwrotnego ruchu do jeziora.

Swoim wywodem apeluję o pewien dystans w spojrzeniu na tą problematykę, bo zaczęło wiać jakimiś karami, wykluczeniami itp. Nie wyeliminujemy tych praktyk. Zniechęcajmy ludzi do takich praktyk, przekonujmy, ale nie straszmy konsekwencjami. Żaden z nas nie ma tak na prawdę "czystych rąk".

Na koniec powtórzę, jestem 100% laikiem :)

Nie zgodzę się z tobą w zakresie kundli w jeziorze. Idąc tym tokiem myślenia powinniśmy uznać, że nie ma czegoś takiego jak gatunek. Przecież każdy gatunek i to nie tylko u ryb ale i u innych zwierząt jest bliżej i dalej ze sobą spokrewniony. Nie udawamyj jednak, że nie ma różnicy pomiędzy wilkiem a lisem, żbikiem a tygrysem czy koniem i zebrą. Różnice są i wypracowała je natura i tej naturze to zostawmy. Ona wytworzyła gatunki a to czy Melanochromis to jednak Pseudotropheus to rzecz wtórna. Na pewno jednak ryby różnią się od siebie i utrwaliły cechy gatunkowe. Pseudotropheus saulosi jest podobny do Pseudotropheus cyaneorhabdos w takim samym stopniu jak osioł do konia czyli mam udawać, że to jedno i to samo i niema czegoś takiego jak gatunek?


Nie zgodzę się również z tym, że akwarystyka jest czymś nieuprawnionym. No a już zupełnie nie zgodzę z tym, że nie ma różnicy między kiblem a moim 1200 litrowym akwarium ☺. Filozofia idącą w tym kierunku musiałaby doprowadzić do finalnej konkluzji, że jakakolwiek ingerencją człowieka w świat zwierzęcy jest be. Idziesz za daleko. Nie ma dla mnie porównania pomiędzy staraniem się o kontakt z naturą w formie akwarystyki a bawienie się w boga a już szczególnie kreowania boga niedouczonego bo to juz jest zaprzeczeniem ideii boskości. Entuzjazm który wywołały Twoje słowa jest jednak leciutko dotknięty hipokryzją. Chyba, że koledzy juz wzięli ze za likwidowanie zbiorników ☺.


Czym innym jest pielęgnowanie ryb z nieprawego łoża , gdy już się stało a czym innym wątek ba forum propagujący i pogłębiają wiedzę na ten temat. KM którego jednym z największych wrogów winno być kundlenie skarbów ukochanego jeziora, tak na prawdę na swoim forum pozwala propagować wiedzę na temat tego wrogiego mu zjawiska. Tu nie chodzi o kary ale o to by kundelki ( nawet te stworzone przez profesjonalistów ) zniknęły z życia KM. Każdy niech pielegnuje co chce wszak jest wolność ale na forum czy w galerii jego stworek nie powinien mieć miejsca.


Wspomniałem wcześniej o hipokryzji i aby nie być do końca hipokrytą wyznałm że mam w akwarium klubowym fryerii iceberg . Głównie dlatego, że nie są dostępne zwykłe. Miałem też kundelki wcześniej ale powoli dorastałem do tego , że poza brakiem ich promowania trzeba przestać je kupować. No i przestałem. Icebergi to ostatnie sztuczne ryby jakie mam. Dorosłem do tego i trwało to zbyt długo. Szkoda miejsca na coś sztucznego gdy jest tak ogromny wybór wśród tego co naturalne. Wy zaś róbta co chceta byleby tego nie promować w KM

  • Dziękuję 1
Opublikowano
Nie udawamyj jednak, że nie ma różnicy pomiędzy wilkiem a lisem

Zdziwiłbyś byś się jak są ze sobą blisko spokrewnione. Oba to psowate


żbikiem a tygrysem
jeszcze mniej różnic

koniem i zebrą
te się mogą bzykać https://pl.wikipedia.org/wiki/Zebroid


że jakakolwiek ingerencją człowieka w świat zwierzęcy jest be.


Harisimi.... miałbyś wielki problem, aby podać parę pozytywnych, a ja bym miał wielką łatwość w zalaniu Cie debilizmem ludzkiej ingerencji w przyrodę.


Chyba, że koledzy juz wzięli ze za likwidowanie zbiorników


Pisząc to nie było mojego posta - postanowiłem zedytować wczorajszy - patrz ponad Twojego posta. Moja kolejna "spowiedź".


kundlenie skarbów ukochanego jeziora


Tylko ryby z jeziora, które się w nim urodziły są z jeziora, reszta już genetycznie się rożni. Im dalsze pokolenie, tym różnic więcej.


Każdy niech pielegnuje co chce wszak jest wolność ale na forum czy w galerii jego stworek nie powinien mieć miejsca.
to jest dla mnie jasne


Wy zaś róbta co chceta byleby tego nie promować w KM

No widzisz... Czyli idę dobrą drogą :) Uczę się na błędach innych.

Opublikowano

Mam jedną prośbę ... nieedytujcie swoich wcześniejszych wypowiedzi w kwestiach merytorycznych. Czasem taka edycja czyni wypowiedź kogoś po was bez sensu a poz tym ja rzadko czytam ponownie posty i ucieka mi wiele ciekawych wypowiedzi. Lepiej prostujcie czy doprecyzowujcie swoje wypowiedzi w następnych postach. Oczywiscie nie dotyczy to poprawiania błędów i wszechmocnej autokorekty ☺.



Nasze działania /sankcje nie nastąpiły bo muszą być jeszcze przedyskutowane. Na pewno nie chodzi w nich o karanie tych co mają ryby sztuczne ale o to aby cieszyli się nimi w domu ze znajomymi. Po prostu idea jest taka, że nie będzie się o tym dyskutowało na forum i pokazywało w galerii. Tylko tyle.



Co do słów olobolo odnośnie tego co powinien robić prawdziwy miłośnik malawi to powiem tylko tyle. Najlepiej dla przyrody w tym ryb z malawi byłoby gdyby każdy człowiek palnął sobie w głowę a rodzaj ludzki przestał istnieć. Smutno by było tylko zwierzakom związanym z konsumpcji naszych odpadków i plantacji ale naturą zgoiła by tą ranę. Ale jednak jesteśmy i mnie to akurat cieszy, choć wiem , że jestem stronniczy ☺. Ciesząc się swoim bytem i schodząc na ziemię, postanawiam badał być akwarystą. Widzę ogromne plusy akwarystyki i malawistyki. Moje ryby mają żarełko, czysta wodę, nawet czasem się podczas karmienia ze mną pomiziają ☺. Nie znają co to wolność wiec nue mają skali porównawczej. Mają bezpieczeństwo nie polują na nie drapieżniki i staram się o to aby było im dobrze . Dzięki temu ludzie mają pracę, zarobek i mogą żyć. Dobry malawista powinien wspierać ochronę jeziora choćby przez wsparcie dla fundacji Edka, dbać o swoje ryby i nie degradować populacji hodowlanych. Rezygnacja z akwarystyki raczej nie jest drogą miłośnika, co najwyżej byłego miłośnika ☺. Przekonywanie się na tą chwilę, że akwarystyka jest zła przypomina troszkę taką scenę, gdy dwoje ludzi siedzi z piwkiem w dłoni, popijając je ze smakiem i jednocześnie żarliwie dyskutuje o szkodliwości alkoholu ☺.

  • Dziękuję 2
Opublikowano

Jestem jak najbardziej za tym żeby w naszym klubie nie pojawiały się wątki na forum tudzież w galerii o bastardach czy inne krzyżówkach. Ktoś ma ochotę na je trzymanie, Ok jego sprawa nikt tu nie będzie czynił nagonki ale tutaj nie będziemy tego promować ponieważ niczemu to nie służy, a nawet co niektórych utwierdza w przekonaniu, że nie ma nic złego w krzyżówkach. !

  • Dziękuję 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.