Skocz do zawartości

Dobra woda?


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Bo nie chce teraz marnować swojej pracy. Bakterie mam, kupiłem świeży preparat, dzisiaj odrzucilem nastepne. Na zeolicie tez sa bakterie, sa na gąbkach, sa w koralowcu, sa na rurkach, sa wszedzie, jak napisałem, na zeolit mozna rowniez spojrzec jak na normalny żwir na ktorym toczy sie zycie. Akurat u mnie zeolit jest w filtrach na koncu obiegu wody, tak wiec woda najpierw przechodzi przez bakterie, w koralowcu, w PO4 a na koncu przechodzi przez zeolit. Tak wiec zeolit pełni w filtrze funkcje ostatecznego eliminatora amoniaku. Bakterie zdążą sie nahapać jesli teraz wyjmie zeolit, nie wierze, bym zmienil cokolwiek. Poza tym jak juz pewnie wiecie, nie lubie prostych rozwiązań. Interesuje mnie zderzenie pogladow, ktore reprezentuje tu kilka osob. Pozwólcie mi sprawdzic to. Co najwyzej bedziecie mieli satysfakcję, i racje a ja bede miał wiecej roboty i poczucie, ze dokonałem złego wyboru. Chce sprobowac, kto miał racje.


Ja natomiast jestem leniwa bestia i jak jest możliwość zawszę tnę na skróty:D.Ale to akurat cecha charakteru.Wszystko co tu napisałeś to racja,niestety jest pewne "ale". Jak już pisał eljot12 zeolit jest dobry gdy stosujesz rybki startowe,albo jak w moim przypadku gdy życie na tobie wymusza że musisz wrzucić ryby do świeżego baniaka (nawiasem to tez ryby startowe:)).Gdyby nie zeolit amoniak pomimo dodania bakterii szedł by za szybko do góry,a tak proces przechodzi mi łagodnie.Ty wybrałeś inną drogę dojrzewania zbiornika,na spokojnie bez ryb (gdybym nie miał ryb zrobiłbym tak samo).Ale wtedy coś w baniaku musi zastąpić te ryby które wytwarzają ten amoniak,a więc dodajesz różnorodne pożywki aby bakterie miały co jeść.Mówiąc po chłopsku na dzień dobry zasyfiasz wodę amoniakiem i patrzysz ja sobie z tym radzą dodane wcześniej bakterie.Koleżanka dobrze Ci napisała że bakterie osiądą wszędzie gdy wlejesz pożywkę z nimi do akwarium,ale nam chodzi aby się namnażały a do tego potrzebują amoniaku.W starterach masz niewielką ilość bakterii a potrzebujesz ich dużo,dużo więcej aby cykl azotowy prawidłowo działał.Zeolit zabiera im amoniak niezbędny do ich namnażania przez co jak wspominał kolega eljot12 przechodzą w stan powiedzmy wegetatywny.To są moje rację ale oczywiście rób jak chcesz.

Opublikowano

Grzegorz, masz racje. Ale jak napisałem, jak juz wszystko zakończę, wtedy napisze. Wielu ludzi jak trafia na takie dyskusje, uczy się na Waszym doświadczeniu i ....waszych błędach. :-)

Ja chcę sprawdzic pewna teorie, ktora mi wpadła do głowy, gdy czytałem.... Was :) imrozmawialem z kumpelą. Jak ja sprawdzę, to ją tutaj zrefreuje.

Bo postawiłem pewna tezę i chce ja najpierw sprawdzic. Dajcie mi prosze 2 tygodnie :-)

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Harisimi, i sie stało :)

Minęły dwa tygodnie. Jak obiecałem krótki raport. Słuchałem mądrych Kolegow, kolezanki od wodnych stworzeń i w koncu wybrałem metode dojrzewania akwarium.

Na razie podaje parametry, jakie otrzymywałem w ramach przyjętej metody.

Data wpuszczenia starterów, co by sra...y i sikły podana. Łatwo policzyć ile to było od zalania. Tam gdzie nie ma cyfr, nie robiłem testów, koncentrując sie na podstawowych markerach, czyli amoniak, azotany i azotyny


Mam nadzieje, ze bedzie czytelne (tam gdzie wartosci sa podane jako ,01 czy ,04 to oczywiscie chodzi o 0,01 czy 0,04)


http://zapodaj.net/0ddd3eeeeedd0.jpg.html


Rybki maja sie swietnie, maja apetyt, wyglądają pieknie, w akwarium juz pierwsze glony, na razie zieloniutkie jak świeża sałata i w drobnych malutkich kępach, miedzy okrzemkami na kamieniach początki glonów. Woda klarowna...

Od razu mowie - żadnych cudów. Zastosowana metoda klasyczna - bakterie + samoistne źródło mocznika, czyli darmowe yellowy, ktore pozostaną już w akwa i karma, którą rybki nie zjadły. Jeszcze kilka podmian, dodam prawdopodobnie jeden wkład denitryfikacyjny jbl na miejsce wkładu bio-po4 i mam nadzieje, ze zakonczy sie dojrzewanie. Ukłony dla wszystkich "klasyków" czyli tych co mi podpowiadali, że stare i sprawdzone jest lepsze. :) Special thanks dla Yaro i Harisimi :) i dla Kolegi Marcina


Dobranoc


Ps: jesli dobrze policzyłem całość to 20 dni od zalania, czuli niecałe 3 tygodnie.

post-14693-14695717377658_thumb.jpg

Opublikowano

I tu nasuwa mi się pytanie.Skoro jedną z metod dojrzewania akwarium jest wrzucenie do niego rybek "startowych",to jaka to różnica czy będzie to gupik czy pyszczak?Ja z własnego doświadczenia wiem że pyszczaki to wytrzymałe rybki. Na początku mojej przygody z akwarystyką zawsze stosowałem metodę rybich starterów,przyznaję że na początku mniej tego świadomy ale później z pełną świadomością.W innym wątku sam Shiroki naskoczył na mnie że wrzucenie rybek do niedojrzałego zbiornika to zbrodnia,a teraz sam zastosował tą metodę.Powiem wam szczerze dla mnie nie ma różnicy przy stosowaniu rybek "startowych" czy to będzie gupik czy pyszczak.Nie zauważyłem aby jakoś super źle znosiły wahania azotu w wodzie.Przy regularnej podmianie wody przynajmniej moim pyszczakom nic się nie działo. Możliwe że są jakieś gatunki pyszczaków które źle znoszą skoki azotu, ale nie moje.A po drugie może tu się wydam trochę bezduszny,ale jeżeli moje młode demasoni od hodowcy kosztowały mnie 7 zł za szt.to znów wielka kasa to nie jest,gupik tez z 3 zł kosztuje.Rozumiem gdybym wpuszczał F0,to bym pewno chuchał i dmuchał:D

Opublikowano

Grzegorz, o ile pamietam zwróciłem uwagę, że wrzucenie ryb do zupełnie świeżego akwarium to nie najlepszy pomysł i nadal tak uwazam.

Jaka jest miedzy nami roznica? Ja mogłem wrzucić kazda rybę, nawet śledzia, ale trafiła mi sie darmowa dostawa 9 yelowkow i przekonało mnie kilka osob, ze im pomimo tego co tu pisza nawet im łuska z głowy nie spadnie. Ale miałem - uwierz - dusze na ramieniu. Znajomy Tanganikowiec powiedział, ze wieku ludzi traci ryby na etapie dojrzewania, bo kupują akwaria, niewiedza jak były wczesniej użytkowane, jakie wirusy i bakterie siedzą w szczelinach silikonu, i czemu ludzie przestali ich uzywac, wiec mysla, ze jak te akwaria umyją, to juz wszystko chwacit'. A zapominają o odkażaniu (stara metoda i sprawdzona, zalanie akwarium po umyciu, wrzucenie paru ziaren nadmaganianu potasu i po kilku godzinach zlanie wody i ponowne czyszczenie). Ja miałem wszystko nowe, miałem zbadane parametry, wyrzucone do filtrów kultury bakterii i kilka dni akwarium przygotowane do dojrzewania. Miałem wybor i okazje, wybor pomiedzy kilkoma metodami, z ktorych wybrałem najpierw sikanie. Bakterie w try miga zżarly mi mocznik. Musiałem znowu im dać "papu" wybor po konsultacjach padł na ryby. Jesli dobrze pamiętam podpowiedział mi to Yaro. Ryby dostarczył mi kolega, ktory chyba z rybami w wodach plodowych juz miał do czynienia. Zdrowe, jurne i zaaklimatyzowane. Do tego dostarczyłem kultur bakteryjnych (dawkowanych specjalnie) i jeszcze dolalem wody z dojrzalego akwarium. To jednak jest roznica, niż wrzucenie w ciemno paru gatunków ryb.


Ale co do jedego i Ty masz racje - tradycyjna metoda polega na kontrolowanym zarybianiu akwarium, po przymusowym odstaniu zbiornika i ewentualnym wcześniejszym odkażaniu. Kiedy widdzialem i miałem pewnosc (bo mi tu nad głowa ryczał rozsierdzony kolega) że w kubłach mam głodne mocznika bakterie, musiałem im dostarczać stałego papu, czyli mocznika. Ńie majac roślin, musiałem kontrolować poziom NO3/NO2/NH4 i obserwować jak zanika ostatnie i jak zwiększają sie dwa pierwsze markery. Drażałem jak kazda z rybek nagle otarla sie o piasek. Żona pukała sie w czoło, jak wracałem z roboty i ani buzi, ani papu, tylko siad przed akwarium, licze ile jest ryb, patrzenie na to co w akwarium sie dzieje, wyciąganie testów JbL, notowanie, dzwonienie do kolegi by zrozumiec zmiany parametrów a potem dopiero cmok w policzek obrazowej żony i "witaj kochanie".


Jeszcze dzisiaj robie dwa wiadra Podmiany, w jednym kuble wyrzucam BioPO4 i wsadzam filtr likwidujący NO2/NO3 JBLa i... W piątek jadę po ryby.

Ja czytam ze zrozumieniem wszystkie dyskusje. Ale wszyscy w jednym maja racje - jak sie ktoś zna na biologii akwarium, to moze sobie pozwolic na element ryzyka. Nie wolno sie spieszyć. Ja sie nie spieszyłem, ale zastosowałem wiedze kolegów, by sprobowac innej metody. Nazywam ja "metodą klasyczną" bo kiedys, kiedy ja rozpoczynałem swoja przygodę z akwarystyka, a było to w połowie lat 90-tych, to taki sposob zakładania akwarium był obowiązujący.


Nim zabrałem sie za swoje pierwsze akwarium z rybami z Malawi, mialem za soba kilka lat akwarystyki holenderskiej. O tym czy woda jest zdrowa służyły nie testy, ale obserwacja zycia w akwarium. Do dzisiaj czy bedzie padało na dworze poznaje po tym jak ryby pływają w toni. Błędów nauczyłem sie na swoim pierwszym Malawi, wczesniej miałem pielęgnice pawiookie. Ale potem miałem wiele lat przerwy i pare akwariów ozdobnych, przy ktorych pomagalem kolegom. Były duze i piekne ale nie były to Malawi.


Dzisiaj wiem, ze jesli akwarysta wie cos tam wiecej niz początkujący, moze zaryzykować sposobu jak nazywam "przyspieszonym startem a'la classico"

Potwierdzam na bazie moich doswiadczen (dlatego nie sa miarodajne, ale beda, jak wiecej osob ta droga dojdzie do dojrzalego akwarium), że przestrzegając ściśle zasad aseptyki (np. myjąc rece nim sie je wsadzi do akwarium), używając odkazonych narzędzi, czystej niecholorowanej wody (ja mam wode glebinowa, oligocen, bez żelaza za to o stałym pH 7,4 wyjątkowej czystości w kranie), dbając o parametry z prawie z aptekarska upierdliwoscia, dodając stałe uzupełniające mieszanki bakterii, wypełniając kosze odpowiednimi filtrami, mozna po tygodniu w akwarium umiescic mała obsade ale tu zaznaczam: wytrzymałych ryb.


Yellowki sa wytrzymałe. Na razie prrzy zmianach parametrów widac ich drażliwość i lękliwość. Ale nie traca nic na zdrowiu, wybarwieniu i pogodzie ducha. Pieknie wyglądają kręcąc mlynki w strumieniu wody z filtra...

Początkującym akwarystom zalecam metody nowoczesne. Obecnie królujące tu na Forum. Warto pamietac, ze pod względem czystości, woda w naszych kranach czesto jest lepsza od tej ze zbiorników wodnych. Poza tym jest uzdatniania i oczyszczana. Jesli nie szkodzi nami niepozbawiona jest chloru, wiekszosci ryb tez nie szkodzi. Rybom szkodzi czasami brak pewnych składników wody, mikroelementiw i drobnoustrojów, ktore stabilizującą florę bakteryjna w rybach i ich warunki fizyczne. Jesli wiec dodamy je do wody, ustabilizujemy parametry wody, to jestem prrzekonany, ze przy rybach z Malawi, zdrowych, zaaklimatyzowanych, mozna zaryzykować sposobu na dojrzewanie a'la classico.

Natomiast Grzegorz, nie wiem czy na na ciebie akurat napadlem - ale jesli zwracalem Ci uwage, to znaczy, ze cos pomiedzy moim sposobem podejścia do akwarium a Twoim jednak nas różniło.

Jesli było takie samo jak u mnie, to zwracam honor i przyznaje Ci racje.

Pozdrawiam

post-14693-14695717379966_thumb.jpg

Opublikowano

Shiroki nigdzie nie napisałem żeby wrzucać w ciemno rybki"startowe".Co do odkażenia,no to rzecz oczywista gdy masz akwarium z niepewnego źródła(ja akurat miałem z pewnego).

Dzisiaj wiem, ze jesli akwarysta wie cos tam wiecej niz początkujący, moze zaryzykować sposobu jak nazywam "przyspieszonym startem a'la classico"

Potwierdzam na bazie moich doswiadczen (dlatego nie sa miarodajne, ale beda, jak wiecej osob ta droga dojdzie do dojrzalego akwarium), że przestrzegając ściśle zasad aseptyki (np. myjąc rece nim sie je wsadzi do akwarium), używając odkazonych narzędzi, czystej niecholorowanej wody (ja mam wode glebinowa, oligocen, bez żelaza za to o stałym pH 7,4 wyjątkowej czystości w kranie), dbając o parametry z prawie z aptekarska upierdliwoscia, dodając stałe uzupełniające mieszanki bakterii, wypełniając kosze odpowiednimi filtrami, mozna po tygodniu w akwarium umiescic mała obsade ale tu zaznaczam: wytrzymałych ryb.


Z tą super higieną to nie przesadzaj,jakby na to nie patrząc sikałeś do akwarium:D( ja to ręce myje jak wyciągam z akwarium:D),co do aptekarskiej upierdliwości to jak ktoś napisał wcześniej ,nie ma sensu robić z akwarium apteki.Częstotliwość badań wody jaką podali tu koledzy w zupełności wystarczy.Co do drażliwości i strachliwości to może ona wynikać z tego że wrzuciłeś je do nowego baniaka.

Ale najważniejsze że wszystko idzie we właściwym kierunku i metoda dojrzewania okazała się skuteczna.

Opublikowano
Yellowki sa wytrzymałe. Na razie prrzy zmianach parametrów widac ich drażliwość i lękliwość. Ale nie traca nic na zdrowiu, wybarwieniu i pogodzie ducha. Pieknie wyglądają kręcąc mlynki w strumieniu wody z filtra...
Troszkę je jednak "popieściłeś" amoniakiem i azotynami ;).
Gość pemergency
Opublikowano
...kręcąc mlynki w strumieniu wody z filtra...


Kolego czegoś takiego jeszcze nie widziałem, mógłbyś podesłać filmik? będę wdzięczny :P

Opublikowano
Kolego czegoś takiego jeszcze nie widziałem, mógłbyś podesłać filmik? będę wdzięczny :P


Oczywiscie. Wyglada to jak balet. Staram sie im tego nie zakłócać. Ale ustawie kamerę i spróbuję. Zawsze to robią o zmierzchu i rano. Jak tylko to sfilmuję tu wrzucę :)

-- dołączony post:

Z tą super higieną to nie przesadzaj,jakby na to nie patrząc sikałeś do akwarium:D


Siki, to środek aseptyczny. Tak na przyszłość, jak bedziesz miał rany i nie bedziesz mogl ich przemyć, to na nie sikaj. :)


nie ma sensu robić z akwarium apteki.

Nie ma sensu, tu sie z tobą w pełni zgadzam. Dlatego miałem opór w laniu roztworu amoniaku. Poza amoniakiem, sa w tej wodzie rozne rzeczy. Ja nie udałem dokewaniu chemii. Dlatego po prostu z powagą podszedłem do tego co robiłem. Nie było to aptekarstwo, a bardziej rozsądek i wiele obaw.


Co do drażliwości i strachliwości to może ona wynikać z tego że wrzuciłeś je do nowego baniaka.

Ale najważniejsze że wszystko idzie we właściwym kierunku i metoda dojrzewania okazała się skuteczna.



One sporo przeszły. Trzeba było je ewakuować do jednego zbiornika bo poprzedni sie rozszczelnil, potem trzeba było je od kolegi odłowić. Jak wpłynęły do akwarium, miały 480 l do swojej wyłącznej dyspozycji. Ale faktycznie w kilka dni przeszły przez dwa zbiorniki, wiec maja prawo być Strachliwe, wlasnie piszac patrze, ze mi sie samiec trze z samiczką. :)

-- dołączony post:

Troszkę je jednak "popieściłeś" amoniakiem i azotynami ;).


Wiesz, chyba nie było tak źle, ale na pewno yelowki u mnie maja pierwsze miejsce i nadałem im tytuł towarzyszy Bear Grylls'a - przetrwały kilka dni w wiaderku, jak sie koledze kolegi akwarium rozczelniło. Potem pokonały pare kilometrów. Potem wylądowały w akwarium kolegi razem z formosami. Przetrwały odlowienie, kolejna podróż i dodatkowo dwa tygodnie w dojrzewającym moim akwarium. Nic nie straciły z urody, sa pełne życia i jako startery zdały egzamin. Moze nie uwierzysz, ale czasami powtarzałem pomiary, bo nie mogłem uwierzyć, ze pomimo skrajnych warunków sa w świetnej formie. :) a teraz sie kolejna parka bździ miedzy kamieniami :)

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.