Skocz do zawartości

harisimi

Członek Honorowy
  • Postów

    9392
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez harisimi

  1. To zależy która :-) . Adrian swoją delikatnie przytuczył a i moja praktycznie od początku była lekko dokarmiona. Wina w tym złego karmienia . moje wyszczuplały i podrosły choć faktyczne te ryby są wyższe i większe niż większość Lethrinops. Nie wszystkie jednak. Wśród Lethrinopsów są tez wyższe ryby chocby mbasi . Zachowanie mają typowo lethrinopsowe przesiewaja piasek ze aż miło i co ciekawe regularnie samice u olobolo wyciera Tramitichromis a tetrastigma ktora jest w tym samym baniaku pozostaje obojętna zarówno Tramitichromis jaki Lethrinopsowi. Oczywiscie rewizje są możliwe ake raczej nie w tym kierunku.
  2. Na początek znowu wymądrzanie . Tym razem chodzi o nazewnictwo. Zarówno Aulonocara sp. „stuartgranti Maleri” jak i Aulonocara sp. „stuartgranti Usisya” piszemy inaczej . To tylko pozornie to samo, ale wychodzimy zupełnie z innych założeń. Sp., cudzysłów oraz mała litera lokacji przy „stuartgranti maleri” świadczy o tym, że nie jest to ostateczna nazwa i nie ma opisu naukowego tej konkretnej ryby. W takiej sytuacji piszemy Aulonocara sp. „stuartgranti maleri”. Ryba ta gdyby opis naukowy się pojawił i został zaakceptowany nazywałaby się Aulonocara stuartgranti Maleri albo inaczej gdyby uznano, że nie jest jednak stuartgranti. Wszelkie ryby tego typu nazywamy na tych samych zasadach przykładowo: Astattotilapia sp.”calliptera chizumulu”. Czym innym jest zaś nazwa druga, piszemy Aulonocara stuartgranti Usisya, gdyż to już bez wątpienia ( przynajmniej dla Edka i naukowców z nim związanych ) jest stuartgranti z lokacji Usisya. Tak na zakończenie tego krótkiego wywodu powiem, ze konkretnie z Aulonocara sp.” stuartgranti maleri” było tak, że w 1987 roku sklasyfikowano ją jako lokacje A.baenschi ( Meyer ) , Ad Konings w 1989 roku zrewidował to i wyłączył ją jako Aulonocara sp.”maleri” a w roku pańskim 1995 poszedł o krok dalej i zrobił z niej potencjalną stuartgranti. Zapewne przysiadzie i finalnie zrobi już pewną stuartgranti, ale póki, co tak nie jest, co zresztą zaznacza i sygnalizuje, wcale nie będąc takim pewnym. Według niektórych bowiem naukowców różni się ona zarówno od baenschi jak i stuartgranti czy koningsi ( do której czasem ją przypisują). Na razie trzymajmy się jednak tego, co mamy... porządek musi być Ten wstęp miał na celu dołączenia do grupy B jeszcze jednej ryby z coraz szerszego gatunku sturtgranti. Mianowicie Aulonocara stuartgranti Hongi ( aby było zabawniej do niedawna steveni Hongi J ). Ryba podobna do innych żółtków ale bez wątpienia należąca do pięknych i spełniającą wszystkie warunki. Tu na zdjęciu Marsa a jak znajdę ładną samice to dorzucę Mierzy tak jak inne stuartgranti wg różnych źródeł od 12 do 15 cm w przypadku samca i 10 – 12 cm w przypadku samic. Moje stare odłowowe Hongi miały około 13 cm w przypadku samców i 11 cm w przypadku samic. Do B dodałbym jeszcze Lethrinops lethrinus. Jednego z największych i chyba zróżnicowanych Lethrinopsów, gdyż występuje w całym jeziorze a na własnym przykładzie widzę jak różnią się od siebie poszczególne niestety niedookreślone lokacje. Ryba mierzy wg rożnych źródeł od 17 do 20 cm w przypadku samca i 13 – 15 cm w przypadku samicy. Na ta chwilę te mniejsze rozmiary wydają się mi realniejsze ale mam relatywnie młode ryby, które mierzą do 15 cm. Zobaczymy co będzie dalej. Ryba łagodna lecz jak na Lethrinopsa potrafiąca zawalczyć. To bodajże obok marginatusa najmocniejszy Lethrino. Samiec ( stara lokacja ) Samica ( stara lokacja ) Samiec ( nowy wypust ) Samica ( nowy wypust ) Samiec nowego wypustu jest bardziej niebiesko granatowy niż turkusowy co oddaje fota bez lampy naszego kolegi olobolo. Ryby ze które kupiłem kiedyś z nieznanej mi lokacji były bardziej turkusowe.
  3. Zarówno podobny kształt jak i tożsame zwyczaje tej ryby wskazują, że przypisano ją bez pudła choć w handlu i czasami w literaturze pojawia się jako Otopharynx granderus.
  4. Kolor nadal świetny choć broda faktycznie mu już urosła Mój piękny i młody oraz samica Ctenopharynx nitidus ... naumiałem się dołączać grafiki wiec już tak będę robił
  5. Co do propozycji dotyczących ryb A to oczywiście powinny się znaleźć w tej grupie ryby mniej znane a przepiękne i spełniające wszystkie kryteria Placidochromis sp. blue otter. Należą tak jak pozostałe ryby do grupy wyjadaczy sa mniejsze wiec fajna byłaby grupa licząca nawet 10 ( aby nie wychodzić poza wyznaczone ramy ). Ryby ciężkie do sfotografowania, ale bez wątpienia posiadające po pierwsze przepiękne samce. Ich barwy są trudne do oddania i ja ze swoim sprzętem nawet się o nie nie ocieram ( podobnie jak krzysiotoja ). Ciemne granaty podszyte bordowym z pięknie kontrastującym żółtym pasem No i samice, jasne bardziej białe niż srebrne samice z pionowymi nietypowymi złotymi lekko zakrzywionymi pasami. Ryby te trzymają się dna są jednymi z najłagodniejszych, jakie pielęgnowałem. Cudownie wygląda, gdy szaleją podczas zruszania dna akwarium. Wszystkie ryby się raczej płoszą i odpływają w bezpieczne miejsce a te Placki są niesamowite, dostają takiego speeda, ze są aż zabawne. Podpływają do wzburzonej chmurki piasku, odpływają by za chwilę znowu podpłynąć. Piękna i ciekawa ryba do tego nie za duża samiec ma około 14 cm a samice 11 -12 cm. Samce w większym czyli planowanym tu akwarium nie zrobią sobie krzywdy choć na wiele wybarwionych raczej bym nie liczył spróbowałbym jednak układu 3 na 7 Samiec w pełnych barwach ( sorrki za słabsza jakość fotki ) http://forum.klub-malawi.pl/gallery/image/12890-placidochromis-spblue-otter/ Młody samiec http://forum.klub-malawi.pl/gallery/image/11952-placidochromis-sp-otter-blue/ Samica http://forum.klub-malawi.pl/gallery/image/10297-placidochromis-sp-blue-otter/ Jeśli propozycja zyska akceptacje i znajdzie się ktoś chętny to może focie pobrać, obrobić i wstawić w tekst. Następny przedstawiciel, który co prawda nie jest wyjadaczem, ale i nie jest grzebaczem to ryba wspaniale nadająca się do akwariów z łagodną non - mbuna. Ctenopharynx nitidus bo o nim mowa, dorasta do 17 cm w przypadku samca i 12 cm w przypadku samicy. Zarówno doświadczenia olobolo, moje z resztką jego ryb jak i informacje pozyskane w necie rysują obraz bodajże jednego z najłagodniejszych przedstawicieli pyszczaków z Malawi. Obraz tej ryby niech pokaże choćby ten filmik: https://www.youtube.com/watch?v=qk6tiu8jk9s https://www.youtube.com/watch?v=ODx2gzKpyOI a jego łagodność zobrazuje m.in. to, że potrafi znaleźć się w hierarchii niżej niż Lethrinops albus :). Podobnie było u olobolo, pomimo obecności Tramitichromis, Copadichromis to właśnie ta ryba była na dnie hierarchii pomimo tego, ze były większe. Samice zupełnie żyją w innym świecie. Co do fotek to mam zrobione fotki samic i podeślę jak tylko znajdę. No i teraz sprawa istotna dla sklasyfikowania tej ryby a więc sposób odżywiania. Ryba posiada mięsiste usta i znacznych rozmiarów pysk, który jest przeznaczony po to by zebrać duże ilości osadu/mułu, który znajduje się na piasku. Ma to na celu wyfiltrowanie wszystkiego co jadalne, głównie bezkręgowców. No więc wszystkożerca podobny do Placków ale technika żywienia raczej polega na zbieraniu niż kopaniu, wg mnie prawie A ale jak będzie B to tez się nie pogniewam . Ryba warta grzechu pojawiająca się w ofercie Cichlidenstadl ( TM i chyba Malawian ). Następne będą propozycje do B
  6. Na początek trochę się powymądrzam ;-). Czytając założenia do tego artykułu znalazłem powyższe stwierdzenia i nie potrafię ich nie skomentować. Ryby wskazywane w niniejszym arcie, które sklasyfikowano, jako wyjadacze, nie są rybami mięsożernymi. Wynika to z techniki pobierania przez nie pokarmu. Podążając za swoim żywicielem bardzo dynamicznie łapią to, co przeleci mu przez skrzela lub wypadło z pyska. Taenioletrinops, który to jest pokazywany, jako ich żywiciel nie pobiera pokarmu w sposób zbieżny z Aulonocara. Nie atakuje mianowicie lokalizując za pomocą sensorów samych ruszających się bezkręgowców, tylko przesiewa piasek. Przesiewając piasek stara się oczywiście pozyskać jak najwartościowsze kąski, czyli przede wszystkim żywe białko w postaci bezkręgowców. Nie chce się tym dzielić i to, co mu wypadnie jest bądź zbyt małe, ale ciągle żywe, bądź jest resztką tego, co było żywe bądź jest tym, czego pochłonąć nie chciał. W dużej mierze są to rożnego rodzaju cząstki dennego peryfitonu bądź tez detrytusu. Nasz śmieciojad nie jest już tak wybredny i te resztki zubożone przez samego „żywiciela” po prostu pochłania. Nie jest to jednak samo „mięsko”, ryba pochłania resztki tak zwierzęce jak i roślinne. Ba, nawet Lethrionps czy Taeniolethrinops pochłania te cząstki roślinne i je trawi w o wiele większej ilości niż np. uderzająca w bardziej precyzyjny sposób Aulonocara. W jego przypadku, gdy na siłę segregujemy na 3 kategorie można jednak przychylić się do tego, że jest to ryba mięsożerna, bo subsydiarne pochłanianie peryfitonu czy detrytusu nie jest jednak planowane i jest jakimś procentowym dodatkiem do tego, czego szuka naprawdę. Dotyczy to jednak prawie wszystkich grzebaczy i OK ... nazwijmy je mięsożercami. Zupełnie jednak nie jest tak z Placidochromis, które są śmieciojadami zjadającymi resztki z pańskiego stołu. Nie jest to tylko uwaga akademicka, bo jest to bardzo praktyczne w budowaniu obsady. Pielęgnowanie, bowiem tej ryby z rybami mięsożernymi, które specjalizują się w zjadaniu innych ryb czy np ślimaków jest bardzo trudne. Przykładem są tu choćby tendencje do otłuszczania się tych ryb przy karmieniu opartym o składniki zwierzęce. Stanowczo łatwiej jest je utuczyć niż Lethrinopsy czy zooplanktonożerne Copadichromis czy bezkręgowcożerne Mbuna. Dlatego proponuje uwzględnić je, jako wszystkożerców, co wymiar praktyczny ma taki, ze trzeba bardzo uważać na ich dietę przy łączeniu z rybojadami czy ślimakojadami, ale za to otwierają się drzwi na ryby roślinożerne. Mała uwaga, co do Pseudotropheus sp. elongatus spot... on jest wyspecjalizowany w pobieraniu glonów m.in. okrzemek, moje F1 z TM miały nawet pyszczek skierowany lekko do dołu prawie jak Tropheopsy , co z czasem w następnych pokoleniach zapewne zanika ( miałem ryby z 2 źródeł te Fxx już miały pysk normalny). Ta ryba powinna być klasyfikowana raczej, jako roślinożerca i jako tak być możliwa do łączenia tylko ze wszystkożercami a wręcz tylko tymi, którym nie przeszkadza dieta w znacznej mierze roślinna. Dla mnie pojawienie się tej ryby jest tak naprawdę wątpliwe. To piękny ale nie za duży „mbuniak” , którego łączyć można by akurat z rybami, które są od niego 2x większe i częściowo dość agresywne. Do tego uroda samic pozostawia wiele do życzenia. No, ale rządzi tu Tomek J a gust to zawsze bardzo subiektywna sprawa i może jakąś obsadę bym dla niego wymyślił. Jednak wg mnie nie nadaje się do klucza, który w arcie proponuje Tomek. Behawior jak najbardziej odpowiedni nawet dla łagodnych „non-Mbuna”. Ostatni podpadający to Otopharynx lithobates . Na pewno nie jest to ryba mięsożerna. Zgodnie z opisem Koningsa a nawet niektórych forumowiczów ryby te spożywają odchody innych ryb. Treściwość tej karmy jest, więc na niższym poziomie nawet od ryb ściśle roślinożernych, bo to ich odchody stanowią wg Edka główne menu. Ryba ta więc powinna być wg tego sytuowana nawet poniżej roślinożerców. Pozwolę jednak sobie na nie zgodzenie się z Ad-em. Nie mam wątpliwości, że to zaobserwował jednak wydaje mi się, że po prostu w jeziorze trafił albo w bardzo ubogą w karmę lokacje albo taki był czasookres. Ryby mają ciągoty do odchodów, ale wg mnie są one subsydiarną częścią ich menu. Nie nurkowałem jeszcze w jeziorze a więc skąd te moje wątpliwości. Po pierwsze część badaczy wskazuje, jako ich karmę bezkręgowce nie wspominając o odchodach. Po drugie praktyka wskazuje, ze ryby te słabo rosną i są wychudzone w akwariach z roślinożercami. Nie byłoby tak, gdyby były dostosowane do jedzenia tylko do odchodów. Ba miały by przy takim menu świetną kondycje. Potwierdziło się to w 4 zbiornikach roślinożerców, do których idąc za Edkiem je poleciłem. Nie sądzę, aby był to przypadek. Nadal nie mam jednak wątpliwości, że przy braku karmy a nawet, gdy ją mają potrafią zaszaleć na modłę żuka gnojaka a więc mają ciągoty J. Jeśli spożywają zarówno bezkręgowce jak i odchody to trudno je nazwać mięsożercami. Uważam, że z powodzeniem trzeba je traktować, jako wszystkożerców. Składniki roślinne są im niezbędne w większym stopniu niż rybom typowo mięsożernym. Nie byłbym sobą gdybym nie zasygnalizował, że wśród Copadichromis i Utaka w ogólności są, co prawda zooplanktonożercy, ale także planktonożercy. Planktonożercy, rozumiani, jako fito i zooplanktonożercy no, ale to i może inne inszości jeszcze zasygnalizuje, gdy będę analizował listę propozycji. Na ta chwilę wypatrzyłem tyle rzeczy obok których nie mogłem przejść obojętnie ;))).
  7. Jeden samiec callainos w 150 cm zbiorniku nie powinien być tak zawzięty aby saulosi nie znalazł miejsca dla siebie. Na marginesie dzięki za miłe przywitanie.
  8. Zacznijmy od tego, że nie wszystkie ryby trzymają się tak mocno rewirów jak saulosi . Wybierz wiec gatunki, które nie są tak ściśle terytorialne a wtedy nie ma ryzyka że się pozbijają :). Rada Bezpryma jest Ok z tym, ze musiałbyś się wbić w dietę kompromisową bo perllmut spożywa przede wszystkim bezkręgowce a saulosi peryfiton. Rozumiem, że saulosi musi być więc dałbym do nich większego Metriaclima callainos, który jest jasny a z różowym/czerwony jest kłopot samce red red są różowe ale samice żółte i miałbyś yellow submarine :). Dlatego osobiście dał bym do saulosi Melanochromis dialeptos oraz wspomniane callainosy jasno ale inaczej jasno
  9. Tanganikanie wręcz nie cierpią Ada :D. Oferta odłów zaś zawiera raczej nie topowe ryby a jeden z największych dystrybutorów w Europie ma w akwarium ryby z odłowu ake jest ich co najwyżej kilkadziesiąt a częściej kilkanaście w zbiorniku. Tak jak napisałem są gatunki ktore opłaca się lepiej hodować ale one są sprzedawane jako f-ki a nie SNZ. Śmiertelność ryb SNZ jest taka jak odłowu bo i droga ta sama. Dlatego wolą kupować odłów a lista gatunków z odłowu jest relatywnie uboga. WF to odłów a nie SNZ i tu postawie kropkę ;-).
  10. Jednak były większe niż mazut czy inne paliwo oraz pensja i powietrze ewentualnie jakieś mieszanki przy głębszych nurkowaniach. No a poza tym ile czasu rośnie 18 cm - 20 cm Buccek ? Takie też oferują. Złapanie przy okazji większego połowu kilku drapieżników to wydatek jedynie czasu. Nie zmienia to faktu, że hodowle są przy jeziorze lecz ryb z nich jest mniej. Ostatnio były oferowane msobo magunga SNZ za cenę coś pomiędzy WF a F1. Osobiście najchętniej kupowałbym tylko ryby z hodowli i ewentualnie SNZ ale zwłaszcza hodowcy muszą kopcować odłów, bez tego zarówno przeciwnicy jak i zwolennicy zakupu odłowu nie mogli by kupować f-ek :).
  11. Napiszę tak. Sam też mam ograniczone zaufanie ale pewny odłów można kupić ☺
  12. No i żeby nie było aż tak cukierkowo bo troszeczkę wbiłem się w moją konkretną i ściśle uwarunkowaną sytuację z załupem odłowu. Czym innym jest oczywiście renomowane źródło ryb a czym innym sprzedawca. Ten drugi musi być po prostu uczciwy lub pozbawiony szansy przekrecenia kupującego inaczej może wcisnąć nawet ryby z zoologa zamiast odłowu. Dlatego osobiście kupuje ryby tylko z pewnych źródeł a odłów tak de facto był tylko z jednego .
  13. Ryby z hodowli przyjeziornej są oznaczane odrębnie jako SNZ i nie są to ryby z odłowu. Nie wiem na czym opieracie twierdzenie, że ryby oznaczane jako WF to ryby SNZ. Ekonomia ich pozyskIwana nie jest też taka jak piszecie. Wyłowienie ryby z jeziora wg waszych domniemań jest droższe a to nie do końca prawda. Czasami tak jest ale raczej rzadko. System zbiorników przyjeziornych jest drogi w utrzymaniu bo wymaga stałej filtracji i wymiany wody. Ryby wymagają segregacji inaczej będzie to bastardowy misz masz. Oczywiście ryby z odłowu przechodzą przez kilka do kilkunastu zbiorników trafiają do stacji pośrednich są wymieniane pomiędzy stacjami odłowowymi ale nijak to się ma do hodowli w tych zbiornikach. Moim skromnym zdaniem cena ryby z odłowu w jej początkowym okresie jest tańsza niż SNZ. Idzie kuterek kilku nurków pracujących za grosze i na cholerę budować hale czy kopać , adaptować jakieś stawy naturalne ? Jako ciekawostkę podam Synodondis nyassae. Jego brak na rynku jest spowodowany tym że to bardzo smaczna ryba. Miejscowi wola je zjeść niż oddać stacji odłowowej a to chyba świadczy o ich cenie wyjściowej. W skrócie ryby z odłowu generalnie są bardzo niejednorodne pod względem wyglądu. To nie armia zunifikowanych ryb z jednej linii hodowlanej tylko ryby którym od biedy nadało by się imiona i na drugi dzień bez problemu je rozpoznano. Zachowania są zależne od długości pobytu w hodowlach stacjach pośrednich itp . jest dużo małych cegiełek na które składają się finalne różnice ale są one widoczne. Czy pewne. No nie na 100 % ale na prawdę nie ma sensu aby poważne firmy robiły takie rzeczy. Odłów kupują raczej ludzie którzy coś wiedzą a jeśli firma A wciśnie takiej osobie fki a ten sie skuma, to ten ktoś zostawiajacy sporą kasę pójdzie do firmy B. Pewność co do weryfikacji wzrasta np. gdy kupujesz stado ryb itp ale to na prawdę widać. Możecie mi uwierzyc na slowo ;-). Napiszę szczerze. Nie chce pisać wszystkiego co wiem i tylko sygnalizuje problem. Powoduje to kilka czynników, m.in chęć umieszczenia tego w czymś większym niż post, rozmowy o statusie poufnych ;-) itp. Wybaczcie ale tak zostanie :D.
  14. Nie tylko wiara. Faktycznie jest szereg cech, które pozwalają rozpoznać ryby z odłowu. Składają się na to różnice w zachowaniu oraz wyglądzie. WF są bardziej weryfikowalne niż F-ki. U tych drugich generalnie pozostaje zaufanie co do cyferki przy f lub nie przejmowanie się tą cyferką a skupienie na tym czy to dobra ryba. O cechach pisałem już na tym forum i nie będę tego powtarzał . Generalnie jest to dość mocno zasygnalizowane. Dodam tylko, że skoro doświadczony malawista wydający spore pieniądze na odłów jest w stanie nabrać przekonania co do odłowowości to renomowanej sprzedawcy nie opłaca się robić przekrętów. W mojej karierze odłów był odłowem było to widać już w pierwszych dniach ... nawet bardziej w pierwszych dniach :D.
  15. Nie oceniaj pochopnie ludzi bo ich obrażasz. Nikt tu nie jest dwulicowy ale inaczej postrzega pewne zagadnienia i stara się czynić dobro. Taki będący przeciwnikiem pielęgnacji ryb z odłowu kunta dał na aukcję sporo tych stówek nie po to aby uspokoić sumienie bo nie wiele nagrzeszył ... odłowu nie kupował ba ryb chyba w tym roku nawet nie kupował. Co do organizowania tego przedsięwzięcia to zdziwił byś się ile to pochłania czasu ( opracowanie aukcji, korespondencja , wysyłka ). Dla mnie temat również do zamknięcia ... to ten z rodzaju podnoszących ciśnienie
  16. To kto ci bardziej pasuje na tego szefa mafii. Ad ( w sumie podobne do Al ;-) ) czy Prezes KM czyli Yaro ... Don Yaro brzmi dumnie . No ale w sumie Yaro to tylko hipokryta a organizatorem byłem ja ... zawsze chciałem mieć jakiś groźny przydomek ... może Brudny Hari ;-))))). Grzesiek zejdź na ziemię zobacz finalną kwotę uzyskaną w aukcjach, kwoty jakimi obraca KM i zacznij się śmiać z samego siebie bo zdrowo Cię poniosło te teoretyzowanie ?.
  17. Zastanawiam się co Cię bardziej boli propagowanie akcji czy sklepów ;-) ?
  18. Wielokrotnie pisałem, że osobiście jestem przeciwnikiem pielęgnacji ryb z odłowu przez początkujących a nawet średniozaawansowanych malawistów. Szkoda ryb i akwarystów. Pozostają Ci doświadczeni . Im też zazwyczaj to odradzam i uważam, że świat odłowu to inna półka. Sam nie mam odłowu od dłuższego czasu a jeśli będę miał to na zupełnie innych zasadach. Rozumiem jednak tych którzy go mają i nie ukrywam, że kluczowym jest dla mnie to kto się na odłów porywa oraz czy jest to robione z głową. Najlepszym rozwiązaniem byłoby aby odłów mógł być pielęgnowany przez kogoś z odpowiednim certyfikatem/zezwoleniem ale obawiam się nadużyć w tym zakresie i miast mieć szansę na zdobycie gatunków hodowlanych z certyfikowanych hodowli mogłoby się okazać że stworzone są kartele, którychoć jedynym celem jest wydłużenie grosza z akwarystów poprzez podwyższenie ceny słabiej dostępnych gatunków. Podsumowując: zawsze kupię rybę z hodowli a z odłowu tylko wtedy, gdy nie dostanę danego gatunku w wersji hodowlanej.
  19. Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą w tym zakresie ( kieruje to do grzegorza77 ). Znowu posłużę się porównaniem. Nasze hobby siłą rzeczy powoduje szkody w jeziorze Malawi i odpowiednio w innych biotopach. Należy jednak zauważyć, że istnienie człowieka samo w sobie jest dla świata przyrody czymś złym. Pomimo tego cały czas poprzez ustawy i ochronę przyrody w formie rzeczywistej ograniczamy nasz negatywny wpływ. Jest to oczywiście hipokryzja bo chronimy przyrodę przed nami samymi. Ochrona przyrody realizuje się zarówno na płaszczyźnie świadomego działania skupisk ludzkich takich jak państwa czy organizacje międzynarodowe jak i różnego rodzaju akcje oddolne np. Akcje charytatywne. Skrajnie ekologicznym podejściem byłoby sprowadzić nas do poziomu w miarę inteligentnego, dzikiego zwierzątka znajdującego swą niszę w ekosystemie. Pomysłem byłoby również wyeliminowanie ludzi z bytu planety. Byłoby z tego za pewne dla samej planety więcej dobrego niż złego. Musimy więc zdecydować czy mamy korzystać z zasobów tego świata i się rozwijać czy nie. Istnieją przejawy ludzkiej aktywności zarówno niezbędne dla życia jak i wynikające z naszych wewnętrznych potrzeb. Tych pierwszych jest niewiele . Większość to te drugie. Udzielając się forum i będąc malawistą realizujemy jakąś potrzebę. Nie jest to potrzeba egzystencjonalna więc śmiało można z niej rezygnować , podobnie jak nie musimy np jeść mięsa, jeździć samochodem czy czytać wiadomości w niepotrzebnym Internecie. Gradacja tych potrzeb jast bardzo subiektywna. Dla mnie osobiście , gdyby kazano mi wybierać czy ma istnieć akwarystyka czy telewizja bez wahania zlikwidował bym to drugie. I nikt mnie nie przekona, że to drugie jest bardziej potrzebne. Wolę patrzyć na ryby niż w telewizor a wiedze zdobywateli w książkach. Nie jestem hipokrytą bo zdaje sobie sprawę z tego, że 90% rzeczy robie bo chcę a nie bo muszę. Zdaje sobie również sprawę, że globalnie wyrządzam o wiele większe szkody ekosystemowi świata jedząc ( przemysł spożywczy ), ogrzewając mieszkanie ( energia cieplna ) czy oglądając telewizję itp., niż pielęgnując ryby. Poprzez system podatkowy łagodzę negatywne skutki mojego bytu ( podatki idą na ochronę środowiska, oczyszczalnie, rozwój mniej inwazyjne źródeł energii itp. ). Jezioro Malawi jest pośrednio również chronione za moje pieniądze, które trafiają do systemu podatkowego krajów okalających jezioro. Uważam jednak, że skoro istnieje organizacja mająca idee ratowania najbardziej zagrożonych gatunków czy miejsc bytowania to malawisci winni ją wspomagać. Pośrednio są współwinni ale skoro i tak z pielęgnacji ryb nie zrezygnują to warto by dorzucili troszkę od siebie na remont miejsc zniszczonych przez gamoni, których zaślepia zysk. Traktuj to jako dodatkowy podatek jeśli nie chcesz widzieć w tym dobroczynności. Skoro najwięcej malawistów można spotkać na ich forum a nam zależy, żeby fundacja zatrudniła jak najwięcej strażników, wpuściła jak najwięcej ryb i posadziła jak najwięcej roślin to warto reklamować ją w tym miejscu bo będzie więcej pieniędzy i większy zysk dla Fundacji.
  20. Wg mnie wszyscy krzyczący w obronie ryb z odłowu poniekąd sami są hipokrytami bo to, ze ich ryby są teraz z hodowli wymagało odłowienia setek jak nie tysięcy ryb z jeziora. Oczywiście można teraz wartościować co jest gorsze itp ale faktem jest, że Nasze kochane saulosi są u nas tylko dlatego, że źli ludzie je odłowili, wyhodowali i sprzedali ... między innymi Wam. Taki neon czerwony zanim się zaczął mnożyć nawet u średniozaawansowanych akwarystów był odławiany w ogromnych ilościach a zapewne 90% akwarystów miało te piękne rybki. Pewnie, że w świecie idealnym ryby powstawały by w próbówce np z zeskrobiny na płetwie odbytowej. Oczywiście tej rybie w jeziorze trzeba by podać jakiś gaz rozweselający ( nieszkodliwy i nierakotwórczy !!! ) aby rybka nie doznała stresu i puszczała przy tym wesoło bąbelki. No tyle, że świat idealny nie istnieje :). Dla mnie hipokryzją jest pielęgnowanie ryb w akwariach i wmawianie sobie, że jest im lepiej niż w jeziorze bo się w jeziorze nie wyległy. Hipokryzją jest karmienie ryb karmami producentów, którzy pozyskują je przecież nie z kosmosu tylko z naturalnych zbiorników i również uderzają w biotopy tych zbiorników, udawanie, że pyszczaki żyją 2 lata i wmawianie sobie i innym, że ryba zdechła ze starości. Czy tego chcemy, czy nie chcemy jesteśmy hipokrytami. Jako, że została zaatakowana idea Fundacji to jako organizator tejże hipokryzji napisze tylko, że potępianie tego jest po prostu oparte na totalnej niewiedzy. Ad Konings nie zarabia na rybach w sposób bezpośredni i ich nie tępi a opisuje i popularyzuje. Hipokrytą jednak jest bo ma kolegów którzy to robią a i pokazuje je akwarystom czyli je popularyzuje a więc WINIEN. Jednak jego akcja ma na celu ratowanie tego co poprzez ludzką pazerność jest zagrożone. Jego akcja jest wiec nie akcja alfonsa przeciwko burdelom ale akcją człowieka, który widząc, że niektórzy miast korzystać z zasobów jeziora po prostu bezmyślnie je niszczą. Ad bardzo karci kłusownictwo, metody łowienia ryb, które niszczą roślinność i wierz mi, że nasze pieniądze poszły na ochronę jeziora. Jestem zwolennikiem korzystania z zasobów jeziora a nie niszczenia go. Podobnie nie czuje się winnym tego, że wycinane są lasy i giną miliony owadów a ja pisze na papierze, mam drewniany stół wiatę itp. Mam nie mieć ? Przecież tym biednym żuczkom zabieram świat i je morduję ( pośrednio ) ale nie zagrażam gatunkowi jako takiemu. Korzystam więc a nie rabuje. Podgrzewasz dom ? Uważasz, że to nie uderza w przyrodę ? Nosisz buty ... czy one powstają z próbówki ? Można to mnożyć. Krytykując akcje nie rozróżniasz właśnie niszczenia jeziora od korzystania z jego zasobów. Alfons jest tu złym przykładem bo w grę wchodzą niemierzalne i poniekąd niematerialne kwestie etyczne. Nawet najlepszy stręczyciel świata generalnie nie jest oceniany pozytywnie przez większość populacji, więc nie będę ich wartościował od sposobu zachowania względem prostytutek. Lepszym przykładem jest tutaj myśliwy. Korzysta on bowiem z zasobów lasu a poniekąd ze względów na brak drapieżników pełni rolę takiego drapieżnika. Nie można go porównać z kłusolem polującym w brutalny sposób na zwierzynę ( np. wnyki ) albo trzebiącym ryby podczas tarła ( bo są otępiale i łatwe do złapania na wypłycaniach ). Dlatego zalecałbym ostrożność w krytykowania akcji, która ma na celu łatanie tego co człowiek zepsuł będąc zbyt głupim lub pazernym.
  21. To coś w rzeczywistości do Malawi się nie nadaje ale było oferowane w handlu ( Aqua Africa ). Chyba nikt się nie skusił.
  22. Bardzo zły pomysł . Generalnie acei z predatorami karmione w sposób odpowiedni dla predatorów wyglądają jak karpie ... no powiedzmy amury ;-). Jakiś mistrz dawkowania i indywidualnego karmienia zapewne by dał radę ale większość z nas nie ma umiejętności albo cierpliwości aby w to się bawić.
  23. Kupiłem małą puszeczke aby przetestować ale muszę wykończyć inne karmy. Marek są u Nas w sklepie u Darka jakbyś był zainteresowany. Przetestuje to coś napiszę.
  24. To moja ukochana ryba ale za pewne nie byłoby jej w naszych zbiornikach ( tez kupiłem ☺) gdyby nie nasz Zbyszek ( crav) . Moja aktywność na forum jest bliska zera. Dzięki jego pamięci do nazw, dowiedziałem się, że ryba na którą "polowałem" jest w ofercie Malawiana. Dostałem od niego cynk a pamiętajmy, że niekoniecznie Letrinops to jego ulubiony typ pyszczaka ( pamiętał po prostu o koledze ☺) . Szybka akcja, wieczorny SMS i mamy je ☺. Dzięki Zbyszek !!! Co do samej ryby to polowałem na nią dobre kilka lat. Miałem nawet zamówione ale jakoś się nie udało. Stwierdzenie, że nie da się oddać urody tej ryby na fotce jest jak najbardziej zasadne. To po prostu klejnot. Mieni się barwami i w ciągu dnia oglądasz kilka wersji tej ryby. Moje stare zdjęcia tego na pewno nie oddawały . Może cykl by je ktoś z wyższymi umiejętnościami np. Stasiu czy Mars ale i tak rybsko trzeba zobaczyć. Fotka poglądowa: http://forum.klub-malawi.pl/galeria/index.php?n=6809
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.