Skocz do zawartości

harisimi

Członek Honorowy
  • Postów

    9392
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez harisimi

  1. Ja tylko dodam od siebie. Nie wierzę w dwie rzeczy. Po pierwsze, że linni rośnie tak jak powinno rosnąć. Rośnie i mam dużą nadzieję, że rozwija się prawidłowo ( bo jadę na tym samym wózku z Buccochromis ) ale wolniej i nieporównywane to jest z karmieniem tej ryby normalnymi karmami dla rybożerców. Gdybym był początkującym akwarystą i czytał ten wątek ( post 30 ) to biorąc stronę Stana po prostu już bym komponował obsadę kulfon + nimbo + coś tam jeszcze ( demasoni raczej nie bo by mogło robić za uzupełnienie białka zwierzęcego ). No skoro nie ma różnicy i jest supcio to poco te ograniczenia ;). Z dniem dzisiejszym po prostu skończmy tą farsę i konserwatyzm, Napiszmy karmcie z rozsądkiem karmami roślinnymi premium i będzie gitara. Przepraszam ale się z tym nie zgadzam, choćby porównując moje i Stacha Buccochromis widać to jak na dłoni. Kompromis musi mieć swoje granice. Dla mnie granica jest zabieranie zbyt dużo którejkolwiek grupie ryb. Yellow jest rybą z ogromnym bagażem chowu wsobnego i życia przez pokolenia w baniakach, z Labidochromis caerleus byłoby już ciężej ale zgadzam się, że tez by się dało. Pójdę nawet dalej. Skoro nie ma różnicy to po jaką cholerę producenci mieszają w tych karmach. Karma powinna być premium i nazywać się "Dla pyszczaków". Idąc dalej trzeba napisać 5 zdań na czerwono i zamknąć dyskusje o karmieniu bo z tej dyskusji można wyciągnąć wniosek, że roślinne i premium oraz rozsądek to wszystko co trzeba aby karmić prawidłowo wszystkie pyszczaki układając je w obsadach zupełnie dowolnych pod względem żywienia. Stasiu wg mnie zagalopowałeś się trochę w tej kwestii broniąc swojego stanowiska. Jeszcze mógłbym uznać ( choć nie uznajdę ) stwierdzenie, że można łączyć w jedno całą mbuna ( postulowała to Marzena Kielan ). Bo dla mnie nadal to trudne i wątpliwe a dobrostan ryb jest zagrożony. Da się ale podobnie da się utrzymać nawet w znośnej kondycji psa karmiąc go całe życie jedzeniem nie zawierającym mięsa czy krowy karmiąc w dużej mierze zmielonymi i przetworzonymi martwymi krowami. Choroba wściekłych krów to był margines. Drugą rzeczą w która nie wierzę to karmienie przez hodowcę szczególnie reproduktorów tylko jedną karmą ... sorrki ale pozostanę tu niewiernym Tomaszem :). Na koniec. Nie jest to atak personalny a niniejszy post jest tylko pewnego rodzaj sygnałem jakie z danych zapisów na forum można wysunąć wnioski. Pamiętajcie, ze człowiek zawsze widzi to co chce zobaczyć i ma tendencje do upraszczania . Łączenie ryb o skrajnych preferencjach pokarmowych to wg mnie zła droga i pozostanę przy swojej opinii.
  2. Ja bym napisał, że niestety większość nawet nie próbuje mieć czego zapominać ;)))).
  3. Planktonożercy typu Cynotilapia jak pokazały badania Edka po BTN ( gdzie opisał je jako planktonożerne a cała malawijska brać wskazywała Cynotilapia jako mięsożercę ) a dokładnie badania treści żołądkowej, że często tam więcej fito niż zooplanktonu. Natomiast zachowanie samca w okresie tarliskowym czyni z Cynotilapia bądź peryfitonożerce bądź właśnie wygrzebywacza bezkręgowców ( zapewne gdy ich nie ma gryzie cześć zieloną ). Same jednak migracje za zooplanktonem wskazują, ze fitoplankton jest dla nich pokarmem zamiast a nie równoznacznym jak zooplankton. Labidochromis caerleus jest rybą, która wyrywając bezkręgowca z peryfitonu pochłania spore ilości zieleniny i je trawi. Nie można więc na pewno postawić znaku równości pomiędzy tymi "mięsożernymi" mbuna a rybożercami. Poza tym karmisz te ryby ( podobnie jak inicjator wątku ) głównie karmami roślinnymi . Bardzo dobrymi karmami premium. Zapewne jesteś przekonany, że to dla ryb z obu grup najlepsze co mogło je spotkać. Według mnie nie, bo mając ryby mięsożerne połączone ewentualnie z wszystkożernymi mam możliwość podawania całego spektrum mrożonek i karm z przewaga składników zwierzęcych bez jakiegokolwiek ryzyka. Mógłbyś zapytać a co to zmienia ? No to ja bym odpowiedział a co zmienia karmienie zielskiem moich drapieżników kiedy nie chorują, rozwijają się a finalnie prawdopodobnie osiągną podobne rozmiary . No niby nic ale po doświadczeniach z Buccochromis, gdy mogłem porównać ich przyrost do przyrostu Twoich Buccków przekonałem się, ze nie jest idealna droga i nie połączę już nigdy pewnych grup ryb z rybożercami. Ryby żyją, rosną, nie chorują ale jednak muszę trochę powalczyć aby było OK. Nie przekonamy się zapewne w tej kwestii bo dyskutowaliśmy o tym wiele razy ale wydaje mi się, że zbyt niefrasobliwie dystrybuujesz taka wiedzę i to w prostym przekazie. Oczywiście jest wolność i możesz robić co ci się podoba:). Znając natomiast ludzi to większość z nich wyczyta w prostym a tym bardziej skomplikowanym poście tylko to co chce. Połączy więc takie yellow z demasoni pierdyknie do akwarium co drugi dzień mrożonki różnego kalibru kupi karmy byle tańsze i ... co najwyżej spasie yellow ale demasoni pozbiera. Oczywiście to jego wina ale gdyby obok yellow miał przykładowo Cynotilapia to ryb by nie pozbierał a co najwyżej zebrałby opierdziel od bardziej doświadczonych kolegów i powoli nauczył karmić ryby.
  4. Ja bym nie ryzykował :). Za bardzo znam Staszka. Nie znam drugiej osoby, która policzyłaby ilość kulek granatu i dawkowała żarełko dla drapieżników prosto do dziubka :). Trzeba na prawdę jego wiedzy, cierpliwości i determinacji. mi by na przykład się nie chciało ;))) i po początkowej ostrożności zapewne bym to delikatnie pisząc oleole :). I by się wszystko posypało.
  5. Labidochromis są rybami dość mocno wyspecjalizowanym. Ich wąskie szczęki pozwalające wyjmować ze szczelin bezkręgowce są wyznacznikiem przynależności do tego konkretnego rodzaju. Można jednak zauważyć, że część ryb tego rodzaju pobiera karmy roślinne ( hongi, freibergi ). Można , no można ale to trwa latami. Ile dokładnie ? W pewnym sensie to niesprawdzalne. Nie ma wątpliwości, że yellow to już nie jest Labidochromis caeruleus lions cove a jeszcze kilka gatunków ( red red, auratus, socolofi ) to też już państwo w państwie. Jednak nadal pozostaje ryzyko. Po co ryzykować ? Każdorazowo mamy tworzyć elaborat aby ostrzegać początkujących czy nawet średniozaawansowanych ? Podobnie jak przedmówca z uporem będę przestrzegał przed łączenie ryb o skrajnych preferencjach pokarmowych. Na koniec. Ja zdaję sobie sprawę, że jakby się dobrze zawziąć to przy dużej cierpliwości można pokusić się o połączenie ryby ściśle roślinożernej np z rybożernym drapieżnikiem. Doświadczony malawista zapewne dałby radę. pisze poważnie. Jednak i u niego pozostaje margines ryzyka a ryzykuje on nie swoim ale życiem ryby. Dla mnie to już za duże ryzyko. Nie ma problemu aby zamiast yellow dać równie piękne Tropheops macrophthalmus Chitimba i będzie bez ryzyka i pięknie.
  6. Bo wiedzą, że plankton to fitoplankton i zooplankton ;-)
  7. Dieta yellow z demasoni jest rozbieżna i łączenie ich w jednym zbiorniku jest ryzykowne. Zawsze będzie i nawet jak jeszcze z 10 osób napisze tak jak ty niczego to nie zmieni. Jako kontrapunkt można przywołać jeszcze większą lub co najmniej taką samą ilość akwarystów, którzy mieli problemy. Z czego wynikają więc rozbieżności w doświadczeniach. Ano z tego, ze po pierwsze liczy się sposób karmienia, jakość karmy i proporcje w jakich te karmy trafiają do akwarium. Każdy akwarysta karmi inaczej. 90% początkujących zbyt obficie i zbyt treściwymi karmami. Ty przegiąłeś dietę w kierunku roślinnym i udało się, ryby nie chorują i wg Twojej oceny są idealne ( do oceny i rozważenia ale zdjęć nie wiedzę więc przyjmuję na słowo ). To co zaważył spiochu jest z gruntu słuszne czy Twoje yellow są takie jak ryby karmione w odpowiedniej diecie, wg mnie nie. IMHO trudno to osiągnąć na spirulinie i karmach dla pyszczaków roślinożernych. Nie sposób jednak udawać, że i w tych karmach jest sporo składników zwierzęcych do tego wysoko przetworzonych a wiec mniej szkodliwych dla demasoni niż np artemia ale treściwych i wypełniających minima dla yellow Drugą rzeczą, która jest często pomijana jest to, ze ryby takie jak pyszczaki są coraz dalej od źródła. Odłów zapewne Twoja artemia by zabiła ale już następne pokolenia są coraz bardziej odporne na nieprawidłowe żywienie. Podobnie jak na wodę , stres itp . Pyszczaki z grupy mbuna są generalnie bardzo podobne do siebie i nie zaszły zmiany w newralgicznych zakresach czyli np w długości jelit. Przestawienie się takiej ryby na inna dietę jest relatywnie łatwiejsze niż np. rybożernych non - mbuna . W takim przypadku trzeba o wiele więcej pokoleń i lat. Jak mamy się zachować jako malawiści. Pisać że to dobre . Na pewno nie. Możemy napisać że wykonalne ale trzeba to wyjaśnić od podszewki inaczej bierzemy na siebie ryzyko śmierci ryb. Poza tym jak sprawdzić na odległość jak kto karmi . Można próbować pytać o dawki ale każdy baniak to inny skład ryb. Czy nie lepiej to odradzić ? Wg mnie lepiej. Poco wybierać miedzy za dużo dla demasoni albo za mało dla yellow. By mieć kolorki jakie się chce ... wg mnie to średnia motywacja. Pewnie, że może się udać. U mnie przez lata żył roślinożerny Psedotropheus sp elongatus ornatus tanzania. Miał rakowatość szczeki, nie miał szans na przeniesienie do Mbuna bo by go zaraz utłuczono bo był niepełnosprawny . Z non - mbuna żył i tył by wreszcie po kilku latach dostać bloat i zdechnąć. Starość spowodowała, że organizm nie wytrzymał mrożonki, która musiałem serwować mięsożercom. Sytuacja była wyjątkowa ale udowadniała, ze ta ryba z odłowu żyła przynajmniej 2 jak nie 3 lata na złej diecie. Czy mam zacząć to polecać . no na pewno nie bo ryba była gruba i dieta wyraźnie jej nie służyła. Gdyby jakiś specjalista zrobił jej sekcje to zapewne orzekł by że to bardzo chory starzec. Jestem na 100 % pewien, że jakby się bardzo napiąć można łączyć nawet drapieżniki z kulfonami. Rezygnacja z mrożonki oparcie diety na sztucznych karmach bardziej roślinnych, podanie indywidualnie drapieżnikowi jakiegoś kąska prosto z ręki i jakoś to się pobuja . Nie będzie to się jednak nawet ocierało o dobrostan ryb. No a chyba to jest naszym celem. Przynajmniej jest moim celem. Czym dłużej jestem malawistom tym bardziej radykalnie do tego podchodzę. Zbieram doświadczenia, które wskazują co robiłem źle i zmieniają we mnie kwestie które wcześniej oceniałem bardziej liberalnie choć nadal pozostaje pewnym liberałem :). Nie polecam jednak łączyć ryb o skrajnych preferencjach pokarmowych bo tak na prawdę ryzyko jest bardzo duże a zazwyczaj jedyną motywacją do tego aby to robić jest to aby pasowały kolorki .
  8. Pozner po pierwsze nie wiem gdzie ty widzisz garb tłuszczowy moich Lethrinops ;). Gdyby miały jakiekolwiek tendencje do tego na pewno nie byłyby w moim akwarium bo nie przepadam za rybami, które go mają ( stąd brak mnie w akwarium pięknych kolorystycznie tetrastigma czy moorii ) po drugie piszesz o całym rodzaj Lethrinops jako o rybach dość jednorodnych opierając się na najmniejszych gatunkach czyli albus czy red cap i może kilku innych. Różnorodność tego rodzaju ( bardzo starego rodzaju ) jest jednym z największych jak nie największym spośród ryb z jeziora Malawi ( naliczyłem 68 gatunków lub potencjalnych gatunków zakwalifikowanych do tego rodzaju w tym głębinowe wyglądające jak paletki ). To również takie rybska jak wyraźnie inny sp. 'micrentodon makokola' czy kosmicznie inne np altus. Co do plam to Lethrinops lethrinus nie mają plam, pojawiają się one tylko w momencie wybarwiania, kiedy pas się rozrywa i wygląda jak plamy. Jeśli ryba jest nisko w hierarchii lub źle się czuje pas jest wyraźny. W pełni wybarwiona nie ma ani plam ani pasa a taki średniak może wyglądać jakby to były plamy. Dobrze to widać na samicach i rybach młodych: Moje ryby są wyższe niż były te z poprzedniego zakupu. Myślę jednak, że to jest spowodowane tym, że jest to inna lokacja lub błędna dietą w dzieciństwie ( ryby kupowałem około 9 cm ). Dlatego czekam i z ciekawością obserwuję jakie będą ich dzieci, które karmie osobiście. Nawet "bardzo dobrze" karmione Lethrino nie mają guza tłuszczowego. Adrian też z początku miał za dużo serca dla ich apetytu ale nie widziałem, żeby Lethrinops miał garb raczej "szedł" w dolnych partiach i rozbudowywał pierś i brzuch. Poza tym na rybach pojawiają się typowe pionowe pasy co też widać na niektórych zdjęciach. Nie do końca natomiast rozumiem co potwierdza to, że Lethrinops trze się z Tramitichromis. Ten drugi to rodzaj najbliższy Lethrinops a intermedius wygląda jak taki troszkę mocniejszy albus czy red cap. Wszystkie Tramitichromis w pewnym momencie były Lethrinops i spośród nich je wydzielono. Gdyby interesował się tetrastigma to rodziło by zaś podejrzenie, że być może ona jest jednak Lethrinops. Lethrinus jest opisany od 1893 roku i jak do tej pory go nie zrewidowali to raczej nie zrewidują. Zauważam pewne podobieństwa do niektórych Tramitichromis ale pewne czynniki zdecydowały, że został przy Lethrinops. jakie nie doczytałem ale jak doczytam dam znać :).
  9. Faktyczynie jest sporo ryb innych ale i tych podobnych do tetrastigma nie jest mało. Być może razem utworzą rodzaj.
  10. Nie twierdzę, ze akurat ona musi wypaść ale Otopharynx to nadal śmietnik przykładowo: antron brooksi sp. 'golden blueface' decorus lithobates tetrastigma optycznie niewiele te ryby łączy. Czy poza optyką coś jednak łączy trzeba by mocno poczytać i wierzyć mądrzejszym :). jako ciekawostkę dodam, że Lethrinops lethrinus trze się bez jakichkolwiek oporów z Tramitichromis intermedius a pływające tetrastigmy zupełnie go nie obchodzą. Lethrinops też się nimi nie interesuje.
  11. No mi to tetrastigmy zupełnie nie przypomina . Fakt, że albusa tez nie za mocno :)> jednak już Taeniolethrinops trąbę ma. Zresztą tetrastigme spotka rewizja bo zupelnie nie przypomina choćby lithobatesa.
  12. Siedem pierwszych postów tego wątku przeniosłem z innego wątku - tworząc nowy w odpowiednim dziale. - tom77 No ale jak wyciągnie trąbę to już wypisz wymaluj Lethrinops:
  13. Generalnie Amerykanie bardzo często stosują takie rozwiązanie zwane All male tank ale z malawistyką wg mnie nie ma to wiele wspólnego. Poza tym samce najpiękniejsze są właśnie w okresie rozrodczym. Jeden samiec może pływać szary i bezpłciowy choć często natura tak go przypiera, że nie jest w stanie oprzeć się płci pięknej i trze się z samicami innych gatunków Jest wtedy ładny ale destabilizuje zbiornik.
  14. Nie wiem czym kierował się twórca strony określenie 200 cm jest t bardziej miarodajne ( nie wiem niby czemu livingstonii może je mieć niższe lub węższe ) a osobiście jestem zdania, że wśród livingstonii o wiele częściej zdarzają się agresywne samce niż venustusów stąd moje ostrzeżenie. Twoje akwarium jest dobre i dla livingstonii ale nie łączył bym tych ryb ze słabszymi gatunkami hapsów więc mocno ogranicza to wybór. Co do drugiej części pytania ? Generalnie w Twoim akwarium dawałbym ryby do 25 cm i nie mniejsze niż 12 cm w przypadku samic. po prostu dasz wieksze to bedziesz musiał zredukować ilość gatunków. Z drapieżników pooglądaj jeszcze Stigmatochroimis, Scieanochromis ( niektórzy przedstawiciele czasami nazywani też Mylochromis ), Dimidiochromis, Z ryb grupy Aulonocara ( Aulonocara, Taeniolethrinops, Lethrinops, Tramitichromis ) przy Nimbo bym sobie odpuścił, podobnie z Utaka ( Mchenga, Niassachromis, Copadichromis ). Placidochromis też wg mnie są za delikatne a przede wszystkim nie do końca pasje im dieta rybożerców, Ryby z którymi bym zaryzykował i właśnie z nich bym wybrał ryby przekopujące dno to Mylochromis . Dobra ryba w toni to Protomelas sp. spinolotus tanzania ewentualnie najsilniejszy Utaka czyli Copadichromis borleyi Kadango. Pozostałe rybska to Hapsy przede wszystkim mięsożerne Protomelas ( hertae, mbenji thick lip ), Mylochromis czy Otopharynx. Interesujące stworzenie to Trematocranus
  15. Venustus może być. Livingstonii to już większy problem a Buccochromis są do twojego akwarium za duże. Nie dawał bym do rego akwarium więcej niż jednego średniego drapieznika.
  16. I zostań przy takim zamiarze jeśli chcesz. Na pewno relatywnie łagodne drapieżniki około 20-25 cm przy połączeniu ich z relatywnie silnymi rybami szczególnie z grupy Haps nie spowodują niczego złego. Tak na roboczo i na szybkiego Dimidiochromis strigatus + Cyrtocara moorii + Protomelas sp. "spinolotus tanzania", oczywiście jest bardzo dużo opcji to tylko przykład
  17. No właśnie dzisiaj z naszym wspólnym znajomym tak dyskutowaliśmy na ten temat, że aż mi się telefon zagotował i musimy jutro zrobić drugie sympozjum :). Chcąc rozszerzyć materiał badawczy niestety wytypowaliśmy Twoje szkło jako poligon doświadczalny ... nowe szkło of kors . Teorie są dwie ale jako, ze to teorie to nie ma co ich upubliczniać. Ty oczywiście jako właściciel poligonu jesteś przewidziany jako strona konwersacji
  18. Nabe jako akwarysta - malawista wiedział, ze przekarmianie ryb jest niewskazane. Karmił je tak jak trzeba i ryby dorosły do wielkości zbliżonej do tej jaką osiągają w jeziorze no i były zdrowe. Kolega, który po uważnym zbudowaniu mu obsady, pierwsze co zrobił to do ryb mięsożernych dokupił wszystko co kolorowe w akwarystycznym i wpuścił do akwa. Ryby były karmione byle czym ale bardzo obficie. pomimo tego, iż miały stałą podmianę wody bardzo szybko zmniejszały swój stan osobowy ale wyrosły bardzo duże. Dokładnie to dożyło ich 3 sztuki do teoretycznego maksimum ale tym Pudzianowskim tez coś siadło i padechły zostawiając samotnego potwora który osiągnął wielkość 22 cm no i też zdechł nie wytrzymał przeprowadzki do innego akwarim. Mierzyłem go wiec mam pewność. Ryby wielkie przytuczone nie są zdrowe. Czy wobec tego powinniśmy napisać "Wielkość Copadichromis borleyi Kadango samiec 22 cm a samica 19 cm" ( tez taka widziałem ). Ano nie bo to nie jest stan normalny. podobnie jak nie możemy napisać przy naszym gatunku, że mężczyźni mają 272 cm wzrostu ... a taki chyba jest rekord.
  19. No to zobaczymy ale póki co jeśli nic się nie dzieje to ciesz się obsadą ?
  20. Drugą przyczyną jest heterozja ale zapewne tak można wyjaśnić większość gigantów z zoologów ale nie tylko bo hodowcy dbając o populację i wygląd ryb starają się dobierać jak najladniejszevryby ale czasem przymieszają krew np odłowem i wtedy też mamy do czynienia z heterozją. Po kilkupokoleniowym chowie wsobnym dopyszczana jest ryba z odłowu i cześć osobników po prostu rośnie nieproporcjonalnie duża. Czasem zdarzy się to również w Malawi i samo w sobie nie jest negatywnym zjawiskiem . Poza tym na pewno występują różnice osobnicze na zasadzie Yaro kontra Misiek . Nie można jednak z góry zakładać wyjątku a raczej stanadard ale z tyłu głowy mieć lampkę, że moze być większa niż standardowa. Czy to powinno powodować rezygnację z danego gatunku ? Wg mnie nie, można zawsze zrezygnować gdy faktycznie będzie rosła za duża. Mój samiec ma chyba 6 lat, u kolegi nawet kolo 8 ... u Twoich crabro stawiam na heterozje, która powstała w wyniku kojarzenia osobników najladniejszych ale oczywiście dowodów na to nie mam i to tylko domniemanie.
  21. Nie znam historii Twoich ryb i zapewne Ty jej do końca nie znasz ale zazwyczaj nic się nie dzieje się bez przyczyny. Olbrzymie acei Marsa są z TM ale Mariusz wyprowadził predatory z akwarium ale one nie wyprowadziły się z Mariusza ;-). On karmił je jak by były drapieżnikami zwłaszcza ze jednego i tak zakamufkował. Przykład tego borleyi jest zaś aż nazbyt czytelny. To ryby są ode mnie po rodzicach z TM. Dostał je Nasz Nabe i drugi kolega z mojego miasta. U nabe ryby osiągnęły 17 może 18 cm u kolegi 22 cm . Tyle że u nabe zostało 11 z 12 a u kolegi 1 z 12. Niev pisze o drapieżnikaco złośliwie czy jako wytyk ale jak zauważyłem to olbrzymi yellow teżsię przy nich uchwał i to chyba nie jeden. Po prostu dieta świetna dla rybożerców nie jest świetna dla Mbuna czy nawet wszystkożernych non-mbuna. Trzeba iść na jakiś kompromis lub mieć same zębacze. Ja akurat poszedłem na kompromis ale raczej zabierający drapieżnikom co u Was jest nie do przejścia.
  22. To po prostu był wielkorybem . Ile jeszcze takich crabro widziałeś ? Ja w ogóle nie widziałem największe miały może 17-18 cm. Na marginesie to miałeś je z drapieżnikami ? Aceiki też były z dobrego źródła i borleyi też ale tam bez wątpienia zdecydował sposób karmienia.
  23. Zawsze może i każdy gatunek może . W związku z dwiema rzeczami jest to dość powszechne ... I jest to jeszcze jeden powód by kupować ryby z dobrego źródła ;-). Osobiście widziałem 20 cm socolofi, 15 cm yellow, 18 cm red reda, około 19 cm acei czy wreszcie ponad 20 cm Aulonocara calico czy sp. ob :D. Generalnie powoduje to po pierwsze efekt heterozji a po drugie tucz przemysłowy, który niekiedy jest praktykowany w akwariach :D. Aha zapomniałem o 22 cm Copadichromis borleyi Kadango
  24. No a ja prawie od początku przygody z pyszczakami kładę kamienie na warstwę piasku z tym że spodni kamień jest tak położony aby pyski nie wykopaly tak ze spadnie. Nienawidziłem jak kopacze wykopali to co nie było ładne. Teraz mam na dnie nawet 30 kg .... nie przewiduję kłopotów ale na siłę nie polecam bo by było na mnie ;-)
  25. Trudno się nie zgodzić z tym co napisał Zbyszek o crabro. Powiem Ci szczerze, że też tak myślałem o tych rybach do czasu gdy kupiłem swoje obecne. Samiec już się starzeje a jest w Klubie gdzie zawirowania są normą. Nadal jest pięknym smoluchem a jego samice są szerszeniami. Co do wielkości to nie są to małe ryby mniej więcej wielkości Maisonów. Jeden z tych gatunków wg mnie może zostać a łatwiej to się ułoży z nie terytorialnym crabro . Jeśli jednak zszarzeją to będzie to wątpliwa ozdobą zbiornika.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.