Skocz do zawartości

pozner

Użytkownik
  • Postów

    5839
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pozner

  1. Wszystkie dadzą radę. Od czasu do czasu możesz podawać pokarm z udziałem składników mięsnych. Demonom i acei to nie zaszkodzi, a reszcie wzbogaci dietę.
  2. Fish_magic, jakiś czas temu przeczytałem w jednym z twoich postów jak chwalisz się tym, że wyhodowałeś odmianę burgund Aulonocary, gdy Ci jej nie chcieli sprzedać Niemcy. Czy zrobiłeś to z pasji, czy potrzeb biznesowych, w odpowiedzi na zapotrzebowanie rynku, dla poszerzenia oferty? Nie ważne jakimi metodami to osiągnąłeś. Przypuszczam, że podstawowym kryterium był kolor samców, a dalej to już był właśnie chów selektywny. Nie wmówisz mi, że zrobiłeś to dla dobra ryb i ich dobro miałeś na pierwszym planie. A już argument, że codziennie wstajesz o 5 rano o niczym nie świadczy. Co ma piernik do wiatraka. Nie twierdzę, że nie jesteś pasjonatem, ale jesteś też biznesmenem, przedsiębiorcą, więc nie rób z siebie takiego aniołka.
  3. No właśnie też przejrzałem internet i w opisach odmiana furcicauda dochodzi do 21- 25cm.
  4. A co myślicie o tym, żeby Protomelasa zastąpić Taenioletrinopsem furcicauda, czy nie za duży? Samiec rośnie do 20-25cm. Sam od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy swoich Protomelasów nie zastąpić właśnie tym Taeniolethrinopsem. Mam podobne akwarium, ale mam obawy jeśli chodzi o rozmiar. Inną kwestią jest to, że w ofercie TM są tylko ryby z odłowu.
  5. Ciekawy patent. Ja wnosiłem tradycyjnie. cyt. rayan88 "To konkretnie bo ja 150/50/60 to musiałem w 4 wnosić na 3 piętro i było ciężko . Jak we 2 daliście radę bo niedługo będę znosić ?" Konkretnie napisałem wszystkie dane. Dla mnie 40kg. nie jest karkołomnym wyzwaniem. Było ciężko, ale, jak napisałem, była trzecia osoba, która w krytycznych momentach asekurowała, ale i pomagała (zakręty). Trochę dziwię się, że Wam we 4 było ciężko. Na każdego przypadał ciężar dwóch zgrzewek wody mineralnej.
  6. Według mnie zestaw w porządku. Może tylko zamiast hongi mógłbyś pomyśleć nad Melanochromis/Pseudotropheus joanjohnsonae (nie wiem która nazwa gatunkowa jest właściwa)
  7. Jeśli myślisz o acei, akwarium powinno mieć co najmniej 60cm. wysokości.
  8. Ryby w akwarystyku często pochodzą właśnie z domowych hodowli. 20-30 tarlaków, lub mniej wystarczy takiemu sklepowi, dlatego często widzi się mix pyszczaków w jednym akwarium. Czystsza by była sytuacja, gdyby tylko w wyspecjalizowanych hodowlach można było kupić ryby, chociaż i to niczego nie gwarantuje. Dotyczy to również zaopatrzenia akwarystyków. Teoretyczny ideał...niestety.
  9. Duże stadko demasoni, 20szt. do tego P. acei luwala, ngara lub itungi, szczególnie te ostatnie, gdyż prawdopodobnie rosną mniejsze od swoich kuzynów (15szt.). Te dwa gatunki mogłyby być podstawą lub nawet docelową obsadą. Dla rozjaśnienia i przełamania kolorystycznej obsady mógłby jeszcze być np. L. trewavasae mpanga, duża, silna ryba, ale stosunkowo spokojna. Tyle ode mnie jeśli chodzi o roślinożerców. Możliwości jest mnóstwo, może ktoś jeszcze coś zaproponuje.
  10. Eureka jest wynikiem hodowli selektywnej (chowu wsobnego), nie występuje w jeziorze. Twój przykład tylko potwierdza to, że tam gdzie człowiek próbuje poprawiać naturę, kiepsko na tym wychodzi natura i człowiek.
  11. cyt. z artykułu "W takiej sytuacji niezwykłe jest to, że jakość tego gatunku w zasadzie nie uległ pogorszeniu na przestrzeni 20 lat krzyżowania. Najwidoczniej niektóre gatunki trzymają się, genetycznie mówiąc, lepiej niż inne, chociażby gatunki z rodzaju Aulonocara." Może wyjątek potwierdza regułę? Czy przykład yellowa ma usprawiedliwiać domowe hodowle?
  12. Nie zamierzam nikomu niczego zakazywać, jeśli już to zniechęcać, tłumaczyć do czego może prowadzić taka hodowla, jeśli robi się to w sposób nieodpowiedzialny, nieprzemyślany. Mój post dotyczył właśnie takich przydomowych "hodowli". cyt. "Czym innym jest tarło i chów w ogólnym akwarium, a czym innym przydomowa hodowla i jej konsekwencje." Kwintesencją akwarystyki jest rozmnożenie i wychowanie młodych. Pamiętam jaką miałem satysfakcję, gdy mi się to po raz pierwszy udało, ale są rzeczy ważniejsze. Ty robisz to w sposób odpowiedzialny, ale masz świadomość konsekwencji, gdybyś poszedł na żywioł. Klub powinien te konsekwencje wszystkim potencjalnym hodowcom uświadamiać, powinien kształtować właściwe postępowanie, dlatego o tym napisałem. Przemilczanie i tolerowanie takich "hodowli" uważam za niewłaściwe.
  13. Generalnie zgadzam się z tym co napisał harisimi, ale odnoszę wrażenie, że prześliznął się po tym kontrowersyjnym temacie. Czym innym jest tarło i chów w ogólnym akwarium, a czym innym przydomowa hodowla i jej konsekwencje. Jeśli nawet zgodzimy się z tym, że młode kupione w renomowanych hodowlach nie są rodzeństwem, chociaż równie dobrze mogą nim być, i rozmnożymy je, i wychowamy młode, i oddamy/sprzedamy te młode (rodzeństwo) rozpoczynamy łańcuszek degradacji....czy muszę wyjaśniać dlaczego? Z wcześniejszej dyskusji wynika, że ryby pochodzące z tarła kazirodczego nie różnią się od innych...optycznie. Niestety, nie wszystko można ocenić optycznie. Nie widać chociażby zmian immunologicznych (np. odporność na bloat), nie widać zmian w psychice (zwiększona agresja, tak u samców, jak i samic), nie widać zmian wewnętrznych, mających wpływ na żywotność ryb. Zgodzę się, że w naturze też może dojść do tarła między spokrewnionymi rybami, ale odbywa się to w naturalnych warunkach, w dużej populacji, gdzie młode pochodzące z kazirodczego tarła mają dużą szanse trafić na osobniki niespokrewnione, gdy same do takiego tarła będą chciały podchodzić i "cofnąć" negatywne zmiany. W akwarium takiej możliwości nie będą miały. Każde tarło, wszystkie odchowane młode z tego tarła oddane/sprzedane rozpoczynają degradację pyszczaków akwarystycznych (to sformułowanie to mały ukłon w stronę Olobolo ) Niedawno była dyskusja nt. mieszańców/bastardów. Zarząd wykazał dużą determinację w tępieniu tego procederu, całkiem słusznie. Mam nadzieję, że taka sama determinacja będzie w stosunku do domowych hodowli, które niewiele mniejsze szkody czynią, a przynajmniej nie będzie dla nich aprobaty (dział Forum "ROZMNAŻANIE") I duży szacun dla kol. wiesus za odpowiedzialną postawę.
  14. Popieram, powinno być podwieszone, ale w dziale "Obsada akwarium z pyszczakami" Od siebie dodam Otopharynxa black orange dorsal z ewentualnym znakiem zapytania. Kolega fish magic chwalił się, że stworzył Aulonocarę burgund, czy red-burgund.
  15. Mam oświetlenie ledowe białe, zimne plus dwie listwy niebiesko-czerwone i glony w ogóle mi się nie rozwijają. Nie pamiętam, kiedy ostatnio czyściłem szyby. Z jarzeniówkami był gorzej. Może też powinieneś robić częstszą, albo większą podmianę wody.
  16. he he, źle mnie zrozumiałeś, ale to moja wina. W kontekście tego, co napisał stan, mój post sugerował, że też wszystko robiłem sam. Niestety nie jestem techniczny , jedyne co wykonałem to obudowa ze sklejki (wyszła całkiem zgrabnie) Zamiast słowa "tworzenie" powinienem użyć słowo "zakładanie". cyt. Olobolo "Zresztą, jak bym to robił sam to by to trwało tygodnie. Mam urwanie głowy, nawet teraz, gdy jestem na urlopie." Moje zakładanie w porównaniu z twoim to mały pikuś. Może dlatego sprawiało mi to taką przyjemność Masz ambitny plan. Ciekaw jestem czy wszystko zadziała tak jak zaplanowałeś. Czekam, przyznam, z pewnym sceptycyzmem na efekt końcowy, gdyż wiem, że nie wszystko da się przewidzieć i wyliczyć. Natura nie raz nam to udowodniła. Trzymam kciuki.
  17. Pod względem dietetycznym nie ma problemu, problem może się pojawić w związku z ich temperamentem. Obydwie ryby są bardzo agresywne, są dominatorami. Rozmiar akwarium masz odpowiedni, więc myślę, że przy odpowiedniej aranżacji mogą razem funkcjonować bez większych problemów. Co do reszty obsady, to powinny to być gatunki odpowiednio duże i silne, żeby nie dały się zepchnąć i zastraszyć przez te dwa gatunki. Co prawda tropheops nie jest duży, ale to ostry łobuz. Uwzględniając urozmaicenie kolorystyczne (ładne samce i samice) i bezkolizyjne umaszczenie, mogę zaproponować którąś z odmian Labeotropheus trewavasae lub fuelleborni, którąś z odmian Pseudotropheus acei (nieterytolnialne toniowce, które wypełnią toń i nie będą wchodzić w drogę reszcie obsady), któryś z Melanochromisów (np. auratus, chipokae, kaskazini), Pseudotropheus lombardoi. W/g mnie 3, najwyżej 4 tak silne i duże gatunki terytorialne plus P. acei w układzie jednosamcowym możesz trzymać. Zastanów się jednak nad tym. Jeśli masz małe doświadczenie, możesz ściągnąć sobie na głowę niezłe problemy. Jeśli tak jest, to może zacznij od tej mniejszej i łagodniejszej mbuny, ew. non-mbuny.
  18. Dla mnie tworzenie akwarium to najfajniejszy okres. I jeszcze pierwsze miesiące po pojawieniu się ryb. Później akwarium niestety trochę powszednieje, emocje opadają.
  19. Myślę, że w tej dyskusji więcej jest takich nieporozumień. Rozumiem stanowisko Olobolo, jeśli ryby się skrzyżowały, same z siebie, to wszystko w porządku, takie jest prawo natury. Tylko jest małe ale. Do tego procesu przyłożył swoje paluszki człowiek. Po pierwsze, jak się okazuje, pierwsza rybka to sztuczny tworek (iceberg), a druga rybka też nie wiadomo, czy do końca czysta. Po drugie, środowisko i okoliczności, w jakich doszło do tego procesu nie można nazwać naturalnymi. Gdyby do tego procesu doszło w naturze, można by tylko przyklasnąć temu. Tak chciała natura, ewolucja czy co tam jeszcze. Jeśli młode przeżyją, będą płodne, to może kiedyś będzie można mówić o nowym gatunku. Ale w tych okolicznościach i z tymi rybami trudno mówić tak na prawdę o naturalnym procesie. Nawiązując do mojego posta o akwarystyce, minimalizujmy zło, nie produkujmy dziwolągów i nie chowajmy ich, bo robimy krzywdę nie tylko rybom, ale przede wszystkim sobie.
  20. Zgadzam się z tobą. Nigdzie nie stawiałem znaku równości między tym co dzieje się i działo od tysiącleci w jeziorze, a tym co z tymi rybami wyprawiamy my, ludzie. Zacytuję siebie: "Nie bronię kundlenia w akwarium, gdyż to jest nieuprawnione wykorzystywanie natury przez człowieka w mikro czasie na mikro powierzchni." Rozszerzyłem tą myśl o całą akwarystykę. Czy nam się to podoba, czy nie, jest to prawda obiektywna. Gdyby nie nasze hobby, nie byłoby tego całego przemysłu z nim związanego, nie byłoby tych sztucznych ryb. Ryby pływały by sobie w swoim naturalnym środowisku, nie niepokojone przez człowieka. Nie przekonasz mnie, że akwarystyka jest dobrem, tak jak nie jest dobrem ogród zoologiczny, nawet ten z najlepszymi warunkami dla zwierząt. Dyrektor ogrodu, jak Ty, może się zdziwić, o co Ci chodzi, Zwierzęta przecież mają świetne warunki. Spójrz na tą antylopę, jaki ma duży wybieg, ma żarełko, nawet czasem podczas karmienia może się pomiziać ze swoim opiekunem, nie polują na nią drapieżniki i staram się o to, aby było im dobrze I nie znają co to wolność, więc nie mają skali porównawczej i nawet nie wiedzą, czy im jest źle, czy dobrze, bo nie mają świadomości. Nie urządzam krucjaty przeciwko akwarystyce. Sam jestem jej częścią od blisko 40 lat i zamierzam być przez następne lata, ale uważam, że powinniśmy mieć tą świadomość, że sama akwarystyka, z założenia, nie jest dobrodziejstwem dla ryb, a proceder tworzenia sztucznych tworków jest tylko tego jaskrawym przykładem.
  21. Właśnie to, może zmień świetlówkę. Ta najwyraźniej służy rozwojowi glonów. Oświetlenie to jeden z podstawowych czynników wpływających na ich rozwój. Zmiana oświetlenia może ograniczyć ich rozwój.
  22. Dawne kundle są teraz gatunkami. Wielość odmian o tym świadczy, przytoczone przeze mnie Melanochromisy, ale również np. Copadichromisy. W jednym z wątków próbujemy znaleźć różnice między Otopharynxem tetrastigmą, a Tramitichromisem intermediusem i za cholerę nie możemy jej znaleźć. Czy Melanochromis to jednak Pseudotropheus nie jest rzeczą wtórną. Ta ciągła zmiana w klasyfikowaniu ryb świadczy właśnie o kompletnym zagubieniu się badaczy w tej całej masie odmian spowodowanej bliskością ich pokrewieństwa i właśnie mieszania się na przestrzeni tysiącleci. Przytoczyłeś przykład konia i zebry, można jeszcze przytoczyć tygrysa i lwa. Gdyby te dwa oddzielne gatunki, blisko spokrewnione ze sobą, znalazły się na ograniczonej, odizolowanej powierzchni, z ograniczoną liczbą samic i samców, jak w Malawi, prędzej czy później doszłoby do ich wymieszania. Takie jest prawo natury i ewolucji, dostosowywać się do istniejących warunków. Za kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy lat mielibyśmy nowy gatunek, lub nawet gatunki. W Malawi trwa to dużo krócej. W tym kontekście napisałem o kundlach w Malawi. cyt. "Nie zgodzę się również z tym, że akwarystyka jest czymś nieuprawnionym. No a już zupełnie nie zgodzę z tym, że nie ma różnicy między kiblem a moim 1200 litrowym akwarium ☺. Filozofia idącą w tym kierunku musiałaby doprowadzić do finalnej konkluzji, że jakakolwiek ingerencją człowieka w świat zwierzęcy jest be. Idziesz za daleko. Nie ma dla mnie porównania pomiędzy staraniem się o kontakt z naturą w formie akwarystyki a bawienie się w boga a już szczególnie kreowania boga niedouczonego bo to juz jest zaprzeczeniem ideii boskości. Entuzjazm który wywołały Twoje słowa jest jednak leciutko dotknięty hipokryzją. Chyba, że koledzy juz wzięli ze za likwidowanie zbiorników ☺." Nie stawiam równania między twoim akwarium, a kiblem, nie wiem gdzie to wyczytałeś. Mimo tego, że starasz się stworzyć jak najlepsze warunki swoim rybom, dla twojego Buccochromisa te 1200l. to maleńka kałuża i baaardzo daleko tym warunkom do nieosiągalnego ideału. Godzimy się na to, akceptujemy to, gdyż chcemy mieć egzotyczne rybki w domu. Czy trzymanie dużych pielęgnic południowo-amerykańskich, czy aroweny w 2 czy nawet 3 tyś. litrów. Czy nie jest to nieuprawnione wykorzystywanie natury? Tak, jakakolwiek ingerencja człowieka w świat zwierzęcy jest be. Nie raz już się na tym przejechaliśmy, co najgorsze przejechały się na tym zwierzęta. Co do hipokryzji, piętnujecie i oburzacie się na tworzenie bastardów. I bardzo słusznie, ale nie zauważyłem głosów oburzenia i napiętnowania domowych hodowli pyszczaków. Wręcz przeciwnie, można na forum znaleźć dużo porad, jak odłowić inkubującą samicę, jak urządzić kotnik, czym karmić młode. Czy nie jest to akceptowanie, a wręcz propagowanie chowu wsobnego? Co się dzieje z tymi młodymi po oddaniu, lub sprzedaży? Dalej są rozmnażane. Chcąc mieć jak najczystsze ryby kupujemy je w uznanych hodowlach. Kupujemy ryby F1, 8-10szt. z rodzaju i nie zastanawiamy się, że kupujemy prawdopodobnie ryby spokrewnione ze sobą. Rybki rosną, redukujemy obsadę i rozmnażamy. Czy to nie jest degradacja, nieuprawnione wykorzystywanie natury? Chcąc postępować właściwie powinniśmy kupować samce i samice w dwóch różnych źródłach. Po rozmnożeniu powinniśmy młode trzymać do czasu, gdy będzie można rozróżnić płeć i samce sprzedać w inne miejsce niż samice, żeby maksymalnie ograniczyć ryzyko kazirodztwa. Czysta abstrakcja. Bastardów nie akceptujemy i bardzo słusznie, ale tę sytuację już tak. Gdybyśmy tego nie zrobili, musielibyśmy zlikwidować akwaria. Chcąc być akwarystą musimy zaakceptować pewne kompromisy. Staramy się stworzyć jak najlepsze warunki naszym rybom, ale nadal jest to próżne, aroganckie i nieuprawnione wykorzystanie natury. Jeszcze jedno. Nie wiem gdzie widzicie propagowanie i akceptację mieszańców. W żadnym poście tego nie znalazłem. Ucinanie dyskusji na ten temat z tego powodu, że ktoś może odebrać to jako zachętę jest nie poważne. Mamy nie dyskutować, gdyż ktoś może coś opacznie zrozumieć?! Właśnie dyskusją i poruszaniem tego tematu możemy skutecznie zniechęcić ludzi do tego, a nawet uświadomić tych początkujących lub niezorientowanych o istnieniu takiego problemu i wyczulić ich w obliczu zakupów.
  23. Mała aktualizacja. Stefan I pływa swobodnie po akwarium. Czasami dochodzi do krótkich spięć, ale nie rodzi to żadnych konsekwencji. Stefan I nie potrafi, jak widać, pogodzić się z utratą pozycji. Nowy "król" akwarium, Stefan II, jest spokojniejszy w usposobieniu, nie jest tak ostry dla współmieszkańców jak poprzednik. Stefan I też korzysta na tym usposobieniu.
  24. A może zmień oświetlenie.
  25. Jestem 100% laikiem, ale mam oczy. Malawi to jedno wielkie "akwarium" kundli, z których usystematyzowaniem nikt nie może sobie poradzić. Większość ryb z grupy mbuna to pionowo-pasiaści kuzyni. Ich kolorystyka ogranicza się do dwóch kolorów, różnie zmiksowanych; niebieskiego i żółtego. Odmian Melanochromisów to chyba nikt się nie doliczy, a wyłuskanie różnic to prawdziwa sztuka. Non mbuna niewiele się w tym względzie różni. Mnóstwo dyskusji na temat; jaka to odmiana/gatunek można znaleźć na Forum. Nie dam głowy czy wszystkie ryby z TM powinny się tak nazywać...i TM też głowy pewnie nie da. Nie bronię kundlenia w akwarium, gdyż to jest nieuprawnione wykorzystywanie natury przez człowieka w mikro czasie na mikro powierzchni. Spójrzmy na to szerzej, cała akwarystyka to nieuprawnione wykorzystywanie natury przez człowieka. Nasza próżna chęć obcowania z naturą, ale nie tą za oknem, tylko tą nieosiągalną, egzotyczną, powoduje, że bawimy się w Boga. Nasze postępowanie decyduje o tym, czy ryby żyją, czy zdychają. Spuszczanie ryb do sedesu jest tylko apogeum tej "boskości". Nie tylko kundlenie jest złem jakie czynimy na naturze. Nasz popyt na ryby z j. Malawi powoduje często niekontrolowaną podaż. Jaki to ma wpływ na to co dzieje się w jeziorze? Mamy w domu ZOO, czy nam się to podoba, czy nie. Oswoiliśmy się z tym. Z pierwszym pyszczakiem wpuszczonym do akwarium zaczęła się degradacja tych ryb w akwarystyce i na szczęście cierpimy na tym tylko my...mam nadzieję, że nie ma zwrotnego ruchu do jeziora. Swoim wywodem apeluję o pewien dystans w spojrzeniu na tą problematykę, bo zaczęło wiać jakimiś karami, wykluczeniami itp. Nie wyeliminujemy tych praktyk. Zniechęcajmy ludzi do takich praktyk, przekonujmy, ale nie straszmy konsekwencjami. Żaden z nas nie ma tak na prawdę "czystych rąk". Na koniec powtórzę, jestem 100% laikiem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.