Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam

Spróbujmy razem opisać tą piekną rybkę Metraclima msobo magunga. Większość z nas ma lub miała tego pysia. Myśle więc że będzie duża dawka informacji. Może zacznę ja kilka słów.


M msobo magunga mogłem obserwować od maleństwa które trafiło do mojego zbiornika i mieszkały w nim 1,5 roku. Teraz posiadam inne dorosłe osobniki (dzięki mojemu koledze) których uczę się od początku.

Uważam że tego pyszczaka powinno się "trzymać" w zbiorniku min 120cm. Ze względu na swoje wymiary 11-12cm samczyków.

Rybka póki jest młoda jest spokojna o ile można tak powiedzieć o pyszczakach. A dorosła już w niczym nie przypomina siebie z młodości. Ja trzymałem przez 1,5 roku w układzie 2+4 i wszystko było ok. Dwa samczyki dogadywały się ze sobą czasami przeganiając. Jeden był tym samczykiem alfa oczywiście ładniej wybarwiony. Pewnego dnia zmieniło się wszystko. Nagle wystąpiła wielka agresja u samca alfa. Drugi samczyk przestał być jego kolegą i zaczęła się walka. Samiec alfa wytrzymał ponad tydzień. Ale dalej uważam że można utrzymać ten gatunek z dwoma samcami, gdyż jestem właśnie posiadaczem stadka 2+3. Są to dorosłe osobniki które mają coś około trzech lat. Oczywiście jest samczyk alfa i beta. Jeden zajął miejsce z jednej strony akwa a drugi z drugiej. Raczej nie wchodzą sobie w drogę. Czasami się pogonią ale na krótką metę. Za to samiczki msobo magungi przechodzą same siebie. Takiej agresji nie widziałem u innych gatunków. Samiczki walczą same za sobą. Chyba chodzi to o prym w stadzie.

Uważam że żywieniowo msobo spokojnie poradzi sobie z mięsożercami jak i roślinożercami. Można karmić z przewaga pokarmów mięsnych jak i roślinnych. Specjalnie użyłem słowa z przewagą gdyż na samy mięsie raczej długo nie "pociągnie". Ale już na samych pokarmach roślinnych spokojnie sobie poradzi.

Proszę o inne wypowiedzi związane z Msobo Magunga

  • Dziękuję 7
Opublikowano

Do magungi przymierzałem się całe dwa lata, jest dla mnie na topie z najpiękniejszych puszczaków z rodzaju Mbuna. Miałem przyjemność widzieć dorosłe samce w pracy, mimo słabych warunków robiły wrażenie. A co dopiero w odpowiednim akwarium i dobrze oświetlonym, godowa szata w 'moro' u samców przebija wszystko! Swoje pierwsze msobo nabyłem w Grudniu, stadko liczyło 11szt. fx mierzyły zaledwie po 3cm, potem była okazja dokupienia 8szt. F1 i też tak uczyniłem, wymieszałem ryby z dwóch stad. Pierwsze samce przy wielkości +/- 5cm już zaczynają się elegancko wybarwiać (początek marca). Obecnie obserwuję już pierwsze podrywy samca Fx, który już niemal jest niebieskawy :) Karmię 50/50 roślinnym z mięsnym, czyli jak wszystkożercę, z dobrym rezultatem. No i z własnych obserwacji też wiem, że młode magungi są wrażliwe na bloat'a i muszą być przytrzymywane w dobrej wodzie, o jak najniższym No3 to wyrosną nam na piękne mbuny o odpowiedniej proporcji ciała.


4-5mies. msobo:

m_msobo_magunga.jpg

Opublikowano

A ja dodam, że trzymałem magungi z demasoni oraz afrą.

Z demasonami karmiłem raz w tygodniu lekkim mięskiem.

Teraz, przy afrze 4 razy w tygodniu, 2x mrożonki i 2x suchy miesny.

Żadnych problemów :)

Opublikowano

Ja swoje msobo mam od września 2012 roku i mam je w układzie 3+7 Samce mają obrane swoje rewiry z tym że ten 3 najczęściej siedzi w ukryciu by nie dostać manta od dwóch pozostałych, samiczki tak jak kolega meszek pisał także potrafią walczyć ze sobą i jak dotychczas pomimo wszelkich prób nie udało im się donosić zaczętej inkubacji- trwa to 2-3 dni i tracą ikrę, nie mam pojęcia dlaczego. Tarło często się odbywa ale jak na razie bez szczęśliwego dochowania i wypuszczenia narybku. Pokolenie Fx. Samce ok 7 cm, samice 6cm. Ryba bardzo ciekawie ubarwiona i ładnie prezentująca się w akwa z kolorem niebieskim i czarnym współmieszkańców.

Opublikowano

Witam

Pierwsze stado magungi kupilem jakies 3 lata temu byl to dorosly harem w ukladzie 1x3 plywaly w towarzystwie demasoni w standardzie 300l. Niestety z tego co zaobserwowalem byly to osobniki dobierane tzn. z roznych zbiornikow- rozny wiek.Po paru dniach w wyniku zadziornosci samca zginela najmniejsza samica i zostal uklad 1x2 przy czym samice caly czas siedzialy schowane za tlem. Wyplywajac tylko na pore karmienia lub w nocy.Po jakis 2 miesiacach byla pierwsza inkubacja jednej z samic podaczas ciazy zostala dotkliwie pogryziona przez druga i musialem ja odlowic do kotnika a po miesiacu zostala zaganiana przez samca i pozostala samice.Zostal uklad 1x1 pamietam ze tez sie tarly ido dzis dzien mam corke z tamtego okresu plywa z moim nowym nabytkiem kupionym rok temu.Rybki plywaja od malego okolo 3cm, zestawienie doroslych juz osobnikow zle sie konczy!W tej chwili samczyk ma juz 10 cm a samiczki po 5-6 poczatkowo mialem uklad 3x6 oddalem 2 samce i wylowilem mocno pobite 2 samice(ktore nie przezyly) w tej chwili jest to stado 1x4.

Samiec probuje sie zalecac, ale samice nic sobie z tego nie robia i w dzien mocno je gania patroluje teren 90cm pozostawiajac im 30cm powierzchni spokoju , co ciekawe sytuacja dzieje sie przy zapalonym swietle poniewaz wieczorem plywaja po calym baniaku a samczyk nie zwraca na nie wiekszej uwagi.

Podsumowujac moje obserwacje jest to ryba agresywna wewnatrzgatunkowo. O ile 3 cm osobniki "tancza" to wieksze walcza dosc ostro o pozycje w stadzie czesto wykozystujac chwile slabosci(inkubacja,choroba)aby wspiac sie w hierarchii ryba jest atakowana przez wszystkich pobratyncow .

Karmie 60% roslinne na 40% miesne rybcie sa w dobrej kondycji a samiczki w swietle, prawie mandarynkowe( przez faszerowanie sweden ;))

  • Dziękuję 1
Opublikowano

Opisywany gatunek uważam za jeden z najbardziej atrakcyjnych gatunków z naszego ukochanego jeziora. Budując obsadę z tymi rybami musimy na pewno wziać pod uwagę terytorialny charakter tych rybi to że finalnie raczej zostaniemy z 1 samcem. Ryby posiadałem w akwarium 720 litrów ( 200x60x60 ) w obsadzie z non-mbuna i mbuna ( L. lethrinus, C.moorii, S.fryeri, O. lithobathes, A.s. maleri maleri, M. dialeptos, 2 samce M. zebra chilumba ). Akwarium pełni rolę akwarium dekoracyjnego z całym bagażem plusów i minusów. Plusy to możliwość lekkiego przerybienia i dzięki powyższemu obserwowania zróżnicowanej obsady. Minusy to sprawy techniczne typu karmienie w biegu, niedoskonała obserwacja i możliwość umknięcia rzeczy które na pewno nie umknęły by w normalnych warunkach, częsty brak dostępu do ryb w weekendy. W przypadku tego gatunku niestety minusy przeważyły i po 2 tragediach ( mykobakterioza zawleczona z rybami odłowowymi, awaria Fluvala FX i starta 70 % obsady ) została mi jedna samica. Gatunek ten miałem jednak dostatecznie długo aby podpisać się pod wieloma tezami kolegi tom77 . Samce były ukochanymi rybami publiki w akwarium. Można oczywiście polemizować z tym czy w tak ciekawie obsadzonym zbiorniku były najpiękniejsze. Na pewno jednak jako typowi terytorialiści prowokowały one zainteresowanie. Układ ułożył się z 2 samcami i 4 samicami. Samce pomimo 2 metrowego szkiełka nie podzieliły rewiru na 2 i żyły w pokoju konsumując samice. Walczyły ze sobą zawziecie na granicach rewirów a raczej lubiły aby to własnie kamień przeciwnika był nowym rewirem ;). Przez emerytów którzy mieli zajęcia obok mnie i codziennie sterczeli przy akwarium zostały nazwane sierżantami ze względu na rysunek na pysku ;). Walki były bardzo widowiskowe i angażowały całe siły samców. Nie było jakichkolwiek problemów z samicami. Same również nie robiły sobie nadmiernej krzywdy, gdyż były młodziutkie. Oczywiście rosły i z czasem osiągnęły ok 10-11 cm. Samice były mniejsze około 9 cm. Niestety jeden z samców spacyfikował słabszego i już nie było tak pięknie ( trwało to około roku ). Dieta w tak dziwnym zbiorniku nie stanowiła problemu było to około 60 % mięsa do 40 % roślinnego. Samotny samiec również nie robił samicom jakichkolwiek problemów a inne ryby były raczej lekceważone tylko w czasie tarł w ścisłym rewirze potrafiły przy atakować nawet znacznie większych przeciwników, trwogę wzbudzały tylko chilumby ale one nie majac samic generalnie lekcewarzyły mniejszego terytorialstę. Oczywiście ogromny wpływ na to miał bardzo duży zbiornik i nie mam wątpliwości, ze zdominowany samiec nie pływałby w mniejszym zbiorniku, trzeba by go eliminować. Później niestety moje obserwacje zakłóciła choroba zawleczona z odłowowymi rybami. Magunga ucierpiały znacznie i zostały finalnie tylko 2 samice i 8 młodych które wychowałem dla ratowania gatunku. Uzupełniłem obsadę zbiornika innymi gatunkami, gdyż w niektórych zostały pojedyncze sztuki ( walka z Mykobakteriozą jest walka z wiatrakami więc tylko eliminowałem sztuki wykazujace objawy, zresztą ze wzgledów sentymantalnych zbyt długo czekałem ;( ). Wpuściłem miedzy innymi samice zebry chilumba. To zabiło jakiekolwiek szanse mniejszego terytorialisty i samiec wybarwiał sie bardzo długo ( około roku ) i finalnie nie doczekał tej chwili. Niestety następny problem pokazał mi czym się różni akwarium dekoracyjne od domowego i zabił wszystkie magungi poza jedną samicą i gatunku już nie odtwarzałem. W czasie mojego urlopu zatrzymał się Fluval FX ( uwaga na toen filtr bo piasek może zablokować pompę, która jest na dole ) a panie sprzątaczki karmiące ryby zareagowały dopiero gdy na dnie leżały, 15 cm chilumby, Astatotilapie czy broleyi. Przyjechałem i rzuciłem się do baniaka z testami ale otwarcie klapy powiedziało mi co jest grane. Obumarło wszystko gdyż pompa się zapchała. Gdybym był na miejscu wiedziałbym to od razu a tak po jakimś braku prądu przypchana pompa po prostu nie ruszyła. Musiało to trwać co najmniej tydzień. Poza akwarium Klubowym wprowadziłem ten gatunek tylko u jednego kolegi do akwarium 150x50x50 i tam ryby są już 3 lata w układzie jednosamcowym ( 1+5 ) z mbuną ( M.e. chewere, M. dialeptos, M. daktari ) ... były 3 samce ale się spacyfikowały ;). Nie ma problemów na linii samiec samice. Mnożą się regularnie ale kolega nie wychowuje ich gdyż nawet nie ma kotnika. Ze względu na ułożenie skał dochował się tylko 1 samicy naturszczyka.


Chciałbym się odnieść do wartościowego posta tom77, jego przygoda wskazuje na dwie rzeczy, które chciałbym skomentować. Po pierwsze samice są na prawdę niepowtarzalne ;) IMHO jedne z najładniejszych w całym jeziorze. Po drugie ich problemy z tarłem najprawdopodobniej wynikają z przeeksploatowania. samce wymuszają na nich tarło zbyt często a one nie są im w stanie tego zapewnić. Chciałbym zauważyć, że od około 3 czasem 4 roku życia samice są mniej wydajne i powoli tarła rozciągają się w czasie coraz bardziej. One po prostu się starzeją. Moje 6 letnie socolofi przystępowały już do tarła jak się pomyliły ;) czyli bardzo rzadko.


Druga uwaga to kwestia tego, że został układ 2+1 . Mogłoby być inaczej gdyby kolega zareagował i mieszał z samcami bądź samicami. W przypadku ryb terytorialnych często jest tak, że samce wypracują jakąś równowagę i ku naszej ogromnej radości wyglądają ślicznie ale zarazem maja obaj prawo do samic. Samice takie maja 2 prześladowców i z częstotliwość tarł wzrasta co godzi w zdrowie samic. Ratunkiem jest dołożenie samic ( trudno je dostać ) albo bolesna redukcja do jednego samca. W sytuacji toma77 ratunkiem byłoby wpuszczenie 8-10 młodych ryb i czekanie na to aż wyrosną tam młode i silne samice bądź wpuszczenie 4-5 samic dorosłych ale to może się nie udać bez redukcji samca. Optowałbym za pierwszym rozwiązaniem bo samice młode są bardziej wytrzymałe na duża eksploatację a dwa są mniejsze i zwinniejsze co pozwoli im skutecznie unikać przymusu i zbyt częstych tarł. Oczywiście nie jest to zasadą i u mnie przykładowo wśród saulosi ( 2+5 ) czy socolofi ( 1+3 ) przez wiele lat nie było jakiegokolwiek problemu na linii samiec( samce ) - samice. Jednak pyszczaki to bardzo żywą materia i reakcję muszą być szybkie bo często nawet śmierć jednej samicy zburzy całkowicie stabilny układ który wcześniej funkcjonował wiele lat.


Teraz pytanie do osób które mają te pyszczaki wiele lat. Swego czasu trwały polemiki co do wielkości ryb tego gatunku. Osobiście stawiałbym na to ze ryby te rosną 11 samiec, 9 samica a nie tak jak pojawia się alternatywnie w literaturze 14 cm samce, 11 cm samice. Jak wy to widzicie ?

  • Dziękuję 7

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Ślicznego masz champso 🙂. Bucco ze zdjęcia to raczej samica, mam 4 mlode sztuki samca i trzy samice, różnica w wygladzie (wielkosc i budowa) diametralne. https://youtu.be/LoE0Isqv5Kg?feature=shared
    • Aktualizacja po 12 miesiącach od zalania zbiornika (10 m-cy od wpuszczenia obsady) Dziesięć miesięcy zrobiło swoje i widać po rybach, że trochę podrosły. Najważniejsze, że nadal ,,pływamy" w tym samym składzie i okres dojrzewania zbiornika nie wpłynął na obsadę. Pozostając przy temacie obecnej wielkości moich podopiecznych to wiadomo, że obserwując ryby każdego dnia, realny przyrost w ciągu jednego czy dwóch miesięcy nie jest aż tak zauważalny. Jednak niewątpliwie samiec Nimbochromis Livingstoni rośnie jak na drożdżach (w jego przypadku raczej bardziej na stynkach i krewetkach). W ostatnich miesiącach mocno wystrzeliły też moje 3 Buccochromisy. U pozostałych ryb biorąc pod uwagę wielkość początkową trzeba przyznać, że z perspektywy 8 miesięcy widać, że to już większe sztuki, ale nie ma aż tak spektakularnych przerostów jak np u amerykańskich pielegnic, które trzymałem u siebie lata temu. Dodam tylko, że w przypadku gatunków (Nimbo, Champso, Dimidio, Fosso) gdzie bazowo miałem określoną płeć nie było żadnych niespodzianek. Jeśli chodzi o pozostałe dwa gatunki, to na chwilę obecną u Tyrano chyba potwierdza się, iż będzie to samiec, zaś u Buccochromisów określenie płci (bez zaglądania pod ogonek) nadal nie jest możliwe. Pomijając fakt, iż w ostatnich miesiącach cała trójka wyraźnie złapała centymetrów, to jeden z osobników wystrzelił trochę bardziej i w nim upatruje samca, choć  może to być bardzo złudne i nie jest to poparte zmianami w ubarwieniu lub zachowaniami wskazującymi, że może być to młody samiec. Po cichu mam nadzieję, że wśród 3 osobników trafi się chociaż jeden samiec i samica, bo wtedy odbyłoby się bez ingegrencji w obsadę (no chyba, że byłoby 2+1 to pozbędę się jednego samca). Na chwilę obecną trochę wróżenie z fusów więc zbytnio się tym nie przejmuje, niech rosną, czas pokaże co dalej, a myślę, że te najbliższe miesiące ostatecznie potwierdzą czy samotny Tyrannochromis to samiec i czy u Bucco jest jakiś samiec (oby nie trzy). W tym wszystkim bardzo ważne jest to że mimo upływu czasu mogę przyznać, ze agresja między rybami jest co najwyżej ma minimalnym poziomie. W akwarium panuje ład i harmonia, do tej pory nie było sytuacji kiedy, któraś z ryb miałaby wyraźniejsze obrażenia walk/przepychanek (mam tu na myśli mocno postrzępione płetwy, ubytki w łuskach lub nawet zachowania sugerujące totalne zdominowanie). Jedynie na linii Champso-Nimbo od czasu do czasu trochę zaiskrzy. Raczej zdarza się to jednak tylko w okresie tarła Chmpsochromisa. Chłopaki najwyraźniej nadal widzą w sobie jedynych konkurentów do bycia ,,władcą zbiornika" i dlatego od czasu do czasu, Champso zaczepi samca Nimbochromisa (który jest drugą siłą w hierarchii mojej zbieraniny drapieznikow). Choć nie jest to wojna na całego i nie porównywalnym tego do licznych spin obserwowanych u mbuny. W okresach kiedy ww. dwa gatunki nie mają tarła samce starają się nie wchodzić sobie często w drogę. Pozycja Nimbo nie jest jednak na tyle silna aby mocniej odgryzać się Champsochormisowi (nawet w okresie swojego tarła). W tym czasie nimbochromis czuje się dużo pewniej ale nie na tyle aby powodować starcia z troche większym (albo raczej jedynie dłuższym) Champso. Jak jestem przy masie Nimbochromisa to muszę podkreślić, iż jest to mój największy łasuch i przypomina mi nabitego gościa z siłowni. Absolutnie nie przekarmiam swoich podopiecznych ale Nimbo to faktycznie kawał prosiaka, mimo, iż widząc spadającą (pokrojoną) stynkę tafla, aż się gotuje, wszyscy rzucają się aby wyrwać jak najwięcej łakomych kasków ale to Nimbo praktycznie zawsze wciąga najwięcej. Przy korycie jest bezwzględny i nawet Champso nie ma do niego podjazdu. Myślę, że to wszystko z czasem lekko się wyrówna bo na chwilę obecną Nimbo względem większości obsady nadrabia gabarytami (a tym samym również pojemnością pyska i brzucha), poza tym stynka i krewetki są na chwilę obecną z reguły krojone na trochę mniejsze kawałki, tak aby nie narobić problemu mniejszym mieszkańcom - szczególnie samicom Nimbo oraz Dimidio, których pojemność pyska znacznie odbiega od moich największych predatorów. Jeśli nie podzielę stynki to zdarza się że najmniejsze osobniki złapią stosunkowo dużą rybę i kończy się to pływaniem przez kilka h z wystającą z pyska stynką. Na obecną chwilę bardzo często do tarła podchodzą Nimbochromisy i Champsochromisy. Trochę rzadziej za miłosne igraszki zabierają się Dimidochormisy i Fossorochormisy. Oczywiście z uwagi na ograniczoną ilości kryjówek wyjątkowo rzadko udaje się spotkać ,,coś małego". Realnie patrząc to w całym akwarium jakiś pojedynczy maluch moze do pewnych gabarytów wytrwać jedynie gdzieś w blokach tła strukturalnego, a w sumie to mam jedno może dwa takie miejsca. Do tej pory miałem jednego ,,zawodnika", który wytrwał dłużej i regularnie widziałem jak się chowa w swojej kryjówce, miał już z 1,5-2cm, ale w pewnym momencie i jego przestałem widywać. Wiadomo, że to nic odkrywczego ale np. przy mbunie 1,5-3cm maluch przy dobrej znajomości zakamarków zbiornika i przy większym zagruzowaniu jest już niemal bezpieczny, to tutaj przy rosnącej obsadzie nie ma najmniejszych szans bo nawet jakby malych uchował się do tych 3 czy 4cm to w pewnym momencie będzie musiał wypłynąć na ,,pełne wody" a wielkie pyski będą wtedy tylko czekać na dodatkowy posiłek. Należy nadmienić, iz na obecną chwilę nie mogę narzekać na jakieś niebezpieczne obrazki w trakcie tarła. Jedynie samiec Champsochromis chwilowo zmniejsza przestrzeń życiową pozostałych mieszkańców, jednak nie są stłamszeni jak sardynki tylko mają dla siebie dobrze ponad połowę akwarium (akurat właśnie dziś jest ten dzień). Jako miejsce do tarła wybrał sobie pustą przestrzeń po lewej stronie akwarium, pod samą taflą (pod warunkiem, że to nie samiec Nimbo) oraz z tyłu za dwoma większymi modułami, na środku ryby mogą swobodnie plywac (przydaje się tu 80cm głębi). Na szczęście takie sytuacje nie wiążą się z przesadna agresja i inne gatunki schodzą z drogi nabuzowanemu samcowi Champso więc nie spotkałem się z jakimiś niebezpiecznymi sytuacjami. Pozostałe gatunki podchodzą do tarła to tu to tam i nie wiąże się to z przejmowaniem jakieś większej części akwarium. Ponad 2,5 m i 80cm głębi/szerokości przy niezbyt licznej obsadzie na chwilę obecną pozwala na jednoczesne tarło dwóch gatunków, które nie odbija się na jakości życia innych  mieszkańców. Wiem, że ryby są jeszcze młode i możliwe, że z czasem będzie trudniej o taki ład i harmonie, ale na tą chwilę jestem optymistą (tym bardziej, że 4 z 5 gatunków, ktore będą podchodzić do tarła to już całkiem spore osobniki i na tą chwilę wszystko dobrze się kręci) i mam nadzieję, że przy takiej obsadzie te 1400l im wystarczy. Z takich końcowych refleksji dodam tylko, że jak na tą chwilę jestem zadowolony, że zdecydowałem się na stosunkowo małą ilość ryb (5 gatunków z 1/2 samicami + pojedynczy Tyranochromis). 14 drapieżników zadowalająco wypełnia ten baniak, a jednocześnie nadal mam wrażenie, że ryby mają wystarczająco miejsca dla siebie.  
    • Przypadkiem trafiłem na Twoje pytanie, więc pewnie już jest nieaktualne, ale dla porządku odpowiadam. To prawdopodobnie krasnorosty. Zmora w akwariach roślinnych, w Malawi nawet mogłyby nieźle wyglądać. Nie jestem jednak pewien, czy ryby to jedzą, bo jak nie to pewnie zarosną wszystko. Na wszelki wypadek staram się więc, żeby się u mnie nie pojawiły, bo trudno z nimi walczyć.
    • Ja zaproponuję metriaclima estherae red blue, niebieskie samce i pomarańczowe samiczki.  
    • Witaj. Pewnie część odpowiedzi będzie już nieaktualna, ale odpowiem. 1) w takiej sytuacji możesz od razu wpuszczać ryby. Tak na marginesie, nawet gdyby to było zupełnie świeże akwarium, to przy planach jednogatunkowego akwarium mógłbyś spokojnie wpuścić do tego litrażu te kilkanaście sztuk maluchów. Nie byłoby z tym żadnego problemu. 2) testy kropelkowe JBL są chyba najbardziej miarodajne. 3) nochal w takim litrażu mógłby być ok, gdyby nie długość tego akwarium. Tu mam wątpliwości. To mbuna zaliczana do tych większych, a do tego lubiąca sobie popływać. Potrzebuje przestrzeni. Nie jest ścisłym terytorialistą, przywiązanym do jakiejś groty. Nie chcesz saulosi, więc może Pseudotropheus interruptus lub Pseudotropheus sp. "membe deep" lub Pseudotropheus johani. Myślę, że mógłbyś dać do tego akwarium  dwa gatunki. Np. któryś z wymienionych i Labidochromis chisumulae lub Labidochromis sp."perlmut" lub Iodotropheus sprengerae.  Aranżacja super.  
    • Te brązowe to okrzemki. Te zielone to zielenice, które zaczynają przykrywać okrzemki. Okrzemki w końcu przestaną być widoczne,co nie znaczy, że ich nie będzie. Zaczną po prostu dominować inne glony. 
    • Sprzedam w bardzo dobrym stanie dwa filtry AQUAEL ULTRAMAX 1500 wraz z pudełkami i akcesoriami.  Cena za oba to 500 zł. Przesyłka w cenie. Oferta tylko tutaj i tylko dla osób z forum.   🍻  
    • @Duckdub coś nie działa  
    • Witam, ja od początku krótkiej przygody z cyrkulatorami miałem Eheim stream On 6500+. Najpierw w 300l a później w500l. Regulacja jest uboga ale szczerze mówiąc w niczym mi to nie przeszkadzało. Jeśli wycelujesz nieco bardziej w górę czy w dół to już zmienisz ogólny prąd wody. Obecnie mam w 500l podobnego Eheima 9500+ i jedzie na maksa. Woda pięknie się rusza, żadnej pralki. Ryby oczywiście duże i w ogóle ich to nie rusza. Wycelowany trochę w górę mocno natlenia wodę. Także tafla wody jest u mnie brutalnie poruszona.  Miałem dwa mniejsze tunze i chyba miałem pecha. Jeden wibrował po tygodniu i go oddałem a drugi wytrzymał z pół roku i był bardzo głośny. Też się go pozbyłem.  Ogólnie woda lekko płynie, ryby mają subtelny ruch, kupy wszystkie płyną idealnie do zasysu. Eheimy używam piąty rok jakoś.  Oczywiście jak jest całkowita cisza w salonie, ryby nie chlupia a za oknem nie jedzie Harley Davidson to słychać delikatnie cyrkulator.  Kiedyś w modelu 6500 padł wirnik, tzn był głośny i tuż przed końcem 3 letniej gwarancji dostałem nowy cyrkulator. Oczywiście żeby woda się ruszała kupiłem tanio nowy 9500 i tak został. A 6500 czeka w pudełku. Ryby mówią że wolą 9500 😁  
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.