Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
...Chodzi mi przede wszystkim o to, że został on odebrany przez kolegę Darrooo jako mało wartościowy...


Nie , przezemnie nie został on tak odebrany.

Kolega mi tylko to zasugerował...


Co do jego wątpliwości...


Napisałem , że jedna z rybci miała zapadnięty brzuszek... Źle to określiłem.

To "zapadnięte" było raczej bliżej części ogonowej gdzieś w okolicy odbytu...


Same właściwe "brzuszki" były po prostu normalne , jak da to się określić przy 2/2,5 cm rybci.

Co innego przy 10/12cm...

Z powodu niewielkich rozmiarów , ja niestety nie widzę u nich łusek w ogóle ,

a co dopiero zobaczyć "nastroszenie" tego czego nie widzę.


Co do "wytrzeszczu oczu , to mogę określić , że taki był u zdechłych rybek , po zgonie...


Co do startu baniaka to startował on z rybkami startowymi (by nie było strasznych wzrostów i by bakterie z głodu nie zginęły) i obserwowałem wszystkie etapy dojrzewania wiec przed

problemami cykl azotowy miałem i nadal mam zamknięty. Jako ciekawostkę , to mogę podać , ze drobny wzrost no3 (10-20) strasznie spadł przy inwazji sinic i zakwicie wody do bliskiego zeru przy zerowym nh4 i no2.Testy dobre , bo wcześniej wzrosty nawet poza skalę (no2)pokazywały...

Zakwit usunąłem też krytykowaną gdzieniegdzie metodą (lampa uv) wystarczyły 24 godziny.

By powstrzymać zdychanie rybci zastosowałem się do wskazówek z artikla.

I zastosowałem tylko Metronidazol , bo niestety ustabilizowanie akwa trwało

miesiąc i nie chciał bym zaczynać wszystkiego od początku do tego z rybami.

A moim celem leczenia było , by choroba nie rozprzestrzeniała się.

Liczyłem się z tym , ze chorym rybcią już nie pomogę.

Stało się inaczej. Chore rybcie poza tym , ze są marniejsze z wyglądu w zachowaniu już niczym się nie różnią od zdrowych i to mnie naprawdę cieszy. Sinice po odessaniu z piaskiem jakoś niemrawo się pojawiają , wcześniej dwa dni po usunięciu już było je widać na piasku a po 3 dniach cale dno było "ich" teraz jest 30 godzin od usunięcia i na razie nie ma śladu.

Jak się pojawią , to erytromycyna ich nie ominie...mam akwarium dwa miesiące i już potrafię

sinice odróżnić od glonów...na piasku oczywiście...


Co do karmienia.

W czasie leczenia dostają tylko: spirulinę forte 36% i naturefood premium cichlid - s

To drugie było w pierwszych dniach namaczane w roztworze leku.


A pokarmy które rybcie jeszcze jadły poza powyższymi to Tropicala :

malawi , cichlid Color , spirulina flakes i jedyny mięsny Dafnia (suszona)

Mam jeszcze granulki hikari , ale czekają aż rybcie podrosną bo granulki zbyt duże...

Co do tropikala , to wiem że mam ich już nie kupować , ale nie są trujące ,

więc wyrzucać nie będę... piszę to po to by oszczędzić postów typu "malawi wywal..."

bo to nic sensownego do tematu nie wniesie...


ps.@Mjunszajn testu na PO4 na razie nie posiadam ,

ale po inwazji sinic przypuszczam że jest/był przekroczony...

Opublikowano

meth


Objawy najczęściej występujących chorób są dostępne w książkach/internecie.

„Bloat” to zbiorcze określenie na wszystko i nic.

Poczytałem sobie w tym temacie i absolutnie nikt nie precyzuje, za to żongluje się możliwymi objawami i przypuszczeniami z czego wynika tylko to że to jakaś ogólna kara Boska.

To jak chcesz walczyć? No możesz walić na ślepo chemie rzucając kostką : chybił/trafił.

Możesz leczyć na bakterie, ale i pasożyty dają podobne objawy,zatem za którym razem trafisz na ślepo? Tylko problem w tym że leczeniem możesz ryby osłabić.

Mało to razy czyta się o zastosowaniu wszystkiego i kompletnej bezradności ? Bo pewnie problem tkwi np. w żywieniu, taki banalik. Ups.

Tylko że jak już dojdzie do tego to ryby są już tak wykończone że faktycznie zaczynają być podatne na to na co normalnie byłyby odporne.

Ryby i choroby to nie są równania matematyczne, nie da się ani uogólniać ani precyzować szukając złotego środka.

Podam ci przykład z własnego zbiornika.

Jakieś 2 m-ce temu jedna ryba maiła dość poważne zaburzenia równowagi + nastroszenie łusek.

Jakie sugestie? Bloat? Da się podciągnąć. Co robić? Zacząć lać chemie profilaktycznie ? No bo jak jedna to efekt domina ?

Uśpiłem. Koniec tematu i koniec problemu.

Każda ryba jest odmienna tak jak ludzie również starzeją się, oraz mają wady genetyczne.

A nad tym jakoś nikt się nie zastanawia traktując wszystkie jak taśmową jednorodna produkcje wiecznie żyjąca i doskonałą w swej budowie.

A warunki w jakich żyją mające wpływ na kondycje? A żywienie ?

A w jakich warunkach były zanim zjawiły się w naszym akwarium, co jadły ?

A pokarm który im serwujemy „fabryczny” to za każdym razem jest dobry i nieskazitelny ?


W zasadzie najczęściej bywają dwie przyczyny : pokarm i pasożyty.

Mając mikroskop ustalisz rodzaj pasożyta i stosowne precyzyjne leczenie.

Ludzie podświadomie myślą że płacąc za ryby dostają gwarancje.

A życie czasami płata figla i kupujemy sobie pecha, tak po prostu bywa.

Ponieważ dodatkowo nie jesteśmy weterynarzami to nasze szanse na skuteczność są zdecydowanie mniejsze.

Tak się na dziś składa że informacje o objawach są dostępne, jest dostępny mikroskop (jeśli komuś zależy) oraz są weterynarze – być może gdzie na sieci na forum...dlaczego nie, ichtiologa można też poszukać.

Z tych dobrodziejstw należy korzystać i nie rzucać kostką bloatową.

I naprawdę przyjąć do wiadomości że „pech” może i nas dotknąć i nie ma przy żywym stworzeniu absolutnej gwarancji na cokolwiek.

Opublikowano

Darrooo i o taki rodzaj działania właśnie chodziło, podjąłeś słuszną decyzję i przyniosła ona efekt, brawo.


Drak, ciekawe teorie wypisujesz, ale niestety nie masz racji w tym co piszesz, bloat nie został wymyślony tu na forum czy na innych forach przez akwarystów, jest to problem znany na całym świecie, a to, że badania naukowe są na tym etapie, a nie na innym to już ina historia.

Ciekawe co zrobisz gdy Tobie zachorują rybska?( oczywiście nie życzę tego) Znając życie to w 1 kolejności założysz temat w tym dziale, a potem polecisz do lekarza po receptę na Metro, jedna zdychająca na coś tam ryba to nic, ale jak się sypie cała obsada to już jest problem.

Opublikowano

A nie zadziwia ciebie to że "problem" znany jest tak szeroko i jego rozwiązanie jest zerowe?

I będzie takie, gdyż kilka chorób scala się w jedną i próbuje się coś tam z tego sklecić niemożliwego z samego założenia.

Owszem to moja teoria,ale zdaje się bardziej racjonalna niż to co można przeczytać odnośnie całego „bloacizmu”.

Badania naukowe i narzędzia są na takim etapie że można sprecyzować z czym ma się do czynienia, a nie dzieje się to dlatego właśnie że ma się do czynienia z workiem chorób a nie jedną.

Za diabła na to leku nie wynajdziesz bo nie wiadomo na co.

I kółeczko się zamyka.

Rangi owego problemu wcale nie podnosi fakt że bloacizm straszy na całym świecie.

I na dziś bloacizm zastąpił w swoim uniwersalizmie inne choroby, co by się nie działo to ogólnie bloat.


A odnośnie tego co zrobię to jednak nie znasz życia, dobrze jeśli określisz precyzyjnie co sam zrobisz kiedy zrobisz, więc...resztę sobie dopowiedz. ;)

Choroby ryb (znaczna większość popularnych) jest sklasyfikowana łącznie z lekami na nie i to od lat.

Więc czego się dowiesz więcej poza rozmową z fachowcem (a nie amatorem) w tej dziedzinie?

I to w dodatku kiedy „radca” nie widzi i nie obserwuje twoich ryb ?

Pytanie retoryczne.

No chyba że ktoś w ogóle niczego nie szuka i nie próbuje się dowiedzieć jeno krzyknie gdzieś na forum „pomocy!” i czeka na rozwiązanie, co jest dość popularną metodą na „nicnierobienie” w tym zakresie.

Ja choroby ryb traktuje jako ryzyko z którym trzeba się pogodzić.

Ryba to nie nakręcana zabawka.

I możne pac cała obsada pomimo wysiłków, bywa, ale co z tego za tragedia i co za nieprzewidywalne zdarzenie ? Żadne.

Ryzyko.

Opublikowano

Nie przesadzaj Drak. Problem jest znany i znane jest rozwiązanie problemu.

Zwyczajnie przesadzasz.

Jak jestem przeziębiona to biorę coldrex w dawce razy trzy, witaminę C i za dwa dni jestem zdrowa, a nie deliberuje co wywołało owo przeziębienie.

Bloat ma wieloraka przyczynę, ale choroba ma z grubsza stała postać- jest to zapalenie jelit wywołane nadmiernym namnożeniem się bakterii tlenowych i beztlenowych. Przyczyny mogą być środowiskowe- złe warunki, stres, nieodpowiednie lub nadmierne skarmianie, osłabienie w wyniku infekcji lub leczenia. Jednakże sama choroba jest zdefiniowana do tego co napisałam powyżej. Na ogół leczy się terapią skojarzoną BD plus Metronidazol. Czasami wystarczający efekt daje jeden z tych leków. Czasami, na pewnym etapie wystarcza usunięcie przyczyny. I tyle- bez nadmiernej deliberacji ile jest takich lub owych bakterii.

I będzie takie, gdyż kilka chorób scala się w jedną

Nie- schorzenie jest jedno- może być przyczyna sama w sobie wieloraka- patrz wyżej

właśnie że ma się do czynienia z workiem chorób a nie jedną.

Choroba jest jedna. Bakterii bytujących we florze bakteryjnej jest wiele. Ale choroba jest jedna- nie udziwniajmy, nie teoretyzujmy.

Choroby ryb (znaczna większość popularnych) jest sklasyfikowana łącznie z lekami na nie i to od lat.

Dokładnie. I MY- fachowcy, a nie pitu pitu magistry, identyfikujemy ja od przeszło 15 lat jako Bloat i leczymy w konkretny sposób. Nie wymyślaj niczego od nowa. MY- fachowcy juz tez to wymyslalismy dawno temu i nic z tego nie wynikło poza w/w.

Ja choroby ryb traktuje jako ryzyko z którym trzeba się pogodzić.

Tak. Dlatego importując z Niemiec mam świadomość, że pewnego dnia mogę sobie ożenić np. c.jubilans, ale bloat to nie ryzyko. Podobnie jak katar. Leczy się to tyle, a nie filozofowuje nad tym.

Opublikowano

...No chyba że ktoś w ogóle niczego nie szuka i nie próbuje się dowiedzieć jeno krzyknie gdzieś na forum „pomocy!” i czeka na rozwiązanie, co jest dość popularną metodą na „nicnierobienie” w tym zakresie.


Hmm chyba kolega nam się już zupełnie zagalopował...

Piszesz to w tym a nie innym topicu , wiec podaj mi w którym momencie

ja postąpiłem tak jak to powyżej napisałeś... chyba , ze tylko piszesz by coś tam napisać...

Ale to nazywa się zupełnie fachowo : Spam i OT

Jeżeli chcesz sobie poteoretyzować na dowolny temat (bloat , sinice itd...) to

załóż własny topic np. "Bloat - fakty i mity" i tam sobie mozna bedzie podyskutować nad teoriami , skutecznością i nieskutecznością leczenia , czy nieleczenia...


Ja choroby ryb traktuje jako ryzyko z którym trzeba się pogodzić.

Ryba to nie nakręcana zabawka.

I możne pac cała obsada pomimo wysiłków, bywa, ale co z tego za tragedia i co za nieprzewidywalne zdarzenie ? Żadne.

Ryzyko.



A to co tu napisałeś... to chyba już śpiący byleś... ma to w ogóle jakiś sens ???


Kupiłem obsadę do redukcji... wiec liczyłem/liczę się ze zmniejszeniem obsady...

Jedna rybcia była chora... , świeżutka obsada , zmiana warunków więc nikogo nie dziwi ,

że trafi się taka rybcia... i zdechła... potem kolejna porcyjka ryb , wcześniej wyglądających / zachowujących się zdrowo zmienia się na chorujące... chyba były to 3 rybcie...

No ale może im przejdzie , ale w tym momęcie już przeszukuje net w poszukiwaniu odpowiedzi... i te rybcie zdychają. Kolejna porcja już 7 rybek przejawia oznaki choroby

choroby "jelitowej" jakkolwiek to nazwać bo takie sa objawy... z tych rybek 3 zdechły

a u 4 znikły objawy choroby , pobieraja pokarm i robia normalne kupy ,

nie te dlugie nitkowate i ciągnące...

poprawa nastąpiła po podaniu leku (dziś jest 6 dzień kuracji)


I teraz Drak przeczytaj swój własny powyżej cytowany tekst...


Wiec powinienem patrzyć na takich spamerów jak TY i nic nie robić ?

Co najwyżej odławiać chore ryby i je exterminować , czy jak to tam nazwałeś... ?


Piszesz :

"traktuje jako ryzyko z którym trzeba się pogodzić" i

"I możne paść cała obsada pomimo wysiłków..."


Widziałeś kiedyś większą bzdurę ? To w koncu mam podejmować jakiś wysilek by ratować obsadę , czy mam się pogodzić z tym , ze wszystko mi padnie ???


Ja na szczęście mam własny rozum i potrafię odróżnić spam od porad...


Mam dla Ciebie jedną radę. Wszelkie odpowiedzi pisane o 4 w nocy napisz w notatniku ,

popatrz na nie rano , na trzeźwo , spytaj kolegi czy to ma sens i jak będziesz w 100% pewny że tak to wtedy wklej na forum nie dokonując żadnych modyfikacji...


Jeżeli dalej nie wiesz o co chodzi...

To ja potrzebowałem małej rady a ty mi nie pomogleś ,

tylko uczyniłeś z mojego topicu śmietnik na wylewanie swoich żali...

Opublikowano

Mjunszajn


Gdyby to wszystko było takie oczywiste jak mówisz to w opisach tego "bloatu" nie byłoby takiej niepewności , tylu domniemanych przyczyn i metod i strachu na dźwięk słowa.

Wszystko jest mgliste i nie ma ani takiej konsekwencji ani jasności jak przy innych chorobach,diagnozowaniu/objawach i leczeniu.

Pod ten bloat możesz praktycznie wszystko podciągnąć takie to elastyczne.

Równie dobrze można to odnieść do naszego przykładu i sposobu : masz nieżyt jelit obojętnie o jakim podłożu i jeden środek ziołowy , który statystycznie w iluś tam przypadkach się sprawdził.

Masz sraczkę i brzuch cię boli ? Bloat i parzenie ziółek.

Dla mnie tak dokładnie to wygląda i oczywiście statystycznie zawsze trafisz z diagnozą i leczeniem.


Darrooo


Ja mam spamowe zdanie jedno : bez poznania dokładnie przyczyny leczenie przy użyciu rzutu kostką uniwersalną jest mało efektywne.

A pomoc dokładnie opiera się na zdiagnozowaniu,a tego absolutnie nikt ze 100% pewnością zdalnie ci nie zrobi.


OK już Wam nie zaśmiecam i nie spamuje.

Opublikowano

Tak się cofnę wstecz żeby coś Wam uzmysłowić na koniec : drzewiej ani się nie słyszało magicznego słowa "bloat" ani nie straszyło widmo sinicowe.

Zapewne ludzie głupie byli a choróbska ostatnio się powylęgały,bo innych wniosków w tym porównaniu przeszłość-teraźniejszość wyciągnąć się nie da.

Opublikowano

Ale drzewiej to były akwariumy z ram żelaznych i szyb na kit klejonych a jak kto spytał o internet czy jakisikś fora to się ludziska pytały co to za nowa franca :D:D

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.