Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)
7 godzin temu, KapitanCzysty napisał:

Co prawda nie w 100% biotopowy bo jasny piasek i kryptokoryna

Nie przejmuj się tym..mało kto z nas ma sensu strickto biotopwy zbiornik.  Dla mnie biotopowy oznacza w tym przypadku , że ryby są tylko z jeziora Malawi. Masz bardzo ładny zbiornik i ciesz nim oczy:)

 

Edytowane przez Andrzej Głuszyca
  • Lubię to 2
Opublikowano (edytowane)

Popieram, bardzo ładny zbiornik :) Taki klarowny, czysty wizualnie. 

Odkąd moja córka się urodziła to pokazywałem Jej akwarium i Synodontisy. Teraz po ładnych paru latach zawsze podpłyną gdy widzą Jej twarz i moją. Reszta osób nie jest akceptowana :) Podobnie pyszczaki lubią córkę  i Jej rysunki które im często pokazuje. Ale dla nich to atrakcja, nowe kształty, kolory etc. Coś ciekawego. Momentalnie ze 30 ryb podpływa, staje w bezruchu i ogląda z bliska rysunek :)

Będzie tylko lepiej.

Póki ryby małe to podmiany wody teoretycznie nie muszą być bardzo częste. Oczywiście jeśli bakterie nie mają lenia. Później to wyzwanie jak ryby są dorosłe. 

A kryptokoryne kupuję nową co 3-5 miesięcy na Olx :) Czasami bardzo tanio są ogromne egzemplarze. 

Edytowane przez Pikczer
  • Lubię to 1
Opublikowano (edytowane)
8 godzin temu, Andrzej Głuszyca napisał:

Nie przejmuj się tym..mało kto z nas ma sensu strickto biotopwy zbiornik.  Dla mnie biotopowy oznacza w tym przypadku , że ryby są tylko z jeziora Malawi. Masz bardzo ładny zbiornik i ciesz nim oczy:)

Jeżeli o to chodzi to nie mam z tym problemu (to taka moja dygresja była 🙂) ważne jest to, że na dzień dzisiejszy baniaczek daje dużo radości i satysfakcji, więc jest dobrze.

5 godzin temu, Pikczer napisał:

Popieram, bardzo ładny zbiornik :) Taki klarowny, czysty wizualnie.

Częściowo pewnie dlatego, że świeży i zapał jeszcze jest, mam nadzieje, że z czasem zbytnio nie opadnie 😀

5 godzin temu, Pikczer napisał:

Odkąd moja córka się urodziła to pokazywałem Jej akwarium i Synodontisy. Teraz po ładnych paru latach zawsze podpłyną gdy widzą Jej twarz i moją. Reszta osób nie jest akceptowana :) Podobnie pyszczaki lubią córkę  i Jej rysunki które im często pokazuje. Ale dla nich to atrakcja, nowe kształty, kolory etc. Coś ciekawego. Momentalnie ze 30 ryb podpływa, staje w bezruchu i ogląda z bliska rysunek :)

Wow... Piękna relacja powstała między córcią, a pysiami. Jak jeszcze nie masz nagranych filmików to obowiązkowo to zrób, będzie super pamiątka na przyszłość. 😃

5 godzin temu, Pikczer napisał:

Póki ryby małe to podmiany wody teoretycznie nie muszą być bardzo częste. Oczywiście jeśli bakterie nie mają lenia. Później to wyzwanie jak ryby są dorosłe. 

 

A kryptokoryne kupuję nową co 3-5 miesięcy na Olx :) Czasami bardzo tanio są ogromne egzemplarze. 

Haha, to wychodzi podobnie jakbyś pokarm roślinny im kupował. Plus takiej sytuacji, że mają bardziej urozmaiconą, naturalniejszą dietę. 😅

Edytowane przez KapitanCzysty
  • Lubię to 1
  • 2 miesiące temu...
Opublikowano (edytowane)

Wracamy z relacją z mojego baniaka bo trochę się działo i dzieje… 😀 Od startu minęło już 4,5 miesiąca, od wpuszczenia ryb 3,5 miesiąca.

W obsadzie jak i samym baniaku nic się nie zmieniło.

Jak już pisałem w tym wątku http://forum.klub-malawi.pl/topic/26287-częste-ocieranie-się-ryb-kiwanie-na-boki/w wyniku mojego niedbalstwa ryby dopadło jakiej choróbsko i musiałem zastosować kurację. 

 

Na dzień dzisiejszy ryby mają się dużo lepiej, wszystkie pobierają normalnie pokarm (z wyjątkiem jednej ale to poruszę niżej) i rosną, że aż miło.

Obecnie robią podmianki wody co 7-10 dni w okolicach 30% i dorzucam za każdym razem sól Tropical Sanital + preparat  Azoo African Cichlids Mineral Salt oraz coś na wzmocnienie odporności - Zoolek Aquasan Immuno (już się mi kończy druga butla 250 ml i na tym zakończę).

 

Przejdźmy jednak do setna tematu czyli samego życia mojego Malawi. 

 

Zdjęcie baniaka o „wschodzie słońca”

IMG_7206.thumb.jpg.95a641db8a6a066ae9015403d2b15694.jpg

filmik:

oraz wieczorową porą:

IMG_6977.thumb.jpg.2ec1d6a700105408818ac879fd1e29d2.jpg

 

Co jest oczywiste, ryby urosły i to sporo. Największe sztuki mają już po około 6 cmi dotyczy to dwóch samców Hary, samca Metraclimy oraz będącego trochę za nimi dominującego samca Perlmutta. Zaskakujące jest to jak na przestrzeni 3,5 miesiąca ryby mogą różnic się tempem wzrostu oraz samymi zmianami w wyglądzie. Mówimy tutaj o osobnikach jednego gatunku, które przy wpuszczeniu do akwarium były podobnych rozmiarów.

 

Najmniejszym gatunkiem dalej pozostaje Saulosi, który jednak najbardziej mnie zaskoczył.

 

O co chodzi? Największy osobnik okazał się samicą, która od wtorku inkubuje :D. Niestety nie było mnie przy tarle, dopiero wieczorem jak zasiadłem przed Malawi TV moim oczom ukazała się niespełno 5 cm samiczka z wypchanym pyskie. Na początku nie mogłem w to uwierzyć, taka młoda, brak wybarwionego samca choćby w najmniejszym stopniu. 

Pózniej sobie uświadomiłem, że przez ostatnie kilka dni zastanawiałem się dlaczego największy Saulosi ma taki duży brzuch? Wiedziałem, że je bardzo dużo, ale jak pływał to kołysał się na boki. Po drugie przez ten długo weekend byłem w domu i obserwowałem jak dana samica była zaganiana przez wyraźnie mniejszego samca (myślę, że jakieś 4 cm) na pewien płaski kamień. Delikwent był bardzo pobudzony i agresywny, przeganiał wszystkie inne Saulosi, a także parę innych większych od siebie ryb. Jego tańce przed samiczką wyglądały trochę śmiesznie, ale widać było, że poważnie traktuje sytuację. Samica o dziwo czasami za nim podążała. 

IMG_7194.thumb.JPG.1dcd19d2d25f17fa5b788839a61bd23f.JPG

IMG_7197.thumb.JPG.a8dc5aab8b6b1140c2595726888167e0.JPG

Filmik:

 

Zastanawiałem się wtedy co taki kurdupel robi i na co liczy, ale jak się później okazało rozbił bank i jako pierwszy stracił status prawiczka wyprzedzając znacznie większe od siebie i dłużej zalecające się do swoich samic samce pozostałych gatunków. 😅

Najgorsze z tego wszystkiego, jest to, że nie wiem, który z nich jest tym szczęściarzem ponieważ emocje opadły i wszystkie osobniki są żół†e.

Ciekawie mnie dlaczego tak się stało, czy Saulosi faktycznie jest gatunkiem, który wyjątkowo wcześniej podchodzi do tarła, czy to urok tego konkretnego samca? :P

Oczywiście zdaje sobie sprawy z tego, że jest to jej pierwsza ikra i najprawdopodobniej nie donosi jej do końca. Niedoświadczenie widać przy każdym karmieniu gdzie próbuje pobierać pokarm po czym po chwili daje sobie spokój i znowu próbuje.

Edytowane przez KapitanCzysty
  • Lubię to 6
Opublikowano

Pierwsze koty za płoty.  Pierwsze mioty mało która samica donosi,  zwłaszcza niewyrośnięta.

I od razu Ci powiem. Przy Perllmutach mało co się z narybku uchowa. Chyba, że ich własny w pokaźnej ilości ;)

Dziwnym trafem jak tylko wydałem Perllmuty pojawiły się maluchy innych gatunków.

Wydaje mi się, że to przez "szczelinowy" i lekko drapieżny tryb życia tych ryb.

 

  • Lubię to 1
Opublikowano (edytowane)
W dniu 18.08.2022 o 20:57, Bojar napisał:

I od razu Ci powiem. Przy Perllmutach mało co się z narybku uchowa. Chyba, że ich własny w pokaźnej ilości ;)

Dziwnym trafem jak tylko wydałem Perllmuty pojawiły się maluchy innych gatunków.

Wydaje mi się, że to przez "szczelinowy" i lekko drapieżny tryb życia tych ryb.

 

Myślę, że jest dużo racji w tym co piszesz. Teraz zebrałem fakty do kupy i to sobie uświadomiłem 😅

To jedyny z czterech posiadanych gatunków, który zdecydowanie częściej przebywa w dolnej części zbiornika. Praktycznie większość czasu spędzają w okolicach skał, ciągle w nich czegoś szukając i grzebią w piasku. Co ciekawe zauważyłem, że w trakcie karmienia i bezpośrednio zaraz po nim, przez jakieś kilka minut bardzo żywiołowo pływają pomiędzy wszystkimi zakamarkami skalnymi w poszukiwaniu resztek jedzenia.

Przypomniało mi się też, że po miesiącu od wpuszczenia ryb, pewnej pamiętnej niedzieli zafundowałem im dość obfitą ucztę w postaci żywego narybku gupików w liczbie kilkudziesięciu sztuk. Szaleństwo łowów było straszne i tak sobie myślę, że tym sposobem był to trochę strzał w kolano w perspektywie właśnie szans na przetrwanie narybku.

Nic, zobaczymy co to będzie, czas pokaże 😁

Ta nowa sytuacja zmusiła mnie do przyśpieszenia prac koncepcyjnych nad drugim małym zbiornikiem, który pełniłby funkcję kotnika/szpitala i pewnie w niedalekiej przyszłości tymczasowego miejsca dla osobników, które będą musiały zostać objęte selekcją. Na tą chwilę jak sobie myślę, że takie urocze maluchy miałby być pożarte na moich oczach trochę mi szkoda. 🙂

Co do akwarium to prawdopodobne wymiarach to 40x40x30 cm czyli prawie 50 litrów, na więcej nie mogę sobie pozwolić. Co o tym myślicie, powinno wystarczyć?

Edytowane przez KapitanCzysty
Opublikowano
18 godzin temu, KapitanCzysty napisał:

Co do akwarium to prawdopodobne wymiarach to 40x40x30 cm czyli prawie 50 litrów, na więcej nie mogę sobie pozwolić. Co o tym myślicie, powinno wystarczyć?

Pewnie, że na jakiś czas wystarczy. Pytanie tylko czy naprawdę tego chcesz?

Narybek zawsze się jakiś uchowa. Ten najsprytniejszy i najsilniejszy.

A co zrobisz z 20-30 młodymi?

Jasne widok młodzieży bardzo cieszy ale z czasem jak urośnie nachodzi refleksja - po co mi to? 🤣

Ciesz się swoim akwarium póki nie jest przerybione...

  • Lubię to 4
Opublikowano
3 godziny temu, Bojar napisał:

Pewnie, że na jakiś czas wystarczy. Pytanie tylko czy naprawdę tego chcesz?

Jako początkujący Malawista mam serce młode i miękkie, stąd te dwa skrajne podejścia ścierają się ze sobą… 😅

Z jednej strony szkoda tego trzy tygodniowego poświęcenia samicy i świadomości, że wszystko może zostać zjedzone i nawet mogę nie zobaczyć choćby jednego przecinka.
 

Z drugiej strony widok chowających się i próbujących przetrwać maluchów w akwarium głównym jest na pewno dużo bardziej ciekawszym rozwiązaniem, wygodniejszym i zgodnym z prawem naturalnej selekcji.  
 

Tak jak napisałeś, jeśli zdecydowałbym się na odłóż samicy i odchowanie młodych w kotniku pozostaje kwestia co z nimi zrobić? Mieszkam w małym mieście i szanse na sprzedaż czy też darowiznę są niewielkie ponieważ na pewno zależałoby mi, aby trawiły w dobre ręce i miały szanse dorastać w godnych warunkach. 
 

Opcja oddania do zoologa też odpada bo w moim mieście jest tyko jeden, w którym warunki są ok, reszta to męczarnia. Z drugiej strony i tak ze sklepu mogą trawić wszędzie. 
 

Zastanawiam się głośno co mogę zrobić aby zwiększyć ich szansę na przeżycie? Perlmuttów na tym etapie na pewno nie wyeliminuje bo bardzo je polubiłem, a największy samiec to ulubieniec żony, jest więc „nie do ruszenia” 😂😉. Zresztą jak się nastroszy to aż miło patrzyć na jego piękne płetwy.  

Może dorzucenie gdzieś w przedniej części zbiornika kilku mniejszych skałek i zrobienie mini gruzowiska chociaż w jakimś niewielkim stopniu  pomoże?

Opublikowano
21 minut temu, KapitanCzysty napisał:

Jako początkujący Malawista mam serce młode i miękkie, stąd te dwa skrajne podejścia ścierają się ze sobą… 😅

Z jednej strony szkoda tego trzy tygodniowego poświęcenia samicy i świadomości, że wszystko może zostać zjedzone i nawet mogę nie zobaczyć choćby jednego przecinka.
 

Z drugiej strony widok chowających się i próbujących przetrwać maluchów w akwarium głównym jest na pewno dużo bardziej ciekawszym rozwiązaniem, wygodniejszym i zgodnym z prawem naturalnej selekcji.  
 

Tak jak napisałeś, jeśli zdecydowałbym się na odłóż samicy i odchowanie młodych w kotniku pozostaje kwestia co z nimi zrobić? Mieszkam w małym mieście i szanse na sprzedaż czy też darowiznę są niewielkie ponieważ na pewno zależałoby mi, aby trawiły w dobre ręce i miały szanse dorastać w godnych warunkach. 
 

Opcja oddania do zoologa też odpada bo w moim mieście jest tyko jeden, w którym warunki są ok, reszta to męczarnia. Z drugiej strony i tak ze sklepu mogą trawić wszędzie. 
 

Zastanawiam się głośno co mogę zrobić aby zwiększyć ich szansę na przeżycie? Perlmuttów na tym etapie na pewno nie wyeliminuje bo bardzo je polubiłem, a największy samiec to ulubieniec żony, jest więc „nie do ruszenia” 😂😉. Zresztą jak się nastroszy to aż miło patrzyć na jego piękne płetwy.  

Może dorzucenie gdzieś w przedniej części zbiornika kilku mniejszych skałek i zrobienie mini gruzowiska chociaż w jakimś niewielkim stopniu  pomoże?

Tak jak wspomniał kolega wyżej, po co Ci to? 

Wiem, że fajnie, ja też tak myślałem. Ale robi się bałagan. Ciesz się obserwacją tych cwanych, które przeżyją. Zobaczysz że z czasem może to być kłopot. 

Np u mnie dość młode samice Protomelas są tak produktywne, że chowają po 30 małych. Raz odlowilem jedna i miała dokładnie 30 zdrowych maluchów. 

Teraz tak, może jakoś Ci to zobrazuje.

Ja się tez cieszyłem z małych, ale mam 4 samice Protomelas bardzo często inkubuja. Non stop. Do tego 3 moje ulubienice Aulonocara, które lubią jak je głaskam. I jeszcze zaczęła się zabawa, bo 3 sztuki Aulonocara miały być pięknymi samcami ( na 100%  sprzedawca zapewniał) a są samicami bo pływają z jajkami w pyszczkach. Do tego dorosły dwie samice Kadango i zaczynają coś tańczyć. Non stop maluchy mam :)

Ile kotnikow bym musiał mieć? Na początku tak się bawiłem ale szkoda czasu. 

Z Jednego miotu mam jakieś miksy Protomelasa , 3 maluchy cwane. Fajnie się je obserwuje ale za jakiś czas będę musiał te cwaniaki złapać i oddać. I to jest kłopot bo niepotrzebnie stresuje się reszta ryb. 

Twoje ryby porosną i będą się mnożyć częściej i zobaczysz jaki to może być kłopot. 

Jeśli nie chcesz bawić się w sprzedaż tych maluchów to pozwól działać naturze. Zobaczysz, że jakieś cwaniaki i tak się znajdą, przeżyją i to bez kotnika. 

 

  • Lubię to 4
Opublikowano
11 godzin temu, KapitanCzysty napisał:

Jako początkujący Malawista mam serce młode i miękkie, stąd te dwa skrajne podejścia ścierają się ze sobą…

Przypomina mi się utwór Jana Kaczmarka:

Jeziora pozornie są takie cudowne,

gdy lekka pokrywa je falka,

jedynie na niby są takie spokojne:

w ich głębi śmiertelna wre walka.

Wypływasz łódeczką, zanurzasz się w trzcinie,

co brzegi znienacka porasta...

dwa metry pod tobą w bagiennej głębinie,

bandytyzm, sadyzmy, bestialstwa! (...)

 

11 godzin temu, KapitanCzysty napisał:

Opcja oddania do zoologa też odpada bo w moim mieście jest tyko jeden, w którym warunki są ok, reszta to męczarnia.

Czy możesz podać namiar na wspomniany sklep? Mój brat mieszka w Nowym Sączu (naszym rodzinnym mieście) i mógłbym przekazać mu info; był niedawno zainteresowany tematem dobrego zoologa w okolicy. 

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.