Skocz do zawartości

KapitanCzysty

Użytkownik
  • Postów

    261
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez KapitanCzysty

  1. Myślałeś np. nad Labidochromis Perlmutt? Wybarwiony dominujący samiec jest bardzo ładny, nie są zbyt agresywne, rosną do niewielkich rozmiarów.
  2. A coś takiego? https://allegro.pl/oferta/plantica-sponge-x-100x100x1cm-ppi30-gąbka-do-filtra-do-akwarium-lub-oczka-14965367487
  3. Proponuję napisać do producentów, którzy na codzień robią takie rzeczy z prośbą o wycenę zbiornika z uwzględnieniem takich samych wymiarów i grubości szkła z dopytaniem czy muszą być jakieś wzmocnienia aby akwarium było bezpieczne. Wykonawcy dają zawsze gwarancję, zazwyczaj 5 lat więc dobierają tak parametry szkła aby nie było przykrych niespodzianek. Ja bym tak podszedł do tematu na początek.
  4. Zmiana prowadzenia w gangu Perlmuttów, niestety… Ulubieniec mojej żony srebrno-złoty samiec Alfa został obalony. Ubolewam nad tym, ponieważ był najpiękniejszym Perlmuttem jaki widziałem na żywo i na zdjęciach. Przez zdecydowaną większość dnia nie widać było ani jednej pręgi na jego ciele, dopiero jakieś mocniejsze gonienie przez większego samca z innego gatunku powodowało, że na chwilkę tracił swoją nieskazitelność, ale działo się to rzadko. Kilka dni przed tym faktem zauważyłem, że ma trochę poszarpaną płetwę ogonową i grzbietową w części końcowej. Pewnego dnia nie mogłem go znaleźć, a samiec Beta nabrał kolorytu. Podejrzewałem najgorsze, ale na szczęście okazało się, że ukrywa się w grocie. Stary samiec alfa: Proceder utraty tronu musiał trwać kilka dni, ale całkowicie mi to umknęło. Po utracie prowadzenia stał się niepewny i bojaźliwy, zdarza się nawet, że jedna z samic jest w stanie go pogonić. Zdarzenie zbiegło się z tarłem z jedną z samic, które odbyło się po kilku dniach od zmiany panowania. To był ciężki czas dla niego. Niestety obecny samiec Alfa pomimo tego, że jest troszkę większy nie dorównuje urodzie swojego poprzednika. W sumie to od kilku miesięcy nosiłem się z zamiarem redukcji właśnie tego samca, a tu taka nie miła niespodzianka. Podobną sytuację miałem z samcem Saulosi co opisywałem kilka stron wcześniej i ostatecznie skończyło się to tym, że obalony samiec po jakimś czasie wpadł w taką apatię, że przestał przyjmować pokarm (wypluwał go po zjedzeniu) i dwa dni temu zmuszony byłem dokonać eutanazji nie mogą patrzyć na jego cierpienie. Na „osłodę” wpisu filmik z niedswno odbytego tarła Cynotilapii Hary, bracia w akcji.
  5. @Andrzej Głuszycaja prosiłem Piotra w wiadomości prywatnej o screen z Koningsa odnośnie wielkości książkowych „rdzawego”, a że chyba nie da się tego zrobić w formie prywatnej, Piotr wrzucił do Twojego wątku, aby każdy miał dostęp w razie potrzeby. Uprzedzając już Twoją odpowiedź, wiadome jest, że w naszych akwariach ryby mogą osiągnąć trochę większe wymiary niż naturalnie w jeziorze. Tak jak np Twój samiec dominujący dobił do 12 cm.
  6. Dzięki Panowie za sugestie , tak też zrobiłem.
  7. W baniaku nie ma ani jednego, same skorupki… Jak jeszcze mi się chciało bawić z nimi to przy serwisie wyjmowałem tyle ile zdołałem (z gąbek części mechanicznej) i wrzucałem pyskom jako urozmaicenie diety. Rzucały się na nie wszystkie gatunki, nie tylko Perlmutty. Właśnie trwa apogeum tarła Hary. Bracia są tak naładowani testosteronem, że samice rozstawiane są po kątach. Wczoraj obserwowałem nawet kilkukrotnie walki samic. Atmosfera mocno napięta. Dwie z czterech samic mają już wysuniętej pokładełka od kilku dni. Pare dni temu udało mi się zrobić w miarę zadowalające zdjęcia moich samców C. Hara: Prawy Lewy
  8. Wracając do mojego baniaka, w ostatni piątek zrobiłem pierwsze czyszczenie części biologicznej narurowca od zalania (22 miesiące). Zdecydowałem się na ten krok ze względu na drastyczny spadek przepływu, który zwiększał się tylko minimalnie przy czyszczeniu części mechanicznej. Jak widać na zdjęciach kostki K1 mocno oblepione „żywym glutem” . Wysiłek nie poszedł na marne przepływ w ok 90% wrócił do tego z zalania. Trzeba wziąć pod uwagę, że ostatni serwis mechaniki był 21.09.2023 czyli przeszło 4 miesiące temu. Denerwują mnie te ślimaki zawleczone przypadkowo na roślinach z akwarium mojego taty, mnożą się szybciej od pyszczaków.
  9. Dzięki, wszystko pięknie widać, natura jest jednak brutalna… Jak wyglądała obsada w tym zbiorniku? Presja dorosłych ryb była duża czy dana samica mogła czuć się w miarę swobodnie? Taka obserwacja musiało dawać dużo satysfakcji. W swoim zbiorniku mam lekkie przerybienie i nie są to zbyt komfortowe warunki dla inkubacji, zwłaszcza dla samicy z tak silnie zaznaczonym instynktem macierzyńskim. Wydaje mi się, że w spokojniejszym otoczeniu mogłoby to wyglądać trochę inaczej. Im człowiek więcej czyta i obserwuje tym, nasze pyski robią się coraz bardziej ciekawe. Szkoda, że narazie nie mogę sobie pozwolić na drugi większy zbiornik, np. jednogatunkowy. Może kiedyś na emeryturze… Dzięki za info, czyli sytuacja jak u mnie. Z obserwacji moich samic mogę dodać, że bywają okresy, że pokarm pobierany jest na początku, później przerwa np kilka dni i znowu pobierany. Tak skrupulatnie tego nie obserwowałem i zapisywałem bo jak sami wiemy karmienie tych żarłoków rządzi się swoimi prawami (mam na myśli wielki szał i zamęt), a i rozróżnić wtedy wszystkie samice danego gatunku, które często różnią się od siebie minimalnie nie jest łatwe. Raz miałem taką sytuację, że wszystkie cztery samice C. Hary inkubowały i nie był to okres walentynek. Prowadząc bardzo dokładne obserwacje i na bieżąco je zapisując może można byłoby zauważyć jakąś korelację pomiędzy etapem inkubacji, stopniem pobierania pokarmu i doświadczeniem samicy. Pewnie jeszcze jakieś inne czynniki wpływające by się jeszcze znalazły.
  10. Czytając historię z Waszych zbiorników przypomniałem sobie sytuację, którą udało mi się nagrać parę miesięcy temu gdzie dana samica C. Hary w czasie już zaawansowanej inkubacji „polowała” przez kilka dni na już trochę podrośnięte młode Metriaclimy E. Minos Reef utrudniając mu żerowanie. Sytuacja tak mi zapadła w pamięć ponieważ strasznie mnie to denerwowało gdyż zależało mi aby właśnie to młode przetrwało (chciałem mieć drugą pomarańczową samicę). Inkubująca tak się sfiksowała, że jak tylko była pora karmienia od razu płynęła w szczelinę gdzie chowało się młodę. Trzeba wspomnieć, że nie była to jej pierwsza inkubacja, a obiektem polowań była samica w kolorze żółtym gdzie jej narybek jest praktycznie czarny. Jestem przekonany o tym, że chciała go chwycić do pyska tylko po to aby go bronić przed dorosłymi rybami ponieważ jak widać na poniższych dwóch filmikach, atakowała i próbowała odpędzić inne ryby (z wyłączeniem samca) Wspominamy przez Was instynkt jest tak mocny, że różnice w wielkości/ kształcie i kolorze narybku nie mają tutaj znaczenia. Co do pojemności pysków samic to faktycznie jest to bardzo ciekawa sprawa. Kilka miesięcy temu udało mi się złapać najmniejszą samicę L. Perlmutt w trzydziestym którymś dniu inkubacji. Zrobiłem to ponieważ była przeraźliwie chuda i jak to u niedoświadczonego malawisty bywa bałem się o jej zdrowie i życie. Będąc jeszcze w siatce wypuściła 7 młodych, a jej pyszczek nie był jakoś szczególnie wypchany. Ta filigranowa samiczka mierzy obecnie niecałe 5 cm i ciężko było mi wtedy zrozumieć jak ona je tam zmieściła. Szukając tak na szybko o tych synodontisach kukułkach chodzi chyba o gatunek synodontis multipunctatus. Interesujący temat. Jakby ktoś trafił na więcej info chętnie poczytam.
  11. W takim razie czekam na relację z obserwacji. Ciekaw jestem czy potwierdzą się z tym co dzieje się u mnie. Nie miałeś czasem obaw, że część młodych/ikry może być wtedy przypadkowo zjadana?
  12. Teraz sobie uświadomiłem jedną rzecz. Moja samica i nie tylko ona pobiera pokarm także w ciągu pierwszych dni inkubacji czyli w czasie, w którym mamy jeszcze ikrę, a nie wykształcone, zdolne do „żerowania” młode. To potwierdza moje przypuszczenia, że pokarm w wodzie służy na pewno jej.@Tomasz78 kojarzysz czy pobieranie pokarmu u Twoich podopiecznych występuje na końcu inkubacji gdzie narybek może być wykształcony czy niezależnie od etapu opieki? U Ciebie @Bartek_De takie zachowanie było tylko w końcowej fazie czy zdążało się wcześniej? Co do wielkości pobieranych porcji @piotriolaw moim przypadku nie jest to tylko pył, ale także małe płatki, a jak czasem trafi się troszkę większy, mielenie pyskiem jest bardziej wyraźne. Zawsze wtedy zastanawiam się jak ona/one to robią, że nie połykają w tym czasie ikry/młodych… A może coś tam zdaży się mimowolnie zjeść? Z tym dziedziczeniem zachowań to super sprawa, samica, o której pisze doniosła swój pierwszy miot i wtedy po raz pierwszy i ostatni udało mi się ją złapać i wpuścić do kotnika gdzie uchowało się 7 albo 8 młodych. Przy kolejnych inkubacjach próbowałem ją odłowić bo zaczynała bić swoje rekordy i bałem się o jej życie, ale nauczona doświadczeniem nie dała się już chwycić
  13. U mnie było dokładnie to samo jeżeli chodzi o Omega One Cichlid Flakes i jego konsystencję. Pierwsze 25-30% jeszcze było ok, ale im głębiej tym większy pył. W połowie paczki (a ta miała 62 gramy i około 350-400 ml) już unikałem tego pokarmu ponieważ robił syf w wodzie. Ostatecznie wyrzuciłem go przy ok 20%, serwując go tylko narybkowi. Moje pyski jednak lubiły go tak samo jak inne jedzonko.
  14. @TomekT, @piotriola można powiedzieć, że ta samica dostarcza mi „prawie” tyle emocji co własna żona… U mnie młode mają ciężko, mam wrażenie jakbym miał same drapieżniki, a nie gatunki Mbuna. Jak tylko coś się pojawi to zaczyna się dziki szał. Tak jak mówisz @piotriola, samica jest cwana i widzi co się dzieje, więc próbuje przeciągnąć inkubację do maksa albo nawet dłużej myśląc, że zwiększy w ten sposób prawdopodobieństwo przeżycia młodych. Próbowałem ją kiedyś złapać do kotnika, ale to był koszmar, w końcu się udało, ale powiedziałem sobie nigdy więcej. Mam wrażenie, że jest bardziej inteligentna od innych samic i czyta mi w myślach. Nad jednym się tylko zastanawiam. Dużo moich samic, w tym nasza bohaterka podczas inkubacji pobiera pokarm i to zarówno na etapie ikry jak i w pełni dojrzałych młodych. Ona jest w tym mistrzynią. Pytanie więc, czy ten pokarm służy jej, młodym w pysku, a może zarówno w jakiś sposób pochłania go ona jak i młode, co zarówno wydłuża czas inkubacji jak i daje możliwość przetrwania narybkowi przez tak długi czas. Trudno uwierzyć aby woreczek żółciowy wystarczył na te 45 czy nawet tak jak w moim przypadku 49 dni. Co o tym sądzisz @piotriola?
  15. Kolejny rekord mojej najstarszej (inkubowała jako pierwsza z całego stada) samicy C. Hary stał się faktem… W sumie zajęło jej to 49 dni, tak aż 49dni. Ciężko w to uwierzyć, ale nie była to „klasyczna” inkubacja, tylko kombinowanie na całego Wszytko zaczęło się w Mikołaja, czyli 06.12.2023 roku. Po 5 tygodniach, w 36 dniu widać było, że jest jej ciężko. Zachowywała się w specyficzny sposób: pływając głową w dół i kołysząc się na boki, co chwilę układając niesforne młode w pysku. Co ciekawe takie zachowanie zaobserwowałem u wszystkich moich gatunków, ale nie u wszystkich samic. Ma to miejsce w terminalnym okresie inkubacji. Trzy dni później stał się dziwna rzecz. W sobotę akurat mając więcej czasu trochę poobserwowałem naszą bohaterkę. Podczas porannego karmienia okazało się, że nie ma już młodych w pysku i normalnie pobiera pokarm. Po jakiś 2/3 godzinach patrzę, a ta znowu ma wypchany pysk… (pomylic się nie mogłem bo jako jedyna była bardzo wychudzona). Widziałem jak buszuje w szczelinach skalnych i szuka młodych. Widocznie udało się jej jakiegoś/jakieś dorwać . Te, które uciekły były ciągle na jej celowniku co pokazuje film z godziny 14 w pełnym słońcu jak i wieczorem: To był 39 dzień, a więc już najwyższy czas aby zapomnieć o matkowaniu. Nie taki jednak był plan tej szalonej samicy. Przez kolejne 10 dni nosiła niedobitków w pysku próbują coś jeszcze znaleźć i złapać. Miałem myśli, że tym razem to już na pewno skończy się tragicznie i jak sama się nie zagłodzi to samce albo samice ją dobiją, bo akurat zaczynały się przygotowania do tarła kolejnej samicy, a to maksymalnie podnosi agresję dwóch braci (samce Hary) Cale szczęście jak już wspominałem, w 49 dniu inkubacji, 23.01.2024 roku samica uczestniczyła w porannym karmieniu i nie była już zainteresowana niczym innym. Zdjęcie bohaterki (39 dzień) Czy ona jest niesamowita czy mi się tylko wydaje?
  16. Porządkując zdjęcia natknąłem się na ostatnie foto zrobione „Pomarańcze” jeszcze przed tym jak odeszła: Dla porównania jej córka w wieku 12 miesięcy, ma obecnie około 5 cm: Na podstawie moich zapisków wiem, że pochodzi z pierwszego tarła, które odbyło się 03.01.2023 roku. W okolicach 15.02.2023 już zaczynałem obserwację jej walki o przetrwanie: Po 3,5 miesiącach zaobserwowałem pierwsze próby bardziej śmiałego wypływania poza szczeliny skalne. Miesiąc później, 28.06 z sukcesem dołączyła do stada i wieku niecałych 6 miesięcy od tarła i niecałych 5 od wypłynięcia z pyska stała się pełnoprawnym członkiem mojego malawijskiego ganku. Jednocześnie została najbardziej żarłoczną rybą pochłaniając ogromne ilości spiruliny Obecnie przerosła już najmniejsze Perlmutty i Saulosi i mam wrażenie, że z dnia na dzień jest coraz bardziej pomarańczowa. Czekam na pierwszy tarło z BB, pewnie kwestia 3-4 miesięcy, nie wiem jednak czy będę w stanie dopuścić do tego kazirodczego związku… W kotniku dorastają także jej młodsi bracia i siostry. W tej chwili są w podobnym wieku i mają podobny rozmiar w jakim młoda Pomarańczka wypłynęła na „szerokie wody”. Docelowo chciałbym zaadoptować 1-2 sztuki do zbiornika głównego w tym samym wariancie kolorystycznym. Aktualnie baniak z boku:
  17. Ponad 8 miesięcy „nieobecności”… wstyd i wielka dziura w moim dzienniku, bije się w pierś Aktualnie: Wiele razy przymierzałem się do wpisu, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie. W sumie w ciągu tych kilku miesięcy dużo się działo u mnie, sporo podróżowałem, jest także duża szansa, że w przyszłym roku będę się przeprowadzał. Wracając jednak to meritum. W tym czasie: 1. Straciłem najcenniejszą dla mnie samice, zadziorną Pomarańczkę (samica wariant O Metriaclima E. Minos Reef). W sumie stało się to na własne życzenie ponieważ odłowiłem ją na ostatnim etapie inkubacji do drugiego akwa w celu odchowania i obserwacji młodych. Intrygowało mnie, ile może się zmieścić w tym wypchanym pyszczku i jaka będzie proporcja samic do samców (dla przypomnienia w tym wariancie od razu widać co jest samcem, a co samicą). Ostatecznie trochę się rozczarowałem ponieważ samica wypuściła „tylko” 8 sztuk, 5 samic i 3 samce. Nie ukrywam, że liczyłem na więcej, ale mogło dojść do ich redukcji na etapie odłowu w wyniku stresu. Po tym jak samica wypuściła młode, dnia następnego wpuściłem ją do głównego zbiornika przy zgaszonym świetle (na noc). Rano, przed pracą zauważyłem, że była dość mocno goniona przez samca i innej samice, nie maile jednak czasu na dłuższe obserwacje. Po powrocie z pracy nie mogłem jej znaleźć. Jak się jednak okazało zatrzymała się na zasysie filtra. Żyła, nie miała jednak ogonu, jej pęcherz pławny był uszkodzony, nie była w stanie pływać w konkretnym kierunku i obracała się do góry nogami. Serce się krajało, ale musiałem dokonać eutanazji… 2. Jakiś czas temu wspominałem o jednym przedszkolaku, który walczył o przetrwanie w szczelinach skalnych. Dzisiaj jest to już pełnoprawna lokatorka baniaka, która od ok trzech miesięcy pływa w toni wraz z innymi rybami. Los sprawił, że jest to córka ubitej Pomarańczki i już dzisiaj wiem, że odziedziczyła po niej charakter ponieważ próbuje już sił z mniejszymi samicami i samcami Saulosi oraz Perlmuttami . Łapie ładny pomarańczowy kolor. Jest to jedyna sztuka ze wszystkich miotów, która przeżyła. Musi więc być wyjątkowo sprytna i rządna przetrwania. 3. W marcu celem redukcji przeniosłem dwa Saulosi do kotnika (pisałem o tym już wcześniej. Chciałem je wydać. Nie znalazłem jednak dla nich dobrego domu. Zostały, jednym z nich był zdominowany samiec, nieco większy od samca alfa, ale ze względu na brak symetrii w pasach po obu stronach (jeden pas) zdecydowałem o jego losie. Jak się okazało zaczął szybko przybierać na wadze i się wybarwiać. Międzyczasie straciłem drugiego Saulosi, który z nim pływał. Jak dobrze pamiętam w okolicach czerwca wyglądał jak dorosły, wybarwiony samiec. Postanowiłem, że pomimo tego, że nie był idealny zasługuje na swoją szansę w głównym baniaku. Dotychczasowy alfa był od niego znacznie mniejszy i bez niebieskiego koloru. Szybko dał się zdominować i stracił nawet pasy. Nowy szef bandy Saulosi cieszy do dnia dzisiejszego, jest wypasiony, solidny, obtańcowywuje co się da i pięknie się wybarwia. Wychodzi na to, że te 3 miesiące w kotniku wyszły mu na dobre. Ciekawe jak historia by się potoczyła bez mojej ingerencji. Obecnie na 12 sztuk prawdopodobnie mam minimum 4 samce, dominant, były alfa i dwa której od czasu do czasu stają się „bardziej widoczne” (pojawiają się im pasy i obrzeża płetw, ciemnieją). 4. Dwie samice Metriaclimy o odmiennym ubarwieniu (nie są to typowe pomarańczki ani OB, mają kolor jakby łososiowy) w ogóle nie są obiektem zainteresowań samca BB. Zastanawiam się co jest powodem. Czy to jakiś mix? Poniżej zdjęcia dla przypomnienia. Jeżeli nic się nie zmieni w najbliższym czasie (a nic na to nie wskazuj) to pomimo ich urody będą do wydania. W takiej sytuacji będę chciał uzupełnić czwartą samicę dla BB wykorzystując młodzież z kotnika, która ma już ponad 2 cm. Zobaczymy co z tego będzie. 5. Kryptokorynie został jeden duży liść, reszta jest albo krótka albo poobgryzana. Przyzwczyaiłem się do niej i ciężko mi sobie wyobrazić baniak bez jej falujących liści w toni. Będę musiał dokupić drugą 6. W kwestiach technicznych - znacząco spadł mi przepływ w narurowcu. Dawniej wystarczał 1 bieg i wszystko chulało, teraz na 3 biegu ledwo daję rady. Po ostatnim czyszczeniu części mechanicznej za bardzo nic się nie zmieniło. Obecnie przepływ na „3” jest niższy niż wcześniej na „1”. Mam nadzieję, że to wina części biologicznej, gdzie kształtki K1 są już całe w glutach co doskonale widać na foto. Musze się za to zabrać przy najbliższym wolnym. Nie były czyszczone jeszcze nigdy, czyli przeszło już 20 miesięcy bo tyle ma zbiornik. Tak w ogóle to do dzisiejszego wpisu zmobilizowała mnie sytuacja z wczoraj gdzie poraz pierwszy Ciapatej prawej udało się donosić miot (wcześniej po max kilku dniach pysk był pusty). Był to 33 dzień inkubacji. Potrzebowała więc około 2 lat aby to osiągnąć. Wracając jednak do wczorajszego dnia, przy porannym karmieniu zauważyłem, że jej pysk jest pusty i normalnie pobiera pokarm. Przy wrzuceniu kolejnej porcji pokarmu odpłynęła w swój rewir gdzie w samym rogu baniaka, przy przedniej szybie usiłowała chwycić do pyska jedno ze swoich bardzo wyrośniętych młodych (byłem zdziwiony jego wielkością, musiał być dobrze odżywiony). Jak to jednak w naturze bywa mały za cholerę nie chciał wrócić do mamusiowego kojca i zaczęła się pogoń samicy za zbiegiem. Całą sytuację zauważył prawy samiec Hary (jego rewir), który korzystając z okazji także rzucił się w pogoń za maluchem. I tutaj największa ciekawostka. Samica widząc co się dzieje zaczęła próbować przegonić samca, atakując go, ale ten zdążył chwycić młodego i po kilku sekundach przełykania zadowolony odpłynął. Ciapata jeszcze w trakcie konsumpcji próbowała wywrzeć jakąś presję na Harze, ale ten pozostał niewzruszony. Można powiedzieć, że widziałem rozpacz samicy bo wszystko wydarzyło się na jej oczach, a cała sytuacja pewnie nie miałaby miejsca gdyby nie jej „nadopiekuńczość”. Później zobaczyłem jeszcze jednego młodego ukrywającego się w szczelinach skalnych, a samą samicę z wypchanym pyskiem przez jakąś godzinę. Musiała jeszcze jakiegoś dzieciaka chwycić i ponosić przez tą chwilę. Obecnie inkubuje jeszcze największa samica Saulosi, a młode już są gotowe do wyjścia. Widać je w pysku. Druga w kolejce jest najbardziej doświadczona samica Hary, która jako pierwsza zaczęła inkubować w baniaku (aktualnie 27 dzień noszenia). To ona bije u mnie rekordy w inkubacji dobijając nawet do 40 dni. Oczywiście wszystkie młode to żywy pokarm, dlatego kupuję tylko suchą karmę, taka specyfika mojego Malawi… Z grubsza to tyle na początek „nowego otwarcia”. Postaram się być bardziej regularnym w moich sprawozdaniach, bo zapewne wiele kwestii mi uciekło.
  18. Widzę, że banda już „na pokładzie”… Bardzo fajnie wyszło Ci to gruzowisko, dobre, duże kamoki + odpowiednie ułożenie zrobiło super efekt całego baniaka, zarówno z przodu jakim z boku. Nic tylko cieszyć oko i obserwować tych małych rozbójników… Hara to bardzo charakterna ryba, u mnie już chyba po dwóch godzinach były przepychanki i stroszenie na całego. Ten maluch to może być przyszły dominant . Podobnie miałem z Perlmuttem, w dzień wypuszczenia już się zaczął wybarwiać samiec Alfa i został nim do dzisiaj. Samych przyjemności z oglądania!
  19. KapitanCzysty

    Małe Malawi...

    Czyli nie jest to kostka tylko prostokąt i powierzchnia dna jest dużo mniejsza (prawie 50%) niż zakładaliśmy. W takiej sytuacji dla Malawi będzie za małe. Tak jak mówisz, pomyśl nad Tanganiką, możesz iść w muszlowce, to tez ciekawe ryby.
  20. KapitanCzysty

    Małe Malawi...

    Jeżeli nie masz innej opcji co do wielkości szkła to spróbowałbym jednogatunkowo. Wbrew pozorom dno nie jest takie małe bo to praktycznie 60x60 więc przy jednym samcu może się udać. Jeżeli będzie problem staniesz przed dylematem czy sprzedać czy jednak „stanąć na głowie” i wykombinować więcej miejsca i większy baniak. Tak jak koledzy wspominali, rozważałbym jedną z dwóch opcji: 1. Chindongo Saulosi 2. Labidochromis Perlmutt i trzecia: 3. Pseudotropheus interruptus Dwa pierwsze mam u siebie i mogę polecić, a trzeci to mniej znany „zamiennik” do Saulosi. Ten gatunek genetycznie jest jeszcze „czysty” i łatwiej dostać lepszej jakości ryby. Kup 10 ryb, a później obserwuj i redukuj.
  21. Zawsze możesz powiedzieć, że chyba „szklarz” się pomylił z wymiarami i musztarda po obiedzie Dobrze, że dałeś się przekonać, szkło będzie zacne, w wyborze pysków ogranicza Cię tylko dostępność…
  22. Kulfony bardzo urokliwe, piękna kolorystyka, ile mają cm tak na oko? Jak sytuacja z Saulosi? Robiłeś próbę z odratowany samcem? 720 prezentuje się świetnie, szczególnie te moduły robią wrażenie, nie pogardziłbym takimi u siebie.Tyle tego wyszło spod Twoich rąk jakbyś miał taśmę produkcyjną… Stadko Acei już sporych rozmiarów, pływają razem? Ze światłem i ostatecznym układem „skał” trochę pewnie zejdzie, ale teraz już sama przyjemność w siedzeniu i kombinowaniu.
  23. A Ty @Pikczer nie notujesz? Haha, może za 20 lat napisze książkę „Zaloty, tarła i inkubacje - miłość wśród pielęgnic z jeziora Malawi” to dane się przydadzą, nigdy nie wiadomo… Chyba, że już taka jest? Każdy z nas jest „skrzywiony” na swój sposób, byle by pozytywnie. Dobry pomysł, muszę pomyśleć nad jakąś składanką miłosną, a że lubię słuchać muzyki to połączymy przyjemne z pożytecznym!
  24. Dzięki @arwo, nie mam stelaża. Jeżeli stoisz przed takim dylematem to ja osobiście na takowy bym się zdecydował. Chciałem mieć u siebie, ale firma u której zamawiałem nie robiła tego, a cenowo było znacząco taniej w porównaniu do konkurencji. Co ci daje stelaż? - nie ogranicza Cię w filtracji, możesz wtedy zrobić sumpa, dużo łatwiej zamontować narurowca i zagospodarować miejsce pod baniakiem według własnych upodobań, - duże możliwości poziomowania bez usterki na estetyce (u mnie podłogi są strasznie krzywe, a sprawdzenie tego było w moim przypadku zbyt pobierane) - w dowolnej chwili możesz zmienić płyty (układ, kolorystykę), którymi obijasz stelaż Pewnie jeszcze by się coś znalazło, ale to tak na szybkiego. Jeśli więc nie ogranicza Cię budżet i planujesz trochę większe akwarium wybralbym stelaż. Wszystkie dane techniczne mojego zestawu masz też na początku wątku, w pierwszym poście. Co do sprawozdania z życia w mojej Malawce to w ciągu tych trzech tygodni odbyło się drugie tarło Pomarańczki co było dużym zaskoczeniem ponieważ BB w ogóle się nie zachowywał jakby coś miało się wydarzyć. Powiedziałbym nawet, że był lekko stonowany . Wiedziałem, że coś się szykuje dopiero jak wysunęło się dość pokaże pokładełko i dzień później załapałem się na końcówkę tańców. Co dziwne samica cały czas układała jaja w pysku, jakby jej przeszkadzały. Mieliła, mieliła, pierwszy raz coś takiego widziałem. Po ok 2h jak się okazało było już po wszystkich, pysk pusty. Poprzednia jej inkubacja zakończona sukcesem po 33 dniach, widziałem dwa młode, jedno walczy o przetrwanie do dnia dzisiejszego Intrygujące jest to, że jedna samica musi być nieustannie nękana przez ponad tydzień aby doszło do tarła, a druga sama chce i samiec nie musi się wysilać Zupełnie jak u nas, jedna zgrywa niedostępną i chce być zdobywana, a druga sama pcha się do łóżka… Drugie zdarzenie, które zapisało mi się w pamięci i excelu to pierwsze tarło drugiej samicy Hary, która na długo przed stała się bardzo agresywna w stosunku do pozostałych trzech samic i rozstawiała je po kątach. W pewnym momencie miałem myśli, że to może jednak samiec bo ładnie się wybarwiała, ale jak samce Hary zaczęły się do niej zalecać na poważnie, stała się grubsza i pojawiło się pokładełko byłem już pewny. Jaj musi mieć niewiele ponieważ po pysku ciężko coś zauważyć, ale pokarm probuje pobierać bardzo ostrożnie i jej agresja całkowicie przeszła. Teraz ona jest przepędzane przez dwie z trzech pozostałych samic. Baniaczek o poranku:
  25. Ciekawe jaka kwota, daj znać . Ja u siebie czyszczę mechaniki co 1-1,5 miesiąca więc nawijanie i czyszczenie nie jest problematyczne, a te kupione ponad rok temu służą do dzisiaj.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.