Skocz do zawartości

KapitanCzysty

Użytkownik
  • Postów

    261
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez KapitanCzysty

  1. Ciekaw jestem co Ci wyjdzie z tych eksperymentów, fajnie, że realizujesz i testujesz swoje pomysły. Będę śledził. Co do ryb to brakuje mi jeszcze ważenia...
  2. To jeden w plusów posiadania mieszkania, przy braku włączonego ogrzewania woda w dużym akwarium nie schodzi poniżej 24, a w kotniku jest o około 0,6-0,8 wyższa. Ciekawe z czego wynika ta różnica? Zwalam to na "winę filtra" który bardziej grzeje wodę niż pompa IBO. Już się robi ciekawie pod tym względem. Ostatecznie odłowiłem inkubującą samicę Hary do kotnika. Zajęło mi to jakieś 80 minut i już traciłem nadzieję. Okazała się bardzo czujna i doskonale znała wszystkie przejścia w skałach. Na szczęście obyło się bez wyciągania kamoli. Trafiła do osobnego zbiornika w 19 dniu inkubacji i podczas przekładania w siatce zauważyłem jednego około centymetrowego cwaniaczka, który szybko trafił z powrotem do pysku mamy jeszcze przed wypłynięciem z siatki. Jednocześnie we wtorek, czyli dzień przed przełożeniem danej samicy zauważyłem, że mam kolejną inbkującą niewiastę i tym razem padło na filigranową samice Perlmutta. Zastanawiające jest to, że nie było widać jakiegoś większego ruchu w tym temacie. Jeden samiec Beta coś tam machał ogonem, ale sam chyba nie wiedział co robi i do kogo bo wydawało się, że pozuje przez lustrzanym odbiciem. Niestety w piątek rano było już pozamiatane i niedoszła matka pobierała normalnie pokarm. Dzień wcześniej, wieczorem robiłem podmiankę i tutaj dopatrywałbym się powodu takiej sytuacji. Zastanawia mnie jednak obecna sytuacja w kotniku. Z tego co zdążyłem zauważyć z pyska matki zdołał uciec jeden przecinek i stawiam flaszkę, że jest to ten sam, ktorego widziałem w siatce. Siedzi cały czas w szczelinie między skałami i próbuje się wychylać aby coś dziabnąć, ale jego matka dalej z pełnym pyskiem chce go z powrotem mieć przy sobie. Podpływa co chwilę do tej szczeliny i próbuje go z tamtąd wyciągnąć. CZasami wygląda to tak jakby na niego polowała. Robi to nieustannie. Pytanie moje, jak długo może trwać taka sytuacja? Czemu nie wypuściła pozostałych młodych? Rozkminiam to w ten sposób, że może nie czuje się bezpiecznie i póki jeszcze ma siły trzyma je w tym pysku. Może to taka nadgorliwa sztuka? Trochę mnie to martwi, że młode nie mają już co jeść, a jej post trwa już 23 dzień.
  3. Dzięki @Bartek_De za przypomnienie, skleroza już działa W takim razie nic nie będę kombinował. U mnie raczej niżej niż 24 nie będzie bo ogólnie w domu mam ciepło, a jeszcze nie zacząłem grzać. Termostat jest ustawiony awaryjnie na 24 stopnie, ale jeszcze tej jesieni się nie włączył. Co do ryb to trochę mi tylko szkoda tej samicy bo samiec nie odpuszcza i co chwilę dostaje falami "wodno-piaskowymi"Może jej nie zamęczy...
  4. Dzisiejszy ”bohater” M. E. Minos Reef. Jestem pełen podziwu dla niego… chłopak od ponad tygodnia obtańcowywuje jedną Panią „ciapatą”, a ta pozostaje nieugięta. Przy okazji przegania wszystko co się rusza w najbliższej okolicy. Sytuacja trwa przez caly dzień, cały wieczór, nieustannie. Nie wiem skąd bierze siły i pozytywne nastawienie… Jego determinacja jest heroiczna. Poglądowo jak to wygląda: 81ADF675-0F48-4713-95EC-ABA9A911F7CD (video-converter.com).mp4 10587E2B-0392-4A91-9BE9-60E741F57E6E (video-converter.com).mp4 Dzisiaj po powrocie z pracy zastała mnie trochę dziwna sytuacja. Wydawało mi się, że w końcu samica się "zgodziła" i ma lekko powiększony pysk + zauważyłem wysunięte u niej pokładełko. Po podaniu pokarmu jednak błyskawicznie do niego wystartowała i pochłaniała bez zastanowienia. Teraz sam się zastanawiam czy do czegoś doszło i samica po prostu zeżarła ikrę czy wszystko jeszcze przed zakochaną parą? Czy wysunięte pokładałeko jest dowodem/ gwarancją odbytego tarła/mającego się odbyć czy różnie to może być? W ciągu ostatnich trzech dni spadła też mi temperatura w domu i jednocześnie w baniaku o około 1 stopień, z 25,5 do 24,5. Tutaj trochę doszukuje się wstrzemięźliwości samicy i jej niezdecydowania. Czy słusznie?
  5. Ryby już są ponad sześć miesięcy u mnie. W ostatnim czasie coraz częściej myślałem o redukcji. Międzyinnymi w tym celu powstał u mnie drugi zbiornik 40x40x32. Jego pierwszym przeznaczeniem miało być przywrócenie do formy jednej wychudzonej sztuki Hary, która od czasu kuracji nie mogła dojść do pełni formy. Była najmniejsza ze wszystkich sztuk danego gatunku i miała problem z jedzeniem. Próbowała jeść, ale większość pokarmu, który pobierała po chwili wypluwała. Miałem wrażenie, że jak trochę podjadła to robiła się zbyt łapczywa i wszystko póżniej wypluwała, a to padało łupem innych pysków. Taki stan trwał dość długo i ostatecznie zdecydowałem się przenieść ja do osobnego wspomnianego wcześniej akwarium. Po około dwóch tygodniach prób karmienia bardzo małymi ilościami, kilkukrotnie w ciągu dnia rozdrobnionymi płatkami sytuacja się nie poprawiła i już nie miałem sumienia dłużej patrzyć na jej egzystencję (czasami jadła, czasami nie, pojawiały się gdzieniegdzie odchody). Z bulem serca zdecydowałem się na jej eutanazję i mocno to przeżyłem, w sumie wraz z cała rodziną (syn nawet zdecydował, że ją pochowamy i zrobimy mini grób . Poniżej zdjęcie "szpitala" wraz z pierwszym pacjentem: Muszle idealne do tego biotopu Jak to w żuciu jednak bywa, coś się kończy, a coś się zaczyna. Po długiej przerwie od pierwszej inkubacji Saulosi doszło do drugiego tarła. Tutaj kolejne moje wielkie zaskoczenie. Jak wspominałem na wstępie miałem już plan na redukcję i jednym z pierwszych kandydatów był trzeci co do wielkości samiec Hary (tak wtedy myślałem), który jakoś urodą nie grzeszył. Taki niewyraźny, o dziwnych proporcjach. Wszystko się wyjaśniło w ostatni piątek. Po powrocie do domu okazało się, że domniemany samiec inkubuje.... Miałem lekkie przeczucie, że coś się święci ponieważ jeden w dwóch samców alfa zalecał się do niej bardzo intensywnie i powiększył duł w jednej z grot. Wspominany samiec alfa podobnie jednak zachowywał się do innych osobników swojego gatunku już wcześniej (jednak z mniejszą intensywnością) i nie ważne czy była to samica czy mniejszy samiec. Cały czas miałem z tyłu głowy informację od innych posiadaczy danego gatunku, że samice potrafią swoim zachowaniem i wyglądem przypominać samca. Tak też było wielokrotnie w przypadku inkubującej samicy, która często wybawiała się i goniła mniejsze samce. Tu macie tatusia: i mamusie:
  6. Ten Twój szerszeń ma coś w sobie intrygującego, przypomina mi taką czarną zamaskowaną Ninje… Kulfonik też urodziwy, przy takim mini haremie kto by nie tryskał formą i wigorem . W przypadku mojej młodziutkiej samicy Saulosi, która jako pierwsza inkubowała, zdążyłem zauważyć przez chwile tylko jednego młodego i też wydał mi się duży jak na 3 tygodniowego brzdąca. Cztery tygodnie głodówki to już na pograniczu życia i śmierci, oddana matka.
  7. Widać, że ryby dobrej jakości i chyba dobrze karmione . Sporo Ci urosły Acei i szerszenie i faktycznie, aż miło się na nie patrzy. Ciekaw jestem ujęcia z bliska tego "czarnucha" , intryguje mnie. Nie widzę natomiast Labeotropheusów, dalej je masz? Całokształt bardzo mi się podoba.
  8. O człowieku.... Widziałem to cudeńko na FB, ale nie wiedziałem, że to Twoje... Musze to chyba żonie pokazać, to może zgodzi się wyrzucić telewizor . To chyba najwyższy poziom jeżeli chodzi o estetykę i profeskę. Obsługa tylko w białych rękawiczkach . Czekamy na kolejne etapy!
  9. Dzięki @pulpet za tak wartościowy opis Twoich obserwacji i spostrzeżeń. Teraz już chyba nie ma wątpliwości co do płci danego osobnika. Poobserwowałem go dokładniej i jak się okazało pojawiła się u niego na płetwie odbytowej jedna, dość duża, chociaż jeszcze nie tak mocno wyraźna atrapa jajowa (myślę, że proces jeszcze trwa). Mamy więc samca . Wariat jest bardzo ruchliwy i ciężko mu zrobić wyraźne zdjęcie. Coś tam jednak na nim widać, patrząc przez szkło nie ma wątpliwości. Żaden z pozostałych 13 Saulosi nie ma jeszcze atrapy.
  10. Wszystko możliwe, chociaż na 95% jestem pewny, że to on był partnerem do tańca pierwszej inkubującej samicy. Często bywa w miejscu gdzie w sierpniu była zaganiana, a później inkubowała już nie dziewnica, największa samica Saulosi. Dzisiaj, chwilę tańczył przy innej partnerce i próbował ją zachęcić aby popłynęła za nim. Z drugiej strony jakiś czas temu widziałem na forum jak ktoś wrzucił filmik z tarła, gdzie samica wyglądała jak wybarwiający się samiec z czarnymi pasami i płetwami. To mnie trochę zaskoczyło, ale we współczesnym świecie przesiąkniętym kulturą Gender nie wszystko co wydaje się czarne jest czarne, a co białe jest białe...
  11. W końcu udało się zrobić kilka zdjęć młodocianemu Saulosi, proces "dojrzewania" postępuje, a osobnik staje się dominantem w obrębie swojego gatunku. Pasy biegnące z góry na dół widoczne już są cały czas: Początek wybarwiania - 06.09.2022 Obecnie Zaobserwowałem jeszcze minimum dwa osobniki, zaczynające pokazywać swoje męstwo, ale proces u nich przebiega wolniej jest mniej widoczny. Co mnie jednak najbardziej obecnie zaskakuje i cieszy to największy samiec Perlmuttów. Jeżeli jest w odpowiednim "humorze" jest po prostu piękny... Perłowy tułów, który mieni się to tu to tam w odcieniach niebieskiego brokatu i te bajecznie złote płetwy o różnych wzorach, gdzie grzbietowa ma tyle odcieni, że można byłoby na nią patrzyć i patrzyć . Powiem Wam tak, żona miała czutkę, w pierwszy dzień po wpuszczeniu wybrała sobie go jako ulubieńca, ma kobita oko . W dodatku ma chłop charakter, pomimo tego, że jest sporo mniejszy i ma bardziej smukłą budowę, to w swoim koncie skutecznie przepędza dużo cięższego i większego samca Metraclimy, który obecnie zdominował największe samce Hary (jeden mu ulega, a drugi wycofuje się w grotę i przebywa w tylnej części gruzowiska. Z drugiej strony, obydwie Hary przepędzają "Perłowca". Takie to skomplikowane relacje i zależności mają miejsce w moim baniaku Na koniec wspominany samiec M. E. Minos Reef, zawodnik wagi ciężkiej
  12. Dzięki @Bastian, wychodzę z założenia, że za jakiś czas fajnie będzie powrócić do początków i przypomnieć sobie przynajmniej cześć tych sytuacji… Poza tym człowiek już nie taki młody, lata lecą, pamięć nie ta i skleroza postępuje. Pewne informacje czasem mogą się przydać. Z zaciekawieniem przyglądam się Twojej historii i kibicuje aby Bastionarium było jak najbliższe temu, jak wyobrażasz sobie swój wycinek Malawi.
  13. Mała foto aktualizacja baniak Samce Saulosi nieśmiało zaczynają się wybarwiać. Proces zaczyna się od początku płetwy grzbietowej, której końcówki czernieją. Podobnie z płetwami brzusznym. Przy „stroszeniu” dodatkowo pojawiają się wyraźniejsze ciemne pręgi. W największym stopniu dotyczy to jednego osobnika, którego podejrzewam o bycie ojcem pierwszego miotu, którego los jest do tej pory nieznany… Próbowałem zrobić im zdjęcie, ale żadne nie wyszło choćby „poczciwej” jakości, są najbardziej ruchliwe z całego stada.
  14. W 22 dniu głodówki, walki o pozycję w stadzie i nieprzerwanej inkubacji, stało się, młodych już nie ma w pysku... A było to tak: Po powrocie z pracy zauważyłem, że większość ryb zebrała się w prawej części zbiornika gdzie pośrodku nich znajdowała się moja pierworódka. Od razu dostrzegłem, że jej pysk nie jest już czarny, nic nie prześwitywało, w środku wydawał się pusty. Jednak dalej był powiększony. Widać było, że ryby były pobudzone, a na domiar tego samica próbowała je odpędzać. Pomyślałem sobie - pewnie przed chwilą wypuściła młode, a te pływające głodomory rzuciły się na nie i wszystkie pożarły. Próbując ratować sytuację postanowiłem zasymulować porę karmienia i wszystkie ryby ruszyły do tafli wody zostawiając samicę samą sobie. Po chwili samiczka wypuściła z pyska jednego, mocno ciemnego jegomościa o długości około 1 cm, a ten, na początku niezdarnie, ale po 2 sekundach, minusiem schował się w skałach . Tyle go widziałem. Pytanie, czy młode saulosi faktycznie zaraz po wyjściu z pyska są tak ciemne? W dalszej części tej trzymającej w napięciu i mrożącej krew w żyłach historii postanowiłem dać jednak pyskom jeść przyśpieszając w ten sposób porę karmienia i licząc na to, że jak będą trochę najedzone to może nie będzie im się chciało aż z taką zaciekłością polować na młode pokolenie. Co ważne samica w dalszym ciągu miała uwypuklony pyszczek i zapowiadało się na to, że został w nim jeszcze jakiś ostatni Mohikanin . Po około dwóch godzinach i ponownym sprawdzeniu sytuacji okazało się, że "wykluwanie" dobiegło końca i samica ma już normalne pysk. Ciekawe jest to, że w tym czasie zachowywała się dość dziwnie, pływała z głową w dół nienaturalnie kołysząc się na boki. Przez chwilę miałem myśli, że została przez kogoś obita i bidula ma problem z poruszaniem się. Wszystkie objawy na szczęście przeszły po tam jak pysk zrobił się pusty. Szkoda, że nie udało mi się zrobić zdjęcia czy nagrać tego jednego malucha, ale cała sytuacja trwała może z 3, 4 sekundy. Zastanawiam się teraz czy faktycznie większość miotu została zjedzona zaraz po ich wypuszczeniu pyska, na oczach samicy (opisana wyżej sytuacja) czy jednak coś zdołało dopłynąć do skał tak jak ten jeden przecinek i uda mi się coś wypatrzyć w najbliższych dniach... Zdziwił mnie jeszcze rozmiar młodych biorąc pod uwagę, że ich matka ma około 5 cm. Ile ich tam mogło być
  15. Dzięki @Andrzej Głuszyca i @Pikczer za uspokojenie . Mam nadziej, że coś z tego przedszkola zobaczę, chociaż przez chwilę. Próbowałem jej zaglądać do pyska przez szkło i coś wypatrzeć, ale niewiasta szybko się peszy.
  16. Jutro mija trzeci tydzień od startu pierwszej inkubacji mojej wspominanej samiczki Saulosi. Od około tygodnia zauważyłem, że jej pysk zrobił się bardziej czarny i treść, która ma w środku także (przynajmniej tak mi się wydaje). Czy to jest normalne, że to tak obecnie wygląda? Trochę mnie to zastanawia ponieważ w przypadku tego gatunku jaja powinny być jasne i młodociane osobniki także. Co o tym myślicie? Zdjęcia poniżej ( na żywo kolor ciemny jest bardziej widoczny):
  17. Kawał szkła, będzie fajny wycinek dna z jeziora Malawi . Ciekaw jestem na jakie gatunki ostatecznie się zdecydujesz, bo przy takiej powierzchni dna i przy mbuna masz pole do popisu. Wyzwaniem też jest zrobienie aranżu przy 80 cm wysokości, będę obserwował i kibicował...
  18. Tutaj mamy idealny przykład jak ten sam pokarm może być kompletnie inaczej tolerowany. W przypadku moich to właśnie spirulina od JBL (ma formę dużych płatków) jest przez nie bardzo ochoczo pochłaniana jak makaron spaghetti... Miałem brać spirulinę od Tropicala, ale mam dwa inne od niego pokarmy i chciałem trochę wymieszać producentami. W przypadku spiruliny od JBL podaje ją nie w palcach lecz nalewam wcześniej wodę do małego plastikowego pudełeczka jakie stosuje się do podawania leków i tam wrzucam pokarm po czym zanurzam pudełeczko zaraz przy wylocie wody z narurowaca pod taflą wody. Robię tak ponieważ przy zanurzaniu płatków w wodzie mocno się ze sobą kleją i co większa i szybsza ryba może złapać np 20/30% porcji. W sumie to wszystkie pozostałe pokarmy podaje w palcach pod wodą do wylotu filtracji. Nie lubię sypać na powierzchnię ponieważ mam wrażenie że woda bardziej się brudzi i pokarm rozkłada się mniej równomiernie na poszczególne osobniki. Poza tym ryby w naturze raczej podbierają pokarm płynący w toni czy też z dna jeziora. Też muszę pomyśleć o automacie, @pulpet z jakiego dokładnie "karmnika" korzystasz?
  19. Jest grupa zwolenników granulatu i druga strona za płatkami. Na Twoim miejscu zamówiłbym zarówno takie jak i takie i zobaczył co bardziej sprawdzi się w Twoim baniaku i będzie pasować zarówno rybą jak i Tobie. Ja u siebie mam sześć różnych pokarmów, wszystkie w formie płatków. W podjęciu decyzji pomogła mi rozmowa z hodowcą Darkiem z Żor, od którego brałem część obsady. On to argumentował w ten sposób, że granulatem jest dużo łatwiej przekarmić ryby niż płatkami. Gdy używał granulatu zauważył, że ryby rosły szybciej, były bardziej spasione i osiągały większe rozmiary ostateczne, co według Niego nie było korzystne dla ich zdrowia i wyglądu (mi osobiście też się nie podobają przerośnięte osobniki). Takie osobniki w mniejszym stopniu przypominają swoje odpowiedniki z natury. Oczywiście chodzi tutaj o większe prawdopodobieństwo, a nie regułę. Co do podawania pokarmu ja bym na początku nie mieszał, ponieważ nie wiesz czy wszystkie z kupionych przez Ciebie „podejdą” rybą w takim samym stopniu.
  20. A to nie lepiej kupić płatki, przynajmniej tej spiruliny skoro nie ma pewności co do rozmiaru? Kupowanie młynka i później zabawa w rozdrabnianie? Mi by się nie chciało (może jestem leniwy ), a poza tym jak za bardzo rozdrobnisz to pokarm będzie Ci brudził wodę i negatywnie wpływał na parametry bo ryby wszystkiego nie wszamają.
  21. Wbrew pozorom nie powinno to być takie trudne. Saulosi jest wszystkożercą, a Perlmutt bardziej mięsożerny. Oczywiście dobór odpowiedniej karmy jest tutaj istotny tak jak wspomniałeś. Mam je u siebie i z tego co widziałem zarówno na forum jak i na grupach na FB też z powodzeniem ludzie je łączą bez szkody dla ryb. Tak myślałem, że @Pikczer kombinuje w kontekście przyszłej ewolucji zbiornika na większy…
  22. Witaj @Szatyn! To co obecnie masz to wystrój typowo pod non mbunę, a przy obecnym baniaku wchodzą w grę gatunki tylko mbuna. Dołóż wiec zdecydowanie więcej kamieni (ale o tym już wiesz). Ja na Twoim miejscu dałbym też mniej piachu, zawsze to więcej przestrzeni do pływania i łatwiej czyścisz miejsca przy szybie gdzie z czasem mogą rosnąć różne rzeczy. Jeżeli chodzi o pyski musisz wybrać te mniejsze i ograniczyć się do tych, które są względnie mniej agresywne (chociaż tutaj reguły nie ma, stopień agresywności to też cecha osobnicza). Dałbym maks dwa gatunki. Od siebie mogę polecić oklepany już, ale bardzo ciekawy Chindongo Saulosi (klasyczne), na początku cytrynowo żółte później samce wybarwiają się w granatowo czarne (pasy) oraz np Labidochromis Perlmutt gdzie samce stają się srebrne ze złotymi odcieniami płetw. Czytaj, oglądaj galerie z pyskami i baniakami i pytaj, na forum wszystko znajdziesz…
  23. Nie żebym Ci mieszał w głowie @kozerek, ale tak jak wspominali @Tom74 oraz @Tomasz78 Metriaclima Estherae Minos Reef jest ciekawą opcją ze względu na kilka odmian barwnych. U mnie wyglada to tak: Samiec BB: Samica O już wybarwiona: i w fazie „przejściowej”, chyba : Do tego samica OB, ciężko jej zrobić jako takie zdjęcie: Masz wiec jeden gatunek, a kilka barw.
  24. Dzięki @Pikczer za Twój punkt widzenia. Podjąłem decyzje, na początku nie będę ingerował w inkubacje i odławiał samic. Zobaczę jak pierwsze mioty będą lub nie będą dawać sobie rady w warunkach, które im stworzyłem. Nie ma co być nadgorliwym na początku, akwarystyka uczy cierpliwości. W razie upływu czasu i zerowych efektów będę się zastanawiał co dalej… Co do drugiego mini zbiornika, zdecydowałem, że i tak go założę, chociażby jak już wspominałem dla osobników, które skarze na banicję w wyniku selekcji, jak i na szpital (mam nadzieje, że nigdy nie będzie potrzebny). Z tego co mówisz @Pikczer masz u siebie istną fabrykę non mbuna, nie może być nudy . Dobre @kazikx Mój ojciec kilka razy kupował różne rzeczy w sklepie zoologicznym Delfin w Galerii Gołąbkowice. Nigdy nie miał problemu z rybami i roślinami. Brał też kostkę OW i inne rzeczy. Minus taki, że nie jest tanio, ale za niektóre rzeczy trzeba dopłacić. Ręki za sklep nie dam sobie uciąć, ale jeśli gdzieś w NS coś kupować z żywego inwentarza to chyba raczej tam. Mają też drugą filię w Centrum handlowym Ciegielnia, ale byłem tam tylko raz więc się nie wypowiem. W danym sklepie pracuje pewien gościu, który ma ogromną wiedzę z zakresu akwarystyki i terrarystyki. Jeszcze do niedawna prowadził tzw „Gadziarnie w NS”, ale ze względu ma różne aspekty musiał ją zamknąć. Świetny człowiek i świetny specjalista, doświadczenie ogromne, jak się na niego trawi można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Jego największe zamiłowanie to Tanganika.
  25. Jako początkujący Malawista mam serce młode i miękkie, stąd te dwa skrajne podejścia ścierają się ze sobą… Z jednej strony szkoda tego trzy tygodniowego poświęcenia samicy i świadomości, że wszystko może zostać zjedzone i nawet mogę nie zobaczyć choćby jednego przecinka. Z drugiej strony widok chowających się i próbujących przetrwać maluchów w akwarium głównym jest na pewno dużo bardziej ciekawszym rozwiązaniem, wygodniejszym i zgodnym z prawem naturalnej selekcji. Tak jak napisałeś, jeśli zdecydowałbym się na odłóż samicy i odchowanie młodych w kotniku pozostaje kwestia co z nimi zrobić? Mieszkam w małym mieście i szanse na sprzedaż czy też darowiznę są niewielkie ponieważ na pewno zależałoby mi, aby trawiły w dobre ręce i miały szanse dorastać w godnych warunkach. Opcja oddania do zoologa też odpada bo w moim mieście jest tyko jeden, w którym warunki są ok, reszta to męczarnia. Z drugiej strony i tak ze sklepu mogą trawić wszędzie. Zastanawiam się głośno co mogę zrobić aby zwiększyć ich szansę na przeżycie? Perlmuttów na tym etapie na pewno nie wyeliminuje bo bardzo je polubiłem, a największy samiec to ulubieniec żony, jest więc „nie do ruszenia” . Zresztą jak się nastroszy to aż miło patrzyć na jego piękne płetwy. Może dorzucenie gdzieś w przedniej części zbiornika kilku mniejszych skałek i zrobienie mini gruzowiska chociaż w jakimś niewielkim stopniu pomoże?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.