Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zauważyłem takie zjawisko: Czasami ktoś wchodzi do pokoju gdzie jest akwarium i ryby pływają jakby nigdy nic, ale czasami ktoś wejdzie a one wszystkie w panice chowają się w kamieniach. Czy to znaczy, że rozpoznają konkretnych ludzi? I dlaczego przed jednymi się chowają a przed innymi nie?

  • Lubię to 1
Opublikowano (edytowane)

Nie wiem czy rozpoznają konkretnych ludzi ale wiem , że na pewno  reagują na pewne bodźce. Sam zaobserwowałem , że jak wejdę spokojnym krokiem do pomieszczenia to nie widzę w nich lęku , nie chowają się. Jak zrobię to gwałtownie to jest ich reakcja poprzez ucieczkę. Jak wejdzie ktoś jaskrawo ubrany to też potrafią się spłoszyć. Czasami ktoś spokojnie chodzi koło akwa w czymś ( ubiór) jasnym to są jakby pobudzone. Natomiast w ciemnym ubiorze ktoś się kreci koło akwa to nie reagują.  Pewne jest to , że nas obserwują. Przykład: siedzę 2-3 m od akwa , nie ruszam się a gwałtownie ruszę ręką czy nogą to momentalnie podpływają do karmienia. Nie muszę ich przywoływać. A to świadczy o tym ,że nas jednak obserwują. Czy rozpoznają? Nie wiem i bym się bał wyciągać takie wnioski:) Ale faktem jest , że na niektóre bodźce , sygnały wysyłane przez nas reagują. Podejdź do akwa i zacznij wodzić palcem po szybie..będą za nim pływać jak szalone:) 

Edytowane przez Andrzej Głuszyca
  • Lubię to 4
Opublikowano

Niewiem czy pyszczaki rozpoznają konkretnych ludzi w sensie po twarzy ale myślę że reagują na posturę czy ktoś wysoki, niski, gruby itp; na ubranie, jasne ciemne, jakiś konkretny kolor. 

Mogą rozpoznawać osobę która najczęściej podchodzi i karmi, to podpływają do takiej osoby bo się przyzwyczaiły że będzie jedzenie a ktoś inny nie kojarzy się z jedzeniem więc uciekają.

Choć czasami uciekają przed osobą która karmi bo się z jakiegoś powodu spłoszyły, może inne ubranie, inne ruchy, trudno powiedzieć ale czasami tak jest.

  • Lubię to 2
Opublikowano

Zgadzam się z przedmówcami. Jedno jest pewne, pyszczaki kojarzą pojawienie się osoby (podchodzenie do akwarium) z jedzeniem. Zauważyłem, że nawet kilku czy kilkunastomilimetrowy narybek żywiołowo reaguje na pojawienie się osoby w pokoju gdzie stoi kotnik i nie ma znaczenia kto podchodzi do akwarium.

  • Lubię to 3
Opublikowano

U mnie zauważalnie chętniej przypływają do mnie i do córki, bo oboje je karmimy i dzień w dzień je nieco musimy pogłaskać. Chyba jakimś cudem trochę rozpoznają twarz. Wystarczy że ja przystawie głowę blisko akwarium to do mnie duża grupa przypłynie, do córki również chętnie ale do mojej żony już nie bardzo a do bardziej "obcych" ludzi bardzo niechętnie. 

A najlepiej widać to po Synodontisach, które mamy jakieś 12 lat. Do mojej twarzy od razu przypłyną, córkę również lubią. Na tym koniec. Jak zobaczyły kiedyś twarz mojej teściowej, to mało by się nie pozabijały o dekoracje. Popłoch w akwarium. 

Może tu chodzi o jakieś gęsty? Albo jakiś element twarzy? Np mam małą bródkę. Może po tym coś tam kojarzą? 

Np na działce w oczku wodnym mamy rybki takie kolorowe "karasie". Odkąd córka była mała to uczyłem Ją żeby wołała ryby. Mimo iż słowo ryby było dla Niej trudne bo wychodziło na początku coś w stylu "jyby" to przypływały momentalnie do Niej , oczywiście były głodne. Teraz gdy woła "ryby" na cały głos to cała ekipa natychmiast płynie. Mnie też akceptują i na tym koniec. Jak ktoś inny woła ryby to ignorują, boją się czasami nawet. 

Nie wiem jak to wytłumaczyć. 

Ale te w oczku wodnym słyszą głos córki od około 3 lat. Synodontisy widza moją twarz od około 12 lat. Może po takim czasie jednak coś zapamiętały albo coś im się podoba konkretnego i kojarzą to z jedzeniem, głaskaniem itp. 

Miałem kiedyś żółwie Czerwonolice. Przygarnalem je od sąsiadki bo dzieci się wyprowadziły a Ona nie miała jak się opiekować. Żółwie miały po około 25 lat. Samiec i samica. Były dzikie, małe, zaniedbane. Stworzyłem im lepsze warunki. Urosły prawie dwukrotnie w rok. Samica składała jaja, co wcześniej nigdy się nie zdarzyło. 

Nauczyły się reagować na mój głos. Samiec przypływał gdy go wołałem i uwielbiał żeby go głaskać po głowie itp. Tylko do mnie przychodziły, bo ja je karmiłem. Ale też po prostu się słuchały, jak małe pieski. 

Więc te zwierzaki nie są takie "prymitywne" jak się nieraz myśli, muszą coś mieć "więcej" w sobie. 

 

 

  • Lubię to 3
Opublikowano

U mnie ja tylko karmię ryby. Jak do pokoju w którym jest akwarium wejdzie inny domownik, na początku jest w akwa poruszenie ale po chwili ryby wracają do swoich zajęć, nawet jak ktoś podejdzie bezpośrednio do akwa. Jeśli wejdę ja, nawet jak robię coś w drugim końcu pokuju, ryby gromadzą się przy szybie i czekają na papu tak długo aż nie wyjdę.

  • Lubię to 2
Opublikowano

IMO rozpoznają dokładnie osoby. Przy moim poprzednim akwarium (było mało ryb) to jak ja pojawiałem się to podpływały, inni domownicy to nie reagowały, a jak ktoś obcy to chowały się. Mówimy o odległości osoby około metra.

Teraz dopiero co wystartowałem po przerwie to praktycznie zawsze jak ktoś przewinie się obok akwarium to podpływają. Dodatkowo trochę OT, ale zauważyłem, że zdecydowanie lepiej zachowują się jak oświetleniem steruje sterownik i delikatnie rozświetla, a potem przygasza światło.

Opublikowano
2 godziny temu, ziemniak napisał:

IMO rozpoznają dokładnie osoby. Przy moim poprzednim akwarium (było mało ryb) to jak ja pojawiałem się to podpływały, inni domownicy to nie reagowały, a jak ktoś obcy to chowały się. Mówimy o odległości osoby około metra.

Teraz dopiero co wystartowałem po przerwie to praktycznie zawsze jak ktoś przewinie się obok akwarium to podpływają. Dodatkowo trochę OT, ale zauważyłem, że zdecydowanie lepiej zachowują się jak oświetleniem steruje sterownik i delikatnie rozświetla, a potem przygasza światło.

U mnie spokojniej się budzą i spokojniej wyciszają jak światło powoli się rozjaśnia a wieczorem przyciemnia. 

Wcześniej jak było zwykle pstryk i jasno albo pstryk i ciemno to właśnie jakoś tak dziwnie reagowały ryby. Taki trochę "szok". Ludzie podobnie reagują. 

Dzisiaj nawet żona pyta się czy karmiłem wieczorem ryby bo oczywiście głodne. Lubi oglądać ten spektakl. Usiadła przed akwarium, ryby wszystkie przy Niej, przyglądają się. Zbliżam się ja i momentalnie wszystkie do mnie :)

lato, gorąco i pokrywa akwarium jest trochę zdemontowana żeby woda lepiej oddawała ciepło, no i jak jest pora karmienia to trzeba oczy zasłaniać bo tak chlapią wodą. 

  • Lubię to 3

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.