Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Na etapie zakładania akwarium i planowania obsady, kilka osób odradzało mi łączenie afry z nonmbuną nie tylko ze względu na agresję, ale też żywienie. Nie sprawdziło się to. Myślę, że jeśli obraz życia mojego akwarium ma być pełny, pokuszę w tym poście się opis sposobu karmienia. Karmię raz dziennie, zawsze wieczorem, oprócz tego raz na tydzień - 10 dni robię rybom głodówkę. Podstawowe pokarmy (nr 1 i 2) podaje łącznie i co drugi dzień. Podaje je łącznie, gdyż pokarm dla ryb mięsożernych i wszystkożernych jest większy i pada łupem największych ryb w moim zbiorniku. Mbuna (afry i yelow) skazane są na pokarm dla ryb roślinożernych. Moje pokarmy:

1. Premium Cichlid Plant - M, dla ryb roślinożernych powyżej 7cm - pokarm podstawowy

2. Premium Cichlid - L, dla ryb mięsożernych od 12cm - pokarm podstawowy

3. Dainichi cichlid ultima krill, small 3mm - pielęgnice mięsożerne i wszystkożerne - pokarm dodatkowy

4. Dainichi cichlid veggie delux (wodorosty i spirulina), small - pielęgnice roślinożerne - pokarm dodatkowy

5. Dainichi cichlid color supreme (spirulina i krill), small - pielęgnice mięsożerne i wszystkożerne, pokarm wybarwiający

6. Dainichi cichlid color fx (cyclops & krill), baby - pielęgnice mięsożerne i wszystkożerne, pokarm wybarwiający

7. Hikari Vibra Bites - pokarm uzupełniający i podawany raz na 2-3 tygodnie

8. HS Aqua Cichlid pellets - pokarm który zakupiłem w tym samym miescu co ryby i jako jedyny zupełnie się nie sprawdził - moje ryby nie chcą go jeść

Poza tym podaję też czasem (max raz na miesiąc) mrożonego cyklopa, mrożone krewetki i żółtko jajka na twardo.

 

pokarmy.jpg

  • Lubię to 6
Opublikowano

Czyli ryby dogadują się? Czy nie? :) Bo nie wiem czy nie sprawdziły się porady czy połączenie ryb. Sorry ciężki dzień mam a jednocześnie mnie to ciekawi. To połączenie.

Opublikowano (edytowane)

Przed zarybieniem akwarium miałem tutaj kategoryczne ostrzeżenia przed łączeniem mbuna z non mbuna. Na forum króluje dogmat, że jedyny gatunek mbuna który może być łączony z non-mbuna, to yelow. Chodziło o żywienie i agresję. Jak dla mnie to są jakieś uprzedzenia, prawdy objawione. Może tak w pewnych przypadkach jest, ale jeśli dysponuje się odpowiedniej wielkości zbiornikiem i odpowiednio dobierze obsadę, to mix jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Ryby dobrze się uzupełniają, bo zajmują w zbiorniku różne strefy.

Poprzedni post był o tym, że pokarmowo jest ok. Może ja też nieco nieskładnie go napisałem 😅. Mam na myśli to, że żaden gatunek nie jest głodzony, żaden też nie jest nadmiernie masywny. Ryby gatunków dodanych jakieś pół roku temu urosły bardzo szybko. Czytałem ostatnio trochę forum i było kilka tematów "żywieniowych", gdzie poruszane był dobór pokarmów tonących z odpowiednią prędkością, aby "zadowolone" były zarówno gatunki pobierające pokarm z toni, jak również te "zamiatające" dno. U mnie istotne jest też zróżnicowanie wielkości, choć szczere mówiąc jeden "mięsny" pokarm kupiłem za mały😅. Wolałem opisać to w swoim wątku, bo jak dla mnie rozpatrywanie żywienia w oderwaniu od konkretnej obsady nie ma sensu. Dodam jeszcze w tym miejscu, że jeśli chodzi o mbunę tzw. mięsożerną - u mnie to yelow i afra, pamiętać należy, że to nadal mbuna. Jadłospis tych gatunków powinien zawierać elementy roślinne.

Jeśli chodzi o agresję -  ryby dogadują się całkiem dobrze. Są cały czas interakcje wewnątrzgatunkowe, a także na linii samiec aulonocary - mniejsze mdoka white lips, ale generalnie wszystko przebiega bezkrwawo. Od początku istnienia akwarium (w marcu 2 lata) nie miałem ani jednego zgonu wynikającego z agresji. W najbliższym czasie czekają mnie redukcje. Yelow mam 9 sztuk, chce to zredukować do max 5-6. Zarówno yelow, jak i samiczki wszystkich pozostałych gatunków z wyjątkiem Protomelasa taeniolatus Boadzulu red już inkubowały. Przeżywalność młodych narodzonych w akwarium występuje tylko u afry, gdzie też muszę zmniejszyć ilość ryb. W tej chwili są 2 w pełni wybarwione samce, 2 już dorosłe ale wybarwione dyskretnie, co najmniej 7 samic. Jeśli ktoś kto ma możliwość osobistego odbioru na Śląsku, ma warunki i chciałby przygarnąć harem Cynotilapia afra Cobue, to jestem otwarty. Zaznaczam tylko, że wszystkie samce są już urodzone u mnie w akwarium. Zastanawiam się też, czy nie zredukować white lips, ale w tym wypadku na pewno chodzi tylko o samce. Kiedyś pisałem tu, że mam układ 5+5, ale choć nie jestem tego pewien na 100% mam zaledwie 2-3 samiczki. Jeśli ktoś ma sposób na kategoryczne osądzenie płci white lipsów, to chętnie skorzystam😁

 

Edytowane przez greghor
  • Lubię to 2
Opublikowano (edytowane)

Mam cynotilapie zebroides likoma z yellow, aulonocarami i fryeri i jak na razie jest cacy.

2 dominujące samce cynotilapii mają swoje terytoria i zajmują się głównie pilnowaniem granic swoich terenów i stroszeniem piórek na odległość, 

nie przejawiają żadnej agresji do innych gatunków.

 

Edytowane przez Tomasz78
  • 2 miesiące temu...
Opublikowano

Mdoki jak i pozostałe gatunki u mnie, są potwierdzeniem często tu powtarzanej opini, że warto kupować ryby dobrej jakości, ze sprawdzonych źródeł. Żywa reklama znanego importera z okolic Zielonej Góry/ Gorzowa😄. Nawiasem mówiąc od pewnego czasu zaczął się wybarwiać samiec ostatniego już niewybarwiobego gatunku. Mam nadzieję, że wielkość Mdok i temperament Afr mu w tym nie przeszkodzą i docelowo to właśnie będzie najpiękniejsza ryba w moim zbiorniku😊.

  • Lubię to 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.