Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam

 Od dwóch lat posiadam akwa 240 l malawi a w nim damasoni , yellowki ,red red ,wszystkie x 5 szt. Podejrzewam że niektórym ta obsada się nie spodoba , bo nawet dużo czytałem że damasonów nie powinno trzymać się z yellowkami z powodu różnicy żywieniowej , niektóre opinie były nawet takie że damasony długo ne pociągną w takiej obsadzie. Jak wspomniałem malawi z tą obsadą mam od dwóch lat i muszę stwierdzić iż wszystkie trzy gatunki mają się bardzo dobrze.Nie ma żadnej agresji miedzy gatunkowej , pokarmy przyjmują bez problemów , samice inkubują a najbardziej damasony już kilkanaście sztuk młodych odsprzedałem do sklepu. Pokarmy to głównie spirulina  dodatkowo granulat dla roślinożerców malawi i raz w tygodniu artemia.Mam nadzieję że dalej będzie wszystko w porządku i rybki będą się miały dobrze, mimo różnych opini.

Opublikowano

Nie porywnywałem do yellowków karmionych również mięsem ale moje ryby są dosyć duże samiec mierzy ok 8- 9 cm samice trochę mniejsze wcześniej miałem jeszcze dwa samce i również były takich rozmiarów no ale z powodów zrozumiałych wymieniłem .Jeżeli różniły by się nieco budową ( czego nie wiem) no to trudno, według mnie wyglądają pięknie i mają się dobrze.Trochę zalęgło mi się świderków ale nie wiem czy yellowki z tego korzystają.

Opublikowano (edytowane)
50 minut temu, Mirokus napisał:

dosyć duże samiec mierzy ok 8- 9 cm

To nieduże jak na 2 lata.

Edytowane przez pozner
  • Dziękuję 1
Opublikowano

Dieta yellow z demasoni jest rozbieżna i łączenie ich w jednym zbiorniku jest ryzykowne. Zawsze będzie i nawet jak jeszcze z 10 osób napisze tak jak ty niczego to nie zmieni.  Jako kontrapunkt można przywołać jeszcze większą lub co najmniej taką samą ilość akwarystów, którzy mieli problemy. Z czego wynikają więc rozbieżności w doświadczeniach. Ano z tego, ze po pierwsze liczy się sposób karmienia, jakość karmy i proporcje w jakich te karmy trafiają do akwarium. Każdy akwarysta karmi inaczej. 90% początkujących zbyt obficie i zbyt treściwymi karmami. Ty przegiąłeś dietę w kierunku roślinnym i udało się, ryby nie chorują i wg Twojej oceny są idealne ( do oceny i rozważenia ale zdjęć nie wiedzę ;) więc przyjmuję na słowo ). To co zaważył spiochu jest z gruntu słuszne czy Twoje yellow są takie jak ryby karmione w odpowiedniej diecie, wg mnie nie. IMHO trudno to osiągnąć na spirulinie i karmach dla pyszczaków roślinożernych. Nie sposób jednak udawać, że i w tych karmach jest sporo składników zwierzęcych do tego wysoko przetworzonych a wiec mniej szkodliwych dla demasoni niż np artemia ale treściwych i wypełniających minima dla yellow Drugą rzeczą, która jest często pomijana jest to, ze ryby takie jak pyszczaki są coraz dalej od źródła. Odłów zapewne Twoja artemia by zabiła ale już następne pokolenia są coraz bardziej odporne na nieprawidłowe żywienie. Podobnie jak na wodę , stres itp . Pyszczaki z grupy mbuna są generalnie bardzo podobne do siebie i nie zaszły zmiany w newralgicznych zakresach czyli np w długości jelit. Przestawienie się takiej ryby na inna dietę jest relatywnie łatwiejsze niż np. rybożernych non - mbuna . W takim przypadku trzeba o wiele więcej pokoleń i lat. Jak mamy się zachować jako malawiści. Pisać że to dobre . Na pewno nie. Możemy napisać że wykonalne ale trzeba to wyjaśnić od podszewki inaczej bierzemy na siebie ryzyko śmierci ryb. Poza tym jak sprawdzić na odległość jak kto karmi . Można próbować pytać o dawki ale każdy baniak to inny skład ryb. Czy nie lepiej to odradzić ? Wg mnie lepiej. Poco wybierać miedzy za dużo dla demasoni albo za mało dla yellow. By mieć kolorki jakie się chce ... wg mnie to średnia motywacja. Pewnie, że może się udać. U mnie przez lata żył roślinożerny Psedotropheus sp elongatus ornatus tanzania. Miał rakowatość szczeki, nie miał szans na przeniesienie do Mbuna bo by go zaraz utłuczono bo był niepełnosprawny . Z non - mbuna żył i tył by wreszcie po kilku latach dostać bloat i zdechnąć. Starość spowodowała, że organizm nie wytrzymał mrożonki, która musiałem serwować mięsożercom. Sytuacja była wyjątkowa ale udowadniała, ze ta ryba z odłowu żyła przynajmniej 2 jak nie 3 lata na złej diecie. Czy mam zacząć to polecać . no na pewno nie bo ryba była gruba i dieta wyraźnie jej nie służyła. Gdyby jakiś specjalista zrobił jej sekcje to zapewne orzekł by że to bardzo chory starzec. Jestem na 100 % pewien, że jakby się bardzo napiąć można łączyć nawet drapieżniki z kulfonami. Rezygnacja z mrożonki oparcie diety na sztucznych karmach bardziej roślinnych, podanie indywidualnie drapieżnikowi jakiegoś kąska prosto z ręki i jakoś to się pobuja . Nie będzie to się jednak nawet ocierało o dobrostan ryb. No a chyba to jest naszym celem. Przynajmniej jest moim celem. Czym dłużej jestem malawistom tym bardziej radykalnie do tego podchodzę. Zbieram doświadczenia, które wskazują co robiłem źle i zmieniają we mnie kwestie które wcześniej oceniałem bardziej liberalnie choć nadal pozostaje pewnym liberałem :). Nie polecam jednak łączyć ryb o skrajnych preferencjach pokarmowych bo tak na prawdę ryzyko jest bardzo duże a zazwyczaj jedyną motywacją do tego aby to robić jest to aby pasowały kolorki :) .

  • Dziękuję 4
Opublikowano
58 minut temu, pozner napisał:

To nieduże jak na 2 lata.

No 9 cm to samiec prawidłowo karmiony i w dobrych warunkach osiąga po roku, po dwóch powinien mieć te 11 cm (po roku mbuniaki rosną coraz wolniej). Miałem Yellowki na diecie mieszanej które później trafiły do obsady "mięsnej" i widać było różnice w ubarwieniu, czarny pas na płetwie grzbietowej stał się bardziej intensywny, urosły za wielkie bo i dieta była typowo Mięsna ;).

Opublikowano (edytowane)

Bardzo dobry przykład na to, że nie ma cudownego pokarmu który roślinożercom czy mięsożercom"oddaje" 90% właściwej strawy....ale ryby są"  zdrowe" bo się rozmnażają ?

Edytowane przez Perez666
  • Dziękuję 3
Opublikowano

Ciekawe dlaczego u mnie ryby rosliniżerne i planktonożerne bezproblemowo żyją i wszystkie wyglądają normalnie. Hmm, może nie wiedzą że tak się nie da ;-)

  • Dziękuję 1
Opublikowano

Może dlatego że jednak jest różnica w ilości mięsa w mięsie ;) w przypadku: zooplanktonu, larw i skorupiaków, czy narybku i młodych ryb :) .

Spróbuj eksperymentu z połączeniem odłowu roślinożercy i typowego mięsożercy (o czym pisał Wojtek), choć może lepiej nie ;) .

  • Dziękuję 1
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Mogłem z tą grubością polecieć za mocno, za co przepraszam. Sprawdziłem przed chwilą i wyszło że ma 4 cm grubości, no miary w oczach to ja nie mam ;/. I tak, jest z płyty wiórowej.
    • Coo -Blat 10cm grubości? Jeszcze takiego nie widziałem z płyty drewnianej - wiórowej? Czy coś źle zrozumiałem?
    • Jak masz blat dwa metry to nie bierz akwarium 120cm. Miałem mniejsze i też takie 120 no i sobie były. Niby ładne. A teraz mam nieco większe 180cm i spod 50cm i przód 60cm. Mimo że skromne to na żywo robi na wszystkich wrażenie, bo jest "wielkie". Może nie gigant ale je widać w salonie.  Pomyśl nad stalowym stelażem. Ja chciałem nauczyć się spawać, bo taki miałem kaprys. Kupiłem więc materiały i chińską dobrą, wygodną spawarkę. Fajna zabawa a wyszło wszystko jakieś 70% tego co bym zapłacił za gotowca. Mocna, stabilna konstrukcja, która rozkłada ciężar i już. Przez 2lata ze sklejki miałem obudowę bo brakowało lasy ale i tak było estetycznie. Teraz mam obudowany spod pod wzór mebli. Nie wszystko na raz. Ale posłuchaj wszystkich powyżej i nie bierz akwarium 120cm, bo to na gupiki się nadaje tylko.  A jak sobie wstawisz takie 180 czy 200cm (albo większe ) to zapewniam Cię, że każdy (i Ty też) chociaż w myślach zawsze na widok tego akwarium będzie mówił : ale ku... fajne wielkie akwarium:)  A jak wstawisz 120cm to będą ( i Ty też) mówić: o jest akwarium, z rybkami, woda nawet chlupie sobie, no fajne...
    • Dobieranie akwarium do rozmiaru blatu to trochę dziwny pomysł.  Ale jeśli masz miejsce na akwarium 200x50 to nawet nie zastanawiaj się nad 120x40x50, bo po kilku miesiącach stwierdzisz, że jest za małe i będziesz sobie pluł w brodę, że nie postawiłeś większego. Sprawdź jak duże akwarium możesz zmieścić w pokoju. Potem poprzesuwaj meble, żeby weszło większe. Potem pomyśl czy wszystkie meble są naprawdę potrzebne, sprzedaj te zbędne (budżet wzrośnie), poprzestawiaj znowu te które zostały, żeby zrobić więcej miejsca. Ścian na razie nie burz (to przyjdzie później, jak złapiesz bakcyla), blat olej i celuj w takie szkło i stelaż jakie tam wciśniesz.  Jeśli nie mieszkasz w zabytkowej kamienicy to stropem się nie przejmuj, akwarium 500l waży tyle co dwóch Amerykanów stojących obok siebie, stropy się pod nimi nie zawalają. Jeśli Twój tata się o nie martwi to możesz podłożyć płytę pod stelaż żeby lepiej rozłożyć obciążenie podłogi. Fajnie, że pytasz i szukasz rozwiązań, to dobrze wróży na przyszłość. Jeśli jednak zdecydujesz się na 120x40x50 to bierz tego Juwela o którym pisał @Bartek_De, też od niego zaczynałem - solidny zestaw na początek, służył mi lata bez żadnych problemów.       
    • Różnica w cenie spora. Ale możesz wziąć pod uwagę zamontowanie jednego wzmocnienia poprzecznego . Ja tak zrobiłem gdy pękło moje. Trochę to może komplikować 'grzebanie" w akwa ale niespecjalnie . To tylko kwestia włożenia tła w przyszłości  ale i z tym można sobie poradzić.
    • Część. Powiem Ci szczerze, przemyśl to jeszcze... 240l. to jest niezbędne minimum jeżeli chodzi o ten biotop. 2 gatunki aby panował względny spokój. Max 3 kolory ryb. Większość z nas to przerabiała. Postawisz zbiorniki i za chwilkę będziesz żałował wydanych pieniędzy bo akwarium bardzo szybko się optycznie skurczy... Pomyśl o salonie, tam jak postawisz 200x50 to nacieszy oczy wszystkich domowników i gości🙂 Kasę można dozbierać i postawić coś bardziej sensownego. Nie nawiam na siłę, tylko opowiadam z własnego doświadczenia😉  Życzę powodzenia!
    • Jasne, też fakt, mogłem szybciej wszystko opisać. Generalnie po rozmowach z tatą doszliśmy do tego że najlepiej by było zostać przy tych 240l, tata nie jest pewny czy strop by uciągnął jakieś większe punktowe obciążenie, a w tej sprawie wolę zaufać. Akwarium dla mnie najlepiej jakby stało w moim pokoju, więc nie jestem zbyt skory żeby stało na parterze. Co do budżetu, to mogę wydać maksymalnie 2.5 tysiąca, chociaż oczywiście dobrze by było gdyby wyszło mniej. Blat ma wymiary 2m długości na 50 cm szerokości. Wysłane z mojego SM-A125F przy użyciu Tapatalka
    • Od tego powinieneś zacząć planowanie. Przede wszystkim, ile możesz wygospodarować miejsca na akwarium i jaki masz na to budżet? Blat 10cm spokojnie wytrzyma, może masz kogoś znajomego, który wyspawa Ci stelaż pod ten blat. Jakie wymiary ma ten blat? A jak nie stelaż to na pewno taniej wyjdzie postawienie 3 cokołów z bloczków betonowych lub cegieł, na tym oprzeć blat i dorobić drzwiczki. Wszystko zależy od tego na co możesz sobie pozwolić. A jeszcze dobrze byłoby znać nośność stropu jeśli mieszkasz na piętrze. Jest wiele znaków zapytania, my możemy tylko gdybać...
    • Wiem że dobrze by było brać większe, z tym że szczerze bałbym się bo nie wiem do końca jaką nośność może mieć blat na którym chce to akwarium położyć - 240l, nawet ze skałami to nie jest właśnie np 400l + skały, a blatu raczej nie zamierzam wyrzucać. Nie wiem na ile to moja przezorność a na ile faktycznie może być niebezpiecznie, ale wolę dmuchać na zimne. Największym problemem by pewnie było znaleźć nogi do tego blatu które by to uciążenie zniosły, bo blat jest całkiem słusznej grubości - około 10 centymetrów. Wysłane z mojego SM-A125F przy użyciu Tapatalka
    • Skoro ma być 10mm to lepiej brać większe np 450l, litraż dwa razy większy a grubość szyby ta sama. Jeśli interesuje Cię malawi to ważna jest wielkość zbiornika, im większe tym lepsze choć nie każdy może sobie pozwolić na ogromny litraż to jednak różnica między 240l a 450l jest bardzo duża, masz przede wszystkim większy wybór gatunków, więcej ryb, mniej strat z powodu agresji.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.