Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Gdzie mogę znależć najnowszy podział Pielęgnic z Malawi pod względem żywienia.


Jak można stworzyć tabelę o odżywianiu tych ryb skoro nie wiadomo do końca co one jedzą w naturalnym środowisku. Kiedyś opisywał ten problem Wasiliewicz, jak dla mnie był to opis trafny. Priorytetem jest sprowadzanie ryb a żywienie schodzi na drugi plan i mało jest informacji na ten temat. Sam Ad.K w swoich książkach o żywieniu używa zwrotu ,,wydaje się" czyli sam nie ma pewności co do żywienia tych ryb. Więcej można dowiedzieć się na temat zamienników które stosowali hodowcy tacy jak : Heinz, Bremer stosowali oni gotowane warzywa i ,,większość ryb to akceptowało". W mojej diecie od lat stosuję brokuły i słowa ,,Mutry" jakoś do mnie nie przemawiają i karmię odwrotnie niż doradza.

Dla mnie istotne w żywieniu tych ryb to substancje balastowe, uważam że są one nieodzowne w diecie tych ryb.

Tabele które istnieją promują pokarmy gotowe w których w większości nie wiemy co jest.

  • Dziękuję 1
Opublikowano

W sumie Habitacie Koningsa pojawiają się zarówno stwierdzenia wątpiąco/przypuszczające jak i te które są kategoryczne. Podział ryb jest oczywiście w pewnym zakresie umowny a wielość karm spożywanych przez pyszczaki w jeziorze oraz nie do końca zbadane przyswajanie w akwarium karm sztucznych, dodatkowo komplikuje temat. Przydatnym, szczególnie dla początkującego akwarysty wydaje się jednak nawet taki umowny podział. Upraszcza on komponowanie diety i pozwala uniknąć krytycznych błędów żywieniowych. Nie ma czegoś takiego i wg mnie jest możliwe stworzenie takiej tabeli w oparciu o istniejące źródła. Kilka przypadków pomyłki Koningsa czy innych autorów lub potencjalne miast kategorycznych stwierdzeń w sprawie diety ryb w warunkach naturalnych nie dyskwalifikowalo by wartości takiej tabeli/ bazy. Prosty podział na trzy rodzaje ryb nie jest natomiast wyczerpujący i adekwatny do rzeczywistej sytuacji. Komplikacji jest masę i aby je wykazać trzeba książki nie posta. Przykładowo mięsożerne Labidochromis caeruleus a mięsożerne Aristochromis chrystyi to jednak przepaść. Identyczna dieta nie będzie dla nich optymalna. Abstrahując od tego, że występują przedstawiciele tego pierwszego gatunku wyspecjalizowani w pożeraniu ślimaków a to tez inna bajka niż bezkręgowce wybierane z peryfitonu. Pytań jest więc 100 i aby ułożyć sensowna dietę trzeba brać pod uwagę kilka czynników. Istnieją zwolennicy uznawania, że można pielęgnować wszystko ze wszystkim w grupie mbuna i jest to jedna z opcji. Swego czasu dość mocno wspierała tą opcje szanowana przeze mnie Marzena Kielan. Nie zgadzam się w pelni z tym stwierdzeniem z kilku powodów choć nie jestem bezkrytycznie ustosunkowany przeciwko temu stwierdzeniu. Powiem nawet, że twierdzenie w okreslonych sytuacjach jest poniekąd groźne. Jednak pozwolę sobie właśnie z względu na tą groźbę nie wchodzić w szczegóły, gdyż groźba jest wprost proporcjonalna do doświadczenia odbiorców. Ludzie niedoświadczoni mogliby moją adwokaturę diabła odczytać jako zachętę a jestem ostatnim który by tego chciał . Trochę to skomplikowane ale takim miało być ☺.

  • Dziękuję 1
Opublikowano
Jak można stworzyć tabelę o odżywianiu tych ryb skoro nie wiadomo do końca co one jedzą w naturalnym środowisku. Kiedyś opisywał ten problem Wasiliewicz, jak dla mnie był to opis trafny. Priorytetem jest sprowadzanie ryb a żywienie schodzi na drugi plan i mało jest informacji na ten temat. Sam Ad.K w swoich książkach o żywieniu używa zwrotu ,,wydaje się" czyli sam nie ma pewności co do żywienia tych ryb. Więcej można dowiedzieć się na temat zamienników które stosowali hodowcy tacy jak : Heinz, Bremer stosowali oni gotowane warzywa i ,,większość ryb to akceptowało". W mojej diecie od lat stosuję brokuły i słowa ,,Mutry" jakoś do mnie nie przemawiają i karmię odwrotnie niż doradza.

Dla mnie istotne w żywieniu tych ryb to substancje balastowe, uważam że są one nieodzowne w diecie tych ryb.

Tabele które istnieją promują pokarmy gotowe w których w większości nie wiemy co jest.



Bardzo trafnie to wszystko ująłeś.

Ostatnie zdanie powinno dać do myślenia większości akwarystów.

Przerabiam całą masę dostępnych na rynku pokarmów, ale kaszka mana z jajkiem jako baza do różnego rodzaju miksów pozostanie u mnie po wsze czasy.

Opublikowano

Moim zdaniem umieszczanie w takich tabelach sztucznych pokarmów jest nieodpowiednie w szczególności dla ryb roślinożernych. Pokarmy gotowe zawierają sporo białka i tłuszczu, nie wspomnę o konserwantach, substancjach smakowych i innych. Te ryby można z powodzeniem utrzymać w dobrej kondycji na pokarmie o którym napisał mój przedmówca, po dodaniu kilku dodatków plus spiruliny ten pokarm będzie odpowiedni. Stosuję taki mix od lat i stanowi on około 30% pokarmu mimo że nie posiadam już mbuny.

Czemu tak robię

Te ryby wymagają pokarmu balastowego, jajko posiada wapń, fosfor składniki niezbędne do prawidłowego rozwoju ryb. Brokuł zawiera nieodzowny magnez i tak reklamowane na pokarmach sztucznych kwasy omega 3i 6. I co jest istotne, brak w takiej karmie chemii. Już dawno zaobserwowano że pasze sztuczne przyczyniają się do powstawania nieprawidłowości morfologicznych, Sikorska. Trzeba przyznać że pokarmy gotowe są lepszej jakość ale to trzeba przypisać technologii , substancje smakowe, konserwanty. Pewnie zauważyłeś harisimi że nie polecam pokarmów sztucznych, nie dlatego że ich nie stosuję bo stosuję a dlatego że nie mam do nich przekonania . Dziwi mnie wycofanie konserwantów BHA przez UE ze względu na rakotwórczość ale tylko dla żywności stosowanej dla ludzi, czy dla ryb i zwierząt jest to składnik nieszkodliwy? Musiało by paść setki zwierząt tak jak w USA aby coś się zmieniło. Ja proponował bym zamieścić zamienniki które stosujemy i są sprawdzone przy hodowli tych ryb.

Kiedyś hodując ryby roślinożerne do takiego mixu dodawałem suszone glony które sam pozyskiwałem, były to gatunki o wiele wrażliwsze na złą dietę niż te które występują w Malawi. Wiedza na temat żywienia tych ryb jest niewątpliwie duża, jednak wydaje się że jest niewystarczająca. Jest to moje zdanie i mogę się mylić.

Poniżej, jak pionierzy karmili ryby:D

http://www.akwa-mania.mud.pl/archiwum/a14-15/a14-15,2.html

Opublikowano

Miałem okazję wychowywać ryby roślinożerne i peryfitonożerne na mieszaninę karm żywych i mrożonych , sztucznych przeznaczonych dla pyszczaków i właśnie starych jak świat wynalazków typu kasza manna, makaron, makaron chiński. W sumie była to zminiaturyzowana karma ich rodziców. Doradziłem te karmy szwagierce, która miała saulosi. Generalnie jak skończył się jej pokarm to ze zwykłego lenistwa podawała tylko to co miala w kuchni czyli kaszę i czasem sałatę i podczas gdy u mnie rodzeństwo tych ryb miało 7-9 cm to jej z 4 cm podskoczy na 5 czy 6 cm. Do tego były po prostu chude. Jeszcze większy dramat widziałem u kolegi, który ryby karmił z tego co wiem tylko mieszaniną kaszy chyba z jajkiem i powiem uczciwie, że tak zdeformowanej młodzieży nie widziałem , no może w akwarystyku. W wieku "szczenìęcym" rybom wyraźnie brakowało składników pokarmowych. Były one nuenaturalnie wysokie wręcz rozdęte i paskudne. Z wyraźnymi krzywicznymi zmianami. Nie mam wątpliwości, że ktoś z bardzo dużą znajomością tematu będzie potrafił skomponować odpowiednią dietę dla pyszczaków wszelkiej preferencji. Miksy mrożone miga być niesamowicie dobre dla ryb. Jednak ważna jest przede wszystkim WIEDZA, przeciętny Kowalski nie ma o tym pojęcia i moze skaleczyć ryby. Tak jak nie przekonuje mnie mutra ze swoją teorią nie trawienia wszystkiego co naturalne tak nie przekonuje mnie teoria o tym, że każda karma sztuczna jest całym złem dla pyszczaków . Firmy prześcigają się w reklamach , to fakt. Przejaskrawiają fakty, choćby o megawybarwiających właściwościach swoich karm. Piszą o składnikach ale nie o ich przyswajaniu tym fakt. Jednak większość tych firm w walce o klienta stara się poprawiać ich jakość. To widać . Karmiąc ryby karmami różnych producentów widać różnicę. Na prawdę to widać. Górna półka karm istnieje i firma je produkująca, posiada obok ogromnych hal produkcyjnych wyspecjalizowane laboratoria. Poco by im to było. Taki ekspert zgarnia za pewne sporo kasy. Oni na prawdę nad karmami pracują aby były lepsze czytaj lepiej oceniane i oczywiście sprzedawane. Czy karma uzyskana kuchni na desce do krojenia zbudowana z komponentów zakupionych przez akwarystę ma szansę z nimi konkurować. Wydaje mi się, że odpowiedz nie jest prosta. Przy dużej wiedzy twórcy może być porównywalna. Czy warto ją robić? Oczywiście. Po co? Ano po to, żeby urozmaicać. Aby błędy twórców karm sztucznych i błędy samego twórcy karmy domowej roboty wzajemnie się rozwadniały. Aby to co dobre w obu karmach wzmacniało nasze ryby. Dorzucając coś nie przetworzonego od matki natury ( w zależności od preferencji trochę warzywa, mrożonki czy rybki ) będziemy mieli dietę bliską ideałowi. Taka droga jest najlepsza i najbezpieczniejsza ... IMHO of kors ☺.

  • Dziękuję 4
Opublikowano

Nie bardzo wiem o jakiej napisałeś konkurencji, pokarm z wyższej półki a świeże produkty. Dla mnie jest to oczywiste i nie ma czego porównywać. W pokarmach gotowych nawet 50% może stanowić mąka i nie jest to dziwne gdyż coś musi spajać ten gotowy produkt. Pokarmy te zawierają przetrawioną mączkę rybną aby nie uległo to zepsuciu stosuje się całą tablicę Medelejewa, mało tego te składniki są bardzo szkodliwe . W produktach tego rodzaju nie jest tajemnicą że wartości odżywcze jak i witaminy są ulotne.

Pokarmy te są odpowiednio zbilansowane, zacytuje Rosjanina ,, żywienie pielęgnic w warunkach naturalnych nie zostało dostatecznie zbadane a wiele rodzaju pokarmu nie badano w ogóle " i tu nasuwa się pytanie, skąd producent wie jak komponować dietę. Obecna technologia potrafi wyprodukować kiełbasę z zawartością mięsa w ilości 10 %, liczą się substancje smakowe.

Mam odmienne zdanie, nie namawiam nikogo do stosowania takiej diety. Dziwią mnie wypowiedzi niektórych na tym forum, mają obawy do stosowania krewetek, dorsza w diecie tych ryb a przecież to produkty lekko strawne a produkty gotowe stosują bez obaw.

Opublikowano
,, żywienie pielęgnic w warunkach naturalnych nie zostało dostatecznie zbadane a wiele rodzaju pokarmu nie badano w ogóle " i tu nasuwa się pytanie, skąd producent wie jak komponować dietę.

Nie wie, podobnie jak i każdy "domowy kucharz", natomiast u dobrych producentów układaniem składu pokarmu zajmują się specjaliści od żywienia ryb, o którym wielu "domowych kucharzy" nie ma zielonego pojęcia.

----------------------

Tak na marginesie odnoście produkcji żywności i zakłamaniu ekologów to warto obejrzeć film Cowspiracy: The Sustainability Secret

Sorrki za mały OT ;)

  • Dziękuję 2
Opublikowano

Piotr rozumiem cie ale przesadzasz i to mocno. Oczywiście tanie bylejakie pokarmy są daleki od ideału lecz droższe tzw. premium są praktycznie kompletną karma to raz. Dwa powiedz czy uważasz że skoro ryby jedzą peryfiton to co pokarm ma być zrobiony z peryfitonu? A może producenci mają skrobać skały w jeziorze?

Tak naprawdę praktycznie wszystkie ryby oprócz drapieżników(ale i one poprzez treści żołądkowe swoich ofiar dostarczają białko roślinne) są rybami wszystkożernymi i do życia potrzebne jest im i białko roślinne i zwierzęce więc co za różnica czy będzie to przetworzone (łatwo przyswajalne) białko krill, śledzia czy np. białko pozyskane z ryb jeziora Malawi. Czy białko pochodzenia roślinnego czy to będzie spirulina, algi itd. czy zeskrobane glony z kamieni z Malawi?

Na koniec, jeżeli te pokarmy były by takie straszne i zle to powiedz mi dlaczego tak wiele jest pięknych ryb hodowanych w akwariach na całym świecie przez lata? Przypadek?

  • Dziękuję 2
Opublikowano
Nie bardzo wiem o jakiej napisałeś konkurencji, pokarm z wyższej półki a świeże produkty. Dla mnie jest to oczywiste i nie ma czego porównywać. W pokarmach gotowych nawet 50% może stanowić mąka i nie jest to dziwne gdyż coś musi spajać ten gotowy produkt. Pokarmy te zawierają przetrawioną mączkę rybną aby nie uległo to zepsuciu stosuje się całą tablicę Medelejewa, mało tego te składniki są bardzo szkodliwe . W produktach tego rodzaju nie jest tajemnicą że wartości odżywcze jak i witaminy są ulotne.

Pokarmy te są odpowiednio zbilansowane, zacytuje Rosjanina ,, żywienie pielęgnic w warunkach naturalnych nie zostało dostatecznie zbadane a wiele rodzaju pokarmu nie badano w ogóle " i tu nasuwa się pytanie, skąd producent wie jak komponować dietę. Obecna technologia potrafi wyprodukować kiełbasę z zawartością mięsa w ilości 10 %, liczą się substancje smakowe.

Mam odmienne zdanie, nie namawiam nikogo do stosowania takiej diety. Dziwią mnie wypowiedzi niektórych na tym forum, mają obawy do stosowania krewetek, dorsza w diecie tych ryb a przecież to produkty lekko strawne a produkty gotowe stosują bez obaw.



Oczywiście szanuje Twoje odmienne zdanie. Twoim prawem jest wiara w Twoją wiedzę oraz Twoje umiejętności komponowania karmy. Jednak zauważ, że podobnie jak eksperci z firm produkujących karmy ty takze posiadasz jedynie źródła wiedzy, ktore nie są kompletne. W przeciwieństwie do ciebie ich wiedza jest rozbudowana a cały dorobek technologiczny . Przepraszam jeśli Cię urażę ale śmiem twierdzić, że ich wiedza jest większa. Co do Twoich produktów to sądzę, że ułamek z nich w obecnych czasach nie jest uzdatnianie. Uzdatniania się obecnie nawet nasiona. Twój dorsz czy krewetki są też dotknięte zapewne chemią. Za pewne Twoja karma będzie czystsza chemicznie, lepiej przyswajalna ale uboższa w mikroelementy , witaminy i składniki. Poza tym składniki przewożone mają duży plus obok minusów. Taki przewożonych dorsz to nie to samo co kawałek wrzucone go mięsa ryby. Po tym przewożonym bloat nie wystąpi,po świeżym, u roślino i peryfitonożerców bardzo często.


No i na koniec. Znam może kilka osób które mają dość wiedzy i chęci aby stworzyć dość dobra karmę.

Opublikowano

I tak specjaliści wymyślili pokarm dla ryb roślinożernych i mięsożernych, potrafią stworzyć spirulinę która zawiera 6% spiruliny w spirulinie niemożliwe a jednak. Producenci nie są zainteresowani składem pokarmu w naturalnym środowisku ich interesuje zbyt. Nieliczne badania które prowadzą to strawność karmy, przyrost masy, deformacje nie ma to nic wspólnego ze składem pokarmu w środowisku naturalnym. Mam świadomość że mogę te ryby karmić niewłaściwie.

Tak jak wcześniej napisałem, nie namawiam nikogo do stosowania takiej diety . Wiem również że produkty które stosuję obciążone są w jakimś stopniu konserwantami tak jak obecnie wszystko. Nie twierdzę również że pokarm powinien być identyczny jak w jeziorze , przekładam jedynie wyższość pokarmów naturalnych (zastępczych) nad pokarmami z paczki.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Na chwilę obecną wszystkie 3 buccochromisy wyglądają na potencjalne samice i obecnie nic nie wskazuje aby był wśród nich samiec. Świadczy o tym m.in. brak nawet zalążków atrap jajowych, charakterystycznego wydłużania i zaostrzania się płetw, brak zmian w ubarwieniu szczególnie w okolicy pyska, roznica między największym, a najmniejszym to maksymalnie 2cm (na starcie były tej samej wielkości), do tego co równie ważne ich zachowiania nie świadczą o tym, że jest wśród nich potencjalny samiec lub np więcej niż jeden samiec. Widziałem też sporo zdjęć Buccochromisów i przy tej wielkości bardzo często samiec jest  już częściowo wybarwiony + dodatkowo dość wyraźnie odbiega wielkością swoim samicom. Reasumując jeszcze chwilę zaczekam, a później będę rozglądał się za samcem ewentualnie może trafi się ktoś, kto też kupował młode ryby z dobrego źródła i trafiło mi się więcej samców itp. Przy okazji jakby ktoś kto czyta miał na zbyciu samca lub potrzebował jednej samicy (planuje zostawić dwie) to można dać znać na priv. 
    • Ślicznego masz champso 🙂. Bucco ze zdjęcia to raczej samica, mam 4 mlode sztuki samca i trzy samice, różnica w wygladzie (wielkosc i budowa) diametralne. https://youtu.be/LoE0Isqv5Kg?feature=shared
    • Aktualizacja po 12 miesiącach od zalania zbiornika (10 m-cy od wpuszczenia obsady) Dziesięć miesięcy zrobiło swoje i widać po rybach, że trochę podrosły. Najważniejsze, że nadal ,,pływamy" w tym samym składzie i okres dojrzewania zbiornika nie wpłynął na obsadę. Pozostając przy temacie obecnej wielkości moich podopiecznych to wiadomo, że obserwując ryby każdego dnia, realny przyrost w ciągu jednego czy dwóch miesięcy nie jest aż tak zauważalny. Jednak niewątpliwie samiec Nimbochromis Livingstoni rośnie jak na drożdżach (w jego przypadku raczej bardziej na stynkach i krewetkach). W ostatnich miesiącach mocno wystrzeliły też moje 3 Buccochromisy. U pozostałych ryb biorąc pod uwagę wielkość początkową trzeba przyznać, że z perspektywy 8 miesięcy widać, że to już większe sztuki, ale nie ma aż tak spektakularnych przerostów jak np u amerykańskich pielegnic, które trzymałem u siebie lata temu. Dodam tylko, że w przypadku gatunków (Nimbo, Champso, Dimidio, Fosso) gdzie bazowo miałem określoną płeć nie było żadnych niespodzianek. Jeśli chodzi o pozostałe dwa gatunki, to na chwilę obecną u Tyrano chyba potwierdza się, iż będzie to samiec, zaś u Buccochromisów określenie płci (bez zaglądania pod ogonek) nadal nie jest możliwe. Pomijając fakt, iż w ostatnich miesiącach cała trójka wyraźnie złapała centymetrów, to jeden z osobników wystrzelił trochę bardziej i w nim upatruje samca, choć  może to być bardzo złudne i nie jest to poparte zmianami w ubarwieniu lub zachowaniami wskazującymi, że może być to młody samiec. Po cichu mam nadzieję, że wśród 3 osobników trafi się chociaż jeden samiec i samica, bo wtedy odbyłoby się bez ingegrencji w obsadę (no chyba, że byłoby 2+1 to pozbędę się jednego samca). Na chwilę obecną trochę wróżenie z fusów więc zbytnio się tym nie przejmuje, niech rosną, czas pokaże co dalej, a myślę, że te najbliższe miesiące ostatecznie potwierdzą czy samotny Tyrannochromis to samiec i czy u Bucco jest jakiś samiec (oby nie trzy). W tym wszystkim bardzo ważne jest to że mimo upływu czasu mogę przyznać, ze agresja między rybami jest co najwyżej ma minimalnym poziomie. W akwarium panuje ład i harmonia, do tej pory nie było sytuacji kiedy, któraś z ryb miałaby wyraźniejsze obrażenia walk/przepychanek (mam tu na myśli mocno postrzępione płetwy, ubytki w łuskach lub nawet zachowania sugerujące totalne zdominowanie). Jedynie na linii Champso-Nimbo od czasu do czasu trochę zaiskrzy. Raczej zdarza się to jednak tylko w okresie tarła Chmpsochromisa. Chłopaki najwyraźniej nadal widzą w sobie jedynych konkurentów do bycia ,,władcą zbiornika" i dlatego od czasu do czasu, Champso zaczepi samca Nimbochromisa (który jest drugą siłą w hierarchii mojej zbieraniny drapieznikow). Choć nie jest to wojna na całego i nie porównywalnym tego do licznych spin obserwowanych u mbuny. W okresach kiedy ww. dwa gatunki nie mają tarła samce starają się nie wchodzić sobie często w drogę. Pozycja Nimbo nie jest jednak na tyle silna aby mocniej odgryzać się Champsochormisowi (nawet w okresie swojego tarła). W tym czasie nimbochromis czuje się dużo pewniej ale nie na tyle aby powodować starcia z troche większym (albo raczej jedynie dłuższym) Champso. Jak jestem przy masie Nimbochromisa to muszę podkreślić, iż jest to mój największy łasuch i przypomina mi nabitego gościa z siłowni. Absolutnie nie przekarmiam swoich podopiecznych ale Nimbo to faktycznie kawał prosiaka, mimo, iż widząc spadającą (pokrojoną) stynkę tafla, aż się gotuje, wszyscy rzucają się aby wyrwać jak najwięcej łakomych kasków ale to Nimbo praktycznie zawsze wciąga najwięcej. Przy korycie jest bezwzględny i nawet Champso nie ma do niego podjazdu. Myślę, że to wszystko z czasem lekko się wyrówna bo na chwilę obecną Nimbo względem większości obsady nadrabia gabarytami (a tym samym również pojemnością pyska i brzucha), poza tym stynka i krewetki są na chwilę obecną z reguły krojone na trochę mniejsze kawałki, tak aby nie narobić problemu mniejszym mieszkańcom - szczególnie samicom Nimbo oraz Dimidio, których pojemność pyska znacznie odbiega od moich największych predatorów. Jeśli nie podzielę stynki to zdarza się że najmniejsze osobniki złapią stosunkowo dużą rybę i kończy się to pływaniem przez kilka h z wystającą z pyska stynką. Na obecną chwilę bardzo często do tarła podchodzą Nimbochromisy i Champsochromisy. Trochę rzadziej za miłosne igraszki zabierają się Dimidochormisy i Fossorochormisy. Oczywiście z uwagi na ograniczoną ilości kryjówek wyjątkowo rzadko udaje się spotkać ,,coś małego". Realnie patrząc to w całym akwarium jakiś pojedynczy maluch moze do pewnych gabarytów wytrwać jedynie gdzieś w blokach tła strukturalnego, a w sumie to mam jedno może dwa takie miejsca. Do tej pory miałem jednego ,,zawodnika", który wytrwał dłużej i regularnie widziałem jak się chowa w swojej kryjówce, miał już z 1,5-2cm, ale w pewnym momencie i jego przestałem widywać. Wiadomo, że to nic odkrywczego ale np. przy mbunie 1,5-3cm maluch przy dobrej znajomości zakamarków zbiornika i przy większym zagruzowaniu jest już niemal bezpieczny, to tutaj przy rosnącej obsadzie nie ma najmniejszych szans bo nawet jakby malych uchował się do tych 3 czy 4cm to w pewnym momencie będzie musiał wypłynąć na ,,pełne wody" a wielkie pyski będą wtedy tylko czekać na dodatkowy posiłek. Należy nadmienić, iz na obecną chwilę nie mogę narzekać na jakieś niebezpieczne obrazki w trakcie tarła. Jedynie samiec Champsochromis chwilowo zmniejsza przestrzeń życiową pozostałych mieszkańców, jednak nie są stłamszeni jak sardynki tylko mają dla siebie dobrze ponad połowę akwarium (akurat właśnie dziś jest ten dzień). Jako miejsce do tarła wybrał sobie pustą przestrzeń po lewej stronie akwarium, pod samą taflą (pod warunkiem, że to nie samiec Nimbo) oraz z tyłu za dwoma większymi modułami, na środku ryby mogą swobodnie plywac (przydaje się tu 80cm głębi). Na szczęście takie sytuacje nie wiążą się z przesadna agresja i inne gatunki schodzą z drogi nabuzowanemu samcowi Champso więc nie spotkałem się z jakimiś niebezpiecznymi sytuacjami. Pozostałe gatunki podchodzą do tarła to tu to tam i nie wiąże się to z przejmowaniem jakieś większej części akwarium. Ponad 2,5 m i 80cm głębi/szerokości przy niezbyt licznej obsadzie na chwilę obecną pozwala na jednoczesne tarło dwóch gatunków, które nie odbija się na jakości życia innych  mieszkańców. Wiem, że ryby są jeszcze młode i możliwe, że z czasem będzie trudniej o taki ład i harmonie, ale na tą chwilę jestem optymistą (tym bardziej, że 4 z 5 gatunków, ktore będą podchodzić do tarła to już całkiem spore osobniki i na tą chwilę wszystko dobrze się kręci) i mam nadzieję, że przy takiej obsadzie te 1400l im wystarczy. Z takich końcowych refleksji dodam tylko, że jak na tą chwilę jestem zadowolony, że zdecydowałem się na stosunkowo małą ilość ryb (5 gatunków z 1/2 samicami + pojedynczy Tyranochromis). 14 drapieżników zadowalająco wypełnia ten baniak, a jednocześnie nadal mam wrażenie, że ryby mają wystarczająco miejsca dla siebie.  
    • Przypadkiem trafiłem na Twoje pytanie, więc pewnie już jest nieaktualne, ale dla porządku odpowiadam. To prawdopodobnie krasnorosty. Zmora w akwariach roślinnych, w Malawi nawet mogłyby nieźle wyglądać. Nie jestem jednak pewien, czy ryby to jedzą, bo jak nie to pewnie zarosną wszystko. Na wszelki wypadek staram się więc, żeby się u mnie nie pojawiły, bo trudno z nimi walczyć.
    • Ja zaproponuję metriaclima estherae red blue, niebieskie samce i pomarańczowe samiczki.  
    • Witaj. Pewnie część odpowiedzi będzie już nieaktualna, ale odpowiem. 1) w takiej sytuacji możesz od razu wpuszczać ryby. Tak na marginesie, nawet gdyby to było zupełnie świeże akwarium, to przy planach jednogatunkowego akwarium mógłbyś spokojnie wpuścić do tego litrażu te kilkanaście sztuk maluchów. Nie byłoby z tym żadnego problemu. 2) testy kropelkowe JBL są chyba najbardziej miarodajne. 3) nochal w takim litrażu mógłby być ok, gdyby nie długość tego akwarium. Tu mam wątpliwości. To mbuna zaliczana do tych większych, a do tego lubiąca sobie popływać. Potrzebuje przestrzeni. Nie jest ścisłym terytorialistą, przywiązanym do jakiejś groty. Nie chcesz saulosi, więc może Pseudotropheus interruptus lub Pseudotropheus sp. "membe deep" lub Pseudotropheus johani. Myślę, że mógłbyś dać do tego akwarium  dwa gatunki. Np. któryś z wymienionych i Labidochromis chisumulae lub Labidochromis sp."perlmut" lub Iodotropheus sprengerae.  Aranżacja super.  
    • Te brązowe to okrzemki. Te zielone to zielenice, które zaczynają przykrywać okrzemki. Okrzemki w końcu przestaną być widoczne,co nie znaczy, że ich nie będzie. Zaczną po prostu dominować inne glony. 
    • Sprzedam w bardzo dobrym stanie dwa filtry AQUAEL ULTRAMAX 1500 wraz z pudełkami i akcesoriami.  Cena za oba to 500 zł. Przesyłka w cenie. Oferta tylko tutaj i tylko dla osób z forum.   🍻  
    • @Duckdub coś nie działa  
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.