w pełni popieram zdanie kisora, znam niestety takie przypadki z mojego rodzinnego podwórka kiedy to mój kuzyn uparł sie na malawi w zbiorniku 60cm i nie pomagała żadna argumentacja, o zgrozo co ja się miałem, wolność Tomku...itd. i tak na nieszczęście dla nich nowe lokum znalazły małe lombardy i elongatusy, argumentacja kuzyna była taka ,, no i co? żyją i nawet się nie biją ...",ręce opadają, a czas sobie mijał wolniutkim tik tak, i minął rok, i sytuacja wyglądała tak że z początkowej obsady 10 czy 12 szt. (nie pamiętam dokładnie ) ostały się 4 szt., a to temu że zbiornik ma 4 rogi i w każdym z nich osiadła jedna ryba, ryb nie było widać w ogóle wychodziły tylko na karmienie, i wtedy dopiero kuzyniak dał się przekonać, na chwile obecną w tym zbiorniku pływaja wesoło brzanki sumatrzańskie, a mnie serce przestało boleć i tylko tych nieszczęsnych rybek żal