Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nurosław akurat z cenami troszkę się mylisz. Na teraz ceny UPS zaczynają się od 250zł:) a kończą nawet nie wiem na ilu ale koło 400 tys zł;).



no 250 + 50 zł przesyłka to już 300 zł :)

ale tak powaznie, przecież agregaty tak samo kosztuja, od najtańszych w cenie od 1500 zł do ..... elektrowni atomowej :)


Tu właściciele super drogich ryb mają lepiej :) koszt zakupu agregatu pradotwórczego jest śmiesznie niski w porównaniu do ceny 1 rybki :mrgreen:


pewnych sytuacji nie da się uniknąć. Ostatnio jest dużo nawałnic uszkadzających linie energetyczne. A po dużych nawałnicach potrzeba dużo czasu na usunięcie awarii.

Ja mam np. pompę 60 W główną. Ważne aby ona chodziło non stop. Jednak jeśli awaria sie przedłuża, wolałbym przełączyc na wewnętrzne, nawet dwa cyrkulatory (to jednak tylko 2x20 W) i uruchomił napowietrzanie. Względnie podlaczony brzęczyk pod odpieniacz (nawet prosta rurę, zwiększającą cyrkulacje wody). brzęczyk to max 8W a więc awaryjnie wystarczy na bardzo długo przy słabszym akumulatorze.

Przy przedłużąjącym się braku prądu, ratować może zwiekszenie czestotliwosci podmian - jesli oczywiscie mamy ciagle dostawy kranowki. W pewnym momencie, moze zrobic się nieciekawie - i zacznie sie mscic na nas "kontrolowane przerybienie".

Opublikowano

A dlaczego tu nie wykorzystać dawnej zasady filtra powietrznego ?

Za jednym zamachem mamy podtrzymane na minimalnym poziomie 2 podstawowe funkcje.

I byłoby to najmniej energochłonne rozwiązanie, bo sam brzęczyk (5w?) + darmowa fizyka.

Mało tego do takiego rozwiązania można nawet użyć powietrza z napompowanej dętki...zbiornika powietrza...co daje pradożernośc na poziomie zero.

Opublikowano
A dlaczego tu nie wykorzystać dawnej zasady filtra powietrznego ?

Za jednym zamachem mamy podtrzymane na minimalnym poziomie 2 podstawowe funkcje.

IMało tego do takiego rozwiązania można nawet użyć powietrza z napompowanej dętki...zbiornika powietrza...co daje pradożernośc na poziomie zero.



a Nuroslaw pisał

Względnie podlaczony brzęczyk pod odpieniacz (nawet prosta rurę, zwiększającą cyrkulacje wody)


widzisz zapomniałem o tym wspaniałym filtrze, ale to jakby rozwinięcie mojego pomysłu :mrgreen:

I pomysleć, że mam w domu 3 butle nurkowe kazda 12 l poj i 220 at co daje 7920 litrów powietrza. Jeśli brzęczyk do mojego akwa potrzebuje 300l/h to mam zapas powietrza na 26h :(, a z dętki ?? ledwo 1/2h ? To jednak z ups taki brzęczyk moze pociągnąc odpowiednio dłużej.

Opublikowano

Żadne tam rozwinięcie tylko użycie inaczej starej zasady, ty tworzysz typowy komin.

Można i tak,ale lepiej zastosować w pełni starą zasadę do nowej filtracji (współczesnej) i wówczas masz wszystko to co masz zwykle tylko o zdecydowanie mniejszej "mocy",ale masz.

A w kwestii ręczno-pojemnikowej...podałem tylko przykład-możliwość ale skoro się "czepiłeś" ( :D ) to nawet z dętki lepiej co 1/2h niż wcale,nieprawdaż ?

Ludzie nagminnie zapominają że akwarystyka ma swoje lata i drzewiej ludzie jakoś sobie radzili nie przy użyciu czarów i bez dzisiejszych bajerów i technologii :D

A dziś pradu zabraknie i dramat panie i skakanie z okien :D

Opublikowano

Za pompą montujesz trójniczek na wężu i w razie awarii podczepiasz brzeczydło.

Warunek taki aby to jakiś pion miało bez zbytnich zakretasów, powinno zadziałać w/g starej zasady.

A jeśli nie (bo średnica węża jest tu dość krytyczna przy tej wydajności brzęczykowej) to zawsze można do końcowego wylotu doczepić zwykłą pompę 5W - awaryjnie.

To akurat będzie nawet lepsze gdyż zdecydowanie wydajniejsze a moc praktycznie ta sama - nie mówiąc już o braku bulgotu.

I poblem z głowy, kwestia tylko zasilenia tegoż i tu można zastosowac klasyczna przetworniczkę i klasyczny akumulator bo do 5W żadnych cudów nie potrzeba o UPS-ach nie wspominając.

Co więcej to w chłodzeniu komputerowym (cieczą) stosuje się niemal te same pompy tyle że na 12V - klasyczne nasze również.

Tak czy siak rozwiązania akumulatorowe starczają nie na dni,a przez parenaście godzin i tak tragedii nie bedzie , co najwyżej filtr do czyszczenia.

Żeby zabezpieczyć sie na parę dni to żeby nie wiem jak kombinować i cudaczyć to zawsze trafi sie na zakup agregaciku, bo chyba nikt nie będzie trzymał baterii akumulatorów "na czarną godzinę" i jeszcze je obsługiwał i dbał o nie (bo mieć to nie wszystko).

Tu jest właśnie pies pogrzebany czyli meritum: rozwiązanie akumulatorowe jest praktycznie bezużyteczne, gdyż przerwy w dostawie prądu albo są krótkie albo bardzo długie.

Akumulatory sprawdzają się tylko w rozwiązaniu pośrednim czyli często w skali roku i po parenaście godzin.

Tylko że jak ktoś ma takie cyrki to...posiada agregat żeby mięsem nie rzucać często w skali roku :D

I tu dochodzimy do początku robiąc "koło" po rozwiązanich : albo nic albo kupić mały agregat (najmniejszy ale porządny ,żaden tam Graż LTD Company) , bo nie tylko ryby mieszkają w domu :wink:

Jasne że można kombinować akumulatorowo i UPS-owo,ale...z praktycznego punktu widzenia sens tego będzie mały czyli przerost formy nad treścią nie wspominając o pieniądzach.

Opublikowano

Jasne że można kombinować akumulatorowo i UPS-owo,ale...z praktycznego punktu widzenia sens tego będzie mały czyli przerost formy nad treścią nie wspominając o pieniądzach.



w niektórych sytuacjach ups który da podtrzymanie na 3-4 godziny zdecyduje o calej reszcie. Więc imho, jest sens i nie jest przerostem formy nad treścią.


Chyba lepiej spać spokojnie, że pompa będzie pracować non stop, i że po przerwie 4h nie wpompuje do akwarium amoniaku i azotynów które zatrują nam ryby.


A kupno agregatu, to już zupełnie inna bajka, która nie dotyczy tylko akwarium.

Opublikowano

To ja od siebie. Nigdy nie próbowałem się zabezpieczyć na kilkudniowy brak prądu - uważam to za praktycznie niemożliwe. Mam za to do głównej pompy podłączonego małego UPSa, który chroni mnie przed awariami typu: nagły spadek mocy tudzież 2 sekundowy zanik zasilania, wywalenie bezpieczników z różnych powodów, wyłączenie prądu 1-2 godziny. Ochrona ta służy głównie zabezpieczeniu pompy przed nagłym wyłączaniem i włączaniem (jeśli zaniki się zdarzają to na ogół kilka z rzędu), oraz wydmuchiwaniem syfu z rur po rozruchu. Uważam to za wystarczające rozwiązanie w typowych miejskich warunkach. Na wsiach i w rejonach gdzie takie problemy zdarzają się częściej nie widzę innego rozwiązania jak generator.

Opublikowano

No to rozważcie taką rzecz: a jeśli po parogodzinnym postoju przekierować wodę do wiadra zamiast do akwarium ?

Czyli robimy płukanko filtra.

Wprawdzie czynność prozaiczna i "ręczna" ale skuteczna.

I darmowa.


Tak naprawdę to głownie chodzi tu nie tyle o utrzymanie filtracji (bo ta przez 2 dni może sobie nie działać i tragedii nie będzie,a filtr moża wypłukać) a o utrzymanie poziomu natlenienia.

To może być zdecydowanie większy problem przy przegęszczeniach niż to czy kubeł działa czy nie, czy jest ruch wody czy go nie ma.

Parenaście godzin ryby na pewno wytrzymają ,potem trzeba natleniać.

Ale i tak wskakujemy w wartośći rzędu parunastu godzin a nie godziny czy dwóch.

Wymiar czasu jest tu decydujący, jak będzie za długi to żadne tymczasówki nie pomogą.

I teraz decydując pytanie : jaki jest indywidualny sens ekonomiczno-statystyczny zastosowania odpowiedniego zabezpieczenia ?

Załóżmy że jest sens, to ważne będzie tu pytanie praktyczne : np. taki upsik 500 ile czasu realnie podtrzyma odbiornik 5W ? Ktoś ma jakies dane praktyczne ?

Bo z tego moża oszacować jaki dokładnie będzie potrzebny.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.