Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Temat ode mnie na dziś to:

Własne doświadczenia z prawdziwym ,,szczupakami'' z jeziora Malawi -
czyli mokry sen niektórych malawistow (szczególnie z mniejszym/średnim litrazem) - nasze Drapieżniki oraz warunki jakie trzeba im zapewnić (na podstawie własnych doświadczeń, a nie tylko danych z internetu, gdzie bardzo często pojawia się np 200cm czy 720l jako to niezbędne minimum) + ewentualnie inne ciekawostki.

Krótko mówiąc ,,jak to było, że się skończyło..." + bez ,,basenu nawet nie podchodź" 

Oczywiście z tym mokrym snem to specjalnie przesadziłem aby podkręcić atmosferę, bo wiem, że duża część osob jest dozgonnie zakochana (celowo aby potrzymać miłosny wątek) w naszej pięknej mbunie :D

Zapraszam do dyskusji, w szczególności osoby, które faktycznie posiadają doświadczenie w trzymaniu tych ryb.

W połowie roku planuje baniaczek około 1300l/1400l i ROZWAŻAM właśnie przerzucenie się na ,,coś większego". Choć na obecną chwilę jest to takie 60 do 40, że postawie na coś nowego w swojej ponad 20 letniej przygodzie z akwarystyką. Dużo zależy tu też od tego czy będę mógł zostawić obecny baniaczek (drugi) - 
około 630l z mbuną. Ponad 2 tys litrów przy 60 metrach i częstym brakiem czasu to już dość sporo ...

W ciągu ostatnich miesięcy przeczytałem prawdopodobnie wszystkie wątki dot. predatorów na naszym forum, tak samo oba wydania książki Pana Wojtka. Grzebałem też w sieci m.in. na niemieckich stronach (nie forach), tam też mają fisia na punkcie dużych, ładnych zbiórnikow i Malawi (a wujek gogle zapewnia jako takie tłumaczenie z którego już da się coś tam wyciągnąć). Słoweńska strona z Malawi w nazwie też oczywiście już bardzo dawno zaliczona, choć to bardziej ciekawa encyklopedia gatunków niż źródło na poszerzenie wiedzy, na pewnym etapie. 

Od siebie tylko dodam, że z dostępnych na naszym forum wątków (jest ich trochę, ale tez nie jakoś specjalnie dużo) wynika, ze sporą część osób, która trzymała te ryby od małego/ewentualnie dorastającego średniaka do osiągnięcia maksymalnych lub blisko maksymalnych rozmiarów (czyli ogólnie kilka lat) dochodziła raczej do wniosków, że ostatecznie nie jest to ryba na zwykle spotykane, nawet już dość spore zbiorniki (mam tu na myśli 720-960l, a nawet te większe typu 1200-1400 l 

Pozdrawiam wszystkich i zapraszam do dyskusji.

Edytowane przez S_owa
  • Lubię to 4
Opublikowano
W dniu 13.01.2024 o 13:41, S_owa napisał(a):

Od siebie tylko dodam, że z dostępnych na naszym forum wątków (jest ich trochę, ale tez nie jakoś specjalnie dużo) wynika, ze sporą część osób, która trzymała te ryby od małego/ewentualnie dorastającego średniaka do osiągnięcia maksymalnych lub blisko maksymalnych rozmiarów (czyli ogólnie kilka lat) dochodziła raczej do wniosków, że ostatecznie nie jest to ryba na zwykle spotykane, nawet już dość spore zbiorniki (mam tu na myśli 720-960l, a nawet te większe typu 1200-1400

Witaj,

Warto iść w drapieżniki. Można próbować łączyć różne rodzaje drapieżników z dużą nonmbuna ze względu na ten sam rodzaj mięsnego pokarmu który pobierają. Co do minimalnej wielkości akwarium do tych ryb to wszystko zależy ile ryb będzie w zbiorniku i ich wielkości. U mnie np w 840L dobrze radzi sobie 30-cm samiec Tyrannochromis maculiceps.  Mam tylko jedną taką dużą rybę. Pozostałe ryby nauczyły się omijać go i współistnieć. Ważne są kryjówki. 

  • Lubię to 2
Opublikowano

Dzięki za zabranie głosu. Może temat trochę ruszy po pierwszych komentarzach.

Akurat Twój szeroko opisany opis życia i zmian w zbiorniku bardzo się przydał i można go chyba spuentować, ze ,,z przygodami ale się da" no i trzeba pamiętać aby nie ryzykować z pieknym Lichnochromisem acuticeps bo na starcie szanse na sukces są co najwyżej połowiczne (a nie ukrywam, że gdzie tak na dłuższej liście gatunków, którymi jestem/byłem zainteresowany lichnochromis się pojawiał).

Domyślam się z Twojego wątku (bo śledzę na bieżąco) oraz tego komentarza ze Tyrannochromis rządzi i nadal jest wyraźnie największą bestią w zbiorniku, ale masz chyba co najmniej jednego prenedenta do osiągnięcia zbliżonych rozmiarów - champsochromisa (no chyba że coś się zmieniło). Może z racji budowy ciała docelowo nie jest, aż tak masywny jak tyranno, ale jednak nawet uwzględniając, iż w akwariach rośnie mniejszy niż w naturze to jednak też spory ,,szczupak".

 

Jeszcze raz zachęcam wszystkich do własnych refleksji.

  • Lubię to 1
Opublikowano

Z ciekawostek. Od ok roku mam 19 cm samca wf lichono. Odpukać ryba ciągle zdrowa i to przy takim olbrzymie jak tyrano. Myślę że duży wpływ na dobrą kondycję tej ryby ma fakt, że karmie raz na dwa dni. Ogólnie drapole lepiej karmić rzadziej niż częściej. 

  • Lubię to 3
Opublikowano

Podpinam się pod temat jako obserwator ;) do powiedzenia w kwestii drapieżników mam niewiele bo obecnie mam 450l z Mbuną. Z tym litrażem raczej marne szanse na dobranie obsady z tej kategorii... Marzyło mi się zmienić na jedno stado N. Livingstoni albo N. Venustus bo w starej literaturze czytałem, że w takich zbiornikach je hodowano, ale chyba byłaby to akwarystyczna "patodeweloperka". Pozostaję więc chwilowo na etapie o którym napisał @S_owa czyli "mokry sen Malawisty" :D 

  • Haha 1
  • 2 tygodnie później...
Opublikowano
W dniu 17.01.2024 o 10:14, jaras napisał(a):

 

Dzięki za udzielenie się w temacie. Przyznam, że czytałem Twój wątek, jak tylko zaczęła tlić się nadzieja, że przy odpowiednim przearanżowaniu salonu jest nadzieja na zbiornik 1000l+ i pojawiły się jakieś myśli na temat większych gatunków z ,,naszego" jeziora. Na pewno przyda się na przyszłość osobom, które będą się zastanawiać, szczególnie mając do dyspozycji mniejszy litraż.

Jeśli oprócz tego co już napisałeś, po czasie i na chłodno przyjdzie Ci do głowy to zapraszam do dyskusji.

Może po swoich doświadczeniach widzisz jakiś złoty środek, albo punkt zwrotny, który dałby większe szanse na powodzenia w przypadku trzymania drapieżników w zbiornikach 1000-1500l np. zrezygnowanie z największych gatunków lub trzymanie 1 dużego osobnika, który będzie regulował agresję i ustawi/utemperuje pozostałych mieszkańców, unikanie konkretnego gatunku itp.

Patrząc na różne wątki z drapieżnikami na ww. forum są jeszcze co najmniej 3-4 aktywne osoby, które przez dłuższy czas miały u siebie predatory (nie mam tu na myśli pojedynczego gatunku czy miksu z drapieżników z mbuną) także mam nadzieję, że też dorzucą swoje ,,trzy grosze".

Opublikowano
W dniu 17.01.2024 o 10:14, jaras napisał(a):

 

Odnośnie tematu powyżej żeby zapobiec stratom trzeba predatorom zapewnić kryjówki takie jak dla mbuny. W akwarium niema kryjówek, a te kilka kamieni to się nadaje co najwyżej dla narybku. W tak małym jak na predatory akwarium trzeba zastosować specjalne kryjówki albo z modułów w formie skorupy puste w środku tak dużych żeby pomieściły dorosłe ryby albo ratować się i ryby połówkami doniczek tych wielkich donic przeciętych na pół aby tworzyły kryjówki na tyle duże żeby pomieściły dorosłe ryby.

Niestety ale to "naturalne odwzorowanie dna jeziora" w za małych akwariach zawsze będzie skutkowało stratami z powodu agresji bo słabsze ryby nie maja gdzie się schować. Niestety ale w za małych akwariach to albo zdrowe ryby bez strat i agresji albo "naturalny aranż". Trzeba się zastanowić najpierw czy ważniejsze są zdrowe ryby czy naturalny aranż.

  • Lubię to 3
Opublikowano

Nie chodziło mi o odwzorowanie dna jeziora, tylko ryby muszą mieć gdzie pływać. Kryjówki oczywiście pomogą. Tylko należy wziąć pod uwagę, że ryba która mierzy 30cm w miejscu nie wyhamuje. A te ryby potrafią szybko pływać.....

Nadal twierdzę, że w warunkach domowych hodowla kilku gatunków drapieżników w jednym akwarium  do 1500l na dłuższą metę nie będzie miała dobrego skutku.

 

 

@Tomasz78 podał dobry przelicznik długości ryby co do szerokości akwarium.

Szerokość zbiornika co najmniej 3 długości ciała ryby i wtedy ma to sens przy kilku gatunkach

  • Lubię to 2

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Zgadza się, ale w czasie regeneracji żywica oddaje też zgromadzonym w niej brud. Założeniem podwójnej regeneracji było to, że za pierwszym razem żywica oddaje większość brudu i podlega regeneracji, a druga tura miała skupiać się już tylko na regeneracji 🙂 Ale tak jak już pisałem żadna ze stosowanych przeze mnie metod regeneracji nie dawała jakichś spektakularnych różnic więc stosowałem je naprzemiennie. 
    • A nie zostało udowodnione kilka lat temu na forum, że kolor zupy purolajtowej bierze się z odkładającego się w złożu syfu i nijak nie ma do tego czy złoże zostało prawidłowo zregenerowane czy nie?  Fsęsie, że purolite solidnie wypłukany w czystej wodzie nie będzie puszczać koloru, ale nie poradzi nic na NO3 i odwrotnie - brudny ale prawidłowo sformatowany będzie brudzić ale działać, pomijając dodatkowy niewypłukany syf.  
    • Koledzy, mam dość obojętną wodę w kranie (nigdy nie odpowiada na zaczepki) i szkło bez piasku, z dnem strukturalnym na dnie. Szukam jakiegoś medium do trwałego podniesienia pH bez sypania sody czy innych soli, ale poza kruszonym koralowcem nic nie widzę. Kiedyś było coś takiego ale ze sklepów zniknęło, więc pewnie było po prostu słabe. Może któś, cóś?  450L, 350L wody netto, filtracja FX4 i JBL 901 z grzałką przepływową.   
    • ok, dziękuję, zamówię u tego sprzedającego.
    • Żywice do zbijania NO3 używam już od ponad 6-u lat - początkowo miałem Purolite A520E a po ok roku przesiadłem się na PA202. Regularnie co 2 tygodnie staram się robić kontrolny pomiar NO3 więc mam trochę danych statystycznych (ok 200 pomiarów) 🙂 Testy robię paskami JBL proscan, które skalibrowałem sobie kropelkami JBL, a ostatnio używam jeszcze kropelek Zooklek. PA202 pracowało u mnie prawie 5 lat, po czym wymieniłem je na nowe. W starym (mniejszym) akwarium żywicę regenerowałem jak NO3 dochodziło do 20, w obecnym nowym (większym) dopiero jak przekracza 30, przy czym w starym akwarium miałem dużo mniej ryb niż obecnie 😉 .  W obu przypadkach pierwszą regenerację robiłem po 26-28 tygodniach czyli po ok pół roku. Przy regularnych cotygodniowych serwisach zużywam i podmieniam ok 120 l wody (30%), a gdy NO3 dochodzi do 30 to robię większą podmianę (ok 50%). Gdy kolejne 2 pomiary (co 2 tygodnie) pokazują 30 to planuję regenerację i oczywiście razem z nią znaczącą podmiankę wody (nawet 70%). Czas pomiędzy kolejnymi regeneracjami stopniowo malał i początkowo było to ok 20 tygodni, aż doszedłem do 12-14 tygodni. Od marca 2024 mam nową żywicę, którą regenerowałem po raz pierwszy we wrześniu. Zaskoczeniem dla mnie było to, że już po 4 tygodniach od regeneracji N03 podskoczyło do 30. Na szczęście kilka większych podmian i NO3 spadło, ale po kolejnych 4 tygodniach znowu wskoczyło na 30 i tak się już utrzymuje - dla jasności Zoolek pokazuje pomiędzy 20 a 50. Tak szybki czas po którym żywica mi się zapchała po pierwszej regeneracji wzbudził moje zaniepokojenie i stąd moja ostatnia dociekliwość i aktywność w tym wątku 🙂  Za tydzień planuję regenerację nowym sposobem, o którym pisałem poprzednio - 30 litrów solanki ok 3% (1kg soli), powolny, pojedynczy przepływ przez blok z żywicą. Zobaczymy co z tego wyjdzie 🙂 
    • W akwarystyce problemem jest wiązanie DOC przez żywice. Przy stacji uzdatniania nie ma problemu. Producent określa parametry regeneracji w kolumnie, gdy DOC nie jest problemem. Warunki regeneracji pewnie są tak ustawione, żeby było dobrze (zużycie solanki, czas, efekt) a nie najlepiej (efekt?). Która metoda jest najskuteczniejsza (i co to znaczy)- trzeba zrobić eksperymenty. Pytanie czy bardziej wymagająca metoda regeneracji da na tyle wyraźny efekt, by było warto ją stosować. Myślę że najlepsza (efekt) będzie regeneracja w kolumnie z bardzo wolnym przepływem, solanką z ługiem sodowym (żrący!). Najlepiej na ciepło (do 60 stopni z ługiem). Napisz proszę o wynikach swoich eksperymentów
    • Ja od lat używam takiej owaty: https://allegro.pl/oferta/wloknina-poliestrowa-filtrujaca-owata-600-g-8994288263 Nie pyli i idealnie filtruje wodę - polecam.
    • Używam właśnie poliestrowej od innego dostawcy niż poprzednim razem bo tamten już nie ma jej w ofercie. Tamta poprzednia nie robiła mi takiej wody. Oczywiście nie można wykluczyć, że ubytek bakterii ze starej owaty właśnie to powoduje, mimo braku zmiany parametrów NO2, NO3, ale może też trafiłem na wyrób z innej chińskiej fabryczki gdzie proces produkcji jest trochę inny . Woda wygląda przez dwa -trzy dni jak by była lekko zabarwiona (zafarbowana) na na biało, a nie pływał w niej jakiś widoczny gołym okiem pył.  Chyba przy następnej wymianie  włożę wkłady sznurkowe i zobaczę co będzie się działo. Czy ktoś z Forumowiczów używa gotowych sznurkowych , jeśli tak to z jakim PPI bo pamiętam, że kiedyś używałem jakieś w miarę gęste i po kilku dniach się zapychały.
    • Sprzedawca nie ma tu znaczenia, należy zwracać uwagę na rodzaj włókniny. Silikonowe pylą, poliestrowe nie. https://allegro.pl/oferta/wloknina-tapicerska-poliestrowa-owata-sztywna-300g-12017517499
    • Jedno nie daje mi spokoju, czy na pewno dobrze regenerujemy żywice jonowymienne? Powszechnie polecana na forum i stosowana metoda regeneracji zakłada przygotowanie roztworu 10% solanki i objętości 3 x objętość żywicy, w której następnie płukane jest złoże. Patrząc jednak jak sposób regeneracji w domowych stacjach uzdatniania (opis np. https://www.filtry-do-wody.info/blog/regeneracja-zmiekczacza-wody-co-warto-wiedziec/) widzę jedną zasadniczą różnicę: w stacji uzdatniania solanka przechodzi przez złoże tylko RAZ i trafia do kanalizy a u nas żywica zwykle "kąpie się" w solance przez dłuższy czas. Przykładowo, stacja do usuwania azotanów w instalacji domowej (https://sklep.osmoza.pl/usuwanie-azotanow-global-water-nitrate-p-2240.html) zużywa do regeneracji 25l żywicy 140 l wody i 2,9 kg soli (solanka o stężeniu ok 2%) i trwa niecałą godzinę. Proporcjonalnie, do regeneracji 1 litra żywicy zużywane jest zatem ok 5,6l solanki. I teraz pytanie co jest lepsze dla żywicy i jej właściwości absorpcyjnych? Jednorazowe płukanie solanką o mniejszym stężeniu ale w większej ilości, czy długie płukanie w tej samej solance o większym stężeniu? W pierwszym przypadku wypłukujemy wszystko z zabrudzonej żywicy, a w drugim "zabrudzona" solanka wielokrotnie przepływa przez nasze złoże. Tak jak już wcześniej pisałem mam u siebie 3 litry PA202 i do regeneracji używam 6 lub 9 litrów solanki 10%. Regenerację robię na dwa sposoby: albo mieszam gorącą "zupę" w wielkim 9-o litrowym garnku (6 litrów solanki + 3 litry żywicy), albo 9 litrów letniej solanki (ok 40oC) przepycham małą pompką przez dwa szeregowo połączone HW603 z wylotem z powrotem do gara. W obu przypadkach regeneracja trwa ok godzinę. Czasami powtarzam proces regeneracji po raz drugi z nową "czystą" solanką - wtedy kolor "zupy" jest jaśniejszy 🙂  Po tym oczywiście płukanie pod kranem i z powrotem do akwa. Następnym razem planuję jednak przygotować w wiadrze 30 litrów solanki o mniejszym stężeniu i przepchnąć ją tylko raz przez całą żywicę przy wolnym przepływie (litr na minutę). Co o tym sądzicie? A może ktoś już tak robi?
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.