Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
6 godzin temu, Bojar napisał(a):

Również  zdecydowanie polecam Labidochromis Perllmut zamiast Chindongo Saulosi.

Mniejsze i zdecydowanie mniej agresywne.

Dziękuję 

 

6 godzin temu, TomekT napisał(a):

A opcjonalnie Pseudotropheus interruptus?

Ładne , ale wydaje mi się że również będą za duże tak samo jak saulosi.

  • Lubię to 1
Opublikowano

Trzymałem z powodzeniem Saulosi w dokładnie takim zbiorniku, ale miałem układ 3+5. Myślę, że z jednym samcem może być gorzej to pogodzić. Perllmut też świetna i mam wrażenie łagodniejsza, ale mam 1+3 w wielogatunkowym i dużo większym zbiorniku.

Opublikowano
57 minut temu, ziemniak napisał(a):

Trzymałem z powodzeniem Saulosi w dokładnie takim zbiorniku, ale miałem układ 3+5. Myślę, że z jednym samcem może być gorzej to pogodzić. Perllmut też świetna i mam wrażenie łagodniejsza, ale mam 1+3 w wielogatunkowym i dużo większym zbiorniku.

Saulosi 3+5 dorosłe i było okej ? Czytałem właśnie ze lepiej zostawić przynajmniej 2 samców wtedy nie są tak agresywne. 

Mam jeszcze czas będę rozmyślać dalej na obsadą i słuchać waszych porad z nią związana. 

Opublikowano

U mnie w sporo większym zbiorniku (160 x 50x50) z wielogatunkową obsadą  miałem ponad dwa lata Saulosi 4+7  Z tym że samic w tym czasie było pewnie z 15, bo o ile samce jakoś tam funkcjonowały, w porywach nawet wszystkie wybarwione, to samice regularnie się wycinały między sobą. Co jakiś czas zostawały 2-3. Po jakimś czasie jakoś się dotarło ostatnie 7 panienek i kilka miesięcy pływały bez strat. Potem zrobiłem im jednogatunkowe 120 x 40 x 50.  I w pierwszym tygodniu wycięły się samce, został jeden wariat, który w tej chwili bez mrugnięcia okiem morduje każdego podbarwiajacego się konkurenta z własnego potomstwa.  Proby dołożenia innych samców też porażka. Samice pływają, poza jedną która padła ale nie w związku z agresją. Więc jeżeli zdecydujesz się na Saulosi, to ja w takim zbiorniku jak Twój, raczej szedł bym w jednego samca i minimum 6 samic.  Ale nadal stoję na stanowisku, że to za małe akwarium.

  • Lubię to 3
Opublikowano
Godzinę temu, pulpet napisał(a):

U mnie w sporo większym zbiorniku (160 x 50x50) z wielogatunkową obsadą  miałem ponad dwa lata Saulosi 4+7  Z tym że samic w tym czasie było pewnie z 15, bo o ile samce jakoś tam funkcjonowały, w porywach nawet wszystkie wybarwione, to samice regularnie się wycinały między sobą. Co jakiś czas zostawały 2-3. Po jakimś czasie jakoś się dotarło ostatnie 7 panienek i kilka miesięcy pływały bez strat. Potem zrobiłem im jednogatunkowe 120 x 40 x 50.  I w pierwszym tygodniu wycięły się samce, został jeden wariat, który w tej chwili bez mrugnięcia okiem morduje każdego podbarwiajacego się konkurenta z własnego potomstwa.  Proby dołożenia innych samców też porażka. Samice pływają, poza jedną która padła ale nie w związku z agresją. Więc jeżeli zdecydujesz się na Saulosi, to ja w takim zbiorniku jak Twój, raczej szedł bym w jednego samca i minimum 6 samic.  Ale nadal stoję na stanowisku, że to za małe akwarium.

To według Ciebie nie miałbym w ogóle zakładać malawi czy po prostu odpuścić Saulosi.

Opublikowano

Prawie 40 lat bawię się akwarystyką. Malawi mam od +/-4 i to najfajniejszy biotop, jakim się zajmowałem. Czemu? Bo nie ma nudy. Jest piękny, bardzo pojemny (ponad 600 gatunków bez tworzenia towarzyskich śmietników z pomieszanymi biotopami) i łatwy. Naprawdę chemia wody na poziomie podstawówki.  Jedyny kłopot jaki miałem, to właśnie ten ogrom fajnosci upchnąć w zawsze za małe akwarium. Na początku zrobiłem 400 litrów (największy zbiornik w życiu) i mnie wciągnęło na maxa. Popatrzyłem na ryby i zrozumiałem, że to kropelka. Te ryby mają swoje wymagania, a podstawą jest odpowiednia przestrzeń i aranżacja. Pisałeś wyżej, że ludzie mają różne obsady w 100l i się cieszą. Spoko. Mam sąsiada, którego cieszy doberman w kawalerce, który sika po nogach czekając na windę. Czy o to Ci chodzi? Absolutnie nie mam zamiaru zniechęcać Cię do Malawi. I nie jestem żadnym autorytetem w tej dziedzinie. po prostu opisuje swoje skromne doświadczenia i wyciągam wnioski z kilkuset godzin obserwacji tych ryb.  I jestem pewny, że w jak się uprzesz, to zbudujesz funkcjonującą obsadę Saulosi w 100 litrach. Ile w tym czasie wylowisz trupków, ryb pobitych i poobgryzanych bez litosci nie mam pojęcia. Zależy na jakie ryby trafisz(tu w obrębie gatunku trafiają się różne osobniki). Sam kiedyś puściłem w 120 x 30 x 45 Chindongo Elongatus Mpanga. I co? Kupiłem ryby pochowane, żaden narybek i układ 3/7 działał super półtora roku. Potem jeden samiec sterroryzował zbiornik, i zaczął wybijać ryby. Z całym szacunkiem dla doświadczeń ludzi opisujących gatunki po kilku miesiącach obserwacji podrostków ( sam to wielokrotnie robiłem) Dorosłe  mbuniaki takie 3 lata plus to nie kilkumiesięczne rybie nastolatki szumiące pod dyskoteką Wszystkie bez wyjątku robią się wredne i potencjalnie zabójcze. I wtedy okazuje się, że jednak za mało miejsca, że aranżacja robi grę i takie tam. Koledzy pisali, że może Labidochromis Perlmutt. Sam mam je w planach puścić w to moje małe 120 x 30 x 45. Ale póki ich nie potrzymam ze dwa lata nie będę ich rekomendował. Bo czytałem, że się da, ale póki nie miałem, to nie wiem. Jak masz tyle siły, żeby dość często popatrzeć na rybę bez oka i bez ogona, albo wyłowić trupa to próbuj. Ja napiszę że im większy zbiornik tym mniej takich akcji. W przypadku mbuna bez takich akcji i tak się nie obejdzie. Co tam nie zrobisz, będę kibicował i doradzał w miarę możliwości.

  • Lubię to 8
Opublikowano (edytowane)
6 godzin temu, darchow napisał(a):

To według Ciebie nie miałbym w ogóle zakładać malawi czy po prostu odpuścić Saulosi.

Aby później uniknąć rozczarowań związanych z tym biotopem , lepiej odpuścić.  Chyba , że planujesz jednak powiększyć akwa , wtedy ten krótki czy ciut dłuższy czas możesz spróbować. Ale przemyśl to.  Akwa masz ZDECYDOWANIE zbyt małe.

Edytowane przez Andrzej Głuszyca
  • Lubię to 3
Opublikowano (edytowane)

Kiedyś, kiedyś moja Druga Połówka miała takie samo akwarium z pyszczakami. Teraz mamy nieco większe bo 180x60x50 i sama przyznała ostatnio, że wychodzi na to, że znęcała się nad tymi rybami bo miały ciasno i nigdy nie obserwowała takich zachowań w miarę naturalnych jakie można zobaczyć w większym zbiorniku. Często też jakieś ryby ginęły i nie wiedziała dlaczego. Było ciasno. 

Jeśli masz fundusze to wstaw coś większego a będzie to przepiękna dekoracja, która ( jak widać w odbiciu szyby) może być bardzo estetycznym dodatkiem do nie brzydkiego lokum :)

Edytowane przez Pikczer
  • Lubię to 3
Opublikowano

Dziękuję wam wszystkim za czas , chęci i super wyjaśnienie wszystkiego.  Nie chcę męczyć Rybek mamy 2 koty w mieszkaniu i ich też nie dałbym skrzywdzić.  Urzekło mnie malawi bo jest takie minimalistyczne coś co mi się podoba piasek kamienie , można powiedzieć że jest takie ciemne. Jeżeli nie rybki z malawi moglibyście poradzić nad czym miałbym się zastanowić nie chciałbym zmieniać aranżacji (ta mnie urzekła) to jest coś co po prostu pasuje do mnie. Jeżeli zakocham się w tym powodnym świecie tak jak Wy kiedyś postawie większy zbiornik i będzie to zbiornik rybek Malawi. Jeszcze raz dziękuję wszystkim ✌️🍺

  • Lubię to 2

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.