Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wymiary: 487 l (150x50x65)
Obsada:
- saulosi 1+1 i do tego 7 sztuk młodych,
- 4 red red (młode),
- 6 acei (młode),
- 3+3  flavus,
- 1+1 mpanga elongatus goldbar,
- 1 fryeri samica,
- 2 aulonocary samice

- 4 zbrojniki.

Razem 30 sztuk pyszczaków, z czego ponad połowa to póki co maluchy. Zdaje sobie sprawę, że niektórych z tych ryb nie powinno tu być, ale taki miks już dostałam "w pakiecie". Ponad miesiąc temu (01.04) dokupiłam wymienione tu acei, red redy i saulosi do późniejszej redukcji. Pozostałe ryby są już dorosłe.


Filtracja: filtr wewnętrzny Juwel Bioflow i zewnętrzny Sun Sun HW-304B z prefiltrem
Parametry wody z 07.05:
PH - 8
GH - 9
KH - 11
PO4 - 0,50
NH3 - 0
NO2 - niewykrywalne
NO3 - 20
Karmienie: 2xdziennie (rano Naturefood Premium Cichlid Plant-S, wieczorem OSI Spirulina Flakes), raz w tygodniu OSI Vivid Color Flakes (zamiast spiruliny).
Częstotliwość i wielkość podmian wody: raz w tygodniu, 30%, ostatnia podmiana w niedzielę 02.05.

Generalnie odkąd odkupiłam zbiornik z obsadą od poprzedniego właściciela (01.03) nie działo się nic niepokojącego, pogryzione wówczas ryby pięknie doszły do siebie, nabrały kolorów, rozmnażają się, nie ma między nimi większej agresji, mają apetyt, są odważne i żywe. Jednak po ostatniej podmiance wody zauważyłam, że samiec mpanga elongatus przestał podpływać do jedzenia i zaczął się chować za kamieniem w rogu akwarium, podczas gdy wcześniej pływał po całym zbiorniku. Dwa dni później przeniósł się pod powierzchnię wody i wtedy zauważyłam szybki, ciężki oddech. Obecnie ten objaw się utrzymuje, a ryba raz się chowa, a raz trzyma przy powierzchni. Raz udało mi się zaobserwować jej odchody, była to dosyć gruba, biała nitka, około 3cm, która długo nie chciała odpaść.


Obecnie ryby są na głodówce już drugi dzień. Żadna inna ryba w zbiorniku nie wykazuje takich objawów. Sporadycznie ocierają się o dno, raczej w granicach normy.


Załączam zdjęcie tego osobnika z góry, z boku + filmik. Ktoś ma pomysł, co może mu dolegać? Pasożyty? Bloat? Czy po prostu został zgnębiony? Co mogę zrobić, żeby mu pomóc i zapobiec ewentualnemu zarażeniu innych ryb, jeśli im to grozi? Mam pod ręką Zoolek Protocaps M i jak coś to nie mam gdzie odłowić tej jednej ryby na dłużej.

183446960_3906572742723420_3566222567350397125_n.jpg

183810341_3906573149390046_2258118994192726404_n.jpg

Opublikowano

Nie ma. Robią to dwa falowniki i wylot filtra zewnętrznego. Tafla wody generalnie wyraźnie się rusza i faluje, ale też mi przeszło przez myśl, że to może być brak tlenu i 3 dni temu ustawiłam falowniki inaczej, tak, że ruch tafli jest jeszcze mocniejszy i powstaje dużo bąbelków powietrza. Tak jak przy poprzednim ustawieniu tworzył się film bakteryjny na części powierzchni, tak teraz nie ma go wcale. W każdym razie ta zmiana nie wpłynęła na stan tej ryby.

Opublikowano

Trochę chyba jest spuchnięta, ale od tamtej niedzieli kompletnie nic się nie zmienia w jej wyglądzie, ani zachowaniu. Na facebookowej grupie ktoś zasugerował pasożyty. Szkoda mi jej, że się tak męczy, ale nie chcę w ciemno lać leków do całego zbiornika. Reszta ryb dalej ma się bardzo dobrze, dzisiaj rano też nie dostały jeść i nie wiem, ile jeszcze to ciągnąć? Skoro problem (póki co) ewidentnie dotyczy tylko tego jednego osobnika.

Opublikowano

Może dać jej czas? U mnie niedawno jeden samiec miał jakby rozerwane oko, bardzo mocno. Nie chciał dać się złapać do kotnika to go zostawiłem. Nikt go nie atakował a teraz wygląda jak nowy. Tydzień temu jedna ryba miała uszkodzony brzuch, nie wiem czy to atak czy eksplozja? Trzymała się tydzień ale się nie goiło. I tym razem się nie udało. Daj szansę tej rybie, mocniej napowietrzaj, pilnuj wody i czas pokaże. Ja bym nie pchał chemii do akwarium. 

Opublikowano

Niestety znalazłam go dziś rano martwego w kamieniach. Jeszcze wczoraj późnym wieczorem wyglądał i zachowywał się tak samo, a rano już było po wszystkim. Obejrzałam go po wyjęciu, był mocno okrągły. Resztę ryb uważnie obserwuję, mocno napowietrzam i póki co wygląda na to, że mają się dobrze...

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Podnoszę, bo kolejna ryba zachorowała. Parę dni temu przestała jeść, wczoraj zauważyłam, że jest bardzo wzdęta, tak jak przy bloat. Miała jeszcze normalny oddech i normalnie pływała po całym zbiorniku, więc nie czekałam dłużej i użyłam wczoraj Protocaps M według instrukcji na opakowaniu, bo przeczytałam na forum, że pomaga na bloat. Zbiornik jest od wczoraj zakryty i mocno napowietrzany, światło jest zgaszone. Udało mi się podejrzeć, że ta chora aulonocara wygląda już zupełnie normalnie - wzdęcie całkowicie zniknęło, więc chyba już mogę odetchnąć? 🤨

Ale w związku z rozpoczęciem leczenia chciałabym się dopytać bardziej doświadczonych, co muszę zrobić dalej. Wg. instrukcji po 3 dniach należy podmienić 30-50% wody, a po 5 dniach powtórzyć kurację. I w związku z tym mam pytanie - czy rzeczywiście mam powtarzać kurację? To aulonocara była teraz jedyną rybą z objawami, leczenie najwyraźniej jej pomaga. Jeśli mam powtórzyć, to czy między kuracjami powinnam włożyć do filtra węgiel aktywny, żeby "wyciągnął" lek z poprzedniej kuracji? Czy robić to dopiero po zakończeniu obu kuracji? I do którego filtra powinnam włożyć ten węgiel? Tak jak pisałam w 1 poście, mam zewnętrzny filtr z prefiltrem i wewnętrzny filtr.

Aha, i czy między kuracjami mogę już zapalić światło i dać rybom jeść, czy jednak cały ten czas powinno być ciemno i głodówka?

Opublikowano
11 godzin temu, Joy napisał:

Aha, i czy między kuracjami mogę już zapalić światło i dać rybom jeść

Metronidazol 3-5g na 100 l, bactoforte 2,5 -3 g na 100 l. Po 2-4 dniach ponowna dawka zmniejszona o połowę.Są różne sposoby dawkowania, zwolennicy dwu dniowej przerwy podają większą dawkę. Istotne jest użycie między kąpielami węgla w celu usunięcia pierwszej dawki leków.
Bloat nie jest dokładnie poznany,łączenie leków daje dobry efekt. Jeden lek odpowiada za niszczenie bakterii,drugi pierwotniaków.Choroba ta ma wiele przyczyn, niewłaściwe warunki, stres ,rodzaj pokarmu. Niektóre bakterie wytwarzają przetrwalniki, stąd druga dawka. Bakterie rozwijają się lepiej w wodzie chłodnej, przy kuracji podnosi się temperaturę.Podczas kuracji karmienie ryb jest zbędne.Duża ilość światła powoduje szybszy rozpad leku.
Proponuję zapoznać się z dietą wymienionych ryb, jeżeli jest to możliwe ustalić czym i w jakiej ilości karmił ryby poprzednik. Nagła zmiana diety może powodować tą chorobę.
Cryptobia pierwotniak, Aeromonas bakteria- wywołują tą infekcję.
Leki niszczą florę bakteryjną ryb,trzeba o tym pamiętać.
pozdrawiam

  • Lubię to 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.