Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Witam.

Właśnie mijają 3 miesiące od dnia skompletowania mojej obsady. W ciągu tego czasu zebrało się parę obserwacji, które moim zdaniem warto by opisać. Poza tym fajnie by było prowadzić taki pamiętnik po prostu ku pamięci.

Na początku wyglądało to tak:

IMG_6252.thumb.JPG.ed13289d81759a2c95b2b7e68fe50f1e.JPG

A potem pojawiły się okrzemki i rybki

IMG_6269.thumb.JPG.a2ee27901c2d2e859902610602068a85.JPG

 

Pierwsze rybki trafiły do mnie 28.12.2020 r. od hodowcy z Łodzi, p. Macieja. Jak pisałem w którymś poście, p. Maciek prowadzi część swojej hodowli w mieszkaniu. Razem z żoną są pozytywnie ”zakręceni” w temacie malawistyki. W mieszkaniu naliczyłem kilkanaście zbiorników, choć w części z nich panowało tzw. „przerybienie kontrolowane”.  I tak trafiło do mnie 10 szt. Cynatilapii zebroides red top Likoma oraz 5 szt.  Chindongo Saulosi.

6-go stycznia 2021r.  trafiły do mnie kolejne rybki: 5 szt saulosków i 5 szt maingano. Tym razem były to rybki od lokalnego, włocławskiego hodowcy-amatora. Ze względu na pandemię rybki dostałem w woreczku, przez drzwi, bez możliwości obejrzenia ich w akwarium. Po wpuszczeniu ryb do zbiornika od razu rzucał się w oczy największy osobnik – wybarwiający się właśnie samiec Saulosi. Niestety, posiadał zniekształcona płetwa grzbietowa. Gdybym miał możliwość wcześniej go zobaczyć, to na pewno bym go nie wziął.

Kolejna partia rybek to 10 szt. Chisumulu chisumulae od p. Dariusza Gaży z Żor. Rybki trafiły do mnie 10-go stycznia 2021 r.  dzięki uprzejmości kierowcy z BlablaCara p. Artura. Jeżeli chodzi o p. Dariusz to polecam zakupu u niego. Rybki dotarły w dobrej kondycji, dobrze zabezpieczone no i dobry kontakt ze sprzedającym.

I tak, w przeciągu trzech tygodni udało się skompletować całą obsadę.

Pierwsze wrażenia

Po wpuszczeniu do akwarium pierwszej partii rybek (cynki i sauloski), wszystkie trzymały się bardzo blisko siebie mimo, że do pływania miały jeszcze dużo miejsca. Następnego dnia ławica podzieliła się na dwie. Jedną stanowiły Saulosi, drugą cynki. I tak pływały przez kolejne dwa dni. Potem stadka rozdzieliły się i każda rybka pływała sobie sama. Jeżeli chodzi o jakość rybek to nie mam nic do zarzucenia, mimo że jedna, najmniejsza Cynka padła mi po ok. 4 tygodniach.

Druga partia (sauloski i maingano) nie wykazywała jakiejkolwiek potrzeby zbijania się w ławicę. Szybko rozpłynęły się po akwarium i sauloski stały się nie do rozróżnienia jeżeli chodzi o partię. Poza tym największym, oczywiście, którego odróżniało jeszcze jego zachowanie. Otóż całymi dniami pływa z nosem przy szybie w prawo-lewo, w górę-dół, w prawo-lewo, w górę-dół. I tak non stop. Jedynie podczas karmienia zmieniał swój rytuał, po czym zaraz do niego wracał. Mam jeszcze 3 zbiorniki i nigdy nie nadawałem rybkom żadnych imion, ale jak córka go zobaczyła to stwierdziła, że „osobnik ten zachowuje się jakby miał downa”. No i tak zostało: dostał ksywę Dałnek. Bo mu się po prostu należało. (Jeżeli obrażam kogoś taką ksywą dla rybki to z góry przepraszam. Nie to jest moim zamiarem).

Dałnek wygląda tak:

IMG_6466.thumb.JPG.d072cea00ae6f25807357686a2a30100.JPG

 

Trzecia partia (Labidochromis chisumulu) również nie wykazywała żadnej tendencji do zbijania się w grupę. Myślę, że przy pierwszej partii był to efekt znacznego przerybienia u hodowcy w zbiornikach z młodzieżą. Były przyzwyczajone pływać w ławicy i tak też się początkowo zachowywały, dopóki nie odezwała się natura.

Po miesiącu obserwacji

 Żeby było ciekawie, jak w akwarium jest Dałnek, to musi być też i Dupek. Dupek to drugi samczyk Saulosi, który zaczął się wybarwiać. I jak na typowego dupka przystało był bardzo strachliwy. Jak jakakolwiek inna rybka chociażby koło niego przepływała, ten zaraz się wycofywał. Znalazł sobie miejsce pod liściem Anubisa i często tam przesiadywał, mimo tego, że Dałnek cały czas odprawiał swoje rytuały i wcale się nim nie interesował. Dupek wygląda tak:

IMG_6344.thumb.JPG.0fc3462fc2ea40722b3c663b55e7796d.JPG

 

Następny saulosek, który zaczął się wybarwiać dostał ksywę Hormon. Ten to już zupełnie przeszedł samego siebie. Tańce godowe odprawiał zarówno przy Dupku jak i Dałnku, nie pomijając oczywiście reszty żółtych jeszcze saulosków. Upatrzył sobie rewir nad kamieniem po lewej stronie akwarium i bronił go przed wszystkimi jak dziewica niepodległości. Po prostu jeden wielki buzujący hormon. W tym samy czasie reszta saulosków (oprócz jednego najmniejszego) zaczęła dziwnie czarnieć na płetwach grzbietowych i dostawać ciemnych pasów. Zacząłem się już obawiać, że trafił mi się układ 9:1 i z Hormonem jest coś nie tak. No, ale teraz wszystko jest ok. Po prostu mam 6 samiczek, które nazwałbym „brudnymi”. Hormon wygląda tak:

IMG_6477.thumb.JPG.c7974c7991fa055dddec6a601eeb2cc7.JPG

 

Jeżeli chodzi o cynki, to początkowo wszystkie jednolicie ubarwione na kolor ni to szary, ni to brązowy. Z czasem zaczęły pojawiać się na nich pionowe pasy, które o dziwo raz były bardzo widoczne, a raz zupełnie rozmyte. Jedna, największa była o wiele ciemniejsza niż pozostałe, więc stawiałem, że będzie to samiec. No ale się pomyliłem. Na samca wybarwiła się rybka średniej wielkości, której mógłbym nadać ksywę Dupek II. Też jest jakaś strachliwa. Na razie u reszty ryb płeć trudna do odróżnienia. Niestety, nie udało się zrobić mu zdjęcia.

IMG_6426.thumb.JPG.00164a0c5bd743657829f2cc654aaae4.JPG

IMG_6402.thumb.JPG.ea909a19356ce63702dbdae3af95436a.JPG

 

Podobnie ma się rzecz z Labidochromisami chisumulu. Część ma pionowe pasy, część nie, raz pasy są wyraźne, innym razem rozmyte, ledwo widoczne. Płeć nie do odróżnienia.

IMG_6455.thumb.JPG.6271214012b347c3b52b47c69752a1e2.JPG

 

A maingano? „Koń, jaki jest, każdy widzi” cytując słowa ks. Benedykta Chmielowskiego z „Encyklopedii” sarmackiej. Niewiele mam tu do napisania poza tym, że bardzo mi się podoba.

Po trzech miesiącach

 Najmniejsza samica, z jednolitym żółtym kolorem niedługo zostanie mamą.

IMG_6459.thumb.JPG.1abc39b961e5a965666f507bea4c26de.JPG

A zgadnijcie kto będzie tatą? Nie, wcale nie Hormon, tylko Dałnek. Wiem, bo miałem przyjemność obserwować tarło. Zdziwiły mnie trzy rzeczy. Pierwsza to wiek rybek: myślałem, że jeszcze na tarło trochę poczekam, a tu proszę… Druga to to, że tarło wcale nie odbyło się na płaskim kamieniu, tylko na prawie pionowej skałce z prawej strony akwarium (na zdjęciu kawałek tej skałki widoczny jest po lewej stronie). No i trzecia rzecz, niepokojąca, to to, że po odbytym tarle wszystkie rybki zaczęły dziwnie prześladować tą samiczkę. Po dwóch tygodniach ma poobgryzane części płetw i większości czasu spędza przy powierzchni pod liściem kryptokoryny.  Niestety, na piąty zbiornik nie ma już miejsca. Na dzień dzisiejszy układ 3:7. Jeżeli chodzi  wybarwienie samców, to wygląda to tak, jakby każdy był z innego gatunku. Najbardziej nietypowo wygląda Dałnek, ale ma w sobie coś takiego, że teraz na pewno bym go nie zamienił.

Ogólnie: jak na razie zachowanie w miarę spokojne. Dałnek przejął w posiadanie 2/3 akwarium po prawej stronie a Hormon 1/3 po lewej. Dupek okupuje teraz górny środek pod liściem kryptokoryny pozwalając od czasu do czasy zadomowić się tam inkubującej samicy. Dałnek często wpływa na teren Hormona, ale go nie zaczepia, natomiast jak Hormon wpłynie na teren Dałna to zaraz dostaje bęcki. Generalnie trzymają się bliżej dna, a samiczki pływają raczej po całym akwarium.

Samczyk cynki dalej strachliwy, ale w kilka, kilkanaście sekund potrafi z bladej rybki przekształcić się w coś rewelacyjnego. Dostaje intensywnych, wyraźnych i żywych kolorów. Żółta płetwa grzbietowa świetnie kontrastuje z prawie czarnym i niebieskim. Zupełnie jak na zdjęciach oglądanych w necie. Po prostu extra. Jak na razie nic się nie zmienia: prawdopodobny układ to 1:8. Mimo, że samczyk ładnie się wybarwia nie zauważyłem żadnych zachowań godowych. Być może jest jeszcze za słaby, aby zawalczyć z sauloskami o swój kawałek dna i wykopać jaskinię? Zobaczymy. Samiczki bardzo zlewają się z kamieniami, na których zadomowiły się okrzemki. Cynki trzymają się strefy środkowej akwarium i jeszcze nie widziałem, żeby skubały kamienie. Natomiast rewelacyjnie radzą sobie z nicieniami zwanymi „banana Worms”. Są to takie malutkie robaczki ok. 1 mm długości. Karmiłem nimi narybek pielęgnic z Am. Płd. i z ciekawości wlałem sporą porcję do pyszczaków. Inne ryby łykają robaki, gdy te bezpośrednio przepływają im przed pyskiem. U cynek jest zupełnie inaczej. Widać takie aktywne poszukiwanie i polowanie. Gdy robaszki rozpłyną się już po całym akwarium, cynki potrafią je wyłapywać z prędkością 2 szt/s, przy czym innym rybkom złapanie robaka zajmuje średnio 3-4 s.  Sprawdzałem to dosłownie z zegarkiem w ręku. Natomiast średnio interesują się ogórkiem.

Z kolei za ogórkiem przepadają sauloski i chisumulu. Oczywiście pierwszy zawsze je Dałnek, potem Hormon, a potem kto pierwszy ten lepszy z klanu chisumulu. Samczyki często się odpędzają. Maingano również interesują się ogórkiem, ale raczej nie odpędzają od niego innych rybek. Zawsze wyjadany jest środek ogórka, ten z pestkami. Gdy już go zabraknie zainteresowanie spada, ale zawsze któraś tam coś skubie. Rybki nie lubią cukini. Zainteresowanie brokułami oceniłbym na średnie. Nie interesują się też lotosem, anubiasem i kryptokorynami.

IMG_6395.thumb.JPG.cacbb4a78854803eefbe3aa8e4dafdf2.JPG

IMG_6418.thumb.JPG.8ceebde5cacd7c1ccf56578085c8bea8.JPG

 

Pięknie wybarwiły się dwa samce labidochromisków, przy czym są jeszcze dwaj pretendenci do tego stanu. Najprawdopodobniej mam układ 4:6. Jak na razie nie ma agresji, chociaż kilka razy odbywały się „walki kołowe” dominatorów, do których  próbował dołączać trzeci samczyk. Bezprym pisał, że w jego zbiorniku „rolę policjanta” odgrywała Cynotilapia sp. hara, a u mnie taką rolę spełnia Dałnek. Jak labidoski zaczynają wojować, ten przepływa sobie centralnie przez środeczek, a że jest od nich dwa razy większy, to od razu „pilotom” przechodzi ochota na kołowanie. Moje Chisumulu trzymają się dna akwarium i często pływają między kamieniami, chociaż nie wpływają do grot. Lubią też nosami grzebać w piachu. Są teraz najmniejsze ze wszystkich rybek i mam wrażenie, że rosną bardzo powoli. Bardzo ładnie wyglądają na tle „okrzemkowych” skał.

No i na koniec maingano. Tak naprawdę, to niewiele mogę o nich napisać, poza tym, że jak dla mnie to jeżeli chodzi o kolorystykę, są to najładniejsze rybki. Trafiły do mnie jako największe ze wszystkich. Teraz wielkością ustępują sauloskom. Dwie sztuki z dużym udziałem ciemnego granatu, trzy sztuki z udziałem mniejszym. Jakiś czas temu jedna rybka inkubowała, ale od kilkunastu już dni w ogóle jej nie widzę. Nie znalazłem też trupka, więc może ukrywa się przed agresją ziomków? Nie wiem. Generalnie rybki mało widoczne. Nie powiem, że nieruchliwe, bo pływają jak nakręcone, ale często pływają między kamieniami i ganiają się po grotach. Na inne rybki praktycznie nie zwracają uwagi, chociaż często popadają w konflikt z Dałnkiem, gdy za blisko podpłyną jego kamienia. Generalnie poza urodą niczym innym nie powalają.

Podsumowanie???

Mimo pewnych kłopotów przy zakładaniu  zbiornika i mnóstwa pracy jaką w to włożyłem uważam, że jest to najlepsze akwarium ze wszystkich jakie posiadam. Jak na razie jest najmniej obsługowe: nie ma problemu z parametrami wody, nie trzeba nic zmiękczać,  nic zakwaszać, nie ma problemu z roślinami (bo praktycznie ich tam nie ma). Rybki o żywych, wyraźnych kolorach. Jeden z moich znajomych określił, że wygląda prawie jak na rafie. Fajnie. Jak na razie widzę tylko jedną wadę, która mnie trochę denerwuję. Jest to mianowicie żarłoczność pyszczaków.  Podczas karmienia mam nieodłączne wrażenie, że karmię piranie. Za żarciem to prawie z wody wyskakują. Ale cóż, to się pewnie już nie zmieni.

Generalnie: szkoda, że tak późno zwróciłem uwagę na ten biotop.

PS. Ostatnio tyle napisałem na maturze, 28 lat temu.

Edytowane przez Bartek_De
  • Lubię to 7
Opublikowano
Godzinę temu, WojtekW napisał:

A potem pojawiły się okrzemki

Te glonki na kamieniach, to raczej nie okrzemki. Na moje oko, to chyba krasnorosty ;)👍

Opublikowano

Do moderatorów: Czy mogę prosić o usunięcie ostatniego zdjęcia. Wstawiło mi się dwa razy i nie potrafię sobie z tym poradzić. Dzięki.

Opublikowano
16 godzin temu, WojtekW napisał:

Do moderatorów: Czy mogę prosić o usunięcie ostatniego zdjęcia. Wstawiło mi się dwa razy i nie potrafię sobie z tym poradzić. Dzięki.

Zrobione

  • Lubię to 1
  • 5 miesięcy temu...
Opublikowano

Mija prawie 9 miesięcy od startu mojego Malawi.

Miesiąc temu zrobiłem redukcję obsady i wątpliwości z nią związane zamieszczone są w wątku:

Obecnie pływają:

Saulosi - 1+5. Tutaj odnośnie redukcji miałem duży dylemat. Dałnek, jako bliżej nieokreślony mieszaniec Coral prezentował się jak dla mnie bardzo fajnie. Jak wspominałem, ubarwieniem przypominał trochę membe deep. Dupek, jak to dupek, wyglądał na typowego Sauloska. I tu problem: którego zostawić: tego ładniejszego, czy rasowego? Jako, że samce Saulosi nie bardzo interesowały się wpłynięciem do butelki i już byłem na skraju swojej cierpliwości, postanowiłem zdać się na ślepy los. No i pierwszy do butelki wpłynął Dałnek i to on poszedł do zoologa.

Cynotilapia red top Likoma - 1+8??? Tutaj układ się nie zmienił.

Labidochromis chisumulu chisumulae - 1+1 (+3) Tutaj zupełnie nie jestem pewien. Zostawiłem jednego samca, tego najbardziej wybarwionego i jedną pewną samiczkę. Pozostałe 3 to dla mnie zagadka, chociaż coraz częściej mam wrażenie, że jest wśród nich 1 samiec.

Maingano - 1+1. Tutaj postanowiłem, że z uwagi na urodę zostawię tylko jedną samiczkę. Jednak podobnie jak w przypadku Saulosi, tutaj też musiałem zdać się na ślepy los. Moja cierpliwość skończyła się z chwilą wyłowienia trzech sztuk i jak się okazało została mi inkubująca samica (od której 1 maluszek od paru dni pływa w szczelinie między kamieniami) oraz 1 samiec.

Aha, no i jeszcze nieustraszeni pogromcy glonów: hemlety, w ilości 8 sztuk, w układzie bliżej nieokreślonym.

I teraz obserwacje po redukcji:

Mimo, że odławiałem metodą "na butelkę", bez ganiania kasiorkiem, rozbierania skał i odlewania wody, to rybki od tego czasu zrobiły się bardzo płochliwe. Kiedyś wystarczyło ruszyć nogą a już wszystkie pływały przy przedniej szybie w oczekiwaniu na jedzenie.  Teraz, jak tylko zbliżam się od akwarium, od razu wszystkie chowają się za kamienie. A tak to wygląda, jak podchodzi i wskakuje na akwarium Zocha:

IMG_6606.thumb.JPG.9deb23fae4d5f4ac5943dc57914780d9.JPG

Cyk... i akwarium prawie puste.

Druga rzecz, to po redukcji objawiła się duża agresja zarówno wewnątrz jak i zewnątrz gatunkowa. Każdy gonił każdego, ale najbardziej dostawało się samicy Maingano i samicom Cynotilapii. Często próbowały ukryć się w pływających liściach kryptokoryny. Dlatego dorobiłem im dwie nowe skałki z otworami: pierwsza od lewej u góry przelotowa i druga, 1/3 długości od lewej, na dole. Ta ma 3 komory, dwie przelotowe i jedną nieprzelotową (taki trójkątny otwór). Wstawiłem też drewnianą rurkę, w której w innym akwarium tarły mi się glonojady. Ta też jest przelotowa.  I zauważyłem, że takie właśnie przelotowe, moje rybki preferują najbardziej, zwłaszcza samica Maingano i Cynotilapie.

IMG_6615.thumb.JPG.2ce8926ea90e707ba977842a911920bc.JPG

IMG_6616.thumb.JPG.c695b90380bf9929a085745b5ab14c8e.JPG

Teraz, po czterech tygodniach od redukcji w akwarium panuje względny jak na pyszczaki spokój. Jak zwykle najwięcej zamieszania wprowadzają Chisumulu. Samczyk próbuje trzeć się z samiczką, ale jakoś nie mogą sobie znaleźć spokojnego miejsca. W lewym dolnym rogu najczęściej przebywa samiec Saulosi, środkowe górne partie najczęściej patroluje samiec Cynotilapii, a Maingano nie ma jakoś swojego ulubionego miejsca. Prawą stronę akwarium okupują samice. I tak Chisumulu, jako najmniejsze, są cięgle przez kogoś przepędzane.

W artykułach o Cynotilapiach często było napisane, że samce kopią pod kamieniami groty, do których zapędzają samice podczas tarła. U mnie nic takiego nie zauważyłem. Samiec raczej trzyma się środkowych stref i nie pamiętam, żebym przyłapał go na kopaniu.  Natomiast dno mam całe poryte i przekopane. No i o dziwo, głównym kopaczem okazał się samiec Maingano.

IMG_6652.thumb.JPG.7df2e87646feee8d2b12982f65314961.JPG

A tak wygląda część mojej ferajny:

IMG_6628.thumb.JPG.4efa70e8cedf20e6a568dc1bf3e30676.JPG

IMG_6631.thumb.JPG.15e026e92d44eb9755a48a558b0a4370.JPG

IMG_6632.thumb.JPG.167c7bd1ed09d229ebb3fa882bf3a7bf.JPG

IMG_6692.thumb.JPG.b4f8a30bfcc875d350c391a5490f04a2.JPG

IMG_6593.thumb.JPG.613ad4b37fdbe2943fd2e16638d00ebe.JPG

IMG_6614.thumb.JPG.3142346369ae3e78356b2d857b5451f1.JPG

IMG_6619.thumb.JPG.cf78b2c0c65bac3627698f3142d2e008.JPG

IMG_6621.thumb.JPG.05fad6ca9dccf61fd0aeb6ec9ee175df.JPG

IMG_6623.thumb.JPG.bfb9e1bbb3cd36e62d15bbb1195a27a9.JPG

IMG_6624.thumb.JPG.e1ac8a20157c9d9274d5cc2d9a2e36e1.JPG

IMG_6659.thumb.JPG.25717e43863f6385a2c2d915bc0bb107.JPG

IMG_6662.thumb.JPG.148ed572848b564e1fbbc8bfb93f2869.JPG

IMG_6666.thumb.JPG.c06a1a5e9f12393492f628dbfed549c4.JPG

IMG_6672.thumb.JPG.98c7f37a3d501f1c9d1e07d2587f9dd6.JPG

IMG_6680.thumb.JPG.a7e9cc840ea562fabe3596e071a8826a.JPG

IMG_6687.thumb.JPG.215eece5cf05159429e2fd70fb86ac48.JPG

IMG_6690.thumb.JPG.81c6622bdf9f7019ef3a975215f6b2b1.JPG

Jak wcześniej pisałem, rybki oddawałem do sklepu zoologicznego. Po tygodniu wstąpiłem zobaczyć, czy rybki mają nowe domy i okazało się, że Maingano znalazły nabywcę już następnego dnia. Natomiast Dałnek zupełnie nie do poznania. Stracił wszystkie kolory, zbladł. Tak samo Chisumulu: zupełnie poznikały im niebieski pręgi i wydawało się, że wszystkie to samiczki. Wiadomo: nowe warunki, brak kryjówek (jak to w zoologu), itp. I mimo, że w akwarium rządziły, to widać było stres. Ale najśmieszniejsze jest to, że w przeciwieństwie do moich, chętnie podpływały do szyby. Poznały mnie, czy co????

  • Lubię to 5

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.