Skocz do zawartości

Wprowadzanie ryb - ku przestrodze...


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Niedawno przeżyłem swoisty koszmar związany z powiększaniem swojej obsady.... Choć popełniłem w tym przypadku niewybaczalne błędy, które mam nadzieję u innych nie mają prawa się powtórzyć, postanowiłem nie skrywać tej przykrej historii, uważam bowiem, że może posłużyć jako nader skuteczne ostrzeżenie dla innych, nie zdających sobie dotąd do końca sprawy z temperamentu hodowanych ryb...


Otóż po tym jak zmieniłem we wrześniu swoje akwa na większe (240 l na 450 l) dokupiłem 20 szt. młodych demasoni. Jednakże początkowy plan stworzenia zbiornika ł jednogatunkowego z różnych przyczyn się nie powiódł i dołączyły one do dotychczasowej 2 letniej obsady z yellow, maigano i saulosi. Od jakiegoś czasu zastanawiałem się nad wprowadzeniem jeszcze jednego gatunku, będącym pewną przeciwwagą dla dominujących obecnie w akwa niebiesko – granatowymi barwami. Ostatnio dość nieoczekiwanie nadarzyła się okazja na piękne złocisto- czarne młode m. crabro....


Okazało się, że maluchy ( w sumie 6 szt.) są zaledwie 2,5 – 3 cm.

Jednak wielkość akwa (180 cm. długości), spora ilość kryjówek w postaci wapieni (co prawda zwykłych, nie filipińskich ale również z pewną ilościa większych i mniejszych szczelin) i roślin (cały jeden bok zbiornika zarośnięty kryptokoryną, drugi w nurzańcach), relatywnie spokojna obsada, a także brak jakichkolwiek problemów w przeszłości (3-4 miesiące temu bezproblemowo wprowadziły się 20 szt, niewiele większych demasoni), uśpiły moją czujność...


Przed wprowadzeniem młodych nakarmiłem ryby i stało się.... To były sekundy. Na 6 młodych crabro rzuciły się niemal wszystkie moje pyszczaki w sile 30 sztuk! Największe z nich samiec saulosi i maigano pochwyciły i dosłownie rozszarpały w pół pierwszego nieszczęśnika. Za chwilę każdy z nich miał już w paszczy kolejnego, trzymając je zębami za ogon i fragment tułowia i tak pływając z próbującymi się wyrwać biedakami po akwarium. Pozostałe zostały otoczone i bezlitośnie podgryzane przez inne pyśki, prym wiodły tutaj demasoni ale i inne saulosi czy yellowy nie pozstawały w tyle......


Gdy chwyciłem za siatkę było już po wszystkim, odłowiłem w zasadzie już tylko strzępy jednego młodego crabro, reszta z nich była z licznymi ciężkimi ranami, bezlitośnie pokiereszowana...


Przyznam, że to co widziałem przerosło moje wyobrażenia o naszych milusińskich. Zachowały się niczym stado krwiożerczych rekinów, którym rzucono płaty świeżego mięsa, choć fakt, że w tym przypadku nie popisałem się wyobraźnią i nie dołożyłem koniecznych starań, nie ulega kwestii... Choć z drugiej strony, nawet wpuszczenie rybek przy zgaszonym świetle nocą, nie wiem czy zdałoby tutaj egzamin, chyba tylko w postaci odłożenia tego dramatu w czasie.....


Tak łagodne zaadaptowanie się ledwie kilka miesięcy temu młodych demasoni tłumaczę sobie teraz faktem, że stare ryby były stosunkowo świeżo po przeprowadzce (2-3 tygodnie) i może dlatego tak obojętnie potraktowały wówczas nowych przybyszy, inna sprawa że były one jednak ciut większe... To chyba najlepiej obrazuje, jak ważny jest prawidłowy dobór obsady na początku, późniejsze zmiany bowiem mogą być bardzo trudne do przeprowadzenia i kończyć się dramatem, a już na pewno wymagają odpowiedniej wiedzy i przygotowania, olbrzymiej ostrożności i wyobraźni.....

Opublikowano

Też tak miałem kiedy do swych Yellow'ków (największy ok.7cm dł.)

dodałem ok. 1,5-2cm dł. p. demasoni.

Ryby zachowywały się jakby spadł pokarm (chodz były najedzone)

zaczeły małe demasoni taranowac i gryśc im płetwy

Na szczescie mam wystrój z wapienia filipińskiego gdzie jest masa dziór dla małych rybek gdzie duże się nie dostaną co uratowało sytuację

Skończyło sie na po odgryzanych płetwach które już po miesiącu odrosły

Po ok. 3 godz. demasoni wypłyneły z dziór i Yellow'ki je ignorowały


Teraz jak będę dodawał ryby to wpuszcze je wpierw do siatkowego kotnika wewnątrz akwa. i dopiero jak ryby się poczują trochę pewniej to je wpuszczę powinny byc mniej zdezorjentowane przez co mniej podatne na atak

Opublikowano

oprócz tego że nie zgasiłeś światła, mogłeś zrobić kolejną rzecz, a mianowicie późnym wieczorem przed zgaszeniem światła poprzekładać troszkę wystrój, pozmieniać kamienie od nowa poukładać je w innych miejscach zgasić światło i za jakiś czas wpuścić nowy narybek.

Po części sam sobie odpowiedziałeś wcześniej że wtedy była przeprowadzka, dorosłe ryby zajęły się tym co dla nich najważniejsze - ustaleniem swoich rewirów, w nosie miały małe rybki które nie stwarzały dla nich zagrozenia.

W tej chwili wrzuciłeś żywy pokarm.

Opublikowano

Poprzednio demasoni wpuszczałem może nie bezpośrednio po przeprowadzce ale jakieś 2-3 tygodnie, napewno ryby nie były jeszcze w pełni zaaklimatyzowane w nowym zbiorniku i nie czuły się tak pewnie jak to ma miejsce obecnie...


Poza tym nigdy wcześniej nie miałem podobnych zdarzeń. Stara obsada jest od początku, czyli od 2,5 roku i do czasu wpuszczenia demasoni nigdy innych zmian nie było...



Tak więc moja czujność została uśpiona. Sądziłęm również że tak małe 2-3 cm osobniki zostaną podobnie jak ostatnio zignorowane... Mimo wszystko trudno też było porównać je do żywego pokarmu, nawet w przyp. największych maigano i saulosi nie było absolutnie mowy o możliwości przełknięcia młodych crabro, nie mówiąc już o demasoni, które mają obecnie od 4-6 cm...


Oczywiście jestem zły na siebie, że nie wpuściłem młodych przy zgaszonym świetle, nie porzestawiałem kamieni, choć mam wątpliwości czy załatwiłoby to w zupełności sprawę i młode przetrwały by próbę...


Inna sprawa, że teraz gdy poznałem "możliwości" swoich podopiecznych mam nie lada dylemat, jakiej wielkości rybki ewent. nowego gatunku mogłyby sobie poradzić w moim akwarium....

Opublikowano
Inna sprawa, że teraz gdy poznałem "możliwości" swoich podopiecznych mam nie lada dylemat, jakiej wielkości rybki ewent. nowego gatunku mogłyby sobie poradzić w moim akwarium....


Wprowadzenie czegośnowego do starej dorosłej i zadomowieonej obsady mimo zachowania tych wszystkich w/w środkó bezpieczeństwa nigdy nie gwarantuje sukcesu. Nowa ryba zawsze jest osłabiona poprzez odławianie transport i po wpuszczeniu poprzez inna chemię wody, jednoczęsnie nowy usułuje sobie znaleść miejsce w akwa, tym bardziej nawet jak wpuścisz duze dorosłe ryby to samiec z miejsca bedzie chciał obrac rewir a tu zonk ... wszystkie zajete wiec trzeba powalczć ... i tu następny zonk bo właściciel rwiru mimo ze moze być mniejszy to raz zna wszystkie zakamarki w akwa a i jest w lepszej kodycji bo nie przezył szoku przeprowadzkowego i wtedy nawet mniejsza teoretycznie łagodniejsza ryba może dać bęcki większemu silniejszemu ale nowemu osobnikowi

Opublikowano

Dokladnie tak. Stara dobra szkola mowi - nakarmic obficie obsade, poburzyc rewiry i zgasic swiatlo. Wpuscic mozliwie duza grupe mlodych ryb i nie zapalac swiatla przez 2-3 dni.

Im wieksze ryby tym gorzej i to juz przecwiczylem wielokrotnie, jako ze hodowcy czesto oddawali mi do sklepu dorosle ryby. Wpuszczalem je do ryb znacznie mniejszych, liczac, ze sobie poradza. W przytlaczajacej wiekszosci przypadkow musialem szybciutko je izolowac (co jest latwe w sklepowych akwariach - o ilez trudniejsze w domu!), bo 'przewaga wzrostu' nie miala zadnego znaczenia i nowa ryba dostawala zwykle lomot od wszystkich bez wyjatku.

TO co napisalem w pierwszym akapicie to imho najwiecej co mozemy zrobic. No i miec nadzieje, ze wiekszosc 'nowych' przezyje...

Opublikowano

No właśnie, wydaje mi się, że w przypadku demasoni na ich korzyść zadziałal również fakt, ze wpuściłem je w dużo wiekszej ilości - 20 szt. Natychmiast stowrzyły przestraszoną ale sporą i zwarta grupkę....

Opublikowano

Niestety zdarza się takie zjawisko jak napisałes i ryby są potraktowane jako pokarm, następuje wtedy specyficzne zachowanie i pysiaki wyglądają jak piranie. Osobiście takiej tragedii nie przeżyłem ale mam mnóstwo kryjówek w których pływa zawsze kilkanaście młodych rybek od 0,8 cm do 3 cm naturalnego chowu i jakoś nawet małe rybki około 3 cm wpuszczone po pewnym czsie od zgaszenia światła szybciutko nie niepokojone ewakuują się do szczelin i tylko czasami dostana sie w paszcze aulonki, która nie przestaje na nie polować póki ma nadzieje na ich przełknięcie ( a może wciągnąć nawet 3,5 cm rybkę ). Myślę że niebagatelną rolę odgrywa tu pzyzwyczajenie moich podopiecznych do małych rybek, które są zadomowione, szybkie i zbyt problematyczne na potraktowanie ich jako pokarm. Nie bez znaczenia jest to ze ryby wypuszczone bezpośrednio nad półką skalną nie mają problemów z dotarciem do kryjowek. Widziałem jednak akcje gdy kolega wpuszczał do zbiornika z kilkoma kamieniami grupę moich 3,5 cm saulosi. Teoretycznie łagodne ryby takie jak yellow czy nie nleżący do kilerów maingano przyatakowały je błyszkwicznie i 2 ryby straciły życie a 1 była mocno pokaleczona. Próby ich zjedzenia się nie powiodły więc był to mord ;) a 3 pozostałe sztuki które wpłynęły pod kamień pływały już później traktowane jak ryby. Przeganiane ale nie mordowane. Zaważyła pierwsza chwila. Mimo ostrzeżeń kolega twierdził ze zawsze wpuszczał przy zapalonym świetle i bez dodatkowych zabiegów. Nie brały go argumenty że wtedy jego ryby były mniejsze. I stało się. Dlatego pomimo tego że wielokorotnie może nic takiego nie nastapić ( słusznie arbitro zauwazył że czym większe stado tym więsza szansa na to że rybki nie zostaną zaatakowane ), to jednak zawsze trzeba dmuchac na zimne i młode ryby wpuszczać przynajmniej najlepiej kilka godzin po zgaszeniu światła lepiej bezpośrednio z sitka nad potencjalnymi kryjówkami. Wpuszczenie ryb dorosłych to już zupełnie rosyjska ruletka. Na pewno tu wysiłek trzeba zmaksymalizować i dokonać wszelkich możliwych czynności ( wpuszczenie ryb po kilku godzinach od zgaszenia światła, przebudowa wnętrza, nakarmienie podopiecznych ). Nie daje to jednak gwarancji i zwłaszcza pojedyńcze ryby moga zostać odrzucone.

Opublikowano

ja zawsze przed wpuszczeniem rybek przestawiałem kilka znaczących kamieni dla ryb zadomowionych już w akwarium, wpuszczane nowe ryby pakowałem do większego worka, robiłem kilka dziurek w tym worku by był dopływ świeżej wody i tak przez kilka godzin przed zgaszeniem światła ryby przyzwyczajały się do swojej obecności, na początku zawsze były mocne ataki na worek, ale po czasie stara obsada rezygnowała, po zgaszeniu światła wpuszczałem rybki i było ok, oczywiście czasami zdarzało się, że jakaś została połknięta, ale to był nie wielki procent strat.

Tak robiłem w przypadku młodych ryb, jeśli chodzi o dorosłe osobniki to już jest loteria.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Tutaj nie chodzi o zmianę koloru tylko o "rozwój glonów w zbiorniku zostaje znacznie ograniczony".
    • Od ponad pół roku mam ryby jak w stopce. Z renomowanej hodowli. Mam problem z niektórymi egzemplarzami Acei Itungi. Od samego początku mają problem z przyjmowaniem pokarmu. Płatkami plują spożywając tylko male kawałki. Jakikolwiek granulat odpada. Leczyłem w grudniu Metronidazolem i Protosolem. Było lepiej ale znów widzę, że jakby były chore.  Wrócił brak apetytu. Ryby są blade i lekko wychudzone Leczyłem Protosolem. 2 dni - dawka 20ml/100l. Czyżby za mało? A może to nie wiciowce? Reszta obsady w porządku. Jakieś porady co z tym fantem zrobić?  
    • Jej kolor świadczy o jakimś problemie z glonami. Myślę, że zmiana koloru barwnikiem z soli na dłuższą metę nie rozwiąże problemu. Zresztą już jej używałem i po zastosowaniu dawki zalecanej przez producenta woda wyglądała "mało naturalnie" zbyt mocno niebieska. Ale dla ryb podobno jest dobra.
    • Nieźle zielona. Ja polecam Sanital z Tropicala. Moja woda jest niebieskawa, ale kryształ. Zauważyłem też, że ryby zdecydowanie mniej się ocierają.
    • Po dwóch dniach pracy wkład wyglądał tak: Woda w korpusie zielona, jak ja zdjęciu. W zbiorniku nieznaczna poprawa klarowności. Ale naprawdę subtelna. Założyłem nowy wkład ale pewnie efekt będzie taki sam. Wykwit zielenic? Z czego jak teoretycznie nie mają pokarmu co potwierdzają testy wody...
    • Trochę czasu od startu już minęło, trochę z nowym zbiornikiem się oswoiłem, trochę jego rozmiar w moich oczach się zmniejszył  W końcu mam chwilę żeby co nieco napisać. Zacznę od spraw niezbyt miłych. Z obsady którą zadomowiłem na samym początku straciłem samicę Stigmatochromis Tolae. Niestety dołączył do niej jeden z trzech Exochochromis Anagenys. Najmniejszy z trzech. Na początku winiłem za to pokarm Hikari Vibra Bites i to że go nie namoczyłem. Zachęcony jednak przez kolegów z forum poczytałem co nieco tu i tam o pokarmach granulowanych i po czasie uważam jednak, że namaczenie ich nie ma najmniejszego sensu. Trzeba się po prostu pilnować żeby nie sypnąć go za dużo, o co nie trudno. Profilaktycznie jednak dla spokoju ducha pokarm Hikari wylądował w koszu. Strata niewielka bo była to mała paczka kupiona na próbę a spokój akwarysty nieoceniony  Po dłuższych przemyśleniach sytuacji, która miała miejsce doszedłem do wniosku, że dwa osobniki, które pożegnały się z żywotem musiały gorzej znieść aklimatyzację. Stres związany z transportem i lądowaniem w zbiorniku, a w przypadku najmniejszego Exo stres związany z tym że jest najmniejszy w zbiorniku (duuuużo mniejszy od pozostałych) mógł osłabić układ odpornościowy ryb a na to tylko czekały jakieś pasożyty, które zrobiły swoje. Po tym jak padł Tolae i objawy zauważyłem u Exo zakupiłem dwa preparaty Zooleka. Protosol i Capisol. Niestety zanim do mnie dotarły młody Exo już był na wykończeniu. Mimo wszystko przeprowadziłem tygodniową kurację Protosolem (do słupa wody i do pokarmu) oraz tygodniową kurację Capisolem (do słupa wody). Capisolu do pokarmu już nie podawałem bo ryby w ogóle nie chciały jeść karmy nasączonej lekiem. Nie wiem czy to tylko moje imaginacje czy faktyczny efekt obydwu kuracji ale mam wrażenie, że ryby które i tak wydawały mi się w bardzo dobrej kondycji nabrały jeszcze większego wigoru i od tamtej pory nie zaobserwowałem już nic niepokojącego w życiu zbiornika.  Co do pokarmu to zakupiłem (po kilku pochlebnych opiniach) pokarm Aller Futura. Do tej pory żaden pokarm tak pozytywnie mnie nie zaskoczył. Ryby pożerają go z niesamowitą ochotą. Wody jakoś szczególnie nie brudzi. Cena jest powalająca. Więcej argumentów nie potrzebuję. Następnym razem może tylko wezmę większy rozmiar bo obecnie mam bodajże 0,9-1,6mm. Doszło do tego, że ryby niezbyt chętnie jedzą pokarmy Naturefood Cichlid Premium czy Artemię w płatkach od HS Aqua a jak tylko sypnę Aller Futura to mam wrażenie, że zaraz moje ryby powyskakują ze zbiornika w szaleńczej pogoni za pokarmem   W temacie filtracji. Obecnie filtracja opiera się na kaseciaku i module filtracyjnym. Pompę ustawiłem jednak na 1 bieg ponieważ na biegu 2 po tym jak liście Vallisnerii przyklejały się do wlotu to poziom wody w module wyraźnie spadał. Przy obecnym ustawieniu tego nie obserwuję a pompa "sika" i tak bardzo mocno. Mój kaseciak zaskoczył mnie niesamowicie. Przy jego tworzeniu słyszałem sporo opinii, że przy dwóch 5cm warstwach gąbki PPI30 filtr zapcha się po tygodniu. Przy pierwszej podmianie wody, dwa tygodnie po wprowadzeniu ryb, trochę spanikowałem ponieważ poziom wody w komorze pompy spadł w sposób bardzo wyraźny. Jakieś 8cm w stosunku do komory wlotowej. Otworzyłem przesłonę wlotu na maksa ale nic się nie zmieniło. Pomyślałem, że trzeba będzie gąbki jednak czyścić często i już zacząłem kombinować co zmienić żeby filtr był bardziej "długodystansowy". Ku mojemu zaskoczeniu następnego dnia, pomimo braku jakiejkolwiek interwencji, poziom wody w obydwu komorach się wyrównał. Okazało się, że po podmianie wody gdy poziom wody spada, gąbki w filtrze potrzebują chyba trochę czasu żeby ponownie napełnić się wodą i tym samym nie ograniczać przepływu. Musiałem chyba mieć sporo szczęścia przy doborze gąbek i rozmiaru wlotu ponieważ od początku działania filtra, gąbek w końcu nie czyściłem i do dzisiaj różnica poziomu wody pomiędzy komorą pompy a komorą wlotową to jakieś 0,5cm. Może 1cm.  Przy ostatniej podmianie zdecydowałem się podać profilaktycznie, zgodnie z instrukcją sól akwarystyczną Tropical Sanital. Wydaje mi się, że rybą taki zabieg odpowiadał dlatego chyba co jakiś czas go przeprowadzę. Na pewno nie przy każdej podmianie bo jednak zabarwia wodę dosyć widocznie ale może raz na kwartał... Podjąłem również kroki w celu poniesienia pH wody w zbiorniku. Do tej pory miałem je na poziomie 7,5. Chciałbym osiągnąć jakieś 7,8-8,0. Zacząłem codziennie dodawać sodę oczyszczoną uprzednio rozpuszczoną w wodzie z akwarium. Do tej pory dodałem łącznie 10 łyżek i udało mi się podnieść chyba do 7,6  Piszę "chyba" ponieważ na testach kropelkowych odczyt nie jest aż tak precyzyjny.  Na koniec co nieco odnośnie samych mieszkańców. Chwilowo stan obsady prezentuje się następująco: Stigmatochromis Tolae 2+1, Exochochromis Anagenys 2szt., Protomelas Mbenji Thic Lips 3szt., Nimbochromis Polystigma 6szt. (prawdopodobnie 3+3) oraz Dimidiochromis Strigatus 1+2. Ryby prezentują się doskonale. Na pewno dobrym wyborem był zakup podrośniętych już osobników. Obecnie za króla zbiornika uważam dominującego samca S. Tolae, ale wydaje mi się, że dosyć szybko zostanie zdetronizowany przez któregoś samca N. Polystigma. Obecnie różnica wielkości pomiędzy nimi jest znaczna ale Nimbochromisy rosną jak na drożdżach i już zdarza im się przegonić Tolae jak ten za bardzo się rządzi. Jeden z Protomelasów miał ostatnio białe, spuchnięte oko. Obawiałem się, że to jakaś infekcja ale chyba doznał uszczerbku w jakiejś potyczce. W jego zachowaniu nie zaobserwowałem nic dziwnego a oko szybko zaczęło wracać do normalnego stanu. Udało mi się nawet doczekać młodych D. Strigatus  Wiadomo, że szanse na odchowanie w zbiorniku ogólnym mam mikre ale ciągle obserwuję jednego, dzielnego "komandosa"  Ostatnio nawet zasuwał dzielnie przy samej powierzchni przez cały zbiornik  Będąc przy D. Strigatus. Samiec tego gatunku to największa pierdoła w całym akwarium. Mam wrażenie że boi się własnego cienia. W czasie karmienia buszuje jak szalony a większość czasu spędza w lekkim zacienieniu i udaje, że go nie ma. Mam wrażenie, że nawet ślimak byłby w stanie go zastraszyć. Odmiennie natomiast zachowują się samice tego gatunku. Ciągle się zaczepiają i nie dają sobie w kaszę dmuchać jeśli chodzi o relacje z innymi gatunkami. Exochochromisy ewidentnie potrzebują powiększenia stadka bo jeden jest dominujący i ciągle doskwiera temu drugiemu. Po świętach Wielkanocnych planuję powiększyć obsadę o: 2x Exochochromis Anagenys, 1 samicę Dimidiochromis Strigatus, 1 lub 2 samice Stigmatochromis Tolae i .... chyba zdecyduję się na zakup tylko samca z gatunku Aritochromis Chrystyi  Strasznie chciałem mieć ten gatunek. W zestawie z samicami obawiam się, że byłby zgubny dla obsady w okresie tarła. Liczę, że sam samiec nie będzie zanadto uciążliwy. Miał być koniec ale jeszcze mi się przypomniała jedna sprawa. Otóż planuję zrobić nad zbiornikiem małą hydroponikę. Zakupiłem i przerobiłem do tego celu dwie doniczki balkonowe. Zamierzam je wypełnić gąbkami i zasilać skimmerem Eheim. Na razie mam takie dwa zdjęcia. Jak sprawa się rozwinie to zaktualizuję temat  Nieco się rozpisałem. Ciekawe czy ktoś dotrwa do końca   PS. W najbliższym czasie postaram się wrzucić jakieś fotki lokatorów  
    • Dzięki za poradę  W moim przypadku obsada:  Cynotilapia sp. Jalo Reef  labidochromis caeruleus Kakusa  tzw. yellow Pseudotropheus cyaneorhabdos "maingano" była sprawdzona i poza maingano było OK  wezmę po uwagę ewentualnie Chindongo socolofi  za Twoją poradą choć te "moje 3 gatunki są jakby to powiedzieć inne pod względem i koloru i budowy ciała więc są wg, mnie tworzą bardzo ciekawy układ.  Jeszcze tak myślę o saulosi ale myślę że podobne do yellow samiczki które są żółte i to zły pomysł.
    • Cześć, Szukam 2–3 samic Pseudotropheus crabro, najlepiej z linii F0 lub F1. Mam dorosłego, dominującego samca i chcę zbudować czysty zbiornik jednogatunkowy. Interesują mnie wyłącznie ryby z pewnego źródła, nie sklepowe. Odbiór osobisty (Dolny Śląsk) lub wysyłka.   Z góry dzięki za kontakt! Paweł
    • 1) Istnieje taka możliwość, do krzyżowania dochodzi jeżeli samica niema samca ze swojego gatunku lub samiec jest zbyt słaby aby zająć terytorium na którym dochodzi do tarła. 2) Np; Labidochromis joanjohnsonae  https://www.malawi.si/Malawi/Mbuna/Labidochromis/Labidochromis joanjohnsonae/index.html        lub Labidochromis sp. 'perlmutt' Higga Reef  https://www.malawi.si/Malawi/Mbuna/Labidochromis/Labidochromis sp. 'perlmutt'/slides/Labidochromis sp. 'perlmutt' Higga Reef.html lub Chindongo socolofi albo Iodotropheus sprengerae. 3) Ryby młode gdzie płec jest nieznana trzeba brać po 8-10 sztuk, niektórzy po 12 i więcej sztuk biorą żeby utrafić jak najwięcej samic. Docelowo zostaw po 1 haremie.  
    • Witam  Po prawie 10 latach i zabawy w roślinne, jestem na etapie powrotu do "malawi" Zbiornik jest nie duży bo 240 L brutto. Planuję taką obsadę: Yellow / Mainagano / Afra jalo czyli dokładnie: Cynotilapia sp. Jalo Reef lub Cynotilapia Red Top Lipoma labidochromis caeruleus Kakusa  tzw. yellow Pseudotropheus cyaneorhabdos "maingano"   Kilka pytań  1.  czy nie będą się krzyżować aby nie było bastardów 2. Czy zamiast maingano coś innego bo z nimi miałem najwięcej kłopotów (agresja wewnątrzgatunkowa) 3 Po ile sztuk, po 1 haremie ?  Ewentualnie jakieś sugestie  Pozdrawiam  
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.