Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Istnieje kilka sposobów eutanazji chorych zwierząt. Należą do nich otrucie (uśpienie), pozbawienie głowy oraz przekazanie. Prawdopodobnie najlepszą metodą jest użycie chemikaliów. Niektórzy weterynarze polecają przedawkowanie MS-222, środka znieczulającego dla ryb. Od firm chemicznych można nabyć MS-222, tricaine methanesulfonate?? lub Etyl 3-aminobenzoat??, methanesulfonic acid??. Rybę należy umieścić na 10 minut w pojemniku z roztworem o stężeniu 350 ppm MS-222 (350 mg MS-222 na litr wody). Jest to bardzo humanitarny sposób i nie pozostawia urazów zarówno u ryb, jak i u właściciela. Inną metodą chemiczną jest zastrzyk z pentothalu do jamy brzusznej. Używanie strzykawki albo kłucie igłą zwierząt może być trudne dla właściciela. Jeżeli to uspokoi obawy, to należy stwierdzić, że metoda ta jest niemal bezbolesna dla ryb. Ostatecznie do eutanazji ryb można użyć alkoholu. Należy połączyć wódkę (lub jakikolwiek podobnie silny alkohol) z wodą w proporcjach 1:5 (20%). Roztwór ten po prostu uśpi rybę w nim umieszczoną. Te trzy metody są bardzo polecane.


Inną metodą nie polecaną przez weterynarzy (ale przez doświadczanego hodowcę) jest użycie tabletki Alka-Seltzer. Należy umieścić rybę w płytkim zbiorniku a następnie wrzucić 2 tabletki Alka-Setzer pod skrzela. Ryba najprawdopodobniej zaśnie w ciągu minuty.


Efektywną, nie chemiczną metodą jest ścięcie. Jak wspomniano niektórzy mogą być zbyt delikatni aby stosować tę metodę. Wykonywana właściwie przynosi rybom szybką i bezbolesną śmierć a ma dodatkową korzyść bo jest tania - większość akwarystów posiada noże a nie chemiczne środki znieczulające. Należy użyć ostrego noża i szybkim cięciem w dół przez ciało, tuż za okiem przy poziomej, bocznej linii odłączyć rdzeń kręgowy. Im szybciej się to robi, tym lepiej dla ryby. Należy pamiętać o dezynfekcji noża po zabiegu jeśli ma on być używany do innych celów niż eutanazja ryb.


Jeżeli niemożliwe jest przeprowadzenie do końca którejkolwiek z powyższych metod, należy spróbować skontaktować się z miejscowym uniwersytetem. Być może, któryś z wydziałów biologicznych albo im pokrewny przyjmie rybę. Będą jej używać do badania choroby albo rozporządzą nią właściwie w inny sposób.


Do metod, które nie są polecane ale często wspominane zalicza się różne odmiany zamrażania. Podczas tych zabiegów ryba odczuwa cierpienie. Nie ma znaczenia, czy ryby wolno zamarzają, kiedy umieści się je w naczyniu z wodą w zamrażalniku, czy też woda jest już zimna po dodaniu kostek lodu. Ryba reaguje na te metody negatywnie, czego obserwacja przynosi ból. Na koniec, NIGDY nie należy spłukiwać ryby w toalecie. To nie jest skuteczna metoda eutanazji ale forma tortury, gdyż ryby kończą w szambie albo innym podobnym miejscu, gdzie poddawane są kąpieli w nieprzyjemnych chemikaliach i ściekach, zanim w końcu umrą po godzinach jeżeli nie dniach.



Dodatkowo:

Metody eutanazji ryb:

Fizyczne:

1. ogłuszenie

2. dyslokacja kręgów szyjnych

3. maceracja

4. zniszczenie mózgu

5. dekapitacja

6. skrwawienie >> punkty: 4,5,6 dopiero po punkcie 1, lub u ryb nieprzytomnych

niedopuszczalne:

1. usunięcie z wody

2. zmiażdżenie całego ciała

3. porażenie prądem

4. hipotermia i hipertermia



By pawiookie.pl


IMO, dyslokacja kręgów szyjnych dla kogos kto sie zna, lub robil to kilka razy chocby na rybach do "jedzeinia" to najlepsza metoda usmiercania ryb.

Zamrazanie to wcale nie taka hop metoda jak kiedys sadzilem. Obnizanie temperatury a zasniecie ryby to okrees dosc dlugotrwaly, przy ktorym przysparzamy zwierzeciu JEDNAK cierpienia.

Opublikowano

Sorry, ale Wy chyba skupiacie się nie na tym szczególe wątku...

Sision ma wyraźny problem, natomiast wszyscy tutaj pieją nad wyższością jednej metody uśmiercania ryb nad drugą... :roll:

wiadomo że poza środkami chewmicznymi do tego przeznaczonymi najlepszy jest młotek...


ja Tobie Sision niestety nie pomogę w kwestii choroby, bo nie spotkałem się i nie mam doświadczenia... jednak powodzenia - trzymaj się :wink:

Opublikowano
hmmm, twierdzisz ze wyjmujac rybe z wody i wsadzajac ja do zamrazarki oszczedziles jej meczarni?

wyobraz sobie siebie w odwrotnej sytacji - ktos Cie topi w lodowatej wodzie - myslisz ze bys nie cierpial?



Ja twierdzę że nie cierpi, po drugie jeżeli człowieka sie topi w wodzie to on tonie a ryba nie, można to jedynie porównać do zaśnięcia na mrozie i wychłodzenia organizmu, a ze ryby są tak samo stałocieplne jak człowiek to śmierć taka wygląda podobnie, jest bezbolesna i człowiek po prostu zasypia, a jak nie wierzysz wystarczy poczytać książki medyczne lub spytać się lekarza.

Po wtóre od dawna włożenie ryb do zamrażalnika było jednym z chumanitarniejszych uśmiercań ryb, nawet od błyskawicznego zgniecenia ryby butem.

Opublikowano

Tyle odpowiedzi, tyle że nie na temat :cry:


Przeczytałem w kilku miejscach (naprawdę nie pamiętam, gdzie, kiedy, dlaczego, jak....) że jak włoży się rybę do zamrażarki, to ona zasypia nie czując, nazwijmy to ogólnie, "bólu". Nie wiedziałem, że to jest złe... Z drugiej strony między Wami - osobami wypowiadającymi się na temat eutanazji ryb, też panuje podział....


EDIT:

już wiem, skąd mam taką informację odnośnie zamrażania. Od gościa z Opola, znanego w szeregach forum, który uznaje się za speca od malawi. Widocznie nim nie jest.

Opublikowano

Sision współczuję CI, podejrzane jest to padanie ryb w takim czasie, jesteś pewien, ze to posocznica? Jeśli tak to ok, ale obserwuj rybska co się z nimi dzieje, czy pobierają pokarm, odchody etc.

Mogło być też tak, że 1 samiec chewere dostał łomot i padł, musiał tam już sporo czasu leżeć, z tego co mówisz, może msobo i 2 chewere się nim posiliły i z tego powodu mogły paść. Skoro woda jest ok. Przy zatruciu wody raczej padały by po kolei.

Czym leczyłeś tą chorobę?


Tematów na temat uśmiercania ryb było kilka, niech każdy robi to lepiej według swojego uznania, i tak zdania będą podzielone.

Opublikowano
a ze ryby są tak samo stałocieplne jak człowiek to śmierć taka wygląda podobnie

Czyżby :?: Ja słyszałem, że są zmiennocieplne ;) . Dostosowują temperaturę ciała do temperatury otoczenia. Dlatego podczas obniżenia temperatury wody metabolizm zwalnia. Co więcej człowiek odczuwa na mrozie większy ból, bo dłużej jest świadomy, przynajmniej do czasu powstania odmrożeń.

Opublikowano
podejrzane jest to padanie ryb w takim czasie, jesteś pewien, ze to posocznica?

No właśnie nie jestem :? dlatego założyłem o tym wątek osobno.


czy pobierają pokarm, odchody etc.


Pobierają. Przynajmniej nie zauważyłem żadnych zmian. Choć, jak pisałem, ostatnio miałem mniej czasu do obserwacji ryb :(


Mogło być też tak, że 1 samiec chewere dostał łomot i padł


Jasne, masz rację. Tylko czemu jest tak, że wszystkie zaczęły by się prać w tym samym czasie?najpierw był pulpican - samiec (dorosły), chwila później 2 samiczki Chewere młode. Zaraz po nich walki Greshakei, ale bez ofiar. I teraz samiec Chewere.... To mnie zastanawia. To wszystko w przeciągu miesiąca :evil:



Czym leczyłeś tą chorobę?


Metronidazol + backtopur


P.S. Dzięki za współczucia...

Opublikowano

Czyżby :?: Ja słyszałem, że są zmiennocieplne ;)


ups, siara jak diabli :oops:

jednak dalej podtrzymując swoją teorię proponuję osobom, które kiedykolwiek zmuszone będą do uśmiercenia swojej rybki przeczytanie tego artykułu:

Eutanazja ryb

W życiu każdego akwarysty prędzej czy później przychodzi trudna chwila, kiedy jeden z naszych pupili zapada na jakąś nieuleczalną chorobę. Wielu zadaje sobie pytanie - czy poczekać, aż spełni się wola matki natury, czy skrócić stworzeniu cierpienia. Wielu decyduje się na ten trudny krok. Zanim jednak spuścimy rybkę w sedesie, warto wiedzieć więcej o tym, co będzie dla niej najmniej bolesne i najszybciej zakończy jej cierpienia.


Osoby o słabych nerwach być może zechcą ten tekst odłożyć na później, kiedy przyjdzie im podejmować taką decyzję. Wedle wielu akwarystów jest to jednak lepsze, niż oczekiwanie na powolną śmierć pupila - zarówno dla ryby, jak i dla samego akwarysty. Nie ma nic bardziej skutecznie zniechęcającego do hobby niż widok dogorywającej, śmiertelnie chorej ryby, szczególnie takiej, do której zdążyliśmy się już bardzo przywiązać.


Autorytety naukowe i akwaryści od dłuższego czasu spierają się, czy system nerwowy ryby jest na tyle rozbudowany, by odczuwała ona ból i czy w ogóle warto zawracać sobie głowę wybieraniem jak najłagodniejszego rodzaju śmierci dla pupila. Zdecydowanie warto. Jeśli bowiem autorytety twierdzące, że ryba bólu nie czuje mylą się, nic nie tracimy. A jeśli się nie mylą? Możemy zafundować pupilowi niezbyt miłe chwilę przed przejściem do krainy wiecznych łowów.


Metod eutanazji ryb jest sporo, stosuje się je w zależności od wielkości ryby i liczby chorych ryb (zdarza się czasem, że na nieuleczalną chorobę, np. mykobakteriozę, zapadnie całe akwarium...). Oto krótki przegląd najpopularniejszych i najłatwiejszych.


Metody eutanazji

Najłatwiej humanitarnie uśmiercić rybę małą. Najprostszą metodą jest wyjęcie ryby z wody siatką i bardzo szybkie uderzenie o twardy przedmiot (np. umywalkę czy wannę). Jest to metoda zdecydowanie dla osób o mocnych nerwach, ale najprostsza, najszybsza i najmniej kłopotliwa. Dlatego też znacznie większa liczba akwarystów w takich sytuacjach woli zastosować chyba najpopularniejszy sposób - zamrożenie chorej ryby.


W tym celu bierzemy mały, najlepiej plastikowy, pojemnik, wypełniamy go wodą z akwarium, przekładamy rybę i zamykamy w zamrażalniku. Po paru godzinach ryba uśnie. Naukowcy twierdzą, że powolne obniżenie temperatury działa usypiająco, metabolizm ryby staje się coraz wolniejszy i pupil usypia nie czując bólu. Nieco podobną, szybszą metodą jest tzw. metoda "Alka-Seltzer". Zamiast wstawiać pojemnik do zamrażalnika, wrzucamy do niego pastylkę np. rozpuszczalnego wapna, magnezu, witaminy C. Duża ilość wytworzonego dwutlenku węgla usypia, podobno bezboleśnie, rybę.


Znacznie większe kłopoty może sprawić uśmiercenie ryby dużej. Można oczywiście zastosować uderzenie o twardy przedmiot, ale w przypadku np. kilkudziesięciocentymetrowej pielęgnicy może to być trudne dla hobbysty do przeprowadzenia. Do zamrażalnika pojemnik z dużą rybą może się nie zmieścić, zaś nawet parę pastylek z dwutlenkiem węgla nie będzie w stanie szybko uśpić dużej pielęgnicy. Dlatego też w przypadku ryb paronasto- czy parudziesięciocentymetrowych najlepiej ułożyć pupila na ręczniku i szybkim ruchem... przeciąć rdzeń kręgowy na wysokości połączenia głowy z tułowiem (na wysokości pokryw skrzelowych).


Kiedy zdarzy się plaga

Najgorszą możliwą sytuacją dla każdego akwarysty jest potwierdzona diagnoza nieuleczalnej plagi takiej, jak np., mykobakterioza, czy ichtiosporidioza (informacje na temat wyleczalności tej ostatniej są bardzo różne, lecz większość autorytetów sugeruję likwidację całej obsady i desynfekcję zbiorników). Wtedy akwarysta ma dwa wyjścia - patrzeć, jak powoli ryby, jedna po drugiej, umierają (ew. odizolować "trzymające się" osobniki, by nie przenieść choroby do innych zbiorników - wiąże się to jednak z dużym ryzykiem), lub też uśpić całą obsadę. Tu metody polegające na wyławianiu pojedynczych egzemplarzy mogą okazać się zbyt trudne do zrealizowania (z powodów humanitarnych - po prostu człowiekowi trudno jest uśmiercić jedno żywe stworzenie, a co dopiero kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt).


W przypadku konieczności uśmiercenia całej obsady akwarium najlepiej posłużyć się rozbudowaną metodą Alka-Selzer. Można to zrealizować jedynie, kiedy mamy system dozowania CO2 dla roślin. Odkręcamy kurek tak, by do wody dostawało się bardzo wiele gazu, co powoduje zaśnięcie ryb. Dobre okazują się też metody chemiczne - wprowadzenie do wody środka usypiającego ryby. Można w tym celu zastosować np. środki stosowane do usypiania zwierząt (do uzyskania od weterynarzy), można zakupić w sklepie chemicznym 2-fenoksyetanol (środek stosowany do głębokiej narkozy ryb, w nadmiarze powoduje zaśnięcie) i dolać stosowną dawkę tego środka (ok. 10 ml na 100l) do wody. Nie należy stosować środków utleniających (nadmanganian potasu, podchloryn sodu, nadwęglan sodu), czy leków dla ryb w nadmiarze - mogą one np. wypalić rybom skrzela, co spowoduje dość bolesną dla nich śmierć.


Zdecydowanie NIE!

Zdecydowanie nie należy stosować dość popularnej wśród akwarystów "starej daty" metody "spuszczenia żywej ryby w sedesie". Stworzenie może w bardzo nieprzyjemnych warunkach żyć jeszcze przez dłuższy czas. Nie radzi się też usypiać ryb poprzez podwyższenie temperatury (np. wrzucenie do wrzątku).


A najlepiej, jeśli nigdy nie będziemy zmuszeni do jakiegokolwiek z wymienionych środków. Dlatego też tak ważna jest kwarantanna nowych ryb, utrzymanie dobrych warunków środowiskowych w akwarium i dostosowanie wody do warunków, w jakich ryba żyje w naturze. Wtedy możemy trzymać kciuki za to, że ryba nigdy nie zapadnie na nieuleczalną chorobę taką, jak np. puchlina brzuszna, czy mykobakterioza.


Autorem jest Tomasz Nidecki osoba niewątpliwie znana w świecie akwarystyki, autor książki o zdrowiu ryb, osoba która wiele czasu poświęciła na leczenie i badanie ryb i spotykając tę osobę kiedyś z racji jakiegoś spotkania akwarystycznego, od tamtego czasu stosuję zamrażanie jako jedyną u siebie metodę eutanazji ryb.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Niestety nie mogę już edytować.
    • Super opis i świetne fotki 💪 aż miło poczytać i pooglądać 🙂
    • Strasznie długo nic nie aktualizowałem a skoro znalazłem chwilę to w końcu coś napiszę  Aktualizację podzielę na jakieś akapity to łatwiej będzie się czytało i pisało 1. "Technikalia". Od strony technicznej zbiornik "hula" aż miło. Moduł filtracyjny spisuje się doskonale. Przerobiłem tylko "grodzie" wlotowe skimmera. W poprzedniej wersji było to jedynie spore wycięcie w górnej części modułu, ale niestety pod moją nieobecność dostała się tam ryba (samica Exo) i niestety padła odcięta od wody  Poprawiłem ten defekt montując coś w rodzaju śluzy z PCV którą można od góry zasunąć szczelinę i np. odciąć zupełnie dopływ wody albo zostawić malutką szczelinę, żeby zbierało brud powierzchniowy co też zrobiłem. Filtr kasetowy to największe moje zaskoczenie. Nie sądziłem, że będzie aż tak bezobsługowy. Ostatnio pierwszy raz po 7 miesiącach od zarybienia pierwszy raz go wyczyściłem. Zrobiłem to bardziej z ciekawości niż z potrzeby. Całą operację wykonałem w 10 min  Nie to co z kubłami, które miałem we wcześniejszym akwarium. Oceniam, że filtr bez czyszczenia mógłby jeszcze spokojnie pracować przez kilka miesięcy ponieważ spadek poziomu wody w komorze z falownikiem w porównaniu do komory wlotowej wynosił może 2cm. Z osprzętu baniaka jedynie oświetlenie jest słabym punktem, który w najbliższym czasie będzie wymagał mojej ingerencji. Są to belki DIY na modułach led z poprzedniego zbiornika. Nie dość, że musiałem już przelutować dwa moduły to jeszcze mam wrażenie, że stanowczo za mało światła jest w tym zbiorniku. Chciałem zakupić porządną lampę na POWER LED ale mój budżet domowy jest napięty jak plandeka na żuku i po prostu zrobię sam, ponownie na modułach LED ale dam stanowczo więcej punktów świetlnych i myślę, że będzie doskonale   2. Hydroponika. Hydroponika nadal raczkuje ale przynajmniej widać, że rośliny żyją. Najlepiej rosła mi zielistka i epipremnum. Mini skrzydłokwiat osiągnął poziom akceptacji warunków i przynajmniej nie wygląda już jakby miał zaraz zakończyć egzystencję. Miałem małą wtopę, ponieważ zapomniałem po jednym serwisie uruchomić pompkę tłoczącą wodę do doniczek i zielistka straciła 2/3 liści 😕  Ale mam wrażenie, że ta roślina odradza się w oczach więc liczę, że szybko wróci do formy. Właśnie pompka w tej instalacji jest piętą Achillesową. Poziom wody w doniczkach reguluję zwykłym zaworkiem i czasami zdarza się, że coś tam jest nie tak. Albo za wysoki poziom wody albo nieco za niski. Może w wolnej chwili spróbuję to jakoś usprawnić. Generalnie ta hydroponika jest takim eksperymentem  Chciałem dodać "zielonego" nad pokrywą. Oprócz roślin w dwóch doniczkach hydroponiki mam jeszcze z 5 stojących na pokrywie. Zobaczymy jak się to rozwinie dalej. Będąc przy roślinności - usunąłem nurzańca z akwarium bo zasysał mi go moduł filtracyjny i się blokował filtr. 3. Obsada. Obsadę i ewentualne problemy z nią związane omówię z podziałem na gatunki. - Nimbochromis Polystigma - Ten gatunek u mnie jest w zasadzie bezproblemowy i bez żadnych niemiłych przygód funkcjonuje u mnie od początku. Okazało się, że mam układ 2+4. Miałem wrażenie, że na początku ryby rosły powoli, ale w pewnym momencie zaczęły tak nabierać masy że obecnie są największymi rybami w zbiorniku. Samce pięknie się wybarwiły. Wobec siebie przejawiają wg mnie zdrowy poziom agresji. Prężą "muskuły" od czasu do czasu ale nigdy jeszcze nie widziałem jakiejś zaciętej walki pomimo tego, że chyba każda z samic już inkubowała. Każdy z samców do zalotów znalazł sobie swoją miejscówkę i tak sobie żyją na swoich zasadach. Mam nadzieję, że tak pozostanie. Naprawdę piękne rybska. - Stigmatochromis Tolae - obecnie został mi układ niezbyt korzystny 2+1. Jedna samica padła po walce z jakimś dziadostwem a jedna sztuka zamiast na samicę wyrosła jednak na samca. Jedyna samica, którą mam potrafi się "postawić" swoim kawalerom i to o dziwo skutecznie (mimo znacznej różnicy rozmiaru). Dominujący samiec jest spektakularnie ubarwiony, ale nie mogę "dorwać" samic. Przez to mam podejrzenia graniczące z pewnością, że samiec zbałamucił nie raz samice Dimidiochromis Strigatus, które u mnie pływają i na pewno jeden "kundel" się uchował.  . Samica poza okresami inkubacji nie jest męczona, ale nie przejawia jakiejś większej aktywności. Samiec alfa ma swój rewir pod kaseciakiem, którego pilnuje. Czasami coś tam się napuszy jak inna ryba tam wpłynie.  - Exochochromis Anagenys - obecnie mam układ 1+1 i samica nawet puściła jakieś maluszki z pyska i jeden gdzieś tam się jeszcze kryje. Rozpoczynałem z 3 sztukami, ale okazało się, że mam 2 samce i 1 samicę. Dosyć szybko dominujący samiec zamęczył swojego rywala a samica padła. Prawdopodobnie zamęczona bo była znacznie mniejsza od samca. Udało mi się dokupić 2 samice ale niestety jedna (duża i piękna) skończyła żywot w module filtracyjnym  Tak oto został mi omawiany układ. Na pewno będę chciał jeszcze upolować jedną samicę. - Protomelas sp. 'mbenji thick-lip' - obecnie pływa u mnie 1 samiec oraz 1 samica. Jest to moje "oczko w głowie". Przepiękna ryba! Cały czas aktywnie buszuje po zbiorniku. Samiec niesamowicie ubarwiony. Zdjęcia wg mnie tego nie oddają. Samica również ma swój urok. Mi wyjątkowo się podoba jej ubarwienie. Dobrze, że w ostatniej chwili "dołożyłem" go do zamówienia. Źle natomiast zrobiłem, że nie zamówiłem ich więcej. Miałem układ 1+2 ale jedna z inkubujących samic utknęła, jak się później okazało, w szczelinie pomiędzy modułem tła  przyklejonym do tylnej szyby a dnem i zakończyła żywot  Nie byłem świadomy istnienia tej szczeliny i cholernie szkoda mi tej ryby... Teraz oczywiście nigdzie nie mogę dostać samicy ale cały czas szukam i mam nadzieję, że uda mi się znaleźć   - Dimidiochromis Strigatus - obecnie mam na pewno 2 samce i albo 6 samic albo 5 samic i trzeciego samca. Zaczynałem z układem 1+2, później przy okazji kupiłem jeszcze jedną samicę. W międzyczasie okazało się, że samiec jest w fatalnej kondycji. Trapiło go chyba jakieś choróbsko, które od lutego do sierpnia powoli go wykańczało. Próbowałem je zwalczyć wieloma metodami, ale bezskutecznie. Samiec od początku miał dziwny kształt jak na Strigatusa, szybki oddech i kiepsko jadł. Próbowałem go odłowić z zamiarem oddania do laboratorium do przebadania ale za każdym razem traciłem cierpliwość machając za nim siatką i w końcu machnąłem na niego ręką. Szczerze mówiąc liczyłem, że szybciej sam się "przekręci" ale trwał w tej egzystencji do sierpnia. Na szczęście przypadkiem udało mi się zdobyć stadko 5 Strigatusów z pięknymi 2 młodymi samczykami i liczę, że ten gatunek dopiero porządnie u mnie zabłyśnie bo do tej pory nie było na co patrzeć. Teraz samczyki pięknie pływają po całym zbiorniku, widać że ze sobą rywalizują i przede wszystkim zaczynają "łapać" kolorek. W różnym świetle prezentują różne błyski. - Aristochromis Christyi - kupiłem 1 samca bo plułbym sobie w brodę gdybym nie spróbował go mieć u siebie. Strasznie mi się podoba ta ryba. Mam wrażenie, że jego potrzeby energetyczne są na zupełnie inny poziomie niż reszty obsady bo nieustannie patroluje zbiornik i przymierza się do upolowania podrostków, które gdzieś tam się kryją. Nigdy nie widziałem jak coś skutecznie upolował, ale wiele razy widziałem jak się zaczaja. Super widok. Zwykle zamierza się na spore ryby i się dziwi jak one nie reagując wypływają wprost na niego, ale widok jest super. Jak ta ryba rozciągnie pysk to naprawdę robi wrażenie prawdziwego drapieżnika  Samiec ma obecnie około 17cm. Zobaczymy jak będzie się dalej rozwijał w roli szefa zbiornika. 4. Karmienie. Tutaj jedna tylko uwaga. Po perypetiach z poprzednimi pokarmami premium, zacząłem karmić jedynie granulatem Aller Aqua Futura. Obecnie stosuję pellet w rozmiarze bodajże 1,3-2,0mm. Ryby zjadają go wyjątkowo chętnie, pięknie rosną i nie zauważyłem, żeby na dłużej psuł klarowność wody. Zrobiłem próbę z karmieniem mrożonymi krewetkami z dyskontu, ale oprócz Aristochromisa nie było chętnych na taki posiłek. Spróbuję jeszcze z mrożoną stynką. Takie krótkie podsumowanie kilku miesięcy tego zbiornika  Poniżej kilka zdjęć.  Pozdrawiam   - akwarium - Nimbochromis Polystigma (samiec ALFA) - Nimbochromis Polystigma (samiec BETA) - Dimidiochromis Strigatus - samiec - Aristochromis Christyi - samiec - Protomelas sp. "Mbenji Thick Lips" - samiec   A tutaj krótki filmik na którym lepiej widać całość projektu VID_20251017_204805765.mp4    
    • Tytułem uzupełnienia, żeby już wszystkie nazwy były poprawne  Socolofi to też od dawna chindongo. 
    • Dzięki Andrzeju za poprawki - nazewnictwo skopiowane z tytułów opisu w necie/na forum  Jak tylko zbliżę się do akwarium rybcie zaczynają szaleć - ciężko im zrobić fotę  Hydroponikę uruchomię w czwartek  Obiecane fotki:
    • @AGAT  Masz prawo nie wiedzieć dlatego sprostuję nazewnictwo : Obecnie od kilku lat : Chindongo Saulosi. Ten błąd się powiela cały czas.  Pierwsza litera to  "i "a nie " L "  czyli : iodotropheus. Specjalnie napisałem z małej litery aby nie było wątpliwości.
    • Ja bym go dorzucił do załogi. Dodałbym też samice do tych aulonocar.
    • Super! Czekam na fotki. Przy tej ilości ryb zadbaj o dobrą filtrację. Deklarowana wydajność kubełków to w większości przypadków ściema.
    • Obsada dotarła. Zakupy zrobione  u Pana Jacka z Żor https://pielegniceafrykanskie.pl/  - rybki dotarły z samego rana na drugi dzień po wysyłce w bardzo dobrej kondycji - wszystkie żyją i mają się dobrze razem z 5 gratisowymi :), serdecznie pozdrawiam. Obsada to : Mbuna (po 8 sztuk): Chindongo Saulosi Chindongo socolofi Pseudotropheus acei Maylandia estherae Iodotropheus sprengerae Labidochromis caeruleus Non-Mbuna: Otopharynx Black Orange Dorsal x5 oraz 6 samców różnych odmian Aulonocar Jeżeli ktoś ma jakieś propozycje to chętnie wezmę pod uwagę - chyba brakuje jeszcze bardziej niebieskich ryb, może np. Pseudotropheus cyaneorhabdos Dodatkowo rozpocząłem budowę hydroponiki ze spienionego pcv 100/30/30 cm - wejdą tam 3 skrzydłokwiaty i 3 trzykrotki, keramzyt oraz zasilanie z powrotu kubełka, za 3/4 będę już montował. Zdjęcia wrzucę trochę później - na razie nic ładnego mi nie wychodzi     
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.