Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam

Jako nowy w temacie hodowli pyszczków mam kilka pytań na które nie mogę znaleźć jednoznacznej odpowiedzi po wielu wędrówkach po bezkresach Internetu. Jeżeli chodzi o posiadanie akwarium to miałem je przez jakieś 11 lat ale pyszczaki tylko krótką chwilę zaraz przed koniecznością zlikwidowania zbiornika :/ Obecnie planuje założenie nowego zbiornika o wymiarach 90x40x45 ( plus minus kilka litrów ) Zastanawiam się nad kilkoma gatunkami ale obecnie najbardziej ciekawią mnie Aulonocary.


No i tutaj zaczynają się schody… nie mogę sobie pozwolić w tej chwili na akwarium 300l więc nie będzie za dużo miejsca. Jak wiadomo ryby te są terytorialne więc trzeba mieć to na uwadze. No i tutaj śledząc wypowiedzi osób które hodują te ryby dostrzegłem dwie koncepcje obsady zbiornika. Dajemy tylko tyle ryb na ile pozwala nam zbiornik gdyż należy odtworzyć jak najlepiej naturalne warunki w których żyją te ryby albo walimy ich zbyt wiele i wtedy spada agresja jest kolorowo itd. ale nie są to warunki w jakich powinny żyć bo to istna zupa rybna. Jak to wszystko czytam to tak naprawdę sam już nie wiem co o tym sądzić bo chciałbym wiedzieć na czym stoję i na tej podstawie dobierać obsadę do zbiornika ( jednocześnie nie popadając w skrajności )


Biorąc to wszystko pod uwagę zastanawiam się czy w zbiorniku jaki mam w planach niebawem zakładać tj. 90x40x45 mogę umieścić np. Aulonocary Jacobfreibergi w ilości 2 samce plus 6 samic? Czy to za dużo czy może za mało? Jeżeli tak to czego za dużo? Samców… samic? Rady w stylu że ryby są terytorialne i trzeba to brać pod uwagę oraz to że trzeba eksperymentować nie są dla mnie zbyt pomocne a bardzo często takimi właśnie informacjami się spotykam. Wiadomo że nie ma jednej jedynej słusznej odpowiedzi ale do czegoś muszę zacząć a eksperymenty przyjdą razem z czasem i doświadczeniem. W tej chwili tak na prawdę nie mam pojęcia ile ryb mogę umieścić żeby się tam nie tłukły...

Będę wdzięczny za wszelkie podpowiedzi :D

Opublikowano
o i tutaj śledząc wypowiedzi osób które hodują te ryby dostrzegłem dwie koncepcje[...]walimy ich zbyt wiele i wtedy spada agresja jest kolorowo itd.

Nikt tego tutaj nie pochwala ;)


Do takiego zbiornika, aulonocary są za duże, więc na dzień dobry odpadają ;)

Ale jakiś mały haremik jednego gatunku, owszem (patrz dział obsada).

Opublikowano

Aulonocary - piękne ryby wiem, widze że i tobie się podobają. Jednak do twojego akwarium się nie nadają, gdyż masz za mały zbiornik. Szukaj na Forum a znajdziesz jaka tam włożyć obsadę. :P

Opublikowano

No i wreszcie po dłuższym poszukiwaniu otrzymałem konkretna odpowiedź... niezależnie od tego czy mi się ona podoba czy nie to przynajmniej jest ( tak to ładne ryby ale każdemu zwierzęciu należy stworzyć odpowiednie warunki ) w takim razie poszukam i poczytam na temat innego gatunku który będzie bardziej odpowiedni do takiego zbiornika i zarazem będzie mi się podobał... może saluosi... czytałem że nie rosną zbyt duże i nie są bardzo agresywne a różnica w ubarwieniu samców i samic powoduje że są trakcyjne dla oka. Dziękuję za rady :) Pozdrawiam

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

I tu ja wtrącę swoje 3 grosze :P


Ogólnie dla aulonocar min. zbiornik to 240L (czyli ponad 1m długi). Jednak nie wszystkie aulony rosną do dużych rozmiarów, przykładem jest aulonocara maylandi (do max 12 cm zazwyczaj jest to mniej), tak więc teza ,że całkowicie odpadają jest dosyć mocno nie na miejscu.


W takim zbiorniku nie pokusił bym się o więcej niż jednego samca (docelowo) .

To też 1+2 myślę że dało by radę ;) Dla odmiany koloru proponował bym careulusy (yellow) .

Co prawda yellow potrafi urosnąć dosyć duży, jednak jest fantastycznym partnerem żywieniowym dla aulonocar.


Wracając do pierwszego posta, że aulonocary są terytorialne, większość pyszczaków taka jest !


W porównaniu z innymi gatunkami są jak ratrelki- dużo szczekają nie robiąc sobie krzywdy.


To tyle ode mnie ;)


P.S.

To co tu jest "niepochwalane" nie zawsze ma odzwierciedlenie w praktyce.


POZDRO

Opublikowano

Generalnie na tym forum, z tego co obserwuję od wielu lat, pochwalane jest dążenie do ideału w hodowli/chowie pyszczaków. Oczywiste też chyba wszystkim jest, że między warunkami idealnymi dla naszych ryb a tymi, których nie można akceptować jest całkiem spora "szara strefa", po której z mniejszym, bądź większym powodzeniem można się poruszać. Tylko, jaki sens ma polecanie komuś, kto sam o sobie pisze, że jest "nowy w temacie pyszczaków" takich eksperymentów, zamiast sprawdzonych i "pochwalanych" na tym forum.

ps. a 12 cm to kawał rybska jest ;) takie saulosi np. są sporo mniejsze.

Gość pemergency
Opublikowano

Jaką różnicę sprawi takiej aulonce czy będzie pływać w 90cm czy 120cm? ;) pytam z czystej ciekawości.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.