Skocz do zawartości

Pseudotropheus Saulosi - zbyt terytorialny?


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam. Jestem początkującym w temacie malawi, założyłem 96l (wiem że dość małe ale ma 80cm oraz zapewniłem chyba dostatecznie mocną filtrację - 1000l/h) z małym haremem Pseudotropheus Saulosi. Domyślnie mają być 2 samce i 5 samic. Są dwie groty na dwóch końcach akwarium żeby samce mogły sobie je obrać i nie wchodzić sobie aż tak w drogę. Jeden samiec wyszedł dość mocno na prowadzenie jeśli chodzi o wybarwianie się, a problem jest taki że jako swoje terytorium obrał praktycznie połowę akwarium, nie dopuszczając tam żadnej innej ryby oprócz większej od niego samicy. Jedynie podczas karmienia wszystkie lądują po jego stronie. Tak powinno być?



Proszę o wyrozumiałość :oops: .

Opublikowano

Witaj na forum.

Raczej akwarysta zbyt uparty.Samiec alfa wkrótce zajmie całe akwarium przy pierwszym podejściu do tarła.Przykro mi, układ z dwoma samcami zawsze jest gorszy niż z trzema a u ciebie te ryby się nie mieszczą. Postuluję poważne potraktowanie tematu i zmianę akwarium na większe.

Opublikowano

http://www.klub-malawi.pl/artykuly_klubowiczow/opisy_gatunkow/pseudotropheus_saulosi_-_pyszczak_saulosi.html


"Dla hodowli grupy haremowej składającej się z 1 samca i kilku samic, wystarcza zbiornik o długości 80 cm ."



Sugerowałem się powyższym artykułem oraz innymi które można napotkać w sieci.



Okazuje się że jest tylko jeden samiec, reszta to na 99% samice.



"Osiąga do 8 cm długości. Jeden z najspokojniejszych i najłagodniejszych pyszczaków. Samce zajmują dość małe rewiry. Wymaga zbiornika o długości minimum 80 cm. W takim zbiorniku z powodzeniem można trzymać 2 samce wraz z kilkoma samicami. Podłoże piaszczyste lub z drobnego żwiru. Dekoracje z kamieni i grot skalnych."


A to wycinek z Wiki.

Opublikowano
"Osiąga do 8 cm długości. Jeden z najspokojniejszych i najłagodniejszych pyszczaków. Samce zajmują dość małe rewiry. Wymaga zbiornika o długości minimum 80 cm. W takim zbiorniku z powodzeniem można trzymać 2 samce wraz z kilkoma samicami. Podłoże piaszczyste lub z drobnego żwiru. Dekoracje z kamieni i grot skalnych." A to wycinek z Wiki.

Czyli w twoim przypadku Wiki kłamie ;) Opcja z jednym samcem jest najmniej konfliktowa, choć możesz trafić na samca "damskiego boksera", a i samice potrafią się nieźle tłuc.

Opublikowano

Możesz pozostać przy tym co masz, jeśli twierdzisz że dostałeś 1+n. Możesz też poważnie zaiteresować się grami liczbowymi Lotto :) Nie raz i nie dwa domniemana samica wyrastała u mnie na zdominowanego faceta. Natomiast co do układania się życia ryb - czas pokaże kiedy dorosną, ale czarno to widzę.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Miałem drobne problemy z NO2 i NO3, wszystko już ogarnąłem i jest dobrze tylko że po tym dość ciężkim laniu jakie dostały ryby jedna niby 100% samica która tak jak i reszta przyblakła gdy parametry były złe a później nie wróciła już do żółtego tylko do niebieskiego :P . Myślę zredkować obsadę tylko nie wiem którego samca się teraz pozbyć? Mniejszego, ładniej wybarwionego czy tej transwestytki, większej ale słabiej i ogólnie mniej atrakcyjnie wybarwionej? Dylemat jest ponieważ mniejszy jest jak się domyślam dominujący, o wiele bardziej agresywny i terytorialny. Mało zostawia miejsca dla samic, a raczej nie wpuszcza ich wogóle na swoją połowę akwa, a ten drugi jak nabardziej pozwala im przebywać po swojej stronie. Jak będzie lepiej dla stada? Boję się że oddam mniejszego to większy jako dominujący stanie się równie agresywny co ten maluch..

--

Zacząłem się również zastanawiać czy nie oddać wszystkich i zamienic na yellow. Wydają się spokojniejsze, wolałbym żeby ryby pływały swobodnie po całym akwa a nie były terroryzowane przez jednego samca..



A i wydaje mi się że będzie jeszcze jeden samiec.. Najmniejsza sztuka w akwa jest niby cała zółta ale ma delikatne błękitne pasy nad pyskiem, przebywa cały czas w odosobnieniu (mała grota po stronie dominującego samca), stroszy się czasem do inny samców, samic i ma dość wyraźną atrapę jajową. Może oddać oba samce wybarwione, dokupić samic i ten trzeci samiec jako najmniejszy jakoś lepiej się z nimi dogada?

--

Saulosi są pełne niespodzianek... :lol:

Opublikowano

Kto Ci powiedział że Yellowki są spokojniejsze??

U mnie swego czasu jeden samiec zabił drugiego w czasie.... coś koło 3 minut.

Nie zdążyłem nawet siatki poszukać jak już było po zawodach.

Żyły sobie w przyjaźni długi czas, słabszy od czasu do czasu dostawał strzała tak na rozluźnienie, i dnia pewnego dominant osłabł troszkę i to starczyło aby tamten słabszy przejął przywództwo w stadzie.


Co do saulosi - jeżeli oddasz dominanta to nawet się nie spostrzeżesz kiedy na jego miejsce wskoczy kolejny - trzymaj rękę na pulsie i obserwuj co sie będzie działo.

Opublikowano
Zacząłem się również zastanawiać czy nie oddać wszystkich i zamienic na yellow.


Nie wyobrażam sobie 14cm samca yellow w 80cm akwa...

Jeśli koniecznie chcesz mieć pyszczaki w tym akwa to pozostań przy saulosi(dla mnie min. to 100cm baniak)lub poważnie zastanów się nad nowym szkiełkiem.Takie rozsądne minimum to 240l.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.