Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

U ryb w kwarantannie można zauważyć nieprawidłowe odchody itp. a w przypadku ślimaka obserwując go przez kilkanaście dni to nie wiem co można zaobserwować w akwa kwarantannowym, bo co taki ślimak ma się inaczej zachowywać niż pozostałe?

Chyba aby coś tu stwierdzić potrzebny byłby co najmniej mikroskop?

Opublikowano

A ja jeszcze dorzuce i swoje niezręczne pytanie : dlaczego 2 tygodnie a nie 1 lub 3? A może 5 ? 8)

Stwierdzenie choroby u ślimaka jest proste, jeżeli nie reaguje na magiczne "wystaw rogi dam ci sera na pierogi".I już.

Opublikowano

Pamiętam to z czasów dyskowców, to "trochę" inne ryby, ale ten czas pozwala jak pamiętam na ujawnienie potencjalnych chorób, robactwa itp. Podkreślam tak było w przypadku dyskowców, myślę że z kwarantanną afrykańskich pielęgnic jest podobnie szczególnie takich z odłowu, no i trzeba taka rybę stopniowo przyzwyczajać do warunków w jakich ma docelowo pływać - niech mnie ktoś poprawi jeśli jest inaczej.

Dyskusja jest tu natomiast na temat ślimaków (świderków) i nie mam pojęcia jak stwierdzić czy taki ma jakieś robactwo w sobie czy nie bez mikroskopu?

Opublikowano

Kwestia kwarantanny ryb jest bardziej skomplikowana, ale faktycznie mówimy o świderkach.

Sensownie jest postawić pytanie : czy świderki mogą być żywicielami pośrednimi pasożyta ryb.

Jeśli tak to ile dni noszą zanim "larwa" opuści ciało ślimaka? I to będzie minimalny okres kwarantanny.

Myślę że można tu posłużyć się znanymi cyklami dotyczącymi błotniarki (?) i opisanymi okresami rozwoju/nosicielstwa.

Ale jest jeszcze druga kwestia : nosicielstwo bakterii.

W tym przypadku praktycznie bez prewencyjnego zastosowania antybiotyków nie ma absolutnie żadnej pewności co do możliwej inwazyjności ryb.

Niemniej jeszcze pytanie dodatkowe : czy dany ślimak pochodzi ze znanego źródła (możliwego do zaobserwowania i oceny stanu zdrowia ryb przebywających w tym samym zbiorniku) czy też jest „skądś tam” ?

Jeżeli jest ze znanego źródła i do tego pewnego co do zdrowia ryb to moim zdaniem nie ma nawet sensu stosować kwarantanny.

Z jednym zastrzeżeniem : ryby przebywające ze ślimakami nie są dzikie (F0) i ślimaków nie przenosimy do zbiornika z rybami niedzikimi (F1...2...3...itd).

Opublikowano

Tu się zgodzę że kwestia kwarantanny ryb jest bardziej skomplikowana, ale uważa się przynajmniej u dyskowców że 4 tyg to minimum, tu się chyba zgodzimy?

Skoro mówimy o pasożytach które mogą żyć zarówno na rybach jak i ślimakach to znów wrócę do swojego, obecność pozwoli nam jednoznacznie stwierdzić czy ślimaki są czyste mikroskop. Bo przecież taki pasożyt może złożyć na/w ciele ślimaka jaja i po okresie inkubacji zaczynamy od nowa.

Pytanie jak stwierdzić bez mikroskopu czy ślimak nie posiada pasażera na gapę?

Ryby mają jakieś tam objawy otrząsanie płetwami, obcieranie itp. ślimak jakie może mieć objawy?


W tym przypadku praktycznie bez prewencyjnego zastosowania antybiotyków nie ma absolutnie żadnej pewności co do możliwej inwazyjności ryb.

Stosując takie "leczenie" powinno być chyba przeprowadzane w kilku zbiornikach (w przypadku leczeń krótkotrwałych).

Oprócz oczywiście pasożyta delikwent taki może posiadać coś jeszcze co kolega też napisał.

Myślę że pewności nie ma bez badania mikroskopem.

Bo przecież wiadomo że ryba - myślę że ślimak również może żyć z pasożytem i nie wskazywać objawów że coś takiego posiada.


Jeżeli jest ze znanego źródła i do tego pewnego co do zdrowia ryb to moim zdaniem nie ma nawet sensu stosować kwarantanny.

Też tak myślę.


jeżeli jego akwarium jest wolne od chorób to nic nie przeniesiesz. Zawsze możesz zrobić ślimakom 2 tygodniową kwarantannę. Wystarczy Ci do tego słoik


Jeśli ślimak ma jakieś pasożyty, czy choroby to co po przebywaniu 2 tygodnie w słoiku się sam z nich magicznie wyleczy? Idąc tym tropem to może w tym słoiku siedzieć miesiąc, rok, dwa dni, albo wcale.

Kwarantanna ma sens jeśli stwierdzimy co i czy rybie/dolega i/lub przyzwyczajamy ją do odpowiednich warunków, tu się chyba zgodzimy?


Rozważamy już chyba bardzo ekstremalną sytuacje, ciekaw jestem czy ktoś z Was stosował kwarantanne dla ślimaków (wykluczając F0 - ślimaki jak i ryby).


P.S.

Ciekawa dyskusja się wywiązała z "kwarantanny ślimaków":)

Opublikowano

Jeżeli ślimak jest żywicielem pośrednim to posiadanie mikroskopu nic ci absolutnie nie da,chyba że owemu ślimakowi zrobisz sekcje i będziesz wiedział czego i gdzie szukać.

Mikroskop przydaje się do stwierdzenia czy ryba jest zainfekowana pasożytami - jaja w kale, zarówno w badaniu profilaktycznym jak i w kwarantannie.

Jeśli chodzi o prewencyjne zastosowanie antybiotyku to mam na myśli zastosowanie w zbiorniku "kwarantannowym" ze ślimakami,zanim je przerzucisz do głównego.

Pytanie tylko (choć to niby sugeruje) o celowość, bo czy ślimaki mogą przenosić groźne dla ryb bakterie? Nie jestem pewien. To jednak jest dość różny organizm od ryb.

Trzeba by zapytać osoby kompetentnej.


Żywiciel pośredni (objaśnię nieco) to niezbędny organizm w cyklu rozwojowym pasożyta,jednak niedocelowy.

Tak więc po okresie inkubacji i kolejnego przeobrażenia larwa opuszcza organizm takiego żywiciela i od tego momentu istnieje ścisłe określony czas w jakim musi znaleźć albo docelowego żywiciela albo kolejnego w cyklu (wymaganego).

Jeżeli tego nie zrobi to zginie z głodu.

Opublikowano

Zgadza się jeśli mówimy o żywicielu pośrednim, a jeśli są pasożyty które czują się dobrze na i w ciele ślimaka jak i na rybie (o ile takie są, nie wiem nie znam się), to taka kwarantanna nic nam nie daje bo na ślimaczku robal będzie dalej sobie żył?

Drążąc temat w takim razie jak zidentyfikować co ślimak posiada, choroby, pasożyty? Bo jeśli tego nie wiemy to na co mamy leczyć, na wszystko?

Generalnie jestem zdania że jak leczyć to trzeba wiedzieć na co.

Opublikowano

Jeżeli pasożyt żeruje na żywicielu ostatecznym to jest to z reguły jeden konkretny organizm, lub organizmy bardzo blisko spokrewnione.

Ślimak nie jest blisko pokrewny rybie.

I już masz odpowiedź.

Dlaczego? Ano dlatego że pasożyt jest organizmem wysoce wyspecjalizowanym (i poniekąd z racji tego prymitywnym) i nie istnieją w jego przypadku żadne alternatywy w doborze/zastąpieniu pożywienia oraz organizmu który go dostarcza.

Co więcej jeden docelowy organizm produkuje np. związki hormonalne ,które są niezbędne (lub mogą być) do uruchomienia procesu rozmnażania się pasożyta.

Tak więc pasożyt jest całkowicie zależny od chemii płynów ustrojowych konkretnego organizmu,a inny organizm będzie dla niego po prostu toksyczny.


W warunkach amatorskich ocena co ślimak „ma” jest albo praktycznie niemożliwa lub wysoce utrudniona.

Nawet jeśli będziesz miał mikroskop to potrzebna jest jeszcze wiedza z zakresu „ślimakowego”, jego biologii i życia (zachowania).

Plus wiedza z zakresu pasożytów i bakterii.


Żeby rozwiązać racjonalnie tą przydługa kwestię „świderkową” trzeba zasięgnąć opinii specjalisty :


czy mogą przenosić pasożyty rybie (jeśli tak to jaki jest minimalny okres karencji)

czy mogą być nosicielami niebezpiecznych dla ryb bakterii


Praktycznie aby mieć jaką taką pewność to trzeba brać zwierzaki ze znanego źródła.

Stosowanie kwarantanny w przypadku „nieznanego pochodzenia” może nic kompletnie nie dać i będzie to loteria.

Niemniej ponieważ ślimak jest dość odmiennym organizmem od ryby to moim zdaniem (ale moim) możliwość przeniesienia niebezpiecznego szczepu bakterii z tego nosiciela na ryby jest małoprawdopodobna.

Ale...mogę się bardzo mylić.

Jeśli zaś chodzi o pasożyty...mogę jedynie wzruszyć ramionami.

Bo czy ktokolwiek się tym zajmował i opisał w warunkach amatorskich (naszych) ? Nie wiem.

Sama kwestia ślimakowa jest o tyle ciekawa z punktu z jakiej ją rozpatrujemy że zdaje się nikt tego nie rozważał w kontekście możliwych zagrożeń (niewyjaśnionych armagedonów obsady).


Na pewno istnieją pasożyty ssaków i ptaków korzystające ze ślimaka jako żywiciela pośredniego – np. przywry.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.