Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Od samego początku same problemy. Zasypałem filtr (tetra tec ex 700) ceramiką i odpaliłem no i po chwili zaczęła ciec woda, no to rozebrałem, ułożyłem dokładnie koszyczki i restart. Po chwili to samo - znów wyciek. Zacząłem szperać w internecie no i wyczytałem, że lepiej je składać na sucho to papier w rękę i czyścimy. Poprawiłem uszczelkę, wszystko wysuszyłem i składam. Przez ponad godzinę wszystko było dobrze, ale później zajrzałem do szafki, a tam woda - no k****, pomyślałem. Odstawiłem, poszedłem spać. Na następny dzień znów internet, efekt - wazelina techniczna. To znów wszystko do sucha, uszczelka przesmarowana wazeliną, głowica weszła gładziutko odpalam i znów po kilku minutach cieknie, ale tak mocno jak jeszcze nigdy. Już nie mam siły do tego filtra. Zaznaczę, że cieknie pod klamrami, przynajmniej tak mi się wydaję, bo woda kapie właśnie z nich. Co mogę jeszcze zrobić, oglądnąć, poprawić, aby było dobrze? Wiem, że na forum są na 100% użytkownicy tego filtra, więc weterani pomóżcie, błagam :)

Opublikowano

No są... ah jak ja nienawidzę tego filtra hehe. Jeśli wysuszyłeś WSZYSTKIE nawet najmniejsze szczeliny i przesmarowałeś uszczelkę to sprawdź jeszcze czy masz dobrze dociśniętą głowicę i to coś z rólkami. Jeśli wszystko masz dobrze, a pomimo tego nadal cieknie to moja rada oddaj na gwarancję

Opublikowano

To uszczelkę lepiej smarować tą wazeliną, czy zostawić suchą? Jutro będę suszył suszarką :D W ostateczności jeszcze fluval 404 leży nieużywany :)

Opublikowano

Zamiast suszarki lepiej wziąć ręcznik papierowy i gdzie widzisz kropelki wody to wycierać, ja tak zawsze robię :) Myślę, że zamiast wazeliny lepiej kupić smar do uszczelek fluvala. Sama kiedyś użyłam oleju, ale od czasu jak zaczęłam dokładnie wycierać szczeliny to nic się nie leje. Ale i tak przy każdym otwieraniu czy ruszaniu kubełkiem przechodzą mnie dreszcze hehe. Aha ważna sprawa. Jak już zrobisz to wszystko i go zamkniesz, staraj się jak najbardziej delikatnie go wkładać do szafki, żeby nim za bardzo nie ruszać. Chciałam kiedyś swój odpowietrzyć, zaczęłam nim ruszać i co? I kałuża wody... Także o tym też pamiętaj.

Opublikowano

Oh my, to powinni jakąś obszerniejszą tą instrukcję obsługi dać do niego xD Swoją drogą to paranoja, żeby to było tak delikatne. Jako, że to filtr zewnętrzny to powinien być lepiej zabezpieczony przed wyciekiem. No nic, szkoda skomleć, lepiej brać się do roboty. Coś czuję, że sporo nerwów jeszcze mnie to czeka.

Opublikowano

Życzę powodzenia :) Mój mi tyle nerwów odebrał, że chyba nigdy tyle nie straciłam hehe. Pierwszy kubeł i jak tylko go uruchomiłam to już myślałam, że poleci przez okno i o kubłach nie chcę słyszeć. No ale jakoś się już przyzwyczaiłam do tego wszystkiego. Jak go uruchomisz i wszystko będzie w porządku to najlepiej już go nie ruszać, aż będzie potrzeba. I dobrze zaopatrzyć się w ten smar fluvala. Sama się do tego przymierzam, ale jakoś jeszcze nie było okazji heh. I nie zgubić karty gwarancyjnej :D


Powodzenia daj znać jak poszło :D

Opublikowano

Siadłem przed godziną do filtra i go dokładnie pooglądałem. Rozebrałem pokrywę głowicy i mnie olśniło :) Patrząc na konstrukcję filtra zacząłem podejrzewać, że wyciek jest na łączeniu zaworów z głowicą, a że miałem zapasowe uszczelki to czym prędzej wymieniłem. Osiadły ciasno, przesmarowałem wazeliną, a na głowicy to samo. Zgodnie z radą koteczka, za którą bardzo dziękuję! :), wytarłem wszystko, później podgrzałem i wysuszyłem, osadziłem dokładnie uszczelkę i tak samo przesmarowałem delikatnie wazeliną. Wszystko weszło na ciasno, ale gładko, z dobrym poślizgiem :D Póki co od 20 minut sucho, ale kubełek siedzi w misce, z której go i tak już nie wyciągnę, bo się boję :)

Mimo wszystko za wcześnie się nie cieszę, bo ostatnio zaczął ciec po godzinie, jak wypełniła się głowica wodą, a woda się wydostawała klamrami.

Opublikowano

Gratuluję :) Macaj sobie tam ręką od czasu do czasu bez wyciągania go. Jakby co to wodę na pewno poczujesz. Ja przez pierwszą noc prawie nie spałam i co pół godz sprawdzałam czy coś się nie dzieje :lol:


EDiT: hehe w misce? Ja do dzisiaj w szafce pod moim mam szmatkę podłożoną haha. Ale jak będziesz miał wszystko ok to wkładaj ostrożnie do szafeczki :D

Opublikowano

Sprawdzam regularnie, a filtr siedzi w misce, a miska w szafce i wszystko jest jak powinno :) Jakby coś było to będę jeszcze tu płakał. Póki co wielkie dzięki!

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.