Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

Nie za bardzo rozumiem o co Ci chodzi z moim tonem wypowiedzi. Napisales wyraznie i konkretnie co myslisz a ja to skomentowalem i tyle w temacie.

Nie musi byc moje zawsze na wierzchu, po prostu nie masz racji i tyle. Ryba rosnie cale zycie i to jest fakt, jakie sa przyrosty to już ciezko powiedziec, natomiast wielokrotnie widzialem jak ryby "odbijaja" np po 12 miesiacach np po zmianie pokarmu na inny, ot tak po prostu.

Ryba po osiagnieciu dojrzalosci plociowej rosnie wolniej, a ma to podobno zwiazek glownie z wydatkowaniem energii na rozmnazanie a nie przyrosty. 

Natomiast nie oznacza to, ze wiecej nie urosnie, albo vedzie rosla 1mm na miesiac. Wezmy pod uwage przykladowo demasoni czy maingano, ktore zaczynaja się wycierac już po kilku miesiacach jako 4cm maluchy. Widzialem maingano ktore spokojnie mialy po 10cm ;-) 

 

 

Edytowane przez logralok
Opublikowano
14 godzin temu, logralok napisał:

ok

pokarm dla roślinożernych miał pewnie w okolicach 34-36% protein ten dla mięsożernych pewnie w okolicach 38% chyba, że karmiłeś hikari cichlid bio gold, który ma ponad 40%, tak więc jak widzisz nie jest to karmienie 50:50 nawet jeśli dawałeś krewetki raz w tygodniu.

Nie bardzo rozumiem, jak kolega wywnioskował że te pokarmy nie zawierają tyle dodatku mięsnego ?

Opublikowano

Ryby rosną całe życie. Nominalny rozmiar osiągają w momencie osiągnięcia pełnej dojrzałości. Nie jest tu wyznacznikiem zdolność reprodukcyjna. Dalej to są już milimetrowe przyrosty. Nie jest to stałe i zależy od gatunku oraz warunków. 

5 godzin temu, logralok napisał:

Ryba po osiagnieciu dojrzalosci plociowej rosnie wolniej, a ma to podobno zwiazek glownie z wydatkowaniem energii na rozmnazanie a nie przyrosty. 

Dotyczy to samic i niestety zaczynają inkubować zanim osiągną dojrzałość fizyczną, więc trudno określić kiedy ją osiągają. Niestety dojrzałość fizyczna rozmija się z dojrzałością płciową.

Również uważam, że nie ma problemu z łączeniem typowych mięsożerców (yellow-przewaga mięsa) z gatunkami o preferencjach bardziej roślinnych. Współczesne pokarmy na to spokojnie pozwalają. Nie ma co bawić się w wyliczanki, bo to nie ma sensu. Nikt nie jest w stanie niczego wyliczyć. Trzeba się zdać na skład podany na opakowaniu i mniej więcej ustalić dietę. Szacunki procentowe udziału mięsa i roślin są czysto szacunkowe i bardzo nieprecyzyjne. Kolega @spiochu karmił swoje yellowki bardzo ..."klubowo" i co się okazało? Patolog stwierdził otłuszczenie wątroby.  Ja bym unikał jedynie łączenia typowych roślinożerców z typowymi mięsożercami...i to czysto z pragmatycznych względów...zbyt duża rozpiętość dietetyczna, mogąca rodzić problemy.

Nie mogę tego zdjęcia znaleźć, ale przedstawiało ono stadko yellowków skubiących skały...w akwarium (zdjęcie chyba @spiochu`a). Nie jest istotne to, że skubią skały, ale to co z nich wyskubują. Nie robiły tego, bo to podpatrzyły, tylko dlatego, że tak miały to zakodowane. Budowa pyska i uzębienia określa, czy dany gatunek zjada więcej zieleniny, czy robactwa. Np. Labeotropheus zgarnia wszystko...w większości zieleninę, ale także robactwo.  Taki yellow wyłuska z tych skał więcej mięska niż roślin, co nie zmienia faktu, że jakieś rośliny zjada. Gdzieś wyczytałem, że na 1m2 skały jest ok. 300.000 drobnoustrojów. Tu się odzywa specjalizacja. Z drugiej strony budowa pyska yellowa pozwala na wyłapywanie narybku pyszczaków ze szczelin. Jakby nie patrzeć, trzeba najpierw poznać preferencje żywieniowe planowanych ryb, żeby mieć nadzieję na zdrowy chów.

Zależność żywieniowa do wzrostu ryb też jest dyskusyjna. Ostatnio pokazał się temat: 

W ciągu roku ryby urosły z 4cm. do 5,5cm...średnio. Akwarium utrzymywane wzorcowo, ryby karmione wzorcowo, a mimo to ryby są skarłowaciałe.

Tak jak tu było napisane, dużo czynników wpływa na rozwój ryb. Rodzaj pokarmu jest tylko jednym z elementów.

  • Dziękuję 1
Opublikowano
7 hours ago, piotriola said:

Nie bardzo rozumiem, jak kolega wywnioskował że te pokarmy nie zawierają tyle dodatku mięsnego ?

Nie bardzo rozumiem jak kolega wywnioskował, że ja tak niby wywnioskowałem? tam było tylko napisane, że kierując się składem protein na opakowaniu nie da się generalnie ustalić diety dokładnie 50:50 tak jak sugerował Sławek

2 hours ago, pozner said:

Ryby rosną całe życie. Nominalny rozmiar osiągają w momencie osiągnięcia pełnej dojrzałości. Nie jest tu wyznacznikiem zdolność reprodukcyjna. Dalej to są już milimetrowe przyrosty. Nie jest to stałe i zależy od gatunku oraz warunków. 

Dotyczy to samic i niestety zaczynają inkubować zanim osiągną dojrzałość fizyczną, więc trudno określić kiedy ją osiągają. Niestety dojrzałość fizyczna rozmija się z dojrzałością płciową.

Również uważam, że nie ma problemu z łączeniem typowych mięsożerców (yellow-przewaga mięsa) z gatunkami o preferencjach bardziej roślinnych. Współczesne pokarmy na to spokojnie pozwalają. Nie ma co bawić się w wyliczanki, bo to nie ma sensu. Nikt nie jest w stanie niczego wyliczyć. Trzeba się zdać na skład podany na opakowaniu i mniej więcej ustalić dietę. Szacunki procentowe udziału mięsa i roślin są czysto szacunkowe i bardzo nieprecyzyjne. Kolega @spiochu karmił swoje yellowki bardzo ..."klubowo" i co się okazało? Patolog stwierdził otłuszczenie wątroby.  Ja bym unikał jedynie łączenia typowych roślinożerców z typowymi mięsożercami...i to czysto z pragmatycznych względów...zbyt duża rozpiętość dietetyczna, mogąca rodzić problemy.

Nie mogę tego zdjęcia znaleźć, ale przedstawiało ono stadko yellowków skubiących skały...w akwarium (zdjęcie chyba @spiochu`a). Nie jest istotne to, że skubią skały, ale to co z nich wyskubują. Nie robiły tego, bo to podpatrzyły, tylko dlatego, że tak miały to zakodowane. Budowa pyska i uzębienia określa, czy dany gatunek zjada więcej zieleniny, czy robactwa. Np. Labeotropheus zgarnia wszystko...w większości zieleninę, ale także robactwo.  Taki yellow wyłuska z tych skał więcej mięska niż roślin, co nie zmienia faktu, że jakieś rośliny zjada. Gdzieś wyczytałem, że na 1m2 skały jest ok. 300.000 drobnoustrojów. Tu się odzywa specjalizacja. Z drugiej strony budowa pyska yellowa pozwala na wyłapywanie narybku pyszczaków ze szczelin. Jakby nie patrzeć, trzeba najpierw poznać preferencje żywieniowe planowanych ryb, żeby mieć nadzieję na zdrowy chów.

Zależność żywieniowa do wzrostu ryb też jest dyskusyjna. Ostatnio pokazał się temat: 

W ciągu roku ryby urosły z 4cm. do 5,5cm...średnio. Akwarium utrzymywane wzorcowo, ryby karmione wzorcowo, a mimo to ryby są skarłowaciałe.

Tak jak tu było napisane, dużo czynników wpływa na rozwój ryb. Rodzaj pokarmu jest tylko jednym z elementów.

Zgadzam się z powyższym w całej rozciągłości i dziękuję za podsumowanie :)

Opublikowano
3 godziny temu, pozner napisał:

Również uważam, że nie ma problemu z łączeniem typowych mięsożerców (yellow-przewaga mięsa) z gatunkami o preferencjach bardziej roślinnych. Współczesne pokarmy na to spokojnie pozwalają. Nie ma co bawić się w wyliczanki, bo to nie ma sensu. Nikt nie jest w stanie niczego wyliczyć. Trzeba się zdać na skład podany na opakowaniu i mniej więcej ustalić dietę. Szacunki procentowe udziału mięsa i roślin są czysto szacunkowe i bardzo nieprecyzyjne. Kolega @spiochu karmił swoje yellowki bardzo ..."klubowo" i co się okazało? Patolog stwierdził otłuszczenie wątroby.  Ja bym unikał jedynie łączenia typowych roślinożerców z typowymi mięsożercami...i to czysto z pragmatycznych względów...zbyt duża rozpiętość dietetyczna, mogąca rodzić problemy.

Nie mogę tego zdjęcia znaleźć, ale przedstawiało ono stadko yellowków skubiących skały...w akwarium (zdjęcie chyba @spiochu`a). Nie jest istotne to, że skubią skały, ale to co z nich wyskubują. Nie robiły tego, bo to podpatrzyły, tylko dlatego, że tak miały to zakodowane. Budowa pyska i uzębienia określa, czy dany gatunek zjada więcej zieleniny, czy robactwa.

 

Krzysiu tu nie mogę do końca się z Tobą zgodzić. Skoro piszesz, że współczesne pokarmy są tak zbilansowane, że możesz karmić nimi wszystkie ryby, a u Piotra ryby stwierdzono otłuszczenie narządów, a przecież karmił pokarmami dobrej jakości. Uważam, że ból występuje w pokarmach, jak wiele razy stwierdzaliśmy, że daną dawka pokarmu będzie bombą kaloryczną dla naszych podopiecznych. 

Skład i nazwa pokarmów ustalonych przez producenta jasno określa jakim rybom jest dedykowany. Takie pokarmy mogą zmniejszyć ryzyko chorób, ale jak pisałem nie będą całkowitym zamiennikiem pokarmu, który ryby pobierają w naturze. Możemy dobierać gatunki zbliżone do siebie pod względem diety, ale ich karmienie będzie zależało między innymi od tego jakimi dawkami będą karmione. 

Jak pisałeś układ pyska, zębów yellow przemawia za tym, że jest to ryba lubiąca mięsną dietę. Obaj widzieliśmy na WDA jak yellow oskubywał glony z kamienia. Obaj słyszeliśmy i widzieliśmy podczas preelekcji jak Tawil przedstawił zarys szczęki Metriaclimy z jeziora i z akwarium. Wszystko ewoluje dostosowując się do danego środowiska. Kolejnymi czynnikami, które mogą mieć wpływ na trawienie pokarmów jest długość jelit, pewnie wpływ ma na to flora bakteryjna w żołądku i pewnie jeszcze kilka innych czynników,  o których nie mam pojęcia

Jednak mając możliwość wyboru wolę postawić na pokarm dedykowany pod dane ryby i połączyć ryby podobne względem żywieniowym. 

Mając teraz możliwość obserwacji ryb preferujących mięso i jednego pozostałego z poprzedniej obsady Pseudotropheus elongatus Mphanga widzę, że Borleyi Kadango czy Placidochromis Tanzania są normalnej budowy, natomiast Mphanga jest wzdęta, gruba, ma taki zaokrąglony brzuch. Wnioskując po tym,  mogę stwierdzić, że karmiąc  pokarmami Veggie mbunę miałem  ją smukłą, po zmianie obsady na non mbunę karmię pokarmem typu Cichlid i Kryl non mbuna jest smukła natomiast jedyny mbuniak jest otyły. Jednak nie stwierdzę organoleptycznie czy non mbuna nie ma otłuszczonych organów. Mogę jedynie podejrzewać, że mają otłuszczone organy bo spożywają więcej pokarmów przetworzonych niż naturalnych. 

 

Tak ja to widzę i powtórzę jeśli mam wybór wolę dobrać pokarmy dedykowane i ryby zbliżone preferencjami żywieniowymi. Uważam, że taki tok rozumowania jest dobry, bo raczej nie zaszkodzi, a w jakimś stopniu może zminimalizować ryzyko choroby czy śmierci... Zminimalizować, a nie wyeliminować. 

Pozdrawiam 

  • Lubię to 3
Opublikowano (edytowane)

Napisałem, że unikałbym łączenia ryb o skrajnych preferencjach żywieniowych. Właśnie z powodu ryzyka skrajnie niewłaściwego bilansu składników pokarmu. Współczesne pokarmy są tak zbilansowane, żeby umożliwić łączenie ryb o zbliżonych preferencjach żywieniowych. Ich przyswajalność, szczególnie pokarmów klasy premium, tylko to ułatwia. Yellow nie jest typowym mięsożercą, więc pogodzenie go z gatunkami wszystkożernymi, ale w stronę roślin, nie powinno być problemem. Pokarmy dla ryb "mięsożernych" mają duży udział składników roślinnych i na odwrót, pokarmy dla ryb "roślinożernych" mają udział składników mięsnych. Swoje Copadichromisy, typowych mięsożerców, karmię właśnie takim pokarmem. Nie podaję żadnych mrożonek. Chowają się i rosną bardzo ładnie. Lethrinopsy też. Myślę, że gdybym zwiększył udział roślinności, nie ucierpiał by ich rozwój. Pewnie musiał bym tylko zwiększyć ilość podawanego pokarmu. Jak sam zauważyłeś, gorzej jest w drugą stronę.

58 minut temu, Mortis napisał:

Wnioskując po tym,  mogę stwierdzić, że karmiąc  pokarmami Veggie mbunę miałem  ją smukłą, po zmianie obsady na non mbunę karmię pokarmem typu Cichlid i Kryl non mbuna jest smukła natomiast jedyny mbuniak jest otyły.

Może gdybyś podawał bardziej roślinną karmę, mpanga byłaby smuklejsza, a borleyi i Tanzania przy większej ilości podawanego pokarmu byłyby dożywione. Twój przykład tylko potwierdza problemy, gdy obsada jest skrajna żywieniowo.

Od dawna trwają dyskusje na temat stopnia mięsożerności yellowa. Nie porównywał bym go do borleyi czy Tanzanii, gdyż jest, moim zdaniem, bardziej roślinny od nich.

Otłuszczenie wątroby to kwestia ilości podawanego pokarmu. Ciężko jest ustalić prawidłową dawkę. Możemy to określać tylko po wyglądzie ryb. Oglądając filmy z jeziora też można zauważyć wypukłe pyszczaki...i to nie żadko. Może to jest okresowe, a może w danej lokacji jest większa ilość pokarmu. Tego nie wiem, ale one też mogą mieć otłuszczoną wątrobę. Nie ma co się tym przejmować. Dlatego podałem to jako przykład. Za bardzo się tym wszystkim tutaj przejmujemy.

Edytowane przez pozner
  • Lubię to 2
Opublikowano
4 godziny temu, logralok napisał:

Nie bardzo rozumiem jak kolega wywnioskował, że ja tak niby wywnioskowałem? tam było tylko napisane, że kierując się składem protein na opakowaniu nie da się generalnie ustalić diety dokładnie 50:50 tak jak sugerował Sławek

Wywnioskowałem to z Twojej wcześniejszej wypowiedzi # 6

Zgadza się, po ilości protein nie da się ustalić procentowo zawartości  dodatku mięsnego.

Opublikowano
Godzinę temu, pozner napisał:

Może gdybyś podawał bardziej roślinną karmę, mpanga byłaby smuklejsza, a borleyi i Tanzania przy większej ilości podawanego pokarmu byłyby dożywione. Twój przykład tylko potwierdza problemy, gdy obsada jest skrajna żywieniowo

 

... Czy aby na pewno jest to skrajne połączenie? 

Mphanga nie jest w stu procentach sklasyfikowana tylko przypisana do rodzaju Pseudotropheus, równie dobrze mogłaby być Cynotilapią. W naturalnym środowisku żywi się i planktonem jak i glonami. Można domniemywać, że jako Pseudotropheus jest peryfitonożrcą. Czyli dieta jaką z przymusu i przypadku otrzymuje u mnie nie powinna,  aż tak wpłynąć na jego oblicze. Pokarmem,  którym karmię jest northfin Cichlid, czyli powinien być tak zbilansowany, że ryba nie powinna tyć, a jestem przekonany, że ryb nie przekarmiam, a non mbuna raczej nie głoduje... Ale my nie tu o Mphanga piszemy. 

Przypomniał mi się przykład z Yellow. Biorąc od @timiyellow, ryby były z lekko zapadniętymi brzuchami, karmione pokarmem pod mbunę roślinożerną czyli bardziej pokarm roślinny, który także zawiera mięso. Marcin też używa pokarmów lepszej jakości, które powinny być dobrze zbilansowane, jednak ten zbilansowany pokarm działa na mbunę, która jest smukła zdrowa z prawidłowymi odchodami, a nie ma takiego wpływu na yellow, który jest też notabene mbuną by być w pełni rozwinięty. Odkąd pływają u mnie i są na pokarmie Cichlid i kryl ich brzuchy się unormowały, nie są ani wypukłe,  ani wklęsłe. W takim przypadku nie podpisywałbym się, że pokarmy są tak zbilansowane aby karmić nimi wszystkie ryby. Jednak jest coś w pokarmach Veggie czy Cichlid co robi różnicę. Zauważ, że nie piszę o rybach skrajnie różniących się dietą. 

  • Lubię to 2
Opublikowano
41 minut temu, Mortis napisał:

Przypomniał mi się przykład z Yellow. Biorąc od @timiyellow, ryby były z lekko zapadniętymi brzuchami, karmione pokarmem pod mbunę roślinożerną czyli bardziej pokarm roślinny, który także zawiera mięso. Marcin też używa pokarmów lepszej jakości, które powinny być dobrze zbilansowane, jednak ten zbilansowany pokarm działa na mbunę, która jest smukła zdrowa z prawidłowymi odchodami, a nie ma takiego wpływu na yellow, który jest też notabene mbuną by być w pełni rozwinięty. Odkąd pływają u mnie i są na pokarmie Cichlid i kryl ich brzuchy się unormowały, nie są ani wypukłe,  ani wklęsłe. W takim przypadku nie podpisywałbym się, że pokarmy są tak zbilansowane aby karmić nimi wszystkie ryby. Jednak jest coś w pokarmach Veggie czy Cichlid co robi różnicę. Zauważ, że nie piszę o rybach skrajnie różniących się dietą. 

Ale cierpi mpanga, która nie powinna źle wyglądać na tych pokarmach, bo jak piszesz;

41 minut temu, Mortis napisał:

Mphanga nie jest w stu procentach sklasyfikowana tylko przypisana do rodzaju Pseudotropheus, równie dobrze mogłaby być Cynotilapią. W naturalnym środowisku żywi się i planktonem jak i glonami. Można domniemywać, że jako Pseudotropheus jest peryfitonożrcą. Czyli dieta jaką z przymusu i przypadku otrzymuje u mnie nie powinna,  aż tak wpłynąć na jego oblicze.

a źle wygląda. 

Trudno będzie dojść do prawdy, bo nie tylko pokarm decyduje o kondycji ryb. Trzeba by porównać warunki jakie miały yellowy u timiego z tymi u Ciebie. Nieraz niuanse mogą decydować. Nie raz oglądając filmiki na YT byłem zadziwiony obsadą w akwariach. Tu takie zestawy byłyby nie do pomyślenia, a tam wszystko grało i wszystkie ryby wyglądały zdrowo. Myślę, że pokarm, aczkolwiek istotny, jest częścią dobrostanu ryb. Dlatego dobór obsady jak najbardziej zbliżonej żywieniowo jest istotny, ale nie decydujący. Eliminuje się w ten sposób jeden z ewentualnych problemów.

  • Lubię to 2
Opublikowano

Dodam na poparcie przykład starego, dobrego Sciaenochromis fryeri. W naturze żyje wśród mbuny, jego głównym pokarmem jest narybek mbuny. Widziałem rewelacyjne ujęcia w filmie Ada jak frejek symuluje dziubanie skał udając mbunę, żeby osłabić czujność narybku mbuny. Tam to się sprawdza, a w akwarium już nie. Mimo odpowiedniej diety. Coś na ten temat może napisać Tomek ( @tom77)

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.