Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Sam byłbym oburzony, gdy ktoś spyta o połączenie pyszczaków ze skalarem, welonem, gupikiem, paletą itp. - ale drodzy moi bocje, sumy, glonojad - to chyba co innego?



Co to za roznica czy bocje czy np paletka?

Zupełnie inny pokarm, woda, srodowiska naturalne, zachowanie, relacje międzygatunkowe.

Mieszanie ew. tak, patrzac tylko na dobro ryby i zachowujac JEDYNIE wymagania zywieniowo-"wodne". A nie misz masz kwasne ryby do twardej wody itp itd..


Jeszcze jedno kazdy akwarysta, stara sie, zeby w jego awkarium panowala pewna harmonia . Ryby maja miec optymalne i dobre dla siebie warunku, pytam wiec, jak tak owe zapewnic np bocjom w Malawi?

Opublikowano

Długo sie zastanawiałem czy wyskoczyć z takim tekstem ale co mi szkodzi. ) Na okrągło sie słyszy, pisze i ludzią do głowy wpaja, to nie ten biotop, inne uwarunkowania, nie ta woda i całkowicie odmienne parametry. Ze wszystkim sie zgadzam, sam jestem przeciwnikiem mieszania biotopów. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz, ciekawią mnie również wasze poglądy, powiezcie mi jak to jest, człowiek wyjeżdza na wakacje, my jako europejczycy ze strefy klimatu umiarkowanego powiedzmy do Afryki(Tunezja). Po powrocie spotykamy sie ze znajomymi, zdajemy im relacje z podróży, opowiadamy co przeżyliśmy. Teraz to, na co czekałem cały czas, niech mi ktoś powie że jest niezadowolony z takiej wycieczki a z tego co mi sie wydaje to powinien. A gdzie niedzielny schabowy, zapomniałem o piątkowej rybie podanej z surówką z kapusty, nie wspominam już o "przeciążeniach" umysłu związanych ze zmianą klimatu. Jakoś nie przemawiają do mnie te i inne fakty związane ze zmianą miejsca przebywania. Ryby nie różnią sie od człowieka praktycznie niczym, no może tym że głosu nie mają:)

  • Lubię to 1
Opublikowano

Ciekawe porównanie , ale ja zrobiłbym inne.

Wycieczka w Himalaje , na wysokość 6000m.n.p.m.

I już nie jest tak ciekawie jak w Tunezji :wink:

Choroba wysokościowa, brak tlenu , niskie ciśnienie itp. itd.

A przecież to to samo środowisko tlenowe.

Albo w drugą stronę.

Lasy Amazonii.

98% wilgotności powietrza , 32 stopnie temperatury..... Też nieciekawie.

I trzeci przykład.

Poziom 500 pod ziemią gdzie pracuję od prawie 20 lat.

Niby przyzwyczajony już powinienem być , ale słona woda na plecach , temp. 28stopni , brak tlenu , wilgotność jak w lesie deszczowym.

Naprawdę niewesoło :D

A ludzie przecież nie różnią się od ryb , poza tym , że mają głos :wink:

Opublikowano

Danielj świetne porówanie, bo jak wczoraj w nocy zobaczyłem post Kamillo, to zacisnąłem zęby i zamknąłem laptopa... ostatnio coś mi się posty za ostre zrobiły i dobrze że się powstrzymałem... :lol:

Opublikowano

Ludzie mieszali biotopy i mieszać będą czy tego chcemy czy nie chcemy ostatnio widziałem akwa 240l w którym była nie ciekawa obsada pyszczaków+bocje,szczelinowce,dwa sumiki,dwa glonojady i jeszcze kilka gat.ryb dennych których nie kojarzę.właściciel twierdzi że nic mu nie zdycha i tak jest dobrze tylko trochę mało ryb wcale go nie popieram ale co wy na to............?

Opublikowano

Kamillo - proszę znaleźć ochotników na dłuższy pobyt w Tunezji niż 2-3 tygodnie w lipcu albo sierpniu. I nie ma zmiłuj: plaża od rana do wieczora, miejscowe żarcie i woda z kranu (wszyscy wiedzą co mam na mysli :twisted: ). Oni zresztą też by nie chcieli do nas, bo u nas zimno albo bardzo zimno i nie ma co jeść.

Opublikowano
Ludzie mieszali biotopy i mieszać będą czy tego chcemy czy nie chcemy ostatnio widziałem akwa 240l w którym była nie ciekawa obsada pyszczaków+bocje,szczelinowce,dwa sumiki,dwa glonojady i jeszcze kilka gat.ryb dennych których nie kojarzę.właściciel twierdzi że nic mu nie zdycha i tak jest dobrze tylko trochę mało ryb wcale go nie popieram ale co wy na to............?


Niestety na pseudoakwarystów nie ma rady.

Niestety ludzię są ułomni i niedoskonali, akwarystyka już jest pewnego rodzaju krzywdzeniem ryb, tak jak myśliwstwo czy wędkarstwo, ale skoro juz mamy te ryby w domu to starajmy się zapewnić im jak najlepsze warunki, a to że znajdzie sie cymbał co krzywdzi ryby jeszcze bardziej? cóź nie jesteśmy w stanie tego zmienić tak jak i tego że dziś w TV słyszymy że jakiś rąbnięty facet w USA wali do ludzi z gana aby być sławnym.

Opublikowano

Troche namieszam bo dyskusja jest monotematyczna ;) Jestescie pewni ze w akwarystycznych sklepach zakwasza sie wode dla danych gatunkow, dla innych ryb znow podnosi twardosc etc. etc. ? Widzieliscie gdzies w akwarystyku piekna herbaciana wode ? (no moze w jakis duzych sklepach maja tak urzadzone akwa). A moze jednak wszedzie ta sama kranowa i ryby hodowane w warunkach takich a nie innych z pokolen na pokolenia ewoluuja do takich warunkow ?? Bo odlowy to inna kwestia, a to co na gieldzie to co innego ?? Jesli ryby w malych akwach karlowacieja, to czy nie mozna postawic tezy, ze rownie dobrze ewoluuja i sa w stanie zyc bez problemow w takich typowych polskich warunkach (dla jasnosci mowie o akwa a nie np. stawikach przydomowych ;o)??


Dlaczego pytam ?? Bo, widzialem setki miszmaszow, gdzie ryby zyja, rozmnazaja sie (wiem, ze to nie argument, ludzie w gettach tez sie rozmnazali), nie choruja, dozywaja wielu lat itd. itd. Himalaje ? Jest takie slowko aklimatyzacja i cos w tym jest. Ludzie sa w stanie sie zaaklimatyzowac... choc Himalaje to taki przyklad graniczny, bo jednak natura dala "gen wysokosciowy" niewielu osobnikom naszego gatunku...

To tak jakby ktos chcial hodowac w akwa gatunki z dna oceanicznego etc.



W tym roku zrobilismy 200km w Karkonoszach i Gorach Izerskich z plecakami itd.. Od Szklarskiej Poreby, przez Swieradow Zdroj, do Jakuszyc, przez Kowary w koncu Karpacz. I kiedy pierwszego dnia podejscie na Hale Szrenicka to byla katorga, tak z Karpacza na Sniezke czerwonym szlakiem przez kaskady Lomniczki zrobilismy w tempie expresowym. I w zasadzie nie bylo czuc zmeczenia... Aklimatyzacja ?

Z cala pewnoscia. Mimo, ze jestem z nizin, ze gorek nie wiele i jezdzimy w w gory w zasadzie tylko w wakacje, po 2 tygodniach czulem sie jak kozica... Ostatniego dnia prawie, ze wbieglem pod Sniezke slaskim szlakiem i jeszcze starczylo sil aby dojsc prawie do Slonecznika, wrocic, zejsc w dol do Strzechy i na Samotnie i dalej w dol kolo kapliczki Wang, przez caly Karpacz do noclegowni. I nie umieralem tak jak drugiego dnia naszych wakacji, gdzie zeszlismy przez Twaroznik do Harachova, przez Jakuszyce i wrocilismy zielonym szlakiem na Hale Szrenicka... Ledwo po tej wycieczce chodzilem po browarek do bufetu, a skurcze miesni byly na porzadku minutowym... Czyz nie powinienem umierac i ostatniego dnia kiedy postanowilismy zaliczyc praktycznie gorna czesc Karkonoszy od Domu Slaskiego do Slonecznika jak i Strzeche, Samotnie i jeszcze Swiatynie Wang ? Dodac tylko moge, ze wrocilismy cos kolo 15:00, podczas gdy z pierwszej wycieczki grubo po 18:00 ;)


Po co to pisze ? Aby pokazac, ze aklimatyzacja jako pojecie nie jest tylko teoria ?? Dalej idac -- jesli porownujecie ryby do czlowieka czy ryby nie moga sie wiec aklimatyzowac ??? ;) ;) ;)



Oczywiscie nie jestem za tym aby mieszac biotopy ale chcialbym wymusic dyskusje, czy faktycznie te ryby, ktore trzymamy w akwariach sa tak nieodporne na warunki inne niz w naturalnych wodach ? A moze teza, ze zakwaszajac wode dla ryb, ktore takiej wymagaja wyrzadzamy im wieksza krzywde, gdyz w wiekszosci trzymane sa w sklepach i u hodowcow w typowej srednio-twardej lub twardej wodzie nie jest pozbawiona sensu ???


Takie 5gr aby dyskusja byla ciekawsza....


P.s tak to po czesci taka prowokacja, ale jestem ciekawy Waszego zdania ;)

Opublikowano

Dzięki za wszystkie opinie i wypowiedzi,

choć niektóre z nich w ogóle mi się nie podobają. Ale sam zacząłem temat, więc mogłem spodziewać się i takich uwag, choć liczyłem na większe poparcie.

Uwierzcie mi widziałem w swoim życie wiele zbiorników, gdyż moja przygoda z akwarystyką trwa od narodzin (dziadek, tato, teraz ja i pewnie moje dzieci) i masa zbiorników biotopowych posiadało "dodatki" mówię tu o nieszczęsnych glonojadach czy sumach i bocjach.


Ale może macie rację, należy dążyć w swoich zbiornikach do takiego doboru obsady i wystroju ,aby był on odzwierciedleniem naturalnego środowiska ryb, gdzie powinno być naszym podopiecznym najlepiej.

Jeszcze raz dzięki wszystkim za odpisanie, a ja może kiedyś dojrzeję i sam przekonam się do tej opinii. :)

Opublikowano

Takie 5gr aby dyskusja byla ciekawsza....




8 rok żyje na 35 m2 u sąsiada w bloku doberman.

Żyje nawet i czasami szczeka jak któryś pies go zdenerwuje to i ugryzie jak dorwie suczkę to wiecie co, i wiele wiele rzeczy które pies normalnie robi, nie widać po nim żadnych odstępstw gołym okiem od dorosłego dobermana wychowanego w bardziej pasujacych dla niego warunkach.

Ale czy taka prawda ?

Czy temu domowemu pieskowi jest tak naprawdę dobrze ?

VDR nazywasz to aklimatyzacją ? Po zaprawie poczułeś się silniejszy i sprawniejszy niż na początku ale stań w szranki z miejscowym i bujnij sie z nim na wycieczkę po górach, poczujesz zmęczenie już na samym początku a on będzie włączał dopiero drugi bieg.

Da się zyć w różnych warunkach, ale w odpowiednich jest lepiej.

Więc to ze te stworzenia żyja świadczy o tym że potrafia się zaklimatyzować ale czy im jest dobrze ?

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.