Skocz do zawartości

Placidochromis phenochilus (Mdoka) i P. sp."Phenochilus Gissel", opis i spostrzeżenia


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Nie ma gonitw, plucia piachem, podgryzania i uszkadzania płetw oraz ledwie żywych ryb ukrywających się za grzałką. W akwa panuje spokój.

Spokój powiadasz :) To ja chyba jednak inne ryby miałem ;) Moje "aniołki" podzieliły między siebie całe 200 cm dna na trzy części. Jeden wykopał dziurę przy prawym końcu akwarium drugi z drugiej strony a trzeci dokładnie na środku. Przepychanki na granicy rewirów, oprócz momentu karmienia były cały czas, parę razy dziennie piasek i pół centymetrowy żwir fruwał pod powierzchnię (wysokość akwa 60 c, :) jak dochodziło do spięcia pysk w pysk. Dwa 12 cm samce yellowka tylko podczas swojego tarła w chwilach największej odwagi, chowając się do polowy za jakimś kamieniem próbowały odstraszyć mdoki ale jak tylko widziały rozwartą białą paszczękę to tyle było ich widać ;), nie wspominając już o 15cm samcach ff (dwa takie miałem), którym nawet na moment myśl "stawienia" się nie przeszła przez czerwone główki.

Samice mdoki znalazły sobie miejsce pod powierzchnią wody, tam miały spokój. Na pewno nie mogę powiedzieć, że mdoki to wytrwali agresorzy i prześladowcy, jak chociażby mbuniaki ale nie muszą takie być bo wystarczy jeden porządnym strzał z białego pyska żeby nauczyć resztę towarzystwa respektu. Jedno takie uderzenie na moich oczach zakończyło zresztą żywot jednej z samic. Ślady na ciałach walczących samców w postaci dużych okrągłych zadrapań od ugryzienia to codzienność. Żeby było jasne to moje ryby miały już prawie dwa lata i dwa największe samce miały ok 17cm długości, czyli naprawdę kawał ryby, trzeci był ciut mniejszy ale za to najwaleczniejszy. Samice były 3, między 10-14cm.

Reasumując nie ma co się sugerować zachowaniem młodych ryb, bo jak dorosną może być różnie. Z pewnością nie jest to tak spokojny placek jak placidochromis p. tanzania. Mój 5 cm samiec mdoki bez problemu dawał sobie radę z parę centymetrów większym plackiem z tanzanii. Żeby nie było, nie piszę tego żeby kogokolwiek zniechęcić, wręcz przeciwnie dla mnie to same zalety :) Jest to cudowna ryba z jajami i charakterem a nie jakiś taki cielak jak np. tanzania ;)


Poza tym uważam, że akwarium 150x50x50 jest zbyt małe dla obsady kilkugatunkowej. Jednogatunkowa non-mbuna o umiarkowanej wielkości to max.

Szczerze mówiąc 150 cm dla 17 cm ryb to nawet jednogatunkowo moim zdaniem może być za mało. Swoje trzymałem w 200 cm i z żalem rozstałem się z nimi w ubiegły piątek własnie z powodu za małego akwarium. Za każdym razem jak na nie patrzyłem to tłukło mi się w głowie, że właśnie akwarium za małe. To kawał rybska jest. W każdym razie jak będzie większe akwarium to z pewnością kompletowanie obsady zacznę od mdok.

Pozdrowienia dla wszystkich mdokomaniaków :)

  • Dziękuję 1
Opublikowano

W 100% potwierdzam. Mam 6 mdok w wielogatunkowym akwarium, prawdopodobnie 4+2. 3 z nich to duże placki (12-13cm....samce) 2 z tych trzech zwierają się regularnie kilka razy dziennie. Ciut słabszy samiec większość dnia ucieka. Całe szczęście, że mam kamienne schronienia dla niego. Mimo to, jak napisałem, dochodzi kilka razy dziennie do konfrontacji między nimi. Masz młode ryby, więc wszystko jest ok. Gdy dojrzeją, wszystko się zmieni. Nie twierdzę, że się pozabijają, ale walki między samcami o dominację są czymś oczywistym...TO JEDNAK SĄ PYSZCZAKI.

Jutro postaram się nagrać filmik. Jak stwierdziłem, walki to codzienność, więc nie powinno być z tym problemu.


Tu widać jak się stroszą do siebie. Postaram się nagrać jeszcze walkę.

Placidochromis phenochilus mdoka (white lips) - YouTube

  • Dziękuję 1
Opublikowano

Każdy pyszczak to pyszczak , dlatego też pisze o relatywnej łagodności. Gdy zobaczyłem zachowanie jednych z najłagodniejszych z pyszczaków z grupy Mbuna czyli yellow, gdy okrzepły już w akwarium to bałem się, że na drugi dzień zbiorę kilka trupów. Byłem przyzwyczajony do ryb z innych biotopów. Mdoki które miałem okazję oglądać były relatywnie łagodną rybą. Dowodem na to jest chociaż to, ze macie po kilka samców. U większości Mbuna to wręcz niemożliwe, gdyż dominant utłukł by przeciwników bardzo szybko.

Opublikowano

Nie no nie można tu mówić o jakiejś walce na śmierć i życie. Te konfrontacje to potyczki, zupełnie niegroźne...na razie. Jak widać na filmie, wszystkie mdoki pływają po całym akwarium i nie ma tu mowy o schowanym samcu gdzieś za filtrem, ale czasami ten minimalnie słabszy samiec szuka wytchnienia za kamieniami. Napisałem o swoich spostrzeżeniach, żeby nie powstało wrażenie, że mdoki to takie malawijskie neonki pływające grzecznie w stadzie. Z tego co czytam w poście ryby1, wszystko jeszcze przede mną ;)

Opublikowano

Non - mbuna to nadal pyszczaki, są wśród nich łagodniejsze np, Placidochromis czy Lethrinops ale i ryby, które nie odbiegają temperamentem od łagodniej i średnioargresywnej Mbuna np część rodzaju Protomelas. nie ma jednak wątpliwości, ze najłagodniejszy z najłagodniejszych pyszczaków nadal jest rybą relatywnie agresywną w stosunku do większości ryb z akwariów towarzyskich.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Mam świadomość, że zrobię mały OT, ale mimo wszystko pozwolę sobie zadać pytanie autorowi wątku, a mianowicie, czy nie rozważałeś rozszerzenia wątku o spostrzeżenia związane z chowem Placidochromis sp. "Phenochilus Tanzania" ?

Gatunek zyskuje coraz większą popularność, a na forum jest kilka osób, które aktualnie posiadają te ryby i może zechciałyby się podzielić swoimi obserwacjami w tym arcyciekawym i tętniącym życiem wątku. Wtedy można byłoby zagregować w jednym miejscu wiedzę na temat phenochilusów.

Oczywiście to taka niezobowiązująca propozycja, do ewentualnego rozważenia :-)

Opublikowano

Popieram, dobry pomysł. Też bym chętnie poczytał opinie i spostrzeżenia kolegów, którzy mają w swoim akwa ten gatunek. Tym bardziej, że faktycznie placidochromisy zyskują coraz większą popularność.

Opublikowano
Czy jest możliwe ustalenie płci u Placidochromis phenochilus Mdoka white lips ?

Chciałem polecić post nr 12 i 18, ale "pomoc naukowa" (czyli wklejone z galerii zdjęcie rybki) "wyparowała" - być może wskutek wstrząsów jakim galeria poddawana jest co kilka miesięcy. Muszę w najbliższym czasie odszukać i ponownie wkleić zdjęcie do postu nr 12. A wracając do pytania....

Samiec – jest większy, intensywniej wybarwiony, z płetwami grzbietową i odbytową szpiczasto zakończonymi (u samicy ich zakończenia są łagodnie wyokrąglone).

Samica - odwrotnie:p (w przypadkach wątpliwych (samica czy słabszy samiec) naprawdę 100% pewności daje macierzyństwo)


pozwolę sobie zadać pytanie autorowi wątku, a mianowicie, czy nie rozważałeś rozszerzenia wątku o spostrzeżenia związane z chowem Placidochromis sp. "Phenochilus Tanzania" ?

Myślałem raczej o wydzieleniu Gisselek:D

Celem jest to, by zainteresowany rybką był w stanie ogarnąć cały wątek.

Myślę, że nie zrobiłem kaseciaka, bo wątek deccorativo przekroczył objętościowo moje możliwości trawienne.

.....Jestem przekonany, że lepiej założyć oddzielny wątek "tanzański" (w kolejce czekają następne Placidochromisy):)


placidochromisy zyskują coraz większą popularność.

......jakby tu powiedzieć - dlaczego mnie to nie dziwi?


Mdoko- i Gisselkomania(czki/cy) - jak kogoś najdzie wena - zapraszam do relacji z życia wziętych:D

  • Dziękuję 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.