Skocz do zawartości

Placidochromis phenochilus (Mdoka) i P. sp."Phenochilus Gissel", opis i spostrzeżenia


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Muszę przyznać, że jjacek i brazylia swoimi postami jeszcze bardziej zaostrzyli mój apetyt na wiedzę o omawianych gatunkach. Mam nadzieję, że nie tylko mi.

Będę powtarzał do znudzenia, że gisselki z drugiej i trzeciej miniaturki (samica i samiec) dwa posty wyżej to dla mnie prawdziwy odlot! Samiec nie spełnia co prawda moich nadziei (jako „poszukiwacza zielonej rybki”). Ale jest bardzo ładny, a zielone przebłyski może pojawiają się u jeszcze starszych rybek:) . Wtedy podrasuję je oświetleniem.

Będę jednak unikał stosowania handlowej nazwy „green face”, zwłaszcza że widzę (śledząc sąsiedni wątek), jakie zamieszanie powodują dodatki handlowe u Copadichromis trewavasae. Nie dotyczy to nazwy „white lips”, która jest już jednoznaczna i dobrze rozpoznawalna, prawie jak „yellow”.


Rozpoznawanie płci u młodych (półrocznych) Placicochromis phenochilus (Mdoka)(white lips)


Punktem odniesienia będzie kształt płetwy grzbietowej i odbytowej cudownego samca P.sp.”Phenochilus Gissel” z trzeciej miniaturki dwa posty wyżej.


Brazylia o white lips:

Przez caly okres pobytu ryb u mnie, nie bylem w stanie na 100% okreslic podzialu. Samice praktycznie niemal identyczne z samcami

A teraz ja:

Wydaje mi się, że mam u white lips układ 5+3, a u green face niewiadama.

Niedługo się odezwę, wtedy to uzasadnię.


No to się odzywam.:)

Zamiast zdjęcia, które "wyparowało" (dla przejrzystości wątku) skopiowałem zdjęcie nabowej rybki autorstwa harisimi'ego z postu nr 18:

1_m__ody_2.jpg

Przyjrzyjmy się naszej „pomocy naukowej”, a konkretnie „rozbudowanej” w tylniej swojej części i ostro zakończonej płetwie grzbietowej (cały czas podczas naszego „śledztwa”, to samo będzie dotyczyło płetwy odbytowej).

Tak więc, u rybek półrocznych (opisuję swoje ryby - największą i najmniejszą):

Samiec „X” – jest większy, intensywniej wybarwiony, z płetwą grzbietową jeszcze bardziej szpiczasto zakończoną niż nasz punkt odniesienia (wydaje mi się, że dół tyłu płetwy grzbietowej „podciągnie” (zmniejszając lekko jej „szpiczastość” i „rozbudowując” ją) wraz z dalszym „dorośleniem” ryby.

Samica „V” – jest mniejsza, mniej intensywnie wybarwiona (ale nie śledziowata!), z płetwą grzbietową łagodnie owalnie wyokrąglowną.

Sprawa wydaje się prosta. Dlaczego więc napisałem, że wydaje mi się, że mam u white lips układ 5+3? I dlaczego (jak mi się wydaje) brazylia nie był w stanie na 100% określić podziału?

Dlatego, że moja samica „Y” (3,5cm) jest jednym końcem ciągłego zbioru, a samiec „X” (5cm) drugim jego brzegiem. Cecha ciągłości zmiany cech nie dotyczy tylko wielkości ryb, ale również intensywności koloru i zakończenia płetwy grzbietowej. Ta ostatnia zmienia się od łagodnego, owalnego wyokrąglenia (płetwy grzbietowej), poprzez „kancik” aż do szpiczastego zakończenia.

Obserwując ryby widzę jednoznaczną zależność między intensywnością koloru (jeszcze raz podkreślam, że dolną granicą nie są śledzie) oraz kształtem płetwy grzbietowej i odbytowej a pozycją ryby w stadzie (na to z kolei wpływ ma wielkość ryby).

Natomiast zależność wielkości, intensywności koloru i kształtu płetwy grzbietowej od płci jest na razie spekulacją (chociaż jak sądzę z podobieństwem trafności bliskim 100%) – potwierdzeniem oczywiście będą dopiero inkubacje (lub ich brak:) )


PS. Za bardzo się rozpisałem – o gisselkach następnym razem

PS1. Zdaje sobie sprawę, że moje „odkrycia” dla części Kolegów nie są przełomowe;)

Proszę nie pisać, że u msobo jest podobnie itp. (jesteśmy w świecie non-mbuna);)

Zobaczcie też przez analogię trzecie zdjęcie piwko28 w poście nr 6 (tam sytuacja z podziałem płci jest „zerojedynkowa”) w wątku http://forum.klub-malawi.pl/copadichromis-trewavasae-t21663.html

  • Dziękuję 3
Opublikowano

Od niedawna jestem posiadaczem P. phenochilus mdoka,stadko 6szt. Ryby zostały kupione przy rozmiarze 7-8 cm, największy i najbardziej intensywnie wybarwiony osobnik wykazuje zachowanie samca.Już widać na nim ślady potyczek.Obserwacja cech płetwy grzbietowej może być trafna, u mnie ten najsilniejszy i największy placek ma wyraźnie ostro zakończony koniec płetwy grzbietowej i tak jak napisałeś: domniemane samice mają ją tempo zakończoną. Przy jakiejś okazji zrobię zdjęcie otworów moczoro-płciowych i rzecz się wyjaśni.

  • Dziękuję 1
Opublikowano

Cieszę się, że rośnie grono posiadaczy naszych placidochromisów. Żyły (u byłych), żyją (u obecnych właścicieli i obserwatorów) oraz będą żyły (u przyszłych), w różnych warunkach „lokalowych” i w różnym towarzystwie. Powinno to w przyszłości wzbogacić nasz wątek.


Rozpoznawanie płci u młodych (półrocznych) Placicochromis sp. „Phenochilus Gissel


Popatrzcie na zdjęcia dorosłych ryb autorstwa jjacka w poście nr 10 – na drugiej fotografii samica, na trzeciej samiec. Występuje u nich (w przeciwieństwie do white lips) wyraźny deformizm płciowy.

Jednak u półrocznych osobników sytuacja jest inna. Podczas gdy u white lips (patrz post nr 12) wydaje mi się, że mam układ 5+3 (mogę się trochę mylić, ale niewiele), to u gisselek sprawa rozpoznania płci jest trudniejsza. Moje młodziutkie rybki wyglądają podobnie jak te z ostatniego zdjęcia ze strony http://www.ciklid.org/artregister/artreg_visa_art.php?ID=2524 Z tą różnicą, że w rzeczywistości poza czarnym podgardlem i żółto-oliwkowym polem między oczyma i w ich rejonie, reszta ciała nie ma koloru nieokreślonego jak na zdjęciu, lecz śliczny jednolity kolor piaskowy.

Różnice w zakończeniu płetwy grzbietowej między poszczególnymi osobnikami Gissel są mniejsze niż u Mdoka - od łagodnego, owalnego wyokrąglenia do „kancika” ( nie osiągają na razie szpiczastego zakończenia jak u white lips). Rybki z płetwą grzbietową w „kancik” są jednocześnie trochę większe, a czerń ich podgardla jest trochę bardziej intensywna i rozbudowana. Jednak granica między samcami a samicami na „suwaku” zmiany tych cech jest dla mnie zagadką.

I najważniejsze, w chwilach podekscytowania, u części ryb pojawia się delikatne opalizowanie w kolorze niebieskim – i to prawie na pewno są samce. Jednak mogę to zaobserwować obserwując pojedyńczą rybkę, w danym momencie. Nie jestem w stanie ogarnąć tą obserwacją wszystkich rybek naraz. Tak więc rozkład płci pozostaje dla mnie niewiadomą. Na razie;) .

  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Na początek, krótki meldunek z mojego akwarium tymczasowego 100x50x50.

Do dotychczasowych kilkumiesięcznych rybek (8 sztuk Placidochromis phenochilus Mdoka i 7 sztuk Placidochromis sp.”Phenochilus Gissel”) dołączyły tej samej wielkości (może ciut większe) Sciaenochromis fryerii w układzie 1+2 (mojego chowu:) ). Potwierdzają się dotychczasowe stadne zachowania moich Placidochromisów, nawet fryerii czasem do nich dołączają. Konflikty ograniczają się do drobnych przepychanek między Placidochromisami.


Pobieranie pokarmu przez nasze Placidochromisy


Dzisiaj będziemy mieli 3 w 1 (film + teoria + 3 grosze toma77)


Zaczynamy od filmu – zwróćcie uwagę, które rybki są w tej zabawie nieodzowne, w szczególności od 5:30


Powyższy film idealnie ilustruje zachowania tzw. „wyjadaczy”. Termin zaczerpnąłem z artykułu Ada Koningsa „Niebiescy wyjadacze z rodzaju Placidochromis” z numeru 10/2010 Magazynu Akwarium. Ryby o których mowa to: Placidochromis phenochilus („właściwy” czyli Mdoka oraz sp.”Phenocholus Gissel” i sp.”Phenichilus Tanzania”), Placidochromis elektra, Cyrtocara moorii i Protomelas annectens. W filmie oczywiście „występują” tylko white lips i C.moorii + „oracze”

Teraz przytoczę kilka fragmentów powyższego artykułu Koningsa:


„Zarówno P.phenochilus jak i P.electra interesują się wzniecanym przez Taeniolethrinops praeorbitalis podłożem (…) Wygodniej pojeść sobie z dna niż przekopywać się od jednej chmury pyłu do następnej. (…) P.phenochilus broni swojego żywiciela jak mobilnego żerowiska. (…) Gatunki „wyjadaczy” mają bardzo wyraźne ubarwienie, podczas gdy większość innych pielęgnic żyjących w piasku jest srebrzysta lub beżowa. W szczególności członkowie grupy P.phenochilus zawsze wykazują wyraźne niebieskie ubarwienie. Gatunki te wydają się być w większości zależne od dużych żywicieli przesiewających piasek, a osobniki typu „electra” szukają pożywienia również na własną rękę. Jest możliwe, że wyrazista kolorystyka pierwszej grupy może służyć przeganianiu innych wyjadaczy i ostrzeganiu przed próbami dołączenia się do ich grupy. W piaszczystych rejonach pielęgnice powszechnie występują w grupach lub ławicach często składających się z mieszanych gatunków”


A teraz moje 3 grosze.

Na filmie akwarysta zakopywał jedzenie w podłożu. Ja tak nie robię z oczywistej przyczyny – nie mam w obsadzie „oracza”. Karmię raz dziennie, ale w dużej ilości, tak że jedzenie rozpływa się po całym zbiorniku.

Gisselki żerują przy samym dnie, ale nawet podnosząc kęs z dna pedantycznie starają się nie wziąć do buzi nawet ziarenka piasku.

Fryerii (zwłaszcza samice) zbierają pożywienie w górnej połowie akwarium, a na koniec jak nie pływa już w toni, podnosząc je z dna, nie unikają pobierania piasku, który potem wypluwają.

White lips pobierają pokarm w sposób dokładnie pośredni między powyższymi.

  • Dziękuję 6
  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Krótka uwaga, która nasunęła mi się po obejrzeniu w naszej galerii zdjęcia najnowszego wcielenia akwarium Nabe http://forum.klub-malawi.pl/galeria/index.php?n=11539

I nie mam tu wcale na myśli pięknego brązowego kamienia z prawej strony, tylko widok pięciu białych pyszczków młodzieży P.phenochilus.


Na chwilę wrócę do swojego zbiornika.

Już po krótkiej obserwacji w swoim akwarium widzę, że „stadność” jest chyba częściowo wtórna do tego, że mają świra na punkcie pływania w nurcie. Postawiłbym tezę: „jeden nurt – jedno stado”. Zależy mi, by gatunek stadny w moim akwarium lubił własne towarzystwo. W akwarium „doświadczalnym” wyloty trzech filtrów wewnętrznych tworzą silny nurt przy przedniej szybie. Bractwo prawie cały czas w nim pływa, pod prąd i z prądem.


Zależność zachowań stadnych od nurtu.


P. phenochilus Mdoka

Po kilku miesiącach od pierwszych obserwacji w moim „akwarium doświadczalnym”, gdy stopniowo zmniejszałem siłę i „skumulowanie” nurtu z trzech filtrów wewnętrznych, zachowania stricte stadne zmieniły się w „koleżeństwo bez trzymania za rączkę”. Czasem się podszczypią, czasem popływają razem, czasem pogonią – jak z życiu. Wczoraj zamontowałem na tej samej bocznej szybie czwarty filtr wewnętrzny (najbliżej przedniej szyby). Ustawiłem go na maksymalny przepływ a kierunek pozostałych filtrów tak by wytworzył się jeden silny nurt. No i bractwo dostało „świra”- znowu prawie cały czas w nim pływa, pod prąd i z prądem – stado 200-stu procentowe!


P.sp. „Phenochilus Gissel”

W stosunku do white lips potwierdzają się wcześniejsze obserwacje, że gisselki mają nieco mniejsze „parcie na nurt”, ale bardziej lubią swoje towarzystwo.


Wracając do akwarium Nabe – widzę że biedaki nie mają silnego nurtu – może za 3 dni same powiedzą o tym właścicielowi.:D


Wesołych Świąt

  • Dziękuję 2
Opublikowano

Dzięki Tomek za te uwagi, nie wiem jak z tego rozmytego zdjęcia wywnioskowałeś co tam pływa :) Ryby faktycznie nie mają silnego nurtu, cyrkulator jest ukryty a większość ciągu wykorzystana jest do napowietrzenia wody.Typowo stadnych zachowań zupełnie nie widzę,chociaż coraz wyraźniej widać ile tam jest samców i ich pozycje w grupie.Ale czasu na obserwacje jest mnóstwo, może jeszcze pojawią się jakieś wnioski.

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Aż żal byłoby nie wykorzystać takiej „pomocy naukowej”:

1_m__ody_2.jpg

http://forum.klub-malawi.pl/galeria/index.php?n=11611

Zamieszczone w naszej klubowej galerii, „jeszcze ciepłe” zdjęcie młodej rybki z nabowego akwarium, autorstwa Harisimi (zakładam, że to Prezes był na gościnnych występach, a nie Phenochilus:) )


1/ Ocena płci na podstawie mojej teorii z postu nr 12:

- wg kształtu tylniego zakończenia płetwy grzbietowej (kancik) – na 80% samiec (samica miałaby łagodny owal)

- wg kształtu tylniego zakończenia płetwy brzusznej (czubek) – rozwianie jakichkolwiek wątpliwości – na 99,99% samiec, a ponieważ Nabe ma 6 rybek, to jest to albo szef albo zastępca (chociaż „nabowe” rybki są starsze od moich, więc może już wszystkie samce mają „czubki”).

Jak każda teoria, również i ta zostanie zweryfikowana przez życie, pewnie już została, ale ja o tym nie wiem.


2/ Nie odkrywam Ameryki, ale dla trochę mniej „wtajemniczonych” – zwróćcie uwagę na możliwość oceny wieku white lips na podstawie kształtu pyszczka. Osobnik ze zdjęcia ma jeszcze niewykształcony „dziubek” – od razu widać, że nie jest jeszcze w pełni dorosły. Biały kolor pyszczka jest od początku. Żeby nie skłamać, to nie wiem jak z tą cechą jest u „noworodków”.


PS. Pozdrawiam wszystkich Ciapowatych (nawet tych "częściowych")


Z przyszłych czasów (16.10.2015r), w ramach weryfikacji przez życie - wkleiłem zdjęcie poznera (wielkie dzięki:) ):

1_KCR_0367.JPG

Zwróćcie uwagę nie tylko na kształt płetw u samca i samicy, ale również na wykształcenie pyszczka w porównaniu do młodej ryby.

  • Dziękuję 3
Opublikowano

Jak widać opisywanie swoich doświadczeń z Plackami idzie Ci bardzo dobrze a monografia może okazać się bardzo przydatna bo wiedzy na temat obu gatunków jak na lekarstwo. Wraz z ogromną popularnością, która w naszym gronie zyskały Mdoki robisz pożyteczną robotę ;).


Wiedzy książkowej nie ma dużo jedyną ciekawostką z „habitatu” jest chyba tylko to, że Edek wspomina o tym, że nawet 6 cm rybki wykazują ubarwienie dorosłych osobników w wariancie Mdoka a nie jest tak z pozostałymi wariantami geograficznymi phenochilus a więc Chesese i Chirwa Island. Może stąd wzięła się popularność „Naszego” hiciora i brak ryb z innych rejonów. Po prostu wybrano najpiękniejszy wariant.

Przyznam szczerze, że Placidochromis raczej omijałem i to całkiem nieświadomie i nie ze względu na jakiekolwiek uprzedzenia … ot tak po prostu wyszło. Otarłem się o nie tylko w 2 przypadkach. W akwarium 150x50x60 cm kolega postanowił mieć 2 gatunki ryb. Chciał coś żółtego i coś niebieskiego. Wymyśliłem Placidochromis i Labidochromis caeruleus "yellow". Było to w czasach przedtanmalowych a w sklepie Malawi, który był topowym w tamtych czasach na pewno wybór wśród Placków był mały i praktycznie ograniczał się do Placidochromis electra. Była to jedna z mniej udanych misji bo zanim ryby podrosły w 450 baniaku do wspomnianych gatunków kolega kupił chyba wszystko co mu się podobało w sklepie w tym lombardoi, auratus, maingano. Nazwał to kontrolowanym przerybieniem ( nie wiem ale grubo ponad 30 ryb tam pływało no i teraz ... ma holendra ;). W tym dworcowym klimacie relatywnie delikatne placki nie dały sobie rady. Było ich na początku 8 a po jakimś roku zostały 2 ryby. Generalnie kolega był antymalawistom. Piszę o tym aby zasygnalizować nonsensownośc takich pomysłów.

Druga przygoda była fajniejsza. Zainspirowany Seemanem dawnym Klubowiczem, który w czasach gdy każdy miał 4-5 gatunków pielęgnował w swoim akwarium wodę ;) z kilkoma Placidochromis electra ( chyba 7 sztuk ) w znacznej wielkości zbiorniku ( na te czasy było to chyba 160 cm ). Bardzo zachwalał takie rozwiązanie i jako, że tym razem do malawistyki namówiłem człowieka, który zawsze miał ryby jednogatunkowo ( wcześniej SA ) wskazałem mu Placki jako jedne z potencjalnych stadnych ryb. W akwarium o nietypowych rozmiarach 165 x 50x 55 zapodał sobie 12 sztuk Placidochromis electra. Ładnie to wyglądało a nasze nieliczne spotkania utwierdziły mnie w przekonaniu, że ryby te są spokojne ale jednak ciekawe. Ich walki nie były krwawe ( podobnie jak u Lethrinops ), gdyż 4 samce żyły w baniaku w pewnego rodzaju równowadze. Biły się ale głównie poto aby pokazać kto jest szefem. Samice już zupełnie nie wykazywały jakiś form agresji ale w akwarium i tak jak to u pyszczków bywa coś sie działo. Dlatego uważam, że jest to ryba bardzo fajna do komponowania obsady z innymi non - Mbuna. Mają ogromny plus w postaci ładnych samic a u samic phenochilus Mdoka jest szczytowym osiągnięciem bo nie odbiegają one urodą od samców ( w sumie ciężko je rozpoznać ). Ich spokojny charakter to następny plus, gdy np w obsadzie mamy agresywniejsze Protomelas czy Copadichromis borleyi Kadango uzupełnienie obsady takim łagodniejszymi rybami to strzał w 10 kę. Ich przywiązanie do dna czyni z nich fajną rybę także w Miksie w którym widzę go z wszystkożernymi Mbuna takimi jak yellow czy Astatotilapia. Nie polecam ich do agresywniejszych ryb z Mbuna bo mogą zostać zagonione. Jestem ciekawy ich relacji z drapieznikami. I coś typowo nieplackowatego ;) ... bardzo podobają mi się bowiem walki Placidochromis ;). Ryby te uważane przez niektórych za totalne ciapki przepychają się bardzo widowiskowo, łapią za mordki, wachlują ciałem i pięknie się przy tyy prezentują. Ich walki choć nie ustawione ;) to w porównaniu do walk innych pysków można określić jako walki wreslerów względem walk zawodników MMA lub bokserów. Kupa efektownych fajerwerków ale krew się nie leje ;). Nie czynią tego w tak niebezpieczny sposób jak choćby Aulonocara czy Copadichromis, które bodą się jak byki kalecząc często przy tym oczy. 2 nowe dla mnie gatunki, które opisuje Tom są jak najbardziej godne polecenia. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że gdy nieśliśmy Mdoki Nabego w workach z Zoobotaniki do samochodu to niebieski kolor tych ryb urzekał. Myślę, że wydobycie go w akwarium jest osiągalne i HQI dające neutralne światło lekko z przodu da niesamowity efekt. Nabe ma nad tym pracować ;). No i tyle mojego. Może wkrótce będę miał więcej do powiedzenia bo Mdoki raczej na pewno trafią do zbiornika w Klubie …

  • Dziękuję 4
Opublikowano

Mogę się tylko podpisać pod tym co powiedział Wojtek, bardzo łądnie ubarwione samice to ogromny atut tego placka.Tylko to opcja dla cierpliwych, zresztą jak większość opcji nie-mbuny.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Trochę czasu od startu już minęło, trochę z nowym zbiornikiem się oswoiłem, trochę jego rozmiar w moich oczach się zmniejszył  W końcu mam chwilę żeby co nieco napisać. Zacznę od spraw niezbyt miłych. Z obsady którą zadomowiłem na samym początku straciłem samicę Stigmatochromis Tolae. Niestety dołączył do niej jeden z trzech Exochochromis Anagenys. Najmniejszy z trzech. Na początku winiłem za to pokarm Hikari Vibra Bites i to że go nie namoczyłem. Zachęcony jednak przez kolegów z forum poczytałem co nieco tu i tam o pokarmach granulowanych i po czasie uważam jednak, że namaczenie ich nie ma najmniejszego sensu. Trzeba się po prostu pilnować żeby nie sypnąć go za dużo, o co nie trudno. Profilaktycznie jednak dla spokoju ducha pokarm Hikari wylądował w koszu. Strata niewielka bo była to mała paczka kupiona na próbę a spokój akwarysty nieoceniony  Po dłuższych przemyśleniach sytuacji, która miała miejsce doszedłem do wniosku, że dwa osobniki, które pożegnały się z żywotem musiały gorzej znieść aklimatyzację. Stres związany z transportem i lądowaniem w zbiorniku, a w przypadku najmniejszego Exo stres związany z tym że jest najmniejszy w zbiorniku (duuuużo mniejszy od pozostałych) mógł osłabić układ odpornościowy ryb a na to tylko czekały jakieś pasożyty, które zrobiły swoje. Po tym jak padł Tolae i objawy zauważyłem u Exo zakupiłem dwa preparaty Zooleka. Protosol i Capisol. Niestety zanim do mnie dotarły młody Exo już był na wykończeniu. Mimo wszystko przeprowadziłem tygodniową kurację Protosolem (do słupa wody i do pokarmu) oraz tygodniową kurację Capisolem (do słupa wody). Capisolu do pokarmu już nie podawałem bo ryby w ogóle nie chciały jeść karmy nasączonej lekiem. Nie wiem czy to tylko moje imaginacje czy faktyczny efekt obydwu kuracji ale mam wrażenie, że ryby które i tak wydawały mi się w bardzo dobrej kondycji nabrały jeszcze większego wigoru i od tamtej pory nie zaobserwowałem już nic niepokojącego w życiu zbiornika.  Co do pokarmu to zakupiłem (po kilku pochlebnych opiniach) pokarm Aller Futura. Do tej pory żaden pokarm tak pozytywnie mnie nie zaskoczył. Ryby pożerają go z niesamowitą ochotą. Wody jakoś szczególnie nie brudzi. Cena jest powalająca. Więcej argumentów nie potrzebuję. Następnym razem może tylko wezmę większy rozmiar bo obecnie mam bodajże 0,9-1,6mm. Doszło do tego, że ryby niezbyt chętnie jedzą pokarmy Naturefood Cichlid Premium czy Artemię w płatkach od HS Aqua a jak tylko sypnę Aller Futura to mam wrażenie, że zaraz moje ryby powyskakują ze zbiornika w szaleńczej pogoni za pokarmem   W temacie filtracji. Obecnie filtracja opiera się na kaseciaku i module filtracyjnym. Pompę ustawiłem jednak na 1 bieg ponieważ na biegu 2 po tym jak liście Vallisnerii przyklejały się do wlotu to poziom wody w module wyraźnie spadał. Przy obecnym ustawieniu tego nie obserwuję a pompa "sika" i tak bardzo mocno. Mój kaseciak zaskoczył mnie niesamowicie. Przy jego tworzeniu słyszałem sporo opinii, że przy dwóch 5cm warstwach gąbki PPI30 filtr zapcha się po tygodniu. Przy pierwszej podmianie wody, dwa tygodnie po wprowadzeniu ryb, trochę spanikowałem ponieważ poziom wody w komorze pompy spadł w sposób bardzo wyraźny. Jakieś 8cm w stosunku do komory wlotowej. Otworzyłem przesłonę wlotu na maksa ale nic się nie zmieniło. Pomyślałem, że trzeba będzie gąbki jednak czyścić często i już zacząłem kombinować co zmienić żeby filtr był bardziej "długodystansowy". Ku mojemu zaskoczeniu następnego dnia, pomimo braku jakiejkolwiek interwencji, poziom wody w obydwu komorach się wyrównał. Okazało się, że po podmianie wody gdy poziom wody spada, gąbki w filtrze potrzebują chyba trochę czasu żeby ponownie napełnić się wodą i tym samym nie ograniczać przepływu. Musiałem chyba mieć sporo szczęścia przy doborze gąbek i rozmiaru wlotu ponieważ od początku działania filtra, gąbek w końcu nie czyściłem i do dzisiaj różnica poziomu wody pomiędzy komorą pompy a komorą wlotową to jakieś 0,5cm. Może 1cm.  Przy ostatniej podmianie zdecydowałem się podać profilaktycznie, zgodnie z instrukcją sól akwarystyczną Tropical Sanital. Wydaje mi się, że rybą taki zabieg odpowiadał dlatego chyba co jakiś czas go przeprowadzę. Na pewno nie przy każdej podmianie bo jednak zabarwia wodę dosyć widocznie ale może raz na kwartał... Podjąłem również kroki w celu poniesienia pH wody w zbiorniku. Do tej pory miałem je na poziomie 7,5. Chciałbym osiągnąć jakieś 7,8-8,0. Zacząłem codziennie dodawać sodę oczyszczoną uprzednio rozpuszczoną w wodzie z akwarium. Do tej pory dodałem łącznie 10 łyżek i udało mi się podnieść chyba do 7,6  Piszę "chyba" ponieważ na testach kropelkowych odczyt nie jest aż tak precyzyjny.  Na koniec co nieco odnośnie samych mieszkańców. Chwilowo stan obsady prezentuje się następująco: Stigmatochromis Tolae 2+1, Exochochromis Anagenys 2szt., Protomelas Mbenji Thic Lips 3szt., Nimbochromis Polystigma 6szt. (prawdopodobnie 3+3) oraz Dimidiochromis Strigatus 1+2. Ryby prezentują się doskonale. Na pewno dobrym wyborem był zakup podrośniętych już osobników. Obecnie za króla zbiornika uważam dominującego samca S. Tolae, ale wydaje mi się, że dosyć szybko zostanie zdetronizowany przez któregoś samca N. Polystigma. Obecnie różnica wielkości pomiędzy nimi jest znaczna ale Nimbochromisy rosną jak na drożdżach i już zdarza im się przegonić Tolae jak ten za bardzo się rządzi. Jeden z Protomelasów miał ostatnio białe, spuchnięte oko. Obawiałem się, że to jakaś infekcja ale chyba doznał uszczerbku w jakiejś potyczce. W jego zachowaniu nie zaobserwowałem nic dziwnego a oko szybko zaczęło wracać do normalnego stanu. Udało mi się nawet doczekać młodych D. Strigatus  Wiadomo, że szanse na odchowanie w zbiorniku ogólnym mam mikre ale ciągle obserwuję jednego, dzielnego "komandosa"  Ostatnio nawet zasuwał dzielnie przy samej powierzchni przez cały zbiornik  Będąc przy D. Strigatus. Samiec tego gatunku to największa pierdoła w całym akwarium. Mam wrażenie że boi się własnego cienia. W czasie karmienia buszuje jak szalony a większość czasu spędza w lekkim zacienieniu i udaje, że go nie ma. Mam wrażenie, że nawet ślimak byłby w stanie go zastraszyć. Odmiennie natomiast zachowują się samice tego gatunku. Ciągle się zaczepiają i nie dają sobie w kaszę dmuchać jeśli chodzi o relacje z innymi gatunkami. Exochochromisy ewidentnie potrzebują powiększenia stadka bo jeden jest dominujący i ciągle doskwiera temu drugiemu. Po świętach Wielkanocnych planuję powiększyć obsadę o: 2x Exochochromis Anagenys, 1 samicę Dimidiochromis Strigatus, 1 lub 2 samice Stigmatochromis Tolae i .... chyba zdecyduję się na zakup tylko samca z gatunku Aritochromis Chrystyi  Strasznie chciałem mieć ten gatunek. W zestawie z samicami obawiam się, że byłby zgubny dla obsady w okresie tarła. Liczę, że sam samiec nie będzie zanadto uciążliwy. Miał być koniec ale jeszcze mi się przypomniała jedna sprawa. Otóż planuję zrobić nad zbiornikiem małą hydroponikę. Zakupiłem i przerobiłem do tego celu dwie doniczki balkonowe. Zamierzam je wypełnić gąbkami i zasilać skimmerem Eheim. Na razie mam takie dwa zdjęcia. Jak sprawa się rozwinie to zaktualizuję temat  Nieco się rozpisałem. Ciekawe czy ktoś dotrwa do końca   PS. W najbliższym czasie postaram się wrzucić jakieś fotki lokatorów  
    • Dzięki za poradę  W moim przypadku obsada:  Cynotilapia sp. Jalo Reef  labidochromis caeruleus Kakusa  tzw. yellow Pseudotropheus cyaneorhabdos "maingano" była sprawdzona i poza maingano było OK  wezmę po uwagę ewentualnie Chindongo socolofi  za Twoją poradą choć te "moje 3 gatunki są jakby to powiedzieć inne pod względem i koloru i budowy ciała więc są wg, mnie tworzą bardzo ciekawy układ.  Jeszcze tak myślę o saulosi ale myślę że podobne do yellow samiczki które są żółte i to zły pomysł.
    • Cześć, Szukam 2–3 samic Pseudotropheus crabro, najlepiej z linii F0 lub F1. Mam dorosłego, dominującego samca i chcę zbudować czysty zbiornik jednogatunkowy. Interesują mnie wyłącznie ryby z pewnego źródła, nie sklepowe. Odbiór osobisty (Dolny Śląsk) lub wysyłka.   Z góry dzięki za kontakt! Paweł
    • 1) Istnieje taka możliwość, do krzyżowania dochodzi jeżeli samica niema samca ze swojego gatunku lub samiec jest zbyt słaby aby zająć terytorium na którym dochodzi do tarła. 2) Np; Labidochromis joanjohnsonae  https://www.malawi.si/Malawi/Mbuna/Labidochromis/Labidochromis joanjohnsonae/index.html        lub Labidochromis sp. 'perlmutt' Higga Reef  https://www.malawi.si/Malawi/Mbuna/Labidochromis/Labidochromis sp. 'perlmutt'/slides/Labidochromis sp. 'perlmutt' Higga Reef.html lub Chindongo socolofi albo Iodotropheus sprengerae. 3) Ryby młode gdzie płec jest nieznana trzeba brać po 8-10 sztuk, niektórzy po 12 i więcej sztuk biorą żeby utrafić jak najwięcej samic. Docelowo zostaw po 1 haremie.  
    • Witam  Po prawie 10 latach i zabawy w roślinne, jestem na etapie powrotu do "malawi" Zbiornik jest nie duży bo 240 L brutto. Planuję taką obsadę: Yellow / Mainagano / Afra jalo czyli dokładnie: Cynotilapia sp. Jalo Reef lub Cynotilapia Red Top Lipoma labidochromis caeruleus Kakusa  tzw. yellow Pseudotropheus cyaneorhabdos "maingano"   Kilka pytań  1.  czy nie będą się krzyżować aby nie było bastardów 2. Czy zamiast maingano coś innego bo z nimi miałem najwięcej kłopotów (agresja wewnątrzgatunkowa) 3 Po ile sztuk, po 1 haremie ?  Ewentualnie jakieś sugestie  Pozdrawiam  
    • Po ponad tygodniu wyciągałem filtr wewnętrzny z owinięta ścierką z mikrofibry. Nie było go za bardzo widać (znajdował się w zacienionym rogu bez dostępu do słońca oraz lamp). Co ciekawe, był cały pokryty gruba warstwą ciemno-zielonego szlamu. Długo płukałem ścierką aż przestała farbować na zielono. Może mam gigantyczny zakwit glonów w akwarium?! Tylko jest to zastanawiające bo P04, NO3 zero. Skały co prawdą pięknie się zielenią i coś tam też na szybie rośnie... Można spróbować nie świecić kilka dni i zobaczyć co się stanie... Zamontowałem przed chwilą pompę obiegową 2500 l/h z korpusem z wkładem 1 mikron. Czekam na efekty...
    • Nikt  Ci tego nie zabroni, po prostu będzie Ci tutaj trudno znaleźć odpowiedź na swoje pytanie, bo wątpię by ktoś coś podobnego robił.
    • Na pozór trąci kiczem, ale po 20 latach zabawy akwarystyką przymierzam się powrócić do Malawi i wpadł mi taki pomysł aby poza naturalną kamienną dekoracją wykonać coś extra szalonego. Na razie tworzę mapę w głowie i szukam inspiracji oraz klucza do realizacji.
    • Ciężko Ci będzie znaleźć zwolenników takich "dekoracji", tym bardziej kogokolwiek kto coś takiego robił.
    • Trochę poczytałem i chyba najbardziej odpowiedni materiał to glina specjalna i po zrobieniu wypalić w piecu w ok 1000 c Chyba że ma ktoś inny pomysł
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.