Skocz do zawartości

Placidochromis phenochilus (Mdoka) i P. sp."Phenochilus Gissel", opis i spostrzeżenia


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Muszę przyznać, że jjacek i brazylia swoimi postami jeszcze bardziej zaostrzyli mój apetyt na wiedzę o omawianych gatunkach. Mam nadzieję, że nie tylko mi.

Będę powtarzał do znudzenia, że gisselki z drugiej i trzeciej miniaturki (samica i samiec) dwa posty wyżej to dla mnie prawdziwy odlot! Samiec nie spełnia co prawda moich nadziei (jako „poszukiwacza zielonej rybki”). Ale jest bardzo ładny, a zielone przebłyski może pojawiają się u jeszcze starszych rybek:) . Wtedy podrasuję je oświetleniem.

Będę jednak unikał stosowania handlowej nazwy „green face”, zwłaszcza że widzę (śledząc sąsiedni wątek), jakie zamieszanie powodują dodatki handlowe u Copadichromis trewavasae. Nie dotyczy to nazwy „white lips”, która jest już jednoznaczna i dobrze rozpoznawalna, prawie jak „yellow”.


Rozpoznawanie płci u młodych (półrocznych) Placicochromis phenochilus (Mdoka)(white lips)


Punktem odniesienia będzie kształt płetwy grzbietowej i odbytowej cudownego samca P.sp.”Phenochilus Gissel” z trzeciej miniaturki dwa posty wyżej.


Brazylia o white lips:

Przez caly okres pobytu ryb u mnie, nie bylem w stanie na 100% okreslic podzialu. Samice praktycznie niemal identyczne z samcami

A teraz ja:

Wydaje mi się, że mam u white lips układ 5+3, a u green face niewiadama.

Niedługo się odezwę, wtedy to uzasadnię.


No to się odzywam.:)

Zamiast zdjęcia, które "wyparowało" (dla przejrzystości wątku) skopiowałem zdjęcie nabowej rybki autorstwa harisimi'ego z postu nr 18:

1_m__ody_2.jpg

Przyjrzyjmy się naszej „pomocy naukowej”, a konkretnie „rozbudowanej” w tylniej swojej części i ostro zakończonej płetwie grzbietowej (cały czas podczas naszego „śledztwa”, to samo będzie dotyczyło płetwy odbytowej).

Tak więc, u rybek półrocznych (opisuję swoje ryby - największą i najmniejszą):

Samiec „X” – jest większy, intensywniej wybarwiony, z płetwą grzbietową jeszcze bardziej szpiczasto zakończoną niż nasz punkt odniesienia (wydaje mi się, że dół tyłu płetwy grzbietowej „podciągnie” (zmniejszając lekko jej „szpiczastość” i „rozbudowując” ją) wraz z dalszym „dorośleniem” ryby.

Samica „V” – jest mniejsza, mniej intensywnie wybarwiona (ale nie śledziowata!), z płetwą grzbietową łagodnie owalnie wyokrąglowną.

Sprawa wydaje się prosta. Dlaczego więc napisałem, że wydaje mi się, że mam u white lips układ 5+3? I dlaczego (jak mi się wydaje) brazylia nie był w stanie na 100% określić podziału?

Dlatego, że moja samica „Y” (3,5cm) jest jednym końcem ciągłego zbioru, a samiec „X” (5cm) drugim jego brzegiem. Cecha ciągłości zmiany cech nie dotyczy tylko wielkości ryb, ale również intensywności koloru i zakończenia płetwy grzbietowej. Ta ostatnia zmienia się od łagodnego, owalnego wyokrąglenia (płetwy grzbietowej), poprzez „kancik” aż do szpiczastego zakończenia.

Obserwując ryby widzę jednoznaczną zależność między intensywnością koloru (jeszcze raz podkreślam, że dolną granicą nie są śledzie) oraz kształtem płetwy grzbietowej i odbytowej a pozycją ryby w stadzie (na to z kolei wpływ ma wielkość ryby).

Natomiast zależność wielkości, intensywności koloru i kształtu płetwy grzbietowej od płci jest na razie spekulacją (chociaż jak sądzę z podobieństwem trafności bliskim 100%) – potwierdzeniem oczywiście będą dopiero inkubacje (lub ich brak:) )


PS. Za bardzo się rozpisałem – o gisselkach następnym razem

PS1. Zdaje sobie sprawę, że moje „odkrycia” dla części Kolegów nie są przełomowe;)

Proszę nie pisać, że u msobo jest podobnie itp. (jesteśmy w świecie non-mbuna);)

Zobaczcie też przez analogię trzecie zdjęcie piwko28 w poście nr 6 (tam sytuacja z podziałem płci jest „zerojedynkowa”) w wątku http://forum.klub-malawi.pl/copadichromis-trewavasae-t21663.html

  • Dziękuję 3
Opublikowano

Od niedawna jestem posiadaczem P. phenochilus mdoka,stadko 6szt. Ryby zostały kupione przy rozmiarze 7-8 cm, największy i najbardziej intensywnie wybarwiony osobnik wykazuje zachowanie samca.Już widać na nim ślady potyczek.Obserwacja cech płetwy grzbietowej może być trafna, u mnie ten najsilniejszy i największy placek ma wyraźnie ostro zakończony koniec płetwy grzbietowej i tak jak napisałeś: domniemane samice mają ją tempo zakończoną. Przy jakiejś okazji zrobię zdjęcie otworów moczoro-płciowych i rzecz się wyjaśni.

  • Dziękuję 1
Opublikowano

Cieszę się, że rośnie grono posiadaczy naszych placidochromisów. Żyły (u byłych), żyją (u obecnych właścicieli i obserwatorów) oraz będą żyły (u przyszłych), w różnych warunkach „lokalowych” i w różnym towarzystwie. Powinno to w przyszłości wzbogacić nasz wątek.


Rozpoznawanie płci u młodych (półrocznych) Placicochromis sp. „Phenochilus Gissel


Popatrzcie na zdjęcia dorosłych ryb autorstwa jjacka w poście nr 10 – na drugiej fotografii samica, na trzeciej samiec. Występuje u nich (w przeciwieństwie do white lips) wyraźny deformizm płciowy.

Jednak u półrocznych osobników sytuacja jest inna. Podczas gdy u white lips (patrz post nr 12) wydaje mi się, że mam układ 5+3 (mogę się trochę mylić, ale niewiele), to u gisselek sprawa rozpoznania płci jest trudniejsza. Moje młodziutkie rybki wyglądają podobnie jak te z ostatniego zdjęcia ze strony http://www.ciklid.org/artregister/artreg_visa_art.php?ID=2524 Z tą różnicą, że w rzeczywistości poza czarnym podgardlem i żółto-oliwkowym polem między oczyma i w ich rejonie, reszta ciała nie ma koloru nieokreślonego jak na zdjęciu, lecz śliczny jednolity kolor piaskowy.

Różnice w zakończeniu płetwy grzbietowej między poszczególnymi osobnikami Gissel są mniejsze niż u Mdoka - od łagodnego, owalnego wyokrąglenia do „kancika” ( nie osiągają na razie szpiczastego zakończenia jak u white lips). Rybki z płetwą grzbietową w „kancik” są jednocześnie trochę większe, a czerń ich podgardla jest trochę bardziej intensywna i rozbudowana. Jednak granica między samcami a samicami na „suwaku” zmiany tych cech jest dla mnie zagadką.

I najważniejsze, w chwilach podekscytowania, u części ryb pojawia się delikatne opalizowanie w kolorze niebieskim – i to prawie na pewno są samce. Jednak mogę to zaobserwować obserwując pojedyńczą rybkę, w danym momencie. Nie jestem w stanie ogarnąć tą obserwacją wszystkich rybek naraz. Tak więc rozkład płci pozostaje dla mnie niewiadomą. Na razie;) .

  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Na początek, krótki meldunek z mojego akwarium tymczasowego 100x50x50.

Do dotychczasowych kilkumiesięcznych rybek (8 sztuk Placidochromis phenochilus Mdoka i 7 sztuk Placidochromis sp.”Phenochilus Gissel”) dołączyły tej samej wielkości (może ciut większe) Sciaenochromis fryerii w układzie 1+2 (mojego chowu:) ). Potwierdzają się dotychczasowe stadne zachowania moich Placidochromisów, nawet fryerii czasem do nich dołączają. Konflikty ograniczają się do drobnych przepychanek między Placidochromisami.


Pobieranie pokarmu przez nasze Placidochromisy


Dzisiaj będziemy mieli 3 w 1 (film + teoria + 3 grosze toma77)


Zaczynamy od filmu – zwróćcie uwagę, które rybki są w tej zabawie nieodzowne, w szczególności od 5:30


Powyższy film idealnie ilustruje zachowania tzw. „wyjadaczy”. Termin zaczerpnąłem z artykułu Ada Koningsa „Niebiescy wyjadacze z rodzaju Placidochromis” z numeru 10/2010 Magazynu Akwarium. Ryby o których mowa to: Placidochromis phenochilus („właściwy” czyli Mdoka oraz sp.”Phenocholus Gissel” i sp.”Phenichilus Tanzania”), Placidochromis elektra, Cyrtocara moorii i Protomelas annectens. W filmie oczywiście „występują” tylko white lips i C.moorii + „oracze”

Teraz przytoczę kilka fragmentów powyższego artykułu Koningsa:


„Zarówno P.phenochilus jak i P.electra interesują się wzniecanym przez Taeniolethrinops praeorbitalis podłożem (…) Wygodniej pojeść sobie z dna niż przekopywać się od jednej chmury pyłu do następnej. (…) P.phenochilus broni swojego żywiciela jak mobilnego żerowiska. (…) Gatunki „wyjadaczy” mają bardzo wyraźne ubarwienie, podczas gdy większość innych pielęgnic żyjących w piasku jest srebrzysta lub beżowa. W szczególności członkowie grupy P.phenochilus zawsze wykazują wyraźne niebieskie ubarwienie. Gatunki te wydają się być w większości zależne od dużych żywicieli przesiewających piasek, a osobniki typu „electra” szukają pożywienia również na własną rękę. Jest możliwe, że wyrazista kolorystyka pierwszej grupy może służyć przeganianiu innych wyjadaczy i ostrzeganiu przed próbami dołączenia się do ich grupy. W piaszczystych rejonach pielęgnice powszechnie występują w grupach lub ławicach często składających się z mieszanych gatunków”


A teraz moje 3 grosze.

Na filmie akwarysta zakopywał jedzenie w podłożu. Ja tak nie robię z oczywistej przyczyny – nie mam w obsadzie „oracza”. Karmię raz dziennie, ale w dużej ilości, tak że jedzenie rozpływa się po całym zbiorniku.

Gisselki żerują przy samym dnie, ale nawet podnosząc kęs z dna pedantycznie starają się nie wziąć do buzi nawet ziarenka piasku.

Fryerii (zwłaszcza samice) zbierają pożywienie w górnej połowie akwarium, a na koniec jak nie pływa już w toni, podnosząc je z dna, nie unikają pobierania piasku, który potem wypluwają.

White lips pobierają pokarm w sposób dokładnie pośredni między powyższymi.

  • Dziękuję 6
  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Krótka uwaga, która nasunęła mi się po obejrzeniu w naszej galerii zdjęcia najnowszego wcielenia akwarium Nabe http://forum.klub-malawi.pl/galeria/index.php?n=11539

I nie mam tu wcale na myśli pięknego brązowego kamienia z prawej strony, tylko widok pięciu białych pyszczków młodzieży P.phenochilus.


Na chwilę wrócę do swojego zbiornika.

Już po krótkiej obserwacji w swoim akwarium widzę, że „stadność” jest chyba częściowo wtórna do tego, że mają świra na punkcie pływania w nurcie. Postawiłbym tezę: „jeden nurt – jedno stado”. Zależy mi, by gatunek stadny w moim akwarium lubił własne towarzystwo. W akwarium „doświadczalnym” wyloty trzech filtrów wewnętrznych tworzą silny nurt przy przedniej szybie. Bractwo prawie cały czas w nim pływa, pod prąd i z prądem.


Zależność zachowań stadnych od nurtu.


P. phenochilus Mdoka

Po kilku miesiącach od pierwszych obserwacji w moim „akwarium doświadczalnym”, gdy stopniowo zmniejszałem siłę i „skumulowanie” nurtu z trzech filtrów wewnętrznych, zachowania stricte stadne zmieniły się w „koleżeństwo bez trzymania za rączkę”. Czasem się podszczypią, czasem popływają razem, czasem pogonią – jak z życiu. Wczoraj zamontowałem na tej samej bocznej szybie czwarty filtr wewnętrzny (najbliżej przedniej szyby). Ustawiłem go na maksymalny przepływ a kierunek pozostałych filtrów tak by wytworzył się jeden silny nurt. No i bractwo dostało „świra”- znowu prawie cały czas w nim pływa, pod prąd i z prądem – stado 200-stu procentowe!


P.sp. „Phenochilus Gissel”

W stosunku do white lips potwierdzają się wcześniejsze obserwacje, że gisselki mają nieco mniejsze „parcie na nurt”, ale bardziej lubią swoje towarzystwo.


Wracając do akwarium Nabe – widzę że biedaki nie mają silnego nurtu – może za 3 dni same powiedzą o tym właścicielowi.:D


Wesołych Świąt

  • Dziękuję 2
Opublikowano

Dzięki Tomek za te uwagi, nie wiem jak z tego rozmytego zdjęcia wywnioskowałeś co tam pływa :) Ryby faktycznie nie mają silnego nurtu, cyrkulator jest ukryty a większość ciągu wykorzystana jest do napowietrzenia wody.Typowo stadnych zachowań zupełnie nie widzę,chociaż coraz wyraźniej widać ile tam jest samców i ich pozycje w grupie.Ale czasu na obserwacje jest mnóstwo, może jeszcze pojawią się jakieś wnioski.

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Aż żal byłoby nie wykorzystać takiej „pomocy naukowej”:

1_m__ody_2.jpg

http://forum.klub-malawi.pl/galeria/index.php?n=11611

Zamieszczone w naszej klubowej galerii, „jeszcze ciepłe” zdjęcie młodej rybki z nabowego akwarium, autorstwa Harisimi (zakładam, że to Prezes był na gościnnych występach, a nie Phenochilus:) )


1/ Ocena płci na podstawie mojej teorii z postu nr 12:

- wg kształtu tylniego zakończenia płetwy grzbietowej (kancik) – na 80% samiec (samica miałaby łagodny owal)

- wg kształtu tylniego zakończenia płetwy brzusznej (czubek) – rozwianie jakichkolwiek wątpliwości – na 99,99% samiec, a ponieważ Nabe ma 6 rybek, to jest to albo szef albo zastępca (chociaż „nabowe” rybki są starsze od moich, więc może już wszystkie samce mają „czubki”).

Jak każda teoria, również i ta zostanie zweryfikowana przez życie, pewnie już została, ale ja o tym nie wiem.


2/ Nie odkrywam Ameryki, ale dla trochę mniej „wtajemniczonych” – zwróćcie uwagę na możliwość oceny wieku white lips na podstawie kształtu pyszczka. Osobnik ze zdjęcia ma jeszcze niewykształcony „dziubek” – od razu widać, że nie jest jeszcze w pełni dorosły. Biały kolor pyszczka jest od początku. Żeby nie skłamać, to nie wiem jak z tą cechą jest u „noworodków”.


PS. Pozdrawiam wszystkich Ciapowatych (nawet tych "częściowych")


Z przyszłych czasów (16.10.2015r), w ramach weryfikacji przez życie - wkleiłem zdjęcie poznera (wielkie dzięki:) ):

1_KCR_0367.JPG

Zwróćcie uwagę nie tylko na kształt płetw u samca i samicy, ale również na wykształcenie pyszczka w porównaniu do młodej ryby.

  • Dziękuję 3
Opublikowano

Jak widać opisywanie swoich doświadczeń z Plackami idzie Ci bardzo dobrze a monografia może okazać się bardzo przydatna bo wiedzy na temat obu gatunków jak na lekarstwo. Wraz z ogromną popularnością, która w naszym gronie zyskały Mdoki robisz pożyteczną robotę ;).


Wiedzy książkowej nie ma dużo jedyną ciekawostką z „habitatu” jest chyba tylko to, że Edek wspomina o tym, że nawet 6 cm rybki wykazują ubarwienie dorosłych osobników w wariancie Mdoka a nie jest tak z pozostałymi wariantami geograficznymi phenochilus a więc Chesese i Chirwa Island. Może stąd wzięła się popularność „Naszego” hiciora i brak ryb z innych rejonów. Po prostu wybrano najpiękniejszy wariant.

Przyznam szczerze, że Placidochromis raczej omijałem i to całkiem nieświadomie i nie ze względu na jakiekolwiek uprzedzenia … ot tak po prostu wyszło. Otarłem się o nie tylko w 2 przypadkach. W akwarium 150x50x60 cm kolega postanowił mieć 2 gatunki ryb. Chciał coś żółtego i coś niebieskiego. Wymyśliłem Placidochromis i Labidochromis caeruleus "yellow". Było to w czasach przedtanmalowych a w sklepie Malawi, który był topowym w tamtych czasach na pewno wybór wśród Placków był mały i praktycznie ograniczał się do Placidochromis electra. Była to jedna z mniej udanych misji bo zanim ryby podrosły w 450 baniaku do wspomnianych gatunków kolega kupił chyba wszystko co mu się podobało w sklepie w tym lombardoi, auratus, maingano. Nazwał to kontrolowanym przerybieniem ( nie wiem ale grubo ponad 30 ryb tam pływało no i teraz ... ma holendra ;). W tym dworcowym klimacie relatywnie delikatne placki nie dały sobie rady. Było ich na początku 8 a po jakimś roku zostały 2 ryby. Generalnie kolega był antymalawistom. Piszę o tym aby zasygnalizować nonsensownośc takich pomysłów.

Druga przygoda była fajniejsza. Zainspirowany Seemanem dawnym Klubowiczem, który w czasach gdy każdy miał 4-5 gatunków pielęgnował w swoim akwarium wodę ;) z kilkoma Placidochromis electra ( chyba 7 sztuk ) w znacznej wielkości zbiorniku ( na te czasy było to chyba 160 cm ). Bardzo zachwalał takie rozwiązanie i jako, że tym razem do malawistyki namówiłem człowieka, który zawsze miał ryby jednogatunkowo ( wcześniej SA ) wskazałem mu Placki jako jedne z potencjalnych stadnych ryb. W akwarium o nietypowych rozmiarach 165 x 50x 55 zapodał sobie 12 sztuk Placidochromis electra. Ładnie to wyglądało a nasze nieliczne spotkania utwierdziły mnie w przekonaniu, że ryby te są spokojne ale jednak ciekawe. Ich walki nie były krwawe ( podobnie jak u Lethrinops ), gdyż 4 samce żyły w baniaku w pewnego rodzaju równowadze. Biły się ale głównie poto aby pokazać kto jest szefem. Samice już zupełnie nie wykazywały jakiś form agresji ale w akwarium i tak jak to u pyszczków bywa coś sie działo. Dlatego uważam, że jest to ryba bardzo fajna do komponowania obsady z innymi non - Mbuna. Mają ogromny plus w postaci ładnych samic a u samic phenochilus Mdoka jest szczytowym osiągnięciem bo nie odbiegają one urodą od samców ( w sumie ciężko je rozpoznać ). Ich spokojny charakter to następny plus, gdy np w obsadzie mamy agresywniejsze Protomelas czy Copadichromis borleyi Kadango uzupełnienie obsady takim łagodniejszymi rybami to strzał w 10 kę. Ich przywiązanie do dna czyni z nich fajną rybę także w Miksie w którym widzę go z wszystkożernymi Mbuna takimi jak yellow czy Astatotilapia. Nie polecam ich do agresywniejszych ryb z Mbuna bo mogą zostać zagonione. Jestem ciekawy ich relacji z drapieznikami. I coś typowo nieplackowatego ;) ... bardzo podobają mi się bowiem walki Placidochromis ;). Ryby te uważane przez niektórych za totalne ciapki przepychają się bardzo widowiskowo, łapią za mordki, wachlują ciałem i pięknie się przy tyy prezentują. Ich walki choć nie ustawione ;) to w porównaniu do walk innych pysków można określić jako walki wreslerów względem walk zawodników MMA lub bokserów. Kupa efektownych fajerwerków ale krew się nie leje ;). Nie czynią tego w tak niebezpieczny sposób jak choćby Aulonocara czy Copadichromis, które bodą się jak byki kalecząc często przy tym oczy. 2 nowe dla mnie gatunki, które opisuje Tom są jak najbardziej godne polecenia. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że gdy nieśliśmy Mdoki Nabego w workach z Zoobotaniki do samochodu to niebieski kolor tych ryb urzekał. Myślę, że wydobycie go w akwarium jest osiągalne i HQI dające neutralne światło lekko z przodu da niesamowity efekt. Nabe ma nad tym pracować ;). No i tyle mojego. Może wkrótce będę miał więcej do powiedzenia bo Mdoki raczej na pewno trafią do zbiornika w Klubie …

  • Dziękuję 4
Opublikowano

Mogę się tylko podpisać pod tym co powiedział Wojtek, bardzo łądnie ubarwione samice to ogromny atut tego placka.Tylko to opcja dla cierpliwych, zresztą jak większość opcji nie-mbuny.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Żywice do zbijania NO3 używam już od ponad 6-u lat - początkowo miałem Purolite A520E a po ok roku przesiadłem się na PA202. Regularnie co 2 tygodnie staram się robić kontrolny pomiar NO3 więc mam trochę danych statystycznych (ok 200 pomiarów) 🙂 Testy robię paskami JBL proscan, które skalibrowałem sobie kropelkami JBL, a ostatnio używam jeszcze kropelek Zooklek. PA202 pracowało u mnie prawie 5 lat, po czym wymieniłem je na nowe. W starym (mniejszym) akwarium żywicę regenerowałem jak NO3 dochodziło do 20, w obecnym nowym (większym) dopiero jak przekracza 30, przy czym w starym akwarium miałem dużo mniej ryb niż obecnie 😉 .  W obu przypadkach pierwszą regenerację robiłem po 26-28 tygodniach czyli po ok pół roku. Przy regularnych cotygodniowych serwisach zużywam i podmieniam ok 120 l wody (30%), a gdy NO3 dochodzi do 30 to robię większą podmianę (ok 50%). Gdy kolejne 2 pomiary (co 2 tygodnie) pokazują 30 to planuję regenerację i oczywiście razem z nią znaczącą podmiankę wody (nawet 70%). Czas pomiędzy kolejnymi regeneracjami stopniowo malał i początkowo było to ok 20 tygodni, aż doszedłem do 12-14 tygodni. Od marca 2024 mam nową żywicę, którą regenerowałem po raz pierwszy we wrześniu. Zaskoczeniem dla mnie było to, że już po 4 tygodniach od regeneracji N03 podskoczyło do 30. Na szczęście kilka większych podmian i NO3 spadło, ale po kolejnych 4 tygodniach znowu wskoczyło na 30 i tak się już utrzymuje - dla jasności Zoolek pokazuje pomiędzy 20 a 50. Tak szybki czas po którym żywica mi się zapchała po pierwszej regeneracji wzbudził moje zaniepokojenie i stąd moja ostatnia dociekliwość i aktywność w tym wątku 🙂  Za tydzień planuję regenerację nowym sposobem, o którym pisałem poprzednio - 30 litrów solanki ok 3% (1kg soli), powolny, pojedynczy przepływ przez blok z żywicą. Zobaczymy co z tego wyjdzie 🙂 
    • W akwarystyce problemem jest wiązanie DOC przez żywice. Przy stacji uzdatniania nie ma problemu. Producent określa parametry regeneracji w kolumnie, gdy DOC nie jest problemem. Warunki regeneracji pewnie są tak ustawione, żeby było dobrze (zużycie solanki, czas, efekt) a nie najlepiej (efekt?). Która metoda jest najskuteczniejsza (i co to znaczy)- trzeba zrobić eksperymenty. Pytanie czy bardziej wymagająca metoda regeneracji da na tyle wyraźny efekt, by było warto ją stosować. Myślę że najlepsza (efekt) będzie regeneracja w kolumnie z bardzo wolnym przepływem, solanką z ługiem sodowym (żrący!). Najlepiej na ciepło (do 60 stopni z ługiem). Napisz proszę o wynikach swoich eksperymentów
    • Ja od lat używam takiej owaty: https://allegro.pl/oferta/wloknina-poliestrowa-filtrujaca-owata-600-g-8994288263 Nie pyli i idealnie filtruje wodę - polecam.
    • Używam właśnie poliestrowej od innego dostawcy niż poprzednim razem bo tamten już nie ma jej w ofercie. Tamta poprzednia nie robiła mi takiej wody. Oczywiście nie można wykluczyć, że ubytek bakterii ze starej owaty właśnie to powoduje, mimo braku zmiany parametrów NO2, NO3, ale może też trafiłem na wyrób z innej chińskiej fabryczki gdzie proces produkcji jest trochę inny . Woda wygląda przez dwa -trzy dni jak by była lekko zabarwiona (zafarbowana) na na biało, a nie pływał w niej jakiś widoczny gołym okiem pył.  Chyba przy następnej wymianie  włożę wkłady sznurkowe i zobaczę co będzie się działo. Czy ktoś z Forumowiczów używa gotowych sznurkowych , jeśli tak to z jakim PPI bo pamiętam, że kiedyś używałem jakieś w miarę gęste i po kilku dniach się zapychały.
    • Sprzedawca nie ma tu znaczenia, należy zwracać uwagę na rodzaj włókniny. Silikonowe pylą, poliestrowe nie. https://allegro.pl/oferta/wloknina-tapicerska-poliestrowa-owata-sztywna-300g-12017517499
    • Jedno nie daje mi spokoju, czy na pewno dobrze regenerujemy żywice jonowymienne? Powszechnie polecana na forum i stosowana metoda regeneracji zakłada przygotowanie roztworu 10% solanki i objętości 3 x objętość żywicy, w której następnie płukane jest złoże. Patrząc jednak jak sposób regeneracji w domowych stacjach uzdatniania (opis np. https://www.filtry-do-wody.info/blog/regeneracja-zmiekczacza-wody-co-warto-wiedziec/) widzę jedną zasadniczą różnicę: w stacji uzdatniania solanka przechodzi przez złoże tylko RAZ i trafia do kanalizy a u nas żywica zwykle "kąpie się" w solance przez dłuższy czas. Przykładowo, stacja do usuwania azotanów w instalacji domowej (https://sklep.osmoza.pl/usuwanie-azotanow-global-water-nitrate-p-2240.html) zużywa do regeneracji 25l żywicy 140 l wody i 2,9 kg soli (solanka o stężeniu ok 2%) i trwa niecałą godzinę. Proporcjonalnie, do regeneracji 1 litra żywicy zużywane jest zatem ok 5,6l solanki. I teraz pytanie co jest lepsze dla żywicy i jej właściwości absorpcyjnych? Jednorazowe płukanie solanką o mniejszym stężeniu ale w większej ilości, czy długie płukanie w tej samej solance o większym stężeniu? W pierwszym przypadku wypłukujemy wszystko z zabrudzonej żywicy, a w drugim "zabrudzona" solanka wielokrotnie przepływa przez nasze złoże. Tak jak już wcześniej pisałem mam u siebie 3 litry PA202 i do regeneracji używam 6 lub 9 litrów solanki 10%. Regenerację robię na dwa sposoby: albo mieszam gorącą "zupę" w wielkim 9-o litrowym garnku (6 litrów solanki + 3 litry żywicy), albo 9 litrów letniej solanki (ok 40oC) przepycham małą pompką przez dwa szeregowo połączone HW603 z wylotem z powrotem do gara. W obu przypadkach regeneracja trwa ok godzinę. Czasami powtarzam proces regeneracji po raz drugi z nową "czystą" solanką - wtedy kolor "zupy" jest jaśniejszy 🙂  Po tym oczywiście płukanie pod kranem i z powrotem do akwa. Następnym razem planuję jednak przygotować w wiadrze 30 litrów solanki o mniejszym stężeniu i przepchnąć ją tylko raz przez całą żywicę przy wolnym przepływie (litr na minutę). Co o tym sądzicie? A może ktoś już tak robi?
    • Chciałbym odświeżyć trochę temat owaty, bo ostatnio trafiłem na allegro na taką która przez pierwsze 2-3 dni po wymianie sekcji mechanicznej w narurowcu powoduje "zmlecznienie" wody. Raczej nie jest to problem wynikający z ubytku części bakterii ze starej owaty bo parametry wody się nie zmieniają.  Prośba do użytkowników forum którzy używają u siebie owaty i nie mają takich problemów o podesłaniem namiarów na sprzedawców .
    • 2 x a520e da podobny efekt (trochę lepszy) jak a502ps + a520e, a będzie trochę taniej. A520e ma trochę większą pojemność; wiążę DOC i azotany. a502ps tylko DOC. Przy czystej wodzie (mało DOC) kombinacja może być 2x gorzej niż samo a520e...Wydaje się, że to po prostu nie przemyślana a popularyzowana idea. https://www.purolite.com/product/a520e https://www.purolite.com/product/a502ps
    • Wątek chyba do zamknięcia... Niestety hodowla jest całkowicie zlikwidowana. Również niestety przez nieporozumienie umówione dla mnie saulosi pojechały w świat.   
    • A502PS ma właśnie pochłaniać związki i zanieczyszczenia organiczne po to żeby PA202 mogła spokojnie pracować i pochłaniać NO3 🙂  Przy okazji pytanie czy ktoś kto używał może testu na DOC - Rataj ANTIALGAE CHSK? https://www.invital.pl/rataj-antialgae-chsk-test  Jeżeli tak, to czy jego wyniki rzeczywiście pokażą poprawę po zastosowaniu Purigenu lub A502PS?
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.