Skocz do zawartości

harisimi

Członek Honorowy
  • Postów

    9392
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez harisimi

  1. 5 godzin temu, pozner napisał:

    No nie, udowodnij to.

    Nie wiem czy dam radę ;-). Postaram się jednak znaleźć moje fotki tej ryby, gdy odwiedziłem Adriana. 

    Poza tym jak znajdę czss poszukam informacji co zadecydowało o przynależności tetrastigm i może lethrinus. Obie ryby są bez sp. wiec mają opis naukowy. Zapewne szybko ich nie znajdę ale być może jakieś źródła pośrednie tez rzuca nam na to światło. Może to być rodzaj promieni w płetwach  albo rozdwojona ósemka ;-) i pozostanie nam tylko uwierzyć ale może to być też coś bardziej widocznego na co nie zwracamy uwagi.

    Sorrki za pisanie na raty ale temat intrygujący a czasu mało ;-)

  2. Poza tym na prawdę musiałbyś zobaczyć tego lethrino na żywo. Gwarantuje ci, że kolorystycznie ryby nawet się o siebie nie ocierają. Zarówno stara jak i nowa populacja. Inaczej się zachowują. Nie wiem z czego wynikają te dziwnie zbieżne kolory na niektórych fotkach ale zapewne z tego powodu, że ryba w gorszym nastroju i w pewnym świetle pokazuje sporo czerwieni. Kombinowalem w czasie focenia i kilka fotek wyszło zabawnie tetrastigmowato ale w realu jakbyś usiadł choćby przy baniaku Olobolo, gdzie pływają oba gatunki to byś zobaczył, że te kolorystyczne podobienstwo jest złudne. 

  3. 5 godzin temu, pozner napisał:


     

    Mają garb tłuszczowy. Przy bogatszej diecie na pewno by się uwidocznił. U eljota tetrastigmy też nie mają garbu. Tu masz fotki:

    http://www.ems-vechte-aquaristik.de/html/lethrinops_lethrinus_0.html

    http://elcaudelciclids.wixsite.com/ciclidosdelrift/lethrinops-lethrinus

    Tak samo jest u tetrastigmy, Samiec beta, mimo że wybarwiony jest jak samiec alfa, miewa wyraźne kropy. To "znamie" jest w każdej z tych ryb i uwidacznia się gdy ryby nie czują się pewnie. U samca alfa też by się takie kropy uwidoczniły gdyby poczuł się niepewnie.

    Ja tego też nie rozumiem. Tramitichromis intermedius często mylony jest właśnie z tetrastigmą. W pewnym momencie tetrastigma była też Lethrinopsem. Jak widzę taki filmik, to tylko on potwierdza to, że bliżej lethrinusowi do tetrastigmy, czy intermediusa, niż do Lethrinopsów. Gdyby nie ten czarny pas, powiedziałbym, że to tetrastigma.

     

    https://www.youtube.com/watch?v=K4K3PCxpDNE

    No nie, udowodnij to.

    Idąc w tym kierunku to garb tluszczowy można wypielęgnować u każdego pyszczaka ;-) . Widziałem sporo lethrinus i nigdy nie miały takiego paskudnego czegoś jak ten z 1 linku  ake to dla mnie jest nadal mocne wygrzbiecenie ;). Widziałem natomiast tak dziwne ryby z quasi garbem tluszczowym jak red red czy socolofi. Mimo wsxystko to badal troche inaczej wyglada niż typowy garb frontozy czy moorii, bardzo często jest to objaw otluszczenia ryby. Nie jest to natomiast normą i wyznacznikiem . Samice tetrastigmy praktycznie mają ładnie wydzielone kropy. Lethrinus pływa praktycznie caly czas z pasem. 

    Co do przynależności i bliskości to bardzo odważne, opierając się tylko na wyglądzie i to z fotki coś przypisywać do danego rodzaju ;-). Poza tym odnoszę wrażenie, że okreslileś wniosek i dopasowujesz do niego argumenty :D. Zbyłeś przykładowo kwestie mega różnorodności tego rodzaju. Jeśli by tylko na podstawie tak błachych przesłanek wyrzucić lethrinus z rodzaju Lethrinops to idąc dalej tym kryterium musiałbyś pozostawić w rodzaju 1/3 a może 40% gatunków albus type ;-). Pamiętaj też, że naukowcy wydzielając Tramitichromis znali bardzo dobrze lethrinus i pewne czynniki spowodowały, że został on w rodzaju Lethrinops. Jeśli bym miał abstrahując od pokory wobec nauki chciał coś do czegoś przypisywać to zapewne prędzej tetrastigma dałbym do Lethrinops niż wyrzucił z rodzaju jednego z najdłużej tam zakwalifikowanego gatunku.    

  4. 12 minut temu, Mirokus napisał:

    T

    Trzeba dokładnie czytać moje wypowiedzi to byś wiedział ,widzę że dziwi cię to że ktoś nie patrzy na kolorystykę mix .Powtarzam raz jeszcze nie zależało mi na kontraście niebieski -żółty  kupiłem yellowki nieświdomie z powodu ich "uroku".Było to na początku drogi z malawi, no ale ludzie błędy popełniają.

    Sorrki ale jakoś mi to umknęło :). Ja tez popełniałem błędy. Kiedyś wszedłem do akwaystyka i patrze piękna czerwona Aulonocara. Zagotowałem się i poszłooooo. Kupiłem sztucznego stwora zwanego Red.... do tej pory w rocznicę tej fatalnej pomyłki wędruje na klęcznik i dokonuje samobatożenia ;))).

    No a poddanie się urokowi yellow jest mi znane, właśnie ta ryba sprawiła, ze zostałem malawistą a nie tanganikaninem :). No ale nie ma lekko, na PW napisze Ci model bata, co byś sobie kupił na rocznice tego błędu  :)

    8 minut temu, Mirokus napisał:

    Jak zwykle polacy coś  kombinują;)

    To Ty  jeszcze nie wiesz kto kogo nauczył jeść widelcem ;).

     

  5. 1 minutę temu, timi napisał:

    To co? Usuwamy "zbędne" OT? ;) Nie miałbym serca usunąć ponad 80 postów nt. żywienia pyszczaków :) Troszkę OT nie zaszkodzi :) Gdyby dyskusja zeszła na kaseciaki od razu bym wywalał wszystko haha .

    Jakie OT ;)  wszystko lżej lub mocniej trzyma się akwarystyki ;-)))).

  6. 34 minuty temu, stan napisał:

    Heh, myślisz że ta ilość białka to zasługa zielonego?  No to bardzo muszę cię rozczarować ale nie. Właśnie mączki rybne mają około 70% białka to samo często dodawana mączka z krylla. Przecież to zabójstwo dla demasona ;-),  a karmicie i jest wsio ok. 

    Niczego nie zmarnowałeś Wojtku,  ale jest bardzo duża różnica pomiędzy karmieniem naturalnym pokarmem, a przetworzonym. I dlatego pytam, dlaczego yellow na pokarmie veggie nue da rady skoro jest w nim do cholery białka zwierzęcego różnego pochodzenia?  

    Dlatego trudniej sprawić aby dał radę, gdyż proporcje składników są inne. W karmach dla ryb roślinożernych jest mniej białka zwierzęcego różnego pochodzenia niż pozostałych, dla yellow w dużej mierze balastowych składników. Dlatego też karmienie karmą tego typu wymaga podania tych składników w większej ilości.  Pokarmy dobrej jakości cechuje wysoka przyswajalność  i dzięki temu Labidochromis caeruleus, który w naturze spożywa znaczne ilości o wiele mniej wartościowych bezkręgowców, które jeszcze same nie chcą wchodzić im w pysk, może uzyskać zaspokojenie swoich potrzeb. Jednak pływające z nim ryby typowo roślinożerne zaspokojenie swoich potrzeb zyskują szybciej bo mniejsze są ich potrzeby na te białka zwierzęce. Pierwszym ryzykiem jest więc to, że karmiąc ryby takie jak choćby demasoni, ilość składników już im wystarczająca będzie za mała dla yellow. Drugim ryzykiem jest to, że każdy mniej doświadczony akwarysta widząc nie odpowiednią w jego oczach sylwetkę ryby "mięsożernej"  nie poda im tylko troszkę więcej karmy ale sporo więcej karmy i zacznie po prostu tuczyć roślinożercę. Trzecim ryzykiem jest to, że uzna, że jego yelllow ma taka urodę i nie będzie karmił ryb inaczej, czym spowoduje bezpowrotne zmiany w organizmie mięsożercy. Ryzyka następne są takie, że kupi inna karmę o większej zawartości białka zwierzęcego bądź w miarę bezpiecznego oczlika najpierw zmieni na  jeszcze w miarę bezpiecznego solowca a później na coraz mniej bezpieczne mrożonki z malawi - mix na czele. Czy nie lepiej aby ten Labidochromis miał za współmieszkańca innego pyszczaka o podobnej diecie ? Wg mnie na pewno lepiej i dlatego zawsze to doradzę.

    Co do ładowania przez producentów do karm roślinożerców składników zwierzecych, to oczywiście producenci wiedzą doskonale, ze w jeziorze Malawi wśród pyszczaków nie ma ryb typowo i bezkompromisowo roślinożernych. Zarówno kulfon jak i demasoni zjadają pewne małe ilości bezkręgowców, jaj i innych składników zwierzęcych. Wobec tego dodają takie ilości tych składników aby ryby miały ten substytut w swojej diecie zakładając, ze ich karma jest kompletna a kolesie kupujący ich karmę będą bezkrytycznie im ufali. Problem w tym, że zazwyczaj nie ufają ( i dobrze :) ) i podają bądź inne karmy o profilu bogatszym w składniki zwierzęce lub wręcz podają im mrożonego czy żywego robala. Nie wierzę w to, ze jakikolwiek producent osiągnął poziom idealnej karmy i dlatego karmy mieszam. W przypadku roślinożerców rezygnując przy tym z karm naturalnych. Czy chciałbym odebrać karmy naturalne Labidochromis ? No nie chciałbym, bo i poco . Po to aby mieć niebieskiego w czarne paski z żółciutkim ? Jakoś sobie z tym poradzę i zrobię tak, że będę maił żółciutkiego z niebieskim w pionowe pasy w obu rodzajach diety :).

    28 minut temu, Mirokus napisał:

    Czyli reasumując cały temat czy według Was powinienem teraz wymienić yellowki na inny gatunek roślinożerny , czy już tak zostawić skoro według mnie ryby mają się dobrze.Oczywiście ktoś powie że nie jestem fachowcem żeby określić stan zdrowia ryby , oczywiście że nie jestem,ale uważam że jeżeli rybie coś dolega to jej zachowanie  w jakiś sposób na to wskazuje.          Nie będę polemizował czy taki układ jest dobry czy zły , każdy przedstawia swoje poglądy i trzeba to uszanować.No ale najważniejsze jest zdrowie naszych podopiecznych.

    Skoro doszedłeś już do tego etapu to tylko w bliższym lub dalszym okresie czasu wyłącz z diety to co jest najbardziej ryzykowne i w miejsce mrożonki daj jakąś karmę o profilu mięsnym. Twoje ryby się starzeją mniej intensywnie rosną i coraz rzadziej będą tracić energie na tarło, pojedynki i bilans ich potrzeb ulegnie zmianie. No i pokaż zdjęcia swoich ryb, ku dobru nauki :)

    • Dziękuję 1
  7. 21 minut temu, fish_magic napisał:

    Myślę że granicę wyznacza akwarysta.

    Ja myślę, że granicę wyznacza jednak organizm ryby a akwarysta co najwyżej może jej dzięki zdobytej wiedzy nie zaszkodzić. Gdyby to akwarysta wyznaczał granice to najlepiej byłoby bez granic tyle ... że ryba nie zawsze to wytrzyma :)

    Swoją drogą to chyba zmarnowałem czas na czytanie głupot o diecie ryb. Wychodzi na to, że wszystkie można ze wszystkimi ... wstrząsające odkrycie. Dzisiaj palę książki , no może wytnę sobie fotki coby dobrać ryby kolorystycznie, wg jedynego sensownego kryterium ;))))))).

     

    Żart to był ... pisze tak na wszelki ;)

    • Dziękuję 3
  8. 11 minut temu, stan napisał:

    Jedenj rzeczy nue zauważyłeś Karol.  Wyraźnie napisałem żeby skutecznie połączyć labeotropheusa i yellowa trzeba użyć pokarmu premium veggie.  Tzw pokarm cichlid formuła jest skierowany do non mbuny czy predatorów.  

    A ryby utuczone to już inna kwestia i najczęściej jest to efekt mrożonek czy futrowaniu bez opamiętania. 

    ale bardzo często, źle dobranej obsady ;).

    11 minut temu, fish_magic napisał:

    Jak ktoś idzie na kompromis w obsadzie to musi i iść na kompromis w karmieniu.

    Święte słowa ... jedyne czym się różnimy to kwestia, gdzie leży granica tego kompromisu i kogo oraz na jakich zasadach ona obowiązuje.

  9. 1 minutę temu, timi napisał:

    Wojtek, śmiem twierdzić, że roślinnym pokarmem premium można utuczyć nie tylko roślinożercę. W porównaniu z tym co ryby jedzą w naturalnych warunkach, pokarmy premium (nawet te roślinne) to bomba kaloryczna.

    Oczywiście, że można. Podobnie jak można utopić się w wannie ;). Tyle, że łatwiej w rwącej rzece :).

  10. 49 minut temu, michal_j napisał:

    W obrębie mbuny nie będzie problemu.

    Wystarczy wejść na to Forum pogrzebać w galerii i forum aby stwierdzić, że jednak będzie  :). Chyba, że się lubi puszyste ryby albo częsta zmianę obsady :)

    3 minuty temu, eljot napisał:

    A w obrębie non mbuny już tak ?

    Sorki autora wątku za OT które napiszę ale ;)

    Jak słyszę, że się da, nie ma problemu to przychodzą mi na myśl :

    Akwa z białymi kamieniami, koralami itp. bez grama glonów - da radę, osmoza + chemia i nie będzie problemu.

    Kontrolowane przerybienie - da radę, wyławianie inkubujących samic, jak za dużo ich nosi na raz można przecież wycisnąć narybek, problem z parametrami bo za dużo ryb - adsorbery itp. nie będzie problemu.

    Łączenie pyszczaków ze zbrojnikami, bocjami, tanganikom, da radę, koledzy mają i w internecie są filmiki, nie będzie problemu.

    A co z jednym z założeń Klubu (dla mnie bardzo istotnym), że będziemy się starać stworzyć naszym rybom warunki jak najbardziej zbliżone do tych które mają w jeziorze, czy to pod względem żywienia, liczebności, wystroju, wielkości ryb do wielkości zbiornika itp. ?

     Niech każdy odpowie sobie sam czy czasem nie zapominamy o tym forsując coraz to nowsze pomysły, bo można i nie będzie problemu.

    Na tym już naprawdę kończę bo zaczynam moralizować ;) 

    --------------

    Cytat w tym poście nie jest atakiem na autora czy kogokolwiek personalnie :)

     

    Podpisuje się pod tym obiema rękoma i nogami.

  11. 26 minut temu, fish_magic napisał:

    W pokarmach roślinnych jak i mięsnych za mięso służą filety z ryb morskich które są bardzo lekko strawne.

    Ale przyznasz, że proporcje są inne. W karmach dla ryb mięsożernych to zielenina jest dodatkiem a w tych dla roślinożernych dodatkiem jest mięcho. To robi różnice. Dlatego tez łatwiej jest utuczyć ryby roślinożerne karmami dla ryb mięsożernych niż tymi dla nich dedykowanymi. Inaczej nie miałoby sensu różnicować tych karm. Popraw mnie jeśli się mylę. Problemem w drugą stronę jest to jak dobrać karmę roślinną dla ryb mięsożernych aby zapewnić im wszystko co trzeba i nie utuczyć współmieszkańców o  preferencjach roślinnych. Ciągle zastanawiam się też poco .Można oczywiście dawać wszystkiego trochę za mało tym mięsożernym lub szukać karmy na tyle uniwersalnej ... w której istnienie osobiście nie wierzę a moi oponenci twierdzą, że jest taka karma. Dalsza dyskusja wg mnie nie ma sensu ... zbyt głębokie są okopy :).

  12. 7 minut temu, stan napisał:

    Wojtku,  oczywiście że Linni mógłbym rosnąć szybciej ale z 4 cm do 11cm w 5 miesięcy to oznacza że słabo rośnie ;-)?  Dwa ja nikomu nie polecam łaczenia predatora z labeotropheusem. Ja tak mam poniekąd z musu co nie oznacza że to polecam ponieważ już przy tej wielkości ryby zaczynam podawać małże.

    Ja uważam że śmiało można pielęgnować spokojnie labeotropheusa itp. z yellowem podając im pokarm veggie premium. 

    Staszek próbowaliśmy się do pewnych rzeczy przekonać a mówi się 5x szybciej niż pisze ;) i zapewne pozostaniemy przy swoich stanowiskach. Znam też sytuacje Twoich linii i rozumiem Cię. Ba jestem przekonany, że akurat z Twoim zapałem i cierpliwością da Ci się te ryby poprowadzić najlepiej jak możliwe i stąd te dawanie miecha do pysia. Wiem też, ze jesteś na takim etapie rozwoju w akwarystyce, że musisz kombinować, sam też tak mam :). Nie zgodzę się jednak z tym, że Ciebie czy Fisha powinienem traktować jak ogół początkujących akwarystów. To uwłaczało by ... na pewno nie ogółowi  :). Wychodzę z założenia, że powinniśmy uważać co przekazujemy, bo w formie przetworzonej i uproszczonej rodzi to potworki i krzywdzi ryby. Nie wynika to z pogardy czy buty albo poczucia ekskluzywności, po prostu od lat doradzam i w realu i w Internecie. Czasami jestem wręcz zszokowany tym co robią finalnie ludzie. Szanse na to, że  zabiją lub "zsumizują"  swoje ryby łącząc te ze skrajnych  preferencji pokarmowych są znacznie większe niż gdy połączą te bliskie sobie i jakoś ciągle mnie ten los ryb interesuje.

    • Dziękuję 3
  13. 17 minut temu, michal_j napisał:

    Jeśli typ podawanego pokarmu dyskwalifikuje kogoś jako malawiste, to może napisz jakie warunki trzeba spełniać, aby być "malawista w ścisłym tego słowa znaczeniu"?

    Czy ja gdzieś zdyskwalifikowałem kogoś za pokarm :). Po pierwsze kimże ja jestem abym miał takie prawo :). Ja wskazałem tylko, że doświadczenia z hodowli nie powinny być przenoszone na wprost do malawistyki ( choć jeśli są zbieżne można z nich czerpać ) jak i w drugą stronę. Zacznę więc od tej u mnie mocniejszej. Malawista powinien wręcz pielęgnować zachowania u ryby zbieżne z ich zachowaniami w jeziorze w tym terytorializm i agresję części pyszczaków a czy hodowca winien pozostawiać sobie tak wąski materiał hodowlany jak samiec i 4-5 samic czym najczęściej kończy się pielęgnowanie terytorialisty w akwarium malawisty. Kontrolowane przerybienie to u malawisty kastracja emocjonalna pyszczaka a czy u hodowcy nie jest ona rozsądkiem ? Czy dogadzanie rybom w hodowli różnicowaniem karm i dążenie do megazadowolenia i mega wybarwienia i długowieczności ma sens tak ekonomiczny jak i merytoryczny ? Wg mnie nie, ale jestem głównie akwarystą więc mogę się mylić :) .

  14. Dokładnie tak. W ilości zatraca się indywidualność. Ile czasu spędzasz obserwując ryby w każdej 200tce ? Przykładowo 2 godziny dziennie pomnóż  x 60 ... zabrakłoby dnia :). Malawistyka to dążenie do stworzenia mikromalawi a hodowla ? Oczywiście to nie jest deprecjacja Twojej osoby. Bez wątpienia jesteś 100x lepszym hodowcą ode mnie :).

  15. Dodałbym coś jeszcze ale to szło by już w kierunku, który może okazać się nie do przełknięcia dla adwersarza, czego oczywiście nie chcę :). Skwituje to jednak tylko jednym, porównywanie hodowli do malawistyki w ścisłym tego słowa znaczeniu to nie do końca dobra droga. Inne kryteria decydują o tym co ocenić jako sukces a co jako porażkę. No i nadal nie wierzę, że profesjonalista mówi nam wszystko ... sorrki Fish nie zarzucam Ci kłamstwa ale delikatne niedopowiedzenia całkowicie dla mnie zrozumiałe.

  16. 2 godziny temu, michal_j napisał:

    zobacz chociażby na hodowlę partnera tego forum FM, też karmi całą mbunę tym samym pokarmem (rozmawiałem, pytałem i nawet demasony dostają od najmniejszego ten wybarwiający) ..

     

    można to odczytać różnie :) ale po doprecyzowaniu wracamy do punkty wyjścia a więc kwestii doświadczenia i dobrostanu.

  17. Ja tylko dodam od siebie. Nie wierzę w dwie rzeczy. Po pierwsze, że linni rośnie tak jak powinno rosnąć. Rośnie i mam dużą nadzieję, że rozwija się prawidłowo ( bo jadę na tym samym wózku z Buccochromis ) ale wolniej i nieporównywane to jest z karmieniem tej ryby normalnymi karmami dla rybożerców. Gdybym był początkującym akwarystą i czytał ten wątek ( post 30 ) to biorąc stronę Stana po prostu już bym komponował obsadę kulfon + nimbo + coś tam jeszcze ( demasoni raczej nie bo by mogło robić za uzupełnienie białka zwierzęcego ). No skoro nie ma różnicy i jest supcio to poco te ograniczenia ;). Z dniem dzisiejszym po prostu skończmy tą farsę i konserwatyzm, Napiszmy karmcie z rozsądkiem karmami roślinnymi premium i będzie gitara.  Przepraszam ale się z tym nie zgadzam, choćby porównując moje i Stacha Buccochromis widać to jak na dłoni. Kompromis musi mieć swoje granice. Dla mnie granica jest zabieranie zbyt dużo którejkolwiek grupie ryb. Yellow jest rybą z ogromnym bagażem chowu wsobnego i życia przez pokolenia w baniakach, z Labidochromis caerleus byłoby już ciężej ale zgadzam się, że tez by się dało. Pójdę nawet dalej. Skoro nie ma różnicy to po jaką cholerę producenci mieszają w tych karmach. Karma powinna być premium i nazywać się "Dla pyszczaków". Idąc dalej trzeba napisać 5 zdań na czerwono i zamknąć dyskusje o karmieniu bo z tej dyskusji można wyciągnąć wniosek, że roślinne i premium oraz rozsądek to wszystko co trzeba aby karmić prawidłowo wszystkie pyszczaki układając je w obsadach zupełnie dowolnych pod względem żywienia. Stasiu wg mnie zagalopowałeś się trochę w tej kwestii broniąc swojego stanowiska. Jeszcze mógłbym uznać ( choć nie uznajdę ) stwierdzenie, że można łączyć w jedno całą mbuna ( postulowała to Marzena Kielan ). Bo dla mnie nadal to trudne i wątpliwe a dobrostan ryb jest zagrożony. Da się ale podobnie da się utrzymać nawet w znośnej kondycji psa karmiąc go całe życie jedzeniem nie zawierającym mięsa czy krowy karmiąc w dużej mierze zmielonymi i przetworzonymi martwymi krowami. Choroba wściekłych krów to był margines. Drugą rzeczą w która nie wierzę to karmienie przez hodowcę szczególnie reproduktorów tylko jedną karmą ... sorrki ale pozostanę tu niewiernym Tomaszem :). Na koniec. Nie jest to atak personalny a niniejszy post jest tylko pewnego rodzaj sygnałem jakie z danych zapisów na forum można wysunąć wnioski. Pamiętajcie, ze człowiek zawsze widzi to co chce zobaczyć i ma tendencje do upraszczania . Łączenie ryb o skrajnych preferencjach pokarmowych to wg mnie zła droga i pozostanę przy swojej opinii.

    • Dziękuję 3
  18. 6 minut temu, stan napisał:

    Oczywiście jak przy wszystkich rybach najważniejszy jest rozsądek ilości i wielkości podawanego pokarmu granulowanego. Im mniejszy tym lepszy, o czym wielu malawistów zapomina.

    Ja bym napisał, że niestety większość nawet nie próbuje mieć czego zapominać ;)))).

    • Dziękuję 1
  19. 3 godziny temu, stan napisał:

    No, a ja napisałem właśnie o planktonożercy w niczym nie odbiegającym żywieniowo od yellowa.  I nie widzę żadnego problemu w połączeniu roślinożercy i planktonożercy itp. z grupy mbuna.  Podaję im pokarm premium ala veggie.  I nie mam żadnych problemów jak i nigdy nie musiałem interweniować bo i po co. 

    Kunta też pisał o swoich kilku letnich doświadczeniach z połączeniem demasona z yellow karmiąc je NLS. Takich przykładów znam wiele. 

    Planktonożercy typu Cynotilapia jak pokazały badania Edka po BTN ( gdzie opisał je jako planktonożerne a cała malawijska brać wskazywała  Cynotilapia jako mięsożercę ) a dokładnie badania treści żołądkowej, że często tam więcej fito niż zooplanktonu. Natomiast zachowanie samca w okresie tarliskowym czyni z Cynotilapia bądź peryfitonożerce bądź właśnie wygrzebywacza bezkręgowców ( zapewne gdy ich nie ma gryzie cześć zieloną ). Same jednak migracje za zooplanktonem wskazują, ze fitoplankton jest dla nich pokarmem zamiast a nie równoznacznym jak zooplankton.  Labidochromis caerleus jest rybą, która wyrywając bezkręgowca z peryfitonu pochłania spore ilości zieleniny i je trawi. Nie można więc na pewno postawić znaku równości pomiędzy tymi "mięsożernymi" mbuna a rybożercami. Poza tym karmisz te ryby ( podobnie jak inicjator wątku ) głównie karmami roślinnymi . Bardzo dobrymi karmami premium. Zapewne jesteś przekonany, że to dla ryb z obu grup najlepsze co mogło je spotkać. Według mnie nie, bo mając ryby mięsożerne połączone ewentualnie z wszystkożernymi mam możliwość podawania całego spektrum mrożonek i karm z przewaga składników zwierzęcych bez jakiegokolwiek ryzyka. Mógłbyś zapytać a co to zmienia  ?  No to ja bym odpowiedział a co zmienia karmienie zielskiem moich drapieżników kiedy nie chorują, rozwijają się a finalnie prawdopodobnie osiągną podobne rozmiary . No niby nic ale po doświadczeniach z Buccochromis, gdy mogłem porównać ich przyrost do przyrostu Twoich Buccków przekonałem się, ze nie jest idealna droga i nie połączę już nigdy pewnych grup ryb z  rybożercami. Ryby żyją, rosną, nie chorują ale jednak muszę trochę powalczyć aby było OK. Nie przekonamy się zapewne w tej kwestii bo dyskutowaliśmy o tym wiele razy ale wydaje mi się, że zbyt niefrasobliwie dystrybuujesz taka wiedzę i to w prostym przekazie. Oczywiście jest wolność i możesz robić co ci się podoba:). Znając natomiast ludzi to większość z nich wyczyta w prostym a tym bardziej skomplikowanym poście tylko to co chce. Połączy więc takie yellow z demasoni pierdyknie do akwarium co drugi dzień mrożonki różnego kalibru kupi karmy byle tańsze i ... co najwyżej spasie yellow ale demasoni pozbiera. Oczywiście to jego wina ale gdyby obok yellow miał przykładowo Cynotilapia to ryb by nie pozbierał a co najwyżej zebrałby opierdziel od  bardziej doświadczonych kolegów i powoli nauczył karmić ryby.

    • Dziękuję 1
  20. 1 godzinę temu, pozner napisał:

    Uważam, że przy w współczesnych pokarmach można pogodzić dietę, ale trzeba to robić umiejętnie. Nowicjuszom brakuje wiedzy i doświadczenia. Nie raz mają duże problemy z karmieniem ryb o podobnych preferencjach, a co dopiero o odmiennych. Odradzanie, gdy jest to możliwe i jak widać wykazywane, nie ma sensu. Ludzie i tak to będą robić, najwyżej nie będą się tym chwalić. Może lepiej żeby koledzy, którzy mają w tym doświadczenie podzielili się nim. Stasiu, może załóż wątek o łączeniu ryb o odmiennych preferencjach żywieniowych i napisz jak ułożyć dietę dla takiej obsady. Może ktoś dorzuci coś od siebie. Podwiesi się taki temat i wszystko będzie jasne. Robienie z tego tabu do niczego dobrego nie doprowadzi.

    Ja bym nie ryzykował :). Za bardzo znam Staszka. Nie znam drugiej osoby, która policzyłaby ilość kulek granatu i dawkowała żarełko dla drapieżników prosto do dziubka :). Trzeba na prawdę jego wiedzy, cierpliwości i determinacji. mi by na przykład się nie chciało ;))) i po początkowej ostrożności zapewne bym to delikatnie pisząc oleole :). I by się wszystko posypało.

  21. Labidochromis są rybami dość mocno wyspecjalizowanym. Ich wąskie szczęki pozwalające wyjmować ze szczelin bezkręgowce są wyznacznikiem przynależności do tego konkretnego rodzaju.  Można jednak zauważyć, że część ryb tego rodzaju pobiera karmy roślinne ( hongi, freibergi ).  Można , no można ale to trwa latami. Ile dokładnie ? W pewnym sensie to niesprawdzalne. Nie ma wątpliwości, że yellow to już nie jest Labidochromis caeruleus lions cove a jeszcze kilka gatunków ( red red, auratus, socolofi ) to też już państwo w państwie.  Jednak nadal pozostaje ryzyko. Po co ryzykować ? Każdorazowo mamy tworzyć elaborat aby ostrzegać początkujących czy nawet średniozaawansowanych ? Podobnie jak przedmówca z uporem będę przestrzegał przed łączenie ryb o skrajnych preferencjach pokarmowych.

    Na koniec. Ja zdaję sobie sprawę, że jakby się dobrze zawziąć to przy dużej cierpliwości można pokusić się o połączenie ryby ściśle roślinożernej np z rybożernym drapieżnikiem. Doświadczony malawista zapewne dałby radę. pisze poważnie. Jednak i u niego pozostaje margines ryzyka a ryzykuje on nie swoim ale życiem ryby. Dla mnie to już za duże ryzyko. Nie ma problemu aby zamiast yellow dać równie piękne Tropheops macrophthalmus Chitimba i będzie bez ryzyka i pięknie.

  22. Dieta yellow z demasoni jest rozbieżna i łączenie ich w jednym zbiorniku jest ryzykowne. Zawsze będzie i nawet jak jeszcze z 10 osób napisze tak jak ty niczego to nie zmieni.  Jako kontrapunkt można przywołać jeszcze większą lub co najmniej taką samą ilość akwarystów, którzy mieli problemy. Z czego wynikają więc rozbieżności w doświadczeniach. Ano z tego, ze po pierwsze liczy się sposób karmienia, jakość karmy i proporcje w jakich te karmy trafiają do akwarium. Każdy akwarysta karmi inaczej. 90% początkujących zbyt obficie i zbyt treściwymi karmami. Ty przegiąłeś dietę w kierunku roślinnym i udało się, ryby nie chorują i wg Twojej oceny są idealne ( do oceny i rozważenia ale zdjęć nie wiedzę ;) więc przyjmuję na słowo ). To co zaważył spiochu jest z gruntu słuszne czy Twoje yellow są takie jak ryby karmione w odpowiedniej diecie, wg mnie nie. IMHO trudno to osiągnąć na spirulinie i karmach dla pyszczaków roślinożernych. Nie sposób jednak udawać, że i w tych karmach jest sporo składników zwierzęcych do tego wysoko przetworzonych a wiec mniej szkodliwych dla demasoni niż np artemia ale treściwych i wypełniających minima dla yellow Drugą rzeczą, która jest często pomijana jest to, ze ryby takie jak pyszczaki są coraz dalej od źródła. Odłów zapewne Twoja artemia by zabiła ale już następne pokolenia są coraz bardziej odporne na nieprawidłowe żywienie. Podobnie jak na wodę , stres itp . Pyszczaki z grupy mbuna są generalnie bardzo podobne do siebie i nie zaszły zmiany w newralgicznych zakresach czyli np w długości jelit. Przestawienie się takiej ryby na inna dietę jest relatywnie łatwiejsze niż np. rybożernych non - mbuna . W takim przypadku trzeba o wiele więcej pokoleń i lat. Jak mamy się zachować jako malawiści. Pisać że to dobre . Na pewno nie. Możemy napisać że wykonalne ale trzeba to wyjaśnić od podszewki inaczej bierzemy na siebie ryzyko śmierci ryb. Poza tym jak sprawdzić na odległość jak kto karmi . Można próbować pytać o dawki ale każdy baniak to inny skład ryb. Czy nie lepiej to odradzić ? Wg mnie lepiej. Poco wybierać miedzy za dużo dla demasoni albo za mało dla yellow. By mieć kolorki jakie się chce ... wg mnie to średnia motywacja. Pewnie, że może się udać. U mnie przez lata żył roślinożerny Psedotropheus sp elongatus ornatus tanzania. Miał rakowatość szczeki, nie miał szans na przeniesienie do Mbuna bo by go zaraz utłuczono bo był niepełnosprawny . Z non - mbuna żył i tył by wreszcie po kilku latach dostać bloat i zdechnąć. Starość spowodowała, że organizm nie wytrzymał mrożonki, która musiałem serwować mięsożercom. Sytuacja była wyjątkowa ale udowadniała, ze ta ryba z odłowu żyła przynajmniej 2 jak nie 3 lata na złej diecie. Czy mam zacząć to polecać . no na pewno nie bo ryba była gruba i dieta wyraźnie jej nie służyła. Gdyby jakiś specjalista zrobił jej sekcje to zapewne orzekł by że to bardzo chory starzec. Jestem na 100 % pewien, że jakby się bardzo napiąć można łączyć nawet drapieżniki z kulfonami. Rezygnacja z mrożonki oparcie diety na sztucznych karmach bardziej roślinnych, podanie indywidualnie drapieżnikowi jakiegoś kąska prosto z ręki i jakoś to się pobuja . Nie będzie to się jednak nawet ocierało o dobrostan ryb. No a chyba to jest naszym celem. Przynajmniej jest moim celem. Czym dłużej jestem malawistom tym bardziej radykalnie do tego podchodzę. Zbieram doświadczenia, które wskazują co robiłem źle i zmieniają we mnie kwestie które wcześniej oceniałem bardziej liberalnie choć nadal pozostaje pewnym liberałem :). Nie polecam jednak łączyć ryb o skrajnych preferencjach pokarmowych bo tak na prawdę ryzyko jest bardzo duże a zazwyczaj jedyną motywacją do tego aby to robić jest to aby pasowały kolorki :) .

    • Dziękuję 4
  23. Pozner po pierwsze nie wiem gdzie ty widzisz garb tłuszczowy  moich Lethrinops ;). Gdyby miały jakiekolwiek tendencje do tego na pewno nie byłyby w moim akwarium bo nie przepadam za rybami, które go mają ( stąd brak  mnie w akwarium pięknych kolorystycznie tetrastigma czy moorii ) po drugie piszesz o całym rodzaj Lethrinops jako o rybach dość jednorodnych opierając się na najmniejszych gatunkach czyli albus czy red cap i może kilku innych. Różnorodność tego rodzaju ( bardzo starego rodzaju ) jest jednym z największych jak nie największym spośród ryb z jeziora Malawi ( naliczyłem 68 gatunków lub potencjalnych gatunków zakwalifikowanych do tego rodzaju w tym głębinowe wyglądające jak paletki :) ). To również takie rybska jak wyraźnie inny sp. 'micrentodon makokola' czy kosmicznie inne np altus. Co do plam to Lethrinops lethrinus nie mają plam, pojawiają się one tylko w momencie wybarwiania, kiedy pas się rozrywa i wygląda jak plamy. Jeśli ryba jest nisko w hierarchii lub źle się czuje pas jest wyraźny. W pełni wybarwiona nie ma ani plam ani pasa a taki średniak może wyglądać jakby to były plamy. Dobrze to widać na samicach i rybach młodych:

    Moje ryby są wyższe niż były te z poprzedniego zakupu. Myślę jednak, że to jest spowodowane tym, że jest to inna lokacja lub błędna dietą w dzieciństwie ( ryby kupowałem około 9 cm ). Dlatego czekam i z ciekawością obserwuję jakie będą ich dzieci, które karmie osobiście. Nawet "bardzo dobrze" karmione Lethrino nie mają guza tłuszczowego. Adrian też z początku miał za dużo serca dla ich apetytu ale nie widziałem, żeby Lethrinops miał garb raczej "szedł" w dolnych partiach i rozbudowywał pierś i brzuch. Poza tym na rybach pojawiają się typowe pionowe pasy co też widać na niektórych zdjęciach.

    samica lethrino.jpg

    samiec adriana.jpg

    Nie do końca natomiast rozumiem co potwierdza to, że Lethrinops trze się z Tramitichromis. Ten drugi to rodzaj najbliższy Lethrinops a intermedius wygląda jak taki troszkę mocniejszy albus czy red cap. Wszystkie Tramitichromis w pewnym momencie były Lethrinops i spośród nich je wydzielono. Gdyby interesował się tetrastigma to rodziło by zaś podejrzenie, że być może ona jest jednak Lethrinops. Lethrinus jest opisany od 1893 roku i jak do tej pory go nie zrewidowali to raczej nie zrewidują. Zauważam pewne podobieństwa do niektórych Tramitichromis ale pewne czynniki zdecydowały, że został przy Lethrinops. jakie nie doczytałem ale jak doczytam dam znać :).

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.