Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Nabe pewnie chodziło o to, że ta samica której z pyska zostają wyjęte siłą młode nie donosi następnej ikry


samice wyrosniete z takiego narybku maja problem z donoszeniem ikry

ja to rozumiem, że samice wyrośnięte z odebranego ich matkom miotu mają problem z donoszeniem.

Opublikowano
Pozostaje również kwestia samego zabiegu i jego konsekwencji. Ilu z nas nie miałoby takiej zręczności w palcach, ile samic najpierw byśmy musieli podrapać, pokłuć, czy zmasakrować, żeby wreszcie wyszło to nam tak zgrabnie? Bo chyba nie rodzimy się z naturalną umiejętnością wyciągania inkubującym pyszczakom ikry z pyska za pomocą przyrządów dentustycznych :lol: .

Aurea praxis, sterilis theoria ;)

A tak całkiem serio, to masz rację, że na taki stres samica musi być przygotowana. Ale nie zawsze ma na to szanse w akwarium, kiedy jest duże przerybienie i agresywny samiec. Sami doradzamy czasem, by odłowić już wcześniej samicę do osobnego akwarium, jeśli jest mocno atakowana, że zagrożone jest jej zdrowie i życie. W takim wypadku możnaby właśnie to przyspieszyć.

W zwyczajnych warunkach akwariowych też nie widze sensu odbierania małych. Zdaje sobie jednak sprawę, że jest to oszczędność np. czasu. Całą sprawę załatwiasz w minutę raz odlawiając samicę, szybka bezbolesna akcja i nazad do akwarium. Może to być dla niektórych atut, że nie muszą obserwować kilka dni samicy, czy już wszystko wypuściła, czy znowu nie, i łapać później znowu siatką.

Z takiej gdybanki wychodzi mniej plusów niż minusów, a są one przynajmniej bardziej dyskusyjne.

Może załóż wątek na CF forum na temat filmu i zobaczmy co tam na ten temat napiszą. Sam jestem ciekawy, przecież tam nie tylko są "znieczuleni" akwaryści zza wielkiej wody ;) Może u nich będzie wielu luidzi za, a mniejszość przeciw? Może skończą ze swoim zawsze przesadnie wychwalającym wszystko grzecznym tonem i posypią się wióry? ;)

Opublikowano

ja jestem na nie dla takich eksperymentow, jesli nie sa one koniecznoscia ( zagrozony gatunek, hodowla przemyslowa itp. )

sam nigdy bym tak nie postapil, bo nie chce dodatkowo stresowac ryb

do tego stopnia zdaje sie na nature, ze nawet nie odlawiam inkubujacej matki ani nie probuje wylapac narybku

Opublikowano
czesto jako argument na "nie" widzialem, ze samice wyrosniete z takiego narybku maja problem z donoszeniem ikry

naprawde mają problem z donoszeniem? akurat te, które były wyciągnięte z pyska matce? Skąd wiesz, że tak akurat konkretne ryby zostały wypuszczone z pyska i że akurat to jest powodem niedonoszenia? Wiesz to, widziałeś na własne oczy, czy powtarzasz tylko czyjąś opinię?


Juz sobie przypomnialem skąd to wydumalem :) stąd: http://www.tropheus.com.pl/index.php?option=displaypage&Itemid=74&op=page&SubMenu=,

def. imprinting.

Opublikowano

Mi stanowisko Mateusza jest dużo bliższe, a w dodatku robienie czegoś takiego w naszych domowych warunkach dla mnie jest zupełnie bezsensowne i niebezpieczne. Natomiast w hodowlach przemysłowych gdzie patrzą na wszystko przez pryzmat zielonych banknotów zapene takie praktyki nie są odosobnione ze wzgledów o których kisor pisał.

Opublikowano

Ja widziałem podobna praktykę w sklepach akwarystycznych ale mniej drastyczna. Samica była łapana i delikatnie naciskano na pyszczek tak aby go otworzyła, narybek sam wypływał lub delikatnie go wyrzucano. Jak twierdził ten Pan robił to dlatego ze nie miał już miejsca gdzie mógłby ja wpuścić, była to kwestia dni jak by samica sama je wypuściła. Z tego co widziałem to nie wszystkie młode odebrał kilka jej został aby złagodzić jej stresy.

Opublikowano
Juz sobie przypomnialem skąd to wydumalem :) stąd: http://www.tropheus.com.pl/index.php?option=displaypage&Itemid=74&op=page&SubMenu=,

def. imprinting.


hm... nie moge zlokalizowac. nabe, gdzie dokladnie? mnie sie otwiera słownik pojęć i nie znalzłem tam tego.


Żeby p. nie musiał daleko szukać pozwoliłem sobie zrobić paste

imprinting -  wpajanie - wdrukowanie  -  nabywanie zachowań na podstawie obserwacji  rodziców, zakodowanie wzorów zachowań w najwcześniejszej fazie rozwoju,  utrwalanie w świadomości bodźców wzrokowych, dotykowych lub innych organów zmysłów.



Z wieloletnich obserwacji hodowców ryb z rodzaju Tropheus wynika iż samice, które jako     narybek zostały oddzielone wcześniej od matki (np. do inkubatora) nie potrafią prawidłowo inkubować swojego potomstwa (np. zjadają, wypluwają jaja). Samice takie mogą potrzebować  kilku aktów tarła zanim nauczą się inkubować jaja dostatecznie długo, podczas gdy te , które przeszły przez okres imprintingu w sposób naturalny dochowują się potomstwa już z pierwszego tarła. Narybek uczy się zachowań opiekuńczych (kojarzy bodźce) od swoich rodziców.  Zjawisko to zbadał i opisał Lorenz na podstawie zachowań piskląt gęsi.



Zatem bardzo ważne jest aby samice miały zawsze możliwość dopełnienia opieki nad swym potomstwem, a tym samym przekazały tę umiejętność kolejnemu pokoleniu.


Cos takiego,taki argument do mnie przemawia. No, chyba ze tylko tropheusy tak maja .

Opublikowano

wyglada wiarygodnie, ale ma 2 słabe punkty:

1. (...)na podstawie zachowań piskląt gęsi.

2. mbuna raczej nie opiekuje się potomstwem, samice wypluwają młode i "nara"

Opublikowano

2. mbuna raczej nie opiekuje się potomstwem, samice wypluwają młode i "nara"



Wiesz to jest akurat punkt do zastanowienia bo :

Nie u wszystkich gatunków jest tak całkiem nara to raczej my i warunki jakie stworzylismy rybą powoduja że to tak wygląda bo bynajmniej np kulfony i redki są bardzo troskliwymi matkami i jeżeli miały by warunki to opieka taka w pewnym stopniu by zaistniała, choć faktem jest że u mbuny jest ona najmniejsza w porównaniu z innymi grupami. Ale prezentowany materiał z CF przecież nie pokazywał że praktykuje sie to tylko wobec mbuny wiec kiss nie zawężaj problemu do mbuny mimo że jest ona najbardziej popularna. Drapiezniki lub ryby z grupy haplochromis w większości opiekują sie potomstwem nawet do trzech tygodni po wypuszczeniu z pyska - choć niestety w akwa to też tego nie zobaczymy

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.