Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
2 godziny temu, michal_j napisał:

zobacz chociażby na hodowlę partnera tego forum FM, też karmi całą mbunę tym samym pokarmem (rozmawiałem, pytałem i nawet demasony dostają od najmniejszego ten wybarwiający) ..

 

można to odczytać różnie :) ale po doprecyzowaniu wracamy do punkty wyjścia a więc kwestii doświadczenia i dobrostanu.

Opublikowano

Może za bardzo skróciłem, chodziło mi o to, że w rozmowie FM powiedział, że cała jego mbuna dostaje "spiruline" + "wybarwiajacy", reproduktory w odpowiednio większej ilości :-)

  • Dziękuję 1
Opublikowano (edytowane)

Dodałbym coś jeszcze ale to szło by już w kierunku, który może okazać się nie do przełknięcia dla adwersarza, czego oczywiście nie chcę :). Skwituje to jednak tylko jednym, porównywanie hodowli do malawistyki w ścisłym tego słowa znaczeniu to nie do końca dobra droga. Inne kryteria decydują o tym co ocenić jako sukces a co jako porażkę. No i nadal nie wierzę, że profesjonalista mówi nam wszystko ... sorrki Fish nie zarzucam Ci kłamstwa ale delikatne niedopowiedzenia całkowicie dla mnie zrozumiałe.

Edytowane przez harisimi
Opublikowano

Dokładnie tak. W ilości zatraca się indywidualność. Ile czasu spędzasz obserwując ryby w każdej 200tce ? Przykładowo 2 godziny dziennie pomnóż  x 60 ... zabrakłoby dnia :). Malawistyka to dążenie do stworzenia mikromalawi a hodowla ? Oczywiście to nie jest deprecjacja Twojej osoby. Bez wątpienia jesteś 100x lepszym hodowcą ode mnie :).

Opublikowano

Jeśli typ podawanego pokarmu dyskwalifikuje kogoś jako malawiste, to może napisz jakie warunki trzeba spełniać, aby być "malawista w ścisłym tego słowa znaczeniu"?

  • Dziękuję 1
Opublikowano (edytowane)
17 minut temu, michal_j napisał:

Jeśli typ podawanego pokarmu dyskwalifikuje kogoś jako malawiste, to może napisz jakie warunki trzeba spełniać, aby być "malawista w ścisłym tego słowa znaczeniu"?

Czy ja gdzieś zdyskwalifikowałem kogoś za pokarm :). Po pierwsze kimże ja jestem abym miał takie prawo :). Ja wskazałem tylko, że doświadczenia z hodowli nie powinny być przenoszone na wprost do malawistyki ( choć jeśli są zbieżne można z nich czerpać ) jak i w drugą stronę. Zacznę więc od tej u mnie mocniejszej. Malawista powinien wręcz pielęgnować zachowania u ryby zbieżne z ich zachowaniami w jeziorze w tym terytorializm i agresję części pyszczaków a czy hodowca winien pozostawiać sobie tak wąski materiał hodowlany jak samiec i 4-5 samic czym najczęściej kończy się pielęgnowanie terytorialisty w akwarium malawisty. Kontrolowane przerybienie to u malawisty kastracja emocjonalna pyszczaka a czy u hodowcy nie jest ona rozsądkiem ? Czy dogadzanie rybom w hodowli różnicowaniem karm i dążenie do megazadowolenia i mega wybarwienia i długowieczności ma sens tak ekonomiczny jak i merytoryczny ? Wg mnie nie, ale jestem głównie akwarystą więc mogę się mylić :) .

Edytowane przez harisimi
Opublikowano

Wojtku,  oczywiście że Linni mógłbym rosnąć szybciej ale z 4 cm do 11cm w 5 miesięcy to oznacza że słabo rośnie ;-)?  Dwa ja nikomu nie polecam łaczenia predatora z labeotropheusem. Ja tak mam poniekąd z musu co nie oznacza że to polecam ponieważ już przy tej wielkości ryby zaczynam podawać małże.

Ja uważam że śmiało można pielęgnować spokojnie labeotropheusa itp. z yellowem podając im pokarm veggie premium. 

  • Dziękuję 2
Opublikowano
7 minut temu, stan napisał:

Wojtku,  oczywiście że Linni mógłbym rosnąć szybciej ale z 4 cm do 11cm w 5 miesięcy to oznacza że słabo rośnie ;-)?  Dwa ja nikomu nie polecam łaczenia predatora z labeotropheusem. Ja tak mam poniekąd z musu co nie oznacza że to polecam ponieważ już przy tej wielkości ryby zaczynam podawać małże.

Ja uważam że śmiało można pielęgnować spokojnie labeotropheusa itp. z yellowem podając im pokarm veggie premium. 

Staszek próbowaliśmy się do pewnych rzeczy przekonać a mówi się 5x szybciej niż pisze ;) i zapewne pozostaniemy przy swoich stanowiskach. Znam też sytuacje Twoich linii i rozumiem Cię. Ba jestem przekonany, że akurat z Twoim zapałem i cierpliwością da Ci się te ryby poprowadzić najlepiej jak możliwe i stąd te dawanie miecha do pysia. Wiem też, ze jesteś na takim etapie rozwoju w akwarystyce, że musisz kombinować, sam też tak mam :). Nie zgodzę się jednak z tym, że Ciebie czy Fisha powinienem traktować jak ogół początkujących akwarystów. To uwłaczało by ... na pewno nie ogółowi  :). Wychodzę z założenia, że powinniśmy uważać co przekazujemy, bo w formie przetworzonej i uproszczonej rodzi to potworki i krzywdzi ryby. Nie wynika to z pogardy czy buty albo poczucia ekskluzywności, po prostu od lat doradzam i w realu i w Internecie. Czasami jestem wręcz zszokowany tym co robią finalnie ludzie. Szanse na to, że  zabiją lub "zsumizują"  swoje ryby łącząc te ze skrajnych  preferencji pokarmowych są znacznie większe niż gdy połączą te bliskie sobie i jakoś ciągle mnie ten los ryb interesuje.

  • Dziękuję 3
Opublikowano

Dziękuję wszystkim za tak "gorliwy"udział w dyskusji, myślę że uchroni to niejednego początkującego malawistę przed popełnieniem błędu w doborze obsady.Mnie myślę udało się nie wyrządzić krzywdy rybą a i yelowki moim zdaniem wyglądają dobrze , może swoją dietę uzupełniają  polując na narybek innych ryb , które często inkubują , ale to tylko teoria.

 

 

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.