Skocz do zawartości

Pseudotropheus cyaneorhabdos "maingano" - opis i spostrzeżenia hodowcy


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam

Po zebraniu pochwalnych opinii w poprzednich wątkach na temat P acei i M msobo magungi. Postanowiłem rozpocząć nowy temat.

I opiszmy kolejny bardzo znany większości gatunek pielęgnicy z jeziora Malawi jakim jest Melanochromis cyaneorhabdos "maingano"

Idźmy zatem za ciosem

Myślę że wypowiedzi naszych kolegów wniosły coś ciekawego i dalej będą wnosić. Chciałbym bardzo aby "tuzy" naszego forum wreszcie się obudzili i napisali kilka słów o hodowli w/w pyszczaków. Mając na myśli "tuzy" to są hodowcy kilkuletni. Proszę zobaczcie jak nasz nowy/stary kolega Tom77 opisał swoje kilkuletnie doświadczenia.Brawa dla niego.

Zapraszam oczywiście do zabawy także kolegów z mniejszym doświadczeniem.

Tym razem osobiście nie zacznę opisywać swoich doświadczeń, bo chce uniknąć niepotrzebnych słów pod moim adresem:D. Że już w pierwszym poście opisałem wszystko i nie ma co dodawać.

Zapraszam wszystkich do wypowiedzi na temat swoich spostrzeżeń w hodowli naszych pupilków.

  • Dziękuję 5
Opublikowano

Może ja spróbowałbym króciutko opisać naszego "maingano"? Nie mam dużego doświadczenia w hodowli pyszczaków, lecz posiadam ten gatunek od roku. więc co nie co udało mi się zaobserwować.


A więc jak wiemy, jest to ryba u której występuje monomorfizm płciowy. Ryba ta jest wszystkożerna, więc dieta powinna być oparta na pokarmach roślinnych z urozmaiceniem pokarmem mięsnym. Samce dorastają do 10 - 11 cm, samice tego gatunku osiągają rozmiary do 10 cm. Melanochromis "maingano" zamieszkuje litoral skalny, więc powinniśmy dostarczyć w naszych zbiornikach tym rybom szczeliny skalne, które służyć będą im za schronienie. Jest to ryba o przepięknym ciemnogranatowym ubarwieniu w przypadku samca alfa. Samice oraz samce zdominowane posiadają niebieskie, lub ciemnoniebieskie ubarwienie w zależności od nastroju. Ten gatunek preferuje niskie partie zbiornika i naprawdę rzadko możemy ujrzeć te ryby pływające w toni. Dominujący samiec większość czasu przebywa w swojej "grocie", którą wybrał sobie za terytorium i skrupulatnie przegania obcego samca ze swego gatunku, który znajdzie się w jego rewirze. Ciekawe jest to, że również samice obejmują swój rewir i potrafią walczyć o skrawek wystroju równie zażarcie jak samce. W moim zbiorniku doszło swego czasu do walki między dwiema samicami, co skończyło się zgonem jednej z nich. Byłem tym faktem bardzo zaskoczony, lecz dzięki temu zdarzeniu postanowiłem bardziej zgłębić ten gatunek, aby nie dopuścić więcej do takich sytuacji. Przez bardzo długi czas nie wiedziałem jaki układ haremowy u siebie posiadam. Nie mam doświadczenia w zaglądaniu rybom pod ogon, więc nie próbowałem nawet tego robić i cierpliwie czekałem, aż dojdzie do długo wyczekiwanych inkubacji. No i się udało. Po niespełna roku samiec. który przez długo czas był przeze mnie podejrzewany o bycie samiczką z racji swoich małych rozmiarów, zaczął rosnąć. Nabrał pięknego ciemnogranatowego koloru z miejscami prawie czarnymi. Stał się agresywny wobec pozostałych "manigano" i byłem już pewien, że jednego samca mam na pewno. Po powrocie do mieszkania z weekendu czekała na mnie miła niespodzianka i jedna z samic inkubowała. Super! W następnym tygodniu druga niespodzianka największa ryba, uważana przeze mnie wcześniej za samca (przed wybarwieniem samca alfa) również inkubuje. Radość wielka. W tym momencie posiadam harem 1+3 lub 2+2. Lecz bardziej skłaniam się do 2+2, gdyż ryba atakowana jest przez samca jak i samice. Z czystym sercem poleciłbym ten gatunek początkującym akwarystom, z racji tego, że ryba ta świetnie sobie radzi w układzie 1+2 i samice nie powinny czuć się zbyt zmęczone zalotami. Ewentualna strata samicy lub problem z doborem haremu nie doprowadzi do zamęczenia samic przez samczyka. Ja hoduję W swoim zbiorniku 100x40x40 dwa gatunki. Saulosi 1+3 (oraz dodatkowo dwa wybarwiające się samce, aby ograniczyć agresję samca względem największej samicy, bo to ona jest głównym źródłem westchnień samca. Dzięki takiemu zestawieniu samiec daje odpocząć samiczce i zajmuje się trochę samcami beta) oraz Maingano w wyżej wymienionym układzie haremowym. Również polecam takie zestawienie, gdyż oba gatunki bardzo dobrze się tolerują i nie zauważyłem agresji przejawianej między tymi gatunkami.Oba samce dominujące mają swój rewir z jednej strony zbiornika i nie jest to dla nich żaden problem. Dopuściłem około 3 tygodni temu 5 sztuk młodziutkich "maingano" do zbiornika aby dobrać jeszcze dwie samiczki do moich rybek. Młode rybki bardzo chętnie skubią glony z kamieni i tradycyjnie jak wszystkie młode pyszczaki, od samego początku prowadzą między sobą "dziecinne zapasy".


Wydaje mi się, że więcej nic ciekawego nie jestem w stanie napisać na temat tego gatunku. Tak jak wcześniej podkreśliłem, jestem początkującym hodowcą i możliwe, że źle interpretuje zachowanie moich ryb, lecz ufam, że moje spostrzeżenia będą pomocne dla innych młodych amatorów tego pięknego gatunku. Pamiętajcie, żeby nie odstraszało was to, że samce i samice są bardzo podobne. Nic bardziej mylnego. Dominujący samiec, który znajdzie swój rewir i będzie posiadał samiczki do "igraszek" zmieni swe ubarwienie na tyle, że z daleka będzie widać jego odmienne ubarwienie w zbiorniku.


Pozdrawiam


P.S. Poprawiony błąd :)

  • Dziękuję 7
Opublikowano
Ryba ta jest wszystkożerna, więc dieta powinna być oparta na pokarmach roślinnych z urozmaiceniem pokarmem mięsnym

Cały czas nurtuje mnie to stwierdzenie,które zauważyłem w kilku artykułach czy opisach. Jeżeli ryba jest wszystkożerna to zjada wszystko czy to "mięsko" czy "roślinkę". I raczej nie powinno być stwierdzenie że coś jest dodatkiem do diety. Osobiście uważam ze nasz maingano jest rybą wszystkożerną w dosłownym tego słowa znaczeniu. Poradzi sobie spokojnie z mięsożernym yellow czy roślinożernym demasonem. Także dieta zróżnicowana nie ważne w którą stronę. Melanochromis maingano jest agresywną rybka wewnątrz gatunkowo. Panuje opinia że jest samotnikiem. Z mojego krótkiego doświadczenia bo tylko 15 miesięcy nic takiego nie zauważyłem. Pływał sobie w haremie 2+4 . I było dość spokojnie na lini samiec alfa z samcem beta. Drugi samczy było po prostu następną samicą kolorystycznie, choć nie tak ładną. Samiec beta bardzo okazywał poddanie, nie wchodząc w drogę pierwszemu. Zaraz podniosą się głosy że te kilkanaście miesięcy to zbyt krótki czas, bo ryby nie były w pełni dorosłe.

Jest to gatunek w którym najciężej określić płeć osobników. I tu przychylam się do wypowiedzi mojego poprzednika. Co do rozmnażania u maingano nie ma żadnego problemu. Pysie często podchodzą do tarła, już przy 5 centymetrach. I z tego względu uważam że samczyk przy jednej czy dwoch samiczkach strasznie by je eksploatował. Jestem zwolennikiem utrzymania standardowego haremu z kilkoma samiczkami. Bardzo często spotykam się ze stwierdzeniem że harem powinien być właśnie 1+1 lub 1+2. Jest to pyszczak godny polecenia.

  • Dziękuję 1
Opublikowano

Nie chciałbym opisywać gatunku i powtarzać mojej historii bo zawarłem ją w artykule dostępnym na serwisie. Chciałbym jednak odnieść się do kwestii haremowości i diety.


Tak jak Meszek zauważył ryby są wszystkożerne. Rozumienie wszystkożernosci jest tu jednak w pewnym stopniu umowne. Osobiście stosuje dla własnych potrzeb oraz stosuje przy opisywaniu ryb inną klasyfikację. Po prostu przyglądam się diecie ryby w warunkach naturalnych i próbuje określać ją jednak bardziej ściśle. Przykładowo peryfitonożerca nie jest dla mnie rybą tożsamą z peryfitonożercą uzupełniającym dietę planktonem i nie tym samym czym wszystkożercą w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie są to rozważania czysto teoretyczne ale mają również wydźwięk praktyczny. Przykładowo saulosi ( peryfitonożerca ) można łączyć z mięsożerną Mbuna jednak juz łaczenie z rybożerną frejka wymaga soporych kombinacji aby ryb nie skrzywdzić, maingano ( peryfiton + plankton ) można już łączyć na o wiele bardziej mięsnej diecie i dochodzić do wyższych ilości karm mięsnych co na pewno wywoła uśmiech na pysku szczególnie rybożernej frejki. Nie jest to jednak typowy wszystkożerca i nie możemy tak jak w przypadku crabro czy sprengerae jechać na samym mięsie i całkowicie podciągnąć wszystkożercę do diety drapieżnika. Oczywiście w karmach suchych jest odpowiednia ilość składników roślinnych i dla takich ryb jak maingano ale jeśli już jedziesz na diecie mrożonkowej to jednak maingano z drapieżnikami może mieć problemy. Nie ma tutaj do rzeczy to ze nasze ryby jada na Fast Foodach ;) bo preparowanie tych karm już samo w sobie jest kompromisem jednak organy wewnętrzne ryb na pewno się nie zmieniły i układając dietę warto jednak pamiętać, że ryby Fxx aczkolwiek odporniejsze nadal pozostają pod względem organów tymi samymi co w jeziorze. Wracając do maingano jest on jednak o wiele bardziej elastyczny i mniej "zielony" niż saulosi ale nie jest to jeszcze śmieciojad ;) jak sprengerae i np z drapieżnikami ( szczególnie rybojadami ) należy dietę jednak kompromisować a nie podłączać maingano do diety rybożercy. W druga stronę jak najbardziej nic maingano nie grozi i na diecie roślinnej ryba będzie czuła się jak na mieszanej.


Druga kwestia to haremowość. Często jest tak, ze ryby pozbawione rozdzielnych cech płciowych i podobnie ubarwione to ryby wbrew obiegowym opinią wcale nie haremowe. Nie wszystkie pyszczaki są haremowe i często widać to w zachowaniu naszych podopiecznych co świetnie opisał waszek18. Oczywiście są i samotnicy wykazujacy dymorfizm ale o tym nie tutaj. Pozostaje jednak pytanie czy takie stworzonka jak maingano czy demasoni pielęgnować zgodnie z ich naturą czy jednak w haremach. I tutaj nie dam jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od kilku czynników ( temperamentu samca, samców. Ilości kryjówek wielkości i temperamenty samic, współtowarzyszących gatunków no i przede wszystkim wielkości zbiornika. Wracając do maingano opcja pielęgnowania ryb pojedynczyczo czy w bardzo małej grupie haremowej jest moim zdanie warta rozważenia w dwóch przypadkach, pierwszym jest duży zbiornik ze znaczną ilością kryjówek drugim jest bardzo mało temperamentny samiec czy samce. W moim akwarium szybko jeden z egzemplarzy zaczął dominować nad resztą. Nie był największy, jednak pokonał dwie większe ryby resztę samców sprowadzając na granice bytu. Na szczęście dla samic był już bardziej delikatny ale na tyle niedelikatny, że te nie miały za bardzo szans złapać się za włosy ;) Był silną rybą walczącą o skały ( bo trudno tu mówić o konkretnym rewirze ) z rewirowymi gatunkami. Jego temperament był tak silny że cały czas próbował wycierać samice. Z czasem miały one problemy z regeneracją sił po inkubacji ... nie wyobrażam sobie więc sytuacji gdzie mam jedna czy dwie samice bo on by je po prostu zamęczył. W przypadku kolegów bywało rożnie ale jednak optowałbym za układem w którym mamy większa ilość samic i jak się uda samców. Taki quasi jednogatunkowy dworzec po prostu jest bezpieczniejszy. W większych zbiornikach powiedzmy 200 cm szanse wzrastają jednak nie są pewne. Wyobraźcie sobie taką sytuację. W jeziorze obszar zajmowany przez jedna rybą tego gatunku jest juz sam w sobie spory możliwości jej migracji wręcz bardzo duże. Ryby szukają się w skałach aby odbyć tarło a w w akwarium po odbyciu tarła samica nie odejdzie od samca na kilka, kilkanaście metrów tylko na dzieści centymetrów do tego samiec który w genach ma jeszcze zapis samotniczego życia widząc blisko samice jest non - stop pobudzony. Gdybyśmy mieli wzorować się na bajorku to po prostu w takiej standardowej 450tce powinien być jeden egzemplarz któremu z drugiej 450 ki poprzez rurkę czasowo udostępniamy kontakt z drugim egzemplarzem a to już lekkie SF ;). Dlatego osobiscie optuje za zakupem dość duzego stadka ryb najlepiej 10-12 i poozostawieniem rybom wyboru trybu życia. Agresywniejszy samiec i tak nie da żyć innym samcom a łagodne lub zrównoważone siłowo choć czasowo na to pozwolą. Samice albo się wytłuką albo będą koegzystować. Jeśli będziemy z tych czy innych przyczyn zmuszeni zostawić parkę to niech tak zostanie po prostu śmierć jedynej samicy raczej będzie wtedy oznaczać koniec naszej przygody z gatunkiem. Nastawianie się na parkę może być natomiast giga krótką przygodą z gatunkiem bo temperamentny samiec zatłucze inkubującą samice już przy pierwszym tarle.


Na koniec chciałbym opisać jeszcze jedną ciekawostkę która spotkała mnie z tym gatunkiem burząc jednocześnie teorie o ewentualnym dymorfioźmie. Jak zawsze w przypadku ryb monomorficznych żyję z nosem przy szybie codziennie zadając sobie odwieczne pytanie ... ile samców ile samic ;). Próbując ocenić płeć, wypatrywałem szczegółów różnicujących poszczególne egzemplarze. Pięć ryb miało podwójne atrapy jajowe, dwie ryby - pojedyncze, a dwie były ich pozbawione. Poza tym cztery egzemplarze z pięciu największych miały dłuższe płetwy brzuszne. Miałem wiec jakieś dane i trop ;). Typowałem, że ryby z dłuższymi płetwami to na pewno samce. Kilka dni po tym jednak ku memu zdziwieniu już tylko jedna największa ryba miała dłuższe płetwy. Opadła mi szczeka i nie wiedziałem co się dzieje. Pewnego razu odkryłem jednak przyczynę dominant, ścigając przeciwnika, który pokonany uciekał, gdy go doganiał często prężył się nad nim, podczas gdy ten, okazując uległość, kładł się lekko na boku na dnie. Zwycięzca w tym czasie lekko go podgryzał, między innymi skracając płetwy brzuszne. Po prostu ostrzygł przeciwnika ;). Tak więc mój pewny wyznacznik stracił znaczenie, choć nadal uważam, ze w pewnych sytuacjach może to być przydatne.

  • Dziękuję 4
Opublikowano

Witam

Z melanochromis cyaneorhabdos jest trochę jak z tym wątkiem - bardzo wartościowy a niedoceniany. Jeśli chodzi o popularność w akwariach Malawi jest on na pewno na podium. Ma jednak jakiegoś niefarta. Nawet mało kto zna jego prawidłową nazwę łacińską. Chcąc ją sprawdzić (nie pomylić literek), wszedłem na cichlid-forum, a tam patrzę, że zrobili z biedaka pseudotropheusa. Rzadko kiedy jest też "pierwszym wyborem" i często jego losy (np przy redukcji) są podporządkowane dobru innych mieszkańców akwarium. Mój zbiornik jest tego najlepszym przykładem.


Dwa zdania muszę powtórzyć z wątku o msobo. Maingano mam w swoim akwarium 160x60x60 od prawie 4 lat. Na początku pływały w towarzystwie m.msobo magunga, c.moori i s.fryeri (wszystkie ryby małe, dobrej jakości, kupione od dr Pawlaka). Miałem 12 żywo baraszkujących melanochromisów. Ze względu na to, że bardzo wcześnie i intensywnie zaczęły inkubować, szybko zorientowałem się, że mam układ 6+6.


Najlepsza sytuacja dla melanochromisów rozwinęła się przed upływem 1 roku. Moori żyły w stu procentach we własnym świecie. W akwarium rządziły 3 samce maingano, które walczyły ze sobą bardzo widowiskowo. Nie robiły sobie przy tym większej krzywdy (oczywiście poza białymi końcówkami pyszczków - trudno to jednak nazwać krzywdą). Każdy z nich (była idealna równowaga) miał swój ulubiony rejon, ale pływały po całym akwarium i spięcia były bardzo częste i efektowne (długie tańce i przytrzymania się za pyski, a nie "szybki doskok i do domu"). Prawie zawsze były to starcia nierozstrzygnięte, bez długotrwałej gonitwy za przegranym. Uroda wszystkich trzech dominatorów była powalająca - ciemny, prawie czarny granat i "zdrowy kształt". Reszta samców była ganiana dla poprawy nastroju trójki szefów - intensywnie ale nie na granicy maltretowania. Samice, często prawie wszystkie były w trakcie inkubacji, starały się nie rzucać w oczy. Dominujące samce były wystarczająco zajęte sobą, by je męczyć. Samice nieinkubujące (było ich na szczęście mniej) pogoniły czasem inkubujące.


Wracając do "pecha" maingano - cudowny dla nich okres zakończył się nie z ich winy. Priorytetem dla mnie były bowiem msobo. Aby pomóc im w objęciu chociaż jednego rewiru, gdy ryby osiągnęły 1 rok, dokonałem redukcji do stanu: maingano 3+4, msobo 4+6, sciaenochromis 1+5. Zostawiłem tylko jednego z dominatorów maingano. Objął najatrakcyjniejszy rewir - jaskinię w tle strukturalnym w środku akwarium. Z czasem msobo podzieliły między sobą oba boki akwarium i po następnych dwóch latach prześcignęły w hierarchii maingano, jednak nie wchodzą mu w drogę i nie zaglądają do jego jaskini. Obecnie, gdy ryby mają prawie 4 lata obsada składa się z: maingano 3+4, msobo 2+1, sciaenochromis 1+4.


Zgadzam się z tezą, że maingano wykazują silną agresję wewnątrzgatunkową. Ale nie tak bardzo silną - przez cały okres ich hodowli nie miałem żadnej straty (poza moją własną redukcją). Co temu sprzyjało? W pierwszym roku rybki nie były jeszcze całkiem dorosłe i panowała idealna równowaga między 3 najsilniejszymi samcami. Natomiast po redukcji mam układ z jednym dominującym samcem i dwoma wyraźnie słabszymi, które nigdy się nawet nie "postawiły".


Maingano są "terytorialne inaczej" - przywołuje ten wygodny skrót myślowy wykuty przez harisimiego kilka lat temu (właśnie na potrzeby naszego melanochronisa). Chodzi w skrócie o to, że ryba nie trzyma się jednego rewiru, lecz przemieszcza się po akwarium, zmieniając sobie terytoria, których pilnuje.

W moim przypadku, atrakcyjność największej jaskini na środku tła strukturalnego spowodowała, że mój samiec alfa jest terytorialny całkiem normalnie. Pozostałe rybki zmieniają jednak swoje ulubione rejony, wykorzystując nie tylko dno, ale i urozmaicone tło strukturalne, filtr wewnętrzny i lasek kryptokoryn.


Na koniec ogólne wrażenia. Do czasu redukcji, 3 pięknie wybarwione samce były bardzo dużą atrakcją akwarium. Dzięki swojej aktywności, bardziej rzucały się w oczy niż pozostałe, mniej urodziwe egzemplarze (9szt). Po redukcji atrakcyjność maingano jako gatunku w akwarium znacznie spadła. Dominujący samiec nadal jest bardzo ładny, ale pozostałe sześć rybek różnej wielkości i urody sprawia wrażenie zbieraniny.

  • Dziękuję 6
Opublikowano

A ja odpowiem w sprawie tego ze maingano niby zmienia terytorium zamiast pilnowac swego kawalka. Moze mam te ryby zbyt krotko lecz u mnie samiec nie oddala sie od swego rejonu ani o krok. Mozliwe ze zmienie zdanie za rok albo dwa, lecz w tej chwili sie nie zgadzam z tym twierdzeniem. Jak dla mnie maingano to klasyczny terytorialista, ktory nie da innej niebieskiej podluznej rybie plci meskiej zblizyc sie do jego jamy. Takie jest moje spostrzezenie.

  • Dziękuję 1
Opublikowano

Chcąc doprecyzować ... maingano żyje w skałach i te traktuje jako swoje ... w całej rozciągłości. Chcąc utrzymać cały stan posiadania migruje w kamieniach na określonym obszarze. U nas zazwyczaj to cały baniak. Podobnie jak w jeziorze zachowuje się zazwyczaj w akwarium. Czasem jednak obecnie bardzo modne duże kamienie nie dają im poczucia tego, ze żyją w skałach. Nie wiem jak to wygląda u tom77 czy u waszek18 ale wydaje się, że trzymanie się konkretnej skały, groty spowodowane jest bardziej tym, że czuje się on tam najbezpieczniej, ryby typowo rewirowe czując zew natury ( potrzebę tarła ) zajmują rewir praktycznie w nim mieszkając. Maingano do takich nie należy dlatego też o ile afra, saulosi czy socolofi bywają problematyczne gdyż tracąc rewir są cieniem samych siebie o tyle opisywany gatunek w zależności od pozycji w stadzie szybko w skałach się odnajduje. Zresztą samice tez potrafią być terytorialne w ten troszkę inny gatunkowy sposób.

  • Dziękuję 2
Opublikowano

Na naszym forum są skrajnie różne relacje dotyczące "ubytków pobiciowych" u dorosłych maingano. Od strat zerowych, do osiągania układów typu 1+1 lub 1+0. Warto byłoby znaleźć powody takich rozbieżności. Być może clou tkwi w sposobie urządzenia akwarium.

Czasem jednak obecnie bardzo modne duże kamienie nie dają im poczucia tego, ze żyją w skałach.

Zastanowiło mnie to zdanie, ponieważ nie mam dużych kamieni. Dla przypomnienia - przez prawie 4 lata nie miałem u moich maingano żadnych strat wynikających z pobicia. Mam naprawdę urozmaicone(obfitujące w spore półki) tło strukturalne 3D (Malawi Rock 160x60 firmy Aquaterra), na lewej bocznej ścianie dwa filtry wewnętrzne, na prawej ścianie grzałkę i cyrkulator, w całej 1/3 części akwarium z prawej strony - lasek dużych kryptokoryn aponogetonolistnych, a na dnie tylko kilka "średniomałych" kamieni. Akwarium nie stoi w żadnym reprezentacyjnym miejscu (jest w moim pokoju), więc część tych wątpliwej urody sprzętów (które mógłbym np. ulokować za tłem) znajduje się wewnątrz zbiornika. Melanochromisy mają sporo kryjówek i wcale nie pływają blisko dna. I co najważniejsze - wcale nie są gdzieś pochowane - ja je widzę!!


Wniosek poboczny dla miłośników maingano (zwłaszcza planujących wysoki zbiornik): tło strukturalne może być opcją wartą rozważenia.

PS: W poprzednim poście nazwałem część moich maingano "zbieraniną" - mam naprawdę duże wyrzuty sumienia.

  • Dziękuję 1
Opublikowano

Muszę przyznać że dawno nie czytało mi się tak dobrze postów jak właśnie "opis i spostrzeżenia hodowcy". Jednym słowem kopalnia wiedzy. Mam pewną sugestię która ubarwi trochę wątek jak również pozwoli innym akwarystom uzmysłowić o jakim pyszczaku mowa. Chodzi mi o fotki waszych ryb :) O modelowe przykłady omawianych ryb. Dało by radę?

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Serio, obsada w dziale oświetlenie? Przenoszę. 
    • Witam,jestem tu nowy i mam pytanie odnośnie obsady mojego baniaczka. 120x40x40 8szt Saulosi Coral prawdopodobnie są 3 samce,do redukcji+ Afra szczerze mówiąc nie mam pojęcia co za odmiana 1+5. Dadzą radę?Z góry dziękuję za wszelkie podpowiedzi.
    • Na chwilę obecną wszystkie 3 buccochromisy wyglądają na potencjalne samice i obecnie nic nie wskazuje aby był wśród nich samiec. Świadczy o tym m.in. brak nawet zalążków atrap jajowych, charakterystycznego wydłużania i zaostrzania się płetw, brak zmian w ubarwieniu szczególnie w okolicy pyska, roznica między największym, a najmniejszym to maksymalnie 2cm (na starcie były tej samej wielkości), do tego co równie ważne ich zachowiania nie świadczą o tym, że jest wśród nich potencjalny samiec lub np więcej niż jeden samiec. Widziałem też sporo zdjęć Buccochromisów i przy tej wielkości bardzo często samiec jest  już częściowo wybarwiony + dodatkowo dość wyraźnie odbiega wielkością swoim samicom. Reasumując jeszcze chwilę zaczekam, a później będę rozglądał się za samcem ewentualnie może trafi się ktoś, kto też kupował młode ryby z dobrego źródła i trafiło mi się więcej samców itp. Przy okazji jakby ktoś kto czyta miał na zbyciu samca lub potrzebował jednej samicy (planuje zostawić dwie) to można dać znać na priv. 
    • Ślicznego masz champso 🙂. Bucco ze zdjęcia to raczej samica, mam 4 mlode sztuki samca i trzy samice, różnica w wygladzie (wielkosc i budowa) diametralne. https://youtu.be/LoE0Isqv5Kg?feature=shared
    • Aktualizacja po 12 miesiącach od zalania zbiornika (10 m-cy od wpuszczenia obsady) Dziesięć miesięcy zrobiło swoje i widać po rybach, że trochę podrosły. Najważniejsze, że nadal ,,pływamy" w tym samym składzie i okres dojrzewania zbiornika nie wpłynął na obsadę. Pozostając przy temacie obecnej wielkości moich podopiecznych to wiadomo, że obserwując ryby każdego dnia, realny przyrost w ciągu jednego czy dwóch miesięcy nie jest aż tak zauważalny. Jednak niewątpliwie samiec Nimbochromis Livingstoni rośnie jak na drożdżach (w jego przypadku raczej bardziej na stynkach i krewetkach). W ostatnich miesiącach mocno wystrzeliły też moje 3 Buccochromisy. U pozostałych ryb biorąc pod uwagę wielkość początkową trzeba przyznać, że z perspektywy 8 miesięcy widać, że to już większe sztuki, ale nie ma aż tak spektakularnych przerostów jak np u amerykańskich pielegnic, które trzymałem u siebie lata temu. Dodam tylko, że w przypadku gatunków (Nimbo, Champso, Dimidio, Fosso) gdzie bazowo miałem określoną płeć nie było żadnych niespodzianek. Jeśli chodzi o pozostałe dwa gatunki, to na chwilę obecną u Tyrano chyba potwierdza się, iż będzie to samiec, zaś u Buccochromisów określenie płci (bez zaglądania pod ogonek) nadal nie jest możliwe. Pomijając fakt, iż w ostatnich miesiącach cała trójka wyraźnie złapała centymetrów, to jeden z osobników wystrzelił trochę bardziej i w nim upatruje samca, choć  może to być bardzo złudne i nie jest to poparte zmianami w ubarwieniu lub zachowaniami wskazującymi, że może być to młody samiec. Po cichu mam nadzieję, że wśród 3 osobników trafi się chociaż jeden samiec i samica, bo wtedy odbyłoby się bez ingegrencji w obsadę (no chyba, że byłoby 2+1 to pozbędę się jednego samca). Na chwilę obecną trochę wróżenie z fusów więc zbytnio się tym nie przejmuje, niech rosną, czas pokaże co dalej, a myślę, że te najbliższe miesiące ostatecznie potwierdzą czy samotny Tyrannochromis to samiec i czy u Bucco jest jakiś samiec (oby nie trzy). W tym wszystkim bardzo ważne jest to że mimo upływu czasu mogę przyznać, ze agresja między rybami jest co najwyżej ma minimalnym poziomie. W akwarium panuje ład i harmonia, do tej pory nie było sytuacji kiedy, któraś z ryb miałaby wyraźniejsze obrażenia walk/przepychanek (mam tu na myśli mocno postrzępione płetwy, ubytki w łuskach lub nawet zachowania sugerujące totalne zdominowanie). Jedynie na linii Champso-Nimbo od czasu do czasu trochę zaiskrzy. Raczej zdarza się to jednak tylko w okresie tarła Chmpsochromisa. Chłopaki najwyraźniej nadal widzą w sobie jedynych konkurentów do bycia ,,władcą zbiornika" i dlatego od czasu do czasu, Champso zaczepi samca Nimbochromisa (który jest drugą siłą w hierarchii mojej zbieraniny drapieznikow). Choć nie jest to wojna na całego i nie porównywalnym tego do licznych spin obserwowanych u mbuny. W okresach kiedy ww. dwa gatunki nie mają tarła samce starają się nie wchodzić sobie często w drogę. Pozycja Nimbo nie jest jednak na tyle silna aby mocniej odgryzać się Champsochormisowi (nawet w okresie swojego tarła). W tym czasie nimbochromis czuje się dużo pewniej ale nie na tyle aby powodować starcia z troche większym (albo raczej jedynie dłuższym) Champso. Jak jestem przy masie Nimbochromisa to muszę podkreślić, iż jest to mój największy łasuch i przypomina mi nabitego gościa z siłowni. Absolutnie nie przekarmiam swoich podopiecznych ale Nimbo to faktycznie kawał prosiaka, mimo, iż widząc spadającą (pokrojoną) stynkę tafla, aż się gotuje, wszyscy rzucają się aby wyrwać jak najwięcej łakomych kasków ale to Nimbo praktycznie zawsze wciąga najwięcej. Przy korycie jest bezwzględny i nawet Champso nie ma do niego podjazdu. Myślę, że to wszystko z czasem lekko się wyrówna bo na chwilę obecną Nimbo względem większości obsady nadrabia gabarytami (a tym samym również pojemnością pyska i brzucha), poza tym stynka i krewetki są na chwilę obecną z reguły krojone na trochę mniejsze kawałki, tak aby nie narobić problemu mniejszym mieszkańcom - szczególnie samicom Nimbo oraz Dimidio, których pojemność pyska znacznie odbiega od moich największych predatorów. Jeśli nie podzielę stynki to zdarza się że najmniejsze osobniki złapią stosunkowo dużą rybę i kończy się to pływaniem przez kilka h z wystającą z pyska stynką. Na obecną chwilę bardzo często do tarła podchodzą Nimbochromisy i Champsochromisy. Trochę rzadziej za miłosne igraszki zabierają się Dimidochormisy i Fossorochormisy. Oczywiście z uwagi na ograniczoną ilości kryjówek wyjątkowo rzadko udaje się spotkać ,,coś małego". Realnie patrząc to w całym akwarium jakiś pojedynczy maluch moze do pewnych gabarytów wytrwać jedynie gdzieś w blokach tła strukturalnego, a w sumie to mam jedno może dwa takie miejsca. Do tej pory miałem jednego ,,zawodnika", który wytrwał dłużej i regularnie widziałem jak się chowa w swojej kryjówce, miał już z 1,5-2cm, ale w pewnym momencie i jego przestałem widywać. Wiadomo, że to nic odkrywczego ale np. przy mbunie 1,5-3cm maluch przy dobrej znajomości zakamarków zbiornika i przy większym zagruzowaniu jest już niemal bezpieczny, to tutaj przy rosnącej obsadzie nie ma najmniejszych szans bo nawet jakby malych uchował się do tych 3 czy 4cm to w pewnym momencie będzie musiał wypłynąć na ,,pełne wody" a wielkie pyski będą wtedy tylko czekać na dodatkowy posiłek. Należy nadmienić, iz na obecną chwilę nie mogę narzekać na jakieś niebezpieczne obrazki w trakcie tarła. Jedynie samiec Champsochromis chwilowo zmniejsza przestrzeń życiową pozostałych mieszkańców, jednak nie są stłamszeni jak sardynki tylko mają dla siebie dobrze ponad połowę akwarium (akurat właśnie dziś jest ten dzień). Jako miejsce do tarła wybrał sobie pustą przestrzeń po lewej stronie akwarium, pod samą taflą (pod warunkiem, że to nie samiec Nimbo) oraz z tyłu za dwoma większymi modułami, na środku ryby mogą swobodnie plywac (przydaje się tu 80cm głębi). Na szczęście takie sytuacje nie wiążą się z przesadna agresja i inne gatunki schodzą z drogi nabuzowanemu samcowi Champso więc nie spotkałem się z jakimiś niebezpiecznymi sytuacjami. Pozostałe gatunki podchodzą do tarła to tu to tam i nie wiąże się to z przejmowaniem jakieś większej części akwarium. Ponad 2,5 m i 80cm głębi/szerokości przy niezbyt licznej obsadzie na chwilę obecną pozwala na jednoczesne tarło dwóch gatunków, które nie odbija się na jakości życia innych  mieszkańców. Wiem, że ryby są jeszcze młode i możliwe, że z czasem będzie trudniej o taki ład i harmonie, ale na tą chwilę jestem optymistą (tym bardziej, że 4 z 5 gatunków, ktore będą podchodzić do tarła to już całkiem spore osobniki i na tą chwilę wszystko dobrze się kręci) i mam nadzieję, że przy takiej obsadzie te 1400l im wystarczy. Z takich końcowych refleksji dodam tylko, że jak na tą chwilę jestem zadowolony, że zdecydowałem się na stosunkowo małą ilość ryb (5 gatunków z 1/2 samicami + pojedynczy Tyranochromis). 14 drapieżników zadowalająco wypełnia ten baniak, a jednocześnie nadal mam wrażenie, że ryby mają wystarczająco miejsca dla siebie.  
    • Przypadkiem trafiłem na Twoje pytanie, więc pewnie już jest nieaktualne, ale dla porządku odpowiadam. To prawdopodobnie krasnorosty. Zmora w akwariach roślinnych, w Malawi nawet mogłyby nieźle wyglądać. Nie jestem jednak pewien, czy ryby to jedzą, bo jak nie to pewnie zarosną wszystko. Na wszelki wypadek staram się więc, żeby się u mnie nie pojawiły, bo trudno z nimi walczyć.
    • Ja zaproponuję metriaclima estherae red blue, niebieskie samce i pomarańczowe samiczki.  
    • Witaj. Pewnie część odpowiedzi będzie już nieaktualna, ale odpowiem. 1) w takiej sytuacji możesz od razu wpuszczać ryby. Tak na marginesie, nawet gdyby to było zupełnie świeże akwarium, to przy planach jednogatunkowego akwarium mógłbyś spokojnie wpuścić do tego litrażu te kilkanaście sztuk maluchów. Nie byłoby z tym żadnego problemu. 2) testy kropelkowe JBL są chyba najbardziej miarodajne. 3) nochal w takim litrażu mógłby być ok, gdyby nie długość tego akwarium. Tu mam wątpliwości. To mbuna zaliczana do tych większych, a do tego lubiąca sobie popływać. Potrzebuje przestrzeni. Nie jest ścisłym terytorialistą, przywiązanym do jakiejś groty. Nie chcesz saulosi, więc może Pseudotropheus interruptus lub Pseudotropheus sp. "membe deep" lub Pseudotropheus johani. Myślę, że mógłbyś dać do tego akwarium  dwa gatunki. Np. któryś z wymienionych i Labidochromis chisumulae lub Labidochromis sp."perlmut" lub Iodotropheus sprengerae.  Aranżacja super.  
    • Te brązowe to okrzemki. Te zielone to zielenice, które zaczynają przykrywać okrzemki. Okrzemki w końcu przestaną być widoczne,co nie znaczy, że ich nie będzie. Zaczną po prostu dominować inne glony. 
    • Sprzedam w bardzo dobrym stanie dwa filtry AQUAEL ULTRAMAX 1500 wraz z pudełkami i akcesoriami.  Cena za oba to 500 zł. Przesyłka w cenie. Oferta tylko tutaj i tylko dla osób z forum.   🍻  
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.