Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam

Jestem bardzo rad że jest duże zainteresowanie opisywaniem naszych milusińskich. Chciałbym wszystkim podziękować z tego miejsca. Dziękuje.

Po wypowiedziach naszych userów tu na forum i prv że jest to przydatne, opiszemy może kolejne gatunki pyszczaków z jeziora Malawi.

Tym razem jest to szeroka grupa Cynotilapia. Myślę że jest to dobry pomysł aby w jednym wątku opisać kilka odmian tej rodziny np

Cynotilapia sp hara

Cynotilapia sp mbamba

Cynotilapia sp. Chinyankwazi- jeżeli ktoś takową posiada

Cynotilapia afra Jalo Reef

Cynotilapia afra red top Likoma

Cynotilapia afra coubwe

To są najpopularniesze odmiany ale jeżeli ktoś ma inne to też powinien oczywiście podzielić się wiedzą.

Bardzo chciałbym aby nasza polemika toczyła się wokół żywienia tych pysi, bo jest różnorodne miesożercy i wszystkożercy. Oczywiście popiszmy o wielkość w/w pyszczaków, ponieważ są rozbieżne dane. O agresji bo ponoć jest to dość agresywna rybka. Nic innego mi niepozostała jak zaprosić wszystkich do udziału.

Zapraszam

  • Dziękuję 5
Opublikowano

Panie i panowie popatrzcie na naszego kolegę Stan76 nie czekał nie wiadomo na co i opisał swoje spostrzeżenia. Dobrze byłoby iść w jego ślady. Wątek ten powinien być imponujący z tego względu że mamy szerokie pole do popisu. A jest o czym pisać bo w/w rybki są jednymi z bardziej pospolitych w obecnym czasie. Także klawiaturę przed siebie dwa palce naszykowane i czas start:-)

Opublikowano

ok meszku to ja się pochwalę tym, że moja Cynotilapia Afra Cobwe F1 samiczka od dzisiaj inkubuje. Mam je dwa tygodnie więc wiele więcej mogę napisać ale później.

Opublikowano

Jako miłośnik tzw. Malawi - Mix ( nazewnictwo własne ;) ) rozumianego nie jako worek czy akwarium w sklepie z rybami z Malawi w którym nie wiadomo nawet co jak się nazywa ;), tylko jako akwarium w którym łącze ryby z różnych grup, swego czasu postanowiłem połączyć w jedno ryby z grupy Mbuna i non-Mbuna w zbiorniku 864 litrów ( 180x80x60 ) . Wybór padł na opisywanego tutaj Cynotilapia afra w wariancie geograficznym Cobwe oraz Pseudotropheus saulosi „coral”, Pseudotropheus crabro, Copadichromis borleyi Kadango, Aulonocara sp. "stuartgranti maleri" , Labidochromis caeruleus "yellow" i jako doświadczenie dodatkowe na linii wymienionych grup z drapieżnikami Sciaenochromis fryeri. Łączyłem więc generalnie ryby wszystkożerne z mięsożenymi choć ryzykowne było włączenie do tej grupy ryb corale, który jednak przemigrował ze zbiornika 112 litrowego. Doświadczenie z delikatnymi frejkami się nie udało bo bardzo małe ryby jakie mi przysłano nie miały szans w konfrontacji z dynamiczna Mbuna i pozdychały. Pozostałe ryby bezproblemowo rosły i rozwijały się na diecie mieszanej i w przybliżeniu połowicznej. Z czasem inwencja twórcza dokooptowała do tej obsady dorosłą parę Dimidiochromis strigatus ( prezent dla kolegi od innego kolegi ;) ) i doświadczenie z rybami drapieżnymi w Malawi – Mix miało jednak miejsce> nie jest ono jednak tematem niniejszego postu wiec płynę do brzegu ;). Cynotilapia afra Cobwe była jednym z mniejszych gatunków i jedynym poza saulosi coral wykazującym terytorializm. Nie określę finalnego rozmiaru ryb bo straciłem niestety kontakt z tym akwarium, gdyż kolega przeniósł je do Biblioteki publicznej jako eksponat ;). Ostatni kontakt z tymi rybami miałem gdy osiągnęły w przypadku samca około 11 cm a samicy 9 cm. Miały ponad 3 lata i wydaje mi się ze zbyt wiele już nie mogły urosnąć choć jak wiecie ryby rosną całe życie. Z początku to saulosi coral jako dorosła ryba dominował nad afrą jednak z czasem te dynamiczne łobuzy powoli wywalczały sobie rewiry by finalnie zdominować saulosi. Były bardzo silnymi terytorialistami i potrafiły przepędzać ze swojego ścisłego rewiru wielkie strigatusy. Walczyły ze sobą na granicach rewirów i nie pozwalały saulosi wyznaczyć własnego rewiru pomimo znacznej powierzchni dna. Karma kompromisowa sprawiała, ze ryby miały bardzo ładną sylwetkę a kolega choć niedoświadczony dał sobie rade i w akwarium poza frejkami nie było jakichkolwiek strat. Co ciekawe trzy samce utrzymywały swoje rewiry, choć czasowo zostawały tylko 2 wybarwione bo ostatni w hierarchii nie do końca był przekonany czy chce walczyć czy uciekać. Te piękne ryby wyglądały bajecznie na tyle bajecznie ze włożyłem je do mniejszych zbiorników znajomych jednak tylko w jednej 240tce czasami je widywałem. Ryby w tym mniejszym zbiorniku nie dały sobie szans i zostało po pewnym czasie jednosamcowo. Mimo to polecam ten gatunek z zastrzeżeniem że afry warto jednak trzymać jako jedyny gatunek terytorialny w zbiorniku również dużym zbiorniku. Lepiej prezentują się wielosamcowo i nawet jeśli jest to czasowe warto taki układ stworzyć. Samice są według mnie jednymi z bardziej niepozornych pyszczaków odradzam wiec pielęgnowanie tej ryby jednogatunkowo jeśli oczywiście uroda ma jakieś znaczenie. Jeśli chcemy obserwować ryby a nie je prezentować jak najbardziej układ jednogatunkowy będzie ciekawy.

  • Dziękuję 5
Opublikowano

Witam

Posiadałem kiedyś Cynotilapie afre Chitande ryba nieduża około 9 cm samiczka 8cm,samiec fajnie ubarwiony niebieski w ciemne pasy. Z tego co pamiętam tarło odbywało się na płaskim kamieniu, samiczka troskliwie opiekowała się potomstwem łatwa w hodowli. Ciekawostką było to że młode tego gatunku w ogólnym zbiorniku przeżywały w ilości 5 szt. Samiec i samica mocno terytorialne przeganiają duże ryby w zbiorniku ogólnym. Nie polecam tej ryby gdyż u mnie była agresywna.

Są to spostrzeżenia w moim akwarium-pozdrawiam:

Opublikowano

Cynotilapia sp. Hara jest niepodzielnym królem w moim akwarium, Saulosi są tolerowane, dostają jedynie lekko psztyczka w nos jak zaczną między sobą walczyć, wtedy wkracza Hara i każdy samiec z osobna jest rozstawiany.Przy karmieniu nie ma walki, Saolosi jedzą z tafli, Hara głównie z toni, rzadko podpływa pod powierzchnię. Poza tym ten sam zakres pokarmów. Hary bardziej lubią przebywać w części środkowej do dna (ja mam wysoko ułożone kamienie), Saulosi wówczas zajmują wyższe partie (półki skalne).

Opublikowano

Zainspirowany wypowiedzią Kolegi stan76 postanowiłem napisać kilka słów o rybach z rodzaju Cynotilapia, które pływają u mnie w akwarium. Niewiele ponad pół roku temu wpuściłem do zbiornika podrośnięte C. afra Cobue F1 w układzie 1+2 (samiec miał wtedy około 5 cm, a samice były zauważalnie mniejsze). Gdy wpuszczałem te ryby do akwarium pływało w nim w tamtym czasie 7 rocznych M. callainos, które właśnie zaczynały ze sobą na poważnie wojować o terytoria i wyglądały gigantycznie w porównaniu do relatywnie niewielkich i subtelnych C. afr oraz pływała w moim zbiorniku 1 dorosła samica M. msobo Magunga, a raczej 3/4 tej ryby (w wyniku walk z innymi samicami msobo trwale utraciła płetwę ogonową, a jej zachowania przejawiały się wyjątkową agresją wobec wszystkiego co było czymś nowym w akwarium i w jakiś sposób zaburzało istniejący ład). Trochę zrobię OT, ale w ramach ciekawostki chciałem tylko napisać, że ww. samica msobo stanowi pozostałość po pięknym, aczkolwiek – jak się później okazało – całkowicie nieprzewidywalnym stadzie z odłowu, którego majestatyczne piękno miałem przyjemność podziwiać przez kilka miesięcy zanim się ryby nie powybijały nawzajem – mimo wszystko dzięki Ci Perez666 za to urodziwe stadko msobo ;-).

Jak zatem łatwo się domyślić, moje C. afry nie miały łatwego „startu” po wpuszczeniu do zbiornika, w którym pływało takie towarzystwo. W związku z tym okres ich aklimatyzacji w nowym otoczeniu trochę się przedłużył, a charakterystyczne dla tego gatunku zachowania polegające m.in. na umiłowaniu samca do „kopania” zacząłem obserwować dopiero po upływie ponad 1 miesiąca od daty ich wpuszczenia do zbiornika. Wtedy też doszło do pierwszego tarła.


Jeśli chodzi o temperament tych ryb to samiec przejawia zachowania agresywne wyłącznie w okresie tarła (przez 2-3 dni jest tak „nakręcony”, że gdyby tylko mógł to poprzestawiałby wszystkie dekoracje w akwarium). W tym okresie pozostałe ryby (nawet duże M. callainos) dosłownie schodzą mu z drogi. Zachęcając samice do odbycia tarła, samiec gania za nimi po całym akwarium próbując je nakłonić do podpłynięcia w ustronne miejsce usytuowane pod urwiskiem utworzonym na skutek podkopania kamienia o nieregularnym kształcie, a miejsce to jest starannie przygotowane na potrzeby tarła (wyczyszczone z piasku, aż do samego styropianu).


Co ciekawe obydwie samice noszą prawie równocześnie (zaczynają inkubować ikrę w odstępach jednodniowych, a ostatnio nawet zaczęły "nosić" w tym samym dniu). Do tarła dochodzi regularnie i stosunkowo często (mniej więcej co 8 tygodni), a obydwu samicom za każdym razem udaje się „donosić” do końca. Inkubacja trwa około 3,5 tygodnia, a po przerwie trwającej w granicach 4 tygodni odbywa się ponowne tarło. Z uwagi na okoliczność, że musiałem zrobić małe przemeblowanie zostałem zmuszony do zlikwidowania kotnika. Dlatego też każdą z samic udało mi się odłowić do kotnika tylko po jednym razie. Nie wiem czy jest to normą, ale z moich dotychczasowych obserwacji wynika, że zarówno jedna, jak i druga samica wypuściły w kotniku za każdym razem po 8 maluchów.


Pomimo, że w okresie tarła ubarwienie samca „zapiera dech w piersiach”, niestety na co dzień intensywność barw nie jest już taka powalająca, choć skłamałbym pisząc, że rybka nie prezentuje się okazale nawet w okresach poza tarłem. Tak naprawdę ryba traciła na uroku jedynie w okresie, gdy jej samopoczucie nie było najlepsze (akwarium przez dłuższy okres czasu było podzielone pomiędzy 2 samce M. callainos, a wszystkie inne ryby były zmuszone do przebywania w „zawieszeniu” w toni). Wtedy też samiec afry nie miał możliwości obrania na stałe rewiru. Niemniej jednak ostatnio nastąpiła wyraźna zmiana, gdyż samiec C. afra otrzymał w prezencie kawałek rewiru na skutek „porządków”, które zrobił samiec alfa M. callainos wyraźnie znużony utarczkami jakie toczył z samcem beta, pokazując mu dobitnie miejsce w szeregu, a tym samym umożliwiając samcowi C. afra zaanektowanie skrawka akwarium, który się „zwolnił” po dotkliwie poturbowanym samcu beta M. callainos.

Osoby, które na bieżąco śledzą forum zapewne zauważyły, że jeszcze nie tak dawno nosiłem się z zamiarem zrezygnowania z hodowania C. afry zwłaszcza, że powoli zaczyna dorastać w moim zbiorniku pokaźne stadko M. msobo Magunga, a obydwa M. callainos destabilizowały swego czasu życie afrze, ale to zdarzenie, o którym mowa powyżej z udziałem M. callainos przynajmniej na jakiś czas pozwoliło mi zaniechać podejmowania zdecydowanych działań w tym kierunku. Niemniej jednak zapewne wcześniej, czy później będzie to nieuniknione, gdyż utrzymanie 3 silnych terytorialistów w akwarium o relatywnie niedużej powierzchni dna na dłuższą metę zapewne się nie uda, ale zanim rozpocznę przebudowę obsady mam nadzieję, że przynajmniej jeszcze przez jakiś czas nacieszę się rybkami, które u mnie aktualnie pływają.


Pomijając okresy, w których odbywa się tarło, samiec C. afra jest świetnym i bezkonfliktowym współtowarzyszem (również dla samic własnego gatunku). Pomimo, że mam tylko 2 samiczki afry muszę powiedzieć, że samiec naprawdę traktuje je z należytym szacunkiem i ich nie nęka – generalnie stadko w układzie 1+2 u mnie zdaje egzamin i nie mam najmniejszych problemów z tymi rybami w takiej właśnie konfiguracji). Oczywiście, gdy ryby innych gatunków podpływają w pobliże kamienia, który samiec C. afra Cobue obrał za swój rewir, zaczyna się delikatnie prężyć i nabierać wyraźniejszych kolorków. Jak na razie takie zachowanie jest wystarczającym sygnałem dla potencjalnych intruzów, żeby zmienili kierunek, w którym podążają i dotychczas nie zaobserwowałem sytuacji, w której samiec C. afra podjąłby zdecydowane działania zmierzające do obrony swojego rewiru. Chciałbym jeszcze nadmienić, że samiec C. afra Cobue lubi „czuć” sufit nisko nad głową i preferuje niezbyt obszerne kryjówki (moje kamienie wapienne mają podstawy o wiele mniejsze, aniżeli średnica kamieni i ryby podkopując piasek pod kamieniami, o nieregularnych kształtach utworzyły w tych miejscach bardzo zgrabne naturalne kryjówki. Mój samiec C. afra Cobue wprawdzie kilka razy podjął próbę obrania przestronnej groty, ale nie czuł się komfortowo w takim miejscu i w rezultacie „zamieszkał” pod jednym z takich urwisk. Oczywiście przy każdej podmiance wody konsekwentnie zakopuję te „kryjówki”. Nie zaobserwowałem natomiast, żeby zakopywanie przeze mnie kryjówek wpływało negatywnie na samopoczucie samca (tak jak to ma miejsce u Kolegi stan76). Mój samiec jest najwyraźniej pogodzony z tą sytuacją i niezwłocznie oraz z zapałem przystępuje do kopania, a po krótkim okresie czasu wszystko wraca do normy ;-)


Jeśli chodzi o dietę, to tutaj z uwagi na obsadę jestem zmuszony do pewnego kompromisu oraz karmię wszystkie ryby w proporcjach: 50% pokarmów pochodzenia roślinnego i 50% pokarmów pochodzenia "zwierzęcego" (w jeden dzień serwuję 2 posiłki „roślinne” i 1 „mięsny”, a następnego dnia 1 posiłek „roślinny” i 2 „mięsne”). Nie zauważyłem, żeby podawanie pokarmów w takich proporcjach negatywnie wpływało na ryby, w tym również na C. afry Cobue. W ramach ciekawostki zaobserwowałem, że samiec afry pobiera pokarm wyłącznie z toni wodnej, natomiast samice tego gatunku oraz narybek bardzo chętnie podpływają pod lustro wody i pobierają pokarm bezpośrednio z tafli. O skubaniu glonów ze skałek w przypadku tego gatunku nie ma natomiast mowy.


To byłoby na razie tyle jeśli chodzi o moje pierwsze wrażenia po półrocznej styczności z tym gatunkiem w swoim akwarium. Ciąg dalszy zapewne nastąpi, gdy dłużej poobserwuję te bardzo cieakwe ryby ;-)


pozdrawiam

  • Dziękuję 5

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Zgadza się, ale w czasie regeneracji żywica oddaje też zgromadzonym w niej brud. Założeniem podwójnej regeneracji było to, że za pierwszym razem żywica oddaje większość brudu i podlega regeneracji, a druga tura miała skupiać się już tylko na regeneracji 🙂 Ale tak jak już pisałem żadna ze stosowanych przeze mnie metod regeneracji nie dawała jakichś spektakularnych różnic więc stosowałem je naprzemiennie. 
    • A nie zostało udowodnione kilka lat temu na forum, że kolor zupy purolajtowej bierze się z odkładającego się w złożu syfu i nijak nie ma do tego czy złoże zostało prawidłowo zregenerowane czy nie?  Fsęsie, że purolite solidnie wypłukany w czystej wodzie nie będzie puszczać koloru, ale nie poradzi nic na NO3 i odwrotnie - brudny ale prawidłowo sformatowany będzie brudzić ale działać, pomijając dodatkowy niewypłukany syf.  
    • Koledzy, mam dość obojętną wodę w kranie (nigdy nie odpowiada na zaczepki) i szkło bez piasku, z dnem strukturalnym na dnie. Szukam jakiegoś medium do trwałego podniesienia pH bez sypania sody czy innych soli, ale poza kruszonym koralowcem nic nie widzę. Kiedyś było coś takiego ale ze sklepów zniknęło, więc pewnie było po prostu słabe. Może któś, cóś?  450L, 350L wody netto, filtracja FX4 i JBL 901 z grzałką przepływową.   
    • ok, dziękuję, zamówię u tego sprzedającego.
    • Żywice do zbijania NO3 używam już od ponad 6-u lat - początkowo miałem Purolite A520E a po ok roku przesiadłem się na PA202. Regularnie co 2 tygodnie staram się robić kontrolny pomiar NO3 więc mam trochę danych statystycznych (ok 200 pomiarów) 🙂 Testy robię paskami JBL proscan, które skalibrowałem sobie kropelkami JBL, a ostatnio używam jeszcze kropelek Zooklek. PA202 pracowało u mnie prawie 5 lat, po czym wymieniłem je na nowe. W starym (mniejszym) akwarium żywicę regenerowałem jak NO3 dochodziło do 20, w obecnym nowym (większym) dopiero jak przekracza 30, przy czym w starym akwarium miałem dużo mniej ryb niż obecnie 😉 .  W obu przypadkach pierwszą regenerację robiłem po 26-28 tygodniach czyli po ok pół roku. Przy regularnych cotygodniowych serwisach zużywam i podmieniam ok 120 l wody (30%), a gdy NO3 dochodzi do 30 to robię większą podmianę (ok 50%). Gdy kolejne 2 pomiary (co 2 tygodnie) pokazują 30 to planuję regenerację i oczywiście razem z nią znaczącą podmiankę wody (nawet 70%). Czas pomiędzy kolejnymi regeneracjami stopniowo malał i początkowo było to ok 20 tygodni, aż doszedłem do 12-14 tygodni. Od marca 2024 mam nową żywicę, którą regenerowałem po raz pierwszy we wrześniu. Zaskoczeniem dla mnie było to, że już po 4 tygodniach od regeneracji N03 podskoczyło do 30. Na szczęście kilka większych podmian i NO3 spadło, ale po kolejnych 4 tygodniach znowu wskoczyło na 30 i tak się już utrzymuje - dla jasności Zoolek pokazuje pomiędzy 20 a 50. Tak szybki czas po którym żywica mi się zapchała po pierwszej regeneracji wzbudził moje zaniepokojenie i stąd moja ostatnia dociekliwość i aktywność w tym wątku 🙂  Za tydzień planuję regenerację nowym sposobem, o którym pisałem poprzednio - 30 litrów solanki ok 3% (1kg soli), powolny, pojedynczy przepływ przez blok z żywicą. Zobaczymy co z tego wyjdzie 🙂 
    • W akwarystyce problemem jest wiązanie DOC przez żywice. Przy stacji uzdatniania nie ma problemu. Producent określa parametry regeneracji w kolumnie, gdy DOC nie jest problemem. Warunki regeneracji pewnie są tak ustawione, żeby było dobrze (zużycie solanki, czas, efekt) a nie najlepiej (efekt?). Która metoda jest najskuteczniejsza (i co to znaczy)- trzeba zrobić eksperymenty. Pytanie czy bardziej wymagająca metoda regeneracji da na tyle wyraźny efekt, by było warto ją stosować. Myślę że najlepsza (efekt) będzie regeneracja w kolumnie z bardzo wolnym przepływem, solanką z ługiem sodowym (żrący!). Najlepiej na ciepło (do 60 stopni z ługiem). Napisz proszę o wynikach swoich eksperymentów
    • Ja od lat używam takiej owaty: https://allegro.pl/oferta/wloknina-poliestrowa-filtrujaca-owata-600-g-8994288263 Nie pyli i idealnie filtruje wodę - polecam.
    • Używam właśnie poliestrowej od innego dostawcy niż poprzednim razem bo tamten już nie ma jej w ofercie. Tamta poprzednia nie robiła mi takiej wody. Oczywiście nie można wykluczyć, że ubytek bakterii ze starej owaty właśnie to powoduje, mimo braku zmiany parametrów NO2, NO3, ale może też trafiłem na wyrób z innej chińskiej fabryczki gdzie proces produkcji jest trochę inny . Woda wygląda przez dwa -trzy dni jak by była lekko zabarwiona (zafarbowana) na na biało, a nie pływał w niej jakiś widoczny gołym okiem pył.  Chyba przy następnej wymianie  włożę wkłady sznurkowe i zobaczę co będzie się działo. Czy ktoś z Forumowiczów używa gotowych sznurkowych , jeśli tak to z jakim PPI bo pamiętam, że kiedyś używałem jakieś w miarę gęste i po kilku dniach się zapychały.
    • Sprzedawca nie ma tu znaczenia, należy zwracać uwagę na rodzaj włókniny. Silikonowe pylą, poliestrowe nie. https://allegro.pl/oferta/wloknina-tapicerska-poliestrowa-owata-sztywna-300g-12017517499
    • Jedno nie daje mi spokoju, czy na pewno dobrze regenerujemy żywice jonowymienne? Powszechnie polecana na forum i stosowana metoda regeneracji zakłada przygotowanie roztworu 10% solanki i objętości 3 x objętość żywicy, w której następnie płukane jest złoże. Patrząc jednak jak sposób regeneracji w domowych stacjach uzdatniania (opis np. https://www.filtry-do-wody.info/blog/regeneracja-zmiekczacza-wody-co-warto-wiedziec/) widzę jedną zasadniczą różnicę: w stacji uzdatniania solanka przechodzi przez złoże tylko RAZ i trafia do kanalizy a u nas żywica zwykle "kąpie się" w solance przez dłuższy czas. Przykładowo, stacja do usuwania azotanów w instalacji domowej (https://sklep.osmoza.pl/usuwanie-azotanow-global-water-nitrate-p-2240.html) zużywa do regeneracji 25l żywicy 140 l wody i 2,9 kg soli (solanka o stężeniu ok 2%) i trwa niecałą godzinę. Proporcjonalnie, do regeneracji 1 litra żywicy zużywane jest zatem ok 5,6l solanki. I teraz pytanie co jest lepsze dla żywicy i jej właściwości absorpcyjnych? Jednorazowe płukanie solanką o mniejszym stężeniu ale w większej ilości, czy długie płukanie w tej samej solance o większym stężeniu? W pierwszym przypadku wypłukujemy wszystko z zabrudzonej żywicy, a w drugim "zabrudzona" solanka wielokrotnie przepływa przez nasze złoże. Tak jak już wcześniej pisałem mam u siebie 3 litry PA202 i do regeneracji używam 6 lub 9 litrów solanki 10%. Regenerację robię na dwa sposoby: albo mieszam gorącą "zupę" w wielkim 9-o litrowym garnku (6 litrów solanki + 3 litry żywicy), albo 9 litrów letniej solanki (ok 40oC) przepycham małą pompką przez dwa szeregowo połączone HW603 z wylotem z powrotem do gara. W obu przypadkach regeneracja trwa ok godzinę. Czasami powtarzam proces regeneracji po raz drugi z nową "czystą" solanką - wtedy kolor "zupy" jest jaśniejszy 🙂  Po tym oczywiście płukanie pod kranem i z powrotem do akwa. Następnym razem planuję jednak przygotować w wiadrze 30 litrów solanki o mniejszym stężeniu i przepchnąć ją tylko raz przez całą żywicę przy wolnym przepływie (litr na minutę). Co o tym sądzicie? A może ktoś już tak robi?
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.