Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ja po nazwijmy to tezach @triamond robię dużo krótszy proces aklimatyzacji. Worek wylewam do wiaderka 5 litrowego i w ciągu 5-10 minut drugie tyle z akwarium. Wylewka i znowu około 5 minut drugie tyle wody z akwarium. 

Może to przypadek, ale tutaj na tapecie zawsze mam przykład ryby zwanej: Zwinnik czerwonousty/Blehera (Rodostomus). Dwa razy ją miałem w akwarium i zawsze robiłem kropelkowanie ponad godzinę. U brata i znajomego w przypadku wrzucania ich na raz kończyły się źle - od padnięciu kilku sztuk do całego stada.

Druga myśl, to że teorie o długiej aklimatyzacji wzięły się z tego, że kiedyś takie temperatury i warunki między workiem, a akwarium były naprawdę skrajne. 

Trzecia myśl, to że dawniej leczyli na trzy zdrowaśki do pieca.

  • Lubię to 2
Opublikowano

Myślę, że (co do zasady) ryby z odłowu są tak samo odporne na zmiany temperatury czy pH,  jak te hodowlane. Kilka kilkanaście pokoleń to mało na duże zmiany w genetyce. Ryby z odłowów mają pewnie więcej pasożytów niż hodowlane po wielu kuracjach odrobaczania. Dodatkowo długotrwały transport odbija się na kondycji ryb i zmniejsza zasoby do radzenia sobie ze stresem - odhamowuje choroby.  Stresor, który jest bez znaczenia dla zdrowych ryb, może dobić te umierające. Tutaj dbanie o parametry wydaje się bardziej racjonalne, ale też bez przesady.

@VrzechuRyby miękkiej wody mają łatwiej w wodzie twardszej. Niskie zasolenie to niskie ciśnienie osmotyczne. Bakterie ledwo żyją w takich warunkach - ich komórki pęcznieją. Nie rozkładają substancji organicznych - stąd kwasy humusowe w takiej wodzie. Paletki, pielęgniczki itd. przystosowały się do takich warunków - wydajnie usuwają wodę z organizmu.  Niestety, mają słabszy układ odpornościowy, żyjąc w wodzie zawierającej mniej bakterii. W twardszej wodzie mają łatwiej (o ile jest dobrze filtrowana!). Narybek paletek ma największą przeżywalność przy pH 6,6 i potem 7,2. W bardziej miękkiej wodzie, więcej ginie.

  • Lubię to 1
Opublikowano
W dniu 16.01.2024 o 12:15, Vrzechu napisał(a):

Do tej pory we wszystkich książkach, artykułach, treściach na kanałach akwarystycznych na YT było powtarzane, że pH należy zmieniać bardzo powoli

Można by zadać pytanie czemu do obalenia mitu nie użyto Pseudomugili, Przeźroczki .To wrażliwe ryby na niewielkie zmiany parametrów wody. Użyto dużych ryb, co też nie jest bez znaczenia. Wiadomo że przy zatruciu chlorem na początku będą padać ryby małe.
Nie ma wątpliwości że nasze ryby są wytrzymałe, przeżywają przy nagłych zmianach parametrów.  Można tak eksperymentować jeżeli masz zdrowe ryby, gdy będą osłabione finał będzie oczywisty. Mając leciwe ryby już spora podmiana wody może doprowadzić do ich zgonu. Eksperyment krótkotrwały, długotrwałe trzymanie ryb w zbyt niskim ph powoduje chorobę kwasową zbyt wysokie ph powoduje chorobę zasadową. Znajdziesz na forum jak niewielka zmiana ph wpływa na narybek.
Obniżenie temperatury powoduje zahamowanie funkcji życiowych. Przy obniżonej temp. zaobserwujesz spowolnienie, ryby wolniej trawią. Przy podwyższonej temp. ryby szybciej dojrzewają. Nie trzeba tu opisywać co stanie się z ikrą przy obniżonej temp.
.To co czytałeś w książkach odnosi się do wszystkich ryb, obalenie mitu już nie. Dla mnie to słaby tekst .
pozdrawiam

  • Lubię to 2
Opublikowano

@triamond @piotriola czyli jak zwykle prawda leży gdzieś pomiędzy... w takim razie należy chyba zachować zasadę "złotego środka". W sumie sam eksperyment ma mniejsze znaczenie bo nie sądzę żeby jakiś akwarysta stwierdził, że nagle w baniaku zmieni sobie parametry z pH 8 na 6,5 albo doleje przy podmiance wody o temperaturze 2*C. Wahania tych parametrów i kwestie z nimi związane są chyba bardziej istotne przy aklimatyzacji nowo zakupionych ryb. Bo w końcu nie wiadomo czy przeprowadzać tą aklimatyzację czy nie. 

@Robson79 z ciekawości zapytam, czy jeśli do sklepu docierają ryby z informacją że znajdują się w wodzie kwaśnej to w sklepie przygotowuje się dla nich specjalnie wodę czy po prostu jest to informacja na podstawie której decydujesz o przeprowadzeniu jednak dłuższej aklimatyzacji a woda jest już o parametrach "ogólnosklepowych"?

Opublikowano
22 godziny temu, Vrzechu napisał(a):

Bo w końcu nie wiadomo czy przeprowadzać tą aklimatyzację czy nie. 

Aklimatyzację przeprowadzasz w celu powolnego wyrównania parametrów .Kupujesz rybę w pojemniku w którym są 2 litry, woda ma 22 stopnie. Chcesz umieścić ją w akwarium o temp. 25 stopni, dolewasz z akwarium 2 litry wody. Masz w pojemniku rybę i 4 L wody ale o wyższej temperaturze. Tak powolnie przyzwyczajasz rybę do warunków w akwarium , dotyczy to wszystkich parametrów. Mając wrażliwe ryby taki system będzie zły, jak to robić opisał ziemniak. Warto przeprowadzać aklimatyzację, lepiej przenosiny znoszą ryby. Dobrze zauważyłeś że są pewne straty przy zakupie nowych ryb. To jest ten okres gdzie zmieniają się nagle parametry, gdy parametry zmieniają się powolnie ryby znoszą to lepiej.
Temat który założyłeś dotyczył nagłych zmian parametrów a to co innego.
Powracając do tematu opiszę co spotkało mnie podczas awarii ogrzewania. Wyjechałem, nie było mnie ponad dwa tygodnie. Po powrocie temperatura w akwarium spada z 25  na około 20 stopni. Ryby zastałem osowiałe, dwa najstarsze samce przebywają na dnie zbiornika. Podnoszę temperaturę, ryby dochodzą do siebie. U starych ryb zauważyłem posklejane płetwy, podejrzewam pleśniawkę. Choroba ta występuje przy obniżonej temp. muszą jeszcze wystąpić inne czynniki np: zmiany ph wody. Jedna ryba pada szybko, druga nigdy nie dochodzi do siebie. Prawdą jest, że zdrowe ryby wytrzymały obniżenie temperatury które spadło o 5 stopni przez około 20 dni.
Innym ciekawym zdarzeniem  był wzrost temperatury do 35 stopni. Było to dawno kiedy hodowałem Tropheusy. Zdychają trzy odmiany, ku mojemu zdziwieniu wszystkie ryby odmiany duboisi przetrwały.
Jak widzisz nie ma reguły, jedne ryby przetrwają inne nie. Nie były to działania zamierzone , sytuacje te powstawały przypadkowo.
Kiedyś słyszałem ciekawe słowa, nie zawsze w akwarystyce 2+2 = 4  bo jak logicznie wyjaśnić ostatni przypadek.

  • Lubię to 2
Opublikowano

@piotriola ale skoro rybom ponoć nie przeszkadza nagła zmiana temperatury o kilka stopni, pH o jednostki i na azotany też w sumie mają trochę "wywalone" jeśli są w jakimś racjonalnym przedziale jak pisze @triamond to czy taka aklimatyzacja ma sens? Gwałtowne zmiany temperatury oraz pH będą miały miejsce chyba tylko przy wpuszczaniu ryb... Większość zmian parametrów w całym zbiorniku to proces który jednak chwilę trwa, nie następuje gwałtownie. Awaria grzałki o której piszesz nie spowodowała przecież spadku temperatury gwałtownie i przyczyną destrukcji zdrowotnej ryb pewnie była długotrwała niska temperatura w zbiorniku. Jeśli ryba przebywa w worku, w którym ma niską temperaturę, niekorzystną dla preferencji gatunkowych, ma wysokie już stężenie azotanów a wpuszczamy ją nagle do zbiornika w którym azotany są na niższym poziomie i temperatura jest optymalna dla tego gatunku to nie jest analogiczną sytuacją w naturze gdy ryba przemieszcza się pomiędzy warstwami wody i trafia na takie zmiany temperatury?

Opublikowano
12 godzin temu, Vrzechu napisał(a):

Jeśli ryba przebywa w worku, w którym ma niską temperaturę, niekorzystną dla preferencji gatunkowych, ma wysokie już stężenie azotanów a wpuszczamy ją nagle do zbiornika w którym azotany są na niższym poziomie i temperatura jest optymalna dla tego gatunku to nie jest analogiczną sytuacją w naturze gdy ryba przemieszcza się pomiędzy warstwami wody i trafia na takie zmiany temperatury?

Warunki w worku pogorszają się powolnie, jeżeli ryby z takiego worka przełożysz do lepszych warunków dalej to będzie duży skok parametrów. Gdy ryby przemieszczają się w jeziorze może  zmiany odbywają  się płynnie, nie znasz ile trwa to czasu.

  • Lubię to 1
Opublikowano

Fajny temat. Dlaczego ryby z najnowszej dostawy w sklepach zoologicznych wyskakują ze zbiorników? Jest to spowodowane złymi warunkami w tych akwariach, stresem czy nagłymi zmianami parametrów?

  • Lubię to 1
Opublikowano (edytowane)

@piotriola Temat warunków "na stałe"  był dyskutowany tutaj:

1. Duża podmiana na wodę bez chloru (lub z antychlorem) o parametrach  w zakresie normy bytowania dla gatunku nie ma złego wpływu na ryby Mbuny.  Z doświadczeń z art. z #1 i badań wynika że jednoczesna zmiana pH (o 1,7 jednostki, z 6,5 <->8,2 , temperatury (o  6 stopni C 22<->28) , zasolenia w ciągu sekund jest bez wpływu na ich kondycję w półrocznym eksperymencie. Wiem, że może być to sprzeczne z "doświadczeniem" i wierzeniami. Nie badamy rutynowo poziomu chloru/chloraminy w wodzie. Jedna katastrofa i dmuchamy na zimne.

2. Poruszone zagadnienie choroby kwasowej/zasadowej nie dotyczy tego tematu - w domyśle zmiany parametrów w zakresie normy fizjologicznej, nie poza nią.

3. Zgoda, że metabolizm ryb zależy od temperatury. W niższej temperaturze wolniej metabolizują, a więc mniej potrzebują karmy i tym samym łatwiej utrzymać czystość wody, dłużej żyją, rzadziej chorują na nowotwory i cukrzycę, są mniej agresywne; jest więcej czasu na reakcję, jak coś się dzieje. Narybek rośnie wolniej. W wyższej - wszystko idzie szybciej. Tylko to znowu do tematu o parametrach na stałe, a nie o zmianach. U mnie spadek temperatury do 20,5 stopni na 2 tygodnie bez wpływu. Młode paletki w 20 stopniach przez miesiąc też sobie normalnie rosną no i przeżywają zmiany temperatury z 14 do 28 ( https://forum.klub-malawi.pl/topic/26395-czy-wszystkie-pyszczaki-mają-żyć-w-20-stopniach-c/?do=findComment&comment=383341 ). Pyszczaki powinny być odporniejsze. Granice są po prostu znacznie dalej niż się sądzi, o ile są to jedyne czynniki.

4. Ikra, stymulowanie do rozmnażanie... zagadnienia chyba poza tym wątkiem.

5. Dodawanie wody (szczególnie o większej twardości węglanowej) do worka przy "aklimatyzacji" to duże ryzyko. Wzrasta pH a więc wzrasta stężenie toksycznego wolnego amoniaku, który w zakwaszonej przez dwutlenek węgla wodzie (w postaci NH4+) nie robi rybom szkody. PH będzie rosło również po samym  otwarciu worka, gdy uwalnia się stopniowo CO2.

@ziemniak

Jeśli nie chlor w wodzie, to może choroba gazowa ? Transport samolotem ? Tlen w workach ? Czas transportu ?

Edytowane przez triamond
  • Lubię to 2

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Ślicznego masz champso 🙂. Bucco ze zdjęcia to raczej samica, mam 4 mlode sztuki samca i trzy samice, różnica w wygladzie (wielkosc i budowa) diametralne. https://youtu.be/LoE0Isqv5Kg?feature=shared
    • Aktualizacja po 12 miesiącach od zalania zbiornika (10 m-cy od wpuszczenia obsady) Dziesięć miesięcy zrobiło swoje i widać po rybach, że trochę podrosły. Najważniejsze, że nadal ,,pływamy" w tym samym składzie i okres dojrzewania zbiornika nie wpłynął na obsadę. Pozostając przy temacie obecnej wielkości moich podopiecznych to wiadomo, że obserwując ryby każdego dnia, realny przyrost w ciągu jednego czy dwóch miesięcy nie jest aż tak zauważalny. Jednak niewątpliwie samiec Nimbochromis Livingstoni rośnie jak na drożdżach (w jego przypadku raczej bardziej na stynkach i krewetkach). W ostatnich miesiącach mocno wystrzeliły też moje 3 Buccochromisy. U pozostałych ryb biorąc pod uwagę wielkość początkową trzeba przyznać, że z perspektywy 8 miesięcy widać, że to już większe sztuki, ale nie ma aż tak spektakularnych przerostów jak np u amerykańskich pielegnic, które trzymałem u siebie lata temu. Dodam tylko, że w przypadku gatunków (Nimbo, Champso, Dimidio, Fosso) gdzie bazowo miałem określoną płeć nie było żadnych niespodzianek. Jeśli chodzi o pozostałe dwa gatunki, to na chwilę obecną u Tyrano chyba potwierdza się, iż będzie to samiec, zaś u Buccochromisów określenie płci (bez zaglądania pod ogonek) nadal nie jest możliwe. Pomijając fakt, iż w ostatnich miesiącach cała trójka wyraźnie złapała centymetrów, to jeden z osobników wystrzelił trochę bardziej i w nim upatruje samca, choć  może to być bardzo złudne i nie jest to poparte zmianami w ubarwieniu lub zachowaniami wskazującymi, że może być to młody samiec. Po cichu mam nadzieję, że wśród 3 osobników trafi się chociaż jeden samiec i samica, bo wtedy odbyłoby się bez ingegrencji w obsadę (no chyba, że byłoby 2+1 to pozbędę się jednego samca). Na chwilę obecną trochę wróżenie z fusów więc zbytnio się tym nie przejmuje, niech rosną, czas pokaże co dalej, a myślę, że te najbliższe miesiące ostatecznie potwierdzą czy samotny Tyrannochromis to samiec i czy u Bucco jest jakiś samiec (oby nie trzy). W tym wszystkim bardzo ważne jest to że mimo upływu czasu mogę przyznać, ze agresja między rybami jest co najwyżej ma minimalnym poziomie. W akwarium panuje ład i harmonia, do tej pory nie było sytuacji kiedy, któraś z ryb miałaby wyraźniejsze obrażenia walk/przepychanek (mam tu na myśli mocno postrzępione płetwy, ubytki w łuskach lub nawet zachowania sugerujące totalne zdominowanie). Jedynie na linii Champso-Nimbo od czasu do czasu trochę zaiskrzy. Raczej zdarza się to jednak tylko w okresie tarła Chmpsochromisa. Chłopaki najwyraźniej nadal widzą w sobie jedynych konkurentów do bycia ,,władcą zbiornika" i dlatego od czasu do czasu, Champso zaczepi samca Nimbochromisa (który jest drugą siłą w hierarchii mojej zbieraniny drapieznikow). Choć nie jest to wojna na całego i nie porównywalnym tego do licznych spin obserwowanych u mbuny. W okresach kiedy ww. dwa gatunki nie mają tarła samce starają się nie wchodzić sobie często w drogę. Pozycja Nimbo nie jest jednak na tyle silna aby mocniej odgryzać się Champsochormisowi (nawet w okresie swojego tarła). W tym czasie nimbochromis czuje się dużo pewniej ale nie na tyle aby powodować starcia z troche większym (albo raczej jedynie dłuższym) Champso. Jak jestem przy masie Nimbochromisa to muszę podkreślić, iż jest to mój największy łasuch i przypomina mi nabitego gościa z siłowni. Absolutnie nie przekarmiam swoich podopiecznych ale Nimbo to faktycznie kawał prosiaka, mimo, iż widząc spadającą (pokrojoną) stynkę tafla, aż się gotuje, wszyscy rzucają się aby wyrwać jak najwięcej łakomych kasków ale to Nimbo praktycznie zawsze wciąga najwięcej. Przy korycie jest bezwzględny i nawet Champso nie ma do niego podjazdu. Myślę, że to wszystko z czasem lekko się wyrówna bo na chwilę obecną Nimbo względem większości obsady nadrabia gabarytami (a tym samym również pojemnością pyska i brzucha), poza tym stynka i krewetki są na chwilę obecną z reguły krojone na trochę mniejsze kawałki, tak aby nie narobić problemu mniejszym mieszkańcom - szczególnie samicom Nimbo oraz Dimidio, których pojemność pyska znacznie odbiega od moich największych predatorów. Jeśli nie podzielę stynki to zdarza się że najmniejsze osobniki złapią stosunkowo dużą rybę i kończy się to pływaniem przez kilka h z wystającą z pyska stynką. Na obecną chwilę bardzo często do tarła podchodzą Nimbochromisy i Champsochromisy. Trochę rzadziej za miłosne igraszki zabierają się Dimidochormisy i Fossorochormisy. Oczywiście z uwagi na ograniczoną ilości kryjówek wyjątkowo rzadko udaje się spotkać ,,coś małego". Realnie patrząc to w całym akwarium jakiś pojedynczy maluch moze do pewnych gabarytów wytrwać jedynie gdzieś w blokach tła strukturalnego, a w sumie to mam jedno może dwa takie miejsca. Do tej pory miałem jednego ,,zawodnika", który wytrwał dłużej i regularnie widziałem jak się chowa w swojej kryjówce, miał już z 1,5-2cm, ale w pewnym momencie i jego przestałem widywać. Wiadomo, że to nic odkrywczego ale np. przy mbunie 1,5-3cm maluch przy dobrej znajomości zakamarków zbiornika i przy większym zagruzowaniu jest już niemal bezpieczny, to tutaj przy rosnącej obsadzie nie ma najmniejszych szans bo nawet jakby malych uchował się do tych 3 czy 4cm to w pewnym momencie będzie musiał wypłynąć na ,,pełne wody" a wielkie pyski będą wtedy tylko czekać na dodatkowy posiłek. Należy nadmienić, iz na obecną chwilę nie mogę narzekać na jakieś niebezpieczne obrazki w trakcie tarła. Jedynie samiec Champsochromis chwilowo zmniejsza przestrzeń życiową pozostałych mieszkańców, jednak nie są stłamszeni jak sardynki tylko mają dla siebie dobrze ponad połowę akwarium (akurat właśnie dziś jest ten dzień). Jako miejsce do tarła wybrał sobie pustą przestrzeń po lewej stronie akwarium, pod samą taflą (pod warunkiem, że to nie samiec Nimbo) oraz z tyłu za dwoma większymi modułami, na środku ryby mogą swobodnie plywac (przydaje się tu 80cm głębi). Na szczęście takie sytuacje nie wiążą się z przesadna agresja i inne gatunki schodzą z drogi nabuzowanemu samcowi Champso więc nie spotkałem się z jakimiś niebezpiecznymi sytuacjami. Pozostałe gatunki podchodzą do tarła to tu to tam i nie wiąże się to z przejmowaniem jakieś większej części akwarium. Ponad 2,5 m i 80cm głębi/szerokości przy niezbyt licznej obsadzie na chwilę obecną pozwala na jednoczesne tarło dwóch gatunków, które nie odbija się na jakości życia innych  mieszkańców. Wiem, że ryby są jeszcze młode i możliwe, że z czasem będzie trudniej o taki ład i harmonie, ale na tą chwilę jestem optymistą (tym bardziej, że 4 z 5 gatunków, ktore będą podchodzić do tarła to już całkiem spore osobniki i na tą chwilę wszystko dobrze się kręci) i mam nadzieję, że przy takiej obsadzie te 1400l im wystarczy. Z takich końcowych refleksji dodam tylko, że jak na tą chwilę jestem zadowolony, że zdecydowałem się na stosunkowo małą ilość ryb (5 gatunków z 1/2 samicami + pojedynczy Tyranochromis). 14 drapieżników zadowalająco wypełnia ten baniak, a jednocześnie nadal mam wrażenie, że ryby mają wystarczająco miejsca dla siebie.  
    • Przypadkiem trafiłem na Twoje pytanie, więc pewnie już jest nieaktualne, ale dla porządku odpowiadam. To prawdopodobnie krasnorosty. Zmora w akwariach roślinnych, w Malawi nawet mogłyby nieźle wyglądać. Nie jestem jednak pewien, czy ryby to jedzą, bo jak nie to pewnie zarosną wszystko. Na wszelki wypadek staram się więc, żeby się u mnie nie pojawiły, bo trudno z nimi walczyć.
    • Ja zaproponuję metriaclima estherae red blue, niebieskie samce i pomarańczowe samiczki.  
    • Witaj. Pewnie część odpowiedzi będzie już nieaktualna, ale odpowiem. 1) w takiej sytuacji możesz od razu wpuszczać ryby. Tak na marginesie, nawet gdyby to było zupełnie świeże akwarium, to przy planach jednogatunkowego akwarium mógłbyś spokojnie wpuścić do tego litrażu te kilkanaście sztuk maluchów. Nie byłoby z tym żadnego problemu. 2) testy kropelkowe JBL są chyba najbardziej miarodajne. 3) nochal w takim litrażu mógłby być ok, gdyby nie długość tego akwarium. Tu mam wątpliwości. To mbuna zaliczana do tych większych, a do tego lubiąca sobie popływać. Potrzebuje przestrzeni. Nie jest ścisłym terytorialistą, przywiązanym do jakiejś groty. Nie chcesz saulosi, więc może Pseudotropheus interruptus lub Pseudotropheus sp. "membe deep" lub Pseudotropheus johani. Myślę, że mógłbyś dać do tego akwarium  dwa gatunki. Np. któryś z wymienionych i Labidochromis chisumulae lub Labidochromis sp."perlmut" lub Iodotropheus sprengerae.  Aranżacja super.  
    • Te brązowe to okrzemki. Te zielone to zielenice, które zaczynają przykrywać okrzemki. Okrzemki w końcu przestaną być widoczne,co nie znaczy, że ich nie będzie. Zaczną po prostu dominować inne glony. 
    • Sprzedam w bardzo dobrym stanie dwa filtry AQUAEL ULTRAMAX 1500 wraz z pudełkami i akcesoriami.  Cena za oba to 500 zł. Przesyłka w cenie. Oferta tylko tutaj i tylko dla osób z forum.   🍻  
    • @Duckdub coś nie działa  
    • Witam, ja od początku krótkiej przygody z cyrkulatorami miałem Eheim stream On 6500+. Najpierw w 300l a później w500l. Regulacja jest uboga ale szczerze mówiąc w niczym mi to nie przeszkadzało. Jeśli wycelujesz nieco bardziej w górę czy w dół to już zmienisz ogólny prąd wody. Obecnie mam w 500l podobnego Eheima 9500+ i jedzie na maksa. Woda pięknie się rusza, żadnej pralki. Ryby oczywiście duże i w ogóle ich to nie rusza. Wycelowany trochę w górę mocno natlenia wodę. Także tafla wody jest u mnie brutalnie poruszona.  Miałem dwa mniejsze tunze i chyba miałem pecha. Jeden wibrował po tygodniu i go oddałem a drugi wytrzymał z pół roku i był bardzo głośny. Też się go pozbyłem.  Ogólnie woda lekko płynie, ryby mają subtelny ruch, kupy wszystkie płyną idealnie do zasysu. Eheimy używam piąty rok jakoś.  Oczywiście jak jest całkowita cisza w salonie, ryby nie chlupia a za oknem nie jedzie Harley Davidson to słychać delikatnie cyrkulator.  Kiedyś w modelu 6500 padł wirnik, tzn był głośny i tuż przed końcem 3 letniej gwarancji dostałem nowy cyrkulator. Oczywiście żeby woda się ruszała kupiłem tanio nowy 9500 i tak został. A 6500 czeka w pudełku. Ryby mówią że wolą 9500 😁  
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.