Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam. Nie wiedziałem gdzie zamieścić to pytanie więc piszę tutaj.(W razie potrzeby proszę przenieść temat w odpowiednie miejsce)

Pytanie dotyczy akwarium o litrażu takim jak w temacie, które nie wymagało by żadnej obsługi.

Przeprowadzam się do nowego domu i chciałbym mieć tam piękne malawi. Czy jest możliwoś utrzymania takiego baniaka bez prattycznie żadnej pracy? (ogólnie teraz dużo pracuje i nie mama czasu podmiany wody, czyszczenei szybek, odmulanie podłoża itp, itd) Obecnie mam 240l i ciężko znaleźć czas na ogarnięcie a żona lubi tylko popatrzeć :) nie mówię że zaniedbuje tą 240-stkę ale większe to już możę być problem.

Proszę o odpowiedź doświadczonych akwarystóe czy istnieje takak opcja albo jak w największym stopniu można uporoiścić obsługę akwarium.

Dzięki za odpowiedzi .

Opublikowano

Sump i automatyczną podmiana wody. Tylko karmić będzie trzeba, ale i też karmnik elektryczny :)

A jeśli blisko akwa nie masz kanalizacji to zostają jeszcze absorbery. Purolite, ngbc, tmbc do wyboru :)

Opublikowano

Moim zdaniem lepiej sobie kupić ładną palnę niż postawić baniak 1000l . Trzeba tylko od czasu do czasu podlać. Albo mam lepszy pomysł - Płyta DVD z malawi i w TV będzie piekne i bezobsługowe szkiełko.


A tak na poważnie:

Moim zdaniem trzeba się zaangażować w pracę nad takim akwarium. Szyby same się nie wyczyszczą. Malawi to jak wiesz wielkie świntuchy i specyficzna botanika. Na pewno bez obsługo stuprocentowej się nie obędzie. Można to oczywiście zminimalizować do pewnego stopnia dając absorbenty i oraz automatyczne podmiany wody ale nie do końca to będzie bezpieczne dla domu i ryb.

Opublikowano

Ja mam 450l Malawi od kilku miesięcy. Wcześniej miałem roślinne, więc wiem, co to znaczy praca przy akwarium.


Zrobiłem sobie denitrator z 40m węża ogrodowego i małego wewnętrznego filtra. Przy ponad 30 szt ryb utrzymuje azotany na poziomie poniżej 5mg/l. Podmieniam wodę żeby odmulić i usunąć inne związki (np. fosforany i organikę). Zaleta niskiego azotu też taka, że nie muszę często czyścić szyb, glony praktycznie nie rosną (trochę brązowego osadu na szybach, przetrę raz na 2 tygodnie).


Przydałaby się podmianka automatyczna, coby się nie nabiegać. Ja mam beczkę 200l w pomieszczeniu gospodarczym kilka metrów od pokoju. Podmianka za pomocą węża i pompy polega na tym, że głównie siedzę :)


Światło oczywiście LED. Jakieś białe + moduły RGB do dobarwienia. Sterowanie ze sterownika czasowego lub programatora. Ja mam sterownik i ustawione wschody i zachody słońca i delikatne oświetlenie nocne (od północy do 6 rano - ciemność).


Filtr biologiczny przy denitratorze nie ma tak dużego znaczenia, większość azotu przerabiana jest przez denitrator.


Na pewno potrzebny jest wydajny filtr mechaniczny.

Opublikowano
J

Zrobiłem sobie denitrator z 40m węża ogrodowego i małego wewnętrznego filtra.



możesz napisać coś więcej o tym, czym to wypełniłeś i na jakiej zasadzie działa ? :)

Opublikowano

Denitrator to temat na oddzielny wątek, ale postaram się w skrócie opisać jak to działa.


Bierzesz odpowiednio długi kawałek węża, napełniasz wodą (z akwarium z azotanami) i zostawiasz na kilka dni (3-10). Po tym czasie bakterie które są normalnie w akwarium powinny rozłożyć azotany do azotynów a później do azotu cząsteczkowego. Puszczasz bardzo powolny przepływ i badasz wodę na wyjściu. Powolny przepływ tzn objętość denitratora na dobę (w moim przypadku było to na początku 4l/dobę).


Bakterie na początku usuwają tlen z wody (normalny cykl azotowy), ale gdy zabraknie tlenu, to zaczynają go pobierać z azotanów rozkładając na azotyny a potem pobierają tlen z azotynów rozkładając do azotu cząsteczkowego, który się ulatnia do atmosfery.


Przepływ musi być na początku bardzo wolny, żeby bakterie zdążyły się rozwinąć. Potem zwiększa się przepływ badając wodę. Na wylocie nie powinno być azotynów (NO2). Proces zwiększania przepływu trwa kilka tygodni i powinien być precyzyjny. Często uruchomienie denitratora nie udaje się z powodu niemożności prawidłowej regulacji przepływu. Ja sobie zrobiłem sterownik, któremu podaję ile sekund w ciągu doby ma działać filtr zasilający (mały filtr wewnętrzny). Filtr włącza się na 2 sekundy i wyłącza na odpowiednio długi okres. W ten sposób mam ciągłe mieszanie w denitratorze i odpowiedni przepływ.


W tej chwili mam przepływ chyba 70l tygodniowo (musiałbym sprawdzić w notatkach) i to zapewnia odpowiednie usuwanie azotanów.


Aha, przepływ nie może być za wolny, bo bakterie wezmą się za rozkładanie związków siarki i powstanie siarkowodór (to samo stanie się jak zostawimy wąż bez przepływu lub wąż jest zbyt długi).


Wąż zwinąłem na krzyżaku i schowałem za akwarium, połączenie i odprowadzenie bezpośrednio w akwarium.


To tak w telegraficznym skrócie ;-)


EDIT:

Korekta. Zajrzałem do notatek. Aktualny przepływ to 70 litrów, ale na dobę :)

Opublikowano

Nie chcę palmy bo nie lubię zielonego koloru:) A moim marzeniem jest duże malawi. Tak jak już pisałem na razie nie mam bardzo czasu i chciałbym w maksymalnym stopniu zautomatyzować ten baniaczek. A żona na myśl, że co tydzień będę wylewał 300l wody w salonie to razcej nie będzie zadowolona:). Akwarium miało by stać na ścianie zewnętrznej od kuchni tak żę podprowadzenie kanalizacji i wody bieżącej nie stanowiło by problemu. Sump mógłby być zrobiony z tej mojej 240-stki czy raczej za duży?

Opublikowano

Starczy. 3 komory sobie zrób. Zrzut z ceramika czy grysem 2 to refugium jak będziesz miał chora rybę to będziesz mógł sobie bezpiecznie tam odlowic i schować. I trzecia to pompa i rura do kanalizacji. Jak rozwiążesz sprawę powrotu wody z akwa do kanalizacji to masz do wyboru kilka opcji :).

Droższy to pompy i elektrozawory

A ja bym zrobił na albo overpipe albo otworem w dnie i rurka pionowa puszczaona najłatwiej i najtaniej :)


Sump i podmiany wody najlepsza moim zdaniem sprawa. Stały poziom wody w akwa regulowany w kominie. Stały poziom no3 w wodzie. Lepszy wygląd bo cały sprzęt masz w szafce i nie widać. Drogi w założeniu ale najbezpieczniejszy nawet w przypadku długiej awarii prądu. Za mieszasz ręką wodę i nie wytworzy się tyle siarkowodoru co w kable np.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.