Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pozwolę sobie zgodnie z sugestią kolegi podzielić recepturą mojego mixu jaki stosuję w żywieniu moich podopiecznych.Jest on dedykowany dla non mbuna i ogólnie ryb drapieżnych.Proporcje to ok 40% krewetki 40% dorsz i morszczuk i pozostałe 20% to szpinak,dodaję minimalnie czosnku(właściwości bakteriobójcze,naturalny lek,stosowałem go przez lata przy swojej wielooletniej miłości do dyskowców) oraz witaminy typu wibovit,tran i odrobina wapna.Całość jest z mrożonek i zmielona w maszynce,po czym zalewam to roztworem żelatyny w celu zagęszczenia całości.Pakuję w woreczki śniadaniowe jako cieniutką warstwę,żeby łatwo odłamywać porcje i oczywiście zamrażam.Ostatnio stosuję również mrożoną stynkę,którą bezpośrednio przed podaniem przepłukuję wodą,siekam nożem i do akwarium.Wg mnie to dobra karma,ryby zjadają ości,płetwy i wszystko co w naturze zjadają drapieżniki.Oprócz tego ryby dostają różne granulaty (namoczone przed podaniem) markowych firm.

  • Dziękuję 2
Opublikowano
.Ostatnio stosuję również mrożoną stynkę,którą bezpośrednio przed podaniem przepłukuję wodą,siekam nożem i do akwarium.Wg mnie to dobra karma,ryby zjadają ości,płetwy i wszystko co w naturze zjadają drapieżniki.


IMHO nie ma lepszego pokarmu dla drapieżników , tam po prostu jest wszystko w takiej rybie.

Czosnek też super sprawa. Sam na całą noc ,,maceruję" małże i krewetki w dużej ilości czosnku. I powiem wam że od tego czasu jak tak zacząłem robić nie zarejestrowałem ani jednego zgonu ryb. A był okres że miałem problemy z rybami i ni kij wiedział co tam siedział(lub siedzi a dodatek czosnku to zahamował) w akwarium.

Z krewetek chyba zrezygnuje po ostatni programie na Focusie. Pokazywali drogę od żywienia do sklepu w EU. Sam tego już nie będę jadł i ryba podawał. Na jednym z etapów nawet towar przez jakiś czas leży w chlorze , a do sklepów dostarczany jest z mega ilością chemii ( wiecie żeby się nie zepsuło ;-) )

  • Dziękuję 2
Opublikowano

wiem jak wygląda sprawa z transportem krewetek,dla tego nie kupuję taniej wersji tzw koktajlowej,kupuję duże tigery lub inne ale świeże,a jak mrożone to polecam te szare,które nie były wstępnie obgotowywane i poddawane innym obróbkom,wszystkie surowe są szare,wszystkie różowo-białe były już wstępnie poddawane obróbce,jak już kupuję to zawsze więcej i przygotowuję danie dla siebie i mojej kobity,wtedy nie jest zła,że ryby jedzą lepiej jak my :) a małże też czasami podaję do mixu,ostatnio myślałem nad ślimakami winniczkami z własnego ogrodu,jakby ich przemrozić itd ciekawy jestem waszej opini,bo karma pewna,czysta,świeża i bez chemii,co o tym myślicie?

-- dołączony post:

oczywiście świeże też staram się kupować tylko szare,ciężko dostać i drogie,ale wiadomo,że świeżutkie

Opublikowano
a małże też czasami podaję do mixu,


Małże to dla mnie teraz numer jeden w diecie drapieżników. Kupuję je mrożone chilijskie. Rybska rosną na tym jak na drożdżach ;-).

Ze slimakami winniczkami nie kombinował bym bo imho ten zwierzak nie jest zwierzęciem wodny i kij wie jak się to może skończyć dla ryb. Może przesadzam , nie wiem, ale nie ma co ryzykować. Tym bardziej jak podasz drapieżnikowi stynki , małże i dobrej jakości krewetki plus do tego granulat to i tak to będzie nadto co mogą zjeść drapole w naturalnym środowisku.

Opublikowano

Czosnku nauczyłem sie jak już pisałem przy hodowli paletek,to naturalny antybiotyk,który wstrzymuje rozwój wiciowców i nicieni,na które te ryby są szczególnie podatne.Inne gatunki są na nie bardziej odporne,ale zbyt ich duża populacja w jelitach ryb może doprowadzić nawet do zgonu.Przy paletach raz na jakiś czas stosowałem metronidazol profilaktycznie + wysoka temperatura. Jeżeli zauważy się niepokojące objawy,typu długie,bezbarwne lub białawe odchody u ryb,lub dziwną nienaturalną,przeważnie bardzo ciemną barwę ryb,może to być oznaka ataku tych"szkodników".Czosnek skutecznie hamuje ich rozwój i wypadku naszych podopiecznych skutecznie zabezpiecza je przed chorobą,bez konieczności podawania chemii do wody.

Opublikowano

,, ciekawy jestem waszej opini,bo karma pewna,czysta,świeża i bez chemii,co o tym myślicie ''


Witaj, dzięki za udzielone informacje. Ślimaki można podawać, trzeba tylko pamiętać że mają sporo kcal 280, i tłuszczu 27g to więcej niż tłusty łosoś. Podaje do mojej karmy łososia ale są to śladowe ilości i bardzo rzadko. Stan, jak by patrzeć jaki syf serwują nam producenci to pewnie nic byśmy nie mogli jeść.

Opublikowano
Stan, jak by patrzeć jaki syf serwują nam producenci to pewnie nic byśmy nie mogli jeść.


Wiem ale jeżeli mogę zamieniać syf na normalne jedzenie to staram się to robić. Tak samo z tymi krewetkami zamiast je podawać lepiej podać małże czy stynkę ;-) . Kto jak kto ale TY Piotrze wiesz najlepiej ;-).

Wracając do ślimaków uważasz że winniczki byłby dobre dla naszych ryb ?

Opublikowano

Mi ślimaki smakowały . Kiedyś podawałem ślimaki ale te bez muszli, tak jak pisałem wcześniej to pokarm kaloryczny dla drapieżników pewnie będzie dobry jednak dla Utaki może być zbyt treściwy. Krewetka to lekkie mięsko 60 kcal a ślimaki 280 kcal to trochę dużo, jednak niewielka ilość nie zaszkodzi. Miałem kiedyś sporo ślimaków w akwarium kiedy zmieniłem obsadę na mbune skutecznie je wyjadały, lekko byłem zdziwiony bo przecież te ryby to w większości roślinożercy. Ślimaki były niewielkie, o pogrom podejrzewałem yellowka. Stan a czy twoje ryby nie gustują w bezkręgowcach np.: Teanichromis ?

Tak jak napisał autor lekkie mięsko ryb morskich nie zaszkodzi , pod warunkiem że jest świeże. Ja również podaje czosnek, vibowit. Nowością dla mnie jest podawanie wapna, ale jest to logiczne gdyż ryby potrzebują budulca dla kośćca . Ja stosuję niewielkie ilości jajka które zawiera wapń, żelazo i magnez są to niezbędne składniki do prawidłowego rozwoju ryb w początkowym stadium. Nie jest tajemnicą że deformacje ryb w hodowlach, powodowane są niedoborem tych właśnie składników.

pozdrawiam:p

  • Dziękuję 1
Opublikowano
Miałem kiedyś sporo ślimaków w akwarium kiedy zmieniłem obsadę na mbune skutecznie je wyjadały,


Wiesz ta roślinożernośc to jak dal mnie jest raczej nadinterpretacja faktów widzianych po wodą , czyli obgryzanie skał. Ryba praktycznie każda(wyłączając drapieżniki) jest wszystko żerna , a jej dieta zależy od dostępności pokarmu jaki ma w swoim środowisku.

Jeżeli chodzi o ślimaki - winniczki to raczej chodzi mi o te dokładnie bo te wodne to wiadomo jest to super pokarm dla ryb. Raczej zastanawiam się czy ślimaki nie żyjące pod woda będą zjadliwe dla naszych ryb.

Predatorą raczej mieszanek podawać nie będę ponieważ podając małże i stynki tudzież krewetki dostarczam wsio co potrzeba tym rybą.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.


  • Posty

    • Napięcie jak u S.  Kinga. Dobrze, że wszystko się poprostowało.
    • Witam malawijskie towarzystwo! Minęły już 3 miesiące od mojego ostatniego wpisu. Od tamtej pory mocno ruszyły glony, ryby podrosły a akwarium w końcu żyje pełnią życia. Oczywiście znalazła się też masa problemów - od nich właśnie chciałbym zacząć dzisiejszą aktualizację. Podczas codziennego obserwowania ryb grupy mbuna z jeziora malawi zawsze najbardziej robiła na mnie wrażenie ich ruchliwość, która w połączeniu z niebanalnymi kolorami pyszczaków dawała oczom prawdziwy spektakl skrawka pięknego biotopu w moim własnym salonie. Pierwszy problem pojawił się wtedy, gdy ryby przez przeszło miesiąc czasu żyły w ciszy pod kamieniami. Było to o tyle kłopotliwe, że ani ja nie mogłem się cieszyć widokiem ryb, ani ryby nie mogły cieszyć się odpowiednio szybkim wzrostem. Ich płochliwość spowodowała zmniejszenie apetytu a co za tym idzie spowolnił także ich przyrost masy. Przyczynę problemu wykryłem dość szybko. Jak tylko wykluczyłem możliwość zbyt słabych parametrów wody odkryłem, iż mój kot notorycznie wrzucał zakrywkę od pokrywy akwarium do jego środka. Duża częstotliwość takiego działania spowodowała strach do pływania w toni u ryb. Jak tylko połączyłem kropki zabezpieczyłem zakrywkę tak, aby kot już nie mógł wrzucić jej do akwarium. Same ryby zacząłem na nowo przyzwyczajać do człowieka stosując głodówkę (oczywiście w granicach rozsądku - zamiast 3 razy dziennie dostawały raz). Gdy ryby zaczęły wychodzić zza kamieni przy karmieniu z powodu większej chęci do jedzenia szybko zaczęły z powrotem przyzwyczajać się do człowieka. Największy problem nastąpił około miesiąc temu: Otóż nie myśląc za dużo przy montowaniu oświetlenia opartego na modułach led postawiłem na przyklejenie go akrylem do pokrywy akwarium… Jak można się domyślić akryl w środowisku olbrzymiej wilgotności nie miał prawa wyschnąć, co poskutkowało odpadnięciem całej listwy z oświetleniem prosto do środka akwarium. O zaistniałej sytuacji dowiedziałem się dopiero po powrocie z pracy, kiedy to woda była już na tyle mętna od akrylu, że bałem się o zdrowie ryb. Od razu zabrałem się za podłączenie węży do akwarium, jeden pompował wodę przez balkon a drugi nalewał świeżej z kranu. Po godzinie okazało się, że wąż odprowadzający wodę z akwarium nie wyrabiał nad tym dolewającym i w salonie miałem wody po kostki. Szczęście w nieszczęściu, że żadna ryba nie ucierpiała. Nie mniej jednak wyciek wody spowodował zwarcie w zasilaczu od oświetlenia, który przez to, że leżał na podłodze za akwarium został zalany wodą. Po ogarnięciu sytuacji i ponownym zamontowaniu oświetlenia tym razem na śrubach, sytuacja się ustatkowała. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się zdziesiątkowania populacji mojego akwarium, co na szczęście nie miało miejsca i ani jedna ryba nie przypłaciła mojego błędu życiem. Od tamtej pory wszystko śmiga jak należy więc mogę teraz napisać coś o samych rybach. Zacznę od gatunku Metriaclima Fainzilberi Makonde - ryba która tak jak wcześniej pisałem jest najbardziej związana ze środowiskiem skalnym przez co nie jest stałym bywalcem toni wodnej. Omawiany gatunek prawdopodobnie trafił mi się w statystyce 9+6 - o ile nie mylę się, iż samice mogą być tylko OB. Mooże jeszcze coś wyjdzie w ciapki ale szczerze wątpię. Z aż 9 samców tylko dwa dają się we znaki reszcie obsady. Dzieli ich +- 1cm wielkości. Większy osobnik zajmuje grotę po środku akwarium i nie narusza zbytnio cielesności innych ryb. Mniejszy samiec okupujący grotę w prawej części akwarium dużo bardziej natarczywie pokazuje swoją dominację na tym obszarze akwarium, ale nie robi przy tym większej krzywdy innym rybom. Nieustannie odgania nieproszonych gości ze swojego terytorium, ograniczając się przy tym jedynie do krótkiej pogoni. Z obserwacji tej dwójki nadal ciężko mi dojść do tego, który z nich jest rzeczywistym liderem u tego gatunku. Wielkość oraz okupowana przestrzeń skłania mnie ku stwierdzeniu iż to większy samiec wiedzie prym. Z drugiej jednak strony mniejszy osobnik wykazuje większą agresję wobec innych ryb i wcale nie schodzi z drogi temu pierwszemu. Myślę, że moje wątpliwości rozwieje zaobserwowanie wyczekiwanego przeze mnie ich spotkania na neutralnym gruncie, które podpowie mi kto tu jest maczo. Drugi gatunek to Metriaclima Msobo Magunga - gatunek widoczny non stop, uwielbiający pływanie w toni. Tutaj nie mam za dużo do powiedzenia. Wszystkie ryby tego gatunku to nadal żółtki nijak odróżniające się od siebie nawzajem. Jedyne co wiem to to, że dwa osobniki powoli nabierają „brudnej żółci” co świadczyć może o ich powolnym wybarwianiu się ku niebiesko-czarnym kolorom dorosłych samców. Trzeci i ostatni już gatunek w moim akwarium to Metriaclima Kingsizei Lupingu - ryba widoczna najczęściej ze wszystkich, bojąca się człowieka najmniej. Wiecznie zainteresowana wszystkim spoza i w akwarium, pierwsza do jedzenia i pogodnie nastawiona. Tutaj o jakimkolwiek samcu nie mam pojęcia, każda ryba wygląda identycznie a odróżnia ich jedynie wielkość. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy jakiś samiec wybarwi się na kolory dominanta. Przy istniejącej sytuacji zbiornika i takim a nie innym usposobieniu gatunków póki co w akwarium jest zdecydowanie za żółto. Przełom w tej sprawie będzie dopiero w nowym, większym baniaku po dodaniu czwartego gatunku, kiedy to bilans ryb o tym kolorze troche zmniejszy się w stosunku do całości obsady. Tutaj jeśli jeszcze ktoś to czyta prosiłbym o sugestie jaki gatunek mógłbym dodać. Chciałbym utrzymać akwarium w klimacie ryb z rodzaju Metriaclima. Nowy baniak będzie miał 700l także możecie pisać swoje propozycje co by do niego pasowało, uwzględniając oczywiście dopasowanie do obecnej obsady. Póki co na celowniku mam Metriaclima hajomaylandii. Tak akwarium prezentuje się na dzień dzisiejszy: IMG_8375.mov   Na koniec wrzucam filmik z wczorajszego wieczornego karmienia i życzę wszystkiego dobrego, pozdro! IMG_8269.mov  
    • No  i sprawa wyjaśniona w tym konkretnym przypadku. Ja cały czas stosuje coś takiego jak w linku .  Ma zwolenników i  sceptyków. Osobiście polecam. https://www.ustm.pl/produkt/wkłady-sedymentacyjno-weglowe-sto/
    • Odpisali mi z zoolka. Oto co napisali: W przypadku preparatów firmy ZOOLEK wskazujemy termin do którego produkt zachowuje swoje właściwości. Nie podajemy terminu przydatności po otwarciu. Jeśli chodzi konkretnie o preparat Antychlor, to spokojnie zachowuje on swoje działanie nawet po przekroczeniu terminu. OK to gitara. Mogę spokojnie używać ten antychlor. Nie musze się przejmować jakąkolwiek datą ważności.
    • Przeczytałem ten artykuł co podałeś, wynika z niego że mam ten nowy prefiltr bo mam 2 kosze zamiast jednego wielkiego.
    • Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale kiedyś był problem z obiegiem wody w JBL. Firma zmieniała konstrukcję górnego koszyka. Może to właśnie Twój problem? https://www.akwarystyczny24.pl/artykul/nowy-prefiltr-w-filtrach-jbl-cristal-profi-greenline-ii-158
    • Napisałem wczoraj do zoolka. Może dzisiaj odpiszą.
    • Data  na opakowaniu antychloru to data ważności produktu w zamkniętym i oryginalnym opakowaniu ( w odpowiednich warunkach) .  Masz racje poddając wątpliwości. Po otwarciu substancje aktywne mogą się  pomału ulatniać i degradować. napisz do producenta to udzieli wyjaśnień .
    • Chyba napisze do zoolka bo czuje że nic się tutaj nie dowiem... 
    • Nie zadawaj mi takich pytań bo ja na przykładzie testów kropelkowych miałem na myśli ważność antychlorów na np. pół roku albo więcej. Przykładowo bo chce się tego dowiedzieć. Nic nie pisałem o 48h bo to bzdura. Moje pytanie kieruje do kogoś kto zna się na chemii i czy może mi powiedzieć ile czasu ważności mają antychlory po pierwszym użyciu?  Do kogoś kto się naprawde na tym zna.
  • Tematy

  • Grafiki

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.