Skocz do zawartości

AlexB47

Użytkownik
  • Postów

    223
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez AlexB47

  1. Człowieku, co ty jeszcze wymyślisz? Oby tak dalej . P.S. Napisałem na PW
  2. Goslaw - no to dorzucam: Teoretycznie i praktycznie pompa może być na górze, w hydroponice, pod jednym warunkiem – od strony ssania powinien być dobrej jakości zawór zwrotny, najlepiej elektrozawór zamykający ssanie w momencie zaniku prądu. Do tego pompa powinna mieć w hydroponice swoją komorę i być zalana wodą. Po moich eksperymentach zdecydowałem się jednak na pompy poza hydroponiką, poniżej lustra wody. Mam już 5 baniaczków i w każdym stosuję to rozwiązanie. Pomysł z doniczkami i omiatającą je wodą jest dobry, podobnie jak z grzałką na dnie. Musisz tylko odizolować grzałkę od doniczek, żeby Ci korzeni nie popaliła. Roślinom ciepła woda nie zaszkodzi, wręcz przeciwnie. W profesjonalnym ogrodnictwie podgrzewa się glebę, bo rośliny szybciej wtedy kiełkują i rosną. Grzałkę możesz też umieścić w rurze odpływowej, przy odpowiednio dużej średnicy odpływu. Wróciłbym do tego pomysłu, dodając sump z kolejnego rysunku. Zgadzam się z Makokiem – wata Sera (i żadna inna) jest o niebo lepsza niż gąbki. Trzeba się jednak liczyć z tym, że co jakiś czas należy ją wymienić, bo gąbki da się od biedy wypłukać, ale z watą to masakra. Cyrkulator też będzie potrzebny, jeżeli nie dasz odpowiednio dużej rury na spływie. U mnie spływ grawitacyjny Ø 32 przy długości akwa 190 cm okazał się za mały. Na Twoim miejscu pomyślałbym o wykorzystaniu kubełka, ale bez wkładów (tylko z prefiltrem). Sprawdź, czy podniesie Ci wodę do hydroponiki. Możesz też spróbować z zewnętrzną pompą cyrkulacyjną (jak to miał Makok, a i u mnie była) Omnigena. Musisz ją tylko umieścić poniżej poziomu wody, żeby zawsze była zalana. Yaro ma rację. Zawsze należy liczyć się z zapchaniem układu. U mnie przez półtora roku zdarzyło się to dwa razy. Gdyby nie „ostatnia deska ratunku” (fotka gdzieś na początku wątku) … Powinieneś też na odpływie dać zawór. Przy resecie hydroponiki zapomniałem go zamknąć i cały syf z hydroponiki poszedł do akwarium. Masakra. Przy okazji – mam na odpływie wylot umywalkowy – rozwiązanie do kitu. Znacznie lepsza jest gumowa redukcja z wciśnietą rurą odpływową. Można regulować poziom wody w hydroponice. Goslaw, Twój ostatni pomysł jest kiepski. Przy tak ukształtowanych przegrodach na odpływie całe złoże masz stale zalane wodą. Korzenie roślin potrzebują powietrza atmosferycznego do oddychania – to po to rolnik przeoruje glebę 2 razy w roku. Rośliny doniczkowe, w przeciwieństwie do ryb nie pobierają powietrza z wody. Popatrz sobie na te korzonki – fotka zrobiona miesiąc temu, teraz jest to dużo bardziej zarośnięte. http://a3.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/405400_324512217588098_224402627599058_918824_997798723_n.jpg Makok, co to za kamyki w Twoim akwarium?
  3. Ja jeszcze grubiej ale zapamiętałem jedno - to, co odparowuje, jest wodą w najczystszej postaci - po prostu woda destylowana. W akwa zostają wszystkie rozpuszczone w wodzie związki chemiczne i, gdyby nie hydroponika, ich stężenie rosłoby w postępie geometrycznym. Makok, trochę sobie zaprzeczasz. Sam napisałeś wcześniej, że hydroponika wchłania sole rozpuszczone w wodzie. Widzę to codziennie w każdym z pięciu (już) zbiorników, które mam. Fakt, w pierwszym odpalonym z filtracją hydroponiczną (tym 500 l) woda ma żółtawy odcień. Ale czy ktoś widział w naturze idealnie przezroczystą słodką wodę? Po drugie - testuję hydroponię w systemie zraszanego złoża i w systemie NFT. W baniaczku z NFT jest prawie (wiem, robi dużą różnicę ) full total bezbarwność. Na starcie (75 l) dodałem zbyt dużo szyszek olchowych i po dniu zrobiła się czarna herbata, totalna masakra, nic nie było widać. Duża podmianka i pomogło. Teraz mam przejrzysty, biały kryształ i muszę co jakiś czas dorzucić szyszkę, żeby moje zbrojniki poczuły się jak w domu. I to by było na tyle - "Z pamiętnika zatwardziałego zwolennika hydroponiki"
  4. Nie. Zmętnienie wody może być powodowane przez różne czynniki - pył z podłoża, resztki organiczne, pierwotniaki itp. Dopiero w dojrzałym akwarium, gdy ekosystem się ustabilizuje, woda jest krystalicznie czysta. Trwać to może nawet do pół roku. Im większy zbiornik, tym krócej trwa proces krystalizacji wody. Makok już Ci odpowiedział Są to krystaliczne sole lub estry kwasu azotowego. Jak wygląda sól kuchenna, zapewnie wiesz. Jest to też sól rozpuszczona w wodze i nie ma takiej siły, żeby sama "wyszła" Ci z wody, tak jak morza i oceany same się nigdy nie odsolą . Tych ostatnich nigdy nie próbowałem. Co do pierwszego punktu - kłopotliwe. Od początku istnienia szkiełka (prawie dwa lata) ani razu nie podmieniałem wody. Dolewam tylko deszczówkę - paruje ok 6 l na dobę. Hydroponika, po okresie dojrzewania, pochłania związki azotowe i fosforany z akwarium. Jeżeli słyszałeś coś o nawozach sztucznych w uprawach przemysłowych to wiesz, że rośliny potrzebują do życia, oprócz światła, trzech podstawowych składników zawartych w nawozach typu NPK (oznaczenia pierwiastków chemicznych) - azot, fosfor i potas. Podaje się je w postaci soli - saletry azotowej, fosforowej i potasowej. Przemiany materii i procesy biologiczne w akwarium zapewniają tylko te dwa pierwsze składniki - potas trzeba dostarczyć. Oczywiście, niezbędne są też mikroelementy, z których chyba najważniejsze jest żelazo, ale nie w postaci gwoździa wrzuconego do hydroponiki - rośliny nie przyswajają żelaza z rdzy. Wskazny przez Makoka w trzecim punkcie sposób na usuwanie azotanów sprowadza się do przetwarzania przez bakterie beztlenowe azotanów (w uproszczeniu oczywiście) do gazowej postaci tlenu i azotu i tak to się głównie dzieje w przyrodzie. Nikt przecież nie podmienia wody w morzach i oceanach . W kwestii preparatów chemicznych nie mam żadnego doświadczenia i nie chcę mieć. Reasumując, zalety: - dzięki filtracji hydroponicznej pozbywam się wszelkich substancji trujacych dla ryb, - nie muszę podmieniać wody, - obsługa zbiornika sprowadza się do dolewnia wody i karmienia ryb (możliwe jest zautomatyzowanie tych czynności, ale gdzie wtedy przyjemność z posiadania akwarium ?), - minimalne koszty uruchomienia i utrzymania - prąd i pokarm, układ typu "low tech", - efekt estetyczny układu "powala" każdego; wady: - muszę dodawać potas i mikroelementy. Polecam filtrację hydroponiczną. Twierdzę, że jest to przyszłość akwarystyki, zwłaszcza w kontekście rozwoju akwaponiki w USA i Australii
  5. Makok, studiuję ostatnio posty dotyczące sumpów. Znalazłem Twój post z 2007 r z "Kalkulatorem do sumpa". Czy to jeszcze aktualne?
  6. Projekt chwilowo utknął, ale nie został odłożony ma półkę . Mam trochę (delikatnie powiedziane) roboty w firmie. Na pewno do Ciebie się odezwę w odpowiednim czasie W każdym supermarkecie typu dom i ogród można to kupić, w różnych długościach.
  7. Makok, "aluzju poniał" Nabe, dzięki - temat hydroponiki drążymy z żoną konsekwentnie od półtora roku. Ciążka praca powoli przynosi efekty. Nasze prototypowe szkiełka możesz zobaczyć na stronie mojej żony na Facebooku (Jej stronka aquaponika.pl jest chwilowo w przebudowie, ale z odnośnikiem do Facebooka). Projektuję właśnie 720 l z filtrem hydroponicznym typu NFT. Wkrótce się pochwalę Pozdrawiam
  8. Sir Yaro, Twoja kreatywność mnie coraz bardziej zadziwia
  9. RESET HYDROPONIKI Nadszedł czas na reset filtra hydroponicznego. „Zielsko” tak się rozrosło od sierpnia 2010 roku, że zarosło całe okno, tworząc naturalne tło w akwarium. Nie byłoby w tym niczego złego gdyby nie fakt, że rośliny zaczęły ambitnie rywalizować między sobą i najnormalniej w świecie te silniejsze wytłukły słabeuszy, co nie wyglądało zbyt estetycznie. Ze względów regulaminowych nie zamieszczam tu fot całego zestawu. Zainteresowanych odsyłam na stronę http://www.facebook.com/pages/Aquaponikapl/ Przed resetem wyglądało to tak: Roślinki i deszczownie Tu widać korpus pompy NewJet 1500 A to jest jeden z dwóch bluszczy „morderców”, który właśnie wyciągnąłem z keramzytu. Oplótł wszystko i wszędzie. Zima, to i brzucha trochę złapałem – oglądajcie roślinę, nie mnie. To kolega pierwszego bluszczyka. Trochę dłuższy, nie starczyło wysokości pokoju, więc czubek leży na podłodze. Obydwa trzymam za korzenie. Zrobiło się trochę pustawo Korytko hydroponiczne wróciło po wielkim myciu na półkę. Niestety, plexi nie bardzo nadaje się do tego typu przedsięwzięć. Dno i boki zostały zrobione z jednego arkusza, metodą gięcia. Trzy poprzeczki łączące boki „puściły”. Widocznie plexi nie lubi gięcia i chce powrócić do pierwotnego kształtu, stąd widoczne na zdjęciu prowizoryczne wzmocnienia taśmą do pakowania. Piękny widok, woda już płynie. Pompa i deszczownie poszły aut. W komorze pompy znalazła się dodatkowa gąbka. Zamiast zraszanego złoża z keramzytu będzie uprawa hydroponiczna metodą NFT. Wypróbowałem to w innym swoim akwa i działa. Myśleliśmy z żoną, że cała „Operacja Hydroponika” zajmie nam 4 godziny. Wyszło dwa razy dłużej, do tego totalna demolka w całym parterze domu. A tutaj roślinki grzecznie siedzą w swoich koszyczkach, za chwilę pójdą do hydroponiki Już na miejscu Parę uwag – po 18 miesiącach eksperymentowania z hydroponiką znacznie uprościłem cały układ. Regulacja zaworów dwóch pomp okazała się kłopotliwa. Często pompka hydroponiki siorbała, choć pracowała z najniższą wydajnością. Okazało się też, że metoda NFT jest równie dobra co złoże zraszane, a do tego odpadają kłopoty z zatykającymi się deszczowniami - im prościej, tym lepiej i skuteczniej. Wkrótce czeka mnie kolejna przebudowa – hydroponika znajdzie się bezpośrednio na akwarium i zniknie cała widoczna „technika”. Prototypowe akwarium (74 l) świetnie się sprawdziło, co można zobaczyć na stronie mojej żony
  10. Witam ponownie. Nie odzywałem się przez parę miesięcy co nie znaczy, że nie eksperymentowałem. Przede wszystkim, największym problemem okazał się filtr podżwirowy, który po prostu się zatkał. Myślałem, że układ zasysa powietrze, ale po konsultacjach z inżynierami od układów hydraulicznych okazało się, że pompa po prostu wytwarza próżnię !!!. Wcześniejsza wymiana Omnigeny na nową nic nie dała. Trzeba było wymyślić coś innego. Pytałem na forach o rady, jak udrożnić filtr. Pomysłów było mnóstwo, ale nikt ich nie sprawdził na swoim filtrze. Kocham ryzyko, ale nie aż tak bardzo, by puścić wodę pod ciśnieniem do podżwirówki i wysłać moje rybki na sufit. Wymiana instalacji i pudełko przelewowe wydawało mi się niezłym pomysłem. Kupiłem coś takiego przez internet (kosztuje to niestety parę zł). A teraz przestroga dla wszystkich – zawsze, ale to zawsze w obecności kuriera otwierajcie przesyłkę. Żadnych tłumaczeń typu „spieszę się, niech pan to podpisze”. Overlow box zapakowany był idealnie. Pod warstwą papieru styropianowe pudło, w środku towar. Zwróciłem uwagę, że oryginalna (tajwańska oczywiście) taśma spajająca pokrywę z resztą była przecięta dookoła. Po kurierze smród nawet nie został (nie obrażam kurierów – to przenośnia), wyjąłem to cudo i okazało się, że jest popękane w wielu miejscach. Na szczęście sprzedawca „się zachował”, poprosił o foty, uznał reklamację i odesłał mi nowy overflow box. Wygląda to teraz tak: Niestety, po paru miesiącach użytkowania nie wygląda tak ładnie, jak bezpośrednio po zamontowaniu. Zasady mówią, że pudełko przelewowe zastępuje komin w akwa i odprowadza wodę do sumpa. Musiałem więc postarać się o sump. No to się postarałem: Wszystko za psie pieniądze, kupione w „Barlam Marlam”. Przeprosiłem się ze swoją pierwszą pompą Ocean Runner 2000 (nawet chyba nie była za bardzo obrażona). Tradycyjnie rozdzieliłem wodę na dwa obiegi – większą średnicą przez zawór do deszczowni wewnątrz akwarium i i mniejszą do hydroponiki (w poprzednich układach było odwrotnie – i to był błąd). Zaworek do hydroponiki: Zrezygnowałem też z głowicy prysznicowej na wejściu do hydroponiki. Ciśnienie wzrosło mniej więcej dwukrotnie. Prysznic nie był dobrym pomysłem: Przy okazji, tak teraz wygląda “zielsko” w hydroponice: Jeżeli kogoś interesuje hydroponika od strony estetycznej, polecam stronkę: http://www.aquaponika.pl/ Nie mogę, z powodów regulaminowych przedstawić fotek w tym dziale. Tam natomiast w całości widać jak rozwijała się flora i fauna, w i nad akwarium – patrząc na foty sprzed roku sam się nie mogę nadziwić, jak to się wszystko rozrosło. Jest też link do kamery internetowej, z transmisją live z naszego akwa. To, co teraz pokazałem jest oczywiście ciągiem dalszym eksperymentów z filtracją hydroponiczną. Na podanej wyżej stronce (dla cierpliwych) można znaleźć fotki prototypowego akwa, w małej skali, które jest efektem dotychczasowych doświadczeń. To działa . P.S.1. Skonstruowałem jeszcze parę zbiorniczków, w małej skali, jako prototypy. Wkrótce pewnie się nimi pochwalę
  11. Cholera, kusi mnie to zwłaszcza, że mam gotowy gwint do podłączenia. Zostawię to jednak na jutro. Ustawię kamerę i zobaczymy, co będzie. Pomysł jest niezły. Mam nadzieję, że moje rybki też tak myślą . "Pewien facet w Teksasie rozebrał się do naga i wskoczył w kaktusy. Gdy go potem spytano - dlaczego to zrobił? Odpowiedział - WTEDY wydawało mi się to zabawne" - western "Siedmiu wspaniałych"
  12. A sam próbowałeś tego ? A jak mi akwa wyląduje na suficie?
  13. Może ktoś ma pomysł, jak udrożnić filtr podżwirowy bez robienia resetu akwarium? Opis problemu w końcówce wątku "Hydroponika i filtracja nad akwarium ...."
  14. Też miałem w podejrzeniu ten zaworek. Wymieniłem go na solidniejszy, metalowy. Uszczelnienie wydaje się być O.K., a jednak problem pozostał. Nie widzę innej możliwości zasysania powietrza, niż ten zaworek. Macie pomysł na jakieś inne rozwiązanie? Sir_Yaro, pomysł z nałożeniem rurki może niezły, ale trudny do zrealizowania. Kolanko w tym miejscu ma jakieś wytłoczki z nazwą firmy włącznie i obawiam się, że plastelina tego nie uszczelni. Wyjaśniło się. Przyjechał Ajgor131, lat 23 (podlaskie forum), popatrzył, pomyślał i powiedział, co wiedział: PODŻWIRÓWKA SIĘ ZAPCHAŁA . Odłączyłem na wysokości zaworu zwrotnego, nałożyłem gąbkę na końcówkę i poszłooooooooooooo !!! Wniosek - nie przedobrzać. Owinięcie kratek hagena geowłókniną do drenażu zamiast pomóc, zaszkodziło. Podżwirówka zatkala się po 10 miesiącach. Może ktoś ma pomysł, jak udrożnić filtr podżwirowy bez robienia resetu akwarium? W moim przypadku byłaby to masakra. "Kreta" przecież nie wleję . Próbowałem dmuchać w rurę w naiwnej wierze, że z dna zaczną unosić się bulbonki - żegnaj rozum - płuca też. Ma ktoś jakiś pomysł?
  15. Trochę czasu minęło od mojego ostatniego posta. Nie obijałem się jednak. Przyszło mi do głowy kilka pomysłów, a jeden z nich jest już przedmiotem postępowania patentowego (taki chwalipięta jestem). Nie mam jeszcze kasy, by zrealizować pomysł. Trzy kobiety w domu, w tym dwie małe córki wymagają trochę wyrzeczeń, ale nie narzekam – warto. Kto ma podobną sytuację, ten wie, o czym mówię. Szklarz zaśpiewał za mój pomysł zestawu akwaponicznego prawie trzy tysiące (okazało się przy tym, że tylko jeden gostek w mieście ma sprzęt do wycinania narożników w szkle). Do tego dwie pompy, rury, zawory, bajery, rowery – trochę kasy to pochłonie. Mam nadzieję, że dam radę do września. W międzyczasie (luty 2011) przyszło mi do głowy, że skoro już mam reaktor CO2, do dlaczego nie zrobić z niego filtra fluidyzacyjnego? Mój reaktor wygląda tak: W oryginalnym reaktorze zamieniłem miejscami wewnętrzne rurki – dłuższa na wlocie wody, krótsza na wylocie: Nasypałem do środka piasku, puściłem wodę i nastąpiła katastrofa. W ciągu minuty piasek przez wewnętrzną deszczownię został wybity drugą rurką do baniaka. Wnętrze akwarium (korzenie, rośliny, kamienie, dno) wyglądało jak po obfitych opadach śniegu. Może i mistrzostwo świata w stylu Amano, ale nie o to mi chodziło. Nie zamieszczam wiec foty, choć efekt był zaje…y. Zasypałem reaktor grubszym żwirkiem: i „zagotowało się”. To było to: Ponieważ mieszkam w zajefajnej pipidówce zwanej „Uzdrowisko Supraśl”, tzw. „planowe wyłączenia prądu” są rzeczą nagminną. Do tego dochodziły kompletnie nieplanowane, bardziej lub mnie krótkotrwałe wyłączenia. Teoretycznie przed skutkami zaniku prądu miał zabezpieczać zawór zwrotny do łodzi, zamontowany przed filtrem podżwirowym, zabezpieczający przed ucieczką wody z pompy obiegowej. Teoretycznie – w praktyce po 10 sek pompa była sucha. Po każdym zaniku prądu musiałem odkręcić prysznic na hydroponice, zatkać palcem wylot, włączyć pompę i zassać własną gębą wodę przez rurkę odpowietrzającą na kolanku prysznica. Za każdym razem kończyło się to zapryskaniem okolicy w promieniu paru metrów (taka pompa cyrkulacyjna c.o. nieźle daje), zanim nakręciłem końcówkę prysznica. W końcu miałem dość. Tymczasowo odłączyłem Omnigenę, do baniaka wrzuciłem Ocean Runnera 2500, która została mi z pierwszego podejścia do akwaponiki i podłączyłem do prysznica, z ominięciem podżwirówki. Na wszelki wypadek kupiłem drugą Omnigenę. Tę nową zamontowałem obok baniaka, poniżej lustra wody. Oczywiście wszystkie zawory i pierduły kupione były od nowa, bo tamte sklejone były na amen (mam już dwa bezużyteczne zestawy rurowo-kolankowo-redukcyjno-zaworowe). Teraz wygląda to tak (nie patrzcie na odbicie w ścianie akawa): Woda z podżwirówki przez ten nieszczęsny zawór zwrotny dochodzi do śrubunku, potem przez dwa kolanka 90 stopni przechodzi przez krawędź baniaka. W jedno z kolanek wklejony jest zaworek odpowietrzający z nałożoną rurką silikonową. Woda jest zasysana przez pompę, za nią trafia na dwa obiegi – prysznic do hydroponiki i deszczownia przez reaktor CO2. Na fotce zawór drugiego obiegu jest zamknięty. Kolano przelewowe z odpowietrzeniem widać na tej fotce: A teraz prośba o pomoc !!!! Pomimo tego, że pompa jest poniżej lustra wody muszę odpowietrzać układ 2 razy na dobę !!! Odpowietrzanie polega na tym, że wyłączam pompę, a powietrze zgromadzone w kolanie przelewowym wylatuje przez zaworek i rurkę jak z zatopionego okrętu podwodnego. Skąd do jasnej cholery bierze się tam powietrze? Bajpasa, w postaci układu reaktora CO2 i wewnętrznej deszczowni w ogóle nie używam, bo po odkręceniu zaworu natychmiast wszystko się zapowietrza i pompa przestaje podawać wodę na prysznic do hydroponiki. Gdzie jest błąd???
  16. Dzięki za dobre słowo człowieku . Szczęśliwy, nie narzekam. Ale trochę mnie to kosztowało po drodze. Pierwszej żonie zostawiłem mieszkanie, drugiej dom, kandydatka na trzecią oskubała mnie nawet z roweru . Trzecia żona okazała się właściwą kobietą na właściwym miejscu i we właściwym czasie. Zawsze da się zacząć wszystko od nowa - wystarczą dwie zdrowe ręce i głowa na swoim miejscu . Trochę poulepszałem filtrację w akwa. Mniej więcej za tydzień zamieszczę foty. Nie mam za bardzo teraz na to czasu, bo wrazam z roboty z "jęzorem na brodzie", a potem zasiadam do kompa i kończę właśnie projekt "kombajnu akwaponicznego". I pomyśleć, że jeszcze rok temu o tej porze nie odróżniałem skalara od gupika :shock: Pozdrawiam
  17. No widzisz yaro, jeden ch ... . I mądrze mówisz i politycznie. Sedno problemu pozostaje bez zmian - po co odpowietrzenie?
  18. Nie wiem, czy potrzebne Ci będzie odpowietrzenie. Chyba Sir_Yaro pisze o swoich narurowcach, że i tak mu wszystko znika bez odpowietrzania. To tylko kwastia czasu, żeby powietrze rozpuściło się w wodzie, ale przecież mogę się mylić
  19. Hej, Mocno nakombinowane. Śledziłem, jak długo do tego się przymierzałeś. W końcu poszło, ale nasuwa się pytanie - dlaczego narurowce? Dlaczego wierzysz w to, że ten system filtracji jest najlepszy? Nie twierdzę, że nie masz racji, ale dlaczego narurowce? "Kupiłem" od Ciebie jeden pomysł - została mi kupa "złomu" po poprzedniej instalacji. Dlaczego nie wpadłem na to, że wystarczy to wszystko rozciąć i ponownie wykorzystać łącząc elastycznymi rurami? Zuch!!! Podziwiam ludzi tak kreatywnych.
  20. Sir_yaro - nie przywiązuj wagi do takich szczegółów. To pisała moja żona, a kobiety w sposób niezrozumiały dla nas rozróżniają tylko kolory. Dla nich nie ma wielkiej różnicy pomiędzy yaro a Sir_yaro - z pełnym szacunkiem dla obu Panów
  21. Witam po tym, jak moja szanowna żona się rozpisała. Na szczęście poszła już na górę dzieci kłaść spać. W kwestii roślin do hydroponiki - odkryliśmy niechcący genialną roślinkę. Nazywa się toto tojeść rozesłana. Żadne skrzydłokwiaty, trzykrotki czy lucky bamboo, nie moga się z nią równać. Żona wsadziła to wiosną do ziemi, a jesienią roślinka ta rozlazła się na pół trawnika przed domem. Potem wsadzila to do hydroponiki. Teoretycznie powinno to paść, jak każde zielsko, bo zimą wymaga odpoczynku. Nic z tego. Wylazla z hydroponiki i wpadła do wody w akwa. Myślalem, że zgnije. Nic z tego. Puściła w wodzie korzenie. Nie wiedzieliśmy nawet, jak się to cudo nazywa. Godziny w inernecie i trafiliśmy - Polecam i załączam kilka fotek: A tak to wygląda od dupy strony, czyli od dołu Yaro, na prawo od tego baniaczka pójdzie Malawi i też z hydroponiką. Na lewo czarne wody Amazonki, a dalej na prawo, za wejściem do oranżerii - morskie. (9 m sciany w akwariach i wszystko z filtracją hydroponiczną.
  22. Najpierw to opatentuję, a potem pokażę
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.