Elektroniczny pracuje z przebiegiem prostokątnym, z częstotliwością coś koło 400 Hz, magnetyczny - 50 Hz z sinusem, co przekłada się na mruganie, marnowanie fury prądu na grzanie zamiast na świecenie, bo jak napięcie jest za niskie to prąd już płynie, a łuk jeszcze nie świeci. Ponadto jak masz kiepski prąd w gniazdku albo fanatycznego sąsiada-spawacza jak ja, to indukcyjny nie jest w stanie utrzymać napięcia i żarnik mruga. Mnie to wkurzało, więc zamieniłem na elektroniczny. Żarnik mam BLV 8800 i świeci
Jako bezpiecznik przed gorącym startem zastosowałem "opóźniacz zapłonu" czyli elektronikę podającą napięcie na HQI dopiero po 4 minutach od pojawienia się zasilania w układzie, czy to rano ze sterownika, czy w ciągu dnia (głównie po to) jak matołki w elektrowni setny raz z rzędy wyłączą zasilanie na 0,57 sekundy tylko po to, żeby poresetować wszystkie zegary i testować moją cierpliwość..
A.. indukcyjny grzeje się niemiłosiernie. Zgadnij, kto płaci za dogrzewanie pokoju..?
--
Nie będzie. To osobna, ciężka jak ..piiii... skrzynka.