Witam. Pomożecie jeszcze raz? Córka mi się zapłacze jak w logiczny sposób nie wyjaśnię jej.
Akwarium 112l (wiem że małe ale dopiero w weekend jadę po ramę i narurowiec do 500l) Parametry wody robione kropelkowo z JBL ok poza NO3 i NO2 lekko podwyższone. Temperatura 26-27 stopni. Karmione na zmiane malawi/tanganika/soft lone africa carnivore i mrożonki. Oświetlenie Led belka (ale to już partner musi się wypowiadać, bo on robił) filtr kubełkowy i wewnętrzny.
Podmiany co tydzień 20% i głodówka jednodniowa.
Obsada:
1- pseudotropheus elongatus mphanga
2- pseudotropheus crabro
3- pseudotropheus interruptus
4- Metriaclima Estherae Red Blue lub callainos cobalt - samiec
5- Metriaclima Estherae Red Red lub Red Blue- samica
6- jakaś aulonocara ale nie wiem jaka...
W tym jedna samica yellow odłowiona do kotnika, bo niedługo młode wypuści.
A teraz powiedzcie co stało się przez noc. Wczoraj z dziećmi karmiliśmy pysiaczki i ta yellow zachowywała się normalnie jak i jadła. O 6 obudził mnie syn czy może nakarmić pysie a tu płacz jak diabli. Zastałam z synem yellow w takim stanie. Proszę o pomoc i dziękuję.