Witam. Akwarium 500l 200x50x50. W środku piasek kreisel z castoramy, troche serpentynitu i tło z cx5 ... Tło było robione standardowo, troche styropianu, troche pianki, na to praktycznie trzy warstwy cx5, gdy wyschło pomalowałem to farbą akrylową fasadową jedynką z czarnym barwnikiem. Gdy farba wyschła zalałem wodą, filtry miałem dojrzałe z drugiego akwa. Wpuściłem ryby, najpierw pływała tam samica reda i dwa samce hongi na "próbę" ponieważ nie chciałem ryzykować całej obsady. Po kilkunastu godzinach gdy wszystko wydawało się OK wpuściłem resztę ryb czyli w akwa pływało 1+2 red red, 2 + 5 msobo, 2 + 2 hongi, 8 acei, 2 + 2 małych lombardoi, rybki wyglądały na zadowolone, wyszedłem z domu, nie było mnie około 6-7 godzin, to co zobaczyłem po powrocie to lekki szok, padło 7szt. acei, duży samiec red red, samica hongi, dwie duże samice msobo, reszta ryb ledwie żywa łykała powietrze, wyglądało jak by brakowało im tlenu, szybko odłowiłem je i przerzuciłem do 300l akwa w którym poprzednio czekały na przeprowadzke i natychmiast im się polepszyło póki co rybki mają sie dobrze. Ale co zrobić ? jak pomysle że mam to tło wywalić to mi ochota odchodzi na wszystko, a może to nie od tej farby ? Zauważyłem że woda się strasznie pienić zaczęła jak by ktoś wlał butelke płynu do mycia naczyń. Parametry jakie zmierzyłem po wyłowieniu wszystkich ryb to:
PH - niecałe 8
NO2 - 0
NO3 - 0
NH3/NH4 - nie mam testu
temperatura wody 25stopni.
Może wina pianki ? albo barwnik był trefny ? Jednym słowem załamka.