Witam na prośbę Kunty jeszcze raz od poczatku,
trzy tygodnie temu zalałem akwarium ( zestaw Juwela RIO 125L, wewnętrzny filtr wewnęrzny+na powietrzanie, całość kupiona jako używana, zapewniono mnie że filtr działał dwa tygodnie, więc nie wymieniałem wkładów). Niestety jako że nadgorliwość gorsza od faszyzmu, ryby całe stado 20 sztuk po 5 sztuk z każdego gatunku wrzuciłem po kilku godzinach od zalania akwarium (dodam tylko że parametry wody kranówki są idealne (mierzone testami kropelkowymi JBL na NO2 i NH4). Jako startera bilogicznego użyłem Microbacter 7. Po kilku dniach ryby zaczęly chować się, nie chciały jeść i dostały drgawek. Perwsze 4 sztuki padły w ciągu 12 godzin ( z tego samego gatunku Pseudotropheusy niebieskie). Pierwsze co to pomiary NO2 i pierwszy szok, poza tolerancją i do dzisiaj nic nie uległo zmianie chociaż upłynęły już dwa tygodnie od pierwszego skoku NO2. W międzyczasie padły jeszcze dwie ryby. Kolejny krok to codzienne 25% podmiany wody, głodówka, wieksze napowietrzanie oraz brak światła i zwiększona temperatura do 28 stopni. Bez zmian. Wywaliłem wkład węglowy a w to miejsce dorzuciłem ceramikę oraz wkład Aquelaq Nitromax na zobojętnienie azotynów i azotanów. Po upływie tygodnia bez zmian. Wczoraj podmieniłem 75% wody, pomiar NO2 po podmianie 0,2, wieczorem poza tolerancją. Podczas podmiany znalazłem kolejnego trupa, w dużym rozkładzie. Generalnie straciłem już prawie połowe obsady, a dzisiaj w akcie desperacji zalałem Nitrivec Sery i czekam na pomiar parametrów. Od wczoraj od podmiany wody ryby zachowują się inaczej, pływają przy powierzchni i mają apetyt. Podejrzewam że filtr wewnętrzny nie daje rady, dwa lata temu miałem biotop Tanganiki i żadnych problemów z wodą i rybami, ale uzywałem filtra zewnętrznego. Proszę o wskazówki oraz porady co dalej, straciłem już wiarę i nadzieję na odzyskanie równowagi w akwarium. Niestety porady specjalistów sklepowych mozna wsadzić między książki, generalnie naciąganie na kasę...